niedziela, 10 marca 2013

Praga i Kutna Hora – sposób na udany i tani weekend, nie tylko dla studenta


Praga i Kutna Hora – sposób na udany i tani weekend, nie tylko dla studenta

Praga – największe miasto i jednocześnie stolica Czech, zajmuje niespełna 500 kilometrów kwadratowych.  Położone wśród zakoli Wełtawy, początkami  sięga pierwszego tysiąclecia naszej ery.  
Miasto prężnie rozwijało się w okresie średniowiecza, a w XIV wieku dzierżyło miano największego ośrodka urbanizacyjnego na północ od Alp.  
Konsekwencją prężnego rozwoju jest bogactwo architektoniczne Pragi i duży odsetek budowli średniowiecznych, w stylu późnogotyckim.  Prawdziwym ewenementem jest, że spustoszenie i pożogi wojenne minionego wieku, poza nielicznymi wyjątkami,  nie dotknęły miasta nad Wełtawą i oszczędziły wiekowe mury praskich budowli.
Wszystko to sprawia, że współczesny turysta może podziwiać tutejsze zabytki w formie nienaruszonej i pozostałe w takim stanie, jaki historyczny architekt nadał im sto, czy kilkaset lat wcześniej.

Transport
Jedziemy do Pragi! Lampka z taką zawartością zapaliła mi się „pod kopułą”  jakieś pół godziny po pojawieniu się nowej partii biletów na stronie Polskiego Busa. Nie było chwili do stracenia i zakupiłem bilety, jakie były jeszcze dostępne w studenckiej cenie,  na koniec lutego 2013. W sumie dla trzech osób. Janusz szybko zainteresował się wycieczką, a Anita została postawiona przed faktem dokonanym. J
To właśnie nasz sposób transportu – Polski Bus.  Wyruszyliśmy z Lublina w czwartek, o godzinie  14:00 i po przesiadce w Warszawie, o 18 siedzieliśmy już w autokarze do Pragi.  Miasto nad Wełtawą powitało nas około 5:30, pół godziny wcześniej, niż zakłada rozkład.  Podsumowując, droga w jedną stronę zajęła 15 i pół godziny.
W drogę powrotną wyruszyliśmy  poniedziałkowym rankiem.  O 8:40 wyjechaliśmy z czeskiej stolicy.  Do Warszawy dotarliśmy przed czasem, by o 21:25 załadować się w autokar do Lublina.  W miejscu zamieszkania znaleźliśmy się  parę minut po północy.  
Całość transportu do Pragi, doliczając bilet MPK na dworzec PKS, zamknęła  się w 50zł.

Praga
W Czeskiej stolicy, razem z Anitą i Januszem pierwsze kroki skierowaliśmy  do metra, z zamiarem dojechania na miejsce naszego przyszłego kwaterunku. 
Polski Bus przyjeżdża na dworzec autobusowy w okolicach popularnej stacji Florenc.  Bilet 30 minutowy  kosztuje24KC (ok.4zł). 
W czeskiej stolicy funkcjonują 3 linie metra, krzyżujące się ze sobą. Poza tym, że drogi, to bardzo efektywny środek komunikacji.
Dzięki uprzejmości Anity, nocleg mieliśmy zapewniony u jej znajomego – Konrada. W okolice mieszkania, na północy miasta, zawitaliśmy niezwłocznie po przyjeździe.
Przy śniadaniu zaś rozpoczęliśmy przygotowywać plan na weekend.   Zdecydowaliśmy pierwszy dzień poświęcić na zwiedzanie Starego Miasta, w sobotę Konrad zaoferował oprowadzenie nas po  pozostałej jego części, zaś niedzielnym rankiem  postanowiliśmy odwiedzić Kutną Horę.

Piątek

 Jako, iż noc spędziliśmy w Polskim Busie, wypadało parę godzin poświęcić na „rest”.  W miasto wyruszyliśmy niedługo przed południem.  Skorzystaliśmy oczywiście z metra,  wysiadając na stacji Muzeum. To chyba najlepszy przystanek na rozpoczęcie zwiedzania miasta.
Z podziemi wyszliśmy bezpośrednio na Placu Wacława – miejscu, w przeszłości znanym jako Koński Targ, a ostatnimi laty okrytym złą sławą  z powodu  samospaleń „dwóch Janów”.
Punktem ciężkości tego miejsca jest pomnik Świętego Wacława, zaś w południowo wschodniej części góruje nad nim monumentalny gmach praskiego  Muzeum Narodowego .
Kierując się wzdłuż placu, niespiesznie rozpoczęliśmy spacer w stronę Starego Miasta.  Przemierzając niezbyt szerokie, ale jakże zadbane uliczki,  podziwiając piękne kamienice, po kilkudziesięciu minutach wyszliśmy na Staromiejski Rynek.   
Już od pierwszej chwili miejsce przytłacza nas ogromem piękna.  Wzrok zaś przyciągają  przede wszystkim dwie budowle – miejski Ratusz i Kościół N.M.P. przed Tynem

Ratusz to typowa budowla w stylu gotyckim. Powstał w XIV wieku i od tego czasu uległ tylko nieznacznym modyfikacjom. W XIX wieku dobudowano prawe skrzydło, które zostało niestety zniszczone w ostatnich dniach drugiej wojny światowej.  Największa uwagę niewątpliwie przyciąga astronomiczny zegar, umieszczony na jednej ze ścian budowli.  O każdej pełnej godzinie zbiera przed sobą tłumy turystów, które obserwują scenkę odgrywaną przez rzeźby postaci  – Turka,  Śmierć,  Vanitas i Chciwość.









Tzw. Kościół Tyński  z daleka zachwyca pięknem północnego portalu.  Gotycka budowla od początku kojarzona była z ruchami reformatorskimi. Kazania wygłaszali tu poprzednicy Jana Husa, którego pomnik stoi w centralnym punkcie Rynku Staromiejskiego.
W okolicach Ratusza nasza trójka szybko zlokalizowała Informację Turystyczną. Jako, iż na zewnątrz panowała ujemna tempera tura, nieraz przyszło wykorzystywać nam to cieplutkie pomieszczenie do regeneracji sił. Tutaj zmieniliśmy małą mapkę sytuacyjną z przewodnika na bezpłatny egzemplarz mapy miasta w formacie A3 i w tym miejscu znaleźliśmy również informację o bezpłatnych wycieczkach z przewodnikiem. 
W ciągu dnia są organizowane dwa takie wyjścia – o 10:30 i 14:00. Całość trwa około dwóch godzin, a prowadzący posługuje się językiem angielskim.
Postanowiliśmy skorzystać z tego udogodnienia i o  14, rozpoczęliśmy zwiedzanie Pragi z przewodnikiem. Na pierwszy ogień poszedł położony przy Rynku Kościół św. Marcina, zbudowany w XVIII wieku.  Przy nim słuchaliśmy wywodu o historii Czech i miasta. Nie mogło wprost umknąć uwadze, że największym dobroczyńcą Pragi był cesarz i zarazem król Czech Karol IV. Władca ten przekształcił miasto w jeden z najważniejszych ośrodków XIV wiecznej Europy.

Po zwiedzeniu Rynku Starmiejskiego, plątaniną ulic dotarliśmy do Bramy Prochowej. Ta 65 metrowa budowla zachwyca kunsztem architektury późnogotyckiej i jednocześnie wyznacza granicę dawnych murów miejskich. Zaraz obok niej znajduje się secesyjna perełka. To miejski Dom Reprezentacyjny – przebudowany na początku XX wieku, z dawnej rezydencji królów czeskich.
Po obejrzeniu powyższych budowli ruszyliśmy w dalszą drogę. Już od kilku godzin padał obfity śnieg, a panująca ujemna temperatura skutecznie uprzykrzała wycieczkę. Miejscami robiliśmy krótkie podbiegi, przez przewodnika nazwane „running tour” .  Takim szybkim sposobem, zahaczając po drodze o Muzeum Komunizmu, dotarliśmy do Uniwersytetu Karola.
Carolinum  to najstarsza budowla tego typu w Europie Środkowej, wpisana na listę Zabytków Narodowych kultury czeskiej.  Obok prostej, gotyckiej bryły budynku, znajduje się Stavkovske Divadlo  - czyli Teatr Stanowy. Ten  obiekt, wybudowany z stylu  klasycystycznym, jest ponoć najbardziej znanym teatrem  czeskiej stolicy.
Podczas kolejnego etapu wycieczki przyszło nam okrążyć niemal całe miasto.  W padającym śniegu przeszliśmy aż  do Józefowa.
Dzielnica żydowska wzięła nazwę od cesarza Józefa II.  Ten oświeceniowy monarcha zniósł bowiem dawne ograniczenia Żydów. Zapanowała tolerancja religijna, Żydzi uzyskali dostęp do wolnych zawodów, a bramy dotychczasowego getta otwarto.
Niewątpliwie największą atrakcją Józefowa są synagogi.  Wejściówka do trzech z nich kosztuje odpowiednio 300KC (normalny bilet) i 200KC(ulgowy).
Za wstęp do wczesnogotyckiej, najstarszej świątyni tego typu w Europie – synagogi Staronowej trzeba kupić bilet oddzielny.
To samo tyczy się Starego Cmentarza Żydowskiego, położonego w środku Józefowa. To miejsce pochodzi jeszcze z XV wieku i mimo niewielkiej powierzchni kryje szczątki 100 tys. osób, chowanych warstwowo.
Mimo tego, iż obiekty w tej dzielnicy Pragi maja opinię najdroższych do zwiedzania, wszędzie kręcą się turyści i chętnych to wejścia nie brakuje.
W Józefowie zakończyliśmy także naszą trasę z przewodnikiem.  Miasto zdążyło już pokryć się parocentymetrową warstwą puchu i niebawem zapadł zmrok. 







W świetle latarni miasto nabrało zupełnie innego wyglądu. Te same budowle widziane po zmroku robiły całkiem inne wrażenie niż parę godzin temu. Gra świateł na murach zabytków tylko podkreśliła ich monumentalizm. Padający ciągle śnieg wprowadził wyczekiwany, zimowy klimat.
Tego wieczoru postanowiliśmy wykorzystać resztę czasu i jednocześnie przedsmaku jutra. Spacerowym krokiem udaliśmy się nad Wełtawę. Po dłuższej chwili kluczenia wąskimi uliczkami,  za podążającym w jednym kierunku tłumem, dotarliśmy wreszcie nad Most Karola.

Śmiało można powiedzieć, że obiekt  ten jest najbardziej rozpoznawalnym zabytkiem Pragi i miejscem,  bez odwiedzenia którego żadna wycieczka do czeskiej stolicy nie może się obejść.
 Most powstał na zlecenie cesarza Karola IV, w XIV wieku, na miejscu dawnej budowli porwanej przez nurt Wełtawy .  Zakończona dwoma, gotyckimi wieżami masywna konstrukcja nocną porą robi niesamowite wrażenie. Po obu stronach most ozdobiony jest dwudziestoma dwoma barokowymi rzeźbami. Najważniejszą   nich jest niewątpliwie postać św. Jana Nepomucena, często pocierana przez turystów „na szczęście”.  Całości dopełnia wspaniały widok na zachodni brzeg i położony na wzgórzu Hrad, teraz pięknie oświetlony.
Zachęceni spektakularnymi widokami, postanowiliśmy przedłużyć spacer. Z marszu wstąpiliśmy na Hrad, z racji późnej pory już opustoszały.   Niespiesznie przeszliśmy, przez niemal pusty zamek, po drodze mijając katedrę św. Wita i zatrzymując się na parę zdjęć w „Złotej Uliczce”.
Piątkowy wieczór zakończyliśmy, wsiadając do metra na stacji Malostranska, znajdującej się niedaleko wschodniego wejścia na Hradczany.










Sobota

Właściwą wycieczkę po Pradze zaplanowaliśmy na sobotę. Właśnie tego dnia,  mieszkający tu Konrad, zgodził się oprowadzić nas po mieście.
Pierwszym punktem wycieczki okazał się być Wyszehrad. Tak też nazywała się stacja metra przy której rozpoczęliśmy zwiedzanie.
Twierdza z czerwonej cegły znajduje się 3 km na południe od centrum miasta.  Już w XI wieku Przemyślidowie zbudowali na wzgórzu pałac, dający początek założeniom obronnym. Przez wieki twierdza przechodziła liczne przebudowy.  Dziś możemy podziwiać resztki XVIII wiecznej formy budowli.  Z oddali witają nas mury bastionów i bramy, z masywnymi drewnianymi wrotami.
Miejsce słynie przede wszystkim z doskonałych widoków na Pragę.  To stąd można podziwiać wspaniały zachód słońca nad Hradczanami.
 My niestety nie mieliśmy szczęścia i gęsto padający śnieg uniemożliwił zobaczenie czegokolwiek, położonego dalej niż 50 metrów. 
Musieliśmy zadowolić się odwiedzeniem lokalnych zabytków. 

Wartym odwiedzenia jest zdecydowanie Cmentarz Wyszehradzki.  Spoczywają tu wyłącznie osoby zasłużone dla kultury Czech.  Brak tu wojskowych czy polityków.  Znajdziemy za to nazwiska słynnych kompozytorów, malarzy czy pisarzy.
Zaraz obok znajduje się rotunda św. Marcina – jedna z wielu zachowanych tego typu budowli romańskich w Pradze. 
Z Wyszehradu zeszliśmy następnie nad Wełtawę i bulwarem wzdłuż rzeki udaliśmy się na północ. Zatrzymując się po drodze na grzane wino, po długim spacerze, dotarliśmy na most Legii. Nim przekroczyliśmy rzekę, maszerując  w kierunku wzgórza Petrin.

W pierwotnym planie zwiedzania mieliśmy udać się wprost na „miniaturową Wieżę Eiffla”, by z tego specyficznego punktu widokowego podziwiać wspaniały widok na miasto. Z racji ograniczonej widoczności musieliśmy zaniechać tego pomysłu i poprzestać na skromnej przechadzce wschodnim stokiem wzgórza. Po drodze minęliśmy wielu Prażan, którzy wykorzystując weekend masowo odwiedzali jeden z najrozleglejszych terenów zielonych w mieście.


Kolejnym punktem trasy był klasztor na Strahovie. Założony w XI wieku przez norbertanów, obecnie poza pięknem architektonicznym , słynie przede wszystkim z Biblioteki, gdzie nie brakuje turystów, chętnych do podziwiania starych woluminów.
Z klasztoru już tylko kilkaset metrów przechadzki dzieliło nas od Hradu. Po drodze podziwialiśmy wspaniałe kamienice i monumentalne pałace –  co ciekawe – w większości należące do czeskiego MSZ.

Niespiesznie dotarliśmy na Hrad, który niedzielną porą był wprost oblężony przez turystów. Budki strażników przy bramie stały niestety puste.  Ubranych w tradycyjne mundury żołnierzy spotykaliśmy dopiero na samym zamku.  
Praski Hrad został założony  już w XI wieku. Zamek wielokrotnie przebudowywano. Głownie za czasów Marii Teresy i w XX leciu międzywojennym.  Obecnie widoczny jest najlepiej z mostu Karola,  przyciągając widzów neoklasycystyczna fasadą pałacu, z której wyrasta bryła katedry.

Katedra św. Wita, bo o niej oczywiście mowa jest największym kościołem w całych Czechach, a wielu przypisuje mu także miano najpiękniejszego.  Budowę ogromnej konstrukcji rozpoczęto w XIV wieku, a zakończono dopiero w 1929 roku. Przez całe stulecia budowla była symbolem niezrealizowanych aspiracji Czechów.   Katedra wprost przytłacza swoim ogromem. Zajmuje większą część  trzeciego dziedzińca Hradu i niemal nie pozwala widzowi na ogarniecie wzrokiem całej bryły monumentalnej budowli. 
Wnętrze katedry, pilnowane przez strażników otwarte jest dla zwiedzających. Naprawdę warto wejść do środka, ze względu na piękno  wysokiego sklepienia i nowoczesne witraże, niemalże świecące w półmroku wnętrza.
Zostawiając za sobą katedrę św. Wita  kontynuowaliśmy spacer po zamku.



Mieliśmy szczęście i udało nam się również bezpłatnie zwiedzić otoczenie Złotej Uliczki, wraz ze wszystkimi pomieszczeniami.  Godzinę  przed zamknięciem kas biletowych,  jest ona bowiem udostępniana do oglądania bez opłat.
Sama uliczka słynie z miniaturowych domków, dawnych pomieszczeń straży pałacowej z XVI wieku. Trzysta lat później zamieszkiwali tu artyści i rzemieślnicy. Uliczka została wysiedlona z inicjatywy komunistów i obecnie jest udostępniana do zwiedzania. To raptem kilka domków, które jednak wyglądają tak malowniczo, że każdego dni przyciągają swoim urokiem wielu entuzjastów.
Po zejściu z Hradu, krocząc uliczkami Małej Strany,  udaliśmy się w okolice mostu Karola. Zanim jednak weszliśmy na niego  poświęciliśmy kilkanaście minut na rozgrzanie się przy  koksowniku i obejrzenie ściany Lenona, na bieżąco uzupełnianej nowym graffiti.
Niewątpliwym motywem  naszej wycieczki do Pragi stał się napis z tej ściany.  „Jesus (loves) U LASKA”, który połączony z dwóch zwrotów, bardzo nam się spodobał.
Wycieczkę zakończyliśmy właściwie na Moście Karola. Tym razem  przechodziliśmy go w kierunku wschodnim, wraz z tłumami spacerowiczów. Znalazło się parę osób, które z racji śniegu, przejechały tu nawet na nartach.




Niedziela

Ostatniego dnia wyjazdu postanowiliśmy wybrać się do Kutnej Hory. W tym celu ponownie wsiedliśmy do metra, udając się na stację Hlavni Nadrazi - praski dworzec kolejowy.
Znaleźliśmy kasę biletową, jednak kasjerka  nie mówiła po angielsku. Okazało się, że nie było większego problemu i  poprawną polszczyzną,  bezproblemowo kupiliśmy bilet.  Jeden na trzy osoby, jako iż taki sposób okazał się oczywiście tańszy.  Bilet tam i z powrotem kosztował nas 440KC (niewiele ponad 70zł).
Pociąg wyruszył o 9:50, a za godzinę byliśmy na miejscu.
Stacja kolejowa odległa jest od właściwego centrum Kutnej Hory o 4,5km.  Nietrudno trafić, gdyż znaki są bardzo gęsto rozstawione, a w razie potrzeby pomocą służy informacja turystyczna. Możliwy jest także dojazd komunikacją miejską.
Po drodze do centrum, w odległości 1,5km od stacji, na osiedlu Sedlec,  znajduje się słynna „kaplica czaszek”. Jest to jedna z najsłynniejszych turystycznych atrakcji miasteczka.  Nazwę swą wzięła od nietypowego wystroju, sporządzonego w XIX wieku, przez półślepego mnicha.  Wnętrze kaplicy „urządzone” jest z 10 tysięcy szczątków ludzkich, które w większości pochodziły jeszcze z czasów wojen husyckich.

 Wstęp do wnętrza kosztuje 60KC(normalny bilet) i 40KC(ulgowy). W kasie można kupić także wstępy łączone, jednak niezbyt interesujące. Kaplicy z katedrą św. Barbary połączyć niestety nie da rady. 
Sama „ kostnica” zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i wszystkim mogę polecić odwiedzenie tego miejsca.











Kolejne atrakcje Kutnej Hory znaleźliśmy  w centrum. 
Bardzo interesujący jest budynek Włoskiego Dworu, który wieki temu był mennicą, słynącą z praskich groszy.  Muzeum wydobycia srebra okazało się niestety nieczynne w okresie zimowym.
Kolejnymi wartymi uwagi  zabytkami są kościół św. Jakuba i Hradek – dawny fort będący niegdyś drugą mennicą miasta.



Dalej, malowniczymi uliczkami miejskimi,  dotarliśmy do katedry św. Barbary.
Budowla ta jest kolejnym przykładem piękna późnego gotyku.  Niektórzy mówią, że to najpiękniejsza katedra  w Europie Środkowej, inni pierwszeństwo przyznają  katedrze św. Wita. Faktem jest, że to obiekt warty obejrzenia i wymagający więcej, niż tylko chwila uwagi. za wejście do wnętrza zapłacimy tyle samo, co we wspomnianej wyżej "kostnicy".


Po zwiedzeniu całej południowej strony miasteczka, wybraliśmy się na spacer jego północnymi uliczkami.
W tej części, poza rzędami ciekawych kamieni, kryje się jeszcze parę ciekawych zabytków.  Jest to np. wielokątna fontanna Kasna z XV wieku, „Kamienny Dom”, czy „Kolumna Zarazy”. Z pewnością warto poświęcić ich chwilę.
Niespieszne zwiedzenie starówki Kurnej Hory zajęło nam łącznie 3 godziny.  Odwiedziliśmy chyba wszystkie warte obejrzenia miejsca , po czym wróciliśmy na stację  kolejową, by o 15:00, zatłoczonym pociągiem udać się w podróż powrotną do czeskiej stolicy.


Podsumowanie.

Praga jest godnym polecenia miejscem na spędzenie udanego weekendu. Miasto nienaruszone przez ostatnią wojnę aż zaskakuje  dobrą kondycją budowli i ogólnym porządkiem. W swoim opisie wymieniłem tylko najbardziej typowe zabytki praskie, podając ogólny pomysł i zarys wycieczki, jaką każdy może urządzić.
Miasto zdecydowanie „zyskuje” również letnią porą, kiedy zachwyca pięknem ogrodów  i atrakcjami, które w zimie są niedostępne.
Kutna Hora stanowi jedynie dodatek to wycieczki po mieście. Podróż tam można odpuścić i dokładniej zagłębić się w zabytkach stolicy, jak również wybrać inną alternatywę na trzeci dzień, choćby z szerokiej palety czeskich zamków warownych.

Udanej podróży

Tomasz Duda


GALERIA ZDJĘĆ

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne te nocne zdjęcia. I mieliście straszne "pustki" na Moście Karola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię zarówno Pragę jak i Kutną Horę. W obu spędziłam cudowne chwile, które wspominam z sentymentem. Jest tam co zwiedzać.

    OdpowiedzUsuń