Autostopem do Gruzji 2012


          Niemal całe wakacje roku 2012 spędziłem poza domem. Oprócz tytułowej wycieczki, były jeszcze inne, uważam także ciekawe wyjazdy, o których możecie przeczytać. W różne miejsca i w zmiennych warunkach, jednak  w tym wypadku skala zjawiska i sposób transportu sprawia, że było to dla mnie, jak na razie najpoważniejsze przedsięwzięcie wyjazdowe. Tym samym postanowiłem poświęcić mu osobny "kącik" w blogu i właśnie w tutaj postaram się  zamieszczać informacje z wyjazdem związane. 
          
Jeśli chodzi o suche dane to wyjazd trwał od 18 lipca do 20 sierpnia roku bieżącego, co daje 33 dni poza krajem.
Drogę do Gruzji i z powrotem pokonaliśmy w całości autostopem (w sumie ponad 7 tys. km), zaś na miejscu poruszaliśmy się także komunikacją publiczną.
Koszt całkowity, nie licząc pełnego plecaka jedzenia.  można by zamknąć w kwocie 850-900 zł. Tutaj należy wspomnieć, że można i taniej - w naszym przypadku dużo kosztował transport do Tuszetii. Poza tym szczególnie nie oszczędzaliśmy, ale z drugiej strony niski koszt wyjazdu był ciągle na uwadze. Także nie sposób nie wspomnieć, że byliśmy wielokrotnie dokarmiani przez kierowców - gdyby nie to zapewne cena wyjazdu byłaby sporo wyższa. 
Jeśli chodzi o komunikację to nie ma najmniejszego problemu - mimo ichniego alfabetu i języka, z 90% tubylców można dogadać się po Rosyjsku. Znajomość angielskiego także na przyzwoitym poziomie.
Ceny mnie zaskoczyły - niekorzystnie. Mniej więcej podobne do naszych, jednak produkty pakowane, jako, że pochodzące głównie z importu mogą być nawet i droższe.

Podróż DO

W pierwszą stronę nasza podróż zajęła nam 8 dni. Drogę do Gruzji pokazuje mapka.  
Granicę ze Słowacją przekroczyliśmy w Barwinku.  Dalej udaliśmy się w stronę Węgier, do których wjechaliśmy niedaleko Slovenskiego Novego Mesta. Następnie udaliśmy się przez Miskolc do Budapesztu, aby pozwiedzać miasto. Kolejnym  celem pośrednim był Szeged, do którego nie dojechaliśmy. Planowana trasa biegła przez Serbię, jednak na skutek okoliczności (o których możecie przeczytać) została zmieniona. Tym samym skręciliśmy na wschód, by granicę z Rumunią przekroczyć w Nadlacku. Następnie pokonywaliśmy Rumunię i przez Sibiu i Bukareszt dotarliśmy do Bułgarii na wysokości miasta Ruse. Bułgarię przejechaliśmy z kierunkiem na północ i wschód, by do Turcji wjechać podrzędnym przejściem Elhovo. Ostatnie państwo przed naszym celem czyli Turcję pokonaliśmy doskonałymi drogami, mijając kolejno miasta Istambuł, Samsun, Trabzon, aż do przejścia w Sarpi. Tam wita nas Gruzja.

Gruzja

Jeśli spojrzeć na relację z wyjazdu (poniżej), nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wyprawa była ukierunkowana w stronę Kaukazu  - to fakt. Z ponad 20 dni w tym kraju, spędziliśmy w górach ponad połowę. Ograniczyło się to do rejonu Tuszetii ( przejście z osady Omalo do Shatili przez przełęcz Atsunta - ok.3500 m npm ) i okolic miasta Kazbegi. 
Podczas wyjazdu zdobyliśmy drugi szczyt Gruzji i trzeci Kaukazu - Kazbek (5033m npm) i  4 tysięcznik Ortstveri (4257m npm). 
Sam mogę pochwalić się, że swoje pierwsze 4000 przekroczyłem już w Tuszetii :). 



Z pozostałych ciekawych miejsc, które zwiedziliśmy poza górami mogę wyliczyć:
- Tbilisi - stolica
- Mtsheta -stare miasto
- David Gareji - zespół monastyrów 
- Annanuri - forteca 
- Signaghi - stolica krainy geo. Kahetii 
- Tsimandali - pałac
- Telavi - stare miasto
- Ikalto - monastyr i akademia
- Alaverdi - katedra
- Gori - forteca
- Uplitsikhe - skalne miasto
- Vargja - skalne miasto
- Baumi - miasto poglądowo

Wypisałem te miejsca, właściwie dlatego, abym sam mógł szybko ocenić, czego nie widziałem i jak wiele zostało do zobaczenia. A sporo zostało pominięte. Nie pojechaliśmy w ogóle do krainy Swanetia, i  Mestii - górskiej stolicy kraju. Także południowo - wschodnia część tego państwa stanowi dla nas zagadkę. 

Jeden wyjazd, czy trzy tygodnie w żadnym razie nie wystarczą na poznanie nawet ułamka piękna tego kraju i mentalności ludzi, którzy go tworzą. Tylko trochę go "liznęliśmy", co, jak to zwykle bywa, mi narobiło smaku na przyszłość.
Jednym zdaniem - do Gruzji trzeba wrócić....

Podróż Z POWROTEM

Tu również sporządziłem mapkę, która przestawia naszą drogę do ojczyzny.
Mianowicie kierowaliśmy się oczywiście na Batumi i znajome już przejście w Sarpi.  Turcję przejechaliśmy tą samą drogą, co w pierwszą stronę z drobną korektą. W Bułgarii znaleźliśmy się po przejściu granicy w Edirne. Stamtąd prosto na północ do Rumunii przez miasto Ruse i z Bukaresztu na Sibiu. Następnie nasza droga znowu zostaje trochę zmodyfikowana. Uderzamy teraz prosto na północ - w kierunku miast Alba Julia i Oradea. W Bors przechodzimy granicę z Węgrami i jedziemy przez Debreczyn, Niregyhazę aż na Słowację. Stamtąd już prosto do Polski, by ostatniego kierowce ciężarówki opuścić w Dukli. Nasza wyprawa kończy się 5 ego dnia od przekroczenia granicy Turecko- Gruzińskiej. 

1 komentarz:

  1. Świetny blog, dużo inspiracji na kolejne podróże małe i duże. Gratuluje pomysłu na życie :) zapraszam również do mnie http://slomianyludek.pl

    OdpowiedzUsuń