Bitwa o przełęcz
dukielską 1944 – wycieczka śladami historii
Bitwo o przełęcz dukielską, czy operacja dukielsko-
proszowska, należy do bardziej znanych
epizodów końca II wojny światowej. To właśnie w 1944 roku, na terenach Beskidu
Niskiego, po obu stronach dzisiejszej granicy polsko-słowackiej toczyły się
ciężkie walki niemiecko – radzieckie.
Armia Czerwona, nacierając na obszary zajęte przez III Rzeszę, w tych górzystych
terenach przełamywała zdecydowany i twardy opór, broniących się tu jednostek
niemieckich.
Operacja, szacowana na okres od 8 września do 30 listopada, kosztowała
walczące strony kilkaset tysięcy istnień. Straty radzieckie, czechosłowackie(wojska walczące
razem z Armią Czernwoną) i niemieckie wyniosły odpowiednio 123, 6.5 i 70 tysięcy
poległych żołnierzy. Liczby te tłumaczą zwyczajowe nazwy tutejszych miejsc - zarówno w Polsce i na Słowacji możemy
spotkać „Dolinę śmierci” (okolice wsi Kapsiova - SK i dolina Iwelki - PL).
Wydarzenia minionych lat - ciągle żywe w pamięci
mieszkańców, przyciągają pasjonatów i historyków w okolice Beskidu Niskiego
. W ciągu ostatnich lat okolice Dukli,
Barwinka czy Svidnika stały się
popularnym miejscem wycieczek, których celem jest nie tylko kontemplacja
niebanalnych walorów natury. Turyści
coraz częściej przyjeżdżają tu ze względu na tło historyczne terenu.
Jest co oglądać. Wiele miejsc okolic Bitwy o Przełęcz
Dukielską oznaczono tablicami, muzeami i
monumentami. Może na ternie Polski nie robi to dużego wrażenia, ale perspektywa
zmienia się po przekroczeniu granicy. Na Słowacji pomniki historii mają postać
czołgów, samolotów, czy dział i w takiej formie
łatwiej wzbudzają zainteresowanie, i zapadają w pamięć.
Bitwa o przełęcz dukielską „chodziła” mi po głowie już od
paru lat. Nie miałem natychmiastowej potrzeby jechać w to miejsce, jednak
odwiedzenie tego terenu wisiało na mojej
wyimaginowanej liście „must see” i pojawienie się w okolicy było tylko kwestią
czasu.
Ostatecznie ten „ziejący” historią obszar Beskidu Niskiego
odwiedziłem dwa razy, w 2010 i 2011 roku i jak można się domyśleć– z wycieczek
byłem bardzo zadowolony.
Teraz chciałbym pokusić się o naszkicowanie trasy „śladami
Bitwy o przełęcz dukielską”, zawierającą miejsca warte odwiedzenia.
Jako środek transportu polecam oczywiście rower. Trasę można
pokonać samochodem, jednak na dwóch kółkach to zupełnie inny rodzaj zwiedznia. Jest czas popatrzeć na piękno Beskidu,
zastanowić się nad historią miejsca, czy po prostu „chłonąć” naturę. Polecam.
Jednak do rzeczy. Nasza trasa będzie przebiegała głownie
wzdłuż osi pokazanej na mapie.
Linia ta zaczyna się na drodze 993 Gorlice-Dukla, w
miejscowości Iwla. Następnie zmierza
w kierunku południowym i po przekroczeniu granicy kończy się w słowackim
mieście Svidnik.
Długość linii trasy
niewiele przekracza 40 kilometrów, jednak żeby zwiedzić pamiątki po operacji
dukielskiej trzeba oczywiście z niej zbaczać i nadkładać drogi. Na wycieczkę polecam poświęcić dwa dni –
pierwszy na część polską, kolejny zaś spędzić po drugiej stronie granicy. Można powiedzieć, że i ja taką wersję
wybrałem.
Polska
Jak wspomniałem wyżej, trasę zaczynam od Iwli, a właściwie
nawet od Chyrowej. Kierunek w żadnym razie nie jest przypadkowy, gdyż właśnie dolina
którą się poruszam – dolina rzeki Iwelki
nosi nazwę zwyczajową „Doliny Śmierci” i jest jednym z miejsc, gdzie jesienią
1944 roku, toczyły się najkrwawsze walki niemiecko – radzieckie.
Gdy dojechałem do drogi głównej w Iwli , właściwie od razu
skierowałem się na północ, w kierunku wzgórza
Franków (534 m). Na szczyt wzniesienia biegnie utwardzona droga i oprócz
nachylenia stoku pokonanie jej na nastręcza mi problemów.
Po dwóch kilometrach podjazdu docieram na „wierzchołek”. Stąd rozpościera się wspaniały widok na
okolicę. W oddali z łatwością można ujrzeć charakterystyczny kształt Cergowej i
masyw Beskidu Niskiego, dawniej areny operacji dukielsko-preszowskiej.
Panorama ze wzgórza Franków |
Wzgórze Franków i jego strategiczne położenie nie przeszły
bez echa podczas ostatniej wojny. W tym miejscu znajdował się silny rygiel
obrony niemieckiej, chroniący doskonały punkt obserwacyjny. Czas ciężkich walk
upamiętnia pomnik na szczycie wzniesienia – poświęcony poległym żołnierzom
radzieckim i czechosłowackim.
Ze wzgórza Franków zjeżdżam do drogi 993 i kierując się na
wschód, kieruję do Dukli. Miasto, ze
względu na położenie tranzytowe, ruchliwe i niezbyt urokliwe, zawiera w sobie
co najmniej dwa interesujące mnie miejsca.
Przybywając od strony Gorlic, od razu napotykam pierwsze z
nich.
Dukla - Muzeum Historyczne |
To Pałac Mniszchów, a właściwie znajdujące
się w nim Muzeum Historyczne.
Budynek jest widoczny z daleka, stojących przed nim armat czy pojazdów nie
mógłbym chyba ominąć wzrokiem.
Ekspozycja przed Pałacem obejmuje głównie samochody i artylerię radziecką. W środku budynku
znajdują się wystawy zawierające mniejsze i bardziej cenne pamiątki po bitwie.
Dukla - cmentarz wojenny |
W północnej części Dukli, na wzgórzu po lewej stronie drogi,
położony jest cmentarz wojskowy. Miejsce, ogrodzone i otoczone linią drzew
iglastych wydaje się bardzo zadbane. Na
grobach stoją niedawno wypalone znicze. Cmentarz kryje mogiły żołnierzy Armii
Czerwonej różnych narodowości. Oprócz
Rosjan czy Słowaków, znalazłem również „nową” tablicę w Jidysz.
Po „polskiej stronie” Beskidu Niskiego to wszystkie z
materialnych pozostałości bitwy o przełęcz.
Zostaje jednak najważniejsze – góry. Pas wzniesień Beskidu Niskiego
kryje w sobie ślady krwawych zmagań z
1944 roku. Nawet charakterystyczna Cergowa była jednym z takich miejsc, gdzie zgasło
wiele istnień ludzkich, a postawianie krzyża na ostrym wierzchołku ma solidne
uzasadnienie w historii.
Słowacja
Vysny Komarnik |
W dalszą trasę jadę z Dukli na południe. Prowadzi mnie droga
krajowa numer 9, choć ruchliwa, to jednak obdarzona szerokim poboczem i
nadająca się do stosunkowo bezkonfliktowej jazdy rowerem.
Od przejścia granicznego w Barwinku dzieli mnie kilkanaście
kilometrów, a po drodze czeka przekroczenie głównego pasma Beskidu Niskiego.
Mam świadomość , że poruszam się po osi głównego natarcia
radzieckiego, jakie po trupach niemieckich, przeszło tędy w
październiku-listopadzie 1944 roku.
Po godzinie niespiesznej jazdy osiągam przejście graniczne i
tym samym symboliczne miejsce – Przełęcz Dukielską.
Po prawej stronie drogi, kilka metrów od drogi i granicy,
znajduje się Pomnik Saperów,
którzy zginęli podczas rozminowywania
tych terenów niedługo po zakończeniu walk.
Droga na Słowację prowadzi zjazdem, jednak nie trzeba się
tutaj rozpędzać. Po kilkuset metrach skręcam w lewo. Docieram do monumentalnego cmentarza żołnierzy czechosłowackich i
radzieckich w Vysnym Komarniku. To jedno z miejsc, które z perspektywy
bitwy warto zobaczyć. Już z oddali wita nas brylasta konstrukcja nekropolii. Po
wejściu bliżej można zobaczyć, że to właściwie narożnik, skrywający pomnik
żołnierza - centralny punkt obiektu. Po
drugiej stronie znajdują się mogiły. Niektóre to tylko puste tablice, choć
większość ze zdjęciami, a część z nich – ułożona w półokrąg – stworzona jest w
formie przedstawiającej popiersia poległych.
Vysny Komarnik |
Miejsce jest bardzo zadbane i interesujące. W sezonie
przystrzyżone trawniki i kwiaty sugerują, że Słowacy o nim dobrze pamiętają o.
Stan kamiennych elementów wskazuje, że niedawno poddano je renowacji.
Po obejrzeniu cmentarza jadę dalej. Sama droga z Barwinka do
Svidnika jest bardzo osobliwa. Wraz z upływem kilometrów, na polach wzdłuż
szosy możemy obserwować zakonserwowane wojenne pamiątki.
Na cokołach wzdłuż drogi wypada wyróżnić samoloty typu IŁ2 i
Dakota, czołgi T34 czy działa przeciwlotnicze. Widok niecodzienny, jak na
polskie realia. Nie ma problemu, żeby zatrzymać się, przyjrzeć bliżej stalowym
konstrukcjom.
Hunkovce |
Po około 10 kilometrach jazdy docieram do wsi Hunkovce. Na końcu miejscowości, po prawej stronie
jezdni wyrasta cmentarz żołnierzy
niemieckich. Nekropolia kryje szczątki ponad 2000 poległych w czasie bitwy
o przełęcz dukielską. Obiekt jest bardzo schludny, utrzymany w znakomitej kondycji.
Można domyśleć się, że do konserwacji przykłada się rząd niemiecki. Zielony
trawnik równo przycięty, kamienne krzyże postawione w równych odstępach. Po
części budzi skojarzenia z cmentarzami
USArmy w Normanii.
Zostawiam za sobą cmentarz. Mijam jeszcze jedna wieś i 7
kilometrów dalej, przy zjeździe do Svidnika, widzę pomnik.
Nietypowa konstrukcja to chyba najsłynniejsza pamiątka bitwy
o przełęcz Dukielską. Pomnik poświęcony jest żołnierzom wojsk
pancernych Armii Czerwonej, którzy zginęli podczas wyzwalania tych terenów
z rąk nazistów, jesienią 1944 roku. Składa się właściwie z dwóch czołgów. Na
postumencie stoją - radziecki T-34 i niemiecki PzKpfw IV. Pojazd spod znaku czerwonej gwiazdy zdaje się
taranować, rozgniatać wóz niemiecki, co ma symbolizować upadek hitlerowców po
tej stronie Karpat.
PsKpfw IV |
Postument zasługuje na dłuższą chwilę uwagi. Nie chodzi tu o
samą konstrukcję, czy pomysł, ale fakt właśnie tego niemieckiego czołgu. Warto
przyjrzeć się dobrze temu najpopularniejszemu czołgowi średniemu państw Osi, w
Polsce bowiem nie ma żadnego kompletnego
Panzer IV w takim stanie zachowania.
W okolicy pomnika po chwili znajduję drogowskaz z tabliczką
UDOLIE SMRTII . Podążam za jego
wskazaniami.
Wąska droga asfaltowa wiedzie 2,5 kilometra na północ, do
wsi Kapsiova. Tuż za zabudowaniami miejscowości, niedaleko od drogi, na łące
stoją dwa radzieckie czołgi T-34. Pomiędzy nimi znajduje się mogiła i tablica
poświęcona pamięci poległego tutaj czołgisty. Biorąc pod uwagę, skalę strat
radzieckich w okolicy – żołnierz musiał być co najmniej oficerem, a zapewne
osobą ważną w Armii Czerwonej. Stopnia
wojskowego nie zapisano.
Właściwa Słowacja Dolina Śmierci znajduje się kilometr
dalej. Na rozstaju dróg, z których jedna
biegnie do Kruzlovej, a druga w nieznanym kierunku, an północ, widzę tabliczkę – UDOLIE SMRTI. W tym miejscu
rozegrało się jedno z najważniejszych starć pancernych regionu, o czym jesteśmy
uświadamiani na każdym kroku.
W oddali na wzgórzu kilkaset metrów dalej majaczą sylwetki
radzieckich czołgów, rozstawione na polu w tyralierę. Podjeżdżam do każdego z
nich. To oczywiście nieśmiertelne T-34. Zachowane w przyzwoitym stanie,
odmalowane, pozbawione elementów odstających, które mogłyby się komuś przydać.
Nie jestem jedynym zainteresowanym w tym miejscu. W okolicy stoi kilka
samochodów, a po polu przechadza się grupka obserwatorów.
Przeczesanie miejsca zajmuje mi kilkadziesiąt minut.
Następnie wracam do drogi głównej i jadę do miasta.
W południowo zachodniej części Svidnika znajduje się cały
kompleks obiektów poświęconych bitwie o przełęcz dukielską.
Pytając napotkanych przechodniów o muzeum, skierowany w
kierunku blokowiska, trafiam wreszcie na coś w rodzaju parku. Tam, pod gołym
niebem znajduje się ekspozycja pojazdów drugo wojennych. Przechadzka miedzy działami pancernymi, czy
transporterami opancerzonymi – to rozrywka w sam raz na niedzielny spacer.
Svidnik - cmentarz wojenny |
cmentarza wojennego w
Svidniku. To typowo socrealistyczny, monumentalny obiekt. Przed wejściem znajdują
się płaskorzeźby przedstawiające czerwonoarmistów w ataku, w centralnym punkcie
wyrasta wysoka iglica, zakończona nie czym innym, jak „krasną” gwiazdą, a przed
nią stoi posąg czerwonoarmisty, oddającemu hołd poległym.
Svidnik - cmentarz wojenny |
Niedaleko, przy ulicy Bardejovskiej położone jest wojskowe Muzeum Historyczne. Gdy
trafiam po budynek, z racji popołudniowej pory, jest już niestety nieczynny. Majaczące
kontury moździerzy i broni mogę podziwiać jedynie przez szybę. Trochę szkoda, że nie uda się odhaczyć
wszystkich punktów dnia, ale jest powód, żeby w te okolice wrócić.
W Svidniku kończę trasę wycieczki śladami bitwy o przełęcz
dukielską. Mam nadzieję, że potencjalnego czytelnika zachęcił mój opis i
zmotywował, do odwiedzenie trenów Beskidu Niskiego i spojrzenia na nie z trochę
innej perspektywy, poprzez tło wydarzeń które rozegrały się tutaj ponad
sześćdziesiąty lat temu.
Pozdrawiam
Tomasz Duda
Więcej zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz