tag:blogger.com,1999:blog-59647261295560297072024-02-26T12:49:37.011-08:00Student w podróży Bo życie trzeba przeżyć, a nie przeczekać...to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.comBlogger185125tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-516472028985684492023-11-08T14:16:00.001-08:002023-11-08T14:16:26.514-08:00Pik Karola Marksa (6727 m npm) - relacja z wejścia na szczyt w Tadżykistanie cz 4. Zwiedzanie kraju - co zobaczyć w Tadżykistanie<p style="text-align: justify;"><b> 8 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Pomimo, że jeszcze wczoraj spaliśmy w Base Campie i akcja górska w naszych głowach na dobre się jeszcze nie skończyła Wstajemy o 7:00 rano i po śniadaniu spakowani oczekujemy na transport do Bolonkul. To miejscowość niemal na końcu świata, położona jeszcze dalej od cywilizacji niż Vrang, w sercu Pamiru, której odwiedzenie polecają nam miejscowi, a nawet spotkani przy zejściu z Piku Karola Marxa turyści. Pomimo upływu 8:30, tj. godziny, na którą miał zostać zamówiony transport, nikt nie przyjeżdża i dopiero nasz gospodarz musi interweniować i pytać o aktualność przejazdu. Gdy kierowca przyjeżdża wraz z małym chłopcem, który jest jego pomocnikiem i ma nam towarzyszyć w podróży, pakujemy się do starego terenowego Hyundaia o godzinie 8:45, jedziemy na stację benzynową położoną w zachodniej części miejscowości i następnie zmieniamy kierunek, jadąc na wschód. Im dalej, tym droga staje się gorsza. Początkowo poruszamy się dalej Korytarzem Wachańskim, wzdłuż rzeki Amu Daria. Następnie zmieniamy kierunek na północ i poruszamy się wzdłuż rzeki Pamir, cały czas przy granicy z Afganistanem, do którego teraz dzieli nas dosłownie rzut kamieniem. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim3zJG5L_1LeOD3_0ZQ7L6_F4R1lAg5qPryUfryNf6h_rF2bFSBUpMiwNojpL9UoTxuAl6DCNWnYzUOYy5oBnwmFRC3QFo9T3sC5v8wO00P_2VTw-8VwzMJOKTCbsufCC2xYmWSbE634_KjeUDcP4vg51kmwNaeHGj8PJl670QWBvnVMOmQuJ01QQbZu4/s4080/20230808_092102.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim3zJG5L_1LeOD3_0ZQ7L6_F4R1lAg5qPryUfryNf6h_rF2bFSBUpMiwNojpL9UoTxuAl6DCNWnYzUOYy5oBnwmFRC3QFo9T3sC5v8wO00P_2VTw-8VwzMJOKTCbsufCC2xYmWSbE634_KjeUDcP4vg51kmwNaeHGj8PJl670QWBvnVMOmQuJ01QQbZu4/w640-h480/20230808_092102.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuq96V4g76T1fng2JGs2JXO5vy4KIw_KxW3pO767RQsel6ha6jzRjRxSEy_zeZT3e58BBe2-_B07lAf719_XGtJK1g6kb3TNQZtF0apYf6yG0Xjal9I_JNclctA9ap_zYE_o1KWKMXYcEWqHcBgMb5v80Hn26BdP97iWB51igc3_ZutKYwLTSf0hDIHHY/s4080/20230808_104128.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuq96V4g76T1fng2JGs2JXO5vy4KIw_KxW3pO767RQsel6ha6jzRjRxSEy_zeZT3e58BBe2-_B07lAf719_XGtJK1g6kb3TNQZtF0apYf6yG0Xjal9I_JNclctA9ap_zYE_o1KWKMXYcEWqHcBgMb5v80Hn26BdP97iWB51igc3_ZutKYwLTSf0hDIHHY/w640-h480/20230808_104128.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwWtRRWKhkKbZE0J2w2IEjLLUwFZrw8ARfEaeTO1YPeepk3hicETkjR6w9U2rNYJUBdSvj9zaSpmky8UessCb3DmlAjeDpf0fkyaYSjl8AQFYKecJnp6J1CjysiOWaSh909A3VU07fr-4C47eemOO542dJy0XNrf9QriLDzY4o3RSX4qDS_CbxAAgWp5o/s4080/20230808_114633.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwWtRRWKhkKbZE0J2w2IEjLLUwFZrw8ARfEaeTO1YPeepk3hicETkjR6w9U2rNYJUBdSvj9zaSpmky8UessCb3DmlAjeDpf0fkyaYSjl8AQFYKecJnp6J1CjysiOWaSh909A3VU07fr-4C47eemOO542dJy0XNrf9QriLDzY4o3RSX4qDS_CbxAAgWp5o/w640-h480/20230808_114633.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Kierowca jedzie bardzo wolno i nie ma co ukrywać, że denerwuje nas to mocno, gdyż oszczędza albo stary samochód albo benzynę. Pod górkę samochód porusza się z prędkością dosłownie kilku kilometrów na godzinę, co nie zapowiada niczego dobrego. Około godziny 11:45 samochód zaczyna dziwnie piszczeć i zatrzymujemy się. Niestety, ale na nieszczęście dla nas i naszego kierowcy coś się w maszynie popsuło i kierowca rozpoczyna naprawę. Kończy operację po godzinie, z rękami ubrudzonymi w smarze po łokcie. Możemy jechać dalej. Jakość drogi jest fatalna, miejscami to tylko wspomnienie po szutrze i kierowca woli jechać poboczami niż drogą. Przemierzamy niesamowite pustkowia. Ostatnią miejscowość opuściliśmy kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, przy drodze nie ma żadnych domów a ruch jest znikomy - rzadszy niż jeden samochód na godzinę. Jeszcze dzień wcześniej miałem zupełnie inne pojęcie o pustkowiach niż w tym momencie- teraz wiem, że na prawdziwym pustkowiu dopiero teraz się znalazłem. Nikt z nas nawet nie zastanawia się, gdyby kierowca nie poradził sobie z naprawą samochodu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Oe5KNlETq6Klu92Z3U0ZOj00l-DTvDaQClPQsEvVmL8O_4do6Fe_Ih8J70jeAXiQXsQq7QNMjGxd3zfnEmwMbLcyrnE0kWnR-S-ru5JSkgQGt0YHdQZl1FAxq_pMm5DMUZ9MenD6dG92dcjExszeHgjIWxLLQgfZS9X-zFEP6p3d10j4gVZPs674CwE/s4096/IMG20230808120757.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Oe5KNlETq6Klu92Z3U0ZOj00l-DTvDaQClPQsEvVmL8O_4do6Fe_Ih8J70jeAXiQXsQq7QNMjGxd3zfnEmwMbLcyrnE0kWnR-S-ru5JSkgQGt0YHdQZl1FAxq_pMm5DMUZ9MenD6dG92dcjExszeHgjIWxLLQgfZS9X-zFEP6p3d10j4gVZPs674CwE/w640-h480/IMG20230808120757.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoXfa2lh7Je9ctdolWUqJdC-mYZRpSALfzU7GBFtKCHgF1VqmmZg56o0tOjHHBgsx3v0nV89gJ7OCuHHAq0yty4vxDJZlHUcNRgP4ztkC5CLOEOWLNci4nugzFoSFL40Qrx8VIA2uSej61ye8xy6zBonPHVudH4U5NUnTowO33-tKMPVnaJiEHtgAI5TQ/s4000/IMG_20230808_115251.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoXfa2lh7Je9ctdolWUqJdC-mYZRpSALfzU7GBFtKCHgF1VqmmZg56o0tOjHHBgsx3v0nV89gJ7OCuHHAq0yty4vxDJZlHUcNRgP4ztkC5CLOEOWLNci4nugzFoSFL40Qrx8VIA2uSej61ye8xy6zBonPHVudH4U5NUnTowO33-tKMPVnaJiEHtgAI5TQ/w640-h360/IMG_20230808_115251.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAzLo7rzVb8pW1ClYGoXsEce8Xs11qbgHMU1WH8F_Rlw0_zYDUSb-Cit5pYSihQgjSQncZAJ6uArzyGLV18Qh0GclSXXWzeZZnf3tfz8F2_Cdpm7hNhH92rwRQLAKFhalI0191W5xDsb4ctkFolxO1ESFfhaKbjTJeGR-a7afJGqaUCJjLV96X0X76tZA/s4000/IMG_20230808_115319.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAzLo7rzVb8pW1ClYGoXsEce8Xs11qbgHMU1WH8F_Rlw0_zYDUSb-Cit5pYSihQgjSQncZAJ6uArzyGLV18Qh0GclSXXWzeZZnf3tfz8F2_Cdpm7hNhH92rwRQLAKFhalI0191W5xDsb4ctkFolxO1ESFfhaKbjTJeGR-a7afJGqaUCJjLV96X0X76tZA/w640-h360/IMG_20230808_115319.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Około godziny 14:00 docieramy do posterunku wojskowego, gdzie sprawdzane są nasze dokumenty. Z moimi jest jakiś problem, ale po pokazaniu żołnierzowi oryginałów pozwolenia na pobyt w Górskim Badachszanie i rejestracji na pobyt czasowy, puszczają nas dalej. Minąwszy posterunek wojskowy opuszczamy granicę z Afganistanem, zmieniamy kierunek podróży na północny i zmierzamy w stronę Pamir Highway. Ciągle nabieramy wysokości, już mamy około 3800 m npm. Przejeżdżamy przez rozległe doliny Pamiru, mijając po drodze dwa większe jeziora. Wszędzie jest bardzo sucho, piaszczyście i trochę przygnębiająco - ostatnie drzewo widzieliśmy chyba we Vrang. Około 16:00 docieramy do Pamir Highway. Na tym odcinku to droga asfaltowa ale dziurawa i nierówna. Jedziemy nią tylko kilka kilometrów w kierunku zachodnim, gdyż niebawem odbijamy dalej na północ, kierując się za znakami Bolunkul. Tam znowu czeka nas 16 kilometrów drogi szutrowej, którą docieramy nad jezioro. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLFmkXKgNnrSyO7B0wYiZQmCeJJI3kRswsZ_3Qe9xbKOnxdzaa1scEAlB30OvDRiWfBs51jZgg78csKav1Q3sc0qjbJYib0LdE_d_CCY3t0RzN3psmdj4j9N7A7SBbGc1aFRaT68MfpHA8LoJ283ROmW0rxZ53_7QqtlI-kaHT2wYA4nKOvg4N3q5QuaU/s4080/20230808_150118.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLFmkXKgNnrSyO7B0wYiZQmCeJJI3kRswsZ_3Qe9xbKOnxdzaa1scEAlB30OvDRiWfBs51jZgg78csKav1Q3sc0qjbJYib0LdE_d_CCY3t0RzN3psmdj4j9N7A7SBbGc1aFRaT68MfpHA8LoJ283ROmW0rxZ53_7QqtlI-kaHT2wYA4nKOvg4N3q5QuaU/w640-h480/20230808_150118.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0L87nY_CfnskSkXoP-O67lUW94qah4tE6WQESUx4FO0TOYq2HiTZur9HDvlQuof-YlPB9e3iqZGr7c5XF36KvMLmtBvhwSxxc5_sDkDlxo6FdKxwZdix4YrKA1d6o25tAU7HlDmtHymu2LFm425W0BwYz-WfsVK5lMMmxns1I0Cw657joSOY92oB6Y_c/s4080/20230808_151722.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0L87nY_CfnskSkXoP-O67lUW94qah4tE6WQESUx4FO0TOYq2HiTZur9HDvlQuof-YlPB9e3iqZGr7c5XF36KvMLmtBvhwSxxc5_sDkDlxo6FdKxwZdix4YrKA1d6o25tAU7HlDmtHymu2LFm425W0BwYz-WfsVK5lMMmxns1I0Cw657joSOY92oB6Y_c/w640-h480/20230808_151722.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWEpZxMAOWg04DKW1YYzIkjcvZydOzZqnqiPfXvug4HNAXroGTfyvVh82lUKMaEqtuK3gViuFu9PP2Y8PouNiLY2CCuvwJFP-ks6Fr_9f5W8GlyFt-g24Np1zA41vpwTpi1-l4ycgUWt3WKP5QdcjUZmJlq23kTX_XcyXPoY1GKSGN9m9BvNmk9CIjpWM/s4080/20230808_152019.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWEpZxMAOWg04DKW1YYzIkjcvZydOzZqnqiPfXvug4HNAXroGTfyvVh82lUKMaEqtuK3gViuFu9PP2Y8PouNiLY2CCuvwJFP-ks6Fr_9f5W8GlyFt-g24Np1zA41vpwTpi1-l4ycgUWt3WKP5QdcjUZmJlq23kTX_XcyXPoY1GKSGN9m9BvNmk9CIjpWM/w640-h480/20230808_152019.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">To co widzimy po dotarciu na miejsce jest dla nas bardzo nieoczekiwane. Zamiast miejsca polecanego przez miejscowych i turystów, trafiamy na pustkowie otoczone suchymi górami, z ledwie widocznym jeziorem oraz resztkami zabudowań. Miejscowość, którą trudno jednoznacznie tak określić na podstawie obserwacji stanowi kilka parterowych domów porozrzucanych wokoło bez żadnego składu, bardziej przypominjące baraki. Pomiędzy nimi bieli się uklepana surowa ziemia pozbawiona roślin, zapewne wyskubanych przez owce, a wokoło biegają dzieci i psy. Gdzieniegdzie pasą się krowy i leżą porozrzucane części samochodowe czy nawet stoi kilka wraków pojazdów. Miejsce zdecydowanie z kategorii tych, w których nie chcieliśmy się znaleźć i których na pierwszy rzut oka nikt nie polubił. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEuE9Csbac6PGQw0uRFhvb0k0crwnp9Dlm2VkedPVlE8fT_umqASe_YvXI2ko5leqzoSO9-eypi1zmV63SoB4AB3L-JFikiIzlrZzOat6q9vLGy-4ADQtkhiVh_SWWF-y_ln-4W7KrYAuKaKgdpR8bZ__wGyM_wkYBMSAWuyWCii9kRMjIO_3-jv4QuS8/s4080/20230808_163943.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEuE9Csbac6PGQw0uRFhvb0k0crwnp9Dlm2VkedPVlE8fT_umqASe_YvXI2ko5leqzoSO9-eypi1zmV63SoB4AB3L-JFikiIzlrZzOat6q9vLGy-4ADQtkhiVh_SWWF-y_ln-4W7KrYAuKaKgdpR8bZ__wGyM_wkYBMSAWuyWCii9kRMjIO_3-jv4QuS8/w640-h480/20230808_163943.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiJtlDKSAqBEJtRcyqRV_OzaPKIiIL6cnBaBfpujbysu_1UfwWWOzIrXPncO08eTEzfjTG-daZC-bF7SdHb1quCsV1rAhDfstzi4ZaYSf3cdW5NM75SxLyWiSuAPLErS6I6eFsoj_bRqqgZckpdmyO3Fdy47iqToXNN6tyKwxrElLgJYw46VdEtVDxvTU/s4080/20230808_165018.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiJtlDKSAqBEJtRcyqRV_OzaPKIiIL6cnBaBfpujbysu_1UfwWWOzIrXPncO08eTEzfjTG-daZC-bF7SdHb1quCsV1rAhDfstzi4ZaYSf3cdW5NM75SxLyWiSuAPLErS6I6eFsoj_bRqqgZckpdmyO3Fdy47iqToXNN6tyKwxrElLgJYw46VdEtVDxvTU/w640-h480/20230808_165018.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1CR1KJQj1URId_weOQHboRxIbrsgRCMLdHZDEPWWm1tQs0FtAJELd1tpEo8S3nTDfrLqNCzRz-VdHO8VW390d_-bUW0ChHp-glp-XuV19hldbCGTcma84BnO-pLR4p9hqfnFEH3RSK2MGXEn4bEh3a0ZeF1KAlypN-wIA95EOFBBricwxEIHMedv5-P4/s4053/20230808_164147.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4053" data-original-width="3040" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1CR1KJQj1URId_weOQHboRxIbrsgRCMLdHZDEPWWm1tQs0FtAJELd1tpEo8S3nTDfrLqNCzRz-VdHO8VW390d_-bUW0ChHp-glp-XuV19hldbCGTcma84BnO-pLR4p9hqfnFEH3RSK2MGXEn4bEh3a0ZeF1KAlypN-wIA95EOFBBricwxEIHMedv5-P4/w480-h640/20230808_164147.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhASGJFTIorId4I4mpSNzLH6EiPcpmYg4sbWVIL6HfrNb7B_gx4lPRTLrRabP298WyYk9j8UkPheJKD1jKCLcWMRMwPN7tS8zQbVhrDX3ODQACdsD-RRsqnxJ5lyqpKBAo25X0jVluAS_mGqV-TySQ8EdaLVNbDDlJav5IJRx5Xp5A5CIEY_9yWEmjLLBY/s4080/20230809_080717.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhASGJFTIorId4I4mpSNzLH6EiPcpmYg4sbWVIL6HfrNb7B_gx4lPRTLrRabP298WyYk9j8UkPheJKD1jKCLcWMRMwPN7tS8zQbVhrDX3ODQACdsD-RRsqnxJ5lyqpKBAo25X0jVluAS_mGqV-TySQ8EdaLVNbDDlJav5IJRx5Xp5A5CIEY_9yWEmjLLBY/w640-h480/20230809_080717.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na centralnym placu znajdujemy tandetny guesthouse, w którym nocowali już jacyś turyści. Z braku lepszych opcji akceptujemy zawrotną cenę 20 dolarów za noc z wyżywieniem na osobę. Miejsce jest czyste, ale tandetne i brzydkie. Pierwsze wrażenie dla miejscowości Bolunkul wypada fatalnie. </p><p style="text-align: justify;">Po rozłożeniu bagaży w pokoju chcemy wybrać się na spacer nad jezioro, gdyż wiemy, że nie chcemy zabawiać tutaj długo i pewnie już jutro nas tutaj nie będzie. Droga do zbiornika wodnego, znajdującego się półtora kilometra na północ od miejscowości jest nieoczywista. Idąc na wprost trafiamy na torfowiska i nawet nie możemy dojść do wody. Dopiero za drugim podejściem udaje się dotrzeć do tafli jeziora. Ta jest zimna i zagloniona. Janusz wchodzi do wody, ale nikt nie idzie za jego śladem. Woda i okolica nie zachęca do kąpieli. Wieczorem wracamy do guesthouse - jemy przygotowaną kolację, rozmawiamy z ludźmi i próbujemy zorganizować transport na dzień kolejny. Planujemy pojechać na przełęcz Kutezak. Potrzebujemy transportu na przełęcz, a następnie usługi, aby kierowca po akcji szczytowej odebrał nas i zawiózł do Chorogu. Miejscowy proponuję za taką usługę stawkę 450 dolarów, ale po naszej dezaprobacie schodzi do 300 dolarów i ani dolara mniej. Tym razem nie podejmujemy decyzji w zakresie transportu, ale dyskutujemy i wymyślamy kilka alternatyw. W nocy po jedzeniu lokalnej kolacji dostaję rozstroju żołądka i budzę się kompletnie wyczerpany i bez życia.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAN0BYxJORHiRUoD6QU1KInN6EijgLWr_9v2t7pZmGir-yQgRMsoMPB8Qrk1NvadO54FUlHgDW5ctY8S1u5G7cSieWelADQw3MS8JKEteeNJNxyXtU9jcHbMavJnWgs-Tuo2pByeRKzXyIWiK1AsYa15ipjpHzTE8PfeUABmWQCBQaw1z_TaUVA6HILfg/s4080/20230808_170737.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAN0BYxJORHiRUoD6QU1KInN6EijgLWr_9v2t7pZmGir-yQgRMsoMPB8Qrk1NvadO54FUlHgDW5ctY8S1u5G7cSieWelADQw3MS8JKEteeNJNxyXtU9jcHbMavJnWgs-Tuo2pByeRKzXyIWiK1AsYa15ipjpHzTE8PfeUABmWQCBQaw1z_TaUVA6HILfg/w640-h480/20230808_170737.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRfkz4i1Gg9lMUuThpZj2waFSBAaAQzlihRFNOa0rqUUXViu7EbgH_a8IoBSq36_KP9q45M7DOSHGyx720l4SykUpyCrR0f8MyfZKuLsF7UlLrtBKvb8QPPW1jUa2WAuJGiYCydDCdEbfgZAaUvlHrgD_41Ey2Emn5EGL51goKpdQDmOPqJfXYpZC-z9c/s4080/20230808_171646.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRfkz4i1Gg9lMUuThpZj2waFSBAaAQzlihRFNOa0rqUUXViu7EbgH_a8IoBSq36_KP9q45M7DOSHGyx720l4SykUpyCrR0f8MyfZKuLsF7UlLrtBKvb8QPPW1jUa2WAuJGiYCydDCdEbfgZAaUvlHrgD_41Ey2Emn5EGL51goKpdQDmOPqJfXYpZC-z9c/w640-h480/20230808_171646.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGZ0KQ711yRO7yjUWfiqS4iOB15RkMvv9qhjlIcZgapEtJL8I31tjRlZ1DVyo96eWdvcAC1k_fD_Z3-45TMmBvr7VBIBob6lL_IwIiw9tYuH9ec2fcUVAdvlZ4iSpmKBeyr0hfJHd7OKQl4Y4GkWubSK6cRSQBYeTlv6EowudiI6mvAhRHdJrOnbeC75E/s4080/20230808_173607.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGZ0KQ711yRO7yjUWfiqS4iOB15RkMvv9qhjlIcZgapEtJL8I31tjRlZ1DVyo96eWdvcAC1k_fD_Z3-45TMmBvr7VBIBob6lL_IwIiw9tYuH9ec2fcUVAdvlZ4iSpmKBeyr0hfJHd7OKQl4Y4GkWubSK6cRSQBYeTlv6EowudiI6mvAhRHdJrOnbeC75E/w640-h480/20230808_173607.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUir8IGXQQK6Bfon6-yPW1ov2_njC5xBOHZ8h6nSEJygVWNOgsvi_5zbANQwU5G4DWnr0IhV6Z_tdaF3axfaZjeAye0QOCsbGAZuBBTnD3QVbfOhexnmiQk1pfffFakabuYnLDkCzXEBQ6YtniodWaoHKTa0SfOjvPioRvaFlouc_Ynb-56dHclpIfuTk/s4544/20230808_174000.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4544" data-original-width="1824" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUir8IGXQQK6Bfon6-yPW1ov2_njC5xBOHZ8h6nSEJygVWNOgsvi_5zbANQwU5G4DWnr0IhV6Z_tdaF3axfaZjeAye0QOCsbGAZuBBTnD3QVbfOhexnmiQk1pfffFakabuYnLDkCzXEBQ6YtniodWaoHKTa0SfOjvPioRvaFlouc_Ynb-56dHclpIfuTk/w256-h640/20230808_174000.jpg" width="256" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>9 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Budzę się w strasznym stanie i od razu udaję się się toalety. Próbuję zjeść cokolwiek lekkiego na śniadanie, aby mieć energię do funkcjonowania. Udaje mi się to i poczytuję to za duży sukces dzisiejszego dnia. Przy śniadaniu dowiadujemy się, że w miejscowości jest kierowca, który jedzie dziś do Chrog, na pusty samochód i mógłby nas podwieźć. Oczywiście nie za darmo. Po ustaleniu ceny przejazdu 150 dolarów za 200 km podejmujemy decyzję, że jednak rezygnujemy z niedoszłego zdobywania szczytu. Trochę z tego powodu, że ja po zmarnowanej nocy nie czuję się pewnie, a po części również, aby nie dać miejscowemu zarobić horrendalnej stawki za przejazd. Z kierowcą umawiamy się na spotkanie o 11:00, tj za 3 h, podczas których chcemy przejść się nad jezioro Yashikul. </p><p style="text-align: justify;">Idziemy do jeziora na lekko z coca colą w ręku. Od razu po wyjściu z miejscowości musimy kupić bilet do Tadżyckiego Parku Narodowego za 25 somoni od osoby. Dalsza droga jest już przyjemnością. Maszerujemy szybko, od większego jeziora dzieli nas 6 km. Po przejściu połowy drogi znajdujemy się na przełęczy i stamtąd mamy widok na zbiornik wodny w oddali. Wygląda spektakularnie i nieporównywalnie lepiej od Bolunkul. Już jesteśmy zadowoleni. Szybko schodzimy na drugą stronę przełęczy i do tafli jeziora. Woda, jak na prawie 4000 metrów jest zaskakująco umiarkowanie ciepła i bardzo czysta. Nie mamy dużo czasu, ale Marcin wchodzi do jeziora, a pozostali kibicują mu z brzegu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9uafEZIiOBw9D_1IbdNVDhZ5ogn6tzabxuoW_38yeFyks4qqI2NTX2aZHrog_eHr53sOLRo-gCF-PuWr3g0lcbwQfRHIKFMjIgnF0y8tNlLfce5O8hOYQtgXe0RWntCuzERu2Vw4KDe9lagPJfspu1vxnR1zcHrFwh-_DonLUzu7mJg5fWnxyr4fB9rw/s4080/20230809_081646.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9uafEZIiOBw9D_1IbdNVDhZ5ogn6tzabxuoW_38yeFyks4qqI2NTX2aZHrog_eHr53sOLRo-gCF-PuWr3g0lcbwQfRHIKFMjIgnF0y8tNlLfce5O8hOYQtgXe0RWntCuzERu2Vw4KDe9lagPJfspu1vxnR1zcHrFwh-_DonLUzu7mJg5fWnxyr4fB9rw/w640-h480/20230809_081646.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIap4P1JWqtUKy3iVOujVvVTXlbCq0I4bA820wxh5DHN2rfvdtelBUXCxCzBtDAN1WvJE_T0QaC48JVorqHvQn1z0YI9oYTrJ-czU-GBTiN_mODqhg3HLGvFsSyowGE7hMxUjIgZoogLEPjhpJOMLtHz1_jbqqqYWtJM151fBKOQF1jdFgzcxFpZmJENo/s4096/IMG20230809090301.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIap4P1JWqtUKy3iVOujVvVTXlbCq0I4bA820wxh5DHN2rfvdtelBUXCxCzBtDAN1WvJE_T0QaC48JVorqHvQn1z0YI9oYTrJ-czU-GBTiN_mODqhg3HLGvFsSyowGE7hMxUjIgZoogLEPjhpJOMLtHz1_jbqqqYWtJM151fBKOQF1jdFgzcxFpZmJENo/w640-h480/IMG20230809090301.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg08GrGj7548yaBT-kyk4vq-eE9agN6kE2OdM2aeWFtb5oxIBF50jaGzYwPLZPCUfiWuBj7S0c07OqPz6qXqQpdOo3nMgIG-8aBDSAtHa72fCcugqwLDZkNVljosj2zHlta4yp5-P7bP8LCh1B53DQmHpeXgxCg1BBz_SHhyphenhyphen06Z4to3b5UQF20vBDTqZZU/s6176/20230809_092619.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2096" data-original-width="6176" height="218" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg08GrGj7548yaBT-kyk4vq-eE9agN6kE2OdM2aeWFtb5oxIBF50jaGzYwPLZPCUfiWuBj7S0c07OqPz6qXqQpdOo3nMgIG-8aBDSAtHa72fCcugqwLDZkNVljosj2zHlta4yp5-P7bP8LCh1B53DQmHpeXgxCg1BBz_SHhyphenhyphen06Z4to3b5UQF20vBDTqZZU/w640-h218/20230809_092619.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFQGZNheocRoMR8Fe5sjuZM_3gI9ZFPwVRAOgmM7LeB4g-L9qATBUa2F9blWyg26Is0M58kbGPprxjCFP5mLBlaaTtwN0tLWXGTy0p2dJP-XCxyGkSpSotJz_R4_KJrwbY-WBs0U8XRiIjVqAr4i46QL7OV-qJPBkQ9I1-KMsj1xdgBilT9HkTvVlQd48/s4080/20230809_093543.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFQGZNheocRoMR8Fe5sjuZM_3gI9ZFPwVRAOgmM7LeB4g-L9qATBUa2F9blWyg26Is0M58kbGPprxjCFP5mLBlaaTtwN0tLWXGTy0p2dJP-XCxyGkSpSotJz_R4_KJrwbY-WBs0U8XRiIjVqAr4i46QL7OV-qJPBkQ9I1-KMsj1xdgBilT9HkTvVlQd48/w480-h640/20230809_093543.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">Po kilkunastu minutach wychodzimy w drogę powrotną aby zdążyć do miejscowości na spotkanie z kierowcą. Docieramy tam o 10:55 i niebawem zaczynamy pakować się do relatywnie młodej Toyoty Land Criuser. Kilkanaście minut później płacimy za nocleg razem 870 somoni i ruszamy w kierunku Pamir Highway. Komfort jazdy dobrym i prawidłowo wyposażonym samochodem czuć od pierwszej minuty. W porównaniu do starego Hundaia, którym jechaliśmy wczoraj, nowa Toyota jest bardzo komfortowa, a podróż to czysta przyjemność. Pamir Higway zaskakuje jakością nawierzchnią na niekorzyść dla tej drogi. O ile spodziewaliśmy się różnej jakości asfaltu na całej drodze, to rzeczywistość pokazuje, że miejscami asfaltu jest jak na lekarstwo, a odcinki szutrowe na drodze łączącej Tadżykistan z Chinami i Kirgistanem to żadna nowość, a raczej smutny standard. Jedziemy i podziwiamy słynną trasę, która nie robi na nas jednak szczególnego wrażenia. Poruszamy się na wysokości 3800-4200 m npm po rozległych i bezkresnych dolinach Pamiru. Gdy zatrzymujemy się na przełęczy Kutezak okazuje się, że na zewnątrz, pomimo pełnego słońca, wokoło jest bardzo zimno. Robimy kilka zdjęć, po czym szybko wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej. Po kilku godzinach zatrzymujemy się w restauracji na jedzenie i przeczekanie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6Q_LJYIqREiMNEkxXBWyz4flXbMFmcW-fax5F7pH7Wsjpw0_aCI8bXKP2aySXDKtbTSGvEerVtXjUrE4UOGX11rMImT75G-G7z8LQEEB52caifBMhcwysbpiNw_DUjxCT16S5AZIEO6UQ1uHSupl2lNEbCe2gcKYpufIzbNUeZI3yCgaVamJzBuD8kqs/s4032/IMG_6029.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6Q_LJYIqREiMNEkxXBWyz4flXbMFmcW-fax5F7pH7Wsjpw0_aCI8bXKP2aySXDKtbTSGvEerVtXjUrE4UOGX11rMImT75G-G7z8LQEEB52caifBMhcwysbpiNw_DUjxCT16S5AZIEO6UQ1uHSupl2lNEbCe2gcKYpufIzbNUeZI3yCgaVamJzBuD8kqs/w640-h480/IMG_6029.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO7rt3Oj_gP2Un83WwZCFFaaksHbtkchrqdZG08oUSALoewX15lgoYdZb252AeDIaxqsTG7AnIiwe_DCy60ypO-8fsx6woTe_YGp2EgknB6roZGGRNO46bQ2Z1LM0IFl5mpbCbBGOTjqf0OJT-mCmvQ60x2Hd1xzIJ4lLPCuiJKZ5D_ZgEWLFCapdU2go/s4080/20230809_122056.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO7rt3Oj_gP2Un83WwZCFFaaksHbtkchrqdZG08oUSALoewX15lgoYdZb252AeDIaxqsTG7AnIiwe_DCy60ypO-8fsx6woTe_YGp2EgknB6roZGGRNO46bQ2Z1LM0IFl5mpbCbBGOTjqf0OJT-mCmvQ60x2Hd1xzIJ4lLPCuiJKZ5D_ZgEWLFCapdU2go/w640-h480/20230809_122056.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj94i-TikYBXh9tZlfo0ULnzi03l7rONeLDqC96Qw_SKTlS5t3w9tqeqwLUTOQHGUFqLJ_2Pyp22fmbY_Bmxw_3INXJez8Z2azl03N9hdYI_qihWwzzsjmWZ_7Zilwua9haEQRheb20-4z6Wplj8ynRQuPAfR0gDM0JiWBP1H_6kwpN34226WEtucXmL94/s4032/IMG_6030.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj94i-TikYBXh9tZlfo0ULnzi03l7rONeLDqC96Qw_SKTlS5t3w9tqeqwLUTOQHGUFqLJ_2Pyp22fmbY_Bmxw_3INXJez8Z2azl03N9hdYI_qihWwzzsjmWZ_7Zilwua9haEQRheb20-4z6Wplj8ynRQuPAfR0gDM0JiWBP1H_6kwpN34226WEtucXmL94/w640-h480/IMG_6030.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3y6bBHuJOK3Hd02myDErljZ6Bc9RzLeJybiGgQN143NOpJaARj1EhyphenhyphenYtN8agxALc7w4wsjEAYm2V8FKoLwZCepuKH5MXwz609DPaGEuY4f1VO2ev2JxTVxFzWWwCwzQS1P4AsP1MuXUPFdBzMZHbkH44HY2HA4p-YCSOVvk7I-4HtCP8Oev3cc1jh0w8/s4080/20230809_122313.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3y6bBHuJOK3Hd02myDErljZ6Bc9RzLeJybiGgQN143NOpJaARj1EhyphenhyphenYtN8agxALc7w4wsjEAYm2V8FKoLwZCepuKH5MXwz609DPaGEuY4f1VO2ev2JxTVxFzWWwCwzQS1P4AsP1MuXUPFdBzMZHbkH44HY2HA4p-YCSOVvk7I-4HtCP8Oev3cc1jh0w8/w640-h480/20230809_122313.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dowiadujemy się, że droga do Chorogu będzie zamknięta do godziny 18:00 i lepiej przeczekać tutaj niż w samochodzie na poboczu. Zamawiamy jedzenie, później czekamy. Nawet mnie udaje się coś przegryźć, chociaż nie jestem pewien stanu mojego żołądka. Gdy kierowca daje znak, jedziemy dalej. Jest to słuszna decyzja, gdyż w miejscu newralgicznym oczekujemy tylko chwilę, po czym ktoś daje znak i ruszamy przez roboty drogowe. Około 18:00 jesteśmy już przy hostelu, gdzie nocowaliśmy ponad dwa tygodnie temu. Wieczorem jeszcze wychodzimy na miasto, kupujemy również prowiant.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNjvrAvHyMBLFZoRVqCYsGXzdUryQ9Mec9jnqRZpLUYbyu99sB5hKaAQxhTc7frqwVpjV8kxlawrPM-FM4Tk8mG4KQ4yzT9n8lrUUnmEAjXpo7uf8zHsX518l2CM75xZk5A1g-scJNOhUCw3Rk9QbrBcRVsi5uqIHi9uTXr3PoYGq60IT18QPnTm22dVE/s4080/20230809_144541.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNjvrAvHyMBLFZoRVqCYsGXzdUryQ9Mec9jnqRZpLUYbyu99sB5hKaAQxhTc7frqwVpjV8kxlawrPM-FM4Tk8mG4KQ4yzT9n8lrUUnmEAjXpo7uf8zHsX518l2CM75xZk5A1g-scJNOhUCw3Rk9QbrBcRVsi5uqIHi9uTXr3PoYGq60IT18QPnTm22dVE/w480-h640/20230809_144541.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>10 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy wcześnie rano, około 5:30 i idziemy na miasto wraz z Jankiem i Januszem w poszukiwaniu transportu do Dushanbe. Maszerujemy kilka kilometrów aż do północnej granicy miasta, gdzie około 6:00 powinny odjeżdżać marszrutki. Gdy przychodzimy na miejsce okazuje się jednak, że samochodów jest tylko kilka i pakują się one już do odjazdu. W trakcie rozmowy miejscowi mówią, że wieczorem nikt z nami nie pojedzie, a jedyna publiczna opcja to transport o 6:00 rano. </p><p style="text-align: justify;">Po przemyśleniu wszystkich dostępnych opcji decydujemy, że zadzwonimy do kierowcy, który wiózł nas dzień wcześniej z Bolunkul do Chorogu i proponował transport za 400 dolarów do Dushanbe. Rozmawiam z nim i negocjuję cenę 380 dolarów, niżej już nie das rady zejść. Wyjedziemy jednak wieczorem, co zaoszczędzi nam kosztów noclegu i unikniemy jazdy w ciągu dnia, w upale. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Po umówieniu transportu na 19:00 wracamy do hostelu i jemy śniadanie. Następnie wychodzimy na miasto w celu zwiedzania ogrodu botanicznego, który ma być największą tego rodzaju atrakcją na świecie. Planujemy dotrzeć tam transportem publicznym - wsiadamy w marszrutkę nr 3, po czym jedziemy na drugi koniec miasta. Ogród botaniczny położony jest na wzgórzu, wstęp dla zagranicznych kosztuje 20 somoni, a prowadzi do niego długa droga, około 2-3 km, która trzeba iść w pełnym słońcu. Samo miejsce zaskakuje niestety po raz kolejny na minus. Ogród jest w mojej ocenie mało estetyczny i zaprojektowany w taki sposób, że nie zachęca do zwiedzania. Chodzimy alejkami, ale zamiast przyjemnego spędzenia czasu wśród egzotycznej roślinności, przechadzka jest niczym więcej niż spacerem po zwykłym parku. Zastanawiamy się również, skąd wzięła się renoma tego ogrodu jako największego na świecie i dochodzimy do wniosku, że policzono najwidoczniej jego powierzchnię od bram wejściowych, od których do faktycznego ogrodu prowadzi droga przez pustkowie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYFG1sVqrKNM3bgl9EPy2UeGWlbUQW8Nbxlk5G2mJ5oALS6Nl4uvEdieo7nqjuqGujwwU4g0Th0WYHQTzdnvP3KNzeJ9hBWqXk7PBcXy6t9O62qWBvxeSrdMaij4tAIO2XrD5gAQHu1tRjc0UFAgZdBfSHSGMQnYWdrPvD0uWvs-MY__72t6aNj3jeeIY/s4080/20230810_065919.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYFG1sVqrKNM3bgl9EPy2UeGWlbUQW8Nbxlk5G2mJ5oALS6Nl4uvEdieo7nqjuqGujwwU4g0Th0WYHQTzdnvP3KNzeJ9hBWqXk7PBcXy6t9O62qWBvxeSrdMaij4tAIO2XrD5gAQHu1tRjc0UFAgZdBfSHSGMQnYWdrPvD0uWvs-MY__72t6aNj3jeeIY/w480-h640/20230810_065919.jpg" width="480" /></a></div><div></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO1ZfJNh00sNnC5JzG4Rp4dRjNZCY5RTDd9DNJkD0SVC8n-7FCwCtEYca874i2ZOPJoYQjo2VAdnS8IN3iIORuPr9gsUjWq-xHJACp1D6KsxUZJgcriz9IT6gHkXxcxgmZKRqybj2zQFA_LqbniI8HzQR67cdtKnNq8q1yp9RiX3S5xs19Rh2AdN4Og64/s4096/IMG20230810112208.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO1ZfJNh00sNnC5JzG4Rp4dRjNZCY5RTDd9DNJkD0SVC8n-7FCwCtEYca874i2ZOPJoYQjo2VAdnS8IN3iIORuPr9gsUjWq-xHJACp1D6KsxUZJgcriz9IT6gHkXxcxgmZKRqybj2zQFA_LqbniI8HzQR67cdtKnNq8q1yp9RiX3S5xs19Rh2AdN4Og64/w640-h480/IMG20230810112208.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4HuqzO2CrVct0CwaMbobtbjK83yHRRqLcc5YTuwcuqr9jlasKq7ULG3pgIL8zB2HFl10CBp4lBT-pHT2wNcp3GXEBQbz0q4oJ398-o4-9K883LkF5dZ0cai-jY_nQoTgk_0WGUsdG2snIuo5rwqglWHlh1LPRy1p6DKNTW3EuE-xBiccRazR2t9XfCgM/s3879/IMG_20230810_113354.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2182" data-original-width="3879" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4HuqzO2CrVct0CwaMbobtbjK83yHRRqLcc5YTuwcuqr9jlasKq7ULG3pgIL8zB2HFl10CBp4lBT-pHT2wNcp3GXEBQbz0q4oJ398-o4-9K883LkF5dZ0cai-jY_nQoTgk_0WGUsdG2snIuo5rwqglWHlh1LPRy1p6DKNTW3EuE-xBiccRazR2t9XfCgM/w640-h360/IMG_20230810_113354.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjeLyLTs2lFbvdkMhWEjgEuKrfs7ddlse2ghz3SuFCVEHYuojiHHlFkBX6IeubTIWuzR967AndD_9MncuTJ2yWa6y873vI8WvbIta95rYLlbPdECSyc0Tps25ynLFVMl-VLwj-FEgcy6Vdt40cK2sWi4R4oNC7cFdZqqwDSAUyWqFLSBYls8yteunbt9M/s4080/20230810_115833.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjeLyLTs2lFbvdkMhWEjgEuKrfs7ddlse2ghz3SuFCVEHYuojiHHlFkBX6IeubTIWuzR967AndD_9MncuTJ2yWa6y873vI8WvbIta95rYLlbPdECSyc0Tps25ynLFVMl-VLwj-FEgcy6Vdt40cK2sWi4R4oNC7cFdZqqwDSAUyWqFLSBYls8yteunbt9M/w640-h480/20230810_115833.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po zwiedzaniu ogrodu wracamy do miasta oraz nie bardzo wiedząc co zrobić z wolnym czasem idziemy na jedzenie, a następnie do parku. Tam zaczepiają nas rozmowni miejscowi, którzy wymieniają z nami swoje spostrzeżenia na temat życia w Tadżykistanie. Co ciekawe i charakterystyczne dla tego kraju, miejscowi pozdrawiają nas często, chcą rozmawiać i robią to z ciekawości i bezinteresownie. Aż nas to dziwi, gdy za rozmową nie kryje się żaden zakamuflowany zamiar otrzymania jakichś pieniędzy, a czysta chęć rozmowy. </p><p style="text-align: justify;">Około 18:00 wracamy do hostelu, gdzie oczekujemy na kierowcę. Przyjeżdża punktualnie i po zapakowaniu wyjeżdżamy około 19:15. Przy zachodzącym słońcu wyjeżdżamy na północ, w kierunku Dushanbe. Droga jest gorsza niż przewidywałem. Właściwie przez 5 godzin nawierzchnia jest fatalnej jakości, przez co o jakimkolwiek śnie w samochodzie nie ma nawet mowy. Autem dosłownie miota na prawo i lewo. Na trasie około północy, oczekujemy na otwarcie jednego odcinka drogi remontowanego przez chińczyków ciężkim sprzętem. Dopiero nad ranem udaje się wjechać na w miarę równą nawierzchnię i dalsza jazda nabiera sensu, gdyż można się zdrzemnąć.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLeNW_X9wqujMgzZnduUlFt_dB8jt4Zc2c1FW4k6pVg1EjTfOjO79IjSxm5TAhww67BnIeorOh4Mbi2URMNvKUITCXVTWqOszdNW9Aee7KA5cNvJpiiccqZQMmvdjV8MWj49leUOKD71z2g4AGNz3_ROmR5-gKAmkyHy_5pPntcErKpTy6ZDVRKPqzcA8/s4080/20230810_165332.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLeNW_X9wqujMgzZnduUlFt_dB8jt4Zc2c1FW4k6pVg1EjTfOjO79IjSxm5TAhww67BnIeorOh4Mbi2URMNvKUITCXVTWqOszdNW9Aee7KA5cNvJpiiccqZQMmvdjV8MWj49leUOKD71z2g4AGNz3_ROmR5-gKAmkyHy_5pPntcErKpTy6ZDVRKPqzcA8/w640-h480/20230810_165332.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPr2jeMZhhOROZwrDIyEwrnbNgRbFJwS_cSxlna0Ndsc9OtYn-tCYBLlUsqEBTkNmwKKcRQ8-d-lkrzCxZszHCnRJZx3GYuprmDUKTQTz0p6EIp_I0FHzqjBRWoRmztf4ZDinFVH5Mp-e_JgbuefenM3n-uzATDxhQ4nUDrilQ4PCUCREUZTwcKgdODDI/s4096/IMG20230810233548.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPr2jeMZhhOROZwrDIyEwrnbNgRbFJwS_cSxlna0Ndsc9OtYn-tCYBLlUsqEBTkNmwKKcRQ8-d-lkrzCxZszHCnRJZx3GYuprmDUKTQTz0p6EIp_I0FHzqjBRWoRmztf4ZDinFVH5Mp-e_JgbuefenM3n-uzATDxhQ4nUDrilQ4PCUCREUZTwcKgdODDI/w640-h480/IMG20230810233548.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>11 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Gdy budzę się jest już rano a do Dushambe zostało jeszcze 170 km. Na równej nawierzchni Toyota Land Cruiser płynnie pokonuje kilometry. Nie co ukrywać, że ten model samochodu jest wartościowym aktywem dla mieszkańców tego kraju. Jeśli nie zamierzasz denerwować się na drodze i chcesz pokonać ją w sposób w miarę przyjemny to kierowca musi mieć Land Cruisera. Cena przejazdu i tak jest zbliżona do jazdy bezimiennym "trupem", a komfort zdecydowanie inny. Miejscowi bardzo dobrze wiedzą, jaka jest wartość samochodu określanego tutaj "The King of Pamir Highway". </p><p style="text-align: justify;">Kierowca około 8:00 podwozi nas pod znajomy Ali Hostel, ale ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że nie ma dla nas miejsc w obiekcie. Pozostawimy bagaże pod hostelem, a ja wraz z Jankiem idę na spacer po okolicy w poszukiwaniu miejsc do spania. Odwiedzamy kilka obiektów, gdy w międzyczasie okazuje się, że w Ali Hostel zwolniły się dwa pokoje dwuosobowe po 300 somoni za pokój i możemy się tu zakwaterować. Jesteśmy z tej wiadomości zadowoleni, w szczególności, że możliwość pozostawiania bagażu, bez jego przenoszenia jest wartością samą w sobie. </p><p style="text-align: justify;">Po zadomowieniu się w hostelu zasięgamy u właściciela języka w sprawie wyjazdu do fortecy Hisor, która znajduje się w okolicy, jak i pytamy o kierowcę, który mógłby zawieźć nas do jeziora Iskandarkul. Właściciel hostelu organizuje nam spotkanie z kierowcą, który za 200 dolarów zobowiązuje się zorganizować nam wycieczkę do w to miejsce. Jako, że jest to cena o której słyszeliśmy, akceptujemy ją i umawiamy się na spotkanie kolejnego dnia o 7:00 rano. </p><p style="text-align: justify;">Jako, że zbliża się już 11:00, zbieramy się na miasto. Na sąsiedniej ulicy łapiemy marszrutkę, która zawozi nas na obrzeża miasta. Tam, pouczeni przez właściciela hostelu na temat ceny przejazdu, negocjujemy z taksówkarzami. Wiemy, że przejazd ma kosztować 40-50 somoni. Bardzo bawi nas, gdy na miejscu kilku taksówkarzy rywalizuje o przejazd z nami. Wsiadamy oczywiście do tego, który oferuje najniższą cenę, jednak po drodze kilkukrotnie zmieniamy zamiary. </p><p style="text-align: justify;">Po kilku minutach młody kierowca pędzi z nami do twierdzy Hisor około 20 kilometrów. Do ten pory w naszej opinii miejscowy jeździli stosunkowo ostrożnie, ale ten kierowca to zdecydowanie inna bajka. Przejazd nie jest bezpieczny, ale na pewno szybki - niebawem trafimy do miejsca docelowego. </p><p style="text-align: justify;">Po przybyciu do Hisor jemy obiad, po czym w upale zaczynamy zwiedzać twierdzę. Kompleks salda się z kilku budynków, z których dwa są do zwiedzania - stara szkoła przy meczecie oraz sama forteca. Zwiedzanie każdego z obiektów kosztuje po 10 somoni. Sama twierdza to głównie reprezentacyjna brama, odnowione fragmenty murów i budynek na wzgórzu. Całość położona jest na założeniu obronnym, które z kolei zlokalizowane jest pośrodku rozległej doliny. Zabytek nie powala, ale na pewno jest ciekawy i wart odwiedzenia. Z wizytą w knajpę na herbatę, jego zwiedzenie zajmuje nam około 2 h. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuHawBFu735HPHbzbhW7iyTbQbBY33_IOrTFst-QOeWc5Nb5kd5D117bUOPEwFuDqKHN4ICBKe6E8vuLwRm-hu_tQqaShwHJFDhJe1tPaPbRneRYYJKJI0bN8JsgCvBysiQblRFMVpxwbq8Vx9svUVTu2i7GMs71jp0g_-AaApV__ql32c7Nv-QsN5s1s/s4009/20230811_132712.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3007" data-original-width="4009" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuHawBFu735HPHbzbhW7iyTbQbBY33_IOrTFst-QOeWc5Nb5kd5D117bUOPEwFuDqKHN4ICBKe6E8vuLwRm-hu_tQqaShwHJFDhJe1tPaPbRneRYYJKJI0bN8JsgCvBysiQblRFMVpxwbq8Vx9svUVTu2i7GMs71jp0g_-AaApV__ql32c7Nv-QsN5s1s/w640-h480/20230811_132712.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyVNSIBOUTQZ1nnjwmY3Bw1EjYXQdUf29EtaODMhRoAPb_FZCT-ZOnsxoCnVpWEQ-2WCAerGAJj7f1N1O53BV_p3V_g8Sv_szcLMeOEYPEkFxLOX2cW_b_twlV9M6iGJn85jBT5SmNPmfx5kHMVMROD1F-LwLv_VnQ5CnUDg8ysZwH9U61E8-ibPbKQJY/s4032/IMG_6054.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyVNSIBOUTQZ1nnjwmY3Bw1EjYXQdUf29EtaODMhRoAPb_FZCT-ZOnsxoCnVpWEQ-2WCAerGAJj7f1N1O53BV_p3V_g8Sv_szcLMeOEYPEkFxLOX2cW_b_twlV9M6iGJn85jBT5SmNPmfx5kHMVMROD1F-LwLv_VnQ5CnUDg8ysZwH9U61E8-ibPbKQJY/w640-h480/IMG_6054.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtVYGI6Wd_dTEelij0ZwyhZpVDni8xS-gdTyGh_HBaVnKUhLwHmwnbwOKyzFP0LtkG4hULZypbnT4ggq67ymQxoIPZU6-a28hBKWm07QvWRp2dcsA5PA5HQ0VTWpDz7aq5aWR19Io4y4ZzXbAhTw2ViV_OsF2-EoU9Zepg6KAJ51sIMEyHMvNLUFsv4hQ/s4080/20230811_142932.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtVYGI6Wd_dTEelij0ZwyhZpVDni8xS-gdTyGh_HBaVnKUhLwHmwnbwOKyzFP0LtkG4hULZypbnT4ggq67ymQxoIPZU6-a28hBKWm07QvWRp2dcsA5PA5HQ0VTWpDz7aq5aWR19Io4y4ZzXbAhTw2ViV_OsF2-EoU9Zepg6KAJ51sIMEyHMvNLUFsv4hQ/w640-h480/20230811_142932.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj05O66QQ2tI3iJE790VRuKmVmJsK0kMwvxPndjRMwihkyClei1NcJQtzHKP8pET6giPN_Uu5m1BoAt61UiQWBgY0XbULxNXYvuOxrOS7iDzwUoBlIwKa79mglGzAC6ak9dfltk_6-GJlZHwonotaB8fzde-PoNxxPimPb21nlY5UYu3Ch-HPkLj74sDpQ/s5856/20230811_143730.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2320" data-original-width="5856" height="254" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj05O66QQ2tI3iJE790VRuKmVmJsK0kMwvxPndjRMwihkyClei1NcJQtzHKP8pET6giPN_Uu5m1BoAt61UiQWBgY0XbULxNXYvuOxrOS7iDzwUoBlIwKa79mglGzAC6ak9dfltk_6-GJlZHwonotaB8fzde-PoNxxPimPb21nlY5UYu3Ch-HPkLj74sDpQ/w640-h254/20230811_143730.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W drodze powrotnej musimy trochę bardziej pokombinować z taksówkami, gdyż miejscowi nie chcą zawieźć nas bezpośrednio do Dushanbe za rozsądną cenę. W miejscowości jest po prostu mniejsza podaż usług, to i cena wyższa. Najpierw jeden kierowca za 20 somoni wiezie nas do nowego Hisar i dopiero stamtąd za 40 somoni organizujemy przejazd do stolicy na obrzeża miasta. Podczas tej drugiej przejażdżki okazuje się, że taksówkarzowi w trakcie jazdy kończy się paliwo, wobec czego kilkaset metrów musimy pchać startego Opla do stacji benzynowej, aby mógł zatankować i zawieźć nas na umówione miejsce. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitglxAxUoJ_KRVopqcqU9gytZwrPcCLH99ppr2zofYjh1kaAAbSZlXwBzAMehfh0LZ1-EuP57Rq7Xvmtr2iOFaPqgVHYm1HbpftXgGuphv8eX4xAVSfN2b1fKGW0h2FhmzZWES7Cqmko3cbIK77RZlYYoOWE6uzIrvYaUrJ5neu68Q61gfpFGZmgE3WcI/s4032/IMG_6057.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitglxAxUoJ_KRVopqcqU9gytZwrPcCLH99ppr2zofYjh1kaAAbSZlXwBzAMehfh0LZ1-EuP57Rq7Xvmtr2iOFaPqgVHYm1HbpftXgGuphv8eX4xAVSfN2b1fKGW0h2FhmzZWES7Cqmko3cbIK77RZlYYoOWE6uzIrvYaUrJ5neu68Q61gfpFGZmgE3WcI/w480-h640/IMG_6057.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuFvIKupYEAZ00Fg-_PbXc1qxzWFOA19zyTAKvsVKj7ctoJz5zRdIFKpNVd9ahXGYFVxV7zRqw8RNYNmQZosDgTUPghKypaHKuTzAcPhpAdxyQERnI_EUg3fQEUo99GViIf3rsL4BOIbfquDjpmJ2OJaHwJiTF_zvOc26A9Bqz2taVTG10plXvsdNIT5s/s4080/20230811_153258.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuFvIKupYEAZ00Fg-_PbXc1qxzWFOA19zyTAKvsVKj7ctoJz5zRdIFKpNVd9ahXGYFVxV7zRqw8RNYNmQZosDgTUPghKypaHKuTzAcPhpAdxyQERnI_EUg3fQEUo99GViIf3rsL4BOIbfquDjpmJ2OJaHwJiTF_zvOc26A9Bqz2taVTG10plXvsdNIT5s/w640-h480/20230811_153258.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wysiadamy w centrum i postanawiamy przejść się do hostelu na piechotę. Na ulicy Rustavi wraz z Januszem i Jankiem zatrzymujemy się na posiłek, gdy w międzyczasie Marcin idzie do hostelu. Niebawem my również wyruszamy w tą stronę. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>12 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Z umówionym dnia poprzedniego kierowcą spotykamy się o 7:00 i wraz z nim wyjeżdżamy na północ. Droga pod jezioro Iskandarkul jest bardzo widokowa, ciekawa i wiedzie przez góry Fann. Nawierzchnia jest relatywnie dobra, a po drodze mamy okazję przejazdu przez kilka tuneli, z których najdłuższy liczy 8 kilometrów. Tunele są przerażające w porównaniu do standardów europejskich - słabo albo w ogóle nie oświetlone, zadymione i niewentylowane oraz wąskie. Poruszanie się po nich jest koszmarne, a jazdę rowerem nawet trudno sobie wyobrazić - czyste ssamobójstwo. Po przejechaniu około 110 km na północ, skręcamy w drogę szutrową na zachód. Nią jedziemy jeszcze 24 km zanim docieramy do jeziora. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFKaDt1Kzi7ck3aOPGie6hMeogirioawX3K9ywZkVV5AklmHHug0NwPAktlr1l7ImyRqIXln5cXOfa7_MUfOHNHgvc0KB-p8qLF0y-Fw-ukFgjYbXnAp3DOCZBmdikOILid7fYGHGpgHdNrCAxp-dYxs6yODrDmj13L2YGQAbmFPhUkRxgF1urVDeAGVw/s4080/20230812_074629.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFKaDt1Kzi7ck3aOPGie6hMeogirioawX3K9ywZkVV5AklmHHug0NwPAktlr1l7ImyRqIXln5cXOfa7_MUfOHNHgvc0KB-p8qLF0y-Fw-ukFgjYbXnAp3DOCZBmdikOILid7fYGHGpgHdNrCAxp-dYxs6yODrDmj13L2YGQAbmFPhUkRxgF1urVDeAGVw/w640-h480/20230812_074629.jpg" width="640" /></a></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYWlKqghmmqytApQTQpPuD10MBTna2R-X7HgOUmpM0HbanXzJkGj0KUqYORjMp6X-IC3yUTtb8xuelM9_awnUqNuZVlRudAyqMGvqNxlZ-b-3J0lP_WPMYCR4H395r-Ih92QDEAiw9YP8AdKvMmKnxieKMHVzDnBs-ivHVbojRiBkue6h6OvHxycc_Dzw/s4512/20230812_093553.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2464" data-original-width="4512" height="350" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYWlKqghmmqytApQTQpPuD10MBTna2R-X7HgOUmpM0HbanXzJkGj0KUqYORjMp6X-IC3yUTtb8xuelM9_awnUqNuZVlRudAyqMGvqNxlZ-b-3J0lP_WPMYCR4H395r-Ih92QDEAiw9YP8AdKvMmKnxieKMHVzDnBs-ivHVbojRiBkue6h6OvHxycc_Dzw/w640-h350/20230812_093553.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Iskandarkul jest naprawdę pięknym zbiornikiem wodnym. Nie ma co ukrywać, że już od początku wycieczki góry Fann na pierwszy rzut oka wydają się dużo ciekawsze i bardziej urozmaicone, niż suchy i monotonny Pamir. Samo jezioro ma ciekawą turkusowa barwę, gdyż zasilane jest wodą z lodowca oraz otoczone skalistymi wzgórzami o interesujących kształtach. Po dotarciu na miejsce w pierwszej kolejności idziemy do knajpy znajdującej się nieopodal jeziora aby zamówić obiad na godz. 13:00. Następnie rozpoczynamy spacer po okolicy idąc w kierunku tzw. Snake Lake oraz pobliskich wodospadów, położonych na rzece spływającej z jeziora. Około południa docieramy do głównej tafli wody i plaży, nad którą spędzamy około półtorej godziny. Następnie idziemy na obiad.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaCYSBPkmij8QIF4SWyptXy4atGjvI1xwDRP5QheKX6AN5D0BKwmjvSvBFLSiKN_86-pyflqrYAYv_HyHGRumY-5LtReCHSSJ2DrYt7oPbgR3bEYc3v6F2VSI6bcTtEMMajYsv7OjIMiBdhWCOgenUZffiUV3GfMv3xr7WZlYx-M1S45bZ8ogplM7ysxM/s4096/IMG20230812100814.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaCYSBPkmij8QIF4SWyptXy4atGjvI1xwDRP5QheKX6AN5D0BKwmjvSvBFLSiKN_86-pyflqrYAYv_HyHGRumY-5LtReCHSSJ2DrYt7oPbgR3bEYc3v6F2VSI6bcTtEMMajYsv7OjIMiBdhWCOgenUZffiUV3GfMv3xr7WZlYx-M1S45bZ8ogplM7ysxM/w640-h480/IMG20230812100814.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil6CXObGKKqnqyOsFfYF55c-0StAQ8iphxlv7Gm0ZXu7APVs4HPfJfpxRL6-FkLN13RhQshdhSouhRtosO3Vs1Ll5u3Rlp1YBalmg53zCyD35plkKwGPqzS2L-fy4-e1nuMXYcXY1X_Z_s3n5AVFcQeZxdMYIOdrTqfuLd5iweDDeS2vwmcOqzlGMRKKY/s4256/20230812_104938.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2400" data-original-width="4256" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil6CXObGKKqnqyOsFfYF55c-0StAQ8iphxlv7Gm0ZXu7APVs4HPfJfpxRL6-FkLN13RhQshdhSouhRtosO3Vs1Ll5u3Rlp1YBalmg53zCyD35plkKwGPqzS2L-fy4-e1nuMXYcXY1X_Z_s3n5AVFcQeZxdMYIOdrTqfuLd5iweDDeS2vwmcOqzlGMRKKY/w640-h360/20230812_104938.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCOL-0532hlMh2dE0zEfrjToe1hL7oBvyWr5UoaFwKgwAsT3tSAjz4tdv06F1XhGoP_0tcDjSveKI9aVy1gDgyJ2mDr3L9z9k1Y2tAWun5Tt6nvf3gA4jGeeAgK1vAqvGSGN9CIIDQjntT6tgsyiUD3WOKY05Z4wh2yy6WKLWduHZth4djyuZQoG-nkvY/s3392/20230812_101038.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3392" data-original-width="2400" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCOL-0532hlMh2dE0zEfrjToe1hL7oBvyWr5UoaFwKgwAsT3tSAjz4tdv06F1XhGoP_0tcDjSveKI9aVy1gDgyJ2mDr3L9z9k1Y2tAWun5Tt6nvf3gA4jGeeAgK1vAqvGSGN9CIIDQjntT6tgsyiUD3WOKY05Z4wh2yy6WKLWduHZth4djyuZQoG-nkvY/w452-h640/20230812_101038.jpg" width="452" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQbi7eatm-0SYjFmUGcDWtQnlfFHDz00IVj_ufN64F6ax6wYLn8sTYjMHchGydPY8SmAxbJszEF3HLFPKTRCRC2bvodinnQwStinO8GXBEQAdr-Dav8LDjiyJWd7shvWCYPrZnyB-gweLYCWX6jW6gDIN71tpa4mFU8D5npcSZuSjQdZU-UA1LqhwhdGg/s4080/20230812_121411.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQbi7eatm-0SYjFmUGcDWtQnlfFHDz00IVj_ufN64F6ax6wYLn8sTYjMHchGydPY8SmAxbJszEF3HLFPKTRCRC2bvodinnQwStinO8GXBEQAdr-Dav8LDjiyJWd7shvWCYPrZnyB-gweLYCWX6jW6gDIN71tpa4mFU8D5npcSZuSjQdZU-UA1LqhwhdGg/w480-h640/20230812_121411.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0uT3axPcCY8YBs6ATiEEnxXx9WB3BpdHSR_kznjpDqWgxddTOWxnIkxcsjZJ3OzDdpRSRfPXTgUZQF5QrDZ_lB2D8oYV8AcfwhxEC6VxaSwqj3xcVDd_08VoviVqq6jczr_V5AOGwvvuUkjoAV_RYI0ZIfzm_L7xixgj6-jZJE3qUtpaYHqQgZ87dSKk/s4080/20230812_115907.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0uT3axPcCY8YBs6ATiEEnxXx9WB3BpdHSR_kznjpDqWgxddTOWxnIkxcsjZJ3OzDdpRSRfPXTgUZQF5QrDZ_lB2D8oYV8AcfwhxEC6VxaSwqj3xcVDd_08VoviVqq6jczr_V5AOGwvvuUkjoAV_RYI0ZIfzm_L7xixgj6-jZJE3qUtpaYHqQgZ87dSKk/w640-h480/20230812_115907.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Około 14:30 wyjeżdżamy w drogę powrotną. Około 20 km przed Dushanbe skręcamy w kierunku gorących źródeł, na które obiecał zabrać nas kierowca. Wejście kosztuje 50 somoni od osoby, a kompleks położony w hotelu oferuje basen z gorącą wodą oraz saunę. W przerwach można pić herbatę.</p><p style="text-align: justify;">W kompleksie siedzimy około godziny po czym ruszamy w dalszą drogę. </p><p style="text-align: justify;">Po przyjedzie do Dushanbe idziemy jeszcze do centrum miasta i po spacerze późnym wieczorem wracamy do hostelu.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsZkAoytAF4atvJxHzKzPAicTywDaiMLMfn2oOxMoerk-VbaV12GRRetd_RtwEi4JcrHvQu7CpEaV_cxZxj-_BDYIOrEZ4D1tW6Trg0dSzNguTCkhTraoxCLNzdeGB97vCvcGzQuE2Sosop2M-0E0yqyxYWut-jgAkIsEGVQoLoyUx_Rcoj2aw4HorGKw/s4080/20230812_184719.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsZkAoytAF4atvJxHzKzPAicTywDaiMLMfn2oOxMoerk-VbaV12GRRetd_RtwEi4JcrHvQu7CpEaV_cxZxj-_BDYIOrEZ4D1tW6Trg0dSzNguTCkhTraoxCLNzdeGB97vCvcGzQuE2Sosop2M-0E0yqyxYWut-jgAkIsEGVQoLoyUx_Rcoj2aw4HorGKw/w480-h640/20230812_184719.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ThdeUm-OcjFns2wiZ8f0up9PfYXpBfvhcK71HjEDv2ntfuPRZ1KUQJ_jRIcw85vN2LS8gA9BkMYShaHYoYqOjIgL5hcYfFoXPD2J5sMa_xlR8v7Xppf6aHrW3pnLeza79FrdPPXcNnFadWvJAm6h0Wa9wGHarliqnIRz79wvBbpsHTRtCD6rCCQynes/s4096/IMG20230812194804.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ThdeUm-OcjFns2wiZ8f0up9PfYXpBfvhcK71HjEDv2ntfuPRZ1KUQJ_jRIcw85vN2LS8gA9BkMYShaHYoYqOjIgL5hcYfFoXPD2J5sMa_xlR8v7Xppf6aHrW3pnLeza79FrdPPXcNnFadWvJAm6h0Wa9wGHarliqnIRz79wvBbpsHTRtCD6rCCQynes/w640-h480/IMG20230812194804.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFDBWkD-hIrvjArLH3wZSp2TJsb_8fF9VWElyqplqryNPwn51xrx1D5temJa3Dv-hyaC_zF1hFoRtEWNEOTTxJFJGrq84EFqJJbM8i8yKaXeoND2p4W1bulmkEDQsLQ0UYjeOessKx5rQdqPK5BJUNWKmTC5WhrjXskIbh9ixIuNFOF5RV8rFY3aWBTbs/s4096/IMG20230812200327.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFDBWkD-hIrvjArLH3wZSp2TJsb_8fF9VWElyqplqryNPwn51xrx1D5temJa3Dv-hyaC_zF1hFoRtEWNEOTTxJFJGrq84EFqJJbM8i8yKaXeoND2p4W1bulmkEDQsLQ0UYjeOessKx5rQdqPK5BJUNWKmTC5WhrjXskIbh9ixIuNFOF5RV8rFY3aWBTbs/w640-h480/IMG20230812200327.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitwFjGwvW1llLbalQnBpBHeFN8uoItk5nDpsM3gR_R-RWbmCHC2Q5dvFmLfwSmXLMEIEkcJs-X4So9oI60koXefzefbBOtm2uDqwOlKTpo-_gl4KONn7ss4cnlD8ji3FGE88HezQDQzi647_VX4l0Tm5Ew1dXKEvJ2kJx7pTsW6XY0FMJiE8B1Js1H4_I/s4096/IMG20230812200645.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitwFjGwvW1llLbalQnBpBHeFN8uoItk5nDpsM3gR_R-RWbmCHC2Q5dvFmLfwSmXLMEIEkcJs-X4So9oI60koXefzefbBOtm2uDqwOlKTpo-_gl4KONn7ss4cnlD8ji3FGE88HezQDQzi647_VX4l0Tm5Ew1dXKEvJ2kJx7pTsW6XY0FMJiE8B1Js1H4_I/w640-h480/IMG20230812200645.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>13 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Ostatniego dnia wyjazdu mamy sporo czasu do wykorzystania. Wstajemy niespiesznie, jemy śniadanie i pakujemy się. Dogadujemy się z właścicielem hostelu, który pozwala nam pozostawić na recepcji swoje rzeczy do wieczora, do czasu odjazdu na lotnisko. Pomimo trzech tygodni pobytu w Tadżykistanie ciągle po jedzeniu nie czujemy się pewnie na żołądkach. Dziś gorszy dzień ma Janek, który mówi, że nie czuje się zbyt dobrze, ale mimo tego funkcjonuje normalnie. </p><p style="text-align: justify;">Około 10:30 idziemy na miasto. Z uwagi, że dziś niedziela, wokoło jest pusto. Sklepy zamknięte, bardzo niewielu ludzi kręci się po ulicach. </p><p style="text-align: justify;">Naszym celem jest bazar, gdzie zmierzamy kupić pamiątki z wyjazdu oraz wymienić walutę. Jak trafić do tego pierwszego nie wiemy, ale po drodze pytamy miejscowych, którzy raz lepiej, a raz gorzej wskazują nam kierunek. Bazar jest na drugim końcu miasta, toteż trafiamy do niego po niespełna dwóch godzinach. Na miejscu spotykamy trochę co innego niż oczekiwaliśmy - bazar jest targowiskiem dla miejscowych gdzie przede wszystkim kupuje się warzywa, owoce i przyprawy, a nie pamiątki, które by nas interesowały. Niemniej jednak okazuje się, że po kilkunastu minutach chodzenia znajdujemy rzeczy, które możemy kupić bliskim. Nie udaje się jednak znaleźć czynnego kantoru toteż pozostaje nam wymiana waluty w bankomacie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo5WWVsXR5CLiHkStg32_kxdGvCd-ff8hzF30h13yxObuFSEsTHhJR-i42lQx3_nzLFCKebBBM2NpxOxdeXEgw-2jDVqDKmy-jquZs4Rt3Ng6gcGfcqNjTFxqwn7mVY7B4J-m3qFfor7HGEt2EevJlE8ZUpuHn3DOuYe6tEJhQqRyAUaDthlwyrxp1L8I/s4080/20230813_112627.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo5WWVsXR5CLiHkStg32_kxdGvCd-ff8hzF30h13yxObuFSEsTHhJR-i42lQx3_nzLFCKebBBM2NpxOxdeXEgw-2jDVqDKmy-jquZs4Rt3Ng6gcGfcqNjTFxqwn7mVY7B4J-m3qFfor7HGEt2EevJlE8ZUpuHn3DOuYe6tEJhQqRyAUaDthlwyrxp1L8I/w480-h640/20230813_112627.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiFwt3Hpggmbke7VfIHqjga65byj8zJrr_lHwXW5SkYc57HhuYC2HLB4umFIeUZ5RVpbomQwXw-bJ7T7diwqAJfaY1YlZ1ib2jiG10sWqKP0ljhF_KE_PQyrXwebeuiO7_WutnKnHN01q46ZFDT9mKwn_c8kWkFDyQ8cmnYGDZ3WlFdC-4tsprHuzZALc/s4096/IMG20230813112738.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiFwt3Hpggmbke7VfIHqjga65byj8zJrr_lHwXW5SkYc57HhuYC2HLB4umFIeUZ5RVpbomQwXw-bJ7T7diwqAJfaY1YlZ1ib2jiG10sWqKP0ljhF_KE_PQyrXwebeuiO7_WutnKnHN01q46ZFDT9mKwn_c8kWkFDyQ8cmnYGDZ3WlFdC-4tsprHuzZALc/w640-h480/IMG20230813112738.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhyphenhyphenLGha2FCo5ybw_j5jJcmv5jI8F27hy2m-BW97Mo44MFQPqfwSjEoh7XMrWl1X5ApRzaAitOIH2ITXPJ0dXcuLqT6NzHFIHaDh4quXGxPs11qEKw1IVAVLWEoxev_0xkQrrC-iqjWs2RwUSVUDU-6nLVfwlhzz68DgA1BseoW7eofgoJuUX1b06R_M8/s3264/20230813_113049.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhyphenhyphenLGha2FCo5ybw_j5jJcmv5jI8F27hy2m-BW97Mo44MFQPqfwSjEoh7XMrWl1X5ApRzaAitOIH2ITXPJ0dXcuLqT6NzHFIHaDh4quXGxPs11qEKw1IVAVLWEoxev_0xkQrrC-iqjWs2RwUSVUDU-6nLVfwlhzz68DgA1BseoW7eofgoJuUX1b06R_M8/w480-h640/20230813_113049.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">Po zakupach jemy obiad na mieście, a następnie udajemy się do muzeum Narodowego Tadżykistanu. Bilety kosztują 35 somoni od osoby. W monumentamym budynku spędzamy ponad dwie godziny. W międzyczasie Janek czuję się gorzej i po wyjściu z muzeum musimy iść do hostelu. Powoli, bo na tyle pozwala mu bolący żołądek. </p><p style="text-align: justify;">Podczas spaceru uświadamiam sobie, że trochę przyzwyczailiśmy się do lokalnego upału i lepiej znosimy temperatury, które są trudne do wytrzymania w Polsce, a co więcej, na zewnątrz jest już zdecydowanie chłodniej niż w pierwszych dniach pobytu w Tadżykistanie. O ile 21 lipca temperatura przekraczała 40 stopni, to w ostatnim dniu naszego pobytu wynosiła już "tylko" 35 stopni. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3RvqokiBy4aw0kpc906Q0TcaIkX8Yu9ZguGeBCA-RHNcCoBf0jSK_667eEcziJNVGLst0FGfb27MOwVZpzbi6f6o9cVFlrB5ucYiKzTh1cbXWx5tDVwhtMxM6EvXsUFQy5BnhpxVVd35owq_2sBgZZ0JS4GLmuUSJbmoa9WRdWx3O6cyMhDh6sESliVQ/s4080/20230813_164719.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3RvqokiBy4aw0kpc906Q0TcaIkX8Yu9ZguGeBCA-RHNcCoBf0jSK_667eEcziJNVGLst0FGfb27MOwVZpzbi6f6o9cVFlrB5ucYiKzTh1cbXWx5tDVwhtMxM6EvXsUFQy5BnhpxVVd35owq_2sBgZZ0JS4GLmuUSJbmoa9WRdWx3O6cyMhDh6sESliVQ/w640-h480/20230813_164719.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmroU-K1KtKp01h3vQMwQX-7YFfF6Rr1lFyvsXbZyjDG2-QBsojabFIum6z9RyImRt729MZYewWfebFrzgfeTEZ2DMzA2uxoVdGWjtcr3hF7pTln848L_zT1u18p-LFSVjlnQVZR8cUJEHGKNFrGxqkzDaL_oEFV3jNvPFy9qkwD7Gk0WFUcXLTQ3ngVY/s4080/20230813_143848.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmroU-K1KtKp01h3vQMwQX-7YFfF6Rr1lFyvsXbZyjDG2-QBsojabFIum6z9RyImRt729MZYewWfebFrzgfeTEZ2DMzA2uxoVdGWjtcr3hF7pTln848L_zT1u18p-LFSVjlnQVZR8cUJEHGKNFrGxqkzDaL_oEFV3jNvPFy9qkwD7Gk0WFUcXLTQ3ngVY/w640-h480/20230813_143848.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKWzQYdaLer5yxBENmVBSAKsLom-bJ9N8LW9fP0Wrja8QnWKiWlyhDdosvGZJaKdMUALALzMxLe8BbD59SL0brNXVrMZGK298tEUj5t51Vm44YTCNlj785NdJwX3m071n0aotCvHqewN7gGj5NiTFIUPT6r1UsSW1u4KSY-3aqh_MMnWKPRlQJIYQPZuw/s4080/20230813_122827.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKWzQYdaLer5yxBENmVBSAKsLom-bJ9N8LW9fP0Wrja8QnWKiWlyhDdosvGZJaKdMUALALzMxLe8BbD59SL0brNXVrMZGK298tEUj5t51Vm44YTCNlj785NdJwX3m071n0aotCvHqewN7gGj5NiTFIUPT6r1UsSW1u4KSY-3aqh_MMnWKPRlQJIYQPZuw/w480-h640/20230813_122827.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie8jyz96YFu95rRPpXTAkADxF4mM4upa8DApy1RaaDoA2gVunBTIRYBhKc1GKbWz6adqudowntlN72JCaPGSbjXFRvfdmTnQ3bBJSy2Jxwfvr5ayxK68AzU54nFKuh14obnIxGLzdM5d3fZgwl5-kPgWE9wmZdeEy39QmawUQ1hWbk-7agudlKs6yexXc/s3871/20230813_121829.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2903" data-original-width="3871" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie8jyz96YFu95rRPpXTAkADxF4mM4upa8DApy1RaaDoA2gVunBTIRYBhKc1GKbWz6adqudowntlN72JCaPGSbjXFRvfdmTnQ3bBJSy2Jxwfvr5ayxK68AzU54nFKuh14obnIxGLzdM5d3fZgwl5-kPgWE9wmZdeEy39QmawUQ1hWbk-7agudlKs6yexXc/w640-h480/20230813_121829.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Po powrocie do hostelu okazuje się, ze Janek zatruł się na poważnie i jest z nim bardzo źle. Właściwie zwija się z bólu. Miejscowi nie wiedzą co się dzieje i próbują pomóc. Podajemy mu serię leków na żołądek i przeciwbólowych, co konsultujemy telefonicznie z lekarzem z Polski. W międzyczasie właściciel hostelu dzwoni do miejscowego lekarza i przyjeżdża ambulans. Objaśniamy, co podaliśmy Jankowi. Lekarz podaje poza tym tylko paracetamol i polopirynę, aby zbić gorączkę. Czekamy. Po około godzinie Janek czuje się lepiej. Lekarz odjeżdża i nie chce od nas zapłaty. Właściciel hostelu mówi, że się z nim rozliczył, a ten pierwszy w sumie niewiele pomógł. To kolejna historia na koniec wyjazdu potwierdzająca, że prawdziwa wartością Tadżykistanu są ludzie, którzy są skłonni bezinteresownie pomóc. W odróżnieniu od wyjazdów do Kirgistanu sprzed niemal dekady, po aktualnym wyjeździe mogę powiedzieć, że w Tadżykistanu czynnik ludzi jest zupełnie odmienny niż w kraju sąsiednim. Podczas trzech tygodni w Tadżykistanie nie mieliśmy zupełnie przypadku aby ktoś próbował nas okraść, oszukać, naciągnąć na pieniądze. Targować się trzeba - na wschodzie to oczywiste, ale na miejscu człowiek nie ma wrażenia, że na każdym kroku powinien trzymać się za portfel, że może zostać okradziony przez policję czy oszukany. Jest to naprawdę duża wartość dodana dla tego kraju. No i Dushambe jest naprawdę ładnym miastem, w odróżnieniu od Bishkeku. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJGqLbjF65XddIPgqD3Z7YrqRn-xkc4WurmFUWFmi_-lH2JCqv-5E6T-dguse0zfQ4GaYCgkSYx0jR-mVxlnbuBz1B5xFoThqBXLEyWMmFySi1hMQxwy_da3m2zxs5JrcB4PoAuRxsrnjnAiA1Y9u1Nq6k8ZAdMT4gDbpFqEetVg_nL2xDC__zZfoDuvk/s4080/20230813_195658.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJGqLbjF65XddIPgqD3Z7YrqRn-xkc4WurmFUWFmi_-lH2JCqv-5E6T-dguse0zfQ4GaYCgkSYx0jR-mVxlnbuBz1B5xFoThqBXLEyWMmFySi1hMQxwy_da3m2zxs5JrcB4PoAuRxsrnjnAiA1Y9u1Nq6k8ZAdMT4gDbpFqEetVg_nL2xDC__zZfoDuvk/w640-h480/20230813_195658.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Ostatecznie około 22:00, gdy Janek już czuje się lepiej obsługa hostelu zamawia taksówkę i za 13 somoni dojeżdżamy na lotnisko. Po wejściu do obiektu rozkładamy się w znanym nam miejscu i rozbijamy male obozowisko.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>14 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Ostatnie godziny w Tadźykistanie. Budzik z przerywanej drzemki wyrywa nas o 2:00 rano. W międzyczasie pracownicy lotniska nieraz podchodzili do nas z pytaniami, czy nie lecimy przypadkiem do Istambułu, gdzie samolot wylatuje dwie godziny wcześnie niż nasz (to ten sam samolot Turkish Airlines, którym mieliśmy lecieć pierwotnie, gdyby nie odwołanie naszego lotu z Pragi przez linie lotnicze). Pytania są empatyczne, bezinteresownie i nikt nawet nie myśli o tym, aby przeganiać nas z miejsca gdzie rozłożyliśmy karimaty. To tylko potwierdza moja ocenę tutejszych ludzi wskazaną kilka zdań powyżej. </p><p style="text-align: justify;">Janek ciągle czuje się źle i biega do toalety, gdy nadajemy bagaże. Sytuacja mogła zdarzyć się oczywiście w dużo gorszym dla ns wszystkich terminie, ale współczuję mu wiedząc, że taki ostatni dzień wyjazdu może popsuć cały odbiór wyprawy. </p><p style="text-align: justify;">Samolot zaplanowany o 4:30 jest opóźniony i wylatuje ostatecznie o 5:00. Lotnisko w Dushanbe to najmniejszy tego typu obiekt jak widziałem kiedykolwiek, przypominający bardziej bazar niż lotnisko. </p><p style="text-align: justify;">Do Dubaju dolatujemy około 8:00 rano. Co ciekawe, podmuch gorąca po wyjściu z samolotu nie jest taki straszny jak przy pierwszym kontakcie z tym miejscem - przez trzy tygodnie okolica musiała się lekko ochłodzić. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ72ypQkmTEmZHPH2ZUkIqzCFQjnxYpleRFJN2o-7eL7fNtPAIuDSY42vKmW5ro2FCa4pvCs5ujXx-c1JAbh2aF2Xxa-obW9_hCT2YVAOoPimFTD9IxeGwNrAuZuXiwLklTTN3FPgd9fsgGq-8HCb770piTVnR1oszd3pPkU-45GdnW-O0K1nERiSiieQ/s4080/20230814_064639.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ72ypQkmTEmZHPH2ZUkIqzCFQjnxYpleRFJN2o-7eL7fNtPAIuDSY42vKmW5ro2FCa4pvCs5ujXx-c1JAbh2aF2Xxa-obW9_hCT2YVAOoPimFTD9IxeGwNrAuZuXiwLklTTN3FPgd9fsgGq-8HCb770piTVnR1oszd3pPkU-45GdnW-O0K1nERiSiieQ/w480-h640/20230814_064639.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">Pierwotnie planowaliśmy wyjść na miasto pozwiedzać, ale ze względu na to, stan Janka się nie poprawia to nikt o wyjściu nawet nie mówi. Kilka godzin dzielące nas od kolejnego lotu spędzamy na płycie lotniska, na zmianę siedząc, przysypiając i szwędając się bez celu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1SVLdFsIAsfOnXSzANbxleHUXr8Jb_4o8f81syBtTf5FJBb7vN_acXlZj4eQvJIa5zEosf3lMy8gi5ClUJ9xFBsy1Ef-ucum3PWVCTOWNJIKyyUZsULDbUZdhJNExKpljOYuUW9rXkG6757pbs82swaztWO3hDY58KCSBzPWxq7culxQEHgs0lS4i8X8/s4080/20230814_082715.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1SVLdFsIAsfOnXSzANbxleHUXr8Jb_4o8f81syBtTf5FJBb7vN_acXlZj4eQvJIa5zEosf3lMy8gi5ClUJ9xFBsy1Ef-ucum3PWVCTOWNJIKyyUZsULDbUZdhJNExKpljOYuUW9rXkG6757pbs82swaztWO3hDY58KCSBzPWxq7culxQEHgs0lS4i8X8/w480-h640/20230814_082715.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">Kolejny lot również jest opóźniony. Mamy wylecieć o 15:10, a następuje to pół godziny później. Podróż mi się już okropnie dłuży. Janek nie czuje się lepiej i raczej nie przejdzie mu do powrotu do Polski. W Warszawie lądujemy o 19:30. Bardzo cieszymy się, że wróciliśmy i to bezpośrednio do Polski, bez żadnych przesiadek do innych środków transportu i kombinowania. </p><p style="text-align: justify;">Odbieramy bagaże bez problemów i po pożegnaniu rozchodzimy się w różnych kierunkach. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">KONIEC.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wracamy za rok!</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-71613111906533828482023-11-01T15:07:00.003-07:002023-11-01T15:07:50.732-07:00Pik Karola Marksa (6727 m npm) - relacja z wejścia na szczyt w Tadżykistanie cz 3. Akcja górska, czyli jak wejść na Pik Karola Marksa<p><br /></p><p><b>30 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Po ponad tygodniu w Tadżykistanie i kilku dniach aklimatyzacji wreszcie przyszła kolej na właściwą akcję górską, którą rozpoczniemy już dzisiaj. Wstajemy o 4:00 rano, ale zbieramy się relatywnie długo. Jedzenie, toaleta, pakowanie i sprawdzanie po raz wtóry ostatnich rzeczy, a za domem gospodarze pakują część bagażu na osła. Ruszamy około 6:20 z Vrang - nasza czwórka, osioł i jego przewodnik, czyli syn właściciela domu, w którym się zatrzymaliśmy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWcSbQsKVnxUPvDc4CFN0b1uXaJ5thF7epUMv34MgZweLdqE5N0c6dFHe0-l7X2ZhV9HO05aHb1FVrobrBnzxKzAW_v_7fS-YdJu1RB4HBtIQCCJatI3xpDIgZzem3Lzvp8WZIlf7cojrHmQGu019vJKJhho7JQhsZG2HeuOLy4F7iEhdQqxwc17kz0Eo/s3756/20230730_052736.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2817" data-original-width="3756" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWcSbQsKVnxUPvDc4CFN0b1uXaJ5thF7epUMv34MgZweLdqE5N0c6dFHe0-l7X2ZhV9HO05aHb1FVrobrBnzxKzAW_v_7fS-YdJu1RB4HBtIQCCJatI3xpDIgZzem3Lzvp8WZIlf7cojrHmQGu019vJKJhho7JQhsZG2HeuOLy4F7iEhdQqxwc17kz0Eo/w640-h480/20230730_052736.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSDiLJsToPMPBTUj5CR4ATshI66SzljkdbuQWwcXx79CKfmzNEbmiOtqEeP4ClqSNnjoVLH3SZcNxCzoQXywSCCM8UvBTvDt5QBKgm3JpHRPR1WLL8jDr1d9f0Ly6lJkPz9VCyXpMnVNaT-zc69EVhId0W2W1HEgwvh-IvUzn2Mgvw0Ac_eqlcpXW7FY/s4080/20230730_055007.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSDiLJsToPMPBTUj5CR4ATshI66SzljkdbuQWwcXx79CKfmzNEbmiOtqEeP4ClqSNnjoVLH3SZcNxCzoQXywSCCM8UvBTvDt5QBKgm3JpHRPR1WLL8jDr1d9f0Ly6lJkPz9VCyXpMnVNaT-zc69EVhId0W2W1HEgwvh-IvUzn2Mgvw0Ac_eqlcpXW7FY/w640-h480/20230730_055007.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Początkowo idziemy drogą główną na wschód, a po około dwóch kilometrach skręcamy na północ, w polne ścieżki prowadzące pomiędzy domami. Początkowo dominują drogi, gdzie "na siłę" mógłby przejechać samochód, by po kilometrze ustąpić miejsca wąskim ścieżkom, gdzie co najwyżej przejechałby motorower, a prowadzącym po kamienistym i suchym zboczu, łagodnym trawersem w kierunku wschodnim. Ścieżka jest relatywnie stroma i szybko zdobywamy wysokość. Około 8:00 rano jesteśmy już na 3300 m npm, około 10:00 na 3500 m npm. Osioł, na którego zapakowaliśmy około 40 kg bagażu idzie dość wolno i po kilku kilometrach wymaga motywacji do dalszego wysiłku. Należy jednak przyznać, że miejscowy traktuje go raczej łagodnie i nie ma mowy o znęcaniu się nad zwierzętami. Jak widać dba o swoje narzędzie pracy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0cij06s7hvTmTK92Tn_fCXWOm4LVSqktSQEM3YObcOvCUaiKTrerQi8vcAPHNqRYsMDIpgpxPTLtAQKNEpRd4mMOsfZb5V_lpCQt8fb29vRgY0NbpGbxAysNL1KzugfauX99qbFeqoFMxXQF8AU_vR28p7R_C81AxVeUFlatnzL9FZW0ksa5FLqmn1Kw/s4080/20230730_060910.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0cij06s7hvTmTK92Tn_fCXWOm4LVSqktSQEM3YObcOvCUaiKTrerQi8vcAPHNqRYsMDIpgpxPTLtAQKNEpRd4mMOsfZb5V_lpCQt8fb29vRgY0NbpGbxAysNL1KzugfauX99qbFeqoFMxXQF8AU_vR28p7R_C81AxVeUFlatnzL9FZW0ksa5FLqmn1Kw/w640-h480/20230730_060910.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5f05fshqU7udw256K-pq_yRgmzAzCX9oD_mYVHdEcMCycrVnPiJMotD_6swzN_9O0W7rsygLG2Z7YFCMvMQNSpzacmyrjLjVDeGEU52vdxYr_rGKw9Z8PtVFZHGJIltHDdK2t6Iqurx6ZtsewjQ89JUQqtK4s5evlJ48iVx8C_0lPN2tl3-iO-WSdFTQ/s5168/20230730_064556.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2400" data-original-width="5168" height="298" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5f05fshqU7udw256K-pq_yRgmzAzCX9oD_mYVHdEcMCycrVnPiJMotD_6swzN_9O0W7rsygLG2Z7YFCMvMQNSpzacmyrjLjVDeGEU52vdxYr_rGKw9Z8PtVFZHGJIltHDdK2t6Iqurx6ZtsewjQ89JUQqtK4s5evlJ48iVx8C_0lPN2tl3-iO-WSdFTQ/w640-h298/20230730_064556.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Droga, którą idziemy początkowo wiedzie łagodnym trawersem wzdłuż zbocza głównej doliny Korytarza Wachańskiego. Przecinamy przy tym kilka mniejszych dolin, które wyprowadzają w kierunku głównego grzbietu na północ i skręcamy dopiero w tym kierunku kiedy natrafiamy na szeroką dolinę o stromych zboczach, której już nie bylibyśmy w stanie przekroczyć. Ta dolina ma doprowadzić nas dzisiaj do celu i daje nadzieję na szybkie dotarcie się do bazy, którą z daleka widać już w dolinie. Po pokonaniu połowy odległości z 16 kilometrów, które mamy dziś do przejscia okazuje się, że osiągnęliśmy już około 3700 m npm, wobec czego zakładamy, że zostało nam już niewiele podejścia i dalej będziemy poruszać się dalej, jeszcze bardziej łagodnym trawersem wzdłuż doliny. Jak się jednak okazuje - nic bardziej mylnego. Zamiast łagodnego podejścia musimy wdrapać się na 4000 m npm i zejść na 3700 m npm. Wszystko przez skalistą wyrwę w zboczu doliny, której przejście wymaga nadrobienia 300 m w pionie i ponad kilometra dystansu. Na tym odcinku nieraz przechodzimy wąską ścieżką nad dość stromym zboczem, a nasz przewodnik informuje nas, że kilka lat temu stracił tutaj osła, który spadł ze zbocza. Wiemy już, że powrót do Vrang z bagażami nie będzie należał do szybkich i przyjemnych. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNAXdgYJhn6KPPhrSSirdgxITT-QLmuo3gxwYNx25GchhoaEXdnRBR-0uOs_j5ZGXIbiv5z-sLh56pzLusYOBilFtG3er8wsusT5bB1b_ELpCdeHlXtWuolSRG5IyEIRK1PBD6DDSlxwPxuCcT98-2YFfWx4zZn_-KKMHBxKaZCf_uUn9Ab10SmG7B1ko/s3692/20230730_075539.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3692" data-original-width="2336" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNAXdgYJhn6KPPhrSSirdgxITT-QLmuo3gxwYNx25GchhoaEXdnRBR-0uOs_j5ZGXIbiv5z-sLh56pzLusYOBilFtG3er8wsusT5bB1b_ELpCdeHlXtWuolSRG5IyEIRK1PBD6DDSlxwPxuCcT98-2YFfWx4zZn_-KKMHBxKaZCf_uUn9Ab10SmG7B1ko/w404-h640/20230730_075539.jpg" width="404" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiihlh5jIL_ir5TmhnCDydPFl8_vAFgN2OM4pbD0xhAuXUxkGQkf28iH4fzy4SIZxKiw6Ej2Ofl9hvRF3ozmQI2dtk5Pi-Nm9z5NnqL1BwviJNZqXazxJIeIPb26AI4SBg4pn1e6kHHfi-zinBivqJUF-yeouRS25k6u2BcGugCOzSKJ3dOOIrKtDic4Q0/s3653/20230730_092737.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2740" data-original-width="3653" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiihlh5jIL_ir5TmhnCDydPFl8_vAFgN2OM4pbD0xhAuXUxkGQkf28iH4fzy4SIZxKiw6Ej2Ofl9hvRF3ozmQI2dtk5Pi-Nm9z5NnqL1BwviJNZqXazxJIeIPb26AI4SBg4pn1e6kHHfi-zinBivqJUF-yeouRS25k6u2BcGugCOzSKJ3dOOIrKtDic4Q0/w640-h480/20230730_092737.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTH_9xoXUDr0g2A_PY_05vJzhtz9NvFO49eSWG1uvmhjNc-sIokshAihKq_TWZenEOq6tNM1kLpBNz3KrAO5wZHxCgua-rESFvsnOHrT8scQijl_Qth7C-0jsKkZk7RXPKerBU_l-IeYldG3_YLmi2-4y-ctViXnP9VRh2EU2pMmxDmI400PzZH9K4jt0/s4080/20230730_100608.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTH_9xoXUDr0g2A_PY_05vJzhtz9NvFO49eSWG1uvmhjNc-sIokshAihKq_TWZenEOq6tNM1kLpBNz3KrAO5wZHxCgua-rESFvsnOHrT8scQijl_Qth7C-0jsKkZk7RXPKerBU_l-IeYldG3_YLmi2-4y-ctViXnP9VRh2EU2pMmxDmI400PzZH9K4jt0/w640-h480/20230730_100608.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH_e3wT_b5V-ZlSV8P5TNJrqybtbmInIDnpvSIkxK4hHFVwc102gd1qoAetxA7cTjTLnBZCgziwOqf_K_TUvgQv5Zfg_yPDxWkTuHZuu7wS1sytRzokRO7Ma3ipdVOhxLkfeeTTBHoVm_z7EQ3aZQ9Eo7b-obO6uMRHcTiRlRlmJRTlICdB0jGp9hmFAQ/s4080/20230730_111727.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH_e3wT_b5V-ZlSV8P5TNJrqybtbmInIDnpvSIkxK4hHFVwc102gd1qoAetxA7cTjTLnBZCgziwOqf_K_TUvgQv5Zfg_yPDxWkTuHZuu7wS1sytRzokRO7Ma3ipdVOhxLkfeeTTBHoVm_z7EQ3aZQ9Eo7b-obO6uMRHcTiRlRlmJRTlICdB0jGp9hmFAQ/w480-h640/20230730_111727.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRAjwIY7TvguYWt5u9BsfOpwE7kOCxQik_89tKGWV2eSGr26NgHDDugbSmvs74atInz9xuNTgR-oVvL0bQj-Aqt2IZxWh_7YbF0aUNiectR2tMAc7qc9K3pfl4-udxZKgLvBeaucx0o4mJDtU9uoVlwiD3SloRVMDM4Ip5hblxo240H6qS81zsvc06j2g/s4080/20230730_101550.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRAjwIY7TvguYWt5u9BsfOpwE7kOCxQik_89tKGWV2eSGr26NgHDDugbSmvs74atInz9xuNTgR-oVvL0bQj-Aqt2IZxWh_7YbF0aUNiectR2tMAc7qc9K3pfl4-udxZKgLvBeaucx0o4mJDtU9uoVlwiD3SloRVMDM4Ip5hblxo240H6qS81zsvc06j2g/w480-h640/20230730_101550.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do tego po kilku grzmotach zaczyna padać i spodziewamy się najgorszego - dojdziemy do bazy przemoczeni i będziemy rozbijać namioty w deszczu. Ubieramy na plecy wszystko co mamy przeciwko nawałnicy, zaczyna padać .., ale na drobnym deszczu się kończy. Dopiero ostatnia część drogi wiodąca dnem doliny daje nam trochę wytchnienia, gdyż jest relatywnie komfortowa, a deszcz przestaje już padać. Tutaj jednak dają o sobie znać ramiona obciążone 15 kg plecakiem, zaś osioł bardzo zwalnia i marsz za nim nie należy do przyjemnych. W ostatnim etapie podróży przechodzimy obok obozu pasterskiego, który ku naszemu zdziwieniu jest zamieszkały. Na polanie pasą się kozy, a mieszkańcy obserwują nas zza półzamkniętych drzwi. Za obozem pasterskim wchodzimy w bardziej kamienisty teren, mijamy pasterza ze stadem kóz i psami, a po przejściu przez niewielką rzekę docieramy na miejsce base campu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYAT-puj_bEIYLa27Qu2sqjYrPPb5CwF2lUmoGsRgjVubg9z3fqtpAYHjz-TOi4ZqM0giFpd70K8yTIUOvDKYhBlmLOqnWEg9EpXp3gkwtjF7aqii1-Tngi91ztf1ZdnxqdncQ1sNlsLg3bLPjNom-rWNv34byJTHzBFch0Vpj7cjZbheMD_Oujso83a8/s4080/20230730_130622.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYAT-puj_bEIYLa27Qu2sqjYrPPb5CwF2lUmoGsRgjVubg9z3fqtpAYHjz-TOi4ZqM0giFpd70K8yTIUOvDKYhBlmLOqnWEg9EpXp3gkwtjF7aqii1-Tngi91ztf1ZdnxqdncQ1sNlsLg3bLPjNom-rWNv34byJTHzBFch0Vpj7cjZbheMD_Oujso83a8/w640-h480/20230730_130622.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmijYMunLvRjHBUg5kbpiOoRQk7lQ2alg2gJmnj9AQ_qex4JV6XZacMSMiL_YLF46WfgjK_2p9i431knksZa1fttt5mSumtSElPLL_40YiPeacQZaSqUAA2AegyO7P-U95RauIp_T1Qf7tT6y2wxjeulyo7i_izny3nsqHA8wUUuRKMekIUqZCivwuasQ/s4000/IMG_20230730_132500.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmijYMunLvRjHBUg5kbpiOoRQk7lQ2alg2gJmnj9AQ_qex4JV6XZacMSMiL_YLF46WfgjK_2p9i431knksZa1fttt5mSumtSElPLL_40YiPeacQZaSqUAA2AegyO7P-U95RauIp_T1Qf7tT6y2wxjeulyo7i_izny3nsqHA8wUUuRKMekIUqZCivwuasQ/w640-h360/IMG_20230730_132500.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCwy57nfV6yeCqESDGU0J919CpNkumlkp006_R9XjTSi6jP4cCbR4vgAlHyRKBCS0UniJ2QR93HG9tUgic7djHXH_qwJ0b2k4fw7wNz51Xy1u9Q2EoBBXeCQ3MILYUi27R1oACWPK23w8pi87t1HIwh3lBsmqgMPaPQ-vpKgiG-AcAfFDqnT-l5UDAtM/s4080/20230730_132507.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCwy57nfV6yeCqESDGU0J919CpNkumlkp006_R9XjTSi6jP4cCbR4vgAlHyRKBCS0UniJ2QR93HG9tUgic7djHXH_qwJ0b2k4fw7wNz51Xy1u9Q2EoBBXeCQ3MILYUi27R1oACWPK23w8pi87t1HIwh3lBsmqgMPaPQ-vpKgiG-AcAfFDqnT-l5UDAtM/w640-h480/20230730_132507.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0yQJrDvRO2DTemoyWe4XJUE5Xeibz846VGsMfCU8bO4NgqibH-uNEawQ_By5TGvb-wmkGTz8z3fwSpxYmojt_HOCLiKVP7v_QniIX_5nng1KbdwaHxwIRC6FO4gBJTF0szifQndAT4kInaaHcLbglVRGHWrA5wdPvxY26NhJP8a4zq-5chy-JMHRSwns/s4032/IMG_5929.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0yQJrDvRO2DTemoyWe4XJUE5Xeibz846VGsMfCU8bO4NgqibH-uNEawQ_By5TGvb-wmkGTz8z3fwSpxYmojt_HOCLiKVP7v_QniIX_5nng1KbdwaHxwIRC6FO4gBJTF0szifQndAT4kInaaHcLbglVRGHWrA5wdPvxY26NhJP8a4zq-5chy-JMHRSwns/w640-h480/IMG_5929.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Gospodarz rozładowuje osła i sporo czasu poświęca na pokazanie nam dalszej drogi na górę. Niebawem, po zrobieniu wspólnych zdjęć żegnamy się. Nie ma co ukrywać, że bardzo jest nam z tego powodu smutno, bo facet okazał się bardzo sympatycznym towarzyszem i uzyskaliśmy od niego wiele wskazówek i pomocy. Gdy zostajemy na kamienistej morenie już sami, szybko rozpoczynamy rozbijanie namiotów, gdyż nagle zrywa się silny wiatr, który zapowiada dalsze opady. Wieczór spędzamy na wspólnym gotowaniu, podziale ekwipunku oraz planowaniu dalszej akcji górskiej. Po przedyskutowaniu bierzemy siedem porcji żywnościowych dziennych i w tym limicie planujemy zmieścić się w akcji górskiej. Mamy jeden dzień zapasu wobec założonego planu aklimatyzacyjnego. Ponadto bierzemy 3 kartusze gazu 230 g, a jeden zostawiamy w depozycie (co później okazuje się zbyt optymistycznym założeniem). Starannie planujemy również jakie rzeczy bierzemy na górę, a co zostawiamy w depozytach przy kolejnych obozach. Jesteśmy zmęczeni, więc kładziemy się spać około 20:00.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK5yq7Z1lPo0XwRFJczEZU3LVWG_iRGGu6Cs9Gm6ZTyNGF8DdhqQt1JwsM1rCSCxEkieBUmN3XGolIpBlCibkvLSFcP1sVasHM2Upk63eZyQnIsd29XHv-KS5za9382xXkhPzuABfMpNQcUBXqBoaxnBuovkISWjoMjrKP83UOmP2e500bY6O_slkcDuI/s2576/20230730_141159.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1932" data-original-width="2576" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK5yq7Z1lPo0XwRFJczEZU3LVWG_iRGGu6Cs9Gm6ZTyNGF8DdhqQt1JwsM1rCSCxEkieBUmN3XGolIpBlCibkvLSFcP1sVasHM2Upk63eZyQnIsd29XHv-KS5za9382xXkhPzuABfMpNQcUBXqBoaxnBuovkISWjoMjrKP83UOmP2e500bY6O_slkcDuI/w640-h480/20230730_141159.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioTFtVw898ztj2zOzhoeJWN7p9DQ5vhNw9mhYDtqjFYPx8m5WdK8kFQ06GIVDxJnGwWPWegKcLdr9_w9pTR1mk8KTrDmcv5vtkTqDYVBR8cEvqssEowjAclxgW6IXEIMtXUTEccIFr9OY0CAiiPjTWegQj9te3TbtIivvdFlDohWDu3mdac2LwCNlI5FM/s4096/IMG20230730160506.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioTFtVw898ztj2zOzhoeJWN7p9DQ5vhNw9mhYDtqjFYPx8m5WdK8kFQ06GIVDxJnGwWPWegKcLdr9_w9pTR1mk8KTrDmcv5vtkTqDYVBR8cEvqssEowjAclxgW6IXEIMtXUTEccIFr9OY0CAiiPjTWegQj9te3TbtIivvdFlDohWDu3mdac2LwCNlI5FM/w640-h480/IMG20230730160506.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCAFnzT4JpowBiCI7HhkeieHxpqS36Gk0XmEBIWPEByj89ubWMLUKfl1vytL1vcsP4dC8wvrm3hLzkMls6CrBNId0h2haa50rsH_lFTpwtvcP6w2F1s4coBa9iN00AjiF3jUMPMpWVDEzIrADKYlwOjTrpmVypjkAH105ck21Ts88Vn6I8GNtNVfasO-0/s5040/20230730_184229.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2400" data-original-width="5040" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCAFnzT4JpowBiCI7HhkeieHxpqS36Gk0XmEBIWPEByj89ubWMLUKfl1vytL1vcsP4dC8wvrm3hLzkMls6CrBNId0h2haa50rsH_lFTpwtvcP6w2F1s4coBa9iN00AjiF3jUMPMpWVDEzIrADKYlwOjTrpmVypjkAH105ck21Ts88Vn6I8GNtNVfasO-0/w640-h304/20230730_184229.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>31 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy o 5:30. Późno, gdyż spało się wyśmienicie, a w nocy padał mocny deszcz, który zniechęcał do wychodzenia i składania mokrych namiotów. Zbieramy się niespiesznie, gdyż miejsce biwakowe jest wygodne i egzystuje się tutaj przyjemnie. Staramy się podsuszyć wilgotne namioty, zostawiamy przykryty kamieniami depozyt, niespiesznie wychodzimy, gdy już słońce prawie nas oświetla. Do kolejnego obozu mamy niewiele podejścia w pionie i około 3 km w poziomie, ale teren jest relatywnie trudny. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb5u0f2oY9lYjF3N8arWtYa5gFk_VC6aV2nBKtAK5WIggFPV93hvUnk41aaMfyMQjRr98sWv2S1l6BHLIrvslzIjMFu9OeiiOUBohQSJ0SCD2Cheg6LWYmK2rJdrtSlEog3s9mZcp7wtv5b66pZ0zRzVr59zcv737x3NsDan7TBa8kyPLBC13g86P_btw/s4096/IMG20230731075422.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb5u0f2oY9lYjF3N8arWtYa5gFk_VC6aV2nBKtAK5WIggFPV93hvUnk41aaMfyMQjRr98sWv2S1l6BHLIrvslzIjMFu9OeiiOUBohQSJ0SCD2Cheg6LWYmK2rJdrtSlEog3s9mZcp7wtv5b66pZ0zRzVr59zcv737x3NsDan7TBa8kyPLBC13g86P_btw/w480-h640/IMG20230731075422.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Naj niższym punktem doliny jest wąwóz, z którego spływa rzeka lodowcowa, ale ze względu, że prowadzi właściwie pionowo po skalnym terenie, wejście tą drogą jest niemożliwe. Jedyny teren, który rokuje do wejścia to zachodni stok doliny. Idziemy więc dzikim terenem, po luźnych kamieniach, piargach i wątłych krzewach. Szukanie drogi jest trudne i mozolnie. Miejscami ciężko jest znaleźć jakakolwiek możliwość ruchu aby nie wejść w teren wspinaczkowy, czy kruszyznę, po której w ogóle nie da się wdrapać. Idziemy po linii, którą mniej więcej nakreślił nam nasz gospodarz w dniu po poprzednim, ale teren nie wygląda, jakby chodził tutaj ktokolwiek poza nami. Marszu nie ułatwia fakt, że poruszamy się w dużych wysokogórskich butach z ponad dwudziestokilogramowymi plecakami. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlzIppIDA3EM4HGVW8hESiZ2fZnVTn51fEamEJWXREiPXpe5l6cJhxJ1lAZb4ZlY4b_gny3nHst5dM7Z7-MDhdt-gliOI035zJaeBLr8XCy8KWkszysY_0c6-21KjxnDGwR7ZloPUTxDMq8xPViGrd7Z1xVh2KehomlUjlz9P4JJPB8wzlitaIEVpXzWQ/s4080/20230731_083350.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlzIppIDA3EM4HGVW8hESiZ2fZnVTn51fEamEJWXREiPXpe5l6cJhxJ1lAZb4ZlY4b_gny3nHst5dM7Z7-MDhdt-gliOI035zJaeBLr8XCy8KWkszysY_0c6-21KjxnDGwR7ZloPUTxDMq8xPViGrd7Z1xVh2KehomlUjlz9P4JJPB8wzlitaIEVpXzWQ/w640-h480/20230731_083350.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRYFxxJYLM6ZSGXerJNbPvllifZSJR1wSn7_2ECtFXXaxKS5yFkoBaPzVVBlKE9PopfUYI3LA8ksjel6EuMiIC28PmBCYZVqSJFXehUciocO2_ayFVivKmmyzAq5W33i0p2CMASTqcq8v9u72Wp9TbXYsHQXU-Zg6pub0gkgURZNLvBAgothCE-qPKlbw/s4080/20230731_090943.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRYFxxJYLM6ZSGXerJNbPvllifZSJR1wSn7_2ECtFXXaxKS5yFkoBaPzVVBlKE9PopfUYI3LA8ksjel6EuMiIC28PmBCYZVqSJFXehUciocO2_ayFVivKmmyzAq5W33i0p2CMASTqcq8v9u72Wp9TbXYsHQXU-Zg6pub0gkgURZNLvBAgothCE-qPKlbw/w480-h640/20230731_090943.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ8xBE4XJIQ_ovRPx3JUagituvkLw_sl8sC9S7JmH9mp4zyM64i3xE_CiA4mvSfTXQRUZPlbPjUJfadfB1Jc4L5ZF3Hm2eh7U9EdfWpcWXU_xMwbYULW1Pl3g83lemkKIZOZkPoexssdrY4MiJhgV7vZU-Jzu_NRTdjJCeybpf7f8mVFk1FjrLvIiijgg/s4096/IMG20230731093321.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ8xBE4XJIQ_ovRPx3JUagituvkLw_sl8sC9S7JmH9mp4zyM64i3xE_CiA4mvSfTXQRUZPlbPjUJfadfB1Jc4L5ZF3Hm2eh7U9EdfWpcWXU_xMwbYULW1Pl3g83lemkKIZOZkPoexssdrY4MiJhgV7vZU-Jzu_NRTdjJCeybpf7f8mVFk1FjrLvIiijgg/w640-h480/IMG20230731093321.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po trzech godzinach wdrapywania się w ternie mieszanym, począwszy od osypujących się piachów, a kończąc na wspinaczce z pomocą wystających ze stoku trawek wychodzimy na wysokość około 4350 m npm. Po osiągnięciu progu skalnego możemy wreszcie podziwiać roztaczający się wokoło widok na pas moren i lodowca. Miejsce pierwotnego obozu C1 znajduje się poniżej poziomu, gdzie aktualnie doszliśmy. Postanawiamy, że nie będziemy schodzić, ale przeciwnie - podejdziemy z nadzieją, że wyżej uda się znaleźć płaski kawałek terenu z dostępem do wody i tam zanocujemy. Trawersujemy więc piarżyste zachodnie stoki doliny w kierunku lodowca, byle tylko nie schodzić poniżej poziomicy, na którą już weszliśmy. Teren jest trudny, a trawers męczący. Ciężkie plecaki z jedzeniem na 7 dni nie pomagają. Marcin idzie szybko przodem, ja bezpośrednio za nim, a za nami Janusz i Janek. Ten ostatni idzie wolno i narzeka na ciężki plecak. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-vCdVknex9KaQLDLxiJ9R3onnnXBwYsjHbYAB9a64MCkngo8S9ep-HKEf6AycStTborN5oL8H7ewSdvycLGLbiENHXr2EoMAlUjUARV2l9F1GG9dck19NBsXYBRWfu6h7dPPWf708czTXHcZZFbt1X7gU2Wqg4mW86CjZrMaBBgY-_yJ33p771t3oMn8/s4080/20230731_103318.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-vCdVknex9KaQLDLxiJ9R3onnnXBwYsjHbYAB9a64MCkngo8S9ep-HKEf6AycStTborN5oL8H7ewSdvycLGLbiENHXr2EoMAlUjUARV2l9F1GG9dck19NBsXYBRWfu6h7dPPWf708czTXHcZZFbt1X7gU2Wqg4mW86CjZrMaBBgY-_yJ33p771t3oMn8/w640-h480/20230731_103318.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOSoIbu8TN3_l6YwM0u92QkWA8VmujilP4u7WOBJDKjxXDU4a_4uIYkZn4OYFbVX1MP0fAup8agCcjUvV26Axjj4AqjL2YfQ-6YtDvfYSZ0-X5Hwat9y24p89ROH5zylXQVXjQqHgYlIJY0u_q7NOIUw7Wo1UzMGfpv026CRnFm8rI6kM82-GxzYccIso/s4080/20230731_111347.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOSoIbu8TN3_l6YwM0u92QkWA8VmujilP4u7WOBJDKjxXDU4a_4uIYkZn4OYFbVX1MP0fAup8agCcjUvV26Axjj4AqjL2YfQ-6YtDvfYSZ0-X5Hwat9y24p89ROH5zylXQVXjQqHgYlIJY0u_q7NOIUw7Wo1UzMGfpv026CRnFm8rI6kM82-GxzYccIso/w640-h480/20230731_111347.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh34Pj6OQKKkUtymi06U0ttpry5AcZzp4uOlDg-hrgw0aPZC1reEa6gqMwXpW47WeU4j8wYd0H5jWryY5Hz-30_e4pAeC_JeQ9pIPLOU_sWiOpbikx78qUcmq2h8o9igiXEVo0F3Yy-q1lUFXL6aP3V4e3Ey_Wry7OGSenzVBgt9x81pGSLz_kQAM4fSA/s4032/IMG_5944.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh34Pj6OQKKkUtymi06U0ttpry5AcZzp4uOlDg-hrgw0aPZC1reEa6gqMwXpW47WeU4j8wYd0H5jWryY5Hz-30_e4pAeC_JeQ9pIPLOU_sWiOpbikx78qUcmq2h8o9igiXEVo0F3Yy-q1lUFXL6aP3V4e3Ey_Wry7OGSenzVBgt9x81pGSLz_kQAM4fSA/w640-h480/IMG_5944.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Jako, iż chcemy biwakować dzisiaj powyżej obozu sugerowanego, idziemy wyżej. Nie wiemy jednak, jak wygląda teren oraz czy znajdą się miejsca na namioty i woda. Z mapy gps dostrzegam, że na około 4500 m npm powinno być wypłaszczenie i być może uda się tam znaleźć jakieś miejsca pod namioty i wodę. Kierujemy się w to miejsce, na wysokości czoła lodowca Nishgar East, który z naszej perspektywy wygląda nieprzyjaźnie, niedostępnie i po prostu wrogo. Mamy wrażenie, że droga prowadząca przez tą formację musi być prawdziwym utrapieniem. Po południu pogoda zaczyna się lekko psuć, my docierając na wysokość 4550 m npm i znajdując kilka miejsc pod namioty rozbijamy obóz spodziewając się deszczu. Po dłuższej chwili faktycznie zaczyna padać, ale nie na długo. Próbujemy uruchomić telefon satelitarny, jednak pomimo licznych prób nie może on złapać zasięgu i jest tutaj bezużyteczny. Wieczór standardowo spędzamy na gotowaniu. Niedługo po jedzeniu wiem, że mój żołądek nie zachowuje się w porządku. Noc mija mi fatalnie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH81baqA5rGONUzyYcLHfJ0yy49sF6mZjSR57Kf7OYwtSepWcdPmj3Iz_FVCrG75Ri1d1bwm7eFXnf7a34-K4E0wJy3-JClWrggfkK-yQr0qLYjQjGGNr8aeCRF-81aT7E5nITtRZfImrURN8D3KpjUAXf_ggAcuF3qlEPpCb_wWezDrwjJQNeBMx1WpE/s7116/IMG20230731125351.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2248" data-original-width="7116" height="202" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH81baqA5rGONUzyYcLHfJ0yy49sF6mZjSR57Kf7OYwtSepWcdPmj3Iz_FVCrG75Ri1d1bwm7eFXnf7a34-K4E0wJy3-JClWrggfkK-yQr0qLYjQjGGNr8aeCRF-81aT7E5nITtRZfImrURN8D3KpjUAXf_ggAcuF3qlEPpCb_wWezDrwjJQNeBMx1WpE/w640-h202/IMG20230731125351.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3mN0o1QJ0-6MhsNa8UJXyNnONJhfts4raXzaGVtphGXCi1Z88nb8XGX9JCpVA3aoYA986l09mfee63EalScXSQH-1z_CNKLkQeaSjoaj8qfZtHJyW3QDNeR-gBQUkFD7Nryv1lEUB5Kny-xczatbTioSjzTSCCuQFnol8oJXyoOlBSPQo4WlwtFMr9A8/s4096/IMG20230731134827.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3mN0o1QJ0-6MhsNa8UJXyNnONJhfts4raXzaGVtphGXCi1Z88nb8XGX9JCpVA3aoYA986l09mfee63EalScXSQH-1z_CNKLkQeaSjoaj8qfZtHJyW3QDNeR-gBQUkFD7Nryv1lEUB5Kny-xczatbTioSjzTSCCuQFnol8oJXyoOlBSPQo4WlwtFMr9A8/w640-h480/IMG20230731134827.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEEjD1degnghkSN6baN7tqO_R4fxCYt9ZhkWu-IUUHr03ssfWT9QYHA7NzPTGOR0Ys9Cam_gFfqG-UaC_RoCDClDcXyv3UTX03kMl47f1o_sdal7XXvElILV8XQMWqxGJ0ZhS8JBkqXDqF2snMRxMVhmlxilBC8taHadL4RdIg-ZkQI4PzWeYPSCTBl20/s4096/IMG20230731141837.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEEjD1degnghkSN6baN7tqO_R4fxCYt9ZhkWu-IUUHr03ssfWT9QYHA7NzPTGOR0Ys9Cam_gFfqG-UaC_RoCDClDcXyv3UTX03kMl47f1o_sdal7XXvElILV8XQMWqxGJ0ZhS8JBkqXDqF2snMRxMVhmlxilBC8taHadL4RdIg-ZkQI4PzWeYPSCTBl20/w640-h480/IMG20230731141837.jpg" width="640" /></a><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>1 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 5:00. Pierwszą rzeczą, jaką robię po przebudzeniu jest wizyta w toalecie, której tutaj nie ma. Czują się źle i boli mnie brzuch, ale mam nadzieję, że po pozbyciu się jego zawartości problem zniknie. Przy obozie guzdrzemy się niesamowicie. Na zewnątrz jest przymrozek i namioty składa się trudno, trzeba jeszcze strzepać z nich lód. W miejscu obozowiska zostawiamy niewielki depozyt z rzeczmai, kotre na górze nam się juz nie przydadzą, a pozwolą obmniżyc wagę plecaków o kilkaset gramów. Wychodzimy przed 8:00. Ja od pierwszego kroku nie mam werwy i jestem słaby. Widzę, że stawiam nogi bez uważności, gdyż skupiam się na bólu brzucha. Chwilą nieuwagi, kamienie osuwają mi się spod butów i ląduję na kolanach pół metra niżej. Na szczęście kończy się tylko na obtarciach i stłuczeniach, ale nie wygląda to dobrze. Dodatkowo muszę po raz kolejny udać się za skałę za potrzebą. Mam biegunkę i pojawią się pytanie, co teraz robić. Czy zostawać na dzień restu w tym samym miejscu, czy iść dalej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiVCcoMfw1MbocqGpfpYFkRsgf5sGWtBHeGNH5FRlJANgphx538Jm7_PIir_pclu-iV9qSNHJT-9HV0pY_e_7_TE73rGNo0trgSQL2bgFo-yodDmskzmPU9_VM2_Wgr6GtYrbZ4hKkj2wcbJUwyMfItdnacU3XNZO6pmDedqHqiXPDAlWniJI8XRN9txA/s4096/IMG20230801064002.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiVCcoMfw1MbocqGpfpYFkRsgf5sGWtBHeGNH5FRlJANgphx538Jm7_PIir_pclu-iV9qSNHJT-9HV0pY_e_7_TE73rGNo0trgSQL2bgFo-yodDmskzmPU9_VM2_Wgr6GtYrbZ4hKkj2wcbJUwyMfItdnacU3XNZO6pmDedqHqiXPDAlWniJI8XRN9txA/w640-h480/IMG20230801064002.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Szacuję, że na planowane 5300 m npm raczej nie mam szans wejść, ale postaram się pójść jak najwyżej. Biorę Nifuroxazyd i probiotyk, nie jem też nic poza kilkoma cukierkami. Chłopaki biorą ciężkie rzeczy z mojego plecaka, ale mimo tego marsz jest dla mnie i tak bardzo męczący. Czuję że jestem bez energii i nie mam siły dosłownie poruszać nogami. Pomimo to kolejne metry jakoś mijają. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3SWd59i2WYGhcYVsn3l-zOS5tM1z79WDKOhxI0sDE6OAVSHplZkHVGYLEpM-7jDTAyaQxbhq2TO2mngl7ZEhw1dsvy2QfSMVR-EbtZjmUr7-UcSBdPI0hkg2UzYUEhgJAwRWLJ81rqom9hfpqUh6FLsNjoTY76J5kCsWXxookIjygFeQo3hJx1928-74/s4080/20230801_085813.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3SWd59i2WYGhcYVsn3l-zOS5tM1z79WDKOhxI0sDE6OAVSHplZkHVGYLEpM-7jDTAyaQxbhq2TO2mngl7ZEhw1dsvy2QfSMVR-EbtZjmUr7-UcSBdPI0hkg2UzYUEhgJAwRWLJ81rqom9hfpqUh6FLsNjoTY76J5kCsWXxookIjygFeQo3hJx1928-74/w640-h480/20230801_085813.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk1EYRca0P7ZjKyQf9GzLf0E8aOJr6o-VXZnJKMvLl-bAdtcGFJsStc9vfKQ9iTLWIspDhbGMEPdbCrPGGG1H1W9BCeRt11Mex6KE0S_yFoCELLD1yASK2sR4d76mkxzQtL6HVhKq10_SYdYQ8oyBQyodutAMF-DBS_sbjSoUfEFtNppcP0iZMxkAHdPQ/s4000/IMG_20230801_091627.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk1EYRca0P7ZjKyQf9GzLf0E8aOJr6o-VXZnJKMvLl-bAdtcGFJsStc9vfKQ9iTLWIspDhbGMEPdbCrPGGG1H1W9BCeRt11Mex6KE0S_yFoCELLD1yASK2sR4d76mkxzQtL6HVhKq10_SYdYQ8oyBQyodutAMF-DBS_sbjSoUfEFtNppcP0iZMxkAHdPQ/w640-h360/IMG_20230801_091627.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUNcrJPpxliES-qtUeYTsM0FSrS-5sOu0KFpDixQc9Sh9ZWUhbeG5lfK3WrnUEI3OKNmOJjLyuxIzHOF7AV0VvoWqoPDf0vTrVPuGZFG3wGZ_07hqYvpF-eLGocaJgTnCqoO6z1i95g15P9qUnZlbFPYGue-iR_QEPf99VHVeRcTDJhpCxVAQDs1IYPxQ/s6881/IMG20230801100011.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2325" data-original-width="6881" height="216" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUNcrJPpxliES-qtUeYTsM0FSrS-5sOu0KFpDixQc9Sh9ZWUhbeG5lfK3WrnUEI3OKNmOJjLyuxIzHOF7AV0VvoWqoPDf0vTrVPuGZFG3wGZ_07hqYvpF-eLGocaJgTnCqoO6z1i95g15P9qUnZlbFPYGue-iR_QEPf99VHVeRcTDJhpCxVAQDs1IYPxQ/w640-h216/IMG20230801100011.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przed południem dochodzimy do lodowca Nishgar West na wysokości ok. 4850 m npm, który wygląda dla odmiany bardziej przyjaźnie od jego wschodniego sąsiada i niejako wprost zaprasza do wejścia. Wiążemy się liną, zakładamy raki. Póki siedzę, czuję się dobrze, ale droga po lodowcu okazuje się dla mnie prawdziwym koszmarem. Już na początku przez nieuwagę podczas pokonywania pierwszego strumienia lodowcowego potykam się i kaleczę dłoń o ostre kamienie. Nie jem, gdyż boję się nawrotu biegunki, przez to nie mam zupełnie energii. Jestem tak słaby, że dosłownie z bezsilności chce mi się płakać. Nie mam siły nawet się ogrzać, gdyż pomimo słońca wokoło, każdy podmuch wiatru powoduje, że robi mi się potwornie zimno. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwoKWI8a6QVJPmfygKcxwQ5oa_m3IPoi59Q-zhPfTWW2X58wbBsxuY4KfF1NznCs9mEK_YMij7Sh2VSlYlmmbOC_2ipvOEUwo4er0sVJrFUKuXo1fUFgn6oQCLEvtPw9dT2rO06A5vCDUDcvgsuzRGyo88vlF5Sgs179p_sDUMdPGfQ-Cg7DiL7HM4SIs/s4096/IMG20230801105732.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwoKWI8a6QVJPmfygKcxwQ5oa_m3IPoi59Q-zhPfTWW2X58wbBsxuY4KfF1NznCs9mEK_YMij7Sh2VSlYlmmbOC_2ipvOEUwo4er0sVJrFUKuXo1fUFgn6oQCLEvtPw9dT2rO06A5vCDUDcvgsuzRGyo88vlF5Sgs179p_sDUMdPGfQ-Cg7DiL7HM4SIs/w640-h480/IMG20230801105732.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLlM8yhjlU6BRKV1vu4VD5wdX3OSq9Hhyphenhyphen17p75zZ3TqBFr6B1dTU0KHGwiF7GHzPIzhwNkcoebyMGKQuFs06jfw6kHywA3W9NFGGRupUYGoXS55U5ychmxbSXB1kMy8J3VaFtET169KreXD5koLvm0CRvR_j4fTh63hUYZQAfFolrBPeOeVkJsv99C-KE/s4080/20230801_113834.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLlM8yhjlU6BRKV1vu4VD5wdX3OSq9Hhyphenhyphen17p75zZ3TqBFr6B1dTU0KHGwiF7GHzPIzhwNkcoebyMGKQuFs06jfw6kHywA3W9NFGGRupUYGoXS55U5ychmxbSXB1kMy8J3VaFtET169KreXD5koLvm0CRvR_j4fTh63hUYZQAfFolrBPeOeVkJsv99C-KE/w480-h640/20230801_113834.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijvJtV0R5X9lrhgJqGMSygc3DnFgKDiZ_T8HBceS-EhyphenhyphenL9GrSEleiZJA4tqR2S4CXwbFHPzLTdgXVvICyWvhyphenhyphenhNglQ7IpsnAMpS9ok3TsA5AohczweNgwS1Na2i1OgOfbMDDYjc__gFziUkMRNCcgLxgo5X0iNC5EJ9ydA57zvvuaaoVoF7nmBw20ncAA/s4096/IMG20230801124841.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijvJtV0R5X9lrhgJqGMSygc3DnFgKDiZ_T8HBceS-EhyphenhyphenL9GrSEleiZJA4tqR2S4CXwbFHPzLTdgXVvICyWvhyphenhyphenhNglQ7IpsnAMpS9ok3TsA5AohczweNgwS1Na2i1OgOfbMDDYjc__gFziUkMRNCcgLxgo5X0iNC5EJ9ydA57zvvuaaoVoF7nmBw20ncAA/w640-h480/IMG20230801124841.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dochodzimy do 5000 m npm, gdy mówię, że nie dam rady iść dalej i proponuję rozbicie namiotów na pasie luźnych kamieni pośrodku lodowca. Po dotarciu do tej formacji Janek i Marcin robią jeszcze rozpoznanie, które pokazuje, że lepsze i bardziej płaskie miejsca znajdują się jeszcze wyżej na wypłaszczeniu. Ostatkiem sił dowlekam się tam, na wysokość 5100 m npm. Do postawienia namiotów jeszcze długa droga, gdyż najpierw trzeba ułożyć platformy z kamieni na lodowcu. Robią to chłopaki, ja trochę pomagam, ale głównie siedzę na kamieniu albo szwendam się wokoło, jak duch. Gdy namiot jest już postawiony błyskawicznie wskakuję do środka i zaczynam ogrzewanie. Tym razem to chłopaki gotują wodę, a ja jedynie staram się doprowadzić się do porządku. Wysokościowo nikt nie zgłasza problemów, jedynie Marcin mówi o lekkim bólu głowy. Wieczorem ostrożnie decyduję się zjedzenie kilku sucharów, paru cukierków, łyk zupy i kilku łyżek lifilizowanego obiadu, co robię z dużą obawą. Następnie wcześnie zasypiam, a chłopaki ogarniają wszystkie niezbędne czynności życia obozowego. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlPMWsjBMCPJj1YvRPtfQH8XuEqq8kN_3QrG_q_fU85BcgCKZ63IFCzhY65sZ4IxIHX5Q3JIYWdjIO_-B3Nbd8TaqYTpg5efpoTrEAqxsKZ2A5qBzanLuX-FYRD6DhOHBiZsZOAyRuUDWO1YeiZW1ZYW1wAK4fLfcxy21oJbo0D_9J5AIuydBM9wjMTw/s4000/IMG_20230801_142313.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlPMWsjBMCPJj1YvRPtfQH8XuEqq8kN_3QrG_q_fU85BcgCKZ63IFCzhY65sZ4IxIHX5Q3JIYWdjIO_-B3Nbd8TaqYTpg5efpoTrEAqxsKZ2A5qBzanLuX-FYRD6DhOHBiZsZOAyRuUDWO1YeiZW1ZYW1wAK4fLfcxy21oJbo0D_9J5AIuydBM9wjMTw/w640-h360/IMG_20230801_142313.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwzc1Y7H4BKfvN_J4i25Sex30OOIJ4S5nVLc9_4adW70QWQXvUHOaxfeG8lReKNRE3elibPOpoUqX56LSlVzeczPKH-aMdN-2IpZ5tg1dk2bAW5Ajx13ng7GbQBiLrV5z_VlLFMaQSUR4lVGjCxuRwiE_008zILSRdm_434XdB5URy_HyTMZPGYQ1oXLw/s4080/20230801_154924.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwzc1Y7H4BKfvN_J4i25Sex30OOIJ4S5nVLc9_4adW70QWQXvUHOaxfeG8lReKNRE3elibPOpoUqX56LSlVzeczPKH-aMdN-2IpZ5tg1dk2bAW5Ajx13ng7GbQBiLrV5z_VlLFMaQSUR4lVGjCxuRwiE_008zILSRdm_434XdB5URy_HyTMZPGYQ1oXLw/w640-h480/20230801_154924.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>2 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Piękny poranek wita nas o 6:00. Po przebudzeniu czuję, że dziś moje samopoczucie się poprawiło i to będzie dobry dzień. Poranek jest mroźny. Jako, znajdujemy się już na lodowcu, wszystkie źródła wody wokoło zamarzły. Pogoda jest bardzo dobra. Zbieramy namioty i idziemy niezbyt stromym lodowcem. Wiemy, że dziś do przejścia pozostał nam niewielki odcinek, więc nie spieszymy się. Lodowiec wygląda jak jednolita biała masa, szczeliny są albo pokryte śniegiem albo ich nie ma. Oczywiście idziemy związani liną, zachowując prawidłowe odstępy, zgodnie ze sztuką poruszania się po tego rodzaju terenie. Idzie mi się bardzo dobrze. Prowadzi Januszek, ja za nim, następnie Janek i Marcin. Wchodzimy powoli wgłąb doliny i naszym oczom ukazują się lodowe olbrzymy. Po prawej stronie południowa grań Piku Karola Marxa, po lewej lodowa ściana szczytu Owalnaya - 5900m npm. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbtE813uP6z38RK1I375GbyZIiG871veUwf__VbwZVIXcWxN8WTCJ3AG0ODeaw7WbHS4AWqYveeF3i5Wz2kviZV9bMwFigFGJcRvJ4ecM1W2OImyEwUep-UPW3l9zI-HqldKpwIvxVSVnBjyKOiEShfkWDE02buI0kq0OWc-V6unBJmqzCA58VIYliCDo/s6447/IMG20230802091648.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2482" data-original-width="6447" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbtE813uP6z38RK1I375GbyZIiG871veUwf__VbwZVIXcWxN8WTCJ3AG0ODeaw7WbHS4AWqYveeF3i5Wz2kviZV9bMwFigFGJcRvJ4ecM1W2OImyEwUep-UPW3l9zI-HqldKpwIvxVSVnBjyKOiEShfkWDE02buI0kq0OWc-V6unBJmqzCA58VIYliCDo/w640-h246/IMG20230802091648.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOVuMNS7iTwIpxZRmVpyki-u6Cgz_aoInMw0b4KAS1yM9CiuQuwuW0VS-xDjuPBz2ylalzMi0ZEE0NFcW1bJMsvvxwTBAUZGuZm5YPQLthb6xrI-5L_tP6ssjfTpcQ3cUPbnhXevz6Mgr2fQ2M7a-xlgqV9f1ecmAyYMcbC79kIOvfz_QYrKuAXEMQCP0/s4080/20230802_091735.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOVuMNS7iTwIpxZRmVpyki-u6Cgz_aoInMw0b4KAS1yM9CiuQuwuW0VS-xDjuPBz2ylalzMi0ZEE0NFcW1bJMsvvxwTBAUZGuZm5YPQLthb6xrI-5L_tP6ssjfTpcQ3cUPbnhXevz6Mgr2fQ2M7a-xlgqV9f1ecmAyYMcbC79kIOvfz_QYrKuAXEMQCP0/w640-h480/20230802_091735.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB6yAU2ydnhWgEf4YdmSv_zzGhq_gSOdsE0LR3JLDelJXLCEMquZ9tbr90Qpz0gX5XbH_MmMdH0eXQIvIChXFIOXJM6hLd3xwmSwskiw0wixpgJyte0cQHgxX6IqIDCc__hzycRhseQAzUVnRIb9wB1Atfj7BRt04b1C7sXMNyk9621PMOGmB0piAjyhc/s4080/20230802_092528.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB6yAU2ydnhWgEf4YdmSv_zzGhq_gSOdsE0LR3JLDelJXLCEMquZ9tbr90Qpz0gX5XbH_MmMdH0eXQIvIChXFIOXJM6hLd3xwmSwskiw0wixpgJyte0cQHgxX6IqIDCc__hzycRhseQAzUVnRIb9wB1Atfj7BRt04b1C7sXMNyk9621PMOGmB0piAjyhc/w640-h480/20230802_092528.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Po kilku przerwach i pokonaniu około 400 metrów docieramy na wysokość około 5500 m npm, trochę poniżej przełęczy Nishgar i postanawiamy rozbić obóz. Przy tym pilnioe sondujemy miejsce obozowiska w poszukiwaniu szczelin, aby uniknąc przykrych niespodzianek i konieczności ewakuacji w śrdoku nocy. W międzyczasie pogoda sprawia nam psikusa i w ciągu 15 minut palące słońce przeradza się w zachmurzenie, wiatr i opady śniegu, przy których akompaniamencie rozkładamy namioty. Kolejną część dnia poświęcamy na życie obozowe i głównie topienie wody ze śniegu. Pijemy jej duże ilości, a mimo tego ciągle czujemy się odwodnieni. Pogoda w obozie to prawdziwy kalejdoskop, ale głównie walczymy z wiatrem, który czasem niemiłosiernie szarpie namiotem. Wieczorne porywy wiatru należy uznać za charakterystyczne dla tego regionu - wiatr wieczorem pojawia się znikąd i równie samoczynnie znika w środku nocy, czy to w górach czy w dolinie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDMnz4EYN2uTeycYEbM47ICWg3PXznkwF1LdkAgywGSWT9PvCn9t7z5QdeYlq2ocl0p3_2G3qgL5fy2f6dCd7WOqSiYO4-1fo-qqiRWr69_yikmQgFVwW0R50vD7H7uQNANcQKa_DtSteJdBEdQ2NRzTiUd9egwqPb4odRQphpn9WaCNuYmAtyBlaEszo/s7587/IMG20230802104709.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2109" data-original-width="7587" height="178" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDMnz4EYN2uTeycYEbM47ICWg3PXznkwF1LdkAgywGSWT9PvCn9t7z5QdeYlq2ocl0p3_2G3qgL5fy2f6dCd7WOqSiYO4-1fo-qqiRWr69_yikmQgFVwW0R50vD7H7uQNANcQKa_DtSteJdBEdQ2NRzTiUd9egwqPb4odRQphpn9WaCNuYmAtyBlaEszo/w640-h178/IMG20230802104709.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3l6C79h642bzN_nxFm1XlmPdjGafiUyu6CvzTIjXsv_aPLJt98Y32fXP6aYV6p43Ji2riuEStj-Y8QEs9PhjwIilk6DKm0KlcQPft-ZUj78MNDmpnOj-4sFVR5tEQ1fIjzmTUPgJJmbTc1aOubJw-0R1yKF2vxfhPDBTpdRbgSeRy2f0J1vqbi1hrdcc/s4080/20230802_122919.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3l6C79h642bzN_nxFm1XlmPdjGafiUyu6CvzTIjXsv_aPLJt98Y32fXP6aYV6p43Ji2riuEStj-Y8QEs9PhjwIilk6DKm0KlcQPft-ZUj78MNDmpnOj-4sFVR5tEQ1fIjzmTUPgJJmbTc1aOubJw-0R1yKF2vxfhPDBTpdRbgSeRy2f0J1vqbi1hrdcc/w480-h640/20230802_122919.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisyldudYotRl4-fPYhRI5ZjLuxK1RIl2F6DwXU1LYGDXpslsMg1KwyULgUMnP8g4cp5s9MkM282qnQao9HCnHhgH_rG63eaaOGbNTQ1mFRqZpdRO1I87ydkn2oDZlU4riTx2Csgx8aMuHI0YunEz4YPX6y_aSTKNN-_UYxIsUFixj6nLJVIajgH5OTgiM/s7674/20230802_131014.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2085" data-original-width="7674" height="174" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisyldudYotRl4-fPYhRI5ZjLuxK1RIl2F6DwXU1LYGDXpslsMg1KwyULgUMnP8g4cp5s9MkM282qnQao9HCnHhgH_rG63eaaOGbNTQ1mFRqZpdRO1I87ydkn2oDZlU4riTx2Csgx8aMuHI0YunEz4YPX6y_aSTKNN-_UYxIsUFixj6nLJVIajgH5OTgiM/w640-h174/20230802_131014.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W obozie wreszcie udaje się nam również złapać jakikolwiek zasięg telefonu satelitarnego i wysłać czy odebrać kila SMS, co sprawia nam dużą ulgę. Łączność że światem jest tutaj na wagę złota, gdyż wokoło nie ma żadnych śladów ludzi, a ostatnie spotkane osoby to pasterze poniżej base campu. Z obozu porównujemy również przebieg dalszej drogi na szczyt i nie jest ona taka oczywista, jak to wygląda na zdjęciach. Ta, którą proponują miejscowe agencje kluczy niejednoznacznie między skalnymi pókami, zaś droga polskiej ekipy z 2015 roku jest bardziej oczywista i wiedzie wyraźnym kuluarem. Z perspektywy obozu jednak kuluar wygląda złowrogi i wydaje się mieć duże nachylenie. Ponadto niewykluczone, że jest mocno wylodzony, gdyż w mojej opinii porównując zdjęcia, w tym roku jest zdecydowanie mniej śniegu niż w 2015 roku. Z takimi rozterkami odnośnie planu na kolejny dzień kładziemy się spać, nie podejmując konkretnej decyzji w tym temacie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKr9HOdBalXd8t4xe4uCl63aj2nofriUZUBel3a8H9i-fFyX3AVnuKO-yJDyDTIXSJtaQkJVFVkmBiE82yIhfY_GwVEsmdO0DCJ4sW-nj6Za2x07dlIuJEN1F21Dyk7AV0fqSLBppMObGrvQQEMbJ0X_g5O4O3LaXo2wur-OgV3inWt4kClw-DbOMtl-4/s4080/20230802_152533.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKr9HOdBalXd8t4xe4uCl63aj2nofriUZUBel3a8H9i-fFyX3AVnuKO-yJDyDTIXSJtaQkJVFVkmBiE82yIhfY_GwVEsmdO0DCJ4sW-nj6Za2x07dlIuJEN1F21Dyk7AV0fqSLBppMObGrvQQEMbJ0X_g5O4O3LaXo2wur-OgV3inWt4kClw-DbOMtl-4/w640-h480/20230802_152533.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>3 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Noc była chłodna, a namiot rano jest cały oblodzony. Przy śniadaniu podejmujemy decyzję, że zamiast zdobycia łatwego szczytu po drugiej stronie lodowca - Sąsiednia 5885 m npm - zrobimy rekonesans drogi do ostatniego obozu poniżej szczytu Karol Marksa. Będzie mniej ciekawie, ale jutro wejście na szczyt będzie na pewno łatwiejsze. Około 7:30 wstaje słońce i można wypełznąc z namiotów. Obóz opuszczamy dopiero przed 9:00. </p><p style="text-align: justify;">Początkowo idziemy pod żleb, który jest najbardziej wyraźną formacją w okolicy. Wygląda stromo i nie wzbudza naszego zaufania. Omijamy go wzrokiem i trawersujemy nachylony już lodowiec na północ, w kierunku linii proponowanej przez agencje organizujące wyjścia na ten szczyt. Idziemy związani w zespole linowym. Janek idzie z przodu, ja za nim, za mną Marcin i na końcu Januszek. Wyszukujemy drogę pomiędzy skałami, kierując się łatwiejszymi formacjami, mając na względzie, że kolejnego dnia będzie trzeba tędy przejść z ciężkimi plecakami. Droga początkowo idzie gładko, ale w pewnym momencie docieramy do punktu problematycznego. Grzęda, którą idziemy zamienia się w końcu w wąskie gardło, które wyprowadza do kolejnej skalnej formacji. Tam natrafiamy na lód, którym teraz i owszem przejdziemy, ale wracać tędy, albo iść z ciężkimi plecakami będzie już ciężko. Miejsce po kilku próbach udaje się obejść przy asekuracji ze śrub lodowych. Za nim robimy postój na posiłek i kontemplowanie doliny lodowcowej, rozświetlonej lipcowym słońcem. Jest pięknie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj43C-H05OUtevTsICe-ik8dVhAinqj7N3d_XLBSoz9WQXFBhcKqFYfSJApB1uFsfJM194mV8G2niEfpK5X7UZNMr2zHNi_-k5NZO29sMK5fL3IqbsOhGyVFjAkeqm_jOa_7smEJsayhgHa_ujGKQ5uES-5joXXWDKY6Cg08J75JdmSzv_dSdB3zrcBY8k/s4080/20230803_083459.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj43C-H05OUtevTsICe-ik8dVhAinqj7N3d_XLBSoz9WQXFBhcKqFYfSJApB1uFsfJM194mV8G2niEfpK5X7UZNMr2zHNi_-k5NZO29sMK5fL3IqbsOhGyVFjAkeqm_jOa_7smEJsayhgHa_ujGKQ5uES-5joXXWDKY6Cg08J75JdmSzv_dSdB3zrcBY8k/w640-h480/20230803_083459.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6q8hzsD21t0anhf4qTHStytYc8prHBgjfpyUmGc6MlpTPt_n2InYz0ZM-R_6-0eOsQPewtwVThR9O8b_Nx4FVHvPRYmdNSId9b1P-V29UW8o-AhC3JaZlp7LkcVDiioxZFr6OA_u2w0NtBHtIVa-4-RqEF6YJZShSXlibUNu05T6UL3SNBv3Q4lGBGCY/s4096/IMG20230803092913.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6q8hzsD21t0anhf4qTHStytYc8prHBgjfpyUmGc6MlpTPt_n2InYz0ZM-R_6-0eOsQPewtwVThR9O8b_Nx4FVHvPRYmdNSId9b1P-V29UW8o-AhC3JaZlp7LkcVDiioxZFr6OA_u2w0NtBHtIVa-4-RqEF6YJZShSXlibUNu05T6UL3SNBv3Q4lGBGCY/w640-h480/IMG20230803092913.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3kvwhvLzeGoi6btM8k83Uu9GiUsKp1P46i83SNVVt8ulYNQW8VdvUn1kiTzCq8tgrkei0pQpMc3Nj01Xd4M6W_LZ-X5j0prhwjaWp8kmAYbqvFVQLB4L6XZ-dqS3jYvl_hacqYV8Pq5F42nCdOXb08wqz24C05o3FhF-1RFoAgR1Hfe2vywXrm2wxEFc/s4096/IMG20230803100144.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3kvwhvLzeGoi6btM8k83Uu9GiUsKp1P46i83SNVVt8ulYNQW8VdvUn1kiTzCq8tgrkei0pQpMc3Nj01Xd4M6W_LZ-X5j0prhwjaWp8kmAYbqvFVQLB4L6XZ-dqS3jYvl_hacqYV8Pq5F42nCdOXb08wqz24C05o3FhF-1RFoAgR1Hfe2vywXrm2wxEFc/w640-h480/IMG20230803100144.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbK_viZhKY78kggWhph3PHvuJzKkKGE23Htv-pbysZ-6xkYYy7o2oJ_LPm5TInlm3YVNRZOj4hHZVxoXv4bQuBn8NttANKMLKVKD5U8xTuX-nTWrfk-cY89LxgtkqRWng_LWpIIvARteIYfxIQjZrhyphenhyphenutsOyHZjTDXSD7iP-IWNnaiP07TOCqauX2Ekas/s4772/IMG20230803103650.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3120" data-original-width="4772" height="418" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbK_viZhKY78kggWhph3PHvuJzKkKGE23Htv-pbysZ-6xkYYy7o2oJ_LPm5TInlm3YVNRZOj4hHZVxoXv4bQuBn8NttANKMLKVKD5U8xTuX-nTWrfk-cY89LxgtkqRWng_LWpIIvARteIYfxIQjZrhyphenhyphenutsOyHZjTDXSD7iP-IWNnaiP07TOCqauX2Ekas/w640-h418/IMG20230803103650.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na wysokości około 5850 m npm docieramy do żleb, którym nie chcieliśmy iść rano. Nim już mozolnie pniemy się do góry, trzymając się skał z lewej strony. Początkowo szukamy jakiś alternatyw dla żlebu i obejścia po skałach, ale formacja ta okazuje się niewątpliwie najlepszym rozwiązaniem. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHFBtzJyi1Cftam0PZU6mOXIbsbg737oT2r0Am5P0V1v_TBz0uKQYseBxxxtYagnlzhU2BcnMxCz6RcXZlZcN0Gxy5dEDyfTS4s44OVbLOMhNlOfS8RBa7xHe5ZpBwY79yAdHpoMs7bLh3TBYsWXEOiSqe9d6aytwshVL3yu1fXfFVIlw7Cxi0w962KfI/s4096/IMG20230803111403.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHFBtzJyi1Cftam0PZU6mOXIbsbg737oT2r0Am5P0V1v_TBz0uKQYseBxxxtYagnlzhU2BcnMxCz6RcXZlZcN0Gxy5dEDyfTS4s44OVbLOMhNlOfS8RBa7xHe5ZpBwY79yAdHpoMs7bLh3TBYsWXEOiSqe9d6aytwshVL3yu1fXfFVIlw7Cxi0w962KfI/w640-h480/IMG20230803111403.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbUKuUeAAulDyHwYcmY9frMBPtUUBVx3yGh1xri1bkgQJM0Qq1dNOgUCT8oaQmGgKnE0ZrdIPg9nHAPoC2qCIqQF_qPlZoUiTRHceWKmfdus5We0OQOlAQNFX0hU_5eIA5b-aIgL5jof87ZBAh1w0kyoGk3SiBSMFQNT5zJJkgeXdzTrWYyWyy1FaPMxE/s4096/IMG20230803114026.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbUKuUeAAulDyHwYcmY9frMBPtUUBVx3yGh1xri1bkgQJM0Qq1dNOgUCT8oaQmGgKnE0ZrdIPg9nHAPoC2qCIqQF_qPlZoUiTRHceWKmfdus5We0OQOlAQNFX0hU_5eIA5b-aIgL5jof87ZBAh1w0kyoGk3SiBSMFQNT5zJJkgeXdzTrWYyWyy1FaPMxE/w480-h640/IMG20230803114026.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHEoY5XLHMXGoKfy25oi8GInUcWw9kSzG-vkTapKwA6jpKrawgZmdXk7vxJfSWyZYEIay9ZX_rHuT3RgvbziMc-vp8PNeMHzUv7xp_SqNEX5PIOQVHDzt9UuXMOQAHvaZX0kCBaZa1anBzq-z_QsAFZbnCMcFPVsmtKAFmfbuI6u9T79fsyh3FBqVXRxk/s4080/20230803_110135.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHEoY5XLHMXGoKfy25oi8GInUcWw9kSzG-vkTapKwA6jpKrawgZmdXk7vxJfSWyZYEIay9ZX_rHuT3RgvbziMc-vp8PNeMHzUv7xp_SqNEX5PIOQVHDzt9UuXMOQAHvaZX0kCBaZa1anBzq-z_QsAFZbnCMcFPVsmtKAFmfbuI6u9T79fsyh3FBqVXRxk/w640-h480/20230803_110135.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Około 13:00 docieramy do miejsca obozowego na wysokości około 6000 m npm. Siedzimy tam chwilę i podziwiamy rozległą panoramę Pamiru i Hindukuszu. Nie ma co ukrywać, że o ile ośnieżony Hindukusz może się podobać, to Pamir raczej nie. Nie licząc doliny Nishgar i kilku ośnieżonych pasm, dookoła, w otoczeniu dominują jedynie odcienie żółci i szarości. W tym miejscu udaje się również złapać zasięg naszego felernego telefonu satelitarnego i odebrać SMSy z pogodą z Polski. W kolejnych dniach zapowiada się dobra pogoda, bez odpadów, choć trochę wietrznie, co rokuje na atak szczytowy.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEganHYP4LCg_s0QdI5sep_-h6b-ECXT2RVjN4tVfeee_7KgUU0LffCR_MzSIECHIiyyuFnccXJJWVLhwd4zcFeMSPbBQS6A7IwhP2Aexk0ckVsWHrPJdB8H5nFi0pXOcyXGjPtxGnCSVgveKAvwOlXDFulQwPyocr1KufRIaKvl60kXNUWzvL6XrCuKK6E/s6278/IMG20230803130043.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2548" data-original-width="6278" height="260" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEganHYP4LCg_s0QdI5sep_-h6b-ECXT2RVjN4tVfeee_7KgUU0LffCR_MzSIECHIiyyuFnccXJJWVLhwd4zcFeMSPbBQS6A7IwhP2Aexk0ckVsWHrPJdB8H5nFi0pXOcyXGjPtxGnCSVgveKAvwOlXDFulQwPyocr1KufRIaKvl60kXNUWzvL6XrCuKK6E/w640-h260/IMG20230803130043.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Mając na uwadze, że z widnokręgu nadciągają ciemne chmury zaczynamy schodzić. Postanawiamy, ze tym razem całość drogi zejdziemy na wprost żlebem, założymy ślad i kolejnego dnia z ciężkimi plecakami będzie nam łatwiej i bezpieczniej pochodzić tą formacją. Zejście jest przyjemne i o połowę krótsze czasowo od podejścia. Żleb okazuje się za to nie tak stromy jak przypuszczaliśmy. Okolo 15:30 schodźmy do namiotów. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIx1D7jJPSNGLQAm2iALyKE7P7J67-YitttjpC5wLgjIoKnV-qRb-dv9jQXUXbFBvu9t0G8f3F0kB8R__n28C3Qt7HhD9uQ12JPvnabIYsIxY7Ket8tToyFhOwXfsvc6AirMu5Du9Z1GR7pm4n-vdjURpVx0DYtcedIGf3PRkbypkweKRqRU1rIrFlTAg/s4096/IMG20230803140631.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIx1D7jJPSNGLQAm2iALyKE7P7J67-YitttjpC5wLgjIoKnV-qRb-dv9jQXUXbFBvu9t0G8f3F0kB8R__n28C3Qt7HhD9uQ12JPvnabIYsIxY7Ket8tToyFhOwXfsvc6AirMu5Du9Z1GR7pm4n-vdjURpVx0DYtcedIGf3PRkbypkweKRqRU1rIrFlTAg/w640-h480/IMG20230803140631.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W obozie nawiązujemy ponowną łączność satelitarną. To tyle z pozytywnych informacji, gdyż negatywna jest taka, że dwa katusze gazu, jakie dotychczas zużyliśmy, starczały nam na 4 dni, to ostatni wytrwał tylko jeden dzień. Mnie to kompletnie zaskoczyło, gdyż nigdzie w górach do tej pory nie zużyłem tak szybko kartuszy. Został nam jedynie jeden kartusz w perspektywie co najmniej trzy dni akcji górskiej. Postanawiamy działać zacisnąć pasa i oszczędzać. Przejawia się to gotowaniem w namiocie, dokładnym ogrzewaniem kartusza przed rozpaleniem ognia i topienie wody ze śniegu pół na pół z rozmrażaniem jej w śpiworach. Rezygnujemy z kawy, zup, kiśli, budyniów, płynnego śniadania i gazu po prostu musi nam wystarczyć. Innego wyjścia nie ma. Kolejnego dnia wychodzimy na ciężko do ostatniego obozu. Przynajmniej plecaki będą lżejsze ;)</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>4 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy o 6:00 rano i tym razem na śniadanie jemy same batony przepijając je wodą z termosów. Zwijamy obozowisko, planujemy co zostawić w depozycie i gdzie go zlokalizować. Po wymianie zdań okazuje się, że najlepszym miejscem będą skały u podnóża żlebu, gdzie zaczniemy naszą drogę do ostatniego obozu. Wychodzimy o 9:20. Pierwsza faza marsza przewiduje dotarcie do miejsca złożenia depozytu. Po zostawieniu tego co zbędne wchodzimy do żlebu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSMvKhTNm2cQplN67rjmaQM1swjRZweqo13vJqqKdNZECmkdoJbIk0C08Yf7f5h9a9Ej6ZAF6_7XiKY5Wq-0_QG1VK7x1NIjkxmJZVZtMQv6rrUb4nidRxvTqhq3_IpbcGiUJvhXJvIK6aXXJ6OWzMbEmvGT_3TjGWx5W9FWGOFP_dKVRQbn3Fwqewbs/s4080/20230804_084448.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSMvKhTNm2cQplN67rjmaQM1swjRZweqo13vJqqKdNZECmkdoJbIk0C08Yf7f5h9a9Ej6ZAF6_7XiKY5Wq-0_QG1VK7x1NIjkxmJZVZtMQv6rrUb4nidRxvTqhq3_IpbcGiUJvhXJvIK6aXXJ6OWzMbEmvGT_3TjGWx5W9FWGOFP_dKVRQbn3Fwqewbs/w640-h480/20230804_084448.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzkHxPsw4Lc5WlJFDxYTAQ7r2eDFA1FtFu3u3EbenVtvOTaOjMw7pjq6DMMBMuPBEsTtwcSBLbFbiAZ5x27JJ1MaiFTTbqQlHOQtzUP1U2C7NrGzr0HtMavDjaOtxhZkfh-zWmcRDE0hQ9LWWUO7HHkLRL66sUCXo8_1MYLMif1NKNqu83TknHrLMx4ys/s4080/20230804_095741.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzkHxPsw4Lc5WlJFDxYTAQ7r2eDFA1FtFu3u3EbenVtvOTaOjMw7pjq6DMMBMuPBEsTtwcSBLbFbiAZ5x27JJ1MaiFTTbqQlHOQtzUP1U2C7NrGzr0HtMavDjaOtxhZkfh-zWmcRDE0hQ9LWWUO7HHkLRL66sUCXo8_1MYLMif1NKNqu83TknHrLMx4ys/w480-h640/20230804_095741.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Początkowo maszeruje się ciężko z powodu obciążenia sprzętem biwakowym. Po drodze robimy dwie przerwy i w trudniejszych, zalodzonych miejscach asekurujemy się na lotnej ze śrub lodowych. Niesamowitą robotę robi ślad założony poprzedniego dnia, gdyż w większości idzie nam się jak po schodach. W obozie na wysokości 5975 m npm jesteśmy o 13:35. Wieje, pada śnieg. Prognoza się kompletnie nie sprawdza. Rozbijamy namioty 1:30 h z powodu wiatru i śniegu. Mamy z tym niezłe problemy. Następnie topimy śnieg na wodę sposobem pół na pół wody i śniegu, przygotowujemy liofile, barszcz czerwony i jako tako staramy się nawodnić. Gotowanie tradycyjnie robimy w jednym namiocoe we cztery osoby. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzVsI8xApLw1t9OF8wP0ux0LTZZi22BgBR_1TZO-9_7DrpvUINlkNC_XVhyphenhyphenz8Ze8mrZXFt3spKLVcsT2Os1xT8l4pl0xnhpTrSbbR6c79gnUMDtqxcOTnFCQGNJYA9yYgRcM5kbm8G6BDlzmYyK3a-7INmyQzYDXQR7PBfzYch4tyY4WYFdd9YkQhi_eg/s4080/20230804_104030.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzVsI8xApLw1t9OF8wP0ux0LTZZi22BgBR_1TZO-9_7DrpvUINlkNC_XVhyphenhyphenz8Ze8mrZXFt3spKLVcsT2Os1xT8l4pl0xnhpTrSbbR6c79gnUMDtqxcOTnFCQGNJYA9yYgRcM5kbm8G6BDlzmYyK3a-7INmyQzYDXQR7PBfzYch4tyY4WYFdd9YkQhi_eg/w480-h640/20230804_104030.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ3EgyjKyPxeYya7QAGGoMMHl4-GVdJPU_1boq8YRt9mzCsYvcKBtDfro8K68q0KCx8crv9K9p07-SuFEzD_Ffpr6tYS9OaXbmjET8BFt35vvpW3bpHWgD-PZ_CoEQPOtUIKeKh_QvaxeTLZj0v26euOONXJRvy7ybLNIQmFRPZJn30KSksB18mGRmoeY/s5136/20230804_140642.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="5136" height="306" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ3EgyjKyPxeYya7QAGGoMMHl4-GVdJPU_1boq8YRt9mzCsYvcKBtDfro8K68q0KCx8crv9K9p07-SuFEzD_Ffpr6tYS9OaXbmjET8BFt35vvpW3bpHWgD-PZ_CoEQPOtUIKeKh_QvaxeTLZj0v26euOONXJRvy7ybLNIQmFRPZJn30KSksB18mGRmoeY/w640-h306/20230804_140642.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Niestety , telefon satelitarny, który jest porażką wyjazdu, nie działa, tzn. nie dostajemy sms z prognozą pogody, na której bardzo nam zależy, pomimo, iż poprzedniego dnia w tym miejscu odbieraliśmy sms bez zarzutów. Dziś natomiast pogoda nie sprawdziła się zupełnie - miało być słonecznie i bez opadów, a w praktyce doświadczyliśmy dużego zachmurzenia i deszczu. Po zapadnięciu zmroku idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0nce6Dom9HhtVlhyphenhyphenrydhwg1-epTYCCP4RVN4ONWlKspaLyTDCyFvYfTcm6TuUQ_9qwW3y1XTV7uf-a8SZst4do2BRQoLEFHdAvaMDwVElUh9A61YZuPHi6ux3YnkT_MWG_1mbWRLgboRRzvNN5FeZiUzVhcdNcM6ZaD4xTgOza29fW4tiSoCw_yAbEr4/s4096/IMG20230804150409.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0nce6Dom9HhtVlhyphenhyphenrydhwg1-epTYCCP4RVN4ONWlKspaLyTDCyFvYfTcm6TuUQ_9qwW3y1XTV7uf-a8SZst4do2BRQoLEFHdAvaMDwVElUh9A61YZuPHi6ux3YnkT_MWG_1mbWRLgboRRzvNN5FeZiUzVhcdNcM6ZaD4xTgOza29fW4tiSoCw_yAbEr4/w480-h640/IMG20230804150409.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>5 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Atak szczytowy. Wstajemy o 5:00, pogoda nie jest optymistyczna - wieje i jest pochmurno. Co prawda nie ma tragedii i jest szansa na rozpogodzenia, ale obiektywnie rewelacji nie ma. W ogóle mam wrażenie że na tej górze nie mamy szczęścia do pogody. Pamir jest pasmem górskim zdecydowanie suchym, podczas gdy od rozpoczęcia akcji górskiej i wyjścia z Vrang deszcz straszy nas tutaj codziennie. Przeważnie opady nie są duże, ale póki co nie trafił się żaden cały dzień bezchmurnej pogody, którą nieraz oglądałem na zdjęciach z relacji. </p><p style="text-align: justify;">Jest już jasno, gdty przygotowujemy się na atakt szczytowy - jemy po dwa batony w ramach śniadania, pijemy przygotowaną dnia poprzedniego letnią wodę z termosów. Pakuję ogrzewacze chemiczne do botków. Wychodzimy około 6:40. Jest zimno i nikt nie liczy, że będzie cieplej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsFWe5qSTdH8IUQOAn7DEvzIS1RKVlNZlEr0ErtXXCvP7Tnz1eLpO7vT-MfR1gshMsd6hLBAa6gcRXvecpQpQWBAeA7G97WBaR9BQOiKUKtFFS4UGAUkRxpUa9lCy_X_VATbtCW10jG22hIJjBGJMc8Y6VElCe9IgojGynFjXF7niRX-BxUFvj0vT9S6c/s4080/20230805_061543.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsFWe5qSTdH8IUQOAn7DEvzIS1RKVlNZlEr0ErtXXCvP7Tnz1eLpO7vT-MfR1gshMsd6hLBAa6gcRXvecpQpQWBAeA7G97WBaR9BQOiKUKtFFS4UGAUkRxpUa9lCy_X_VATbtCW10jG22hIJjBGJMc8Y6VElCe9IgojGynFjXF7niRX-BxUFvj0vT9S6c/w480-h640/20230805_061543.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Idziemy na wschód, więc słońce oświetli nas dopiero gdy wyjdzie zza szczytu Piku Karola Marxa. Na skutek wspólnej decyzji, która zapadła dnia poprzedniego idziemy związani liną - Marcin prowadzi, ja za nim, za mną Janusz i na końcu Janek. Początkowo droga wspina się na luźne kamienie i śnieg położony na tym samym ramieniu co nasz obóz. Idziemy początkowo śnieżnymi polami omijając seraki wiszące od północnej strony grzbietu. Następnie przez pola luźnych kamieni przeskakujemy na drugą stronę kamienistej grzędy, szukając pól śnieżnych, byle nie iść po tych luźnych płytach gdzie nie można postawić dobrego kroku. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixuMuu4GNuAzonrbVBM32Gm2dtCMfNmwTAKwFVa0LKoEL98wHEdwIdmDpnqAthD6hI7BkoZQfypZLXVX1bSqp6uVGmHxt6sPeNUMNx-g6Fl-W-7WWerNQfgfzHRaY0XXQiWwHolLi67OtAdsewysl7k4r3PDiSJJOd4OZoq18LnFCVAPiM-cBv7yMwVHs/s4096/IMG20230805073628.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixuMuu4GNuAzonrbVBM32Gm2dtCMfNmwTAKwFVa0LKoEL98wHEdwIdmDpnqAthD6hI7BkoZQfypZLXVX1bSqp6uVGmHxt6sPeNUMNx-g6Fl-W-7WWerNQfgfzHRaY0XXQiWwHolLi67OtAdsewysl7k4r3PDiSJJOd4OZoq18LnFCVAPiM-cBv7yMwVHs/w640-h480/IMG20230805073628.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNYKQ2yobcRqbw0KqJ0VJfsJIqOOe4z-78SvrxtO1eVOupSLCv0bJ3R3gcv9NvDgKlhN_vIb-v2fkbz8aJUXwUrH-BVaHg7vFtdrSmon2iruiJxq04rftRG0Zpwh9RHM_do-nu7xfkIf5goCtJw83USreYGYEm6mSSqK7H2-354-G192ETYy8ahZ9PSU/s4096/IMG20230805073635.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNYKQ2yobcRqbw0KqJ0VJfsJIqOOe4z-78SvrxtO1eVOupSLCv0bJ3R3gcv9NvDgKlhN_vIb-v2fkbz8aJUXwUrH-BVaHg7vFtdrSmon2iruiJxq04rftRG0Zpwh9RHM_do-nu7xfkIf5goCtJw83USreYGYEm6mSSqK7H2-354-G192ETYy8ahZ9PSU/w640-h480/IMG20230805073635.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na wysokość i 6200 m npm osiągamy charakterystyczne spiętrzenie grani. Tam robimy postój na posiłek i wodę. Pogoda jest jaka jest. O ile troche się przejaśniło, to odkąd wyszliśmy z namiotu wieje w nas bezlitosny południowy wiatr, którego pióropusze widzimy na grani. Wiatr ten nie odpuszcza ani na chwilę i będzie nam towarzyszył do samego szczytu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRXAMK4cmHBJd30T9Vip49IQzaAHNJQYcczqgVVIOqzDDjIAKMKoHbsPgEkiisKWoDTVdRJwTwPfa1Ait8NYuaemgW1he_sIvdMAsY8oGhs3c_yPEBGTl_V7jQUjXLMfqM9ofnPA1URSbVRIcrZR9mKZDjulxqTl2gkHErLj2nkWC48SAa__BbByAC7YE/s4080/20230805_080610.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRXAMK4cmHBJd30T9Vip49IQzaAHNJQYcczqgVVIOqzDDjIAKMKoHbsPgEkiisKWoDTVdRJwTwPfa1Ait8NYuaemgW1he_sIvdMAsY8oGhs3c_yPEBGTl_V7jQUjXLMfqM9ofnPA1URSbVRIcrZR9mKZDjulxqTl2gkHErLj2nkWC48SAa__BbByAC7YE/w640-h480/20230805_080610.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Powyżej 6200 czeka nas śnieżna i szeroka grań, którą wspinamy się w kierunku wierzchołka. Ten ostatni jest dobrze widoczny - charakterystyczne sterczące złowieszczo czarne skały kopuły szczytowej są już dobrze widoczne, mimo iż dzieli nas od nich jeszcze ponad 500 m przewyższenia. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyWFqrv9hkfen5KYJ4k4YMWwVlGVmkbA544Bv_w812PtP0EBieiXwOa_0TT4NXLGVSiscAK_1VXT8LPpHwnyb7PQZjBww4M6ycB6Tkt6WX3ASQw4SVMZklNVfbq45WXDm7qHbs9UAQ4nzFKMH2YQMfeSKX-S94V_92p3ueWQr9hgIMyHni3pU3YWHYjUA/s3072/IMG20230805083538.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="2336" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyWFqrv9hkfen5KYJ4k4YMWwVlGVmkbA544Bv_w812PtP0EBieiXwOa_0TT4NXLGVSiscAK_1VXT8LPpHwnyb7PQZjBww4M6ycB6Tkt6WX3ASQw4SVMZklNVfbq45WXDm7qHbs9UAQ4nzFKMH2YQMfeSKX-S94V_92p3ueWQr9hgIMyHni3pU3YWHYjUA/w486-h640/IMG20230805083538.jpg" width="486" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMOTwHUjvxyUlSn0_s8Uxg60qQnK5e7wUC55NWhiqbgk8yfnBEinFGjY6IT0vu46M6lD10af3uq5Z6DucLFm_Pnf2c54tVfh9ZT1euWmnEQ-xDwz4KhliD7Zt6Aq5VkISgEVFsWSX-d1MX_Xp8vXVO1z6QdxidiLxhHmnihn3Whdr_eQ8FGm9fSeQrMOc/s4096/IMG20230805100717.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMOTwHUjvxyUlSn0_s8Uxg60qQnK5e7wUC55NWhiqbgk8yfnBEinFGjY6IT0vu46M6lD10af3uq5Z6DucLFm_Pnf2c54tVfh9ZT1euWmnEQ-xDwz4KhliD7Zt6Aq5VkISgEVFsWSX-d1MX_Xp8vXVO1z6QdxidiLxhHmnihn3Whdr_eQ8FGm9fSeQrMOc/w640-h480/IMG20230805100717.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Kolejny większy postój organizujemy na wysokości 6400 m npm - szczyt jest już dobrze widoczny i aby do niego dojść trawersujemy rozległe pola śnieżne. Śnieg jest różnej jakości- czasami ubity, czasami zapadamy się po kolana. W większości przypadków do połowy łydki. Im wyżej tym idzie się trudniej, a każdy krok to duży wysiłek. Odpoczywamy dosłownie co kilka kroków dysząc ciężko. Teren jest miejscami stromy do około 45-50 stopni, ale w większości to około 40 stopni nachylenia. Nieraz zdarzają się miejsca, gdzie lód pokryty jest cienką warstwą śniegu i na nich trzeba zachować szczególną ostrożność. Na wysokości 6550 m npm trafiamy na małą przełęcz bezpośrednio przed kopułą szczytową Piku Karola Marxa. Jest 11:30. Z tej perspektywy szczyt wydaje się niedaleko, ale w rzeczywistości czeka nas jeszcze długa i męcząca droga. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOLxRF_FPTI7kN_19EgK5uEgbWAN3qWMestQ540SGH36baNhTORm1N5DxmxOwsDBIiqDf1-naGCh-ZYav5DczpiMW0vqs_Leo1y_ZjLrRcx_N5ItykoHqCvPihUMp4NcItFjE_d-hHO5bSSTMgA8UtP-rZoKCi2ClnCSykc1xJ4I3394sjf716Hi-UHHY/s4032/IMG_5965.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOLxRF_FPTI7kN_19EgK5uEgbWAN3qWMestQ540SGH36baNhTORm1N5DxmxOwsDBIiqDf1-naGCh-ZYav5DczpiMW0vqs_Leo1y_ZjLrRcx_N5ItykoHqCvPihUMp4NcItFjE_d-hHO5bSSTMgA8UtP-rZoKCi2ClnCSykc1xJ4I3394sjf716Hi-UHHY/w640-h480/IMG_5965.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir707QdF2jtImSHSDfEDSoRWK0kN8xpGw3yQ1_e3fLzcxg1Im7uoZ3sK-ciKD7c3dy7pSRKb_FKF0M9nyC_GNXQekgKA6Rm5t569g5e_dl7pGx1WUUOxMIT0VjVSQK1Pa_0NHHM_qOh_i0YUYte7O1d7vvZm03f1cPZuLkd004rN7rWO-Y1oNddEb_VUg/s4080/20230805_102112.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir707QdF2jtImSHSDfEDSoRWK0kN8xpGw3yQ1_e3fLzcxg1Im7uoZ3sK-ciKD7c3dy7pSRKb_FKF0M9nyC_GNXQekgKA6Rm5t569g5e_dl7pGx1WUUOxMIT0VjVSQK1Pa_0NHHM_qOh_i0YUYte7O1d7vvZm03f1cPZuLkd004rN7rWO-Y1oNddEb_VUg/w640-h480/20230805_102112.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Pierwszy etap tego ostatniego bastionu polega na dotarciu do skalnego ostańca i ominięciu go od lewej strony. Następnie należy wejść na grań podszczytową, która prowadzi do podnóża skalnego wierzchołka 30 m poniżej szczytu. Jako, że z wietrznej i słonecznej pogody został tylko wiatr, a otoczenie zasnuło się mgłą, po chwili zrobiło się bardzo zimno. Nie było wyjścia i pod samym wierzchołkiem każdy założył na siebie do ubrania, co tylko miał. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmBbqz8Wjzilt6od8V9P3woApv4L-c2LApeMY-F362ztEJNvFxbfzTTU2zZJwloxwzGDKH5m1wMw1dCoLvBOkPnmxVp9mHDYseQsOkkCrwCRizzbRPzvpiEtt2-bv23ajamIuZ2-2ndw_Laxuf47CMK6_C_v8QzxzQQajcaC-uIeA3cry0S4oTHWRozk/s4080/20230805_113609.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmBbqz8Wjzilt6od8V9P3woApv4L-c2LApeMY-F362ztEJNvFxbfzTTU2zZJwloxwzGDKH5m1wMw1dCoLvBOkPnmxVp9mHDYseQsOkkCrwCRizzbRPzvpiEtt2-bv23ajamIuZ2-2ndw_Laxuf47CMK6_C_v8QzxzQQajcaC-uIeA3cry0S4oTHWRozk/w480-h640/20230805_113609.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxxnrxkXAbb_-ScJefnsOK2jkRwld2NBrQ4SIXBMxh2x_oXNyPyOJU6CGRxE9xayp_L9LZ-Vb3U1SPHNzPs53CcOpKMdwQuWdul-5jf-i-S3EYGJPvGoLc01V6LWGfVsdw-dK6bpv0i3tjUWJBI09OU5MAOEkoYT4YXvWmYMYWk7dNbbR0nLs18_5qsLc/s4080/20230805_113615.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxxnrxkXAbb_-ScJefnsOK2jkRwld2NBrQ4SIXBMxh2x_oXNyPyOJU6CGRxE9xayp_L9LZ-Vb3U1SPHNzPs53CcOpKMdwQuWdul-5jf-i-S3EYGJPvGoLc01V6LWGfVsdw-dK6bpv0i3tjUWJBI09OU5MAOEkoYT4YXvWmYMYWk7dNbbR0nLs18_5qsLc/w480-h640/20230805_113615.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W ostatnim fragmencie drogi pokonaliśmy skalistą kopułę szczytową, która okazała się formacją bardzo nieprzyjemną. Droga na wprost do wierzchołka wiodła terenem stricte wspinaczkowym, więc musieliśmy trawersować skalne zbocza w nieciekawym terenie- po wątłym śniegu zalegającym na luźnych kamieniach, dodatkowo bez możliwości jakiejkolwiek asekuracji chociażby w postaci przeplatania liny pomiędzy skałami. Był to ewidentnie najbardziej "czujny" fragment drogi. Na szczycie stajemy o 12:20, po 5:40 h podejścia, w niesprzyjających warunkach pogodowych. Droga była po prostu trudna i wymagająca, na pewno nie dla każdego. Na szczyt nie prowadził żaden ślad, po drodze nie minęliśmy nikogo. Za to na wierzchołku, tj. na wysokości 6723 m npm czekała ma nas pamiątkowa tabliczka i mosiężne popiersie Karola Marxa z którym ochoczo robiliśmy sobie zdjęcia - naprawdę przyjemny gadget :) Szczyt uraczył nas niestety mglistą pogodą, jedynie na kilka chwil niebo się przejaśniło i pozwoliło obserwować część panoramy Pamiru. Nie widzieliśmy natomiast szczytu Piku Fryderyka Engelsa leżącego nieopodal, gdyż cały sppowity był mgłą. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl9sEldNNeG07wA1GjKJRbJ5MaLMNUq-qq01R851QaqLlLdmcJBiMAARz12jAv-rf5n-T8-GgXAxw0rBAvvv-FE550VlP6_nCaziAhXbFBuBj4jz-rp9vFM8B2E9xklLkScySXq6DyEl3QQO7KHoPj8dcVngp2_4a5YceSuokn0OgjyfFTQlObtrYwf4w/s2576/20230805_121816.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1932" data-original-width="2576" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl9sEldNNeG07wA1GjKJRbJ5MaLMNUq-qq01R851QaqLlLdmcJBiMAARz12jAv-rf5n-T8-GgXAxw0rBAvvv-FE550VlP6_nCaziAhXbFBuBj4jz-rp9vFM8B2E9xklLkScySXq6DyEl3QQO7KHoPj8dcVngp2_4a5YceSuokn0OgjyfFTQlObtrYwf4w/w640-h480/20230805_121816.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu0JzZ9y6a_z6ha-ZJNrhH4HLh-2Pevalge8TkuoY2dvg9wpGurBC1eA28_DdEOytT1PHQuw07nQaOuevc7sMYR6Whw5oO8qjioa35-_rtUX8GF3OOHAPB0KFkE8hR8obYVjc0BuGjtRZv4cxMo-siAgcW53eadC-wBxxTKATj1EN4o6wsUz-rZ9sc1kI/s4080/20230805_121954.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu0JzZ9y6a_z6ha-ZJNrhH4HLh-2Pevalge8TkuoY2dvg9wpGurBC1eA28_DdEOytT1PHQuw07nQaOuevc7sMYR6Whw5oO8qjioa35-_rtUX8GF3OOHAPB0KFkE8hR8obYVjc0BuGjtRZv4cxMo-siAgcW53eadC-wBxxTKATj1EN4o6wsUz-rZ9sc1kI/w640-h480/20230805_121954.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqNfgM1Jm06BANyU6e-ce0N2dYChYl05zCsXYYzc0NSd1iUes3lV3zhP2z4LkF9E_DyCKgzd5CDvE97vA8en5tehXYSjM8W0lKKj4Epm-UShMIP8hCyg9EpGCfRjeb765T5hTTaSlzn3qJeYVwJ4Mga_GEmJtluliwTYuBGDu_yikT-BCC9T4zg6Un7jU/s4096/IMG20230805122028.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqNfgM1Jm06BANyU6e-ce0N2dYChYl05zCsXYYzc0NSd1iUes3lV3zhP2z4LkF9E_DyCKgzd5CDvE97vA8en5tehXYSjM8W0lKKj4Epm-UShMIP8hCyg9EpGCfRjeb765T5hTTaSlzn3qJeYVwJ4Mga_GEmJtluliwTYuBGDu_yikT-BCC9T4zg6Un7jU/w640-h480/IMG20230805122028.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po kilkunastu minutach na szczycie rozpoczynamy zejście. Zmieniamy ustawienie zespołu - pierwszy w dół idzie Janek, za nim ja, następnie Janusz i Marcin. Pierwszy odcinek po skałach przechodzimy bardzo uważnie i czujnie, gdy na tym ternie ryzyko błędu było bardzo duże. Następnie szybko schodzimy po twardych śniegach kopuły szczytowej i grani pod szczytem. Im niżej tym robi się cieplej i pewniej, ale i zmęczenie narasta. Zatrzymujemy się dopiero na wysokości 6200 m npm, w miejscu postoju, który zrobiliśmy po drodze na szczyt. Tutaj dopiero możemy przełknąć jakiś posiłek i napić się wody. Do tego momentu, nie licząc skał pod szczytem, nie ma problemu z zejściem. Teraz jednak zaczyna się bardziej skomplikowana część zejścia, gdyż z racji popołudniowej pory śnieg staje się bardziej przepadzisty i wyjeżdżający, a nam trzeba trochę zmodyfikować trasę zejścia aby nie iść po luźnych kamieniach, które są najgorszym możliwym wyborem spośród dostępnych możliwości. Ta część zejścia, do namiotów widocznych poniżej jak na dłoni zajmuje nam bardzo dużo czasu i kosztuje nas sporo wysiłku. Obywa się bez niespodzianek, poza drobnym poślizgnięciem Janka, które zostaje wyłapane. Ostatecznie przy namiotach lądujemy około 15:00, po około 8 godzinach akcji górskiej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFEZIwrAEqWkwuZ7ff4Zc1v9vybkdAJu12rQkXt0cww1oR62SDJpjtCDTnDrtOsFtV9Ctpf8k46vjhc34CQxgktBe4vguxyPyh6k1dG3q3Z0nXq6MvzM_ULrl3gq04NzSSRxTlEqTTRngkM1o6vzhczpLijJw4zidClC3nFOOoJfBGMnSEevfw_iUv4xQ/s4080/20230805_125518.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFEZIwrAEqWkwuZ7ff4Zc1v9vybkdAJu12rQkXt0cww1oR62SDJpjtCDTnDrtOsFtV9Ctpf8k46vjhc34CQxgktBe4vguxyPyh6k1dG3q3Z0nXq6MvzM_ULrl3gq04NzSSRxTlEqTTRngkM1o6vzhczpLijJw4zidClC3nFOOoJfBGMnSEevfw_iUv4xQ/w480-h640/20230805_125518.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmOytLfGWj7ldMiD4j6qZ6HU9-6u1zHnrmjW2j6anMoOR9uAFU_kXaRJok4fq0tPD7-qrLLif8GjP_j60L4v79JEYKmHKSTVXvilnLgohEsb4ZUwdTdYYqYQA_hs4-I0z0ve1Uv7sPywyoBKX51-CaSijdBpEc8DVaEdAnkkFIfBPmpZBdhemWbqNRr8A/s4096/IMG20230805141645.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmOytLfGWj7ldMiD4j6qZ6HU9-6u1zHnrmjW2j6anMoOR9uAFU_kXaRJok4fq0tPD7-qrLLif8GjP_j60L4v79JEYKmHKSTVXvilnLgohEsb4ZUwdTdYYqYQA_hs4-I0z0ve1Uv7sPywyoBKX51-CaSijdBpEc8DVaEdAnkkFIfBPmpZBdhemWbqNRr8A/w640-h480/IMG20230805141645.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dość długo zajmuje nam doprowadzenie się do porządku po ataku szczytowym i pozbieranie myśli i rzeczy wokoło nas. Niewątpliwie jesteśmy odwodnieni, toteż pierwszą czynnością po powrocie do obozu jest gotowanie, a właściwego ze względu na deficyt gazu - topienie wody. Do picia, na barszcz, na liofilizaty. Byle tylko przyjmować płyny. Ta rutynowa czynność trwa aż na zewnątrz robi się zimno. Wtedy rozchodzimy się po namiotach. Wieczorem udaje się również złapać zasięg telefonu satelitarnego i wysłać w świat informację o zakończeniu akcji górskiej. </p><p style="text-align: justify;">Po raz pierwszy Pamir uraczył nas również pięknym zachodem słońca - widok z zachodniej grani Piku Karola Marxa zrobił na mnje naprawdę duże wrażenie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFlm4OJjo5jjO-CwY-A-7SF72_Jp9TRMsu0X5qlNDUHjkoaZm4ZCTjxf2Aa2FbeuAbqRHb0vIjVmfV25gvecVuffmpHYaG8ZwyMeYngELPjnw9AZsKtGil_umv7OCkkLDQpNRtS4VuhcoOICKW5M5Q7evdWm6y-dFLrOJ73w4Ugz3awUB-e8Vq8M1FgQU/s6032/20230805_190836.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2416" data-original-width="6032" height="256" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFlm4OJjo5jjO-CwY-A-7SF72_Jp9TRMsu0X5qlNDUHjkoaZm4ZCTjxf2Aa2FbeuAbqRHb0vIjVmfV25gvecVuffmpHYaG8ZwyMeYngELPjnw9AZsKtGil_umv7OCkkLDQpNRtS4VuhcoOICKW5M5Q7evdWm6y-dFLrOJ73w4Ugz3awUB-e8Vq8M1FgQU/w640-h256/20230805_190836.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>6 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 6:00 rano, trochę jakby na kacu. Jest zimno, ale pogoda wokoło prezentuje się pięknie - jak nigdy podczas tego wyjścia. W głowie jedna myśl - schodzimy. Poranna toaleta, śniadanie i kończymy resztkę gazu, jaka pozostała w butli. Wystarcza idealnie. Pakujemy plecaki, ubieramy się, gdy zwijamy namioty powoli oświetla nas słońce. Rychło w czas, gdyż już wszyscy jesteśmy bardzo przemarznięci - u mnie doskwierają palce u stóp, tak samo u Janusza, Marcin nie może dogrzać palców u rąk. Nie ma czasu do stracenia. Przed 9:00 wiążemy się i schodzimy. Ja pierwszy, za mną Janusz, następnie Janek i Marcin. Już od pierwszych kroków postawionych na śniegu okazuje się, że przez ostatnie dwa dni zmienił się zarówno kuluar, którym szliśmy w górę, jak i cały lodowiec Nishgar Zachodni. Ze śniegu pozostało niewiele, a w dużej części żlebu wytopił się żywy lód. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZp2TCBkbVgD-nTETIC2vzZLBXeOowVCbHUunwSsGfazkiGJWrbu7DLNEKhnwG7uEnrgTUmcmXPRUy1UjaEIKDG_kayffm8T32nvczGVec0CqGhKNGcgHFf2WhnJ8FZIMaZm0vlOlQnEQyilq_hqp-HiFXIzTfqzY58D28MU1ZJ2YQOe2ICsA7vQWsQaE/s4080/20230806_075402.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZp2TCBkbVgD-nTETIC2vzZLBXeOowVCbHUunwSsGfazkiGJWrbu7DLNEKhnwG7uEnrgTUmcmXPRUy1UjaEIKDG_kayffm8T32nvczGVec0CqGhKNGcgHFf2WhnJ8FZIMaZm0vlOlQnEQyilq_hqp-HiFXIzTfqzY58D28MU1ZJ2YQOe2ICsA7vQWsQaE/w480-h640/20230806_075402.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Idę jako pierwszy w dół szukając naszych starych śladów. Gdzie śnieg był głęboki - zachowały się idealnie, jednakże tam gdzie śnieg był niski, ślady wytopiły się do żywego lodu, który stwarzał niebezpieczeństwo wypadku. W pierwszą stronę, idąc do góry wkręciliśmy łącznie cztery śruby lodowe. Tym razem schodząc osadzam ich osiem, a to i tak tylko w newralgicznych miejscach. Około 11:00 docieramy do podnóża żlebu i depozytu. Tutaj robimy przerwę, każdy dostaje swój przydział gramów do plecaka i ruszamy dalej na lodowiec. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjed3rl4DEx1mLlV7DIuoOPDlT50BuhckXz002DC49NFmGpnW899Wb0rZDHUJ22b7aL5c3ydF1i5-tN3I993vGlKfpz2tUaLL4BSwKKhZuKS8Cyu6sbdVmEwUbAfrTuSST1BNWW4c5TQW5T0shUWB4mapuNgMWts394y3-Vx-ydPy2cUYRgz6pAy3OwbYE/s4032/IMG_5999.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjed3rl4DEx1mLlV7DIuoOPDlT50BuhckXz002DC49NFmGpnW899Wb0rZDHUJ22b7aL5c3ydF1i5-tN3I993vGlKfpz2tUaLL4BSwKKhZuKS8Cyu6sbdVmEwUbAfrTuSST1BNWW4c5TQW5T0shUWB4mapuNgMWts394y3-Vx-ydPy2cUYRgz6pAy3OwbYE/w640-h480/IMG_5999.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-t2wowdE64PumV6Us5W5Wxp6xtbXut9iQ4HlrkLpJ2A1v95KVxUM8IL8kx-8vJ_jekL41fiA0z8jKU7L1W6UTsHGSwzdlVOObrEoC2I-GjUcR87yGgZFN58KDnx8bCJ4X3xGDA24FfMpnkfmLG17An5zny1PGephGjP224InDuw_emwH9uuAYdDThH2E/s4032/IMG_6006.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-t2wowdE64PumV6Us5W5Wxp6xtbXut9iQ4HlrkLpJ2A1v95KVxUM8IL8kx-8vJ_jekL41fiA0z8jKU7L1W6UTsHGSwzdlVOObrEoC2I-GjUcR87yGgZFN58KDnx8bCJ4X3xGDA24FfMpnkfmLG17An5zny1PGephGjP224InDuw_emwH9uuAYdDThH2E/w640-h480/IMG_6006.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Obawiam się tego odcinka, gdyż jest już późno, szczelin nie widać, a do zejścia pozostał jeszcze kawałek drogi. Idę na początku liny szybko i mam wrażenie, że tylko ona powstrzymuje mnie od tego aby nie pędzić galopem po lodowcu byle szybciej mieć już to miejsce za sobą. Lodowiec Nishgar Zachodni od tej strony jest relatywnie płaski i łagodny. Szczeliny pojawiają się z rzadka i właściwie ich nie widać. Droga upływa szybko aż do kotła lodowcowego położonego na wysokości około 5200m npm. Jako, że zbliża się południe, to słychać , że pod warstwą śniegu i lodu na lodowcu zaczyna operować woda. Gdy zbliżamy się więc do tego obniżenia terenu okazuje się, że nie możemy go przekroczyć, gdyż pod cienką warstwą lodu płynie od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów wody. Musimy zawrócić, obejść obniżenie i szukać ucieczki w wyższych partiach lodowca. Na szczęście udaje się, jednak w mojej ocenie w okolicach 16:00 to miejsce jest nie do przejścia i można utknąć tutaj do poranku kolejnego dnia. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoJHz2HnGp2dL7AF29xEfnYChgUfjZjwevQWHbG0T1mExv9uxyicKT5m0_08zHj3rKuWswKWGY47wWQn3W9zJ4vOW6gAX_uGR30AAqY__TM1aCIbJ2MgJ6Lkba88kXVxOJ-f8huLwMV_SXtjmRhnf57YJ9rJ4IHI3K2Zyxuz6CNRQXC8wBfA0ICDL-uOU/s4080/20230806_111734.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoJHz2HnGp2dL7AF29xEfnYChgUfjZjwevQWHbG0T1mExv9uxyicKT5m0_08zHj3rKuWswKWGY47wWQn3W9zJ4vOW6gAX_uGR30AAqY__TM1aCIbJ2MgJ6Lkba88kXVxOJ-f8huLwMV_SXtjmRhnf57YJ9rJ4IHI3K2Zyxuz6CNRQXC8wBfA0ICDL-uOU/w640-h480/20230806_111734.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR06udW5Od_KoJoYu8oEHRycBLR1GWXv4C05nVX7wC_28oB5DmaQ-PIw-D7spKBCzHQ-fB4-G8935TRUaaS_wbJNsf_LE4mDi-6IZUBtRh07ehSMX1EXxqgpGHatpj4QsgWwfBa_srtdfneQncJdfaBPFWZDltLnPshvEU2hEaIJAYqoHTeDl_T2rrr3k/s4096/IMG20230806113222.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR06udW5Od_KoJoYu8oEHRycBLR1GWXv4C05nVX7wC_28oB5DmaQ-PIw-D7spKBCzHQ-fB4-G8935TRUaaS_wbJNsf_LE4mDi-6IZUBtRh07ehSMX1EXxqgpGHatpj4QsgWwfBa_srtdfneQncJdfaBPFWZDltLnPshvEU2hEaIJAYqoHTeDl_T2rrr3k/w640-h480/IMG20230806113222.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na dalszym odcinku lodowiec staje się coraz bardziej wąski ale i nierówny i niekomfortowy do chodzenia. Przechodzimy obok miejsca naszego drugiego noclegu położonego na morenie i kierujemy się do początku jęzora lodowca. Ostatecznie formację tą opuszczamy około 12:30 i wreszcie możemy postawić stopy na suchym i twardym gruncie, tj. luźnych kamieniach moreny polodowcowej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCXF3Mn6BWOLqoecffvIV8BSwGH6pPOpsjaQcQ0SsSxSApD_SE2QhekcMo_ex4aoIV9nht7OaOmHWaXwmJbY9lrDKOSSu0RNe-KduIVVMdsOOKL_fepdaNIsFBbWPS88xE7_Yn1ZpH2rg9yJHLL3PAIcrifgg2jmlkJzeG63jWKAjbRl8NVgdRPiJ6ttM/s5136/IMG20230806125829.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3152" data-original-width="5136" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCXF3Mn6BWOLqoecffvIV8BSwGH6pPOpsjaQcQ0SsSxSApD_SE2QhekcMo_ex4aoIV9nht7OaOmHWaXwmJbY9lrDKOSSu0RNe-KduIVVMdsOOKL_fepdaNIsFBbWPS88xE7_Yn1ZpH2rg9yJHLL3PAIcrifgg2jmlkJzeG63jWKAjbRl8NVgdRPiJ6ttM/w640-h392/IMG20230806125829.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq2jjTqoiTw0_7uA1ZkKoLR_UIhsiYT2xDLn1EuL_R0pVybELr6yASvscI7hgwZLhDuiwg23rIlYgw9d-DnwX0CyP2hhiGoZsb2t11SnzNfwY0ZMCeN9I4gs_Ty0ODsuZfuXx0Dh9tjNa3vBv4P7SwxMSfr8uOnyDvcFj_CTNiPVxqdo1iHUGdPj0DjJA/s3060/20230806_123850.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="2276" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq2jjTqoiTw0_7uA1ZkKoLR_UIhsiYT2xDLn1EuL_R0pVybELr6yASvscI7hgwZLhDuiwg23rIlYgw9d-DnwX0CyP2hhiGoZsb2t11SnzNfwY0ZMCeN9I4gs_Ty0ODsuZfuXx0Dh9tjNa3vBv4P7SwxMSfr8uOnyDvcFj_CTNiPVxqdo1iHUGdPj0DjJA/w476-h640/20230806_123850.jpg" width="476" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Kolejny checkpoint w naszej wędrówce to teren obozu na wysokości 4500 m npm. Osiągamy go dość szybko, około godziny 15:00. Tam spod kamieni wydobywamy kolejny depozyt, przebieramy spodnie na cieńsze i ruszyliśmy w dalszą drogę. W międzyczasie pogoda postanawia się nieco popsuć. Słońce ustępuje chmurom, wiatrowi i drobnym opadom śniegu. Jednak wiatr wieje nam w plecy od lodowca i tylko motywuje do dalszej drogi w dół. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhssH5sWrvaEbHGyIaHpHGRi95kgwOvh-dtsdpaMtj6dsIAGbtPVlWiRVddhT5yMZaR0i0FaO7uYtQV-6vehUS49x3kak1WhMzkGStjXDQ1Evn7c1De23q8M6TuKV0BejnyI8Gr3z5cgJOtu6O9JRNigdB1VVet9moJjKGMZdAGCqOvu8xvsfu7z974ODQ/s4080/20230806_134145.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhssH5sWrvaEbHGyIaHpHGRi95kgwOvh-dtsdpaMtj6dsIAGbtPVlWiRVddhT5yMZaR0i0FaO7uYtQV-6vehUS49x3kak1WhMzkGStjXDQ1Evn7c1De23q8M6TuKV0BejnyI8Gr3z5cgJOtu6O9JRNigdB1VVet9moJjKGMZdAGCqOvu8xvsfu7z974ODQ/w640-h480/20230806_134145.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Około 16:00 osiągamy punkt charakterystyczny w postaci przełęczy, pomiędzy małym wierzchołkiem pośrodku doliny, który zamyka drogę do base campu, a jej zachodnim zboczem. Idąc w górę mieliśmy tutaj spore problemy idąc po stromych piargach w dziewiczym ternie. Zanim zaczniemy tą "najprzyjemniejszą" część zejścia, której każdy z nas się obawia, postanawiamy przystanąć na moment, usiąść na kamieniach odpocząć. Ledwie ściągamy buty aby dać stopom odpocząć, gdy naszym oczom ukazuje się pies, za nim osioł z ładunkami i ludzie - dwóch miejscowych z zagranicznym turystą. To pierwsi ludzie spotkani od ostatnich siedmiu dni! Ten widok bardzo nas zaskakuje - po pierwsze ludzie, po drugie nie wiedzieliśmy że osły wywożą ładunki wyżej niż base camp. Miejscowi witają się z nami, pytają o szczyt i nieufnie proszą o pokaźnie zdjęć. Po ich obejrzeniu z radością nam gratulują. Dzisiaj idą dalej i wracają na noc do base camp, gdzie czeka pozostała część większej wyprawy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAN3Gu24bsmJoNd-ICc3WSt8Pdg3WfFh_fUveWJfDK0xWbTF0Z1d-T8D__NHjD-WdqMnKv-KYEBQxQAMmCMeqj0dutaf2-4rMvzIcx-28SYO5IOjVt1M37RzvGtiCKpCk9ZbBnfuVgYfzEA-mEcTzwUOsR-BRPyrr26a_7GTKEC1h6D87a62gpQu8-iDQ/s4096/IMG20230806142744.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAN3Gu24bsmJoNd-ICc3WSt8Pdg3WfFh_fUveWJfDK0xWbTF0Z1d-T8D__NHjD-WdqMnKv-KYEBQxQAMmCMeqj0dutaf2-4rMvzIcx-28SYO5IOjVt1M37RzvGtiCKpCk9ZbBnfuVgYfzEA-mEcTzwUOsR-BRPyrr26a_7GTKEC1h6D87a62gpQu8-iDQ/w640-h480/IMG20230806142744.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Te postaci, poza swoją obecnością sugerują nam, że do naszego miejsca docelowego musi biec lepsza ścieżka niż dziewiczy piarg, którym wchodziliśmy do góry. Postanawiamy jej poszukać i idziemy nieco inaczej niż przyszliśmy tutaj z dołu. Trochę szukamy śladów, trochę błądzimy, ale koniec końców docieramy do wydeptanych śladów prowadzących w dół. Stromym i sypkim zejściem dochodzimy do base campu około godziny 17:00. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibS4CDyEUK-q5AWuB8fuD6zqm37jAbw7PHSPM7uSe1viYIuvZ8h6t6yfcQaQ5ovhnfbUsS2dU0BDy5j-HjbMcamSJOl2NKZp1mSUDv7m9DknHMui650QKMoxeh-F0G4DcH5nhv8E9YUi5xJAJbiUip3_VfrzdsZPjd-py9KgkLx0HEIOwt-L1vCH0vf5s/s4096/IMG20230806163058.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibS4CDyEUK-q5AWuB8fuD6zqm37jAbw7PHSPM7uSe1viYIuvZ8h6t6yfcQaQ5ovhnfbUsS2dU0BDy5j-HjbMcamSJOl2NKZp1mSUDv7m9DknHMui650QKMoxeh-F0G4DcH5nhv8E9YUi5xJAJbiUip3_VfrzdsZPjd-py9KgkLx0HEIOwt-L1vCH0vf5s/w640-h480/IMG20230806163058.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMEWFN7uVQWUMe1Z8_Ax8MEJJPRGXCvX_ukoFtbmljEjUuix2u50-9wMq37AlfBa843yo-ZXHj31t9pBnDjkNjb27N68GV4KOqT4679l2XSC4ENUJ4isHThRJKsQ0H4QnKf-E1k7juo14IbQNGViTER2nmf9O7VMowVqG6dOcwJKQS-l1e3yBT6EJ5fQ8/s4080/20230806_162520.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMEWFN7uVQWUMe1Z8_Ax8MEJJPRGXCvX_ukoFtbmljEjUuix2u50-9wMq37AlfBa843yo-ZXHj31t9pBnDjkNjb27N68GV4KOqT4679l2XSC4ENUJ4isHThRJKsQ0H4QnKf-E1k7juo14IbQNGViTER2nmf9O7VMowVqG6dOcwJKQS-l1e3yBT6EJ5fQ8/w640-h480/20230806_162520.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU30RIVrJS_6kag6E1461Gqcd2uSCSvbj55s81Tj2Y_nV7n2_hiwAe8qupWoFGx_NRTArJP8kpjQrLQL3JTZqRU0rftIkfNlexXzc8-yt_WAF1n4b8xP8RnDaIv39z-3uNzlhXdRQB7Yl3oSdlR5hYY4sW25IyiCsDSkWbut8ZGE3wrXmplr0QRcLnwXQ/s4080/20230806_163128.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU30RIVrJS_6kag6E1461Gqcd2uSCSvbj55s81Tj2Y_nV7n2_hiwAe8qupWoFGx_NRTArJP8kpjQrLQL3JTZqRU0rftIkfNlexXzc8-yt_WAF1n4b8xP8RnDaIv39z-3uNzlhXdRQB7Yl3oSdlR5hYY4sW25IyiCsDSkWbut8ZGE3wrXmplr0QRcLnwXQ/w480-h640/20230806_163128.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">W base campie czeka rozbitych kilka namiotów większej wyprawy, o czym świadczy choćby liczba miejscowych, którzy się tutaj krzątają. Dwóch z nich pyta nas o szczyt, gratulują. Zagraniczni turyści raczej nie są chętni do rozmów. Mając w pamięci ostatnie dni na lodowcu i na szczycie nie zazdrościmy im drogi do góry. Robimy swoje - przy tradycyjnym już wieczornym tadżyckim wietrze rozbijamy namioty, nabieramy wodę i zabieramy się za gotowanie. Wieczorem przychodzą do nas miejscowi przewodnicy - jeden rzucił chleb, inni przynoszą lokalną wódkę i nie odpuszczają, póki się z nami nie napiją. Nie chcą nic w zamian, nie próbują wcisnąć nic na siłę. Tylko poromawiać i podzielić się swoimi doświadczeniami z tym szczytem. Doceniamy to. Doceniamy również, że wieczorem nie ma mrozu, można wreszcie założyć sandały i cieszyć się przyjemna temperaturą. Z uczuciem satysfakcji w dobrze wykonanego zadania idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWoSG4dZchh1SKi4eNZNa3zM9NnxKSCQOWdXbg3jU3KC_f6Z9-Ugey_HHswWvKB-pZDpPqBQaol5Zt1jDuosD9gij0uhQ3v9yM3q2OgF4aYRIHIheL81EBc9AUhlKtZHnkmbUQG4ZGOlbdzcfOVTc9EcADBVRuE7eY8iehl3ubgOk1f39PCn0EcCJVWQ/s4032/IMG_6010.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWoSG4dZchh1SKi4eNZNa3zM9NnxKSCQOWdXbg3jU3KC_f6Z9-Ugey_HHswWvKB-pZDpPqBQaol5Zt1jDuosD9gij0uhQ3v9yM3q2OgF4aYRIHIheL81EBc9AUhlKtZHnkmbUQG4ZGOlbdzcfOVTc9EcADBVRuE7eY8iehl3ubgOk1f39PCn0EcCJVWQ/w480-h640/IMG_6010.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>7 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 6:00 rano, w sumie tradycyjnie. Nie chce nam się wstawać, gdyż miękki piasek pod namiotem idealnie nadaje się do wylegiwania. Jest miękko, ciepło i przyjemnie. Mamy jednak świadomość, że im wcześniej dziś zejdziemy, tym lepiej, więc nie ma czasu do stracenia. Jemy śniadanie, pakujemy się, teraz już definitywnie. Mając świadomość, że przez ponad tydzień wyprodukowaliśmy kupę śmieci czynimy teraz starania by je spalić. Niestety, ale wiemy, że taki sam los czeka je w miejscowości, a obok nas miejscowi właśnie takie czynności podejmują ze swoimi śmieciami. Gdy składamy namioty, zza skalnej ściany wygląda już słońce. Jest 9:30. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvt6P1Zvo0qEqyfKgUgZ_li2Ft1eU_D6clyJPckCHCbfrSzsxfl-U0eXagjvmHxiCaaGjjo-xUI3bNL2xpax0TGGSCHCIHhsfSZhj60Wh-1eP3joYD2bdknP-mrA-asxF8aHrmWrtxRcGpiZuFlSY2OWGkMMUPVeIa6S0czt8BXgfJ7EPxNKCvmSOo8PM/s5555/IMG20230806174606.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2879" data-original-width="5555" height="332" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvt6P1Zvo0qEqyfKgUgZ_li2Ft1eU_D6clyJPckCHCbfrSzsxfl-U0eXagjvmHxiCaaGjjo-xUI3bNL2xpax0TGGSCHCIHhsfSZhj60Wh-1eP3joYD2bdknP-mrA-asxF8aHrmWrtxRcGpiZuFlSY2OWGkMMUPVeIa6S0czt8BXgfJ7EPxNKCvmSOo8PM/w640-h332/IMG20230806174606.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW2w0ZSvGjajxCkgErCwWyBgISCa0FW4HK-WPBdo1OZyYyjcH1d3P65dPvsPhnbSO8tiXZIghodP_NcGTfCSauQLwLAtOxSheBlMQbyVw6zcEN_3gL9AWL0ItTYugl2vDs5sWEDQXxEucF8NxCf-qgVJIciS5lckkCQsp-aTPPMDkYaW6KrPtmnqzb1Bo/s4080/20230807_085703.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW2w0ZSvGjajxCkgErCwWyBgISCa0FW4HK-WPBdo1OZyYyjcH1d3P65dPvsPhnbSO8tiXZIghodP_NcGTfCSauQLwLAtOxSheBlMQbyVw6zcEN_3gL9AWL0ItTYugl2vDs5sWEDQXxEucF8NxCf-qgVJIciS5lckkCQsp-aTPPMDkYaW6KrPtmnqzb1Bo/w640-h480/20230807_085703.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Idziemy w dół niespiesznie, by po kilkudziesięciu metrach zatrzymać się przed rzeką, którą musimy przekroczyć. Nie sprawia nam to żadnego problemu, z racji niskiego poziomu wody oraz dostępności przejścia. Po przekroczeniu rzeki idziemy dalej, w dół doliny. Najpierw mijamy prowizoryczne kamienne zabudowania obozu pasterskiego, a następnie idziemy wzdłuż rzeki. Jest tutaj naprawdę pięknie, a świadomość powrotu po dobrze wykonanej robocie niesamowicie pozytywnie wpływa na morale. Mimo, że plecaki wgniatają nas w ziemię, bo jesteśmy zmęczemi a na plecach taszczymy po około 20 kg każdy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFVkvXn57pAVlvNkQmk1vOTpx2ejKJ0KmJFR155ZJFvLpVpiZV_cK9v-6rhZ15y91qpuXYQljrfnf-CoO0umNezfvgM2wzLbBXu0r29hMWKMcVoYIis6yjYrul2sTJBED16yf3iaSDEqd5E3MjpTbjVw6ba_lCvuGZU9s9p6CgXiOvi_JCB2ILQJd4oL8/s4080/20230807_101316.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFVkvXn57pAVlvNkQmk1vOTpx2ejKJ0KmJFR155ZJFvLpVpiZV_cK9v-6rhZ15y91qpuXYQljrfnf-CoO0umNezfvgM2wzLbBXu0r29hMWKMcVoYIis6yjYrul2sTJBED16yf3iaSDEqd5E3MjpTbjVw6ba_lCvuGZU9s9p6CgXiOvi_JCB2ILQJd4oL8/w640-h480/20230807_101316.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWfD0ErY0vEbELU9reFX85y8Iph9ZnuvVP0X9XB8QaGMiQPX3clxcZmZXOf4Se7eHULOwGHTdayU9HBGmM5JMYWwerXMPjGSRr9IAgqU-PKGvjX399sNpdCuZURn1ughpIBF6qMSeCm6do21TzsJieYNm4NP-02Qnn2VoAKkrGZsk70vM8MGdB_flbz4c/s4080/20230807_100549.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWfD0ErY0vEbELU9reFX85y8Iph9ZnuvVP0X9XB8QaGMiQPX3clxcZmZXOf4Se7eHULOwGHTdayU9HBGmM5JMYWwerXMPjGSRr9IAgqU-PKGvjX399sNpdCuZURn1ughpIBF6qMSeCm6do21TzsJieYNm4NP-02Qnn2VoAKkrGZsk70vM8MGdB_flbz4c/w480-h640/20230807_100549.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8cB8BDTIWZSyBtycvjYHsl8Jj-wYZL98cknp73LP_yqD1EDPuef0IQuVvz3CfxsH141330b7teW6ZzIZ4k_-xWuIvErG9p7jw-tLHYgrDXOUPpNsWIRETpUJhKm6Y6MHcTF9QFMYewrLgQJJAJTLSz13PdrZc9QauYryFo2nCkzjozbA_u2gXu68eP8/s4096/IMG20230807105103.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8cB8BDTIWZSyBtycvjYHsl8Jj-wYZL98cknp73LP_yqD1EDPuef0IQuVvz3CfxsH141330b7teW6ZzIZ4k_-xWuIvErG9p7jw-tLHYgrDXOUPpNsWIRETpUJhKm6Y6MHcTF9QFMYewrLgQJJAJTLSz13PdrZc9QauYryFo2nCkzjozbA_u2gXu68eP8/w640-h480/IMG20230807105103.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po około dwóch kilometrach zejście przeistacza się w podejście, gdyż z 3600 m npm musimy wspiąć się na około 4000 m npm i ponownie zejść. Wszystko po to, aby w ten sposób ominąć żleb i urwisko nad rzeką, które nie doczekały się dotychczas alternatywnej drogi. Następnie, prowadząca nas ścieżka również nie schodzi w dół, ale trawersuje zbocza doliny, tak, że w połowie długości drogi do Vrang ciągle jesteśmy na wysokości base campu- 3900 m npm. Dopiero u wylotu doliny zaczynamy tracić na wysokości. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd1jEzG-igGeGpDnTorfXP3Rv7xTGX9ksB_bcrpVeD1BGDbfRmlZAsaYafC6nGf0-5-0DUph1i7cISmAZ13vfCjKIdsaPz717CtNGOUoNGCAOnZCAINqCr7UaYckt9zaQf9cogMyHd83IphYrbCMttFf9h8Of5meSMp8rYI-BPGjNVcQuRHC_hSn-NAlk/s4000/IMG_20230807_114511.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd1jEzG-igGeGpDnTorfXP3Rv7xTGX9ksB_bcrpVeD1BGDbfRmlZAsaYafC6nGf0-5-0DUph1i7cISmAZ13vfCjKIdsaPz717CtNGOUoNGCAOnZCAINqCr7UaYckt9zaQf9cogMyHd83IphYrbCMttFf9h8Of5meSMp8rYI-BPGjNVcQuRHC_hSn-NAlk/w640-h360/IMG_20230807_114511.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZVnv5tFHywdy8kZq5izrL1XGTblJzNqlIL5trYkJDepTwOPsxUugm4Aj0CX9OxmStouWfYSf6V93glmCGXLUnLx4WQvHxG6NQOPjzozn_z02y4TDFbaLomJWU4L8Zal7FSBmkuHdF9Uj3nkpRlltZsuX_SigVgWYAtC0ApjUuDHkbWPvcb908icWgNiY/s4080/20230807_115058.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZVnv5tFHywdy8kZq5izrL1XGTblJzNqlIL5trYkJDepTwOPsxUugm4Aj0CX9OxmStouWfYSf6V93glmCGXLUnLx4WQvHxG6NQOPjzozn_z02y4TDFbaLomJWU4L8Zal7FSBmkuHdF9Uj3nkpRlltZsuX_SigVgWYAtC0ApjUuDHkbWPvcb908icWgNiY/w640-h480/20230807_115058.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0mkOVHWB5UvUEkp7yaJnoOyE5zoM5lxqhyphenhyphentfP3Al84xRmO9j-wJzMkXHL-7LgL6HwXMp6nx_Q7kYwFcYGDdmUm0E4tU0Ba1B2-413kWNnW5K5RV8QA5bq-sbqQ6C1EoTlR10T508Jc8P-ZEC01vj4o_XLp373pRisKrndZAzQcHzd0JGq2Kvc4S4Cvio/s4096/IMG20230807131112.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0mkOVHWB5UvUEkp7yaJnoOyE5zoM5lxqhyphenhyphentfP3Al84xRmO9j-wJzMkXHL-7LgL6HwXMp6nx_Q7kYwFcYGDdmUm0E4tU0Ba1B2-413kWNnW5K5RV8QA5bq-sbqQ6C1EoTlR10T508Jc8P-ZEC01vj4o_XLp373pRisKrndZAzQcHzd0JGq2Kvc4S4Cvio/w640-h480/IMG20230807131112.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">W tym momencie zdajemy sobie jednak sprawę z innego problemu - pojawią się wiatr. Początkowo nie przeszkadza nam jego obecność i nawet pomaga w zejściu, gdyż przyjemnie schładza nas w marszu z ciężkimi plecakami. Im jednak idziemy dalej w kierunku cywilizacji, tym wicher jest silniejszy. Na trawersie u wylotu Korytarza Wachańskiego wiatr już ma na pewno prędkość ponad 100 km/h i dosłownie mógłby przewracać ludzi. Nas szczęście ciężkie plecaki i kijki trekkingowe skutecznie kotwiczą nas do ziemi i zapewniają równowagę. Hindukusz od strony Afganistanu jest fioletowo-siny, złowrogo zachmurzony i zamglony, a nad Korytarzen Wachańskim unoszą się gęste chmury pyłu niesionego przez wiatr, niczym z filmu postapokaliptycznego. W tym klimacie, przy huraganie wiejącym nierstety w twarz schodzimy do miejscowości. Słońce póki co świeci ale jest ciągle zimno - taki wiatr wychładza przy każdej temperaturze. Zatrzymujemy się tylko kilka razy na chwiulę, aby odpocząć, gdyż na dłuższe postoje nie bardzo mamy chęć. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIRmLJGW-B3ejMWJ3Jz19pac5pPQPl_48Ed1r0UIPq3C9yy3GCpfjKvtPsL3l1a7ZlfXY72Yu4P-IpH1-uXL-qRaS2NeMgyc_OFEo6njdA9PBH53uiO58BJuEB1G_h0PuW4me4MsGsjlUnE9SMAeEpwqqrw73Dic63YbAyuC-S7bb7N-fOLU4K1sr7SCw/s4000/IMG_20230807_132738.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIRmLJGW-B3ejMWJ3Jz19pac5pPQPl_48Ed1r0UIPq3C9yy3GCpfjKvtPsL3l1a7ZlfXY72Yu4P-IpH1-uXL-qRaS2NeMgyc_OFEo6njdA9PBH53uiO58BJuEB1G_h0PuW4me4MsGsjlUnE9SMAeEpwqqrw73Dic63YbAyuC-S7bb7N-fOLU4K1sr7SCw/w640-h360/IMG_20230807_132738.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIHTkxlNSuLqWxdul9mL2gzMcgzlACeHXloj-rGndt2j4oVjjQ_ItChd8lmYZaScWMud8mmYEUmb1kNk5aVh24C2P5vyQBihzMnT70kLIPlHGJ6Cw2a4z7fSYaeSXEhx6oJ_ri4oqn7CMdp4aaR5i-peAsKv8Q1quy5LxA39_wFhMF1vkeApnNGN_32iw/s6096/20230807_132841.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2352" data-original-width="6096" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIHTkxlNSuLqWxdul9mL2gzMcgzlACeHXloj-rGndt2j4oVjjQ_ItChd8lmYZaScWMud8mmYEUmb1kNk5aVh24C2P5vyQBihzMnT70kLIPlHGJ6Cw2a4z7fSYaeSXEhx6oJ_ri4oqn7CMdp4aaR5i-peAsKv8Q1quy5LxA39_wFhMF1vkeApnNGN_32iw/w640-h246/20230807_132841.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJjop1VNESl1MT2fMqVID3nGjyyoz2mGi0YBWJGymSwdMcvbkKYBwMVgCd7f50c-O2O0HITJurHtmAF7l7471AkgqnawKmBUvGalgdTBdMDgbZBfS8ZipUbGkGrLPdnPz-3hfFcHVJWm9vYmIe2f0tp5nUZjESDfPcRrfTFjk3OB-uIcgf6kJUpIJ-HmM/s4080/20230807_152028.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJjop1VNESl1MT2fMqVID3nGjyyoz2mGi0YBWJGymSwdMcvbkKYBwMVgCd7f50c-O2O0HITJurHtmAF7l7471AkgqnawKmBUvGalgdTBdMDgbZBfS8ZipUbGkGrLPdnPz-3hfFcHVJWm9vYmIe2f0tp5nUZjESDfPcRrfTFjk3OB-uIcgf6kJUpIJ-HmM/w480-h640/20230807_152028.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po 16:00 schodźmy do miejscowości Vrang. Naprzeciw wychodzi nas nasz gospodarz, który widocznie się nas spodziewał. <span style="text-align: justify;">W jego domu zostajemy przyjęci jak zwykle z wielką sympatią i życzliwością. Wreszcie możemy umyć się i uprać ubrania. W międzyczasie pojawiąa się poczęstunek, w tym tzw. "gryczka" - danie na bazie kaszy gryczanej i sosu z sałatką, po których zjedzeniu jestem pełen do granic możliwości, aż do następnego dnia. Gospodarz rozmawia z nami do wieczora, wznosząc również toast za nasz sukces górski. Serdeczności tych ludzi naprawdę będzie nam brakowało. Zadowoleni możemy w końcu, po 8 dniach, położyć się spać w cywilizacji. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXs4XVBby5FcnHcPkQrzYw3IquAfidhIdYP3iHyXuvm6G8U0BS2o_mG_0bouN7uDod2pMNFIPzxTitTxtPuTTSxAhaSPT9SpFSQ9m0otNw7CU-TthM5_dGSKKH5-k-oUh7ecqDvcLGMtf4QKOrU3Lx8Onhbtebms0guBQM4C-n12BBXL1S8Y0ilBbORQ/s4080/20230807_155654.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXs4XVBby5FcnHcPkQrzYw3IquAfidhIdYP3iHyXuvm6G8U0BS2o_mG_0bouN7uDod2pMNFIPzxTitTxtPuTTSxAhaSPT9SpFSQ9m0otNw7CU-TthM5_dGSKKH5-k-oUh7ecqDvcLGMtf4QKOrU3Lx8Onhbtebms0guBQM4C-n12BBXL1S8Y0ilBbORQ/w640-h480/20230807_155654.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4XvWMdumYBbgDCKcXKhQ2TaibFSCuy0sZXL7mWskstGW4n6JrBaGbOwjeUJTk4BFlyQ5bLzEJgyXMCCv-6PgzhUF_FXBE5YHRqxVHuVJTIa2LUJPQLDO5DlWQsfnRawGGD_Dusv1-LsRhChHNZpQdftaG-S1Ekn9EN2U0Cz-S3wqa2xwvx4B3fpq4Y5k/s4080/20230807_160128.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4XvWMdumYBbgDCKcXKhQ2TaibFSCuy0sZXL7mWskstGW4n6JrBaGbOwjeUJTk4BFlyQ5bLzEJgyXMCCv-6PgzhUF_FXBE5YHRqxVHuVJTIa2LUJPQLDO5DlWQsfnRawGGD_Dusv1-LsRhChHNZpQdftaG-S1Ekn9EN2U0Cz-S3wqa2xwvx4B3fpq4Y5k/w640-h480/20230807_160128.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik0KXlcmy9QBdjqq9UGsAB3LRKz9_M3cGbZDXQk3yBHq9jeK-Km4sVuUUl0dyhXQYZLs8xuX6Cu6qIjA48hXgoEV5QVZSuP3uw9LFalPMWmgNphGroqksygHTwePQBsS9qk3IJb7zvHAGFAEybtJcSB6n3GRQtmJwFQzmKa0nUPDu5OxQ878IogIKHyHU/s4080/20230807_180055.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik0KXlcmy9QBdjqq9UGsAB3LRKz9_M3cGbZDXQk3yBHq9jeK-Km4sVuUUl0dyhXQYZLs8xuX6Cu6qIjA48hXgoEV5QVZSuP3uw9LFalPMWmgNphGroqksygHTwePQBsS9qk3IJb7zvHAGFAEybtJcSB6n3GRQtmJwFQzmKa0nUPDu5OxQ878IogIKHyHU/w480-h640/20230807_180055.jpg" width="480" /></a></div><br /><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: justify;">Na koniec dla potomności chciałbym podzielić się z Wami naszymi zdjęciami portretowymi, uwieczniającymi trudy akcji górskiej. Pierwsza seria została zrobiona wieczorem w Base Camp, pierwszego dnia akcji górskiej, a kolejna w obozie na wysokości 5975 m npm, kilka godzin po ataku szczytowym :)</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAxt2qy2Z1gvEhmC2GGhAdZBzCM3F0ZpuLS_-7zk06ngS22M2XKeDbU3XI1UayCtvrJ1dWXBzcCpIZGmUhVlD7mwciDhzCtsts7ZMPoArObX4oYbfFLT6qHnQ4fKvAGIv9o1G3Xwp93XCwjNK_ihjia7Q-x9crcKR00aB1uQrDNNk1QStpyifzFrQH1E/s3264/20230730_171127.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAxt2qy2Z1gvEhmC2GGhAdZBzCM3F0ZpuLS_-7zk06ngS22M2XKeDbU3XI1UayCtvrJ1dWXBzcCpIZGmUhVlD7mwciDhzCtsts7ZMPoArObX4oYbfFLT6qHnQ4fKvAGIv9o1G3Xwp93XCwjNK_ihjia7Q-x9crcKR00aB1uQrDNNk1QStpyifzFrQH1E/s320/20230730_171127.jpg" width="240" /></a></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiELU8MJJYh7HXLKUEXzQdDwckirO2BSzMv1PF0DydsjK_noZe0_yHiCng6lfLa-ZwaLt2RI-H5a-iRH5g-2y_uwvnwh3bXNhan-8zyUSSjIEt58qe5muQBaazbOsnlgWfiFnq2YMRbeN_wuhaRnLNFbT0vN4Qc6gD4EelId_-HNMYANDjjNBa2OiLfJkI/s3264/20230805_162112.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiELU8MJJYh7HXLKUEXzQdDwckirO2BSzMv1PF0DydsjK_noZe0_yHiCng6lfLa-ZwaLt2RI-H5a-iRH5g-2y_uwvnwh3bXNhan-8zyUSSjIEt58qe5muQBaazbOsnlgWfiFnq2YMRbeN_wuhaRnLNFbT0vN4Qc6gD4EelId_-HNMYANDjjNBa2OiLfJkI/s320/20230805_162112.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKdiCcuvsuYu1JjsVvD65ZbG09voEhOlkJQc56ed8CNGbv3BzuXW2483EedVlGWC5FKPvYIB_Tr9vrDGcE8_WnnxZsjSacu3EVUrfs1WITOjtbPPAGHwVKBYJZ-sWtN0vZVt2TNodTZEs5lK8SHMlu60nllKd82O3Dcrp5SS-2BFW__hlht7RqQwPeyLo/s4080/20230730_170930.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTBv_q1qvRyrBEQGtTIfIhpNabgpkn3P-VfrKHNCXiD7ciZuTxnBUynUSXgEmdq-N3Mq-d9vyOXrfRvAZCLrCK9nV7aOMGFyqYpXN5Lxpl9GgSuRO4wm27n9IR4qTphIOvcNCuKBeezdl5xOcs8yRtl4yN09DWzViVm4il5Yf-vOQYsV2JSyjw2rIK_lE/s2592/20230730_171221.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2592" data-original-width="1944" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTBv_q1qvRyrBEQGtTIfIhpNabgpkn3P-VfrKHNCXiD7ciZuTxnBUynUSXgEmdq-N3Mq-d9vyOXrfRvAZCLrCK9nV7aOMGFyqYpXN5Lxpl9GgSuRO4wm27n9IR4qTphIOvcNCuKBeezdl5xOcs8yRtl4yN09DWzViVm4il5Yf-vOQYsV2JSyjw2rIK_lE/s320/20230730_171221.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifQai3Wgc0TTzXXHr3WHqBLNqNKwK8cvdmor0BgH43DLjF4_Enpd5rdu4sCB50HsigY_oEoO-0pYKegpteE4Epx_XUTphvD4ThYiXaoGXo0WNzdepNoD4av4Z06nHNB_Y7gxtC9JZTWhQHI1W6r2hA5sJMlI3IXmt3h7lg_78G01hXkvKaBTqjQOpZydQ/s2719/20230805_161201.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2719" data-original-width="2039" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifQai3Wgc0TTzXXHr3WHqBLNqNKwK8cvdmor0BgH43DLjF4_Enpd5rdu4sCB50HsigY_oEoO-0pYKegpteE4Epx_XUTphvD4ThYiXaoGXo0WNzdepNoD4av4Z06nHNB_Y7gxtC9JZTWhQHI1W6r2hA5sJMlI3IXmt3h7lg_78G01hXkvKaBTqjQOpZydQ/s320/20230805_161201.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6b2fFFR8LncJMg96k325XqWRX4rKNrlYi2idmC72TSHd-INwXXOKwr835eD9NF4qQ_xIULB5s3qKQH-YxCJWmVMaZXr7mvRCObGjZFXynVNGk06wHTfAnOqccyGuEfllM8waOgT4CK0qd9HwwZBIBm7YCazpb5PYRYq_OJcXz8KGvgUwdJJHWag3Zbug/s4080/20230730_171259.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6b2fFFR8LncJMg96k325XqWRX4rKNrlYi2idmC72TSHd-INwXXOKwr835eD9NF4qQ_xIULB5s3qKQH-YxCJWmVMaZXr7mvRCObGjZFXynVNGk06wHTfAnOqccyGuEfllM8waOgT4CK0qd9HwwZBIBm7YCazpb5PYRYq_OJcXz8KGvgUwdJJHWag3Zbug/s320/20230730_171259.jpg" width="240" /></a></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizxcOqNOMY7dxChiVXFMLHVtGMEqRibGUg84GX3Nvmunc0MoQo8weeMN8-NUkxBTtl8xTktI7N1-tihKned7EvvaO00fcpKcCdTNklbnEv9jX-hWD19yGbh3dCmzTZsVxTENIqW4GW6fB90TC-Q7ABhxvjqnTQutjNC4hEh6U3Emc2o-Lk2V09Pczjpds/s2772/20230805_161250.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2772" data-original-width="2079" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizxcOqNOMY7dxChiVXFMLHVtGMEqRibGUg84GX3Nvmunc0MoQo8weeMN8-NUkxBTtl8xTktI7N1-tihKned7EvvaO00fcpKcCdTNklbnEv9jX-hWD19yGbh3dCmzTZsVxTENIqW4GW6fB90TC-Q7ABhxvjqnTQutjNC4hEh6U3Emc2o-Lk2V09Pczjpds/s320/20230805_161250.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX4U3BMb0bE0mtxsCHwuSSOzBY7LXDb8tpLiTOUWqKTcCANfbGj14BRtc-yvVD_uRm57YIJyvwx4xCYnHb6cQ2UdE1-CG268-AWfn-G4KuyVWzZAsquONUY38n_1qeyoJziSqasVZaSbGI4a3V7obaTOJlYSpyrH6TGxRRax1d1bwjxkEXfvenoWVAGMA/s4080/20230730_170930.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX4U3BMb0bE0mtxsCHwuSSOzBY7LXDb8tpLiTOUWqKTcCANfbGj14BRtc-yvVD_uRm57YIJyvwx4xCYnHb6cQ2UdE1-CG268-AWfn-G4KuyVWzZAsquONUY38n_1qeyoJziSqasVZaSbGI4a3V7obaTOJlYSpyrH6TGxRRax1d1bwjxkEXfvenoWVAGMA/s320/20230730_170930.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6wdskMqFkknfoo2BQIm1bG6k8VJikm-P3r61kdVoKgQcFfqjuTuFSYNQbbPTNvHWzc3YLqp4TJlMZ_yHPL6sIXReUEtIxwn0FicdD2OFE-QhqT3eIdPYcpt8tbmMv7-u26Dz7fXCqVdqpVPLZgVS5ZHu9OmAJG4zlwFokuwpQK2OpqDVJtb2xaGXou9A/s2561/20230805_161213.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2561" data-original-width="1921" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6wdskMqFkknfoo2BQIm1bG6k8VJikm-P3r61kdVoKgQcFfqjuTuFSYNQbbPTNvHWzc3YLqp4TJlMZ_yHPL6sIXReUEtIxwn0FicdD2OFE-QhqT3eIdPYcpt8tbmMv7-u26Dz7fXCqVdqpVPLZgVS5ZHu9OmAJG4zlwFokuwpQK2OpqDVJtb2xaGXou9A/s320/20230805_161213.jpg" width="240" /></a></div></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><p style="text-align: justify;">To jeszcze nie wszystko. :) Ciąg dalszy, w postaci 4 części relacji już niebawem</p><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br />to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-56207511016442793742023-10-17T14:45:00.005-07:002023-10-18T13:13:59.130-07:00Pik Karola Marksa (6727 m npm) - relacja z wejścia na szczyt w Tadżykistanie cz 2. Aklimatyzacja na Vrang Pass<p style="text-align: justify;"><b>25 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Rozpoczynamy akcję górską z dużym wyprzedzeniem od solidnej aklimatyzacji. Długo myślimy, co zrobić najpierw aby systematycznie zdobywać wysokość i decydujemy się na trekking w kierunku przełęczy Vrang. Miejscowość położona jest na wysokości około 2700 m npm, a następne noclegi planujemy na wysokości około 3200 m npm, 3700 m npm i 4200 m npm. aklimatyzacja ma przebiegać wolno, ale to z kolei powinno zaprocentować na właściwej akcji górskiej. </p><p style="text-align: justify;">Wstajemy o 5:00 rano, zbieramy się powoli i po godzinie wychodzimy w kierunku północnym. Pomimo wczesnej pory nie jest zimno i maszeruje się bardzo przyjemnie. Plecaki zostały przy tym solidnie wybebeszone, a zabrane jedynie najpotrzebniejsze rzeczy, wobec czego ciężar również nam nie doskwiera. Ścieżka w kierunku przełęczy Vrang jest stosunkowo wyraźna i wiedzie wzdłuż górskiego potoku. Początkowo prowadzi nieopodal ruin buddyjskiej świątyni i ruin fortecy Vrang, by po osiągnięciu 3000 m npm opaść sto metrów długim trawersem do właściwej doliny potoku, która od strony miejscowości nie była w ogóle widoczna. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh12f8Ho6eLEpj0tzfliJROKQXysk0I3pkW1B6rxs_ARlzRNsZZqPY1F34bBQNP8Z5qOSFYUg0zLCBCbz70eNehzqwQA2Oo7lTgvHW-vqe90I1rIfUxNwIJ2oejLZVUsG765qvDq6majQrj1YfqURDgl6EbXarS3kG0viUUPcMom6IJea3M9A0T-nnO9Ig/s4080/20230725_061127.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh12f8Ho6eLEpj0tzfliJROKQXysk0I3pkW1B6rxs_ARlzRNsZZqPY1F34bBQNP8Z5qOSFYUg0zLCBCbz70eNehzqwQA2Oo7lTgvHW-vqe90I1rIfUxNwIJ2oejLZVUsG765qvDq6majQrj1YfqURDgl6EbXarS3kG0viUUPcMom6IJea3M9A0T-nnO9Ig/w640-h480/20230725_061127.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYa_HJCkvPT8xtUUZ6J31vU9WO2cUIYdVJmxamX6BSMQG5PPy70NUAieXih-fVP1bxYQjxjhSb9KXPBeS5Di9-yurKA0ixr3svIPlsP6C9jd2yWDwtfMXXkMDhDMBlBZracoiLaHcH6v1XYU_c2YEP9sQXqPDviTKVBjbBy4-fqf9rSYp1j41Oi2T-svM/s4007/IMG20230725061413.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3005" data-original-width="4007" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYa_HJCkvPT8xtUUZ6J31vU9WO2cUIYdVJmxamX6BSMQG5PPy70NUAieXih-fVP1bxYQjxjhSb9KXPBeS5Di9-yurKA0ixr3svIPlsP6C9jd2yWDwtfMXXkMDhDMBlBZracoiLaHcH6v1XYU_c2YEP9sQXqPDviTKVBjbBy4-fqf9rSYp1j41Oi2T-svM/w640-h480/IMG20230725061413.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Ścieżka wiedzie po kamienistych zboczach i piargach. Poruszanie się tutaj w sandałach nie należy do przyjemności, jednak nie mamy większego wyboru i noga za nogą posuwamy się do przodu. Idzie się bardzo przyjemne. Plecaki są relatywne lekkie, słońce które zaczęło świecić na podejściu zupełnie nie dokucza nam w zacienionej dolinie, a ścieżka jest dobrze widoczna. Nawet brak klamry od pasa biodrowego, którą omyłkowo zostawiłem w domu nie przeszkadza mi zbytnio. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu01gaVVhGbbegTAusuca59r1pYAVNOnWGKVDuwS2OzCmGym5vXOsCBQx0qtvSLPYgiD5dh61lKskduIWl_u4ulH0JffGElymgPtsn5Iphsq8OjFeaxggPsoeljWtk_Z83gMGXD3kgK0j-kc9ZJvhh4KFaTeqcFsXTAQ6bhroMWqSHmjmKlcKfrxii_Io/s4080/20230725_070853.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu01gaVVhGbbegTAusuca59r1pYAVNOnWGKVDuwS2OzCmGym5vXOsCBQx0qtvSLPYgiD5dh61lKskduIWl_u4ulH0JffGElymgPtsn5Iphsq8OjFeaxggPsoeljWtk_Z83gMGXD3kgK0j-kc9ZJvhh4KFaTeqcFsXTAQ6bhroMWqSHmjmKlcKfrxii_Io/w480-h640/20230725_070853.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizo384RSHeMMHFL3M9oVT9wXyq2H3-QAtrw5fyBQCXMB-UmxAwiZcdUG4zovdtxptiMyPA-6e_Bb1JiSIKXd_BEP8VZVqTtDGNEqbF6lWg_8GGJIHAxOiracd-VtUmjn1yzw0I-LDk0LwleiC2LeG4hd1z3IgEjeMBYz0exvJyX5ql2dnRp0R-KZlTdl8/s4080/20230725_072908.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizo384RSHeMMHFL3M9oVT9wXyq2H3-QAtrw5fyBQCXMB-UmxAwiZcdUG4zovdtxptiMyPA-6e_Bb1JiSIKXd_BEP8VZVqTtDGNEqbF6lWg_8GGJIHAxOiracd-VtUmjn1yzw0I-LDk0LwleiC2LeG4hd1z3IgEjeMBYz0exvJyX5ql2dnRp0R-KZlTdl8/w640-h480/20230725_072908.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi0mNAGFCVytsh4abtntXVAhRGvR0qchrR6g3-iVYeDtszSXtqElAuYBuEYMVqSFJnx9G1CAGqpfWDt9R-Mr0pL6I_KndWuozLhXUTI7AAbA8Iq_uZ-V-_wr96YQLHosRpDY1li47898L0CAfafVhNyRD-oIkrEA7RZ14XRHXL_oXItgg6smnLB7KJxBE/s4096/IMG20230725080437.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi0mNAGFCVytsh4abtntXVAhRGvR0qchrR6g3-iVYeDtszSXtqElAuYBuEYMVqSFJnx9G1CAGqpfWDt9R-Mr0pL6I_KndWuozLhXUTI7AAbA8Iq_uZ-V-_wr96YQLHosRpDY1li47898L0CAfafVhNyRD-oIkrEA7RZ14XRHXL_oXItgg6smnLB7KJxBE/w640-h480/IMG20230725080437.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wysokość zdobywamy powoli i sukcesywnie, zaś po osiągnięciu ok 3200 m npm i wdrapaniu się na jeden z progów doliny rozważamy opcje noclegu. Przeszliśmy bardzo niewiele, godzina to około 8:30, ale nasz plan aklimatyzacji zakłada nocleg na około 3200-3300 m npm, co ma duże znaczenie dla dobrego samopoczucia wyżej. Początkowo na skalnym progu znajdujemy ułożone z kamieni pasterskie schronienia, przy których postanawiamy zabiwakować, jednak okazuje się, że do potoku jest relatywnie daleko, co zapowiada problemy z dostępnością wody. Postanawiamy na lekko zrobić rekonesans i przejść jeszcze kawałek wzdłuż ścieżki. Początkowo okolica nie rokuje na wygodne miejsca pod namioty, ale po około pół godziny marszu dochodzimy do kolejnego płaskiego terenu ze schronieniami pasterskimi, które położone jest zdecydowanie bliżej źródła wody. Postanawiamy tutaj zostać.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqVCzzjMi4Oo6rFdgrYHjz7jTIezG9iSPUB9NLtnW6Cy-TGAJMzNxdFXfI-ekmtKmQwYFnUWPD66W-nGEPsTySECUWlSsmNa7UoXp5Hm9ygZrQLs7eEoTnCNK-0_TmrzR-DJ2feqpzoxepZBuuqdwW7f003A7AitGX92WcMyPa16MKcywwa2Sjer8feI/s4096/IMG20230725101133.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqVCzzjMi4Oo6rFdgrYHjz7jTIezG9iSPUB9NLtnW6Cy-TGAJMzNxdFXfI-ekmtKmQwYFnUWPD66W-nGEPsTySECUWlSsmNa7UoXp5Hm9ygZrQLs7eEoTnCNK-0_TmrzR-DJ2feqpzoxepZBuuqdwW7f003A7AitGX92WcMyPa16MKcywwa2Sjer8feI/w640-h480/IMG20230725101133.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> Przygotowujemy miejsca pod namioty, organizujemy przestrzeń do siedzenia i gotowania. Aranżujemy również zadaszenia z plandeki pod namiot, którą rozwieszamy nad przygotowanymi murkami z kamieni. Gdy jest dużo czasu wolnego, można wykonać szereg czynności, alby wokoło funkcjonowało się wygodniej. Około południa przechodzi obok naszego obozowiska syn gospodarza z Vrang, u którego mieszkamy, a który wychodzi z osłem na górskie pastwisko. Im później tym zaczyna robić się goręcej. Słońce operuje bezlitośnie, a w miejscach niezacienowych trudno jest wytrzymać. Chociaż teren jest odludny to obok naszego obozowiska przechodzi grupa turystów, a za nimi przewodnicy z bagażami na osłach. To nasze jedyne towarzystwo dzisiaj. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0gJRHreRyuTqUiBacH6xNX9aVLgFm7_RsOnJ5zTOyDGKwZDKnXhPgEItU_bO-1l-HsbOdSoad3AIb5WPNNldr-KxsYmm5UGeEGNTohnFEpkZKVKryaCTd48xDpDqYxWBRncC_rwEW0jIPrAs0VVVvNNIwhX9QAMXnDe0YCqGO0bkBwzKrdFNgpLcKdNg/s4096/IMG20230725123042.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0gJRHreRyuTqUiBacH6xNX9aVLgFm7_RsOnJ5zTOyDGKwZDKnXhPgEItU_bO-1l-HsbOdSoad3AIb5WPNNldr-KxsYmm5UGeEGNTohnFEpkZKVKryaCTd48xDpDqYxWBRncC_rwEW0jIPrAs0VVVvNNIwhX9QAMXnDe0YCqGO0bkBwzKrdFNgpLcKdNg/w640-h480/IMG20230725123042.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCGfwOUtc_BvDXuy2xpNLh1SB1OKDorZt72Hsh_5wSngw-jbc0OGAfFXWRcMRVqIMOzUcsEMbeAnI1z8zGswVUPjmqT3awqmLFesmigYLMvIQ-F6HxnsjKomI-f0bHaeE6O5wxURiYeb8rwURCe3wBrwvU9fC1I4bhZ3m-7BuKBKKt2a9qG85ZU6N0GG4/s3264/20230725_132934.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCGfwOUtc_BvDXuy2xpNLh1SB1OKDorZt72Hsh_5wSngw-jbc0OGAfFXWRcMRVqIMOzUcsEMbeAnI1z8zGswVUPjmqT3awqmLFesmigYLMvIQ-F6HxnsjKomI-f0bHaeE6O5wxURiYeb8rwURCe3wBrwvU9fC1I4bhZ3m-7BuKBKKt2a9qG85ZU6N0GG4/w480-h640/20230725_132934.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dalsza część dnia upływa nam na gotowaniu wody z potoku, drzemkach i przygotowywaniu posiłków. Od rana dokucza mi ból gardła, który po południu przerodził się również w ból zatok i zatkany nos. Biorę środki zaradcze jednak na ile znam siebie to pewnie niewiele one pomogą. Około 17:00 zapewniamy sobie atrakcję, poprzez przygotowanie ogniska oraz opiekanie na kamieniu kiełbasy krakowskiej i salami. To ostatnie smażone smakują rewelacyjnie. Aklimatyzacja przebiega poprawnie u wszystkich. Jedynie Marcin skarży się na ból głowy i mówi, że dopiero wieczorem czuje się lepiej. Zmrok w dolinie potoku zapada wcześniej niż we Vrang, tak że około 20:30 kładziemy się spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZSDYEK83syIXWi5taaab7H8dl3u62w9IjIXYhK0knHSYaxv9HWeHI9_SBBOku05RM6rcXdHDMLKagN2WYNFeKSWcgmnp86yVXkH_2rYZGAVNGpy85BDElbXQ_SrjmgIpScoh4wmzLgguyZs7s_usExy1ror9jOao6KBe1c73Kui0JOsJVNYSqW7g_PIE/s3857/20230725_172454.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2893" data-original-width="3857" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZSDYEK83syIXWi5taaab7H8dl3u62w9IjIXYhK0knHSYaxv9HWeHI9_SBBOku05RM6rcXdHDMLKagN2WYNFeKSWcgmnp86yVXkH_2rYZGAVNGpy85BDElbXQ_SrjmgIpScoh4wmzLgguyZs7s_usExy1ror9jOao6KBe1c73Kui0JOsJVNYSqW7g_PIE/w640-h480/20230725_172454.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaH-TCdZ6ngkTMQnGUoowdP5AOF78xH0EihDyUNY3uPs4ONkg5Q9DrDS1qZoZXYncm9OXxV9_jw9O5RQeugQjZVUWejLhYg5OWveTd4jUlkGo3giVb9p_GlOwP0eiFgHQ1SYaU_bQ_8XBzi62gGqESG6aFJgZ0tn1lne-Z5uiylKOmzeN31FQ6w6lbJiM/s3072/IMG20230725185526.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="2306" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaH-TCdZ6ngkTMQnGUoowdP5AOF78xH0EihDyUNY3uPs4ONkg5Q9DrDS1qZoZXYncm9OXxV9_jw9O5RQeugQjZVUWejLhYg5OWveTd4jUlkGo3giVb9p_GlOwP0eiFgHQ1SYaU_bQ_8XBzi62gGqESG6aFJgZ0tn1lne-Z5uiylKOmzeN31FQ6w6lbJiM/w480-h640/IMG20230725185526.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL0mHg-vxZOlzsZUSfNPhcHyolQEPMNwpK8PevyKudmG_mVIXeuWEo1YHSlNaLLLivi66Pg01ItESq0mao0pshtVqX9EmCgJgnLckklBAQIWyE8EXPAOB5h2euPczRx-1c5YPB3CncvGlv-qTVvILa-jpdtxWfhCVlVu2qkF7KQ8PFKXnFHYf9fUIDRgE/s4080/20230725_193428.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL0mHg-vxZOlzsZUSfNPhcHyolQEPMNwpK8PevyKudmG_mVIXeuWEo1YHSlNaLLLivi66Pg01ItESq0mao0pshtVqX9EmCgJgnLckklBAQIWyE8EXPAOB5h2euPczRx-1c5YPB3CncvGlv-qTVvILa-jpdtxWfhCVlVu2qkF7KQ8PFKXnFHYf9fUIDRgE/w640-h480/20230725_193428.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNhNX7qXDexnOhI7vbgzI7mzh34kvH86vcS6IdqWEN2OV6R8_hU6Fn_TCdyYwNqVvsjJ5W-wc3KsQKNRksM9B_OOVLXHYYFdKznxEd3967QNUMGSC9yahQeIn7b0yz0RbUpZpmxRdP0k7UHZM1tTyFkeqFagXRG4JyU_xPXevMGxcvSvpliIWuDn7EiQ8/s4096/IMG20230725195758.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNhNX7qXDexnOhI7vbgzI7mzh34kvH86vcS6IdqWEN2OV6R8_hU6Fn_TCdyYwNqVvsjJ5W-wc3KsQKNRksM9B_OOVLXHYYFdKznxEd3967QNUMGSC9yahQeIn7b0yz0RbUpZpmxRdP0k7UHZM1tTyFkeqFagXRG4JyU_xPXevMGxcvSvpliIWuDn7EiQ8/w640-h480/IMG20230725195758.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>26 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Obserwując temperaturę w dniu poprzednim wiemy, że musimy znowu wstać wcześniej, aby zdążyć dotrzeć do kolejnego obozu zanim słońce zaleje dolinę. Tym samym po raz kolejny etap organizowania śniadania rozpoczynamy już o 5:00 rano. Rano jest ciągle relatywnie ciepło. Może bez przesady, ale tak akurat aby komfortowo funkcjonować w obozie. Zbieramy się szybko i już o 6:10 wychodzimy w dalszą drogę do góry. Ścieżka wiedzie standardowo wzdłuż potoku i kolejnych dolin. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXOb6_I6Mo4h-Y_bKm7tr8gbiHQCkRVCU0GqaEwWyv5AWB-b69zH0IBWWEWOz8Vq7v4rakTT0LT9qGyDcPgxFwmYRrTrttQJD1AaykvhwsM142cXsUdYcOiXF-wHFWg4qms0CYnHZ4fjUAVmn7n6Zrfgx4tBJR4jyb3szbDEviJTLdAfQPsb579QAF308/s4080/20230726_063636.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXOb6_I6Mo4h-Y_bKm7tr8gbiHQCkRVCU0GqaEwWyv5AWB-b69zH0IBWWEWOz8Vq7v4rakTT0LT9qGyDcPgxFwmYRrTrttQJD1AaykvhwsM142cXsUdYcOiXF-wHFWg4qms0CYnHZ4fjUAVmn7n6Zrfgx4tBJR4jyb3szbDEviJTLdAfQPsb579QAF308/w640-h480/20230726_063636.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRKOkkf0XwtKzKeRifWOuwgh7h_zTaK9JdkfROmKJtxj_VO44fbZDXmZodQlorML4opqNOy935O1qcIK-_ThSQ1f9ezN1wF2AHqqkLgxZQbJCL-Ey6DFzholCbTH-ufb7Fg-T_YMpMe8hoH1N-Ejdh3gW0IcBV61spq6uFzrX9ZRXhSYO7od8KAHC06uI/s4080/20230726_072145.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRKOkkf0XwtKzKeRifWOuwgh7h_zTaK9JdkfROmKJtxj_VO44fbZDXmZodQlorML4opqNOy935O1qcIK-_ThSQ1f9ezN1wF2AHqqkLgxZQbJCL-Ey6DFzholCbTH-ufb7Fg-T_YMpMe8hoH1N-Ejdh3gW0IcBV61spq6uFzrX9ZRXhSYO7od8KAHC06uI/w640-h480/20230726_072145.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po około godzinie musimy przejść pierwsza rzekę i dochodzimy do obozu pasterskiego, gdzie pasą się osły. Następnie czeka nas kolejne przekraczanie strumienia, tym razem już wartkiego i szerokiego. Zbieramy się do tego dłuższą chwilę, chodząc wzdłuż jego brzegów i oceniając gdzie będzie najlepiej go przekroczyć. Nie wygląda zachęcająco, a woda sprawia wrażenia naprawdę wartkiej. Po dłuższej chwili wybieramy najlepsze w naszej ocenie miejsce, chociaż mamy wrażenie, że żadne nie jest wybitnie bezpieczne. Przejście nie należy do najprzyjemniejszych, a woda lodowata, tak że po kilku metrach nie czujemy już palców u stóp. Wszyscy przechodzimy strumień bez problemów, mając zarazem świadomość, że przejście po południu mogłoby być operacją dużo bardziej problematyczną i być może niewykonalną w bezpieczny sposób. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ_kWlWd6YeWWfaA4LkTKPzQy9A5juItJj59FSSHURirdB5I0wWX0lLqYaSTLyNwAT_Euus703Gyd4gk89NdFeA49EE4Vk5sb-CWB4Wu_DaocEzvWn_7QwtMcfKtWzSa4OznSHSdp2BKLwPXR6NcP5NRMCCQN3EvHtr5q7_41SYZHE3lJuoDb_kJtLTns/s4096/IMG20230726074118.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ_kWlWd6YeWWfaA4LkTKPzQy9A5juItJj59FSSHURirdB5I0wWX0lLqYaSTLyNwAT_Euus703Gyd4gk89NdFeA49EE4Vk5sb-CWB4Wu_DaocEzvWn_7QwtMcfKtWzSa4OznSHSdp2BKLwPXR6NcP5NRMCCQN3EvHtr5q7_41SYZHE3lJuoDb_kJtLTns/w640-h480/IMG20230726074118.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLSnbowFEtRR0haBfh_HlRV-kY3FKfglITHzTpvqhAekWzYFgi5totGaHH3-ksE2h-YZRhxnJu_19b-sKVSC_frQHvFvOjHw5xFHvDztkz9Tfeo0cJexsRYaKm0yMTLOEMNuqrO0r2Y0GqSoQmOL3lKFraKKnDXZ9bazuvlUYnijhoJqH5XO5HPMZW3vo/s4080/20230726_083134.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLSnbowFEtRR0haBfh_HlRV-kY3FKfglITHzTpvqhAekWzYFgi5totGaHH3-ksE2h-YZRhxnJu_19b-sKVSC_frQHvFvOjHw5xFHvDztkz9Tfeo0cJexsRYaKm0yMTLOEMNuqrO0r2Y0GqSoQmOL3lKFraKKnDXZ9bazuvlUYnijhoJqH5XO5HPMZW3vo/w480-h640/20230726_083134.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Za strumieniem idziemy zachodnim zboczem doliny, by przed 10:00 dotrzeć do obozu na wysokości około 3850 m npm. Pomimo wczesnej pory zostajemy tu na noc aby konsekwentnie realizować proces aklimatyzacji. Jako, że do wieczora pozostało nam jeszcze trochę czasu, postanawiamy pospacerować po okolicy i eksplorować dalszą drogę na dzień jutrzejszy. Nie wiemy do końca na jakiej wysokości powinniśmy przekroczyć rzekę i to prawdopodobnie będzie najtrudniejszy element jutrzejszego dnia. Po krótkiej wycieczce wracamy do obozu, rozbijamy namioty i gotujemy. Koczujemy aż do momentu gdy słońce zachodzi za góry i spiekota daje nam trochę wytchnienia i pozwala wyjść poza pasterski szałas, gdzie zorganizowaliśmy kuchnię oraz w którym panuje naturalna klimatyzacja. Pomimo, iż w słońcu jest gorąco, to na zewnątrz wieje zimny wiatr i po dłuższej chwili spędzonej w cieniu, robi się chłodno.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh9gHnnSruVFFScvJ4zuJf6F_9N2pfoYUZWPXMXxwv50LrKbLRQCgto-t71_PWieNbqDoUIDDTi6Eq4W_7jX9YW588yGegBe1cfCcIV7b95U9Zfu6p6Bs4SnSoSI9fdO-nujyX_230nlaMDpOZqKedzRLSXELCh-n5S4PmSgL2eJvMnYLf7kpIGnlvzf0/s6785/IMG20230726100608.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2358" data-original-width="6785" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh9gHnnSruVFFScvJ4zuJf6F_9N2pfoYUZWPXMXxwv50LrKbLRQCgto-t71_PWieNbqDoUIDDTi6Eq4W_7jX9YW588yGegBe1cfCcIV7b95U9Zfu6p6Bs4SnSoSI9fdO-nujyX_230nlaMDpOZqKedzRLSXELCh-n5S4PmSgL2eJvMnYLf7kpIGnlvzf0/w640-h222/IMG20230726100608.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVLXYgk0nexv1enYy2AqJ_z-8qMuTSSW1_aImrfnpnmrmDGilXykL28YXGfBLOUKJB2qX5jAkVyNZ_ry1-iRHAFNlRYV7hl5OiAG9eh5tHuZyAE_3iTOQSpMJbtDB9pZMDX2MHQMBEgWgakG0uKLHt8dGj93pn4RjFaKEY8G0MmBylqECLp51ty0Mzeek/s4061/IMG20230726110613.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3046" data-original-width="4061" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVLXYgk0nexv1enYy2AqJ_z-8qMuTSSW1_aImrfnpnmrmDGilXykL28YXGfBLOUKJB2qX5jAkVyNZ_ry1-iRHAFNlRYV7hl5OiAG9eh5tHuZyAE_3iTOQSpMJbtDB9pZMDX2MHQMBEgWgakG0uKLHt8dGj93pn4RjFaKEY8G0MmBylqECLp51ty0Mzeek/w640-h480/IMG20230726110613.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXSQVJAQbpNMYyfLks1ZKVe3IgmDGoIlAqovdel0OsqgI3bW7D2gCnDONSJ1bZlYqOeBDVtNQ1cxM1Hna56QQQahambxFvaNvCOnQ8hmDa67KQge-SCDq-seWOiq9yhjp3DdToNr20ow1EPOSTb7dgwUg3pEfjZ41ckBYeJ4IJrxdQT7D412mxyM6-DEg/s4080/20230726_102831.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXSQVJAQbpNMYyfLks1ZKVe3IgmDGoIlAqovdel0OsqgI3bW7D2gCnDONSJ1bZlYqOeBDVtNQ1cxM1Hna56QQQahambxFvaNvCOnQ8hmDa67KQge-SCDq-seWOiq9yhjp3DdToNr20ow1EPOSTb7dgwUg3pEfjZ41ckBYeJ4IJrxdQT7D412mxyM6-DEg/w640-h480/20230726_102831.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7d95yIXPYI-xcNNH1SquCmW6l3W0CQ1zJhB8NphnA6-CN9c_wBMznjykWIFf7eCJWM1QmH7jEP9mH34nTIXGSNwa-Y19NB7r_HSVztgq3U8rCukJG1IU8kVx2qUHqV7NxknbqajTyjp7TzmhcUvqXsc1SqHSHsoITa5-RFPJWH_bmPWrL41FY2Ahm3w/s4032/IMG_5882.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7d95yIXPYI-xcNNH1SquCmW6l3W0CQ1zJhB8NphnA6-CN9c_wBMznjykWIFf7eCJWM1QmH7jEP9mH34nTIXGSNwa-Y19NB7r_HSVztgq3U8rCukJG1IU8kVx2qUHqV7NxknbqajTyjp7TzmhcUvqXsc1SqHSHsoITa5-RFPJWH_bmPWrL41FY2Ahm3w/w480-h640/IMG_5882.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wieczorem obmyślamy plany na kolejne dni i okazuje się, że wejście z obozu drugiego (4250 m npm) na przełęcz i zejście tego samego dnia do Vrang, ktore zaplanowaliśmy na czwarty dzień, mogą nie być wykonalne gdyż po południu właściwie nie ma możliwości przejścia strumieni. Odległości są również spore. Co więcej, nie mamy również jedzenia na czwarty biwak i jeśli nie zejdziemy czwartego dnia wieczorem, to będziemy musieli trochę głodować. Postanawiamy, że zmodyfikujemy plan na kolejny dzień i zamiast prostego wejścia do obozu na 4250 m npm spróbujemy po jego osiągnięciu na lekko wejść na przełęcz i wrócić tam na nocleg. Budziki ustawiamy na 4:30 i kładziemy się spać jeszcze zanim słońce na dobre zajdzie - około 19:00. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdMTvFNVnpQSIPsXkkmGqJnt6ZFr-lHmHqubzvXYANjdMW36aCzogrjMFNjoiC8KpXJ3r0ggrlSdThm0BTw8NgB86L0Mxx024iL5m0Jul4-0oqnRsRJzEk_K4GRLQVIT_43EIm8SlB3Qk5YKCZ_XRtsvJKLRyEvV9gVIE56-ovdZ1ZCqSbvBtEC0pbRts/s4080/20230726_182333.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdMTvFNVnpQSIPsXkkmGqJnt6ZFr-lHmHqubzvXYANjdMW36aCzogrjMFNjoiC8KpXJ3r0ggrlSdThm0BTw8NgB86L0Mxx024iL5m0Jul4-0oqnRsRJzEk_K4GRLQVIT_43EIm8SlB3Qk5YKCZ_XRtsvJKLRyEvV9gVIE56-ovdZ1ZCqSbvBtEC0pbRts/w640-h480/20230726_182333.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoKt10BX6JuQg15h5HaykBi1Cdvi7bq18PDbqUP-bSXEQqFdtZsRrK8CFTF1eTIIMlhBWSJEybT356OuwYeBzt4-MXL4msRhYMh60racapD0Iy-AM_dfYbiqiMMS0H-pKUMLtHbmrOvNSHLhukAV8ZmdMfeoTGAA0EyOS57sVRyK0LC3J0_VLr0oQ-Epk/s4080/20230726_180941.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoKt10BX6JuQg15h5HaykBi1Cdvi7bq18PDbqUP-bSXEQqFdtZsRrK8CFTF1eTIIMlhBWSJEybT356OuwYeBzt4-MXL4msRhYMh60racapD0Iy-AM_dfYbiqiMMS0H-pKUMLtHbmrOvNSHLhukAV8ZmdMfeoTGAA0EyOS57sVRyK0LC3J0_VLr0oQ-Epk/w640-h480/20230726_180941.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>27 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy o 4:30, na zewnątrz jeszcze jest szarówka. Jesteśmy trochę odwodnieni, więc poza śniadaniem przyjmujemy jeszcze nadprogramowe ilości wody. Powoduje to, że namioty opuszczamy dopiero po 6:00 rano. Ścieżka wiedzie początkowo na morenę, a następnie schodzi do postoju, który musimy przekroczyć. Woda jest lodowata. Po wejściu do strumienia momentalnie tracę czucie w palcach u stóp i następne pół godziny muszę walczyć, aby przywołać je do porządku. Za obozem pierwszym droga jest bardzo komfortowa jak na okoliczności, w których się znajdujemy - nie ma problemu ze znalezieniem ścieżki, która wiedzie terenem twardym, dającym dobre oparcie dla butów.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTehkL1D9tgT6WzNCqpHWust5LNs4zHhW2lgxqV14yuGo3eveCsQsJqys6XrihJWz88NZ_HZ5ZUD9YPvrkm7rzODTeDBCG1_EJ4udq3A2W1Q6UG4KzWflswODS1hZb1GzmGT1CYE4TU_sU1zqY7nYA4JDGOWHTKcL3kA2q64COXAAsiS-qnnD-2bd0U6g/s4080/20230727_065714.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTehkL1D9tgT6WzNCqpHWust5LNs4zHhW2lgxqV14yuGo3eveCsQsJqys6XrihJWz88NZ_HZ5ZUD9YPvrkm7rzODTeDBCG1_EJ4udq3A2W1Q6UG4KzWflswODS1hZb1GzmGT1CYE4TU_sU1zqY7nYA4JDGOWHTKcL3kA2q64COXAAsiS-qnnD-2bd0U6g/w480-h640/20230727_065714.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNGAZqrd7ZN5D8XiQ6B9na7wVsOfx3eeeiKJA3Ki8qwWU91qYhTw8Lw3jWR1HEUKs-cOxze3hxlGlJhFDJU994gp33QWO1Vr7lFk5FUNSpHK-E6f42myVL0nJ1HWv6F9cKqSRh54G4Xpb3K-9VWJ8Of-RZBaCtSvUraEgltCm0V0sErNcZRtl_0oeJpZw/s4096/IMG20230727064912.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNGAZqrd7ZN5D8XiQ6B9na7wVsOfx3eeeiKJA3Ki8qwWU91qYhTw8Lw3jWR1HEUKs-cOxze3hxlGlJhFDJU994gp33QWO1Vr7lFk5FUNSpHK-E6f42myVL0nJ1HWv6F9cKqSRh54G4Xpb3K-9VWJ8Of-RZBaCtSvUraEgltCm0V0sErNcZRtl_0oeJpZw/w640-h480/IMG20230727064912.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgziROEv8IuixlVo4IJIVYM93D2GSbwcAhZfxtPoxXHKVzucNnGdsa2yK1RkSxoQQX7_Ja281JapZkQPXGvg8PuThrLzaAFzujDVl9pxefW1NDv1IFqFL_GIlN4VZRT-jk2ia86eKxJvqUZa9PxrcwJfEhe5rbwtW_u1Glrw-YXv2BScz2K2kQzkLGezo/s4080/20230727_074955.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgziROEv8IuixlVo4IJIVYM93D2GSbwcAhZfxtPoxXHKVzucNnGdsa2yK1RkSxoQQX7_Ja281JapZkQPXGvg8PuThrLzaAFzujDVl9pxefW1NDv1IFqFL_GIlN4VZRT-jk2ia86eKxJvqUZa9PxrcwJfEhe5rbwtW_u1Glrw-YXv2BScz2K2kQzkLGezo/w640-h480/20230727_074955.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Droga do obozu drugiego położonego na wysokości 4250 m npm mija nam błyskawicznie. Po około dwóch i pół godzinach naszym oczom ukazuje się rozległa dolina, a na jej końcu polana i pasterskie szałasy z kamieni przypominające skalne miasteczko. Jeszcze tylko kolejne przekroczenie potoku i już siedzimy przy kamiennych murkach wygrzewając się na słońcu. Zgodnie z planem nie tracimy tutaj czasu, tylko przepakowujemy plecaki na dalszą drogę. Zostawiamy w obozie cały sprzęt biwakowy, resztkę jedzenia, która nam została i zbieramy się do wyjścia. Około 9:00 wyruszamy. Z obozem drugim ścieżka staje się zdecydowanie mniej przyjemna. Na dzień dobry musimy kilkukrotnie przekraczać potoki, by po jakimś czasie zorientować się, że jej przebieg względem mapy widocznie zmienił się przez ostatnie lata. Najbardziej problematyczne jest pokonanie piarżystego progu, który wyprowadza na wysokość około 4500 m npm, a na którym po omacku szukamy drogi, wypatrując śladów ludzi i zwierząt. Za tą formacją rozpościera się kolejna dolina polodowcowa poprzecinaną licznymi potokami, które po kolei musimy przekraczać. W tym kontekście nieocenione są sandały, które mamy na nogach, a którym żadna woda nie jest straszna. Z doliny widzimy już również nasz cel - przełęcz Vrang, jednakże z oddali nie widać aby prowadziła na nią jakakolwiek ścieżka. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU1NDxLiWY93Ef-YYJt7pv2Id2yE42I-Hb5kRyrYWIwXLWyi-1BCVl2UCIroAaQt_vfDy0XQfM6Alu-vrcunn2EmKiLtgdJV4Q0Sv7dnALV9S-Djus0DT6wjFSunNcGKa5GEpqWFmI2b5UI35Emkvjntg4v7vAtH2tsOp5jQUl7y-kNiPgYSrQ-UwgAYc/s4080/20230727_075115.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU1NDxLiWY93Ef-YYJt7pv2Id2yE42I-Hb5kRyrYWIwXLWyi-1BCVl2UCIroAaQt_vfDy0XQfM6Alu-vrcunn2EmKiLtgdJV4Q0Sv7dnALV9S-Djus0DT6wjFSunNcGKa5GEpqWFmI2b5UI35Emkvjntg4v7vAtH2tsOp5jQUl7y-kNiPgYSrQ-UwgAYc/w640-h480/20230727_075115.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9GHzaFU9nZ_vFAfrHwe3QxgF2NAfd2I-Lw09_wx7PZtz0z_lFmrvUjQUbE-Wlk3VlNB5wV-qSBrziI1n9NRHUebEm778vX3GFnWXrMBm7RbFOzorpqITfCTN2lkjAby9RDTlS3kk4Q5IFYdrTEwgTJYTzKt75LDrKx6LTffKBWtcnKmDnglb-10J16Us/s4080/20230727_075628.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9GHzaFU9nZ_vFAfrHwe3QxgF2NAfd2I-Lw09_wx7PZtz0z_lFmrvUjQUbE-Wlk3VlNB5wV-qSBrziI1n9NRHUebEm778vX3GFnWXrMBm7RbFOzorpqITfCTN2lkjAby9RDTlS3kk4Q5IFYdrTEwgTJYTzKt75LDrKx6LTffKBWtcnKmDnglb-10J16Us/w640-h480/20230727_075628.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN5OEoAkMHonQEYNvO1Sm10ju4L2j0xIpmje8glIsRqIGP1UtJyLaD2-gKLH124x6VSYRaue9BM51vrGOd5c74lC8Um06eQW6aQP_VmFUDds8P_ngdmzvcxAeKIrsogr1AXBC1nIg76g1cQeiG29xButWL_-evdYZcKNCcR0wfWfwhde1e5PtgocFLCI4/s4080/20230727_110111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN5OEoAkMHonQEYNvO1Sm10ju4L2j0xIpmje8glIsRqIGP1UtJyLaD2-gKLH124x6VSYRaue9BM51vrGOd5c74lC8Um06eQW6aQP_VmFUDds8P_ngdmzvcxAeKIrsogr1AXBC1nIg76g1cQeiG29xButWL_-evdYZcKNCcR0wfWfwhde1e5PtgocFLCI4/w640-h480/20230727_110111.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dolinę przechodzimy szybko i sprawnie, a dalej kierujemy się lekko na zachód, aby wzdłuż potoka, szerokim łukiem kierować się w stronę przełęczy. Mamy już około 4700 m npm i oddechy stają się krótsze, a wysokość daje się we znaki. Najbardziej wysokość odczuwa Marcin, który mówi, że niezbyt dobrze się zaaklimatyzował. Gdy kończy się potok, który jest naszym drogowskazem na tej trasie, postanawiamy improwizować i z braku widoczej ścieżki obierany azymut na interesującą nas przełęcz. Po dłuższej chwili natrafiamy na wyraźnie ślady i już za nimi wędrujemy mozolnie do góry. Wyprowadzają nas one do przełęczy Vrang na 5000 m npm. Pierwszy wchodzę ja, za mną Janusz, następnie Janek i Marcin. Ten ostatni ma widocznie gorsze tempo. Jako, że czuję się dobrze, oznajmiam chłopakom, że idę jeszcze na pobliski szczyt który widoczny jest z przełęczy. Towarzyszy mi Janek, któremu pomysł zdobycia jakiegoś wierzchołka ewidentnie się spodobał. Na wspomniany szczyt mierzący około 5140 m npm docieramy szybko, a wisienką na torcie jest skalista kopuła szczytowa, gdzie pojawiają się nawet elementy wspinaczkowe. Okazuje się, że do wejścia na tą wysokość wystarczyły nam sandały, a buty wysokogórskie przenosiliśmy przez całe wyjście w plecakach. Z wierzchołka widać masyw Piku Karola Marksa, który niestety w tej chwili spowity jest mgłą. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4_PwwUkQzTsn1OB4bn3usrHLLGeWZ9_k3cgfyZ6YmGKDyT_JzFBeJWTI_E_svlG5W6XhhtPqZLaMkrcY413hf8jsI9oYyaY0sJ3PJfuRSxVUlCbk3QxXfWOaktBUcSNrs5aZSJyoU03KUbPUEdCXbOzG7BD9VRGMNFxDM8urEdaTe8lr3vbpdzNl-3fE/s4080/20230727_120642.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4_PwwUkQzTsn1OB4bn3usrHLLGeWZ9_k3cgfyZ6YmGKDyT_JzFBeJWTI_E_svlG5W6XhhtPqZLaMkrcY413hf8jsI9oYyaY0sJ3PJfuRSxVUlCbk3QxXfWOaktBUcSNrs5aZSJyoU03KUbPUEdCXbOzG7BD9VRGMNFxDM8urEdaTe8lr3vbpdzNl-3fE/w640-h480/20230727_120642.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfx52egyU1BSoVjsmyzzjsm1S9oAaz3j76laX9lQvRwQlJHWcKUYuGi8rH2jrn-ays9evZrG6XgvqkPl8lxykdJ7lAZ9toIQOq6Pp6f2x6hOZ6Ot09RHVPNK9zvwC3EQAVcZ1OyBdC6XZMpDQyEJPvVhn-Wg3i4cllfT25vPm35lT35OXW2x5Rep-w0oQ/s4080/20230727_121448.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfx52egyU1BSoVjsmyzzjsm1S9oAaz3j76laX9lQvRwQlJHWcKUYuGi8rH2jrn-ays9evZrG6XgvqkPl8lxykdJ7lAZ9toIQOq6Pp6f2x6hOZ6Ot09RHVPNK9zvwC3EQAVcZ1OyBdC6XZMpDQyEJPvVhn-Wg3i4cllfT25vPm35lT35OXW2x5Rep-w0oQ/w480-h640/20230727_121448.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGKd4m5NosvicEvNPrB24o_1JdRZW0BAOB8dxrTRpDkwjGgyO06ZS62IqpXNR-uWeO6p6__mPnzynZ4z29qHG5fQ7PSi2-VNsHkNAwZ6atQcqgdPdpwaupzoQcUys-4wNm4gQJd38yenAGXxRyRohdfYRK-ODk-Q9KnCbPVC-xod-joAkePcBSfryLPdI/s4080/20230727_124128.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGKd4m5NosvicEvNPrB24o_1JdRZW0BAOB8dxrTRpDkwjGgyO06ZS62IqpXNR-uWeO6p6__mPnzynZ4z29qHG5fQ7PSi2-VNsHkNAwZ6atQcqgdPdpwaupzoQcUys-4wNm4gQJd38yenAGXxRyRohdfYRK-ODk-Q9KnCbPVC-xod-joAkePcBSfryLPdI/w640-h480/20230727_124128.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8Bs4K0Zr4U1LxNiCdwVkMPAeY9PKh3IOsYcmI8P8F-tlsV_KoXgX_5TE03cuvqrshK8Dc64DrSoSJF0do9M7TOPLLAATFokuradJaZDkxWF1bTitPheb2Qoh-MIDtWCG0p7xqWGrBhlDPm8urmEEWC6ucXOD70AA8Pi4zODTujnznVLxUx2maba6xSXI/s4080/20230727_125557.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8Bs4K0Zr4U1LxNiCdwVkMPAeY9PKh3IOsYcmI8P8F-tlsV_KoXgX_5TE03cuvqrshK8Dc64DrSoSJF0do9M7TOPLLAATFokuradJaZDkxWF1bTitPheb2Qoh-MIDtWCG0p7xqWGrBhlDPm8urmEEWC6ucXOD70AA8Pi4zODTujnznVLxUx2maba6xSXI/w480-h640/20230727_125557.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNktgazSxOvDcBDj9SmFdPZwgPxfUv-EGDwYbXeIn8MRMdpaPyntoPQ47zeWVPxF3fE7DthvJceYERrEbAHVjORsUt75kjkhPq5cyHNXJAeSx12IviedtUulH4sgRBrdY6tdWskKB-1QzqSuvFMaFPdOLC1JyoIeQbVb3RMT6ONWNUj3ghWviyWM2Cv54/s4080/20230727_125858.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNktgazSxOvDcBDj9SmFdPZwgPxfUv-EGDwYbXeIn8MRMdpaPyntoPQ47zeWVPxF3fE7DthvJceYERrEbAHVjORsUt75kjkhPq5cyHNXJAeSx12IviedtUulH4sgRBrdY6tdWskKB-1QzqSuvFMaFPdOLC1JyoIeQbVb3RMT6ONWNUj3ghWviyWM2Cv54/w640-h480/20230727_125858.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przy zejściu z wierzchołka dostrzegamy, że pogoda od strony Hindukuszu i naszego obozu zaczyna się psuć co nie wróży nic dobrego. Bez zwłoki zbieramy się w drogę powrotną, podczas której musimy uważać bardziej niż przy wejściu. Ja idę pierwszy, za mną Januszek i Janek, a na końcu Marcin, któremu wysokość dziś mocno dała się we znaki. Szybko sukcesywnie schodzimy, chociaż dla mnie wyszukiwanie niewyraźnych śladów ścieżki wśród łupków, pyłu i luźnych kamieni jest bardzo męczące. Zważywszy, że jest już po 15:00, potoki które przekraczamy pokazują swoje prawdziwe oblicze. Wody płynie więcej, a nurt robi się coraz bardziej rwący. Trzeba bardzo uważać aby nie zrobić sobie żadnej krzywdy. Piarżyste zbocze, zlokalizowane poniżej 4500 m npm, które pokonywaliśmy rano, znowu jest dla nas problematyczne, głównie z powodu niemożności znalezienia właściwej ścieżki i konieczności wytyczania własnej. Przejście przez rzekę około 300 m od obozu z pozoru nie powinno być problemem, jednak w praktyce to już nie żarty. Wartki nurt i woda po uda przypominają nam, że do końca należy zachować ostrożność. Około 17:00 docieramy zmęczeni do obozu, gdzie szybko dzielimy się czynnościami do wykonania. Ja gotuję, Janek z Januszkiem rozbijamy namioty, Marcin odpoczywa, jako że dzisiejsze wyjście najbardziej dało mu się we znaki. Zmęczenie czuć u każdego, tak samo wychłodzenie. Jemy co jeszcze nam zostało, pijemy i około 19:30 zbieramy się do namiotów. Plan na dziś wykonany </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdVF-2MVtd1f1uqSbB0QitqeA6B_pHfxFQXboQfDDNdSx9n0n5kRJHsi_kTG2ZfB9aVEQEYBSRcSLSono-jSIMJr4LFgi6r64QCcE0m-kdjLqA3o7xmKlQAmZVaE5ZPv6WlnOooj2pK1x_BiFyVqxEyTb8tXlWT6lDHn3OIeHnc3ELmRN18iLDxphiO88/s4080/20230727_144737.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdVF-2MVtd1f1uqSbB0QitqeA6B_pHfxFQXboQfDDNdSx9n0n5kRJHsi_kTG2ZfB9aVEQEYBSRcSLSono-jSIMJr4LFgi6r64QCcE0m-kdjLqA3o7xmKlQAmZVaE5ZPv6WlnOooj2pK1x_BiFyVqxEyTb8tXlWT6lDHn3OIeHnc3ELmRN18iLDxphiO88/w640-h480/20230727_144737.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha0Z5dLHvQU-7NjGyn3sI0Zt0rhYpavTXIQ8AMUoZMdfdPchM4fa-3aTP6rLZDKAd3p6bC5pIihEe3Rh4ucgVBpSmomVPYhbUNDfcOgANAitaeI0I-LkEXytAKivl3mArOdZZWxjYcvHrlZ7E3X-eSVu2ymWKUiyGNWei332jVDcWDLthcFv9ZZr_prmU/s4096/IMG20230727173118.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha0Z5dLHvQU-7NjGyn3sI0Zt0rhYpavTXIQ8AMUoZMdfdPchM4fa-3aTP6rLZDKAd3p6bC5pIihEe3Rh4ucgVBpSmomVPYhbUNDfcOgANAitaeI0I-LkEXytAKivl3mArOdZZWxjYcvHrlZ7E3X-eSVu2ymWKUiyGNWei332jVDcWDLthcFv9ZZr_prmU/w480-h640/IMG20230727173118.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi7RPYDqDArQHdU4UY26lz6CX9ursEpR0fsusfV2hFz2437opIh-FYXuOHfNcd3at4_9K5g5smOD6RGZ-59PJ8FDFQjr5dVmk3vPElUE65iBFk1XOJ0Mj-L8druFGjzq8Gn5_USvKy2kCWbS5NkrPdtnpDHP-8d1DgYqHztQ6jGsSnOVqTCH1pnmMonlQ/s4080/20230727_190649.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi7RPYDqDArQHdU4UY26lz6CX9ursEpR0fsusfV2hFz2437opIh-FYXuOHfNcd3at4_9K5g5smOD6RGZ-59PJ8FDFQjr5dVmk3vPElUE65iBFk1XOJ0Mj-L8druFGjzq8Gn5_USvKy2kCWbS5NkrPdtnpDHP-8d1DgYqHztQ6jGsSnOVqTCH1pnmMonlQ/w480-h640/20230727_190649.jpg" width="480" /></a></div></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>28 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 5:00 rano i niespiesznie rozpoczynamy zwijanie obozu. Budzą nas chmury i chłód, co jest dla nas swego rodzaju nowością w tym kraju. Gotujemy wodę na śniadanie, kawę i herbatę, zbieramy się dopiero po 6:00 rano. Jest chłodno. Jeszcze nie wychodzimy, gdy już mamy zmarznięte stopy, natomiast za 50 m czeka nas pierwsze przechodzenie rzeki w tym dniu. Lodowata woda o poranku wybudza nas lepiej niż kawa. Ze szczękającymi zębami idziemy w dalszą drogę w dół doliny. Mijamy po drodze znajome miejsca, które jednak od drugiej strony wyglądają zupełnie inaczej. Odmiennie też wygląda ścieżka, gubimy ją wielokrotnie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6FowPDa6HN-W-juqVeogWWFdAFA0e0mU3tz01KegGN5nSpBXjGuXOah5tE17LCQi37jQnSL45-Vv8_Cxmfg0s-pjL6Ou2U-oVMLjTS1uXLqoakSnUc46ZnoZCJtlTX012OBRdOyWxrev-dIAMsmge8HT6VfDD4eDbz4MzV5d0WR0hwHGQiSzS28hIxrw/s4080/20230728_052006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6FowPDa6HN-W-juqVeogWWFdAFA0e0mU3tz01KegGN5nSpBXjGuXOah5tE17LCQi37jQnSL45-Vv8_Cxmfg0s-pjL6Ou2U-oVMLjTS1uXLqoakSnUc46ZnoZCJtlTX012OBRdOyWxrev-dIAMsmge8HT6VfDD4eDbz4MzV5d0WR0hwHGQiSzS28hIxrw/w640-h480/20230728_052006.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Pogoda zaczyna powoli się poprawiać, temperatura podnosić, a nam upływają kolejne kilometry marszu. Jeszcze dwukrotnie przychodzi nam przekraczać główny nurt rzeki, ale z racji wczesnej pory nie stanowi to dla nas problemu. Gdy mijamy nasze pierwsze obozowisko na wysokości 3350 m npm słońce operuje już mocno. Zbieramy śmieci, które zostawiliśmy trzy dni temu i idziemy dalej. Za skalistym progiem czeka nas ostatnie strome zejście w dół po sypkich piargach i lekkie podejście do bramy doliny nieopodal ruin fortecy Vrang. Po osiągnięciu tego ostatniego punktu spędzamy trochę czasu na odwiedzeniu ruin dawnej twierdzy i niespiesznie schodzimy do miejscowości. Do miejsca, gdzie zatrzymujemy się na nocleg docieramy około 13:00. Wita nas przyjacielski gospodarz, który od razu proponuje nam herbatę. Nie odmawiamy, w międzyczasie myjemy się i robimy pranie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFzm46pe_1D9GYYEwoVDkq68F-bDZd7mCdSO89xvnyZvXq6ZIizGlnTNmw9h-pfSqN3crdAnb2Fc-50iL4MCQvh7Lz2F-vjoDvVXkGGlyjajiUJ58Mae50B4Nig06fwqy7Zle9iN36xE2RFQ3QRNh9x5cB7FP7szTwJm-JEUmF88a49fUOyKw0UCle9vk/s4096/IMG20230728082024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFzm46pe_1D9GYYEwoVDkq68F-bDZd7mCdSO89xvnyZvXq6ZIizGlnTNmw9h-pfSqN3crdAnb2Fc-50iL4MCQvh7Lz2F-vjoDvVXkGGlyjajiUJ58Mae50B4Nig06fwqy7Zle9iN36xE2RFQ3QRNh9x5cB7FP7szTwJm-JEUmF88a49fUOyKw0UCle9vk/w640-h480/IMG20230728082024.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieui_n8Es7PP48PP0NEuAJVO25r4wMkAvZeGgZjWFM0l96YtVvgn0opyEwYs5DzT5Nve-Wb4GcSibG52_zdqEV_2OrX_keYbfJHb2DhgMfXU3TgUELAyDpmoVsJrE2WhTuhYwYDjUAmdxxPdmnJ9PY6feQ9Vabw7LIxFoWHlYn64pco9f3sJUxVcSb3Zg/s4080/20230728_113707.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieui_n8Es7PP48PP0NEuAJVO25r4wMkAvZeGgZjWFM0l96YtVvgn0opyEwYs5DzT5Nve-Wb4GcSibG52_zdqEV_2OrX_keYbfJHb2DhgMfXU3TgUELAyDpmoVsJrE2WhTuhYwYDjUAmdxxPdmnJ9PY6feQ9Vabw7LIxFoWHlYn64pco9f3sJUxVcSb3Zg/w480-h640/20230728_113707.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0oHm7FrCl3xxeoUXDJl5IdmDWlATkSNRqLokezokq-OPyabsdhOz9Q0w81eg1nGddpcba3kD0DZntaRhr3Z-lhWTwovYXW0v01lJv5WHXX5WbJjsfDz7hgYP6mMszuJ7zSJAFM7it3E7ZK7fV-xg1jxK8b3473ssp8IzqRxtCYmfwMdJcwfOycRmaEe8/s4080/20230728_121201.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0oHm7FrCl3xxeoUXDJl5IdmDWlATkSNRqLokezokq-OPyabsdhOz9Q0w81eg1nGddpcba3kD0DZntaRhr3Z-lhWTwovYXW0v01lJv5WHXX5WbJjsfDz7hgYP6mMszuJ7zSJAFM7it3E7ZK7fV-xg1jxK8b3473ssp8IzqRxtCYmfwMdJcwfOycRmaEe8/w640-h480/20230728_121201.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV6yUFfQMF8bo0ipvtHrnBkqeiOLpvIaE0rFp8exMdjOLr8fJ-qlIeI_znlw1ngcm7Fs7vJnDWD-jkOpY67s-qh8oAm4d_ClCv1cc1WHk56Im1EnOZTos4RFqhtyjz6OlltTNreye0IkQ1gssRP-XZGcoDdHppBsSRBtMUB186NAtcE2_3cQwTtQPCAL0/s2576/20230728_122456.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1932" data-original-width="2576" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV6yUFfQMF8bo0ipvtHrnBkqeiOLpvIaE0rFp8exMdjOLr8fJ-qlIeI_znlw1ngcm7Fs7vJnDWD-jkOpY67s-qh8oAm4d_ClCv1cc1WHk56Im1EnOZTos4RFqhtyjz6OlltTNreye0IkQ1gssRP-XZGcoDdHppBsSRBtMUB186NAtcE2_3cQwTtQPCAL0/w640-h480/20230728_122456.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBnDCV3sqCMFdsAqjCApW8OoffEPZ8bl3JTWPZv1lXf0i1HYKJvA1-sgaDX4T8i4p38c4EQzF_tl9QxA0-pNQGE7zNAsFFYtAxB0Rpq5yH_Qs5a3CEv3BMUq_a_l9q7pcpTLQA6IedyWzlWworUr_PHJB32iaTzg41e6-ZsF2Mw7ABuxnPTxtkqvxcrao/s4080/20230728_122701.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBnDCV3sqCMFdsAqjCApW8OoffEPZ8bl3JTWPZv1lXf0i1HYKJvA1-sgaDX4T8i4p38c4EQzF_tl9QxA0-pNQGE7zNAsFFYtAxB0Rpq5yH_Qs5a3CEv3BMUq_a_l9q7pcpTLQA6IedyWzlWworUr_PHJB32iaTzg41e6-ZsF2Mw7ABuxnPTxtkqvxcrao/w480-h640/20230728_122701.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;">Następnie idziemy do sklepu aby zakupić aprowizację na wieczór, której głównymi składnikami są olej i 4 kg ziemniaków, których robimy frytki. Cały wieczór spędzamy na rozmowach z sobą i gospodarzem, około 21:30 kładziemy się spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij58DSy3VorcbmTusER-FQNW5J_lsOYoIW_KnY8kDqgWSpmj7Gd7wtL93hASTgTKY51u9d31Py4w0CcpgTsY1bebKEdc2cmZYwmzb1VJLSPHdkZN_ewSvAkhqSe5V-yDouc1DjUfUkrjf83zkoPEdGcOJedSfs8YBxCy-pPghwgb3h5H_Ixn6SqRwAyw8/s4080/20230728_172641.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij58DSy3VorcbmTusER-FQNW5J_lsOYoIW_KnY8kDqgWSpmj7Gd7wtL93hASTgTKY51u9d31Py4w0CcpgTsY1bebKEdc2cmZYwmzb1VJLSPHdkZN_ewSvAkhqSe5V-yDouc1DjUfUkrjf83zkoPEdGcOJedSfs8YBxCy-pPghwgb3h5H_Ixn6SqRwAyw8/w480-h640/20230728_172641.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>29 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy około 7:00 gdyż na dziś przewidzieliśmy dzień restowy. Jemy śniadanie, które miejscowi przygotowali z jajek kupionych przez nas w sklepie dzień wcześniej. Po śniadaniu niespiesznie rozpoczynamy pakowanie jedzenia na jutrzejsze wyjście. O 11:00 przyjeżdża kierowca, z którym wybieramy się na gorące źródła Bibi Fatima do miejscowości Yamchun. Przejazd nie jest tani, gdyż kierowca zgodził się na przejazd za 400 somoni. Jedziemy starszym samochodem terenowym, w którym po kilku minutach robi się nieznośnie gorąco. W miejscowości Yamchun skręcamy w szutrową drogę, która pnie się stromo do góry. Jedziemy nią kilka kilometrów serpentynami, mijając po drodze ruiny fortecy Yamchun. Same gorące źródła Bibi Fatima składają się z kilku budynków usytuowanych nad rwący potokiem. Wejście kosztuje 20 somoni od osoby, basen ma kilka metrów kwadratowych, a woda jest obiektywnie gorąca. Wewnątrz panuje duszna atmosfera i w basenie spędzamy około pół godziny w czterech sesjach, z przerwami na ochłonięcie. Spędzenie w środku godziny byłoby nie tylko niezdrowe, ale i nieprzyjemne. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Izvbp9B39IffTZBRsqNtQXOoEn9IGVwpm8bFhzilEbyi2bnu3JtMf9uqE6V7VP-SBjlvQ7tEk8kK8NEIwUtgVeJaXJvB2-tx1TvyxxbazebZy2rVRvM0mTO18J3FZvA1UHiIFHPGMHrL9CbJmzsSjvFTLqydxZbcaDYBXAAtVIY9a8tvLPehd-YFMj8/s4080/20230729_113307.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Izvbp9B39IffTZBRsqNtQXOoEn9IGVwpm8bFhzilEbyi2bnu3JtMf9uqE6V7VP-SBjlvQ7tEk8kK8NEIwUtgVeJaXJvB2-tx1TvyxxbazebZy2rVRvM0mTO18J3FZvA1UHiIFHPGMHrL9CbJmzsSjvFTLqydxZbcaDYBXAAtVIY9a8tvLPehd-YFMj8/w640-h480/20230729_113307.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFk0wiCo0Zz_SRrvZsMaMfGO7CvI43FAMZRERft3-sISSSxac8yipfXUyO27BMZ60WF1kmgxM9hD5hHYyow-9nUtraNSQq_z6SvpG-FlEWVHzeDjX0n69B03FO0H4uOOj5u4KtEZzkzetIoe8h9KxePGSm34VuPCO1O3UhjHQ-e2I-oluFFktjwv_a254/s4080/20230729_123406.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFk0wiCo0Zz_SRrvZsMaMfGO7CvI43FAMZRERft3-sISSSxac8yipfXUyO27BMZ60WF1kmgxM9hD5hHYyow-9nUtraNSQq_z6SvpG-FlEWVHzeDjX0n69B03FO0H4uOOj5u4KtEZzkzetIoe8h9KxePGSm34VuPCO1O3UhjHQ-e2I-oluFFktjwv_a254/w640-h480/20230729_123406.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W drodze powrotnej zwiedzamy fortecę Yamchun, która położona jest na wysuniętym cyplu, górującym nad Korytarzem Wachańskim. Przed 14:00 wracamy do Vrang, idziemy do sklepu i kupujemy produkty na obiad. Gotujemy makaron z sosem pomidorowym i mięsem wołowym z puszki. Wieczorem pakujemy się, przygotowujemy worki z bagażem dla osła i załatwiamy ostatnie kwestie z naszym gospodarzem, który ma 6 sierpnia wyruszyć na wyjazd z turystami z Iranu, więc najprawdopodobniej po powrocie z akcji górskiej już się nie spotkamy. Z jego pomocą sprawdzamy pogodę na Piku Karola Marxa, następnie do późna rozmawiamy. Nie możemy nadziwić się, jak bardzo nasz gospodarz i przewodnik ma otwartą głowę i wszechstronną wiedzę, jak na człowieka wychowanego w Azji Centralnej przy granicy z Afganistanem. Można z nim porozmawiać dosłownie na każdy temat. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvCOmHWT7TKCfzJ3e6axN8RoJvqAcYTF4beOHawmAkY2-YM_mrZAANoGpJWaGBIPL76bwaV_WeyMZ_gCoF5C2dMZoz1KajARt803hN9hkKhCPGdwBp8pno30nULRmavkPtENnRS4sRbUj0AxyimZB9I4Aq5K0xZXBdR9vK-KojLWLrUnbcw7do6AQERPU/s4080/20230729_124638.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvCOmHWT7TKCfzJ3e6axN8RoJvqAcYTF4beOHawmAkY2-YM_mrZAANoGpJWaGBIPL76bwaV_WeyMZ_gCoF5C2dMZoz1KajARt803hN9hkKhCPGdwBp8pno30nULRmavkPtENnRS4sRbUj0AxyimZB9I4Aq5K0xZXBdR9vK-KojLWLrUnbcw7do6AQERPU/w640-h480/20230729_124638.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZryvUxa4Lv4d7JKvxDeCJHdhQKmR2HPAiVMrcKL91a2Tm924h20UoWZ3o1oMw-5WdrzF6RLWqonh8cETTuMnovEanWhZIclMyHeaPBHyXCCmyCdDFDS9LhsTKhpE4ElXHk9PyAfo4_HjvuMFLHLON6OgC-Dsi8r1UKF9GHR5I3-rPH9FMdKmhwF3zfpQ/s4080/20230729_125236.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZryvUxa4Lv4d7JKvxDeCJHdhQKmR2HPAiVMrcKL91a2Tm924h20UoWZ3o1oMw-5WdrzF6RLWqonh8cETTuMnovEanWhZIclMyHeaPBHyXCCmyCdDFDS9LhsTKhpE4ElXHk9PyAfo4_HjvuMFLHLON6OgC-Dsi8r1UKF9GHR5I3-rPH9FMdKmhwF3zfpQ/w480-h640/20230729_125236.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjToTOXrwXwzD6E9GUayjyGbMimtneImCysEGI1kXHpCGn5RpBn0wiXndAE9KJk9GKfMR97SElHz2ZuM1PQV0AwbIdeZiyH5X-ocsldMbEqNSPDgRJk4YJE2DBiC2IWPvYvdQ6EAs5qnaaTC60URJfanZn3zLHlQ8IfnXoYfskdxB4CifGqn44hafDxPvI/s4080/20230729_130743.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjToTOXrwXwzD6E9GUayjyGbMimtneImCysEGI1kXHpCGn5RpBn0wiXndAE9KJk9GKfMR97SElHz2ZuM1PQV0AwbIdeZiyH5X-ocsldMbEqNSPDgRJk4YJE2DBiC2IWPvYvdQ6EAs5qnaaTC60URJfanZn3zLHlQ8IfnXoYfskdxB4CifGqn44hafDxPvI/w640-h480/20230729_130743.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs8ul-uKjlqaqQykBJHJzABUQWMyab6Nq1me8apYZqHVg_dWDmWXmoc4vHHUcP7fDPrt1JtZImH8QJqSMscPZAJhgYH3jZUFoi5jrHCVNTPv3x4r2tNqE2CGQ9c5AqB1Z-mpuN_OZZfYBYuWllLeupcRSk9cK0TTJ6tKI3O8DA6KyR8HW3wW-tEQ1L0Q0/s4080/20230729_161859.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs8ul-uKjlqaqQykBJHJzABUQWMyab6Nq1me8apYZqHVg_dWDmWXmoc4vHHUcP7fDPrt1JtZImH8QJqSMscPZAJhgYH3jZUFoi5jrHCVNTPv3x4r2tNqE2CGQ9c5AqB1Z-mpuN_OZZfYBYuWllLeupcRSk9cK0TTJ6tKI3O8DA6KyR8HW3wW-tEQ1L0Q0/w640-h480/20230729_161859.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Ciąg dalszy nastąpi :)</p><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br />to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-49689465974899268672023-10-11T14:15:00.000-07:002023-10-11T14:15:00.368-07:00Pik Karola Marksa (6727 m npm) - relacja z wejścia na szczyt w Tadżykistanie cz 1. Podróż do Vrang<p style="text-align: justify;">Na blogu nie było mnie już rok, a ostatnio publikowałem relację z wyjazdu do Peru. Teraz wracam z dziennikiem z kolejnej wakacyjnej wyprawy. Tym razem wyruszyliśmy do Tadżykistanu - kraju, do którego zmierzaliśmy już co najmniej dekadę, ale dopiero teraz udało się nam do niego dotrzeć. Pierwotnie w planach był Pik Korzeniewskiej, ale ostatecznie postanowiliśmy zaatakować Pik Karola Marksa - najwyższy szczyt w pamirskim pasmie Shakdhara, leżący tuż przy granicy z Afganistanem, tj. z naszej perspektywy dokładnie na końcu świata. </p><p style="text-align: justify;">Poniżej na wasze ręce składam relację, czy bardziej dziennik z wyjazdu, pisany na bieżąco podczas trzech tygodni wyjazdu do Tadżykiastanu. </p><p style="text-align: justify;">Zaczynamy....</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">... sobota, 15 lipca 2023 roku, godz. 8:30. Odblokowuję telefon i widzę SMS o treści "your flight has been changed". Ta wiadomość rozpoczyna serię problemów, które kończą się odwołaniem pierwotnego lotu z Pragi do Duszanbe i owocują kupnem nowego z Warszawy do stolicy Tadżykistanu z przesiadką w Dubaju. Długo by można opowiadać o powyższym niemiłym zdarzeniu, ale wyjazd zaczął się od poważnych problemów, które trochę osłabiły naszą motywację do wyjazdu. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>Czwartek 20 lipca 2023 roku </b></p><p style="text-align: justify;">Spotykam się z chłopakami na lotnisku na Okęciu około godziny 19:00. Jest nas czterech, a skład ten sam, co dziewięć lat temu podczas wyprawy na Khan Tengri. Mnie i Janusza przywozi Konrad, a po chwili z Lublina przyjeżdża Marcin, a za nim Janek. Możemy zacząć przepakowywanie i tradycyjne foliowanie plecaków przed lotem. Ja odkrywam, że przy pasie biodrowym plecaka brakuje mi klamry, co oznacza utrudnienie w noszeniu bagażu podczas całego wyjazdu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8iyboLA-vTJDnKJXuaKsU5bklI-lbjA8ulaM52f4QDPGWrSjm671Wch4HkMlFE0Wf7ATuvFohGxzdkht4bUvWu7qC4sox7Ams-SXkIzrcGSFYFJRMjtde1U5J1C9o84yMG7c4Hvdagt_ZQ8MuiwV1Loo2uEP8j4ldq0uRg0VFpaUTzVmW6JDON4_NwNQ/s4096/IMG20230720194118.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8iyboLA-vTJDnKJXuaKsU5bklI-lbjA8ulaM52f4QDPGWrSjm671Wch4HkMlFE0Wf7ATuvFohGxzdkht4bUvWu7qC4sox7Ams-SXkIzrcGSFYFJRMjtde1U5J1C9o84yMG7c4Hvdagt_ZQ8MuiwV1Loo2uEP8j4ldq0uRg0VFpaUTzVmW6JDON4_NwNQ/w640-h480/IMG20230720194118.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przepak zajmuje nam dłuższą chwilę, tak że pospiesznie kierujemy się do Check in, aby zdążyć na lot. Niestety trafiamy na chłopaka, który przyucza się do pracy i który obsługuje nas bardzo długo, podczas gdy minuty do odlotu biegną w bardzo szybkim tempie. Po chwili dochodzą problemy z bagażem nadwymiarowym, a nam jeszcze bardziej zaczyna się spieszyć. Tym samym z ulgą przechodzimy kilka chwil później przez kontrolę bezpieczeństwa i po kilkunastu minutach meldujemy się pod bramkami naszego lotu, które znajdują się dokładnie na samym końcu lotniska Chopina. Około 21:30 wylatujemy do Dubaju. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSuzOMtzGQNRRQHDEbhSGUhgYybLMxU2YQVgF7U8KMkSZp-ZHotD1NTJNj567b3BS-ewmAhF3-NtyvS6K6PhpbdJ363ZueH79KZyvfoWDp0wo3Xair0QJok5LB5IkjXAEP8WGLr-w3Cns9Dfwg63fPL3QZZsaUIXG8V1CEzl3cXnEIwYgdJwOKqnqiLiM/s3765/20230720_204949.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3765" data-original-width="2824" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSuzOMtzGQNRRQHDEbhSGUhgYybLMxU2YQVgF7U8KMkSZp-ZHotD1NTJNj567b3BS-ewmAhF3-NtyvS6K6PhpbdJ363ZueH79KZyvfoWDp0wo3Xair0QJok5LB5IkjXAEP8WGLr-w3Cns9Dfwg63fPL3QZZsaUIXG8V1CEzl3cXnEIwYgdJwOKqnqiLiM/w480-h640/20230720_204949.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>21 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Po 5 godzinach lotu, około 5:00 ra no dolatujemy do Dubaju. Tuż po wyjściu z samolotu uderza w nas niesamowity podmuch gorąca. Pomimo wczesnej godziny, na zewnątrz jest ponad 35 stopni, co dla nas jest odczuciem niesamowicie nienaturalnym. Po wejściu na miejscowe lotnisko trafiany w objęcia klimatyzacji, bez której tutaj nie dałoby się żyć. Dalszy lot mamy o 22:50 więc 17 godzin, jakie tutaj musmy spędzieć, planujemy konstruktywnie poświęcić na zwiedzanie miasta. Lądujemy na Terminalu 3, skąd kursuje metro do miasta. Po szybkim rozważeniu opcji do wyboru, idziemy na metro i kupujemy bilety jednorazowe. W pierwszej kolejności planujemy wyjazd do Dubai Mall i zobaczenie najwyższego budynku na świcie - Burgh Khalifa. Metro jest zautomatyzowane i ściśle współpracuje z klimatyzacją. Stacje metra są klimatyzowane, pociągi również. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxTgm_azEG9QqzGdUfdsdLQZOcMspx4v4X19iCyR3vY0fhvWQCrcaipoEE0SmOWDjH-Kh3vfEwkmOg6uYQJU5kPX43fQ8CLcP_PolEnjv1iZm6BoCHIc_K4EUkbZVyb_pRFLGId_OFLUDFJxnsSFYR6lanx-UTgpxKZYJnpb2Tx35lCevYhmytiXMuSfs/s3709/20230721_073655.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2828" data-original-width="3709" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxTgm_azEG9QqzGdUfdsdLQZOcMspx4v4X19iCyR3vY0fhvWQCrcaipoEE0SmOWDjH-Kh3vfEwkmOg6uYQJU5kPX43fQ8CLcP_PolEnjv1iZm6BoCHIc_K4EUkbZVyb_pRFLGId_OFLUDFJxnsSFYR6lanx-UTgpxKZYJnpb2Tx35lCevYhmytiXMuSfs/w640-h488/20230721_073655.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> Z metra na Dubai Mall wychodzimy klimatyzowanymj korytarzami, którymi idziemy kilkaset metrów do centrum handlowego. Wyjście na zewnątrz przyprawia o mdłości. Pomimo godziny 9:00 rano, na otwartym powietrzu da się komfortowo wytrzymać jedynie bez ruchu w jednym miejscu i to co najwyżej kilka minut. Wychodzimy tylko na chwilę, po czym znowu kryjemy się w centrum handlowym. Po nieprzespanej nocy siadamy przy kawie i zasypiamy na fotelach. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKYlnknfwpCmEEy-r5En5Jpb4tIJjhSSN7TEEo6QSUlbwMFEAcScT1HPeTugCcON4pC7hQdjAy8bs7Eux5QycMwTlh4CoHsj8WifhQwdjMUZEB0On9aW6J8ymtqO4L1YxBRhrKYqb0QQoHhRShShRguCY5PeJwjiTmnSNc1RhkumHobsH7PP2I0jXKZdE/s4000/IMG_20230721_101501.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="4000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKYlnknfwpCmEEy-r5En5Jpb4tIJjhSSN7TEEo6QSUlbwMFEAcScT1HPeTugCcON4pC7hQdjAy8bs7Eux5QycMwTlh4CoHsj8WifhQwdjMUZEB0On9aW6J8ymtqO4L1YxBRhrKYqb0QQoHhRShShRguCY5PeJwjiTmnSNc1RhkumHobsH7PP2I0jXKZdE/w640-h360/IMG_20230721_101501.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqHRmVMgmuA5DXDc78QFaGORqieLBzG_6NbDW3Z9sqbZ50hHS0aiksiPdhrYwBvsPZTtbHVYPO73No_P23RQ6HFq4aG5oUphpWTOdn1RTeqvjcAosxIybFIFvhXADJCloM1qvQ4XO1mkfPyJjcnCEC2_ImQbsq_sQBvNID6vWwpAXlvap0GvbpRUjUYPw/s4032/IMG_5743.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqHRmVMgmuA5DXDc78QFaGORqieLBzG_6NbDW3Z9sqbZ50hHS0aiksiPdhrYwBvsPZTtbHVYPO73No_P23RQ6HFq4aG5oUphpWTOdn1RTeqvjcAosxIybFIFvhXADJCloM1qvQ4XO1mkfPyJjcnCEC2_ImQbsq_sQBvNID6vWwpAXlvap0GvbpRUjUYPw/w480-h640/IMG_5743.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do wykorzystania mamy jeszcze co najmniej kilka godzin, więc po zastanowieniu postanawiamy maksymalnie wykorzystać czas wolny w tym mieście i kupujemy jeszcze bilet całodziennemu na metro. Próbujemy dostać się nad morze i sprawdzić temperaturę wody. Znalezienie dostępu do wody okazuje się niełatwe. Wszystkie plaże wydają się zamknięte. Po odwiedzeniu kilku miejsc, gdzie do morza dostać się nie udało, w końcu około 13:00 docieramy do Dhamara Beach i idziemy 200 metrów nad morze. Na plaży odpoczywa jedynie kilka osób i nic w tym dziwnego. Przejście tego odcinka wyciska z nas pot z każdym krokiem, a wejście do morza pokazuje, że woda ma temperaturę zupy. Po raz pierwszy w życiu doświadczam takiej temperatury wody w warunkach naturalnych. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtZzXDfNyPJvkSkJvOCXdBqTeMlhfqTVgCM-2D6JtcoLom7HyIg81mtzE4qAU8hKUWV8gFkoFmk-B97CCWgu0d8ytiZilw0b7FIcLvtB3kvnTipqT8v8U1Z_P54_ps9H4ernzMg2OwNcOpMVdUebsK7eUcsI4urmpeHJMf2G2jNgXpjUGrh9mo8eamxk/s4053/20230721_133446.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3040" data-original-width="4053" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtZzXDfNyPJvkSkJvOCXdBqTeMlhfqTVgCM-2D6JtcoLom7HyIg81mtzE4qAU8hKUWV8gFkoFmk-B97CCWgu0d8ytiZilw0b7FIcLvtB3kvnTipqT8v8U1Z_P54_ps9H4ernzMg2OwNcOpMVdUebsK7eUcsI4urmpeHJMf2G2jNgXpjUGrh9mo8eamxk/w640-h480/20230721_133446.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyGhrfY9UJDrpxEmYQ37efmiyv3EE_8q475ypij-PiBolIdW1aheH7JJqtPAuSbnAqxWlnG8UaBMPdRjQ9lTUqMiTi-yOyE_rIpxnXuLQi5TDVS88mZ-pG739MRyOcT8sA6YPxliIJO1PJ9Ix7HdUgzXL13pqWBbj9JMBdneMRikElMK5oYbuxbcjCQHM/s4080/20230721_130327.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyGhrfY9UJDrpxEmYQ37efmiyv3EE_8q475ypij-PiBolIdW1aheH7JJqtPAuSbnAqxWlnG8UaBMPdRjQ9lTUqMiTi-yOyE_rIpxnXuLQi5TDVS88mZ-pG739MRyOcT8sA6YPxliIJO1PJ9Ix7HdUgzXL13pqWBbj9JMBdneMRikElMK5oYbuxbcjCQHM/w640-h480/20230721_130327.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W południe na zewnątrz jest nie do wytrzymania, a piekarnik to określenie bez żadnej przesady. Poza klimatyzowanymi pomieszczeniami po prostu nie można funkcjonować. Po pół godziny na zewnątrz mokrzy od potu lejącego się po całym ciele uciekamy do metra, którym jedziemy na drugą stronę miasta około 1,5 h. W ostatnim akcie desperacji postanawiamy podjąć jeszcze ostatnią próbę odwiedzenia starszej części miasta przy stacji Sharam i starego fortu. To ostatnie na co nas stać, a historyczne budynki nie robią na nas żadnego wrażenia. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5x5WnGOFghqMJoh4wrA2ojhNZX7NyU8G6jF9uZRuyu8atNod2XISjvtt_9VBROlR6B4zArS0GclTH7PR7tkCp4Y8psqNgEEpdq-reyADevezhJ89Yd4rq-YWQft2QFGHBMauqGmTFopQhLh8NjPRQrsTi9Kf44cWAnh5uVvOLE7cElpxeSlsRxXqVA20/s3970/IMG20230721152626.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3020" data-original-width="3970" height="486" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5x5WnGOFghqMJoh4wrA2ojhNZX7NyU8G6jF9uZRuyu8atNod2XISjvtt_9VBROlR6B4zArS0GclTH7PR7tkCp4Y8psqNgEEpdq-reyADevezhJ89Yd4rq-YWQft2QFGHBMauqGmTFopQhLh8NjPRQrsTi9Kf44cWAnh5uVvOLE7cElpxeSlsRxXqVA20/w640-h486/IMG20230721152626.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Następnie jedziemy dalej i po przesiadką do autobusu docieramy do Terminala nr 2 na lotnisku w Dubaju, skąd spodziewamy się złapać kolejny samolot do Duszambe. W budynku panuje nieludzki tłok i znalezienie miejsca nie przychodzi nam łatwo. Udaje nam się przespać kilka godzin przed kolejną nieprzespaną nocą. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCDACJ2B4iCmQ01t0R_LcaXNmbSxTK6rpSeH8vCAthy5nW9f5vUctjTyiNxKQze0o4cdKWQym0CrSHSB8Ti4o_Rb7rCD9WecZVtzwhiTq_gXW9gpJzrofcaUFSqKfv7MxRRJUDWyw7yWo6cHPYYEIRhwDP9IKqqkfg8sqAru_LmvLSkMnMVSObpROPB2Y/s4080/20230721_173637.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCDACJ2B4iCmQ01t0R_LcaXNmbSxTK6rpSeH8vCAthy5nW9f5vUctjTyiNxKQze0o4cdKWQym0CrSHSB8Ti4o_Rb7rCD9WecZVtzwhiTq_gXW9gpJzrofcaUFSqKfv7MxRRJUDWyw7yWo6cHPYYEIRhwDP9IKqqkfg8sqAru_LmvLSkMnMVSObpROPB2Y/w640-h480/20230721_173637.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>22 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Około 3 rano docieramy do Dushanbe. Przy odprawie miejscowi się nie spieszą - widać już azjatycki luz wokoło. Lotnisko jest bardzo male i folklorystyczne, mniejszego chyba do tej pory nie widziałem. Z racji, że wokoło jeszcze noc, znajdujemy ustronne miejsce na lotnisku, rozkładamy karimaty i zasypiamy. Bez problemów i niepokojeni przez miejscowych przesypiamy relatywnie wygodnie do 7:00 rano. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_Hfoi0urQQh2Sea9arFb7cJKCAku20mVn3FHGZN_QMfMZHE9VUUzWPYnEuWrI8MmOQo-mxmLfPU1kAo29BimP42Jt18jQs1x018MaNNkuLCvgBt9Qxchdn6SJtmsq7pEP0aO_mO4TPXp_wfCyHVbOnc5aFcE6_JgFDdr0bb646SR-T9p7CKfWYHk5GsE/s4080/20230722_031018.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_Hfoi0urQQh2Sea9arFb7cJKCAku20mVn3FHGZN_QMfMZHE9VUUzWPYnEuWrI8MmOQo-mxmLfPU1kAo29BimP42Jt18jQs1x018MaNNkuLCvgBt9Qxchdn6SJtmsq7pEP0aO_mO4TPXp_wfCyHVbOnc5aFcE6_JgFDdr0bb646SR-T9p7CKfWYHk5GsE/w640-h480/20230722_031018.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po przebudzeniu od razu szukamy transportu do centrum. Przejazd kosztuje 50 somoni, tj. ok 20 zł. W mieście rozmawiamy z miejscowymi i znajdujemy zabookowany wcześniej Alihostel, gdzie pomimo godizny 8:00 rano możemy się zakwaterować. Pokój robi na nas bardzo dobre wrażenie - czysto, działająca klimatyzacja i przyjemna łazienka. Miejscowi są bardzo mili - pokazują nam sklep i knajpę. Ponadto właściciel hostelu zapytany o ewentualny transport na południe, dzwoni do kierowcy, który oferuje nam przejazd do Vrang za 600 dolarów. Jako, że posiadamy informację, że cena przejazdu mieści się w granicach średniej stawki, akceptujemy ofertę i umawiamy się na spotkanie kolejnego dnia o 4:00 rano. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLjYvz0kBDYqD74PVpLNfymFVDl_wBjdKYP2GdWxlU8AJ0ESpjJN9Zt8TPoPgeKnSymabgxBIyvWOu71xwT9r61LhYOTL5sW-_DZ8ARF8w0OjsQwh796Huo6Rv3fTF9UxmNkAoTYBuXcmB93xqmz7wmr8IIDBPczCY9mKySmaorTMrnGLrg0JPWeo7lzk/s4032/IMG_5767.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLjYvz0kBDYqD74PVpLNfymFVDl_wBjdKYP2GdWxlU8AJ0ESpjJN9Zt8TPoPgeKnSymabgxBIyvWOu71xwT9r61LhYOTL5sW-_DZ8ARF8w0OjsQwh796Huo6Rv3fTF9UxmNkAoTYBuXcmB93xqmz7wmr8IIDBPczCY9mKySmaorTMrnGLrg0JPWeo7lzk/w480-h640/IMG_5767.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W międzyczasie musimy załatwić formalności czyli rejestrację i przepustkę do Górskiego Badachsza . Po wizycie w miejscowym urzędzie OWIR okazuje się, że możemy bez problemów otrzymać wizę na 14 dni i przepustkę na ten czas, ale do jej przedłużenia na okres 30 dni trzeba nam zaświadczenia o pobycie z hostelu. Musimy więc wracać do gospodarza, który akurat gdzieś się ewakuował i następnie z zaświadczeniem wracać do urzędu, który otwarty jest do godziny 14:00. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZN8Q2OHv2zsqiSV1_DXYBV6NwTgLyoRc-njEWnbpDpFtqOG8jQ64gHcy6cHq7Ji6ZusC8-XsAC5wr080gv-L1LVHAoY4a-m4xZ5MaSesu5Sh28ciGp6w6vSj4yNW7Rta51_-NXIr0kp3lkZnpJz7BMRilP8645u0V3zLpO7IYH01cJqdiDvtK3fGzVEM/s3977/20230722_100939.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2983" data-original-width="3977" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZN8Q2OHv2zsqiSV1_DXYBV6NwTgLyoRc-njEWnbpDpFtqOG8jQ64gHcy6cHq7Ji6ZusC8-XsAC5wr080gv-L1LVHAoY4a-m4xZ5MaSesu5Sh28ciGp6w6vSj4yNW7Rta51_-NXIr0kp3lkZnpJz7BMRilP8645u0V3zLpO7IYH01cJqdiDvtK3fGzVEM/w640-h480/20230722_100939.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Gdy wracamy do urzędu okazuje się, że przepustki i rejestracji dziś nie otrzymamy, a dopiero w poniedziałek. Kurs somoni do złotówki to około 0,40 SOM/PLN. Rejestracja pobytu na 30 dni kosztuje 200 somoni, przepustka 50 somoni od osoby. Dopiero po usilnych prośbach okazuje się, że cudowanie możemy uzyskać te dokumenty w dniu dzisiejszym. Jako, że mamy do załatwienia jeszcze kilka rzeczy, postanawiamy, że Marcin z Jankiem zostaną w urzędzie w oczekiwaniu na dokumenty, zaś ja z Januszem pójdziemy na miasto w poszukiwaniu gazu do palników. Po dłuższym spacerze ulicami rozgrzanego słońcem miasta wreszcie udaje się nam znaleźć gaz w kartuszach, ale sprzedawca rzuca cenę 150 somoni za 230 g. Jest to zbyt wysoka kwota, ale po negocjacji udaje się zejść do poziomu 115 somoni . Jako, że znalezienie innego źródła pozyskania gazu okazje się bezowocne, kupujemy 6 kartuszy, po wynegocjowanej cenie. Do hostelu wracamy, gdy upał jest największy, a na zewnątrz panuje temaperatura ponad 40 stopni. Pomimo, że w porównaniu do wczorajszego upału w Dubaju tym razem jest nawet znośnie, postanawiamy przeczekać największy skwar. W hostelu jemy jajko z patelni, przygotowane przez gospodarzy, które ma być subtytutem śniadania, którego jutro nie zjemy.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMNRRRj-12u5saEMqph8cA-o9lC7uiOfcTQNUqLUdm82jMXmB5TkaQh7_FYgdhIh3I1qGIWHvwArYNXVUTQPehjogo71YjgIbZoComqW3vK7s933S0vxg-4yY64x72ta3_OKMl5xe1WOkwTEHEjH_bLglulFcv0cFIOgRgsgBIIk_rpiSRUXtLbDbhohA/s4080/20230722_122805.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMNRRRj-12u5saEMqph8cA-o9lC7uiOfcTQNUqLUdm82jMXmB5TkaQh7_FYgdhIh3I1qGIWHvwArYNXVUTQPehjogo71YjgIbZoComqW3vK7s933S0vxg-4yY64x72ta3_OKMl5xe1WOkwTEHEjH_bLglulFcv0cFIOgRgsgBIIk_rpiSRUXtLbDbhohA/w640-h480/20230722_122805.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po krótkim odpoczynku wychodzimy do centrum jeszcze raz, aby odwiedzić lokalne atrakcje. Ku naszemu zdziwieniu miasto się nam bardzo podoba. Jak na poradziecki ośrodek urbanistyczny jest bardzo dobrze i schludnie urządzone. Wszędzie dominuje przeskalowana, ale przyjemna dla oka architektura, nie brakuje zieleni, w tym parków i skwerów. W porównaniu do np. Bishkeku, to otoczenie jest zupełnie inne, z dużą korzyścią dla tadżyckiej stolicy. Wieczorem upał lekko odpuszcza, a wokoło włączane są fontanny. Robi się bardzo klimatycznie. Jako, iż jesteśmy umówieni z kierowcą o 4:00 rano na wyjazd, relatywnie wcześnie wracamy się do hostelu. Nie ma jednak mowy o odpoczynku, gdyż wieczór spędzamy na rozmowach we własnym gronie z właścicielem hostelu, który jest bardzo rozmowny i opowiada na o historii swojej i swojego kraju. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuR2wPpuZcPFVMETeQGCm9STV2Wm-3Tn2r9zfC86lU-uiiWUAUNq48jt6Yl726CQiEws-gI55Gi-Il8mdQ34lpgAUz5SPTqVqgOaIM8nF5xkR-k_Fuc7H1NF2bARYcCbnA89tNJmgiZJPh_7G8QzLL1Ps1QftihtXXfabzpDMYK6dlbb6uyPiEk5lq1rA/s4096/IMG20230722165250.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuR2wPpuZcPFVMETeQGCm9STV2Wm-3Tn2r9zfC86lU-uiiWUAUNq48jt6Yl726CQiEws-gI55Gi-Il8mdQ34lpgAUz5SPTqVqgOaIM8nF5xkR-k_Fuc7H1NF2bARYcCbnA89tNJmgiZJPh_7G8QzLL1Ps1QftihtXXfabzpDMYK6dlbb6uyPiEk5lq1rA/w480-h640/IMG20230722165250.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9JBLLPu6hamL8jM7M1Z9vbYOpk-QonUdClCkFXfMYxhm92hmp4j3Ge19wx_Py6m2eaQJFyzo4IZ5t2A2NJaenmUbaXCEcO3EiC_AJt83Wy3o3UudhG3m8cEs9Exihfv0WfynFMSDuQx-vQpmsBFq8OwG-apWJnfZTKtqvcBxfMl4DvFKUMEZwbKFFbe0/s4080/20230722_164040.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9JBLLPu6hamL8jM7M1Z9vbYOpk-QonUdClCkFXfMYxhm92hmp4j3Ge19wx_Py6m2eaQJFyzo4IZ5t2A2NJaenmUbaXCEcO3EiC_AJt83Wy3o3UudhG3m8cEs9Exihfv0WfynFMSDuQx-vQpmsBFq8OwG-apWJnfZTKtqvcBxfMl4DvFKUMEZwbKFFbe0/w480-h640/20230722_164040.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKafnQ0aF3w8C5Tt_8yxyp93Rdvu9K74hFh2PkwkpkZ1mBxgs5JmC31SQuWjOB9OrZv5jiXbe0NqZSFVT7TOSpDoIAXChdnfbCUsycGQ8wY_QtSSWjLnfd261QzVjhT-7_mGkU8gyHN3iLe0rPtLbfRN9UvOK4iXakVQ1ok5M0Y2xU6t7N__10Un0RCHM/s3957/20230722_171021.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2968" data-original-width="3957" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKafnQ0aF3w8C5Tt_8yxyp93Rdvu9K74hFh2PkwkpkZ1mBxgs5JmC31SQuWjOB9OrZv5jiXbe0NqZSFVT7TOSpDoIAXChdnfbCUsycGQ8wY_QtSSWjLnfd261QzVjhT-7_mGkU8gyHN3iLe0rPtLbfRN9UvOK4iXakVQ1ok5M0Y2xU6t7N__10Un0RCHM/w640-h480/20230722_171021.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8nTthl0aCsskgl2BiPSkFZK6XHkmr3z1Y3CH1qbtmLZs3Dj0kSHUGjX8np_rty3p12I1t8vAUUOUFir2lqYzCjcaVkhwIZMnZMRB8m5xF602PEhsZQd-S5Fw3M4eFrhlTpPKFmINP0CH4pdc1I7ujmq3GWagwrNd0cl8zjXpHM4x7wI8KFbalO3Bs600/s4033/20230722_174343.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3025" data-original-width="4033" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8nTthl0aCsskgl2BiPSkFZK6XHkmr3z1Y3CH1qbtmLZs3Dj0kSHUGjX8np_rty3p12I1t8vAUUOUFir2lqYzCjcaVkhwIZMnZMRB8m5xF602PEhsZQd-S5Fw3M4eFrhlTpPKFmINP0CH4pdc1I7ujmq3GWagwrNd0cl8zjXpHM4x7wI8KFbalO3Bs600/w640-h480/20230722_174343.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_vMqINhjkpl_-9oRWN_LsIK9UzLxfjZJXEAMey53DuqYs_UVEfMitJu588H3QmV6dY0RihBXa5HN6lnxPafb5dmMvBcbzw_t1F8B5ntVV8i-c9Y7PbKCbxPRotyjkTgfrvBT1souVsh9NWarurlqmKorrJbb49DfxA2YG3wiXsJINP2B-4KKjeV7za1o/s3769/20230722_172902.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2877" data-original-width="3769" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_vMqINhjkpl_-9oRWN_LsIK9UzLxfjZJXEAMey53DuqYs_UVEfMitJu588H3QmV6dY0RihBXa5HN6lnxPafb5dmMvBcbzw_t1F8B5ntVV8i-c9Y7PbKCbxPRotyjkTgfrvBT1souVsh9NWarurlqmKorrJbb49DfxA2YG3wiXsJINP2B-4KKjeV7za1o/w640-h488/20230722_172902.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQdjNuXH2Vf4fsst22rG0tnggn8J5GzoY_3wf6wjFRShNoMKEmoTNkT218OZNViOo9RI5TybRZhyxrqW9Cm4Unj4s2Ilf6dg1ryr8O9dTnRkqgS_R1QCGvWYs9p5G_bnTU_gYWlZaFBw9RXA2u_fvRZVCP-K1ATEeCaemdbOeZIxStnFvY__8mRoXXAy0/s4080/20230722_190742.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQdjNuXH2Vf4fsst22rG0tnggn8J5GzoY_3wf6wjFRShNoMKEmoTNkT218OZNViOo9RI5TybRZhyxrqW9Cm4Unj4s2Ilf6dg1ryr8O9dTnRkqgS_R1QCGvWYs9p5G_bnTU_gYWlZaFBw9RXA2u_fvRZVCP-K1ATEeCaemdbOeZIxStnFvY__8mRoXXAy0/w640-h480/20230722_190742.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9qGWRMo9dsTRXmO5WT3iUPtfF89uqE9IddoXs7AktYP_XG4un4wDQpdbhkazdGPamL8YTp8prq_dNTDVDcd02xJj4jh4M4V6zNDcDU1v7m7YQjKY6k-IRW1mKfnlFHDD8-L-xqb6Odrf9MMWXj3a3ky8f6G5wPjpkLxExlcMsi4i41oefvBAwon2zRw4/s4080/20230722_200615.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9qGWRMo9dsTRXmO5WT3iUPtfF89uqE9IddoXs7AktYP_XG4un4wDQpdbhkazdGPamL8YTp8prq_dNTDVDcd02xJj4jh4M4V6zNDcDU1v7m7YQjKY6k-IRW1mKfnlFHDD8-L-xqb6Odrf9MMWXj3a3ky8f6G5wPjpkLxExlcMsi4i41oefvBAwon2zRw4/w640-h480/20230722_200615.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>23 lipca </b></p><p style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 3:30 w klimatyzowanym pokoju i dziękujemy w duchu za takie wygody, gdyż na zewnątrz jest ciągle upał. Po pół godziny przyjeżdża kierowca i możemy pakować się do Toyoty Land Cruiser. Wyjeżdżamy jeszcze w nocy przez uśpione Dushanbe i po tankowaniu szybko opuszczamy miasto kierując się prosto na południe. Pomimo niedzieli i porannej godziny na drodze panuje ruch. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJEIbL7PgNhQaPrTNfAo7CzHD7Iqp2PJq_4jM4ea88qQIjq8fI-gB2Y2OLuwHFNNF4OH2NnQTJSCkXAsOBoI4wGNw9l_mqhiKDYknGzy9u5UGvICmk8aTk1pwaX3x7VQkBQvg_KCtM1IOjv5MnYC_221_q9Stg1DXPxow8wdS7JwtqwuYLvYWaxJNx1Wg/s4080/20230723_045553.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJEIbL7PgNhQaPrTNfAo7CzHD7Iqp2PJq_4jM4ea88qQIjq8fI-gB2Y2OLuwHFNNF4OH2NnQTJSCkXAsOBoI4wGNw9l_mqhiKDYknGzy9u5UGvICmk8aTk1pwaX3x7VQkBQvg_KCtM1IOjv5MnYC_221_q9Stg1DXPxow8wdS7JwtqwuYLvYWaxJNx1Wg/w640-h480/20230723_045553.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na pierwszym odcinku jezdnia jest w dobrym stanie i podróż odbywa się szybko. Z racji, że nie mieliśmy okazji się wyspać, przez to teraz drzemiemy w dziwnych pozycjach na siedzeniach samochodu. Ja budzę się dopiero w mieście Kolusz, które jest drugim co wielkości miastem w Tadżykistanie. Prawdę jednak mówiąc, nie robi ono na mnie żadnego wrażenia. Otoczenie nie jest specyficzne, a raczej charakterystyczne dla postsowieckiego kraju - skromne domy, typowe miasta i okolica, której świetność przeminęła kilkadziesiąt lat temu. Co kilka kilometrów widujemy plakaty prezydenta Tadżykistanu, który jest najczęściej fotografowaną tutaj osobą. Jego sylwetka zdobi każdy posterunek policji i budynek rządowy.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrjErx6KGDL9VRaocjIq1JnEZ_zYdhn4__ylmP1Gsoufl24njVD07MttRhqdIcMsTEmC-kQkS6zBcEE6ii8dsnEJurAi9W6w6sLPednCKwXjLx5KecYOTnEBF7WA0rU3unOB6pWVz7BBP8jkPeq9MIa5vJgl5hkRkJLGv2jZGGtjklmyAgLuwOwXvDNCs/s4080/20230723_082345.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrjErx6KGDL9VRaocjIq1JnEZ_zYdhn4__ylmP1Gsoufl24njVD07MttRhqdIcMsTEmC-kQkS6zBcEE6ii8dsnEJurAi9W6w6sLPednCKwXjLx5KecYOTnEBF7WA0rU3unOB6pWVz7BBP8jkPeq9MIa5vJgl5hkRkJLGv2jZGGtjklmyAgLuwOwXvDNCs/w640-h480/20230723_082345.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUHqumv1t6AMHEfdJTiCMB_cRXX4e2Yk2w3vN6k68fo76uRRlxuwOyUnVfYf49iNiZPsvMAcZe3sdqSvAU0jZgcfsYqL9hjJFLzs5fzuEcmZwfgc6taxGJ2jHc-MwZU0sVV8LjvZeNBhvVLKi_0IVWmuUWMN8lOLBjhzgz726MW2TolVflCP6T-CucNos/s4096/IMG20230723100619.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUHqumv1t6AMHEfdJTiCMB_cRXX4e2Yk2w3vN6k68fo76uRRlxuwOyUnVfYf49iNiZPsvMAcZe3sdqSvAU0jZgcfsYqL9hjJFLzs5fzuEcmZwfgc6taxGJ2jHc-MwZU0sVV8LjvZeNBhvVLKi_0IVWmuUWMN8lOLBjhzgz726MW2TolVflCP6T-CucNos/w640-h480/IMG20230723100619.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dopiero, gdy zaczynamy kierować się na wschód otoczenie staje się ciekawsze. Wjeżdżamy w góry i przekraczamy wysokość 1800 m npm, gdzie znajduje się pierwszy wojskowy checkpoint, w którym zostawiamy kopie naszego permitu i pozwolenia na pobyt tymczasowy. Przygotowanie 10 kserokopii tych dokumentów zlecił nam kierowca jeszcze dnia poprzedniego, a to rozwiązanie doskonale usprawnia cały proceder. W tym miejscu dowiadujemy ale również o korupcji w Tadżykistanie i widzimy że kierowca na dalszych etapach podróży przekazuje w różnych miejscach małe kwoty pieniężne policjantom. Wygląda to trochę z bioku jak jałmużna wypłacana w monetach. Kwituje to krótkim "coruption", tak jakby było to stałym elementem krajobrazu. Po zjeździe z górskiej przeleczy tracimy znowu wysokość, kierując się do granicy z Afganistanem i doliny rzeki Panj. Ta rzeka i granica będą towarzyszyły nam już do wieczora. Miasto Qualaikhum oznacza koniec drogi asfaltowej. Pozostałe 200 km do miasta Khorog przemierzamy po resztkach asfaltu, żwirze i szutrze, których jakość stawia na próbę zawieszenie naszej Toyoty. Ma słabej jakości drodze czas płynie zdecydowanie szybciej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk5fSMt2KRDJbcew5Xkg_4Lc6Iw-2i8I8fRaFb7otXQ5PFV4aNw7hzV53kPOGhOQFqcLUvlH6Q2ikNmxxwFGM4TZoGL8E6Y1t7PqIRL2dC6LgTLzzKnAIhBNlmhID6Rn7QNDYmdAMeBj-JlMU2VWnz8HIERVSPjQASJhUrW5qA2jGddOfO8XBpShJsWLA/s5040/20230723_140608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2464" data-original-width="5040" height="312" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk5fSMt2KRDJbcew5Xkg_4Lc6Iw-2i8I8fRaFb7otXQ5PFV4aNw7hzV53kPOGhOQFqcLUvlH6Q2ikNmxxwFGM4TZoGL8E6Y1t7PqIRL2dC6LgTLzzKnAIhBNlmhID6Rn7QNDYmdAMeBj-JlMU2VWnz8HIERVSPjQASJhUrW5qA2jGddOfO8XBpShJsWLA/w640-h312/20230723_140608.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ8jrvRng-AFoFPaDsGlmDOQ85yvtHq0z8OKaXAXmyB8LjNw0d73hg84aZHP8FKJtnqIcxd7RETxiNORw2gl6t_VviTRumAUqF9r_-6cxrIq9ECyAhzpXWnGYRUY_Vd_13dKqMqggRVU5jUdTHflAjFgAiINbBZP6LE0EfHL_6abstRQ_LEzVJfBMc5ic/s4080/20230723_115155.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ8jrvRng-AFoFPaDsGlmDOQ85yvtHq0z8OKaXAXmyB8LjNw0d73hg84aZHP8FKJtnqIcxd7RETxiNORw2gl6t_VviTRumAUqF9r_-6cxrIq9ECyAhzpXWnGYRUY_Vd_13dKqMqggRVU5jUdTHflAjFgAiINbBZP6LE0EfHL_6abstRQ_LEzVJfBMc5ic/w640-h480/20230723_115155.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK2wom9KwBkEEzlYKsWy9BVGSZtkOdkOijFBsPO3qhUzoDqcuYSc8fGlhsygSGeUNfzPGo2pq3IVsZWueeL2774CGPltbtkMKtdE81QzeXU9MFf8Oh5C-siKqCN3mw0g6ExfHn-_o-MzYUV7D33l1mZ5rtQuOut054TVWBuErDkawoI2VZ-IQASmF7H4A/s3863/20230723_140624.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2897" data-original-width="3863" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK2wom9KwBkEEzlYKsWy9BVGSZtkOdkOijFBsPO3qhUzoDqcuYSc8fGlhsygSGeUNfzPGo2pq3IVsZWueeL2774CGPltbtkMKtdE81QzeXU9MFf8Oh5C-siKqCN3mw0g6ExfHn-_o-MzYUV7D33l1mZ5rtQuOut054TVWBuErDkawoI2VZ-IQASmF7H4A/w640-h480/20230723_140624.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do Khorogu docieramy około 17:00, a kierowca mówi, że dalej już nie pojedziemy, gdyż i dla niego i dla nas byłoby to zbyt niebezpieczne. Znajduje nam przy tym nocleg w hostelu za 80 somoni od osoby, a po zostawieniu tam bagażu wiezie nas do centrum miasta. Jako, iż od początku wyjazdu postanawiamy, że nie jemy lokalnych potraw aż do zakończenia akcji górskiej, próbujmy zjeść coś mało inwazyjnego. Pada na pizze, która okazuje się odgrzewanym plackiem z piekarnika. Idealnie! Następnie idziemy do miejskiego parku, gdzie trafiamy na lokalny festyn, na którym udaje nam się posłuchać miejscowej muzyki. Po tych wszystkich atrakcjach wracamy do hostelu. Po północy idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrk4dbn53ypL0v7gy5PpNZuKf9t6ffq3hxRr3cJE5pH2F7sAAPZKrPjkzgbhjhEGFmnWSjNPOPQRcTjpYxS9I-x6_ERINFGMIlIKQFYkKx94NKPrFp8pWIrUTAqPD2Cmf0mjITbL_qCkxpWweRdGjgCapVNiis3EjLJe12lTmEG25Ty1Pi7vmpGR6vMlE/s3984/20230723_172714.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2512" data-original-width="3984" height="404" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrk4dbn53ypL0v7gy5PpNZuKf9t6ffq3hxRr3cJE5pH2F7sAAPZKrPjkzgbhjhEGFmnWSjNPOPQRcTjpYxS9I-x6_ERINFGMIlIKQFYkKx94NKPrFp8pWIrUTAqPD2Cmf0mjITbL_qCkxpWweRdGjgCapVNiis3EjLJe12lTmEG25Ty1Pi7vmpGR6vMlE/w640-h404/20230723_172714.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjux-vywKp3F4zhtlMKaK65s7EC9I2-TYWJRZGE4mxsbwitbC57hzt4hj9u_MCXGtYH-Q41JWfemLtJ62LFA-NMJUH3R5Hy3Ugk7WmUjfBc6yfQ3JXeszgqBYHOQwDvKFdX6SsQaIKnQmw_mg6br7COIAJ2wy8z-LVp7riA_D6euZcVBs8Fv4uT8CDgLmo/s4080/20230723_185416.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjux-vywKp3F4zhtlMKaK65s7EC9I2-TYWJRZGE4mxsbwitbC57hzt4hj9u_MCXGtYH-Q41JWfemLtJ62LFA-NMJUH3R5Hy3Ugk7WmUjfBc6yfQ3JXeszgqBYHOQwDvKFdX6SsQaIKnQmw_mg6br7COIAJ2wy8z-LVp7riA_D6euZcVBs8Fv4uT8CDgLmo/w640-h480/20230723_185416.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpNaCpDSdKD3Yd0ikNUsVpr4XtiowCS9dFnTEf7CL2ByWnTvk5pt6SVSfleKHwucOxycaQdR0Wm73HVMYfLsKwb3dH-hIX7wnGymvnKWBHVmcjIUy9GK0Zqik1-PIt8MTvdkmNrDPzmpNLRqxby9gusD43I4XM8lobLPvcdWF9fdoZgjWlRxkCV_vxwRk/s4618/IMG20230723192859.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3464" data-original-width="4618" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpNaCpDSdKD3Yd0ikNUsVpr4XtiowCS9dFnTEf7CL2ByWnTvk5pt6SVSfleKHwucOxycaQdR0Wm73HVMYfLsKwb3dH-hIX7wnGymvnKWBHVmcjIUy9GK0Zqik1-PIt8MTvdkmNrDPzmpNLRqxby9gusD43I4XM8lobLPvcdWF9fdoZgjWlRxkCV_vxwRk/w640-h480/IMG20230723192859.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>24 lipca </b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 5:30 rano, gdy jest już jasno. Pomimo, iż Khorog położony jest na wysokości około 2000 m npm, w nocy temperatura nie spada poniżej 19 stopni, przez co w budynkach jest gorąco. Pakowanie i o 6:00 przyjeżdża nasz kierowca. Po tankowaniu możemy ruszyć w dalszą podróż na południe. Za miastem Khorog, w dolinie rzeki Amu Darii droga jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż na ostatnich 200 km wczorajszej podróży. Gdy nawierzchnia jest asfaltowa, jedziemy szybko, gdy droga zamienia się w szuter, tempo jazdy spada. Początkowo dolina rzeki Amu Daria jest wązka, a droga wiedzie stromymi jej zboczami, nieopodal brzegu. Dopiero przed miasteczkiem Ishkoshim perspektywa staje się szersza, a my wjeżdżamy do właściwego Korytarza Wachańskiego. Automatycznie zmienia się również krajobraz wokół nas z księżycowego na zielone pola rozpościerające się po horyzont w szerokiej dolinie. Rzeka na tym odcinku nie płynie już wąskim korytem, ale rozlewa się po dolinie, tworząc idylliczny i sielski krajobraz terenu sprawiającego wrażenie jako naprawdę przyjaznego do życia. Z każdym kilometrem widać, że otoczenie jest coraz bardziej dzikie - osady ludzkie są niewielkie i dzieli je co najmniej kilka kilometrów, dolinę zamykają wysokie góry- po lewej Parmir, a po prawej Hindukusz, który już położony jest za granicą z Afganistanem. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIwPeXqahEzUERBGogWRVp5g-3mS_1DSZE3OCBu6YFJJhyphenhyphen2seQv4KkBRCblD3ZpjhItsKWg6Oxw82kfNXsYTOytMu_8eeBmGxiDP0G6AUbBqJYSNI9r9P3copGq3J1t2e3qCPVYwZLSpsTEOdC1JFdmexrJiAGARvx8hrZofMIk7aAqeMhDmusRmu-xU/s3981/IMG20230724075458.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2986" data-original-width="3981" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIwPeXqahEzUERBGogWRVp5g-3mS_1DSZE3OCBu6YFJJhyphenhyphen2seQv4KkBRCblD3ZpjhItsKWg6Oxw82kfNXsYTOytMu_8eeBmGxiDP0G6AUbBqJYSNI9r9P3copGq3J1t2e3qCPVYwZLSpsTEOdC1JFdmexrJiAGARvx8hrZofMIk7aAqeMhDmusRmu-xU/w640-h480/IMG20230724075458.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV09HXrTX7eXMgqqWwNcc0rOKtNNGZOtvyhAkIQtIV8mvWxR4u8VHst-V5PQ-d1cSueHzUBQHmPZh4mj5sGbRzbJtPqIbPmgaOGhk9UwQzNcXSEE2bm6AVfAPZReSPeWqEFXv83qEI1dOaD3klhBAmepFvFl8jdFHO8IAmfORWHbRt9_wPAmFAxDhrdcQ/s4096/IMG20230724082426.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV09HXrTX7eXMgqqWwNcc0rOKtNNGZOtvyhAkIQtIV8mvWxR4u8VHst-V5PQ-d1cSueHzUBQHmPZh4mj5sGbRzbJtPqIbPmgaOGhk9UwQzNcXSEE2bm6AVfAPZReSPeWqEFXv83qEI1dOaD3klhBAmepFvFl8jdFHO8IAmfORWHbRt9_wPAmFAxDhrdcQ/w640-h480/IMG20230724082426.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na postój zatrzymujemy się w miasteczku Ishkhoshim, gdzie kierowca je śniadanie, a my z sukcesem próbujemy połączyć się ze światem, za pomocą telefonu satelitarnego. Dalszą część drogi wiedzie stricte korytarzem wahańskim - zatrzymujemy się jeszcze w przy ruinach fortecy Quahgaha, z których roztacza się rewelacyjny widok na okolicę. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5wFA03XjDye8pimW6p8FVTfnpVWBXLI7nd3jqyY6sRM9wuq1pZremv9bOQQs5X4OvkzmGnH7H3VnT2qCg12Xem_1rs9r8k1IzbVCapaX9f9UqHayBr4E5CW8jDxFVRu0eqhe9SUFBEKlaOj1Tmvm1r-QVGGTbuQS_6f7uJvZE-_I88jR1hlT7sX0JJOM/s4080/20230724_091747.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5wFA03XjDye8pimW6p8FVTfnpVWBXLI7nd3jqyY6sRM9wuq1pZremv9bOQQs5X4OvkzmGnH7H3VnT2qCg12Xem_1rs9r8k1IzbVCapaX9f9UqHayBr4E5CW8jDxFVRu0eqhe9SUFBEKlaOj1Tmvm1r-QVGGTbuQS_6f7uJvZE-_I88jR1hlT7sX0JJOM/w640-h480/20230724_091747.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBzXBZjF_vIJtj30dz91ZV05Z-h_JOpg1YnidAygtYU_6G4x7Ti0KQoUkAAl-Xb_J2Jkd5vg0FmDFNH320PFYjxz8fy_KDlcSjDBClh_TUC10Z4s0DpCBGcTNoqT_XYwohr5nXk4cHHNBY3LmGNQdYn1sOGu7jOkzCUMQIA5Tv4rEP45o7u6cPIKWRpc/s7615/IMG20230724095536.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2101" data-original-width="7615" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBzXBZjF_vIJtj30dz91ZV05Z-h_JOpg1YnidAygtYU_6G4x7Ti0KQoUkAAl-Xb_J2Jkd5vg0FmDFNH320PFYjxz8fy_KDlcSjDBClh_TUC10Z4s0DpCBGcTNoqT_XYwohr5nXk4cHHNBY3LmGNQdYn1sOGu7jOkzCUMQIA5Tv4rEP45o7u6cPIKWRpc/w640-h176/IMG20230724095536.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Kierowca dowozi nas około 13:00 do miejscowości Vrang i pomaga znaleźć nocleg u miejscowego gospodarza. Chociaż warunki nie są pierwszej kategorii w skali europejskiej, a toaleta woła o pomstę do nieba, nie mamy miejsca na wybrzydzanie. Niebawem spotykamy się z synem gospodarza, który mówi po rosyjsku i po angielsku, a z rozmowy wynika, że oprowadza turystów po okolicy. Facet jest bardzo pomocny, rozmawia z nami długo, opowiada i chce słuchać naszych opowieści. Rodzina, u której nocujemy przygotowuje nam herbatę, ciasta i jajka na twardo, które pochłaniamy z apetytem. Następnie miejscowy pomaga nam zarejestrować nasz pobyt we Vrang w komisariacie policji. Wizyta w podziemiach komisariatu jest trochę nietypowa, zaś policjant groźnym głosem przestrzega nas przed przekraczaniem górskich rzek po południu, gdyż jest to niebezpieczne, a gdy nam się coś stanie to on będzie miał kłopoty. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpCvuExShUS5PE3Ia_osuYZvmPbHGi42hc1grTcPtJzezQetqjxu59WO9sSym9_9Ptu46IkAh_gA9lW1XfcsumqwHQLl-bd0Rth4Y1QUD6a6LjhCBhxyHLp2NKVz0aTPDnUiGLDNOkw6ESgIfboVNa56Eh-_yksMrcGttmfZ6QjYF2XhNqvjb1P8JAhEQ/s3745/20230724_112154.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3745" data-original-width="2809" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpCvuExShUS5PE3Ia_osuYZvmPbHGi42hc1grTcPtJzezQetqjxu59WO9sSym9_9Ptu46IkAh_gA9lW1XfcsumqwHQLl-bd0Rth4Y1QUD6a6LjhCBhxyHLp2NKVz0aTPDnUiGLDNOkw6ESgIfboVNa56Eh-_yksMrcGttmfZ6QjYF2XhNqvjb1P8JAhEQ/w480-h640/20230724_112154.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpmEisP3ZyNZFTaiqMj0asHQTwaVmP_P6xzaB0fBIKg9bYMlj5dmz-V7HadfKqaT2jXk-Q74fpKsnCQkwBykz7EQN3dLv7TIL-XH7neWXRtxUQM8ouAu-V8A8gdFyN_XLkNyK8wmX2ggYzUCQGc1yudp0A8pcId5sgSlOByaVlxmwIVRwuJlnZMpmhzEs/s4080/20230724_121333.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpmEisP3ZyNZFTaiqMj0asHQTwaVmP_P6xzaB0fBIKg9bYMlj5dmz-V7HadfKqaT2jXk-Q74fpKsnCQkwBykz7EQN3dLv7TIL-XH7neWXRtxUQM8ouAu-V8A8gdFyN_XLkNyK8wmX2ggYzUCQGc1yudp0A8pcId5sgSlOByaVlxmwIVRwuJlnZMpmhzEs/w480-h640/20230724_121333.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtBuas1Bfjo4Vvzo9kLPoSJkzIDmNx5Jfif-WqbidsqXGXn2AIho67d3WK7VdBu8DZoWbzFoQjECo9-1o6_DZTCAvJCDu5M0PhMd5NaI8OqUHxBq6WU61K8omK9uQGHxEg1LEo6ZIdLz0UwXgKx0kJL0o1R6ho4njy2pm6shm0yRVQUjIVD56scVsQrEs/s4080/20230724_121623.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtBuas1Bfjo4Vvzo9kLPoSJkzIDmNx5Jfif-WqbidsqXGXn2AIho67d3WK7VdBu8DZoWbzFoQjECo9-1o6_DZTCAvJCDu5M0PhMd5NaI8OqUHxBq6WU61K8omK9uQGHxEg1LEo6ZIdLz0UwXgKx0kJL0o1R6ho4njy2pm6shm0yRVQUjIVD56scVsQrEs/w480-h640/20230724_121623.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po złożeniu obietnicy, że rzek po południu przekraczać nie będziemy, ruszamy w dalszą drogę. Aby skorzystać z reszty dnia, jaka nam została postanawiamy przejść się na spacer do ruin buddyjskiej świątyni, która znajduje się na wzgórzu dominującym nad miejscowością. Do samej świątyni prowadzi nas miejscowy chłopiec liczący na kilka monet , jako zapłaty za przewodnictwo. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb758EtCAOMaKENkqN7aLkCeWadV-y7_ujXfKu9E0f4EOtMk3BS1-dbyKf-7z9c20LQtKQiPWcyECMDZvsArZgrAuU0QicPRN6cmV6WscCkHaLQczxqhDkoiCO815qYtxnAm30m82_etSuojc3WjBOR9OGEmj3866Gq0DNmdGqkRpQhw5rQ-ZOZ_xpvis/s4080/20230724_143659.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb758EtCAOMaKENkqN7aLkCeWadV-y7_ujXfKu9E0f4EOtMk3BS1-dbyKf-7z9c20LQtKQiPWcyECMDZvsArZgrAuU0QicPRN6cmV6WscCkHaLQczxqhDkoiCO815qYtxnAm30m82_etSuojc3WjBOR9OGEmj3866Gq0DNmdGqkRpQhw5rQ-ZOZ_xpvis/w640-h480/20230724_143659.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Q99CZcG8Nf5-X5O6f39VXOj9ZUKgbsOBsqS-252gHnfciLWRu0YteR00WvRjlOUy2Dx47cu82-QMMlj3kGbgsW-gAoiNIubBdP4mdFa8MzBIXdm4hJiiPVxuRNiO_YMdOtBCGc-qnA0JnhL05moRf53MEA2RP15xhVu7lPe1m_lmysEZmGO9WOiyOOQ/s4096/IMG20230724152714.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Q99CZcG8Nf5-X5O6f39VXOj9ZUKgbsOBsqS-252gHnfciLWRu0YteR00WvRjlOUy2Dx47cu82-QMMlj3kGbgsW-gAoiNIubBdP4mdFa8MzBIXdm4hJiiPVxuRNiO_YMdOtBCGc-qnA0JnhL05moRf53MEA2RP15xhVu7lPe1m_lmysEZmGO9WOiyOOQ/w640-h480/IMG20230724152714.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: left;"><span style="text-align: justify;">Przed wieczorem robimy jeszcze zakupy w lokalnym sklepie, po czym zbieramy się na kwaterę. Nieopodal naszego lokum robimy krótkie posiedzenie przy tradycyjnym tadżyckim stole, a gdy zaczyna się robić chłodniej wchodzimy do pomieszczenia. Wieczorem miejscowi robią się bardziej rozmowni i zaczynają się opowieści o lokalnym terenie, zwyczajach i historii. Okazuje się, że będziemy spać w tradycyjnym pamirskim domu, gdzie większość z elementów wystroju ma swoje znaczenie i symbolikę. Kolejnego dnia decydujemy się na wyjście aklimatyzacyjne do przełęczy Vrang, które również rekomenduje nam syn gospodarza. </span></div><div style="text-align: left;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLPiKEfJSSb3GaOlPdA9ezFJmuCY5rAhYuEZs4SshmfutS8twfDwFnG88bJ7UbWI3u99wpvYtPCoPMIN3MJGyd4z9IQ4Dt-2FYTJfrxkq-IWD1o1ljR53DhzYREC-6B7mO1ElE__Q7bA9ZUUyyK8CI3-g5wJYQzObp714NZJh6qVnB1tvTspK5vBWI7I/s4080/20230724_175415.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLPiKEfJSSb3GaOlPdA9ezFJmuCY5rAhYuEZs4SshmfutS8twfDwFnG88bJ7UbWI3u99wpvYtPCoPMIN3MJGyd4z9IQ4Dt-2FYTJfrxkq-IWD1o1ljR53DhzYREC-6B7mO1ElE__Q7bA9ZUUyyK8CI3-g5wJYQzObp714NZJh6qVnB1tvTspK5vBWI7I/w640-h480/20230724_175415.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFEVnPSBcXfc3IpaS_N1Md8kh06xn_3aWXq-LQI4H9oSeQ6QHHD2D5A4CO8CTObfcH4sJXV172c7ZbugnwUAoSFnILO0xI72gNtXFLQq5aPWiwZY3-ETyrnq_BOiCJ0HJLsemVYspP_M_UGhZhpPLeNEq9a0NHu0hfXIaBqPwkvkLZmgwtnYBRjiOmXIY/s5818/IMG20230724150949.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2749" data-original-width="5818" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFEVnPSBcXfc3IpaS_N1Md8kh06xn_3aWXq-LQI4H9oSeQ6QHHD2D5A4CO8CTObfcH4sJXV172c7ZbugnwUAoSFnILO0xI72gNtXFLQq5aPWiwZY3-ETyrnq_BOiCJ0HJLsemVYspP_M_UGhZhpPLeNEq9a0NHu0hfXIaBqPwkvkLZmgwtnYBRjiOmXIY/w640-h302/IMG20230724150949.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Ciąg dalszy niebawem :)</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div style="text-align: justify;"><br /></div>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-86287695709065657432023-01-13T12:59:00.000-08:002023-01-13T12:59:16.455-08:00Peru 2022 - część 4 . Relacja i opis wejścia na Copicalqui w Cordiliera Blanca (6354 npm) i powrót do Polski<p style="text-align: justify;"><b>4 września</b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy niespiesznie po 7:00 rano. Godzinę później jemy śniadanie, zostawiamy depozyt w hotelu i wychodzimy na miasto z ciężkimi plecakami. Naszym kolejnym i ostatnim celem jest Chopicalqui (6354 m npm), tj. szczyt, z którym porachunki mamy jeszcze od 2017 roku, kiedy próbując go zdobyć musieliśmy wycofać się 5000 m npm z powodu rozstroju żołądka całej ekipy. W tym roku jedziemy tam lepiej przygotowani, zaaklimatyzowani, ale również i solidnie zmęczeni, po zdobyciu już trzech szczytów. Jako, iż znamy okolicę, to i transport nie sprawia trudności. Po drugiej stronie centrum Huaraz znajdujemy bus, którym jedziemy do miasteczka Yungay. Tam szukamy kolejnego transportu w góry. Okazuje się, że przez te ostatnich pięć lat sporo się zmieniło. Jeżdżą tam tylko taksówki, które o dziwo mają oficjalny taryfikator, który pokazuje nam kierowca - za przejazd pod Chopicalqui stawka wynosi 40 soli od osoby. </p><p style="text-align: justify;">W miasteczku kupujemy tylko szybkie przekąski mączne, po czym wsiadamy do starej Corolli. Wraz z nami na pierwszym siedzeniu samochodu jadą dwie miejscowe kobiety, które, jak się później okazało, również przyjechały tam w celach turystycznych. Taksówka powoli toczy się szutrową drogą do granicy Parku Narodowego Huascaran. Tam kupujemy bilety wstępu po 60 soli od osoby i ruszamy w dalszą drogę. Mijamy dwa turkusowe jeziora odwiedzane przez miejscowych, po minięciu których droga staje się coraz gorsza, a samochód jedzie coraz wolniej. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjjF6oDPQ-DfqN9mVeplsncijt8zHJGVyZ5CzVPbzKW8f2xur1XZSN_EwSbysnsSP3scsFBTAkP_mTIiWXGe3pJCn4B78qewVHuanapjhhvZMtvYqu9DTesUh0hSZ7pxd5pM1dY7Dtjp-cWPZBHIeomDgXJQdtD6YbVBLHAJp-YWlhSooxC0JcnxY3/s4096/IMG20220904120029.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjjF6oDPQ-DfqN9mVeplsncijt8zHJGVyZ5CzVPbzKW8f2xur1XZSN_EwSbysnsSP3scsFBTAkP_mTIiWXGe3pJCn4B78qewVHuanapjhhvZMtvYqu9DTesUh0hSZ7pxd5pM1dY7Dtjp-cWPZBHIeomDgXJQdtD6YbVBLHAJp-YWlhSooxC0JcnxY3/w640-h480/IMG20220904120029.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8mh7HFugZr1eoVhjpQBfJbKzilXdrgUfQqpiaddDRBDz16n2dxwEZ0udSD7iU5FTyhTYuGSHEK25Q8dCAuXf87KHauTDoQVNLcbG2a7rB1pD7Oj0AexEQN15TLKMfVauqFFE9hn-RXyz4Q2T2NkJfBwrvw8n10Mw8Rx5-Uf1n-lQ3fvsXzRwP5rbG/s4096/IMG20220904125350.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8mh7HFugZr1eoVhjpQBfJbKzilXdrgUfQqpiaddDRBDz16n2dxwEZ0udSD7iU5FTyhTYuGSHEK25Q8dCAuXf87KHauTDoQVNLcbG2a7rB1pD7Oj0AexEQN15TLKMfVauqFFE9hn-RXyz4Q2T2NkJfBwrvw8n10Mw8Rx5-Uf1n-lQ3fvsXzRwP5rbG/w640-h480/IMG20220904125350.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilNVVgTxsHYRet3nPWmZd-ritmM2AyVpL5rcn9yUcUBnuFZqclAEqi58Z6e_0828pI0036AlzKJ1nOxuhk-8lazailp_ppEKMF2Jc6J0plMTfNXnvXBFfs3SowzNpGhqRkIoMnXq5WmEsoZ1dmnodPHUG5m1qR9O-td6d96-H9KT0tRizyxPC0msVj/s4032/IMG_1259.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilNVVgTxsHYRet3nPWmZd-ritmM2AyVpL5rcn9yUcUBnuFZqclAEqi58Z6e_0828pI0036AlzKJ1nOxuhk-8lazailp_ppEKMF2Jc6J0plMTfNXnvXBFfs3SowzNpGhqRkIoMnXq5WmEsoZ1dmnodPHUG5m1qR9O-td6d96-H9KT0tRizyxPC0msVj/w640-h480/IMG_1259.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNYz9vyePOUOK2dCO79NpLUXhAqTQzgOddfssuYe-tujaBIRv1BPHj_gj2f5oIV1aKCzJdFZrqk2-QIeetNXAYNFO16VOCw03v5gvH2wbmhNLXdQE0JYBCq3sCbS-bns1qVw9PzbcXBjWVbDg1nBj6KWVPHM33akg5CF36ZEzq0z4mXs2np6kPsw2/s4608/IMG_20220904_125225_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNYz9vyePOUOK2dCO79NpLUXhAqTQzgOddfssuYe-tujaBIRv1BPHj_gj2f5oIV1aKCzJdFZrqk2-QIeetNXAYNFO16VOCw03v5gvH2wbmhNLXdQE0JYBCq3sCbS-bns1qVw9PzbcXBjWVbDg1nBj6KWVPHM33akg5CF36ZEzq0z4mXs2np6kPsw2/w640-h480/IMG_20220904_125225_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimAp2wxVvN-KeaBbWYCIi4gJ8COrg0ouIU_DSApjWvdOHJNNiZgIa8feFWkp3FQ7kdRR_AGfGIUMlFSj-O5xbh9_BOy3iWY7XOvO2ytGRvv9mUQtcNxZ4a2tiTk13pLZibBB22GALpj3m3NZNhUGMcemSluiOu1CXoJXDreW1rhxIQwehKgdOuCaMc/s4608/IMG_20220904_132232_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimAp2wxVvN-KeaBbWYCIi4gJ8COrg0ouIU_DSApjWvdOHJNNiZgIa8feFWkp3FQ7kdRR_AGfGIUMlFSj-O5xbh9_BOy3iWY7XOvO2ytGRvv9mUQtcNxZ4a2tiTk13pLZibBB22GALpj3m3NZNhUGMcemSluiOu1CXoJXDreW1rhxIQwehKgdOuCaMc/w640-h480/IMG_20220904_132232_4.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">O 14:00 opuszczamy taksówkę na znajomym zakręcie drogi i wychodzimy w góry. Od razu atakują nas nieznośne stada much - dziwne jak na 4100 m npm. Przemierzamy skarłowaciały lasek, następnie dolinę i docieramy do opuszczonego base camp. Tam poza krowami nie spotykamy nikogo. Gdy chcemy iść w dalszą drogę, ścieżka po której kroczymy teoretycznie zgadza się z mapą, ale w terenie niemal znika. Maszerujemy więc trochę na azymut po kamienistym stoku, by na morenowym grzbiecie złapać wreszcie właściwy szlak. W drodze do obozu morenowego spotykamy peruwiańskiego przewodnika z klientem, którzy byli dziś na szczycie. Rozmawiamy chwilę - życzymy sobie powodzenia i idziemy dalej. Niestety tutaj po raz kolejny schodząc z moreny "łapiemy" niewłaściwą ścieżkę i nadrabiamy czasu na błądzenie po głazach. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitAE9AUpfm7KuvEmgZp7IIhAjUUpXOpeO0JPA4q_bzmmVw4ff4eONJS-3cXE352DEh8NI9OS8OuPwSAGZcmBA7vjvqTufEbPYk510sboMOeZMT3qcVe6Ybr0pRwaaQLhmm5QDrxppRA538lhJ3j-RP5Cg0SQxjeU-xznuzC3o-JJu9KQmbhraVqsbV/s4096/IMG20220904140749.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitAE9AUpfm7KuvEmgZp7IIhAjUUpXOpeO0JPA4q_bzmmVw4ff4eONJS-3cXE352DEh8NI9OS8OuPwSAGZcmBA7vjvqTufEbPYk510sboMOeZMT3qcVe6Ybr0pRwaaQLhmm5QDrxppRA538lhJ3j-RP5Cg0SQxjeU-xznuzC3o-JJu9KQmbhraVqsbV/w640-h480/IMG20220904140749.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjql6k3T3VmxdYeQs6Kb4fbkk9jHclfI0eb7cmDaytt_XDgfPwfaCV-Zj7HkjD0PpQ9pcpx_qBBOVes8fC-HZhLlEkAHpvUrvYbT7R4pKnISWcnL4oZjTuVC3Db-JOfv3PZbtIHVNAwLX-6fWOeI_KdUKTkYaAwWBqzY_164_6i5Y0YVHO0WfbMd3qz/s3264/IMG20220904151332.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjql6k3T3VmxdYeQs6Kb4fbkk9jHclfI0eb7cmDaytt_XDgfPwfaCV-Zj7HkjD0PpQ9pcpx_qBBOVes8fC-HZhLlEkAHpvUrvYbT7R4pKnISWcnL4oZjTuVC3Db-JOfv3PZbtIHVNAwLX-6fWOeI_KdUKTkYaAwWBqzY_164_6i5Y0YVHO0WfbMd3qz/w640-h480/IMG20220904151332.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8z1NlqC5NdPo-TWXkhp7D06Pg95hA3pLwcO0eqrQwTIJmQlEQyqlQ_1hA_relCBZllLzCZrKCgnoi0kgAUlodOhkrmN0wsNp-kCnIaJpbTqqVAucumZsXEeTaSrOHSFM0CxWvH9Mz4dG4JWKtcxfUhY3TMASlzObKRLsxBPsR2fJDqRb5muXTExoh/s8800/IMG20220904151357.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3088" data-original-width="8800" height="224" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8z1NlqC5NdPo-TWXkhp7D06Pg95hA3pLwcO0eqrQwTIJmQlEQyqlQ_1hA_relCBZllLzCZrKCgnoi0kgAUlodOhkrmN0wsNp-kCnIaJpbTqqVAucumZsXEeTaSrOHSFM0CxWvH9Mz4dG4JWKtcxfUhY3TMASlzObKRLsxBPsR2fJDqRb5muXTExoh/w640-h224/IMG20220904151357.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDEIqAUPXqg6dG6BuAsAEJN9jGrDGnPfHJi3LYc8IryUvbJou5uAI_g8FsfpnoSvG_LOg2DQR7AglsztqMZCVzQXskbSd240liwf0kxh_80e6-jlcipC7Wp6xjsh4Vz0wWtdXWjhT0P-mbrTxXutJv9uVoIqhU2UlCL4P4Al8mvy72-WlT-RCZE2aT/s4608/IMG_5528.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDEIqAUPXqg6dG6BuAsAEJN9jGrDGnPfHJi3LYc8IryUvbJou5uAI_g8FsfpnoSvG_LOg2DQR7AglsztqMZCVzQXskbSd240liwf0kxh_80e6-jlcipC7Wp6xjsh4Vz0wWtdXWjhT0P-mbrTxXutJv9uVoIqhU2UlCL4P4Al8mvy72-WlT-RCZE2aT/w480-h640/IMG_5528.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4MiZ72BEjDix0izPnBDoEAUcjswYxDnvwLoWyoMh233hGT9KjUYou0xoS2m3Q3RI91FqmVGHhwojvLNtbqwpUG-yhGW9G_D5x0pGy13Nj-o-cVeMwYljgBN0tC6md_gb77prEUwQVPScdF_vAMRZ_CBgjtvNiWfC8P_Fc-GEOpwVKuAZMiwJdS-jG/s4608/IMG_20220904_151210_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4MiZ72BEjDix0izPnBDoEAUcjswYxDnvwLoWyoMh233hGT9KjUYou0xoS2m3Q3RI91FqmVGHhwojvLNtbqwpUG-yhGW9G_D5x0pGy13Nj-o-cVeMwYljgBN0tC6md_gb77prEUwQVPScdF_vAMRZ_CBgjtvNiWfC8P_Fc-GEOpwVKuAZMiwJdS-jG/w640-h480/IMG_20220904_151210_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Idziemy z Jankiem z przodu, a za nami Janusz, któremu wraz z wysokością wraca męczący kaszel. Jest już 18:00, a słońce zachodzi, gdy docieramy do Moraine Camp na wysokości 4970 m npm. Na miejscu spotykamy dwóch przewodników peruwiańskich z klientami, z którymi standardowo zamieniamy kilka zdań. Robi się zimno, więc wyszukujemy pustą platformę i rozbijamy namiot po skałą. Przypominamy sobie miejsce, gdzie pięć lat temu spędziliśmy chyba najgorszy górski nocleg naszego życia. Dowiadujemy się także, że zmieniło się miejsce, skąd pobiera się wodę. Wieczorem gotujemy, zaś przewodnik przynosi nam jeszcze jedzenie jakie mu zostało - jest trochę chleba, sos pomidorowy i zupki w proszku. Wieczorem przeprowadzamy jeszcze trudną rozmowę z Januszem, który że względu na nawrót ataku kaszlu na podejściu, rozważa rezygnację z dalszego zdobywania szczytu. Ostatecznie po rozważeniu wszelkich za i przeciw postanawiamy, że razem idziemy wyżej, ale w razie pogorszenia jego stanu zdrowia - wszyscy również zejdziemy. Z takim nastawieniem kładziemy się spać, a na lodowcu nieopodal co jakiś czas odzywają się seraki, które z hukiem rozbijają się na lodowcu.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNcAGnJU_0dRqw0itoDaJEZwxwp0iiGhLINP7qtiIHDlkAXGNybN8s0wjwfjCdlGqzfG6bTUW9R5r-GeRjcyD-ylFdvAAhnMQ88HsTdTkDzK56S_chRpvZhdHFepMyHnbrywHTGy3mjvFKcPekWrTkIYA8KA_O7PZCRL5L3uhJD8uxarydGiw83h-N/s4608/IMG_5529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNcAGnJU_0dRqw0itoDaJEZwxwp0iiGhLINP7qtiIHDlkAXGNybN8s0wjwfjCdlGqzfG6bTUW9R5r-GeRjcyD-ylFdvAAhnMQ88HsTdTkDzK56S_chRpvZhdHFepMyHnbrywHTGy3mjvFKcPekWrTkIYA8KA_O7PZCRL5L3uhJD8uxarydGiw83h-N/w640-h480/IMG_5529.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh62j8CExOlRnFSD482KXSNAvEGFWAezSZ7k9N1oz3CZYb6oqODBixk8iiQF-FomFkih1XpA-cjRRF6MmCGKo7ucSrfn9BSHmtrZgevD1Xmr-BWoUD3nVc4aOtw-Bj8C5ZOfxjJOa1MEPy6m3wziry96iDk5LBRvh_0VF3E8H9agbTu7U6CaAf1HJXY/s4608/IMG_5534.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh62j8CExOlRnFSD482KXSNAvEGFWAezSZ7k9N1oz3CZYb6oqODBixk8iiQF-FomFkih1XpA-cjRRF6MmCGKo7ucSrfn9BSHmtrZgevD1Xmr-BWoUD3nVc4aOtw-Bj8C5ZOfxjJOa1MEPy6m3wziry96iDk5LBRvh_0VF3E8H9agbTu7U6CaAf1HJXY/w640-h480/IMG_5534.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>5 września</b></p><p style="text-align: justify;">Chociaż dziś ambitnie w planie mamy nocleg na lodowcu, wstajemy niespiesznie około 7:00 - do obozu na lodowcu jest tylko około 4 h drogi. Czekamy, aż słońce wstanie, suszymy śpiwory i rozmawiamy ze znajomym przewodnikiem, który dokładnie tłumaczy nam drogę do obozu, a następnie na szczyt. Twierdzi, że przed obozem nawet nie trzeba się związywać liną, gdyż mosty śnieżne są dobrze widoczne.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVZdoi9BJkF1XpbXX2DjEATCAAUuS6Z-hjxuKB0qoU3by3dUSLo4IJPbB-gURYgXQFMIKyrXc5Qn1nxEz6UcT9REAv-aU2C2pKyILkkWmaeLljcQKSXpfvvmC90MYpwjvcuERBjRomKRpG4m6tdBw1MDLA9tpIEBX7xKFW_UysvhqguHL21-10oiez/s4608/IMG_20220905_082450.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVZdoi9BJkF1XpbXX2DjEATCAAUuS6Z-hjxuKB0qoU3by3dUSLo4IJPbB-gURYgXQFMIKyrXc5Qn1nxEz6UcT9REAv-aU2C2pKyILkkWmaeLljcQKSXpfvvmC90MYpwjvcuERBjRomKRpG4m6tdBw1MDLA9tpIEBX7xKFW_UysvhqguHL21-10oiez/w640-h480/IMG_20220905_082450.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC-JGg_GHQZqGbtoKOuzlzHBb1u8R7XvL_M-qz1htkZMtdtVr_Udu72PKHpVlvrmWhSDg2ml_fJHJoUCIa_zbCey_pGVyjvKbzssDFMeHZrInkA8a3ChNc0UilO2W8quyK3Hmh_2Urq3nhhrtKxaG_0R-8MEnGw09b_LUqsEj_CcQSj1B6TaGCrbiO/s3264/IMG_20220905_085826_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC-JGg_GHQZqGbtoKOuzlzHBb1u8R7XvL_M-qz1htkZMtdtVr_Udu72PKHpVlvrmWhSDg2ml_fJHJoUCIa_zbCey_pGVyjvKbzssDFMeHZrInkA8a3ChNc0UilO2W8quyK3Hmh_2Urq3nhhrtKxaG_0R-8MEnGw09b_LUqsEj_CcQSj1B6TaGCrbiO/w640-h480/IMG_20220905_085826_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ux7lKAZyoLUO0hdDqVvy9-A409L-auTXUCmDQVc5gNLhqL0IAlQdGpWqXGR_6-vYzfFoABWiX24pnXykFyV4ClD-RVmVc8xehoJO8YryEos3A01UF2t8Jddh3i-3rTkxCIwmy5zHeZQtWYSNOWAutfnhufgQhgvTB5_iSU2-_MguvpFfuxky-jVE/s3264/IMG_20220905_085836_5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ux7lKAZyoLUO0hdDqVvy9-A409L-auTXUCmDQVc5gNLhqL0IAlQdGpWqXGR_6-vYzfFoABWiX24pnXykFyV4ClD-RVmVc8xehoJO8YryEos3A01UF2t8Jddh3i-3rTkxCIwmy5zHeZQtWYSNOWAutfnhufgQhgvTB5_iSU2-_MguvpFfuxky-jVE/w640-h480/IMG_20220905_085836_5.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxux6Raou04-SdzzVJcFSava8eVcHp3AQ3SXRpQOKGt6TV8cQBFOk8oweXUiOwk2I8t0xcZi1PT-BzcYzULKrWdEB5ajvw1zfiNhMCj6JJcyvVB-6rbr9krenHVTXotBQBq9-is78dKsjKOzUBbz9t2Mbm0ObLoMMAeIpd7GydlKeUTw4RJnixYweA/s8494/IMG20220905095010.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3088" data-original-width="8494" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxux6Raou04-SdzzVJcFSava8eVcHp3AQ3SXRpQOKGt6TV8cQBFOk8oweXUiOwk2I8t0xcZi1PT-BzcYzULKrWdEB5ajvw1zfiNhMCj6JJcyvVB-6rbr9krenHVTXotBQBq9-is78dKsjKOzUBbz9t2Mbm0ObLoMMAeIpd7GydlKeUTw4RJnixYweA/w640-h232/IMG20220905095010.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dziękujemy za wszelkie wskazówki, pakujemy namiot i ruszamy w drogę do góry. Początkowo wiedzie ona po wielkich głazach, by po około pół godziny marszu skręcić w kierunku lodowca, poszarpanego szczelinami i najeżonego mnóstwem seraków wielkości domu jednorodzinnego. Po weryfikacji stanu śniegu i lodu nie mam wątpliwości, że poza założeniem raków i wyciągnięciem czekanów, musimy się związać liną. Szczelin jest bardzo dużo, droga wiedzie również pod serakami. Mając na względzie, że za nami dziś nikt nie idzie i w obozie będziemy sami, lodowiec tym bardziej nie zachęca do spacerów. Postanawiamy przejść go szybko aby ograniczyć ryzyko związane z obiektywnymi niebezpieczeństwami, które z niego wynikają. Szukamy starych śladów, które są słabo widoczne na śniegu. Kluczą one początkowo pomiędzy serakami, a następnie wyprowadzają na uszczelniony lodowiec. Ścieżka widoczna na śniegu lawiruje i omija szczeliny, przekracza mosty śnieżne, aż wreszcie dociera do rozległego plateau na wysokości około 5450 m npm. Dopiero gdy znajdujemy platformy pod namioty wykopane w śniegu to wiemy, że dotarliśmy na miejsce obozu. Jest 12:30, wiec droga tutaj zajęła nam jedynie 2:30 h, co świadczy o dobrym tempie i aklimatyzacji. Bez zwłoki poprawiany jedną z platform i stawiamy w niej namiot. Konstrukcję mocujemy na kijkach trekkingowych, fartuchy przysypujemy śniegiem. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbtzj_k_7XB-n4OEdlj2uMrbUIKPbnadxPyrLpTmlEoJzeQRD3sRAlselyzz1gaZqA3o5KXO-mZYSIkCpUp5jQa7zao1hViFdZDFZzQTQJlMoi42kidrSbStrDX4902O6wMnA5d5dqJsqwtWc2ytQLVH-pjv-dOfkwIqm5YAqQW5xKJNRmbPMeml1T/s4032/IMG_1271.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbtzj_k_7XB-n4OEdlj2uMrbUIKPbnadxPyrLpTmlEoJzeQRD3sRAlselyzz1gaZqA3o5KXO-mZYSIkCpUp5jQa7zao1hViFdZDFZzQTQJlMoi42kidrSbStrDX4902O6wMnA5d5dqJsqwtWc2ytQLVH-pjv-dOfkwIqm5YAqQW5xKJNRmbPMeml1T/w640-h480/IMG_1271.jpg" width="640" /></a></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjUMtuThq6yVpaIoC_Ul3VmplIZgIKBEBEsRcHHgAEVyf-KchbNR3CgTBBJCh44TWevPsD5qrpbifIc8a4jjCkjs1ZkwimBiVn5y85PaU31y5R2jES6-P0x2aWz7tYEnf9ryx3xK2y3QwhOqjTY0NR7lySLpv0kXxGWxKboo9ElO3iMVRP0ncU48EJ/s3264/IMG20220905112558.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjUMtuThq6yVpaIoC_Ul3VmplIZgIKBEBEsRcHHgAEVyf-KchbNR3CgTBBJCh44TWevPsD5qrpbifIc8a4jjCkjs1ZkwimBiVn5y85PaU31y5R2jES6-P0x2aWz7tYEnf9ryx3xK2y3QwhOqjTY0NR7lySLpv0kXxGWxKboo9ElO3iMVRP0ncU48EJ/w640-h480/IMG20220905112558.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSJMJgLj3q5qjT6vo7jTXKF8nbLSLlTZS5b0eivOCIK-sUQGArgQKJD6fnywN8QiOYE8cu7gEsJWK2vV9zBWnZz9vRfDJ6X5f2jxk9_G4tTuOvl7eG6XQBkFSJL_b-yBjd7a-SYQ6M433RTcKfzt4qHg_9zFQMw0RGJYlpr3w1i7Iie89Eryo90x4S/s4096/IMG20220905112521.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSJMJgLj3q5qjT6vo7jTXKF8nbLSLlTZS5b0eivOCIK-sUQGArgQKJD6fnywN8QiOYE8cu7gEsJWK2vV9zBWnZz9vRfDJ6X5f2jxk9_G4tTuOvl7eG6XQBkFSJL_b-yBjd7a-SYQ6M433RTcKfzt4qHg_9zFQMw0RGJYlpr3w1i7Iie89Eryo90x4S/w640-h480/IMG20220905112521.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy2Czg87C72y--_EYsdeotDLi0rmYcoNRR9n0q-CvYQP_87j0UoAxdcO6PSwd7FudpLvewPuqkHBLgzHpN4nZTy-F4JPDGqZI5F-kM7XDOVIzibg3CqK-eNhjZCgE5ECSsNyYo4HId8Za3qJ9lN34Jvjuib5ETlNNVqSexWYm3P2pbzMudYYQAbq7C/s4608/IMG_20220905_112331_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy2Czg87C72y--_EYsdeotDLi0rmYcoNRR9n0q-CvYQP_87j0UoAxdcO6PSwd7FudpLvewPuqkHBLgzHpN4nZTy-F4JPDGqZI5F-kM7XDOVIzibg3CqK-eNhjZCgE5ECSsNyYo4HId8Za3qJ9lN34Jvjuib5ETlNNVqSexWYm3P2pbzMudYYQAbq7C/w480-h640/IMG_20220905_112331_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPC40bregNswyTqr5eQSEbaRhJtLyTS04t0sjM4nQtEyeY4DIARouOytKDdeOTqNBRxOSt1snQyKjrY3uVuKtBDKFrTrAhyYcuHgY8wuzURINdVYFtCCtesC-YmH5Go3HHHLKfrX3SPcyeWUXwlksaDBwefshvtqoBcGsU60ZdjVeUS0UwGllRUrYh/s4608/IMG_20220905_120219_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPC40bregNswyTqr5eQSEbaRhJtLyTS04t0sjM4nQtEyeY4DIARouOytKDdeOTqNBRxOSt1snQyKjrY3uVuKtBDKFrTrAhyYcuHgY8wuzURINdVYFtCCtesC-YmH5Go3HHHLKfrX3SPcyeWUXwlksaDBwefshvtqoBcGsU60ZdjVeUS0UwGllRUrYh/w480-h640/IMG_20220905_120219_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIJPH2AaISdWlIxm_Xwqnfz2OQhfCRgpj8OYpDk83xi90yJG39qTx8ozzuuVFzWC8n2obDTYTj-i2iyOetzbqi6VhTAlHNAeuJjw_i2jIzYOiu2oU6AFmw9u7JyFxLIot9bENV4AbbINPkx0M8Uu_EJBFccQzWXbKHvGvpNPLOh2HPyfmqu_kR8c3P/s5856/IMG20220905132258.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3104" data-original-width="5856" height="340" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIJPH2AaISdWlIxm_Xwqnfz2OQhfCRgpj8OYpDk83xi90yJG39qTx8ozzuuVFzWC8n2obDTYTj-i2iyOetzbqi6VhTAlHNAeuJjw_i2jIzYOiu2oU6AFmw9u7JyFxLIot9bENV4AbbINPkx0M8Uu_EJBFccQzWXbKHvGvpNPLOh2HPyfmqu_kR8c3P/w640-h340/IMG20220905132258.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQR1AmP7MKTLtVv-74PbbN8e0L4xgccnotUqqvXFPqovK9mQShJNs6Q0bAREM7tSegqguayRDOMg4cFgtLAB2wby2oASoMZmqZ5AjK5Gll-V7mqrOgiJ4XJQt-YERQ5hFv56jvXWwnGsgVnnJMaLg2ffUbsv9-S05XeFXv3lCCxbfc9Gj7WEt8AQrO/s9616/IMG20220905132444.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3104" data-original-width="9616" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQR1AmP7MKTLtVv-74PbbN8e0L4xgccnotUqqvXFPqovK9mQShJNs6Q0bAREM7tSegqguayRDOMg4cFgtLAB2wby2oASoMZmqZ5AjK5Gll-V7mqrOgiJ4XJQt-YERQ5hFv56jvXWwnGsgVnnJMaLg2ffUbsv9-S05XeFXv3lCCxbfc9Gj7WEt8AQrO/w640-h206/IMG20220905132444.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">Całe popołudnie i wieczór topimy śnieg i gotujemy wodę. Kto próbował, ten wie, że to mozolne zadanie wymagające czasu. Pakujemy również plecaki na atak szczytowy, aby jak najmniej pozostało do zrobienia na jutro rano. Nie mając do zrobienia niczego konkretnego poza dobrym nawodnieniem i odżywieniem, niedługo po zapadnięciu zmroku idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8KzYlM0-2nj8lLv7dgPM4LXDyeoVpLWTv5i4UmLVkAJkqlJvR7aE17EmuJlB3NWHZVaCaLQf3oNc3CRF-dSg81J14m5GKmaq_829epLMswFDps4h9LzlQHtRqdmWHIpe34xMBFbk51rJxpFLz4KtSKARGvq9V9wwIMb_0CDnMh4xbyCSwLe6jV8Gg/s2448/IMG20220905133149.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="1800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8KzYlM0-2nj8lLv7dgPM4LXDyeoVpLWTv5i4UmLVkAJkqlJvR7aE17EmuJlB3NWHZVaCaLQf3oNc3CRF-dSg81J14m5GKmaq_829epLMswFDps4h9LzlQHtRqdmWHIpe34xMBFbk51rJxpFLz4KtSKARGvq9V9wwIMb_0CDnMh4xbyCSwLe6jV8Gg/w470-h640/IMG20220905133149.jpg" width="470" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Cu7rna2fAuvC38se9YEvasUnXoGE3AWgPD0LNJNjyi1PoR2ZrIcGIgPECp_CSfrwUwlsnpRZKcdHzPDYjs4j7BChVR0ywCBhXJzYonOPiHkwmFD9x8_qmNg7rnV9-sLBW4B1J9xBPmmgVGupRl6nzep-7RlkBx_a-yuUUI1JufvudeZXMNMOOAE2/s4096/IMG20220905142215.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Cu7rna2fAuvC38se9YEvasUnXoGE3AWgPD0LNJNjyi1PoR2ZrIcGIgPECp_CSfrwUwlsnpRZKcdHzPDYjs4j7BChVR0ywCBhXJzYonOPiHkwmFD9x8_qmNg7rnV9-sLBW4B1J9xBPmmgVGupRl6nzep-7RlkBx_a-yuUUI1JufvudeZXMNMOOAE2/w640-h480/IMG20220905142215.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2a1kj2xzCz85IQ79-FTtBTvEra653wF-HIaeXGpYBbSycn5j1pQ_B_J6m0fmM3ZhMBVtJuHn26pd5YRM_0pa2_5wVhyCjVeInboU4PJcVCtYsp2aBH-TzP044AwLoMoH27G_UGwil3hSOrDdm3r9d3yjZcEHqanX3PhOSnVff4QH4OoSc6KM33ehY/s4608/IMG_20220905_134614_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2a1kj2xzCz85IQ79-FTtBTvEra653wF-HIaeXGpYBbSycn5j1pQ_B_J6m0fmM3ZhMBVtJuHn26pd5YRM_0pa2_5wVhyCjVeInboU4PJcVCtYsp2aBH-TzP044AwLoMoH27G_UGwil3hSOrDdm3r9d3yjZcEHqanX3PhOSnVff4QH4OoSc6KM33ehY/w480-h640/IMG_20220905_134614_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiCglFbUGREmH54xzP9-4RntOAt-ik5grd5K8pn22zNE0G3PBW6Shf-Mk7LOGhrHSCOVBXPcjSBZrO8rJP2lCC9PhjpUpBmrxCiv63Vo-mlcvUyi_q5Pzt-wLl4iRm_LKrx7S7S9rAG7_ayh5ambCm-SX9x6C8dvUcHAW9c1IMa8Bj2Yi182JQm3Zu/s3264/IMG_20220905_175141.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiCglFbUGREmH54xzP9-4RntOAt-ik5grd5K8pn22zNE0G3PBW6Shf-Mk7LOGhrHSCOVBXPcjSBZrO8rJP2lCC9PhjpUpBmrxCiv63Vo-mlcvUyi_q5Pzt-wLl4iRm_LKrx7S7S9rAG7_ayh5ambCm-SX9x6C8dvUcHAW9c1IMa8Bj2Yi182JQm3Zu/w480-h640/IMG_20220905_175141.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>6 września</b></p><p style="text-align: justify;">Atak szczytowy na Chopocalqui, jaki zakładaliśmy brał pod uwagę wyjście o 2:00 rano i pobudke godzinę wczesniej. Pobudka nastąpiła zgodnie z założeniami, ale wyjście już nie bardzo. Długo czasu zajęło nam topienie wody ze śniegu na śniadanie oraz założenie na sobie całego górskiego ekwipunku. Obawiając się zimna i chcąc przetestować zakupione ogrzewacze chemiczne, włożyłem je do butów. Ostatecznie wychodzimy o 3:00, chociaż biorąc pod uwagę naszą dobrą aklimatyzację, była to według mnie godzina odpowiednia. Z wczorajszej rozmowy z przewodnikiem wiemy, że po wyjściu powinniśmy kierować się za śladami wiodącymi prosto w górę, a nie tymi, które prowadzą trawersem w kierunku masywu Huascaran. Tak też robimy i po około stu metrach podejścia naszym oczom ukazuje się szczelina, która przecina ścieżkę. Nie taka standardowa, jakich przekraczaliśmy kilkanaście dnia poprzedniego, ale szeroka na około 5 metrów, głęboka na kilkanaście i ciągnąca się po horyzont z każdej strony, bez możliwości obejścia. Przez tą szczelinę prowadzi most śnieżny, który jest wg mnie najbardziej wątłym i najmniej stabilnym mostem śnieżnym jaki do tej pory widziałem - długości kilku metrów, a grubości jedynie kilkudziesięciu centymetrów. Nawet przy asekuracji ze stanowiska, jego zerwanie musi kończyć się kilkumetrowym wahadłem. Dodatkowo w nocy most zapewne jest u szczytu stabilności, jednak na zejściu z pewnością nie odważyłbym się po nim przejść. Przewodnik miał jednak trochę zaburzone poczucie bezpieczeństwa. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQTXKYvgg2LKmqiEDsKjSE1xm9Nd8_HHHAq42HZ0Ffyibxj-fqa5ztZDM85Da7WQt_klk7vDPnsss1f3t_LPdCj4EOT-UqkbRYZSYlW1pG5DlEsKDj909EtG2tMyH2tZPn7aHYXpzkwwpJYVgNhZIaTZQWI9EBBB_P-vqrn8-TsGa5rfEMqLNB2DMB/s4096/IMG20220906011747.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQTXKYvgg2LKmqiEDsKjSE1xm9Nd8_HHHAq42HZ0Ffyibxj-fqa5ztZDM85Da7WQt_klk7vDPnsss1f3t_LPdCj4EOT-UqkbRYZSYlW1pG5DlEsKDj909EtG2tMyH2tZPn7aHYXpzkwwpJYVgNhZIaTZQWI9EBBB_P-vqrn8-TsGa5rfEMqLNB2DMB/w640-h480/IMG20220906011747.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj77PZZLJDoAEChuIRnkQbJSVt8yfZb_GqtPfNu0QH3HKR2vlT5jBODFfy7cCOoQSu551WFdrhN68ngye4XUClpDfE9JSW9IbkK8sc_kMgNlhHejW61dNF1eLHD4zDIXuXc2L-0pg4sKuhfJZeFRzvqWX4Ax8zqvIwJoIig1IGVYJfllxKSsmFdnqwb/s4096/IMG20220906031738_BURST000_COVER.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj77PZZLJDoAEChuIRnkQbJSVt8yfZb_GqtPfNu0QH3HKR2vlT5jBODFfy7cCOoQSu551WFdrhN68ngye4XUClpDfE9JSW9IbkK8sc_kMgNlhHejW61dNF1eLHD4zDIXuXc2L-0pg4sKuhfJZeFRzvqWX4Ax8zqvIwJoIig1IGVYJfllxKSsmFdnqwb/w640-h480/IMG20220906031738_BURST000_COVER.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnQ-4A1NbXUAoz1RyHyPyyWJMz2-pMb6G0_FDfXh7QP_-6oW-g1ntNcZr09Ks45Hdxp6caLLx3wfJlLiYCO7KvmhnxztXq-x1PRXvkBR393akJiWOoJOukNSJ_r_S1wtkD5VCbYdFrzKXh55oTiODteyMcImVCEzAXIADCBg57XD-3pBCC0l_UVga/s4096/IMG20220906041912.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnQ-4A1NbXUAoz1RyHyPyyWJMz2-pMb6G0_FDfXh7QP_-6oW-g1ntNcZr09Ks45Hdxp6caLLx3wfJlLiYCO7KvmhnxztXq-x1PRXvkBR393akJiWOoJOukNSJ_r_S1wtkD5VCbYdFrzKXh55oTiODteyMcImVCEzAXIADCBg57XD-3pBCC0l_UVga/w640-h480/IMG20220906041912.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po chwilowym postoju decydujemy się nie ryzykować i próbować drogi niezalecanej przez przewodnika, która ww. szczelinę obchodziła szerokim łukiem. Idąc z przodu szperam czołówką po śniegu, szukając świeżych śladów. Ścieżka wznosi się dość stromo i kluczy pomiędzy szczelinami. Następnie wyprowadza nas na lodowy grzbiet na wysokości około 5700 m npm, którym wiedzie w kierunku szczytu. Teoretycznie ścieżka wiodąca grzbietem przywodzi na myśl relatywnie prostą drogę, jednak w żadnym wypadku taka nie jest. Mówić, że przebieg ścieżki wiodącej do szczytu był skomplikowany, to tak jakby nic nie powiedzieć. Droga przecina stoki, wspinała się na pomniejsze grani, obchodzi i przekracza szczeliny, a czasem nawet prowadzi przez obniżenia terenu. Od wysokości ok 5900 m npm zaczyna robić się naprawdę stromo - śnieg o nachyleniu powyżej 45 stopni, miejscami powyżej 50. Niewiele poniżej 6000 m npm, już po świcie, trafiamy na trudności techniczne w postaci pokonania kilkumetrowego stoku śnieżnego, prowadzącego trawersem przez pionową, śnieżno-lodową ścianę, a następnie pojawia się konieczność pokonania kilkumetrowego progu śnieżno-lodowego o nachyleniu równych 90 stopni. Tego z marszu zrobić już nie możemy. Przydała się niesiona na plecaku dziaba i szable śnieżne oraz ekspresy. Pionowy odcinek pokonał asekurowany przeze mnie Janusz z dwoma czekanami, po kilku metrach postawił punkt przelotowy z szabli śnieżnej, a następnie nad trudnościami zrobił stanowisko z czekana, z którego od góry przyasekurował mnie, a następnie Janka. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1oAXm4DbDqAqhiuzc7S9bnEdnnDlIojZpRYUl_jPRmmC3EpNNZR-mPB1S02o7d5fHCEY-J_fRvEgsBRcE7prS7tgAzptOt3nDRTBSoRra_GMkVV586TN-Crr1mLgoMeppznZdPm7dOVFUFdV7twekpsZwQMQMKaWhT9Zd1eh6myLiN-pprRj1DO96/s4096/IMG20220906052537.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1oAXm4DbDqAqhiuzc7S9bnEdnnDlIojZpRYUl_jPRmmC3EpNNZR-mPB1S02o7d5fHCEY-J_fRvEgsBRcE7prS7tgAzptOt3nDRTBSoRra_GMkVV586TN-Crr1mLgoMeppznZdPm7dOVFUFdV7twekpsZwQMQMKaWhT9Zd1eh6myLiN-pprRj1DO96/w640-h480/IMG20220906052537.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghXr8k9vatjRAD-jFsm1l5prijgT7BGhJHFBJJaQw7bZ8L0zBD3jt4Vl_NuB5KJOzguOM64QlR5h3yGm6vXQBva6e7pJEvzgLSTcCqcKk0lG0HwbkrcZeyJjR19_U1g1ZaMkNDFk-ldhOO0QMRpBF6ygQUWJlVmYpNQFpBcE-v7Ft4n8xMe0WryvoD/s4096/IMG20220906052610.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghXr8k9vatjRAD-jFsm1l5prijgT7BGhJHFBJJaQw7bZ8L0zBD3jt4Vl_NuB5KJOzguOM64QlR5h3yGm6vXQBva6e7pJEvzgLSTcCqcKk0lG0HwbkrcZeyJjR19_U1g1ZaMkNDFk-ldhOO0QMRpBF6ygQUWJlVmYpNQFpBcE-v7Ft4n8xMe0WryvoD/w640-h480/IMG20220906052610.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpSRA9SZNp1a6NCbq4muFd59ocM_Yyfgz0SqLt-novpokGRpp5vJnLLa0lWleAMNObYUXmvgOaU3DwesidWcN1pJzZswbEhf0WzuuaxcCCGV7EIoALujGyjdQXxnlaKb8K9v477Tyx8VRMYkGKf-yBwpkFYG6UDppv6EirP2b8ZTioCHQ_8L0VwToh/s4096/IMG20220906054342.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpSRA9SZNp1a6NCbq4muFd59ocM_Yyfgz0SqLt-novpokGRpp5vJnLLa0lWleAMNObYUXmvgOaU3DwesidWcN1pJzZswbEhf0WzuuaxcCCGV7EIoALujGyjdQXxnlaKb8K9v477Tyx8VRMYkGKf-yBwpkFYG6UDppv6EirP2b8ZTioCHQ_8L0VwToh/w640-h480/IMG20220906054342.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiNqbCxZ7QS-AgDXijCzdmrOI3un4KVfhis_3svAlB9F4Xmt4rowfIQgxxrtcVTY-vhz00mtTZz4YWVd-w1ow7OnHkRx4eW7h4RT7QiPofdZ5Yga6xkRUH3myuNAyudxPfy4jHvQbRmvfftXxi1gdzMXSVg1oOiZp2ZWhXwsj-rkGC6bXqxA-PIq53/s4032/IMG_1278.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiNqbCxZ7QS-AgDXijCzdmrOI3un4KVfhis_3svAlB9F4Xmt4rowfIQgxxrtcVTY-vhz00mtTZz4YWVd-w1ow7OnHkRx4eW7h4RT7QiPofdZ5Yga6xkRUH3myuNAyudxPfy4jHvQbRmvfftXxi1gdzMXSVg1oOiZp2ZWhXwsj-rkGC6bXqxA-PIq53/w480-h640/IMG_1278.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po pokonaniu odcinka technicznego droga prowadzi stromym grzbietem, o nachyleniu powyżej 50 stopni, na którym występują również bardziej nachylone odcinki. Przechodzimy go na lotnej asekuracji, korzystając z punktów z szabel śnieżnych pozostawionych przez przewodników. Sami również pozostawiamy dwa punkty z szabli na drogę powrotną. Szczyt wydaje się być już niedaleko, jednak wysokość nie daje mu temu podstaw. Około 8:00 osiągamy wysokość 6180 m npm, docierając bezpośrednio pod kopułę szczytową Chopocalqui. Przez nami rozpościera się widok na fantastyczny grzyb śnieżny, który ewidentnie jest kopułą szczytową. Do tej pory droga dała się już nam we znaki, a do wierzchołka pozostał jeszcze długi odcinek. Co więcej, po postoju okazuje się, że stan naszego zespołu jest gorszy niż nam się wydawalo. Pierwotnie sam czułem się bardzo dobrze i mimo zmęczenia jestem przekonany, że nie dłużej niż za godzinę staniemy na wierzchołku. Niestety jednak okazuje się, że jestem w najlepszej kondycji fizycznej, a mając na względzie w szczególności nieoczywistą drogę w dół i trudności techniczne na zejściu, decydujemy, że najlepszym rozwiązaniem będzie wejście. Z perspektywy czasu trochę trudni mi uwierzyć, że nie stanęliśmy na wierzchołku, w szczególności ze względu na znakomitą aklimatyzację z poprzednich wyjść. Być może dało o sobie już znać zmęczenie trzytygodniowym wyjazdem, wynikające ze zdobytych poprzednio wulkanów. Niemniej jednak decyzja o zejściu była jak najbardziej słuszna i rozsądna. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgerYrDdrfnpVpmeW06SLC7YvFGQFo38k4kseClm5oxTG-INbkoG3eI9-1u-FihXe9Fhv0pNs2V5uGNPU77hPrNiwI-XgIrWXb-L2go7GMAilqjY98TVUU9hr2KPEB4zYQQvVAdPynEOYqssc1Weq5ORfxHgW2Cyp3fMlze7eUYJErkq86aLS6cNORo/s3264/IMG_20220906_071958_5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgerYrDdrfnpVpmeW06SLC7YvFGQFo38k4kseClm5oxTG-INbkoG3eI9-1u-FihXe9Fhv0pNs2V5uGNPU77hPrNiwI-XgIrWXb-L2go7GMAilqjY98TVUU9hr2KPEB4zYQQvVAdPynEOYqssc1Weq5ORfxHgW2Cyp3fMlze7eUYJErkq86aLS6cNORo/w640-h480/IMG_20220906_071958_5.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUP64WWrdZI-hJkAOXhidpyx7rQWfpzulEzHGa2RzNa8Dl-51G135aTZQs9lZFuZ_YCBBmPhPqgjH7MErhdhdZo3c1iDZeu2vSC73hTxr-8MH3Tb8WCG_HbKeauCi3CkquNLJ_Ms41CQUTl42RPzKm52YoW0fbb-ZDN7mszloKdSxbv44jc_anaWNL/s4608/IMG_20220906_072021_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUP64WWrdZI-hJkAOXhidpyx7rQWfpzulEzHGa2RzNa8Dl-51G135aTZQs9lZFuZ_YCBBmPhPqgjH7MErhdhdZo3c1iDZeu2vSC73hTxr-8MH3Tb8WCG_HbKeauCi3CkquNLJ_Ms41CQUTl42RPzKm52YoW0fbb-ZDN7mszloKdSxbv44jc_anaWNL/w480-h640/IMG_20220906_072021_3.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMIPRI_639aTX8rD8iv_mj0-bMd_ByE7dQcgC7PX8G3loz2BHzKsnzxzu3AqhTbae5ZTfnxaxxhs8kLMt4O18WnKvGnc8QU1esqDtUoPxu7heHRvpwaLhCRW4qVeOCzrLQehs1xP1B8v3jVujCd5mekL8ipC-Yj_aZGysoDj5neGG3jgCfgO9Fz7i8/s4032/IMG_1286.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMIPRI_639aTX8rD8iv_mj0-bMd_ByE7dQcgC7PX8G3loz2BHzKsnzxzu3AqhTbae5ZTfnxaxxhs8kLMt4O18WnKvGnc8QU1esqDtUoPxu7heHRvpwaLhCRW4qVeOCzrLQehs1xP1B8v3jVujCd5mekL8ipC-Yj_aZGysoDj5neGG3jgCfgO9Fz7i8/w640-h480/IMG_1286.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjDnh8rLHJrRSTBzFUfdnK22zFltYu2336ORVXWD7_d0u3MGhWexnAwP7p_9rhurzoOAkSn7CXQT1fTUs2_mj9Sd5OXoWsAW9vi1A_h5XraWddsGt20WveB9FssnaGRP0mLoPJ8Dc0KEtTd6maErGgVNxKyoxusZo07f0mKyezSkDwOlvQr60kV7sk/s3264/IMG_20220906_071954_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjDnh8rLHJrRSTBzFUfdnK22zFltYu2336ORVXWD7_d0u3MGhWexnAwP7p_9rhurzoOAkSn7CXQT1fTUs2_mj9Sd5OXoWsAW9vi1A_h5XraWddsGt20WveB9FssnaGRP0mLoPJ8Dc0KEtTd6maErGgVNxKyoxusZo07f0mKyezSkDwOlvQr60kV7sk/w640-h480/IMG_20220906_071954_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNvdr9waAF-wLkENlRqI6LOD6P8kKtJ9vCW0Z0GRFUJPlNrLqCJBu0N3zUo6AvDe7etCusiQPoYi6eFFq6qIJzW95Q9E6WLoBDQulKiSxtXKx-huA4ldhhtcGlGWP7QTCwQaKWvieL6bK-YwwULr9wHU5JYHpe84AyqkdtcFFiLL3dMPmJsnOgEz8z/s3264/IMG_20220906_074515_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNvdr9waAF-wLkENlRqI6LOD6P8kKtJ9vCW0Z0GRFUJPlNrLqCJBu0N3zUo6AvDe7etCusiQPoYi6eFFq6qIJzW95Q9E6WLoBDQulKiSxtXKx-huA4ldhhtcGlGWP7QTCwQaKWvieL6bK-YwwULr9wHU5JYHpe84AyqkdtcFFiLL3dMPmJsnOgEz8z/w640-h480/IMG_20220906_074515_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po krótkim postoju rozpoczynamy drogę w dół, zachowując duże skupienie że względu na stromiznę i skomplikowany charakter zejścia. Na technicznym odcinku Janusz najpierw z góry asekuruje zejście moje i Janka, a następnie z dwoma czekanami schodzi po pionowym progu. Przy trawersie, stawiam punkt asekuracyjny z szabli śnieżnej, który ubezpiecza zejście. Z racji, iż niebo szybko zakrywa się chmurami, a słońce nie operuje, przekraczanie mostów śnieżnych i szczelin jest relatywnie bezpieczne. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsMojrYqU-HqZuB3laQ719Hsw-fPuUswn7ooEZoBvAi6JB3f8oEo42jqcJJhW92XUmwTNuRbVbMhD5vm63fZPK2hh0zfXM7iwbt9pkHES9XrxVEMudJLksfzyjT3OvS4_bswm1abeab5EfTnAV412YAqi4qRfhqqSeOBps8WuN21US_pi-foBhL4Oo/s3264/IMG_20220906_081058_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsMojrYqU-HqZuB3laQ719Hsw-fPuUswn7ooEZoBvAi6JB3f8oEo42jqcJJhW92XUmwTNuRbVbMhD5vm63fZPK2hh0zfXM7iwbt9pkHES9XrxVEMudJLksfzyjT3OvS4_bswm1abeab5EfTnAV412YAqi4qRfhqqSeOBps8WuN21US_pi-foBhL4Oo/w480-h640/IMG_20220906_081058_2.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcmpayyeQt1HMc_Z900HtkRCX25Ts8EwzqtWv-UyUcEQx-mZ7WAhqJn6eeaih_nAmH2INt3dJnPszmrB3W3yeltPeEWmT2mMPHf52kgOAh2yBICc0ElfT5mdnSd6BLFMcm0W2IUpAyqDYPRSuOWbyQwpyF-tDlq_sXvWqZnSh7m2EUJM5D-z1rF0me/s3264/IMG_20220906_085721_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcmpayyeQt1HMc_Z900HtkRCX25Ts8EwzqtWv-UyUcEQx-mZ7WAhqJn6eeaih_nAmH2INt3dJnPszmrB3W3yeltPeEWmT2mMPHf52kgOAh2yBICc0ElfT5mdnSd6BLFMcm0W2IUpAyqDYPRSuOWbyQwpyF-tDlq_sXvWqZnSh7m2EUJM5D-z1rF0me/w480-h640/IMG_20220906_085721_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoljqiLRtnZUkjklT__2xZmsvuIcJmSOMZwT9m45SAomY2hCiQ4VKOHwu6mKPtVSNJdFPjIEny5PEZzTH_RtTaLRN8wUrtj2BUjh59uXZtjUZ1oveRcZLW4xYhtn9pTxphwaxIp7b0jP-OnHiSj2ICZfDm_8HAC5SSUD76-px6rXJYDSwrosSRNVub/s3264/IMG_20220906_091925_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoljqiLRtnZUkjklT__2xZmsvuIcJmSOMZwT9m45SAomY2hCiQ4VKOHwu6mKPtVSNJdFPjIEny5PEZzTH_RtTaLRN8wUrtj2BUjh59uXZtjUZ1oveRcZLW4xYhtn9pTxphwaxIp7b0jP-OnHiSj2ICZfDm_8HAC5SSUD76-px6rXJYDSwrosSRNVub/w480-h640/IMG_20220906_091925_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcPEbANc1t5YJJTjhzFJqdUPYg6L4woW78nvCUJDREZNvmkQhs3fmeHWGGGPEfyL1pbpaOo_87uWuXYv7O3igdWZUuRoJEtuYJBdw-vtaAo3_smmQtvfoTKU3LMELfPy0b9RNzB_AJ2LSyJp3_PDHWm_3NOKDpdW686CPMC7T0L4t3LF2iEADvBOep/s4608/IMG_20220906_091934_1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcPEbANc1t5YJJTjhzFJqdUPYg6L4woW78nvCUJDREZNvmkQhs3fmeHWGGGPEfyL1pbpaOo_87uWuXYv7O3igdWZUuRoJEtuYJBdw-vtaAo3_smmQtvfoTKU3LMELfPy0b9RNzB_AJ2LSyJp3_PDHWm_3NOKDpdW686CPMC7T0L4t3LF2iEADvBOep/w640-h480/IMG_20220906_091934_1.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRcc7OOJqBir_KU1otgs0jNySKx-zZXp-CfEpkmsyADX8j6p0gkl3Ky4IV4HLj7GyMdLuyiOp760XpQaRXwEqMNWPSQSGRrSTWWsnBYoWtCBQNGqYsXdbALpiycGFAmDSWttOXJ8-MBHCmEFkPYzqVlzdGtIq3BogSmsntqlr87AYabQqbqYHFmDhN/s3264/IMG_20220906_102456_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRcc7OOJqBir_KU1otgs0jNySKx-zZXp-CfEpkmsyADX8j6p0gkl3Ky4IV4HLj7GyMdLuyiOp760XpQaRXwEqMNWPSQSGRrSTWWsnBYoWtCBQNGqYsXdbALpiycGFAmDSWttOXJ8-MBHCmEFkPYzqVlzdGtIq3BogSmsntqlr87AYabQqbqYHFmDhN/w480-h640/IMG_20220906_102456_3.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do namiotu wracamy około 11:00. Wszyscy są zmęczeni i rozleniwieni, ale mamy świadomość, że najlepsze co możemy teraz zrobić, to zejść do obozu morenowego. Rozpoczynamy więc mozolne składanie namiotu i pakowanie sprzętu biwakowego. Około 12:30 zaczynamy schodzić przez zmrożony lodowiec. Po drodze spotykamy dwóch przewodników z klientami, który zmierzają do góry. Droga pomiędzy szczelinami i pod serakami przebiega szybko i sprawnie. Po osiągnięciu moreny zdejmujemy z siebie raki i sprzęt lodowcowy, a następnie po głazach rozpoczynamy ostatnią część zejścia do obozu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWvrU-EddN3205Za90VTQ3JabABFiESyig4rjb-Mf6j5YjVgIp3CDOWRPWI54JZU1LnMZWS6DYh6qhpVzZIAjUBvGM5pB_emcFCR5jFddG4nA_DblxS9qJ51-SHax5EDOI61PBxjAwzl6o4zPtJfWBKTymZ10_9ac1XU51L2Rr3dZay5pkYfUN9xxa/s4096/IMG20220906122813.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWvrU-EddN3205Za90VTQ3JabABFiESyig4rjb-Mf6j5YjVgIp3CDOWRPWI54JZU1LnMZWS6DYh6qhpVzZIAjUBvGM5pB_emcFCR5jFddG4nA_DblxS9qJ51-SHax5EDOI61PBxjAwzl6o4zPtJfWBKTymZ10_9ac1XU51L2Rr3dZay5pkYfUN9xxa/w480-h640/IMG20220906122813.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_TK1pcFWqTakVgJxubPakwabQsUSOSW_UsffuTXmEvdqDK6IoefPZD6ps_GJuNQcPP3wQS1MHt_keHQ-AC5EZ8qC8mN5VJRvpHVSOKQc53pMqEcxaTHh-j9HFXN5fI-Z_tjsjtPOlvxRoUQ4cOH6H9J0-vJ6wSaBM4heSPTTFyFGZouARwig-J6AY/s4608/IMG_20220906_122400_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_TK1pcFWqTakVgJxubPakwabQsUSOSW_UsffuTXmEvdqDK6IoefPZD6ps_GJuNQcPP3wQS1MHt_keHQ-AC5EZ8qC8mN5VJRvpHVSOKQc53pMqEcxaTHh-j9HFXN5fI-Z_tjsjtPOlvxRoUQ4cOH6H9J0-vJ6wSaBM4heSPTTFyFGZouARwig-J6AY/w480-h640/IMG_20220906_122400_2.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do Moraine Camp docieram pierwszy, dwadzieścia minut przed chłopakami, około 14:00. Nie ma tutaj żywego ducha, toteż skupiam się na zmianie ubrań na lżejsze i rozpakowaniu skromnego depozytu, jaki pozostawiliśmy tutaj dwa dni temu. Gdy do obozu docierają Janek i Janusz rozstawiamy namiot, a gdy chłopaki wracają z wodą zaczynam jej gotowanie, które miało przywrócić nam nawodnienie. Przygotowanie herbaty, zup, liofili i wody na dzień następny zajmuje nam czas aż do wieczora. Zmęczeni kładziemy się spać, mając w perspektywie 12 godzin snu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsmLKOZczEkPqDJSulG7R-IkSavMBlEDfwxPiMgOeDCAs88h3li4DbPm_RvwHOuMt9KKC0FGeJ8XSH1V_OJpBQfkSUXPAZtojUCGPCPePVV8rxfBQ5HcAAEvjECBYPP0mTKGnzRyWz1hsUtGsAuNufdKDTlIosyDO-oZ2feB8m6JqMu9mfJqkQA_BG/s4032/IMG_1289.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsmLKOZczEkPqDJSulG7R-IkSavMBlEDfwxPiMgOeDCAs88h3li4DbPm_RvwHOuMt9KKC0FGeJ8XSH1V_OJpBQfkSUXPAZtojUCGPCPePVV8rxfBQ5HcAAEvjECBYPP0mTKGnzRyWz1hsUtGsAuNufdKDTlIosyDO-oZ2feB8m6JqMu9mfJqkQA_BG/w480-h640/IMG_1289.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLfytPM1KLgT6RKkITss-vT-Zb36N0_2QTDvxJgaa3VUuV985_vCvDiKvcDEwKsdAZTx8R_Uxrn_uSW1-iI4477Jy6y8qGwckxeLL49gPOCyFSjg-Etw5bnvcIx06ZaZb6Ft2nJ0Oj6gz5tGjDGoUftvd3N0q_fGvKjeHY42fY1NIuoPUBodCJi-Wb/s4608/IMG_20220907_070257_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLfytPM1KLgT6RKkITss-vT-Zb36N0_2QTDvxJgaa3VUuV985_vCvDiKvcDEwKsdAZTx8R_Uxrn_uSW1-iI4477Jy6y8qGwckxeLL49gPOCyFSjg-Etw5bnvcIx06ZaZb6Ft2nJ0Oj6gz5tGjDGoUftvd3N0q_fGvKjeHY42fY1NIuoPUBodCJi-Wb/w480-h640/IMG_20220907_070257_4.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_6F14yLC541X_9K332rCpi2ITkfxMbqjMMoNw8_WlMbkjS_y0mvJ5jUmMNjwkabzPcSNUHlKoNLjmmPljvQxM_NHSFWmrBx40lo07wrm79gyJwbpRPzKAa18SG3T894oPzMdoWkvNm6lkEmfpYarVpxMzHnVY6QNRjlP8WBlG6NfWctji-Lm4l0g4/s4608/IMG_20220907_070302_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_6F14yLC541X_9K332rCpi2ITkfxMbqjMMoNw8_WlMbkjS_y0mvJ5jUmMNjwkabzPcSNUHlKoNLjmmPljvQxM_NHSFWmrBx40lo07wrm79gyJwbpRPzKAa18SG3T894oPzMdoWkvNm6lkEmfpYarVpxMzHnVY6QNRjlP8WBlG6NfWctji-Lm4l0g4/w480-h640/IMG_20220907_070302_4.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>7 września </b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy przed budzikiem, ok. 6:30 i rozpoczynamy pakowanie. Mamy szczęście, gdyż kartusz gazu, jakim dysponujemy pozwala nam jeszcze na ugotowanie wody do śniadania, po czym wyczerpuje się w idealnym momencie, kiedy go już nie potrzebujemy. Krzątamy się przy namiocie, licząc że niebawem wyjdzie słońce i będziemy mogli go wysuszyć, jak również nasze śpiwory. Jak na złość jednak nie następujące to szybko, gdyż dopiero o 8:20 świecące bezpośrednio znad wierzchołka Chopocalqui słońce oświetla nasz obóz i wtedy możemy podsuszyć mokre rzeczy. Marsz w dół zaczynamy po 9:00 i kontynuujemy go wśród pięknych okoliczności przyrody. Zachmurzenie jest małe, toteż że ścieżki możemy obserwować ośnieżone szczyty Cordillera Blanca. Nie mając już dalszych planów wyjazdowych nie spieszymy się, do drogi dochodząc około południa. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkpNyFwlfc3ZcATIMTy3ONwRa74RgtDTsHHo8V_hEelk_JItFYnuP0BWrCBkZhWib707hOuOjHmgBodSJ-8tDZS4pb3UmCFZOrrqlUN5Qbevfpp3WIjorgUr1ufk-D1KyKssIHOnWgUiX-nt-xf8nirae-VMHCDdarFL0F8LhqdY_aCIyDOyqqQogN/s4096/IMG20220907101116.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkpNyFwlfc3ZcATIMTy3ONwRa74RgtDTsHHo8V_hEelk_JItFYnuP0BWrCBkZhWib707hOuOjHmgBodSJ-8tDZS4pb3UmCFZOrrqlUN5Qbevfpp3WIjorgUr1ufk-D1KyKssIHOnWgUiX-nt-xf8nirae-VMHCDdarFL0F8LhqdY_aCIyDOyqqQogN/w640-h480/IMG20220907101116.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1gxIwgITWAJGFxw4GrMSrdPXY1zKnDGheUDprSD0z_3QfIatnxP42WU2FRF9oZmfvcKRMAkxgRlLCh5gprxpqEa7uVy0045Xy9sEp-LVM6wKao-sTNjfvyzq1WDHkyhkF3OEXpXXYPxPTwaI-G2joNx-EF6UloBp_aUX5RQLeCegmudxtGFTgY9qY/s1600/IMG20220907104902.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1gxIwgITWAJGFxw4GrMSrdPXY1zKnDGheUDprSD0z_3QfIatnxP42WU2FRF9oZmfvcKRMAkxgRlLCh5gprxpqEa7uVy0045Xy9sEp-LVM6wKao-sTNjfvyzq1WDHkyhkF3OEXpXXYPxPTwaI-G2joNx-EF6UloBp_aUX5RQLeCegmudxtGFTgY9qY/w480-h640/IMG20220907104902.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8E_G_4ITqDkZArRIl479iTzcJjEsRqTR61Ooj7Qv1YqNV1imAL62QyOmWHrAwRU5Gd0fVwxXvjSwF8TQdxPoirz8UMkTAeSkKtiFo1cqWYj3vdF152qPv54TOwGNBKCd4FKOFxh8SeCLMvhLIQIRf_gdafzFsYwKBAaCd546yf7WHMDDHeMNReQX/s4608/IMG_20220907_080045_5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8E_G_4ITqDkZArRIl479iTzcJjEsRqTR61Ooj7Qv1YqNV1imAL62QyOmWHrAwRU5Gd0fVwxXvjSwF8TQdxPoirz8UMkTAeSkKtiFo1cqWYj3vdF152qPv54TOwGNBKCd4FKOFxh8SeCLMvhLIQIRf_gdafzFsYwKBAaCd546yf7WHMDDHeMNReQX/w640-h480/IMG_20220907_080045_5.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwE_W5YIt2FQCXGpZbMh-nVLc6UcTt1np8FJira54mLh9WkK3zXlkwSLMZe6rJqKRU74hKTYIGS9t8EOlo-ShdwOlmQiXzueE98-rqyaVaJ82OLyIDd-JR54COdhtPgNwFOtJMAPXjvM3z0ocwTjHk__f2_pLwugR8RXmMYEjwuw0wfvY2mlgyfjr/s3264/IMG_20220907_090310_5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwE_W5YIt2FQCXGpZbMh-nVLc6UcTt1np8FJira54mLh9WkK3zXlkwSLMZe6rJqKRU74hKTYIGS9t8EOlo-ShdwOlmQiXzueE98-rqyaVaJ82OLyIDd-JR54COdhtPgNwFOtJMAPXjvM3z0ocwTjHk__f2_pLwugR8RXmMYEjwuw0wfvY2mlgyfjr/w480-h640/IMG_20220907_090310_5.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabLC8VsuzYaT33DsOxhLYAHBLtB-tb8UPwBfPTSq2ODHt03h03WBaJa7qQhlKu99oZ7yLxDW2DvFDhggcbFCTDWjVQ5XmjHS4Ha-NDnKdzu2e-tw2PKTDSecRFDIgYhp7zx5pknZo0o6y9HzWceJbKWRVijCWs1mvg_2C4icIuO5n_4yufGZYFwUp/s4608/IMG_20220907_110307_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabLC8VsuzYaT33DsOxhLYAHBLtB-tb8UPwBfPTSq2ODHt03h03WBaJa7qQhlKu99oZ7yLxDW2DvFDhggcbFCTDWjVQ5XmjHS4Ha-NDnKdzu2e-tw2PKTDSecRFDIgYhp7zx5pknZo0o6y9HzWceJbKWRVijCWs1mvg_2C4icIuO5n_4yufGZYFwUp/w640-h480/IMG_20220907_110307_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Mając na względzie, że do cywilizacji jest ponad 20 km, a drogą nie jedzie żaden samochód, proponuję aby rozpocząć zejście droga do doliny licząc na autobusy turystyczne, które zatrzymują się poniżej. Niestety nikomu poza mną nie chce się iść, więc czekamy na transport, który nie nadjeżdża. Początkowo słońce pali, następnie robi się zimno, a czekanie uprzykrzają nieznośne muchy. Chociaż trudno w to uwierzyć, przez dwie i pół godziny nie nadjeżdża ani jeden samochód, który jechałby w interesującym nas kierunku. Dopiero o 14:30 pojawia się busik, w którym kierowca zgadza się zabrać nas do Yungay za 30 soli od osoby. Kierowca nie oszczędza samochodu i przed 16:00 docieramy do miasteczka, gdzie przejmuje nas błyskawicznie bus do Huaraz. Droga spod Chopocalqui jest oczywiście szutrowa i przejazdowi towarzyszą tumany kurzu. Przez ostatnie trzy tygodnie znienawidziłem ten kurz, który w Arequipie towarzyszył nam zawsze, zaś w Cordillera Blanca na szczęście pojawia się sporadycznie. Do Huaraz dojeżdżamy jeszcze przed zmierzchem i ruszamy do hostelu. Po zostawieniu bagaży w pokoju wyruszamy na miejskie bazary uzupełnić kalorie zgubione w górach. Idziemy wcześnie spać, mając na względzie, że na nogach jesteśmy od 1:00 rano. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAMWqp_raMT14MmNc83qqxFuxojaD3QN31_YzyBun7HXogNGq78NE3kiGhS9JeZLuPgr9t4sn4BOftNUBFjXN-1kzpZVLd-NhcEB3LIEONq1wS184n40CxXkV1FtO9aZps_Wu558eSCTj5m-IIuZdRLWVaKplOV_A5UtCtqDTBmXEY-YizWecRoEkR/s4096/IMG20220907122750.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAMWqp_raMT14MmNc83qqxFuxojaD3QN31_YzyBun7HXogNGq78NE3kiGhS9JeZLuPgr9t4sn4BOftNUBFjXN-1kzpZVLd-NhcEB3LIEONq1wS184n40CxXkV1FtO9aZps_Wu558eSCTj5m-IIuZdRLWVaKplOV_A5UtCtqDTBmXEY-YizWecRoEkR/w640-h480/IMG20220907122750.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC7gt3skLaZXFtVZ-5ta4swI4aa5tq4OnGlk5tk-EdMmv2dwQKlU9-T4f_7nlEqWF7rzwy_3uWJWg3IERqhh0N5sJlNdURZhunxR9tr9dmRw1xsuGjZFYTD22HaISKN-o4e-QPXvVFVcXtBOOBhPsxP9kgpUyfv3_OvxMM9eWPvkKuCCYY4xaeZ7XC/s3264/IMG_20220907_180656.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC7gt3skLaZXFtVZ-5ta4swI4aa5tq4OnGlk5tk-EdMmv2dwQKlU9-T4f_7nlEqWF7rzwy_3uWJWg3IERqhh0N5sJlNdURZhunxR9tr9dmRw1xsuGjZFYTD22HaISKN-o4e-QPXvVFVcXtBOOBhPsxP9kgpUyfv3_OvxMM9eWPvkKuCCYY4xaeZ7XC/w640-h480/IMG_20220907_180656.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>8 września</b></p><p style="text-align: justify;">Wstajemy o 7:30, powoli jemy śniadanie wraz z innymi gośćmi hotelu i obmyślamy plan na dzień. W pierwszej kolejności pakujemy do plecaka rzeczy, które planujemy sprzedać - liny, raki, buty i wyruszamy na miasto. W znajomych już miejscach, gdzie znajdują się sklepy i agencje turystyczne, rozkładamy cały sprzęt, licząc na szybką jego sprzedaż. Po wizycie w kilku miejscach udaje się sprzedać: dwie liny, trzy pary raków, trzy pary butów i kask. Co ciekawe, moje buty kupuje Koreańczyk, który w Huaraz zamierza szkolić się na przewodnika górskiego. </p><p style="text-align: justify;">Po załatwieniu najważniejszego zadania idziemy na obiad, po czym zmierzamy do hostelu przepakować się. Po krótkiej wizycie w tym miejscu kupujemy bilety do Limy od przewoźnika, który rezyduje najbliżej - Rapido VIP za 50 soli od osoby. Następnie jedziemy spróbować loklanego przysmaku - pieczonej świnki morskiej - w tym celu za poleceniem właściciela hotelu jedziemy do restauracji „Don Cui”, znajdującej się na północy Huaraz. Wsiadamy w kollectivo nr 18 i po około pół godziny trafiamy na miejsce. Don Cui to ewidentnie lokal dla peruwiańskiej klasy wyższej, o czym świadczą drogie samochody pod lokalem i ubiór ludzi w środku, który w Europie nikogo by nie dziwił, ale tutaj ewidentnie różni się od obioru standardowych Peruwiańczyków na ulicach. Zamawiamy trzy wersje połowy świnki morskiej, średnio za 38 soli za osobę. Cena jest bardzo wysoka, biorąc pod uwagę, że nawet tego samego dnia w barze w mieście za pełny obiad płaciliśmy po 7 soli. Niemniej jednak miejsce jest warte uwagi i rekomenduje jego odwiedzenie. W szczególności, że podczas naszej obecności nie było tam żadnego europejczyka czy turysty, a jedzenie jest naprawdę smaczne. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiitLCuWRhK_vY-rLq7anQr3Z6tGOtxIIKQz78Dy7pZXY5VIb76RsMfMXPMImGqspEXpHxvWlPaoZhPgn1gXb3uj6-J9hPCqAy8dYIwRJI_Mkf6cw2WotwmPv8TbI93zIjrUaRhFzKnWzLe9gstre-cTbUtPKzm44BVEHezNP5UVtMBOUiTdKed4sb3/s4032/IMG_1307.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiitLCuWRhK_vY-rLq7anQr3Z6tGOtxIIKQz78Dy7pZXY5VIb76RsMfMXPMImGqspEXpHxvWlPaoZhPgn1gXb3uj6-J9hPCqAy8dYIwRJI_Mkf6cw2WotwmPv8TbI93zIjrUaRhFzKnWzLe9gstre-cTbUtPKzm44BVEHezNP5UVtMBOUiTdKed4sb3/w480-h640/IMG_1307.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcqPMWbqs__6P2wiTxTFtkNaSKRkO1_ck1nEEx466hUU23xpcZ7OILK51n4vbgu3NdDDtLt1UZxFJ8nTe9LLEqYv91BicZx2hb3vXdcHSpjV2jBQUTtQBxob0miIhlesenah1vscgzgXYD6KaNSAzsyOQmhnaws993DME9Uw2ZGHL5VWf5imm2cr_v/s4032/IMG_1310.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcqPMWbqs__6P2wiTxTFtkNaSKRkO1_ck1nEEx466hUU23xpcZ7OILK51n4vbgu3NdDDtLt1UZxFJ8nTe9LLEqYv91BicZx2hb3vXdcHSpjV2jBQUTtQBxob0miIhlesenah1vscgzgXYD6KaNSAzsyOQmhnaws993DME9Uw2ZGHL5VWf5imm2cr_v/w480-h640/IMG_1310.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO8Qj0yIO_ESX_CWt-6otDq_I4b1ONFDOwFdgqkfeHiyA5NQkD7Qm8CfUavc4SXUohiN845x791yPfDIsMBRpL3uLkxEPMI_Zsq5vNQgSjMzv71Z0sDfNOJeVkjEngBUJxw25AOKEDrbYWWRptmMT9ibhODfas17g14C9f7C-XWTVnW_A8m3mpxL3p/s3264/IMG_20220908_144217_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO8Qj0yIO_ESX_CWt-6otDq_I4b1ONFDOwFdgqkfeHiyA5NQkD7Qm8CfUavc4SXUohiN845x791yPfDIsMBRpL3uLkxEPMI_Zsq5vNQgSjMzv71Z0sDfNOJeVkjEngBUJxw25AOKEDrbYWWRptmMT9ibhODfas17g14C9f7C-XWTVnW_A8m3mpxL3p/w640-h480/IMG_20220908_144217_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicNH4Qi2Th_Gsjg4SCXePURSRoO20B5XxwBQp8pQBeiTZhlMngpyDl6F_0NKxtFdcl7JubcZQ0bROPAr4nuERMgsGK4tCHtRCMNboxfWoZWFVOkF_VrbhHhgRFrMPrwovvheoYlFR4wkt7Umw-kBWOyJ_ZHGkpLIxX6r7ZWi5ZAZ66qYkO0uVLgap2/s4608/IMG_20220908_144224_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicNH4Qi2Th_Gsjg4SCXePURSRoO20B5XxwBQp8pQBeiTZhlMngpyDl6F_0NKxtFdcl7JubcZQ0bROPAr4nuERMgsGK4tCHtRCMNboxfWoZWFVOkF_VrbhHhgRFrMPrwovvheoYlFR4wkt7Umw-kBWOyJ_ZHGkpLIxX6r7ZWi5ZAZ66qYkO0uVLgap2/w480-h640/IMG_20220908_144224_2.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do centrum z knajpy również wracamy busikiem. Tam robimy zakupy i szukamy upominków dla bliskich. Wieczorem idziemy do hostelu i pakujemy się na wylot. Upominki lądują w bagażu podręcznym - pamiętamy, że przy ostatniej podróży zbiło się nam kilka kubków. Po pakowaniu idziemy do wspólnej kuchni zrobić jajecznicę, która ostatnio nam bardzo smakowała. W kuchni Lodging Caroline zawsze jest ruch. Goście hostelu to w większości Francuzi, jak właściciel. Zdarzają się również osoby z Izraela. Co ciekawe, to kolejny pobyt w Peru, kiedy nie spotykamy tutaj żadnego Polaka. Jesteśmy zgodni w ocenie, że jest to swego rodzaju rzadkością. Po nieskromnej kolacji idziemy spać. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>9 września</b></p><p style="text-align: justify;">Ostatniego dnia pobytu w Huaraz budzimy się o 6:30 i o 7:30 idziemy już na śniadanie. Nie chcemy spóźnić się na autobus do Limy. Przez śniadaniem wychodzę z Jankiem na ostatni poziom hostelu i znajdujący się tam taras, by po raz ostatni w tym roku podziwiać brzydotę architektury miasta i piękno Cordillera Blanca wznoszących się wokoło. Muszę na długo zapamiętać ten widok, gdyż pewnie kilka lat mnie tutaj nie będzie. Śniadanie celebruję ze świadomością rychłego wyjazdu i z dużym sentymentem miejsca. </p><p style="text-align: justify;">Po jedzeniu żegnamy się z obsługą hostelu i spakowani wychodzimy. Pomimo, iż o 9:00 meldujemy się z bagażem gotowym do wyjazdu, autobus przejeżdża dopiero o 9:30 czyli o godzinie wyjazdu. Kierowca ma poślizg czasowy na starcie, a jedzie bardzo wolno, próbując ominąć chyba wszystkie dziury w drodze, których jest całe mnóstwo. Po raz pierwszy widzę, że droga prowadząca z Huaraz dp Limy jest w tak złym stanie. Podczas zjeżdżania serpentynami w kierunku oceanu, około 11:55 docieramy do sznura samochodów czekających na przejazd. Stoimy tutaj w korku, który w ogóle się nie porusza półtorej godziny, dowiadując się, że od 8:00 rano usuwana jest awaria ciężarówki, która wywróciła się na drodze. Miejscowi pokazują, że za nic mają wspólny interes przy oczekiwaniu na przejazd. Część samochodów stoi prawidłowo na prawym pasie, jednakże większość z nich ma gdzieś oczekiwanie i jedzie do przodu pasem lewym, pomimo, że przejazdu nie ma. Po godzinie oczekiwania wraz z Jankiem wychodzimy zobaczyć przyczynę przestoju. Pokonujemy w tym celu ponad kilometr sznura samochodów. Kierowca pytany o to co się dzieje twierdzi, że jest to normalna rzecz i na 18:00 zgodnie z planem dojedziemy do Limy, chociaż i tak wiemy, że nie ma takiej możliwości. Około 13:30 sznur samochodów powoli rusza dalej. W górskiej dolinie jedziemy bardzo wolno, zdaje się ona nie ciągnąc bez końca. Dopiero bliżej wybrzeża nabieramy prędkości. Im bliżej Limy, tym większe korki.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na dworzec Plaza Norte docieramy dopiero po 20:00. Janusz zostaje z plecakami, ja z Jankiem idę do piekarni kupić pieczywo na przelot. Wyjście z pasażu wprowadza nas do nocnej Limy której nie mieliśmy jeszcze okazji poznać. Na ulicy panuje niesamowity ruch i zgiełk. Wrzaski, klaksony samochodów, krzyczący przez megafony sprzedawcy - zamieszanie nie do opisania. W sklepie tracimy kilkanaście minut i wracamy, aby szukać taksówki. Z racji dużego ruchu, taksówkarzy nie ma wielu, a o tych którzy stoją zabiegają osoby, które szukają transportu. Z racji, że do wylotu mamy niespełna dwie godziny, zatrzymujemy pierwszego lepszego kierowcę i akceptujemy jego cenę 50 soli za przejazd. Na lotnisko, pomimo bardzo dużego ruchu docieramy szybko, bo ok 20:45. Tam przepakowujemy plecaki i ruszamy do odprawy. Pomimo naszych obaw procedura idzie bardzo szybko i po pół godziny stoimy już przed bramką, skąd ma odbywać się nasz lot do USA. Tam, z niewiadomych względów, wraz z innymi pasażerami przechodzimy kolejną szczegółową kontrolę - plecaki są wypróżniane, a losowe osoby badane są pod kontem posiadania narkotyków. Taka przyjemność spotyka np. Janka, którego obsługa męczy kilka minut. Po tych niespodziewanych wydarzeniach wsiadamy do samolotu i odlatujemy planowo o 22:50. Chyba przypadkowo trafiają nam się fotele z powiększonym miejscem na nogi - dreams come true. W czasie przelotu ja skupiam się na oglądaniu filmów, gdyż wcale nie czuję senności. Moi współpasażerowie wprost przeciwnie - cały lot wykorzystują na sen. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>10 września</b></p><p style="text-align: justify;">Do Huston docieramy o 5:00 czasu lokalnego. Jest jeszcze ciemno, ale już gorąco - temperatura tego dnia sięga 30 stopni Celsjusza. Na lotnisku spędzamy kolejne 10 godzin - zjadamy resztki prowiantu, spacerujemy, siedzimy i patrzymy się w sufit. Po trzech godzinach czas zaczyna sie dłużyć, po ośmiu marzymy żeby wsiąść już do samolotu. Niestety, linie lotnicze nic sobie nie robią z naszego oczekiwania - lot ma opóźnienie, tak że odlatujemy dopiero po 17:00 czasu lokalnego. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjceVrGZVC-YUjg0RMiYQCR0hjwCtIppvEdjvxfDxZYmdi8ctv-Blu-jzQ5e6gff27JfIeLbBShqQVL-_QW7pgN_ZoHH4R2qhY66BVwuuqWnAvv3vtwsWSOZOIK2_fDrp1ygI89DqWYCc98sayQD_ObHMp1i-5IRdDDzSgjVEftVaoEKq3Vhf6hzvlX/s4608/IMG_20220910_133607_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjceVrGZVC-YUjg0RMiYQCR0hjwCtIppvEdjvxfDxZYmdi8ctv-Blu-jzQ5e6gff27JfIeLbBShqQVL-_QW7pgN_ZoHH4R2qhY66BVwuuqWnAvv3vtwsWSOZOIK2_fDrp1ygI89DqWYCc98sayQD_ObHMp1i-5IRdDDzSgjVEftVaoEKq3Vhf6hzvlX/w480-h640/IMG_20220910_133607_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Ze względu na zmianę stref czasowych, lot do Amsterdamu trwa jedynie kilka godzin, a na miejsce trafiamy ok 6:00 czasu lokalnego. Po takiej dawce jet lagu jesteśmy już solidnie zmęczeni. Braki w stanie osobowym obsługi lotniska są widoczne gołym okiem, tak że na bagaże czekamy około godziny od wylądowania. Następnie powtarzamy procedurę sprzed 20 dni - pociąg na Amsterdam Sloderdjjg i kolejne godziny oczekiwania. Próbując zabić czas wybieram się z Januszem na zakupy do Lidla (na szczęście w Holandii sklepy funkcjonują w niedzielę), a następnie podejmuję decyzję, że pozostałe 3 h przeznaczymy na wycieczce pieszej do centrum miasta - dzieli nas do niego ok. 9 kilometrów. Nie mając teraz czasu do stracenia maszerujemy wraz z Januszem równym krokiem obserwując odmienności miejsc, które mijamy względem Polski oraz Peru, które niedawno opuściliśmy. Po trzech tygodniach w Ameryce Południowej cieszy nas spokój i porządek na ulicach. Doceniamy również niespieszny ruch samochodów bez nieustannego zgiełku klaksonów i krzyczących ludzi. Podziwiam rowery obecne na każdym kroku i w każdym miejscu. Po około półtorej godziny marszu docieramy do centrum miasta. Nagle wkoło robi się gwarno, widać tłumy obcokrajowców. Po kilku minutach niestety musimy wracać do naszej szarej tułaczki na wschód.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDd6b8yoHPeUCWh7qQ6E65d2U33pORISfnSEaD_RMG8DsAB_czgDRIjNk9aGKSCUaEN-0hSJG5evD2A2RP5JZUhu-kgPIEEze6WJMMOLc8o8LWECI3SyT-WunKgKrpRroA_KJVmp8R51zU0e0FnQeeH-GmAecW70fjbCr2au99n2MslDNoG7r_KnIT/s3264/IMG_20220911_131353_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDd6b8yoHPeUCWh7qQ6E65d2U33pORISfnSEaD_RMG8DsAB_czgDRIjNk9aGKSCUaEN-0hSJG5evD2A2RP5JZUhu-kgPIEEze6WJMMOLc8o8LWECI3SyT-WunKgKrpRroA_KJVmp8R51zU0e0FnQeeH-GmAecW70fjbCr2au99n2MslDNoG7r_KnIT/w640-h480/IMG_20220911_131353_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1ddSTxxf6ACWng2iudenuIv2R_nBgZrNlwg9jmkW0vl2IDbbQl6ZdRQDpNNoIuT1eI3fsDdpxlfO7S6NHDyfvG0s2qdKkd4Y9MYU1JnbRFnb-aiqa4_b1srdMVHjS7CnMRbZ3qCV6IYTSMQIdrLrY-6ay3osN-Fy7Y6DWhUsI8UsZ4XU5KMK4fC8Y/s4608/IMG_20220911_131800_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1ddSTxxf6ACWng2iudenuIv2R_nBgZrNlwg9jmkW0vl2IDbbQl6ZdRQDpNNoIuT1eI3fsDdpxlfO7S6NHDyfvG0s2qdKkd4Y9MYU1JnbRFnb-aiqa4_b1srdMVHjS7CnMRbZ3qCV6IYTSMQIdrLrY-6ay3osN-Fy7Y6DWhUsI8UsZ4XU5KMK4fC8Y/w480-h640/IMG_20220911_131800_4.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQbZmp61Brw4Cuh3TcX_VAn4dYJHtL9mLSSeKEx6Z2VTl7wTU0MEbTa6u8gLSwVuB-GgY7v_Xhz7lZ4q9Ic7D7_VPHVw_lTj2y9KyDrfde0bfzUCAzxy4y_AGe-gboMxvatYpbW9fQejFoB31dixFfUfkeFjVXshihG69YAPCtDHUnJAt1VZ3gUUfp/s3264/IMG_20220911_133212_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQbZmp61Brw4Cuh3TcX_VAn4dYJHtL9mLSSeKEx6Z2VTl7wTU0MEbTa6u8gLSwVuB-GgY7v_Xhz7lZ4q9Ic7D7_VPHVw_lTj2y9KyDrfde0bfzUCAzxy4y_AGe-gboMxvatYpbW9fQejFoB31dixFfUfkeFjVXshihG69YAPCtDHUnJAt1VZ3gUUfp/w640-h480/IMG_20220911_133212_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Flixbus jakim jedziemy do Warszawy przyjeżdża planowo po godz 15:00. Z żalem wspominamy wygodne peruwiańskie autobusy z dużą ilością miejsca na nogi i fotelemi odchylanymi niemal do 180 stopni. Pomimo obaw droga upływa nam szybko i relatywnie komfortowo. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>11 września</b></p><p style="text-align: justify;">Na Dworzec Zachodni w Warszawie docieramy po 16 godzinach jazdy. Wita nas szara rzeczywistość - deszcz którego nie widzieliśmy od czasu opuszczenia Polski i wrześniowa „ciepła temperatura” 9,5 stopnia. Tak kończy się nasza przygoda w tym roku. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>KONIEC :)</b></p><p style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span face=""Arial","sans-serif"" style="font-size: 10pt; line-height: 20px; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";"><b>Zapraszam do oglądania zdjęć z wyjazdu:</b></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-size: 13.3333px; line-height: 20px;"><span face="Arial, sans-serif"><b>https://photos.app.goo.gl/ffmKiQ41P43zogrHA</b></span></span></p><div><br /></div>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-56247414893564684542023-01-02T14:25:00.000-08:002023-01-02T14:25:33.520-08:00Peru 2022 - część 3 . Relacja i opis wejścia na wulkan Coropuna - 6425 m npm i przejazd do Huaraz<p style="text-align: justify;"><b>29 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Pobudka o 4:15, herbata na śniadanie i po pół godziny jedziemy już taksówką zamówioną przez właściciela naszego hostelu na dworzec w Arequipie. Pomimo pustek na mieście, przed dworcem jest duża kolejka taksówek - istny road rage. Nic dziwnego, gdyż okazuje się że każda nich zostawia klientów na środku drogi i nic nie robi sobie z kolejnych samochodów oczekujących na próbę przejazdu. </p><p style="text-align: justify;">Po 5:00 jesteśmy już na dworcu i siedzimy w autobusie do Chucquibamby, który odjeżdża za pół godziny. Podróż do celu trwa do ponad pięć godzin, w czasie których autobus najpierw zjeżdża do wysokości ok 800 m npm, a następnie podjeżdża do miasteczka położonego na wysokości 3000 m npm. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że trafiamy na prawdziwe pustkowie komunikacyjne. Pomimo, iż z Arequipy przyjeżdża tutaj co najmniej osiem autobusów dziennie, to z powrotem wraca tylko jeden. Jest to dla mnie ciągle niezrozumiałe. Co więcej, tylko jeden autobus dziennie, w dodatku o godz. 23:30 wyjeżdża do Cotohuasi - miejscowości, przed którą należy wysiąść, aby dotrzeć pod kolejny nasz cel górski - Nevado Coropuna - 6422 m npm. Ze względu na to zaczynamy pytać taksówkarzy o cenę kursu tam i z powrotem. Te oscylują w przedziale - 300 - 500 soli – jak na lokalne ceny jest drogo. Co prawda do celu pozostaje 50 km w jedną stronę, jednak wiedzie tam normalna droga asfaltowa, która chociaż rzadko uczęszczana, to jest przejezdna.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn-OAWRtq0XFXzDrusQT-uXz_arOQCV_g04isTWcTKsu8c-CO6S9Gssv1e16OSLiL1BduKgjiMFeQpDrqj-7jmS05syEsXJH6ywH2T2VF53mI-PkrUUjpNP3DKvj0ixdvhxVCkBif2xwZdyf3v6kjoxTMOrgAx82uBMljwpvNXyCrCgRBKN4ILIbxq/s4608/IMG_5371.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn-OAWRtq0XFXzDrusQT-uXz_arOQCV_g04isTWcTKsu8c-CO6S9Gssv1e16OSLiL1BduKgjiMFeQpDrqj-7jmS05syEsXJH6ywH2T2VF53mI-PkrUUjpNP3DKvj0ixdvhxVCkBif2xwZdyf3v6kjoxTMOrgAx82uBMljwpvNXyCrCgRBKN4ILIbxq/w640-h480/IMG_5371.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCIdtbcYMy15YVKE3r29WLlsId22rMy6p64JItZ_YbtMEOT7LIngWuCp9kkwh_PcbHadzrk7xzzKaG6CuKTTFGK-WR3_cFWr5Y9Vkz71Yn8NppaOMKyK-pKbvSRSnuqEDV319CeyqWbV0qj4kO-4_c_JTYAUGBOBNmCA_Bi55FB_487KAd0VZrUba8/s4608/IMG_5372.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCIdtbcYMy15YVKE3r29WLlsId22rMy6p64JItZ_YbtMEOT7LIngWuCp9kkwh_PcbHadzrk7xzzKaG6CuKTTFGK-WR3_cFWr5Y9Vkz71Yn8NppaOMKyK-pKbvSRSnuqEDV319CeyqWbV0qj4kO-4_c_JTYAUGBOBNmCA_Bi55FB_487KAd0VZrUba8/w640-h480/IMG_5372.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRmiKNWT6jImxrEjSSmgKvP17NBqKqfugYODvRtJTiRNk9UwJ1calYSX-cYYiOkoXhjQtOrK0yMpJc2a02lp18gZQp8hNjb5zhXZhg4LjIKEw7YZcZMiamtGouk1Yiql7hn0xybm7pm-TH-Zh_o49nntPNodPbJ5Bg-ADJl5W-0nPYzY0UdWvnd0OE/s4305/IMG_5374.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4305" data-original-width="3229" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRmiKNWT6jImxrEjSSmgKvP17NBqKqfugYODvRtJTiRNk9UwJ1calYSX-cYYiOkoXhjQtOrK0yMpJc2a02lp18gZQp8hNjb5zhXZhg4LjIKEw7YZcZMiamtGouk1Yiql7hn0xybm7pm-TH-Zh_o49nntPNodPbJ5Bg-ADJl5W-0nPYzY0UdWvnd0OE/w480-h640/IMG_5374.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> Postanawiamy póki co nie spieszyć się i poczekać, jak sytuacja się rozwinie. Jemy obiad w lokalnej restauracji, gdzie stan sanitarny kuchni nie napawa optymizmem, kupujemy wodę - zważywszy, że pod wulkanem nie ma jej w ogóle, na szczyt planujemy zabrać 19 l. W międzyczasie okazuje się, że stan zdrowia Janusza się mocno pogorszył. O ile poprzedniego dnia twierdził, że lekki kaszel i katar, jakiego nabawił się pod Chachani powoli mu przechodzi, to po podróży do Chucquibamby twierdzi już wprost, że jest przeziębiony. Podczas obiadu postanawiamy, że lepiej mieć zapewniony transport w tą i z powrotem i decydujemy się zapłacić taksówkarzowi 300 soli, z tym że 150 soli za kurs w jedną stronę. Umawiamy się przy tym na odbiór z powrotem na za dwa dni o 16:00. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrTmlHDwX5_Yfw2xHGBQBADsuXwSsTHYcxqOYgu99C8bePDhgpW2PLwedkSdXfAAghJuSLZ_bPWhcE_uAXhvc1pRYECWcNdJUjkcYN2aKfda44SKyQt4sZjTjEw-RJ8BR5-_pWnFrFUR2QH5VQuyLGvUYggCk6gOyRiPv4aeOamiQvevRi04idpfmh/s4608/IMG_5375.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrTmlHDwX5_Yfw2xHGBQBADsuXwSsTHYcxqOYgu99C8bePDhgpW2PLwedkSdXfAAghJuSLZ_bPWhcE_uAXhvc1pRYECWcNdJUjkcYN2aKfda44SKyQt4sZjTjEw-RJ8BR5-_pWnFrFUR2QH5VQuyLGvUYggCk6gOyRiPv4aeOamiQvevRi04idpfmh/w640-h480/IMG_5375.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwL0dawpQsGlg1i25rYL69hKqheA4BsUMU4rNGtsi7o5Qr4BWn6swQ2QQsRNomYdA6lQmYauIb2zcJUuh8gvEtSPU-jmT77b-P3Umx5ZgaOWigbzsuRSzuoJNYiQlbYk2E_HK43Lq0E79WpBU2Igiad2pFVPE8JAY9hIq8w39YTstilgrnH8SIEUbY/s3116/IMG_5377.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3116" data-original-width="2417" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwL0dawpQsGlg1i25rYL69hKqheA4BsUMU4rNGtsi7o5Qr4BWn6swQ2QQsRNomYdA6lQmYauIb2zcJUuh8gvEtSPU-jmT77b-P3Umx5ZgaOWigbzsuRSzuoJNYiQlbYk2E_HK43Lq0E79WpBU2Igiad2pFVPE8JAY9hIq8w39YTstilgrnH8SIEUbY/w496-h640/IMG_5377.jpg" width="496" /></a></p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiASLbaa5iJQwG3gtfXKvzSw2LSMM9l5EkGbXlOATkcvq1uV4_AvI_gOdVxb1yjA_OYPjEH134iOzhspBdF40gYgPoWerf2RbI98V4OwZrt8InRHZ9OePgEGm1KTCRY88ui6IX-L4oznl1n2PgXSaQcC3CO4CWpJonabyQwNlIs2ZLFo9717YPhOvQV/s4608/IMG_5381.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiASLbaa5iJQwG3gtfXKvzSw2LSMM9l5EkGbXlOATkcvq1uV4_AvI_gOdVxb1yjA_OYPjEH134iOzhspBdF40gYgPoWerf2RbI98V4OwZrt8InRHZ9OePgEGm1KTCRY88ui6IX-L4oznl1n2PgXSaQcC3CO4CWpJonabyQwNlIs2ZLFo9717YPhOvQV/w480-h640/IMG_5381.jpg" width="480" /></a></p><p style="text-align: justify;">Z Chucquibamby wyjeżdżamy około 15:00. Droga początkowo wije się krętą linią wspinając się po stromym zboczu, by osiągnąć płaskowyż położony na wysokości około 4000 m npm. Następnie wiedzie przez bezludną, górska dolinę. Około 50 km dzielące nas od celu pokonujemy w około półtorej godziny. Droga jest asfaltowa, wąska i kręta, nie brakuje również dziur, które z uwagą omija kierowca Toyoty Yaris w sedanie, czy ewenementu którego nie spotkamy w Europie, ale w Peru jest bardzo popularny. Masyw górski do którego zmierzamy dominuje nad płaskowyżem i wyróżnia się od niego bielą lodowców. Z tej perspektywy robi piorunujące wrażenie i budzi respekt.</p><p style="text-align: justify;">Po niespełna dwóch godzinach dojeżdżamy na miejsce - do początku ścieżki nad jeziorem Pallarocha, wiodącej bezpośrednio pod masyw Coropuny. Osiągamy wysokość 4830 m npm i przed nami rozpościera się widok na nasz jutrzejszy cel. Poza nami są tutaj jedynie dziko żyjące alpaki, przechadzające się nieopodal. Pożegnawszy kierowcę postanawiamy rozbić namiot nieopodal drogi i szybko zakończyć dzień, podziwiając jeszcze niesamowity zachód słońca. W szczególności, że na tej wysokości przy wiejącym wietrze w mig każdemu robi się bardzo zimno. Rozstawiamy więc nasze schronienie, obkładamy fartuchy śnieżne kamieniami, gotujemy wodę na liofile i idziemy spać. Z ciekawością nasłuchujemy ruchu na drodze - jeździ tedy jedynie kilka samochodów na godzinę - nic więcej.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLDayflZ8Vys_fCeARoUysdB8MXnc-EkNTdIFLMSGH5jpcBF-h3tqWYN0T7zH0SZ-84pcfy2GkPot-NLRmmLbpMZQ_9uxoDkJv-pDLlWCAG5M5OY1zj0cZQoxpTwSmj3vY0lDNl60OYvv88_Jpvhdp69WhRTHWFSYn1DEafIhpZ1Acftt5rgVgoHo5/s4608/IMG_5400.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLDayflZ8Vys_fCeARoUysdB8MXnc-EkNTdIFLMSGH5jpcBF-h3tqWYN0T7zH0SZ-84pcfy2GkPot-NLRmmLbpMZQ_9uxoDkJv-pDLlWCAG5M5OY1zj0cZQoxpTwSmj3vY0lDNl60OYvv88_Jpvhdp69WhRTHWFSYn1DEafIhpZ1Acftt5rgVgoHo5/w640-h480/IMG_5400.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9RezBoz_6kwRd5XuerQfmlBr0b8Nu2lXVZl6fExOR03Y4R4_LWTkOxPwC3z9sQKh-e11gtb8Cz5F2D0_0pN0gvMQn-rww29wGAI-Ek4sEkM5_V68TY8-s8HJgdofPWM7vLA6xgOKT8mZ9hdNiY6WDBEbtT6YxlMk2TygfX8beRf0in2X-MvKceEi6/s4608/IMG_5410.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9RezBoz_6kwRd5XuerQfmlBr0b8Nu2lXVZl6fExOR03Y4R4_LWTkOxPwC3z9sQKh-e11gtb8Cz5F2D0_0pN0gvMQn-rww29wGAI-Ek4sEkM5_V68TY8-s8HJgdofPWM7vLA6xgOKT8mZ9hdNiY6WDBEbtT6YxlMk2TygfX8beRf0in2X-MvKceEi6/w480-h640/IMG_5410.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB_cmqk2UHBDt26wuqqXYdIbPlvWojmG5m8OqGCJpCxHox7MQcLB_prlh0jvVi1wRzkiMpl8mhYuQSikhGok_NWPEvkeB7iIZ6RA56T0Dr4R5gGgfYPtj0IFhoOGt_wCPiX33NbwzMw-6Jdkig284N5hrVRPv1yTMiXP9PMyOukT7XsrTtCf2L53GK/s4608/IMG_5414.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB_cmqk2UHBDt26wuqqXYdIbPlvWojmG5m8OqGCJpCxHox7MQcLB_prlh0jvVi1wRzkiMpl8mhYuQSikhGok_NWPEvkeB7iIZ6RA56T0Dr4R5gGgfYPtj0IFhoOGt_wCPiX33NbwzMw-6Jdkig284N5hrVRPv1yTMiXP9PMyOukT7XsrTtCf2L53GK/w640-h480/IMG_5414.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDbdofo3-1_puPa-2lbfVN1m2ZHGrSGVJ8F2d_3Swslr6joqAQ1S8zSoYNNKmNkidN8VlsfP6_N6pTYbXUz2k8vq8KcfEel4oHVn08eT1vSZa6nWQl5oPFv1Z-xpNk_OhH8xTc8PlmGUUTKfi5NK1YgIOv0B_LBYUmAFZiSD2kxk5ziuXfAh6KQQjK/s4096/IMG20220830164553.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDbdofo3-1_puPa-2lbfVN1m2ZHGrSGVJ8F2d_3Swslr6joqAQ1S8zSoYNNKmNkidN8VlsfP6_N6pTYbXUz2k8vq8KcfEel4oHVn08eT1vSZa6nWQl5oPFv1Z-xpNk_OhH8xTc8PlmGUUTKfi5NK1YgIOv0B_LBYUmAFZiSD2kxk5ziuXfAh6KQQjK/w640-h480/IMG20220830164553.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>30 sierpnia </b></p><p style="text-align: justify;">Mając niewiele do zrobienia budzimy się o 7:00. Noc była bardzo zimna, ale dzięki puchowym śpiworom przespaliśmy ją komfortowo. Dodać trzeba, że nawierzchnia składająca się głównie z pyłu i luźnych kamieni ma również swoje dobre strony - podłoże jest bardzo miękkie i tym samym wygodne do spania. Obudzeni przez słońce niespiesznie jemy śniadanie i pakujemy się w dalszą drogę. Na miejscu biwaku przezornie zostawiamy depozyt pod kamieniami - t-shirty i około 4 l wody. Godzinę później idziemy już kamienistą drogą w kierunku widocznego jak na dłoni masywu Coropuny. Nie spieszymy się - Janusza ewidentnie złapało jakieś przeziębienie i funkcjonuje na ibuprofenie, zapowiadając, że jego wyjście na atak szczytowy stoi pod znakiem zapytania. Wyjeżdżona przez pojazdy 4x4 ścieżka wiedzie przez rozległy płaskowyż, by po około trzech kilometrach wjechać na początek szerokiego grzbietu. Po drodze mija nas samochód terenowy z grupą turystów i przewodnikiem - bardzo nas to cieszy. Przewodnicy znają drogę na górę, zaś obecność innych osób w tym kompletnym pustkowiu dodaje nam otuchy i wzmaga poczucie bezpieczeństwa. Szutrówką idziemy do wysokości ok. 5250 m npm, po czym wchodzimy na wąską ścieżkę, która prowadzi nas na kamienisty grzbiet, na którym powinny znajdować się miejsca obozowe. Powyżej 5300 m npm wysokość daje się we znaki Jankowi, Januszek również idzie wolniej że względu na przeziębienie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_PEoQG1iZMM4JB8Xot13a-UT7V2XyEZvP0FBRqZ2r73Z-6AZeLUasymLBTXoV9_iW8Gv-8MsOIfeQVCcL_MJOqv60HogEePjBHGyUJL4KBRAtSIoc3VParBrkpPLCVJ45ezGOyO5k0JmL-KPPOnb6RroALtHPx3CmELDgamdCDyVqCfZ_r-jb9C2P/s4608/IMG_5419.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_PEoQG1iZMM4JB8Xot13a-UT7V2XyEZvP0FBRqZ2r73Z-6AZeLUasymLBTXoV9_iW8Gv-8MsOIfeQVCcL_MJOqv60HogEePjBHGyUJL4KBRAtSIoc3VParBrkpPLCVJ45ezGOyO5k0JmL-KPPOnb6RroALtHPx3CmELDgamdCDyVqCfZ_r-jb9C2P/w640-h480/IMG_5419.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghQGB3T_W9pDvDNjxgmg3jcWXv5oY1JTpJ7j6vvAsb4ivjvWgrFmkV6BsMXdGMQ3i9J_bhFvM392fhi6NRHWLuYoPFB0-WeO-E8d7_KCmvMkpCPV6fufZL0OS81VOYzy8i41LwVZabOd49t6WMuMT9JKIoCPrhA4E1HDZ0z57tgeXbPhm3fB5Xpz59/s4608/IMG_5422.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghQGB3T_W9pDvDNjxgmg3jcWXv5oY1JTpJ7j6vvAsb4ivjvWgrFmkV6BsMXdGMQ3i9J_bhFvM392fhi6NRHWLuYoPFB0-WeO-E8d7_KCmvMkpCPV6fufZL0OS81VOYzy8i41LwVZabOd49t6WMuMT9JKIoCPrhA4E1HDZ0z57tgeXbPhm3fB5Xpz59/w640-h480/IMG_5422.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyRRfU2GHRyQX3_dpHwWNrYVtLcwLvEeCX5SThlE-u-lV7Srsj8JLorREOPrmvXRuwOb5JZoHSVFlehaztl57rorcJtITgFDyvtroon_-dnKQYOkd1V9skAjTAr7R9ibCE4BI3XDXaV78iBABAWpQ_wBkh7WL9V3NqsNsbUAbVwVrhBX-ZN2PVFy21/s4608/IMG_5432.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyRRfU2GHRyQX3_dpHwWNrYVtLcwLvEeCX5SThlE-u-lV7Srsj8JLorREOPrmvXRuwOb5JZoHSVFlehaztl57rorcJtITgFDyvtroon_-dnKQYOkd1V9skAjTAr7R9ibCE4BI3XDXaV78iBABAWpQ_wBkh7WL9V3NqsNsbUAbVwVrhBX-ZN2PVFy21/w480-h640/IMG_5432.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhegOxVmfoemzmOFF_kecP84HGOObRx-XC5fmp3fTfydNTgo9CHs65ZqYV4zkUO8MmPH4WAAVUOAKfhtHq0kx2YzU6nR5_DjfbFNeJpWkG_xmsirEz8UU6JIOpnLMhZQJ8L38VhPtNOYGrMmQD1TolxzOMVY6mRmbfGh0CkTp6ycxMBMCDiyXLG9lOG/s4608/IMG_5448.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhegOxVmfoemzmOFF_kecP84HGOObRx-XC5fmp3fTfydNTgo9CHs65ZqYV4zkUO8MmPH4WAAVUOAKfhtHq0kx2YzU6nR5_DjfbFNeJpWkG_xmsirEz8UU6JIOpnLMhZQJ8L38VhPtNOYGrMmQD1TolxzOMVY6mRmbfGh0CkTp6ycxMBMCDiyXLG9lOG/w640-h480/IMG_5448.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na wysokości 5400 m npm docieramy do niższego obozu bazowego, który jest pusty. Jemy tam tylko skromny posiłek, po czym idziemy w dalszą drogę. Wyższy obóz zlokalizowany 200 metrów wyżej osiągamy około godziny 15:00. Zastajemy tam dwóch przewodników peruwiańskich z dwoma klientami. Z rozmowy dowiadujemy się, że turyści pochodzą z Kostaryki, zaś przewodnik po wskazaniu nam drogi mówi, że planuje atak szczytowy o północy. Jesteśmy zaskoczeni tą wczesną godziną - po tym jak zmarzliśmy na Chachani, rozważałem atak o 4:00, jednak ze względu na deklarację przewodnika zmieniłem plany na godzinę wcześniej. W obozie czekamy na zachód słońca, który jak zwykle zapowiada zimno. Gotujemy i idziemy spać. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>31 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">W nocy temperatura zaskakuje. Pomimo, iż spodziewaliśmy się dużego mrozu, to nie jest chłodniej niż na ostatnim noclegu. Budzę się z bólem głowy, tak samo jak Janek. Januszek nie wygląda na zdrowego, ale deklaruje, że idzie do góry, a najwyżej zawróci. Na ból głowy bierzemy po tabletce Diuramidu, a Januszek łyka Ibuprofen. W oddali widzimy światełka czołówek - nas sąsiedzi faktycznie wyszli o północy i są już wysoko. Gdy gotujemy wodę na śniadanie jeden z przewodników wraz z klientem wraca i podchodząc do naszego namiotu mówi, że to przez chorobę wysokościową klientka musiała zawrócić. Jako, iż nie mamy czasu do stracenia pakujemy się bardzo szybko - na szczyt wychodzimy o 3:03. Początkowy etap drogi jest dla nas problematyczny. Pomimo, iż mam prowizoryczny jej przebieg wgrany na GPS, to nie zgadza się on w terenie, a rozbieżności rzędu 20 m na mapie oznaczają nieraz 50 m w pionie. W praktyce chodzimy po omacku, błądzimy i nadrabiamy niepotrzebnie wysokości i odległości. Teoretycznie, w terenie poustawiane są kamienne kopce oznaczające właściwą drogę, jednakże nie ma ich wszędzie, a często jest nawet zbyt dużo, tak że wprowadzają w błąd co do przebiegu właściwej ścieżki. W zasadzie cała droga do góry to chodzenie na tzw. "czuja", i wspinanie lub marsz w miejscach gdzie teren wydaje się odpowiedni. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggQ6X7DoEGu_fXgYUBhUnU6ahNh0Y7lC3RjKQErivaNmzWhoPOnSjZekix5KvDOsAEF95V3DqmNhy1Oh9F8eVRHdokMD_WqrqEa7yd4-WJg9ALbirLszUSfjfSFeLyNCTAJenKEecJUYZ0MiLVzAv453osOYA2CS2HzTwUnm5NJVU6du7LlcYBrPM0/s4096/IMG20220831025909.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggQ6X7DoEGu_fXgYUBhUnU6ahNh0Y7lC3RjKQErivaNmzWhoPOnSjZekix5KvDOsAEF95V3DqmNhy1Oh9F8eVRHdokMD_WqrqEa7yd4-WJg9ALbirLszUSfjfSFeLyNCTAJenKEecJUYZ0MiLVzAv453osOYA2CS2HzTwUnm5NJVU6du7LlcYBrPM0/w640-h480/IMG20220831025909.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHsNsgsFLvjrJ7EOV8Zdm5EnsmvwBPvVxubiywQ4nPWiGz3aD8ANxnGpx27u71pDV34GnuBpyHaAmO_rsseBKC1ZjNqOswNJIoX4AT22BKrhO1wJ0GBip7KHocLvHBV7fulwrXmVgQJhjW96eOmYjtHiuD_qsl2MliLSLgMnOPtRWarwfNTIOpac_2/s4096/IMG20220831035420.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHsNsgsFLvjrJ7EOV8Zdm5EnsmvwBPvVxubiywQ4nPWiGz3aD8ANxnGpx27u71pDV34GnuBpyHaAmO_rsseBKC1ZjNqOswNJIoX4AT22BKrhO1wJ0GBip7KHocLvHBV7fulwrXmVgQJhjW96eOmYjtHiuD_qsl2MliLSLgMnOPtRWarwfNTIOpac_2/w640-h480/IMG20220831035420.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Sytuacja staje się trochę lepsza po wejściu na tzw. zachodnią grzędę, na wysokości około 5800 m npm - skalisty filar, tórym wiedzie nasza droga na szczyt Coropuny. Tą formacją zmierzamy aż do wysokości 6150 m npm, gdzie kończy się ona lodowcem. Teren początkowo łagodnie się wznosi, a po kilkuset metrach "staje dęba" i przed końcem formacji skalnej trzeba się już posiłkować elementami wspinaczki w sypkim i kruchym terenie. Na wysokości obozu panowała ujemna temperatura, ale relatywnie przyjemna. Im wyżej, tym robi się zimnej. Początkowo idę w powerstretchu i primalofcie, by następnie narzucić ma siebie sweter puchowy. Punktem krytycznym było zakończenie skalnej grzędy, gdzie założyliśmy raki i związaliśmy się liną - tam dorzuciłem na siebie jeszcze kurtkę gore-tex - byłem więc ubrany we wszystkie ubrania jakie miałem dostępne, świeciło słońce, ale odczuwalna temperatura wcale nie była komfortowa. Poczucie chłodu potęgował wiatr wiejący nam w twarz. Chłopaki na tym postoju deklarowali, że czują się fatalnie i tak też wyglądali - Janek przez zmęczenie a Januszek na skutek przeziębienia. U mnie za to sytuacja wyglądała wprost odmiennie - szło się bardzo dobrze i przyjemnie, no może poza przejmującym zimnem. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRys-vKAkVDCziQ_gvW0IReU2DTPbMuKJc8XFhoadIYiOB9dgg52byM_PRAnm7NIH_VvJ0AZ7-ln8NYEuxU0ZiAEw5R6b1O_A63zlmKCcrV9ipRe50oXXnHOAStnjN-RXwaKbUCzwvxUsgWhzLAHDstIfF8xBwPXPpnx7oevTbc0TDQaeWgGXh4v8W/s4608/IMG_20220831_060955_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRys-vKAkVDCziQ_gvW0IReU2DTPbMuKJc8XFhoadIYiOB9dgg52byM_PRAnm7NIH_VvJ0AZ7-ln8NYEuxU0ZiAEw5R6b1O_A63zlmKCcrV9ipRe50oXXnHOAStnjN-RXwaKbUCzwvxUsgWhzLAHDstIfF8xBwPXPpnx7oevTbc0TDQaeWgGXh4v8W/w480-h640/IMG_20220831_060955_3.jpg" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Droga lodowcem idzie nam powoli ale sprawnie. Janek zmierza przodem, za nim Janusz, ja z tyłu. Nawet występujące w dolnym jej przebiegu penitenty nam nie przeszkadzają, ani nie zmienia tego fakt, że Janek w pewnym momencie wpada po pas do dziury/szczeliny w śniegu. Zdobywamy kolejne metry powoli, wchodząc relatywnie stromym terenem pokrytym śniegiem. Idąc na szczyt początkowo należy wejść na tzw. fałszywy wierzchołek, który sprawia wrażenie, że koniec wędrówki już jest bliski. Niestety, po dojściu do wysokości ok. 6300 m npm teren staje się bardziej płaski, za to wznosi aż po horyzont. Po jakimś czasie dostrzegamy wracającą ze szczytu dziewczynę z przewodnikiem. Patrzę na zegarek i widzę, że do szczytu zostało nam jeszcze trzysta metrów. Odległość tą pokonujemy bardzo wolno, dłuży się w nieskończoność. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5oBZ-MD5oxg6i0xwVKp1iCCVrGTH5kOYnJqZJ0du0hbclsMO5CWLcBJ4_isy7_BhWSyDg40Nxe6XF4_HKdI7O1j7No9rVRxrFsMOEof0D1W67dfhJyENIbUlvMz87RIc593U3Lh2vsMKww2RV8U37fmW6x-ukhQAv_Nqa9RBRI48hK9V819wo-DZ4/s3264/IMG_20220831_070226_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5oBZ-MD5oxg6i0xwVKp1iCCVrGTH5kOYnJqZJ0du0hbclsMO5CWLcBJ4_isy7_BhWSyDg40Nxe6XF4_HKdI7O1j7No9rVRxrFsMOEof0D1W67dfhJyENIbUlvMz87RIc593U3Lh2vsMKww2RV8U37fmW6x-ukhQAv_Nqa9RBRI48hK9V819wo-DZ4/w480-h640/IMG_20220831_070226_4.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD_lb36pKZzc23E0c7PBaXAWUWnCN0jdopi2EpmQ7AlDYmONnly6-hOB8IczAZ3dTszvaqftyk02i3srX7baIwpzV66Wdq1aE97RaG9a9GkiOTYpqwqlMq5RqTCYMzBNuv1fV5x1gON9zrUeZ4nhPFHZEEpgBDPgSfTX0xXCumxUDEyIuf2AerGXae/s4608/IMG_20220831_070233_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD_lb36pKZzc23E0c7PBaXAWUWnCN0jdopi2EpmQ7AlDYmONnly6-hOB8IczAZ3dTszvaqftyk02i3srX7baIwpzV66Wdq1aE97RaG9a9GkiOTYpqwqlMq5RqTCYMzBNuv1fV5x1gON9zrUeZ4nhPFHZEEpgBDPgSfTX0xXCumxUDEyIuf2AerGXae/w640-h480/IMG_20220831_070233_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiebP1InNaTVP9n1vUExueizWEpInYNVthzX4eAgcVVFUqhG1k1s7NzG6RaiiDo8iP91lYMII0mv0hwa_zLKrSN6el2qD0iROa-9LiKyQqWKbjiWnU2uSau57o4Dcc33BRN1bDQHdvb7gHjpNW9Fk_04PrQotSiHnozeyup3RY5dEffafvi6XZKkbq/s3264/IMG_20220831_070256_5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiebP1InNaTVP9n1vUExueizWEpInYNVthzX4eAgcVVFUqhG1k1s7NzG6RaiiDo8iP91lYMII0mv0hwa_zLKrSN6el2qD0iROa-9LiKyQqWKbjiWnU2uSau57o4Dcc33BRN1bDQHdvb7gHjpNW9Fk_04PrQotSiHnozeyup3RY5dEffafvi6XZKkbq/w480-h640/IMG_20220831_070256_5.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL2Qf5NjEz1Cp9MlKjOaJUDxpMvC7T3CgJQ3adxSKG3WrRql4brSGc7xskemRBFHN6ErSanWLyW5bVBgkQX1m1oEYVDdTQGTnRcbCRZMPoXRHEX3tZDYI32sm395i2iAQskRCmbkvwFBJSsz6-kbf_2KKBQRRSIv4yeDgsy3l_dDdD3vC03qw4wm7n/s3264/IMG_20220831_080958_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL2Qf5NjEz1Cp9MlKjOaJUDxpMvC7T3CgJQ3adxSKG3WrRql4brSGc7xskemRBFHN6ErSanWLyW5bVBgkQX1m1oEYVDdTQGTnRcbCRZMPoXRHEX3tZDYI32sm395i2iAQskRCmbkvwFBJSsz6-kbf_2KKBQRRSIv4yeDgsy3l_dDdD3vC03qw4wm7n/w640-h480/IMG_20220831_080958_2.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dopiero o 9:00 stajemy na szczycie, który niczym nie odróżnia się od otoczenia, poza tym, że wokoło nie ma już wyższych punktów. Stwierdzamy jednogłośnie, że zostajemy tutaj tylko na kilka chwil, robimy zdjęcia i uciekamy. Jest potwornie zimno, nawet mimo pełnego słońca. Droga lodowcem w dół jest wcale nie szybsza jak do góry. Chłopaki są bardzo zmęczeni i idą powoli. Po zejściu z fałszywego wierzchołka okazuje się, że problemy z penitentami rozpoczynają się nie przy wejściu, ale na zejściu. Brak możliwości stabilnego postawienia buta powoduje, że droga w dół jest mozolna i bardzo niewygodna. Dopiero po zejściu na grzędę możemy trochę odpocząć. Tutaj jednak przygoda się nie kończy - okazuje się, że łatwiej było trafić po skałach pod górę niż schodząc. Teraz przy zmęczeniu jest trochę szukania i kluczenia w stromym i kruchym terenie. Pomimo utraty wysokości mamy wrażenie, że wcale nie jest cieplej, zaś zejście bardzo się dłuży. Chłopaki idą powoli i zatrzymują się często. Co jakiś czas patrzę też na przebieg drogi na GPS, aby nie przeoczyć jej przebiegu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWqqUCtOkCISp5Oqi7A1ccgRDHkcGhxThf-bimJGgLk6KJ3iDerYHhM1sdorQR0qKkTpB47Hf_Oyi8-B6F1igz0VEJJnFkNjbf_AdQ9HhsrRT-lKBxYOyS0ZyKbgbf3_SM78TlWGmTDDo7981XIFeyJKkqVORuIcm-wvAw6fEHvClBxJVGK097psKN/s3264/IMG_20220831_085542_5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWqqUCtOkCISp5Oqi7A1ccgRDHkcGhxThf-bimJGgLk6KJ3iDerYHhM1sdorQR0qKkTpB47Hf_Oyi8-B6F1igz0VEJJnFkNjbf_AdQ9HhsrRT-lKBxYOyS0ZyKbgbf3_SM78TlWGmTDDo7981XIFeyJKkqVORuIcm-wvAw6fEHvClBxJVGK097psKN/w640-h480/IMG_20220831_085542_5.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaV87X7vVJGrr5DvkCjTDfg4ccJkJyGLXqPdL2lffw3swwGPr86McXoHYjuQTsVnlFhbbi6DHxZOHvpJUMYphYRW3mGA3CVAEM8ThM9NIh6HoN8_klS5KEWO_8Bmmi3wCEkUf_5osOxfIcIOPaYvaRt8FUd5zXq2doqYMVnNa6uTTY6vLjF0-qQCPO/s4608/IMG_20220831_085556_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaV87X7vVJGrr5DvkCjTDfg4ccJkJyGLXqPdL2lffw3swwGPr86McXoHYjuQTsVnlFhbbi6DHxZOHvpJUMYphYRW3mGA3CVAEM8ThM9NIh6HoN8_klS5KEWO_8Bmmi3wCEkUf_5osOxfIcIOPaYvaRt8FUd5zXq2doqYMVnNa6uTTY6vLjF0-qQCPO/w640-h480/IMG_20220831_085556_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3x4plhRuSU_ByS-NwaZjnB9YhDyV02i3HaXAbeh5VJFNT6mfpSwdP3FzWuhVqHQqtNJcxXyAm3stpBQKZRFU1ejh_mU3_8RckWleNFZSmGJtrtLysuPcePKcGuQAVaBbioaARM5RDn0OuQtxDGQBbUGiYIZ4rmtgkyxH0b95Uqt0JcLdSwFmEzYIl/s4608/IMG_20220831_085905_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3x4plhRuSU_ByS-NwaZjnB9YhDyV02i3HaXAbeh5VJFNT6mfpSwdP3FzWuhVqHQqtNJcxXyAm3stpBQKZRFU1ejh_mU3_8RckWleNFZSmGJtrtLysuPcePKcGuQAVaBbioaARM5RDn0OuQtxDGQBbUGiYIZ4rmtgkyxH0b95Uqt0JcLdSwFmEzYIl/w480-h640/IMG_20220831_085905_2.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJS-eQxQsjvoyrg-te8YXA6xGUe1b0LU5Wdp_k9K1lmrPjj1yXTAZfiBSUm_EFuUAGK-r2Leo5P8wmH4AsQBzqhwYAft_rMP6Tj6VIcCwTS26B05d3HKDCpZz0bmGkji7HZQ4aG2a8Q3ePAnxtDStRYdlkUTn73IcNJPUw0zoVvTgOAX52-djJhNjl/s4262/IMG_20220831_090938_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3197" data-original-width="4262" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJS-eQxQsjvoyrg-te8YXA6xGUe1b0LU5Wdp_k9K1lmrPjj1yXTAZfiBSUm_EFuUAGK-r2Leo5P8wmH4AsQBzqhwYAft_rMP6Tj6VIcCwTS26B05d3HKDCpZz0bmGkji7HZQ4aG2a8Q3ePAnxtDStRYdlkUTn73IcNJPUw0zoVvTgOAX52-djJhNjl/w640-h480/IMG_20220831_090938_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghX-fs_dLhw5A6vLhAL89VAi__FH366nZQPaCw85cBHoF7Lc1mhr6PPIWYloCPqOefJRusv0kmkHNm6JFatLCFF2RVkOLc3blWvZ5XRQQdKAJrvz0Vnqbe_ZzUsNjau0QI1DVf-pgFNj7S0EMGtRlU_OOp0pfAJixjqzRiMBZ8bynob4DmYQYnxcPv/s3264/IMG_20220831_103636_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghX-fs_dLhw5A6vLhAL89VAi__FH366nZQPaCw85cBHoF7Lc1mhr6PPIWYloCPqOefJRusv0kmkHNm6JFatLCFF2RVkOLc3blWvZ5XRQQdKAJrvz0Vnqbe_ZzUsNjau0QI1DVf-pgFNj7S0EMGtRlU_OOp0pfAJixjqzRiMBZ8bynob4DmYQYnxcPv/w640-h480/IMG_20220831_103636_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6fJndp7TpoV4asQ2TZgFYf6DX-7ERQBjuvpH3_kuadJTAg26NAqUl_TPMyBf_8FB9vWiIkRxJfbZEQw4PTsgyvOwa5kxu02N4-mba-yQKGxCfsPks9Cc9ZeuMsGmM567XummULcs9r-yM1R7UkqMRzuemWxiPWWbW9L49aaZOLVAP9VaTDT55BlQl/s4608/IMG_20220831_111405_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6fJndp7TpoV4asQ2TZgFYf6DX-7ERQBjuvpH3_kuadJTAg26NAqUl_TPMyBf_8FB9vWiIkRxJfbZEQw4PTsgyvOwa5kxu02N4-mba-yQKGxCfsPks9Cc9ZeuMsGmM567XummULcs9r-yM1R7UkqMRzuemWxiPWWbW9L49aaZOLVAP9VaTDT55BlQl/w640-h480/IMG_20220831_111405_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8fb0Ycd_SqdpObRCCmBbSF_SRpqcUL7QGDPWQnJWaAawY1Bq4DbWK6AJ6NkhUWmk4mjqEsVkDQX-DVArymYGGTRpuLRF2O6hkAq-2SCTGDavYYfY1lOoVxjBoYITIuXynEKFkImcXnJlAMZQQWeuTIkfff0bf3G6dNK7LfWwGO9IdB4uc-R2LFWkw/s3264/IMG_20220831_123011_5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8fb0Ycd_SqdpObRCCmBbSF_SRpqcUL7QGDPWQnJWaAawY1Bq4DbWK6AJ6NkhUWmk4mjqEsVkDQX-DVArymYGGTRpuLRF2O6hkAq-2SCTGDavYYfY1lOoVxjBoYITIuXynEKFkImcXnJlAMZQQWeuTIkfff0bf3G6dNK7LfWwGO9IdB4uc-R2LFWkw/w640-h480/IMG_20220831_123011_5.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do obozu dochodzimy o 14:00. Odpoczywamy chwilę, zaczynamy pakowanie i ustalamy, że ja pójdę przodem, aby spotkać się z kierowcą, z którym się umówiliśmy, zaś chłopaki przyjdą później. Tak też robimy - schodzę przodem i po ponad dwóch godzinach marszu docieram do drogi. Jest 17:25, niestety taksówkarza nie widać. Co prawda umawialiśmy się z nim na godz. 16:00 jednakże dziwne byłoby, gdyby przejechał 50 km z miasta i na nas nie poczekał. Nie mogąc nic zrobić z zaistniałą sytuacją i nie mając do kierowcy żalu, ubieram na siebie ciepłe ubranie i czekam na chłopaków, którzy przychodzą już po zmroku. Mając przez ostatnią godzinę okazję obserwowania lokalnego ruchu ulicznego stwierdzam że jest on znikomy, wobec czego postanawiamy tutaj zabiwakować i poczekać do rana. Po raz kolejny rozbijamy namiot, gotujemy wodę, którą na szczęście zostawiliśmy w depozycie i idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEtRAGh46iCGf9hULdJKLeupEdKaA7znnKO3-OlwNuBjMeyHgRwSlrlSJmRJwAJ9VinZ_5Uw7PJJoNa1smqniTc22GoPraul2eUaW7CWcnJqCBOv4GS0mEI82AAYIIQ1JqxBwKOFgiPVXLfW7Md3mRQyubdKBBMSNLIMR9CE79yvxoa_O_gGxOiRL/s4608/IMG_20220831_150804_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEtRAGh46iCGf9hULdJKLeupEdKaA7znnKO3-OlwNuBjMeyHgRwSlrlSJmRJwAJ9VinZ_5Uw7PJJoNa1smqniTc22GoPraul2eUaW7CWcnJqCBOv4GS0mEI82AAYIIQ1JqxBwKOFgiPVXLfW7Md3mRQyubdKBBMSNLIMR9CE79yvxoa_O_gGxOiRL/w640-h480/IMG_20220831_150804_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRljxzjNLh0xuxLG_06t9pgiEqxqWRGYnTdMDl3D1tEK4dfoEMu7GMexV_FXGISDHKrcA6z84X1KRGtb1TbKgm2YhRuAccSfu7k91X831GvZO5_zXsdhhB9EQrsBJjJC0dHyMm7koiXueOOD4HEzbZS5GGls9rxPLJLevwXFql-q_jxr4mS4CzVTQl/s4608/IMG_20220831_161202_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRljxzjNLh0xuxLG_06t9pgiEqxqWRGYnTdMDl3D1tEK4dfoEMu7GMexV_FXGISDHKrcA6z84X1KRGtb1TbKgm2YhRuAccSfu7k91X831GvZO5_zXsdhhB9EQrsBJjJC0dHyMm7koiXueOOD4HEzbZS5GGls9rxPLJLevwXFql-q_jxr4mS4CzVTQl/w640-h480/IMG_20220831_161202_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>1 września</b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się przed budzikiem i wschodem słońca, tj. o 6:30. Gotujemy, suszymy śpiwory na słońcu i pakujemy się. Około 9:00 stoimy na drodze łapiemy autostopa do Chucquibamby. Ruch jest niestety znikomy, jeden samochód przejeżdża co około 20 minut. Mija nas samochód pancerny wiozący pieniądze, dwa SUVy oraz jeden sedan zapakowany po dach, który ledwie się toczy. Około 10:00 nadjeżdża ciężarówka z trzema pasażerami w kabinie, zatrzymuje się. Część załadunkowa zostaje otwarta - wsiadamy na rozklekotaną "pakę" wypchaną zgrzewkami pustych butelek po napojach. Pierwszy raz w życiu trafia mi się podróż w takich okolicznościach. Góry w Peru, piękna pogoda i półtorej godziny jazdy na ciężarówce. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVFFYDG2ILPfVzF5QdA8piWsAiaEgIQAD_xvXx7J4a5FplWR5Ud18CL_eD6nZo2inltO6bZMG8UAf4FXLQiPDZM2E1WabtzXXiAjmIH-ZSO6z0BSNRUi4dnjPPfoZqH4MLEzdZ2X6-yZBOeI9vHEM2f8TGUpR5Ks-Lh0PQ3y9MxcKqanQd9EFfEIKM/s3264/IMG_20220901_074838_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVFFYDG2ILPfVzF5QdA8piWsAiaEgIQAD_xvXx7J4a5FplWR5Ud18CL_eD6nZo2inltO6bZMG8UAf4FXLQiPDZM2E1WabtzXXiAjmIH-ZSO6z0BSNRUi4dnjPPfoZqH4MLEzdZ2X6-yZBOeI9vHEM2f8TGUpR5Ks-Lh0PQ3y9MxcKqanQd9EFfEIKM/w640-h480/IMG_20220901_074838_2.jpg" width="640" /></a></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2EJfZZ3LldjQWqRtxDgNMpiuvV26mV9H0RRYr7K4C-ATtpCZvxphDrBK-hNypOiRs0em77NkE6UFNIIosZHhdwevrep4kjuMR4R4LDvezMiyPdkmVL8INPk2TGDzDOobIcFoNN3Y7b4MYHHnVd9n30KJdnnOS-Hg8cth54lOVtSLkGK4c2UULgxGI/s3768/IMG20220901084834.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2628" data-original-width="3768" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2EJfZZ3LldjQWqRtxDgNMpiuvV26mV9H0RRYr7K4C-ATtpCZvxphDrBK-hNypOiRs0em77NkE6UFNIIosZHhdwevrep4kjuMR4R4LDvezMiyPdkmVL8INPk2TGDzDOobIcFoNN3Y7b4MYHHnVd9n30KJdnnOS-Hg8cth54lOVtSLkGK4c2UULgxGI/w640-h446/IMG20220901084834.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUyHieaKiX3YieRN9I6PPKoqeoYsj5Uk9gTl4WUKJ9BX0wHU5NKxVmHeWmOQEKpbHWVJgfD6XbDGS-IeyDRAba1FBZ3jwjZP5JhOOEYa9Ynv37Wm6k7msfZ2pmPKbgXSzLYyic1db-eu-POLRSBba5mt8JbwtsrlgIC9BViWvPaUMZ6OgFZfZvjqo3/s3264/IMG_20220901_102116_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUyHieaKiX3YieRN9I6PPKoqeoYsj5Uk9gTl4WUKJ9BX0wHU5NKxVmHeWmOQEKpbHWVJgfD6XbDGS-IeyDRAba1FBZ3jwjZP5JhOOEYa9Ynv37Wm6k7msfZ2pmPKbgXSzLYyic1db-eu-POLRSBba5mt8JbwtsrlgIC9BViWvPaUMZ6OgFZfZvjqo3/w480-h640/IMG_20220901_102116_3.jpg" width="480" /></a></div><div><br /></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5EsSvq6D6VjUnk2lEk1dRvT8jklKckO3fAYRnUmpW9IFI3XD_20HRJn7F_hFGwy7HtIUMVX5jgP-A9L0iZS70vFH-wtc3yO9ocUgrhvvCn1L3OZv2K-fdYkZQVB0vBDFLkvhdMDnSWerfc21b3IYiamRfIdpxEkbsRQ9pmSVSiFLdIXjl0_CmT2DW/s4096/IMG20220901101011.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5EsSvq6D6VjUnk2lEk1dRvT8jklKckO3fAYRnUmpW9IFI3XD_20HRJn7F_hFGwy7HtIUMVX5jgP-A9L0iZS70vFH-wtc3yO9ocUgrhvvCn1L3OZv2K-fdYkZQVB0vBDFLkvhdMDnSWerfc21b3IYiamRfIdpxEkbsRQ9pmSVSiFLdIXjl0_CmT2DW/w640-h480/IMG20220901101011.jpg" width="640" /></a><br /><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjip0FvmMRS18ihsFOdMm-RBbaeFBUgElL4MB91AKftbvwBn7rikyMIytG6nRS51Ko1UV4kZTzibGJOVcJNnB0sNyrSvXfZ7C1GpVvgqOZ64OxAMiix5O8t0qoFUTL-UkIh855q8W0P1qaLVLMXFR-nAqkkrErjTP1oDUXKEeJoooHLBmkSM91q3xW9/s3939/IMG20220901110946.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2954" data-original-width="3939" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjip0FvmMRS18ihsFOdMm-RBbaeFBUgElL4MB91AKftbvwBn7rikyMIytG6nRS51Ko1UV4kZTzibGJOVcJNnB0sNyrSvXfZ7C1GpVvgqOZ64OxAMiix5O8t0qoFUTL-UkIh855q8W0P1qaLVLMXFR-nAqkkrErjTP1oDUXKEeJoooHLBmkSM91q3xW9/w640-h480/IMG20220901110946.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">Do Chucquibamby docieramy około 11:30, a ze względu na głód, od razu idziemy do najbliższej knajpy na obiad. Po wyjściu udajemy się na znajomy dworzec autobusowy. Stoi tam autobus do Arequipy, który odjeżdża o 14:30. Już jesteśmy zadowoleni, ale w drodze po bilet zagaduje nas kierowca busa, który mówi, że właśnie wyjeżdża do tego miasta i przejazd kosztuje 20 soli od osoby. Wsiadamy i ruszamy w drogę, która upływa znacznie szybciej niż w dużym autobusie, ze względu na dynamikę jazdy kierowcy. Janusz jeszcze kaszle, ale jego stan względem poprzedniego dnia jest już zdecydowanie lepszy. Aż trudno uwierzyć, jak niesamowicie korzystnie utrata wysokości wpływa na stan jego zdrowia. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7k4QapgAayvLPHp1YJ53OxCwlrPWHUYsUhEtVkg8dVBZUxE_1aex42mhcbe8N294932ZeM9Y_UPOVq4rH5xdzidFSTmnqkHLYIKGxCYP9Qs8jtFFnaqWoTi2CJb92jzZraDMmSG-xJilQC3dwgSoqPj74Hp4Hp6rdWpyl98JKNXTVQlb2vEBKeck/s3264/IMG_20220901_112859_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7k4QapgAayvLPHp1YJ53OxCwlrPWHUYsUhEtVkg8dVBZUxE_1aex42mhcbe8N294932ZeM9Y_UPOVq4rH5xdzidFSTmnqkHLYIKGxCYP9Qs8jtFFnaqWoTi2CJb92jzZraDMmSG-xJilQC3dwgSoqPj74Hp4Hp6rdWpyl98JKNXTVQlb2vEBKeck/w480-h640/IMG_20220901_112859_2.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do Arequipy docieramy przed 17:00. Korzystając z okazji kupujemy bilety do Limy na kolejny dzień za 85 soli/osoba, po czym wracamy do hostelu, a następnie idziemy na kolację na mieście. Wieczorem pakujemy plecaki, aby w kolejnym dniu mieć więcej wolnego czasu. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPz6XRVb6wVZNfH7o14k-J24fe5quoUaupuZ8ZKHF-hpLiRi33J56aKdznlMQBQfUjYVXgch5-GH0ldrD_pXz681r8BSMjxVBdA8sqXFaGa1HTlrp99ffGR4Sw8Y_K-BDGN3NAMMuZ6bYlqPp3Q_txjowTBZ3R8Jpm8qj8OBjq_Ijbf29VC-qBgBTh/s4608/IMG_5459.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPz6XRVb6wVZNfH7o14k-J24fe5quoUaupuZ8ZKHF-hpLiRi33J56aKdznlMQBQfUjYVXgch5-GH0ldrD_pXz681r8BSMjxVBdA8sqXFaGa1HTlrp99ffGR4Sw8Y_K-BDGN3NAMMuZ6bYlqPp3Q_txjowTBZ3R8Jpm8qj8OBjq_Ijbf29VC-qBgBTh/w640-h480/IMG_5459.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>2 września</b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 6:30 - jeszcze przed budzikiem. Pomimo wygodnego łóżka noc upłynęła raczej średnio. Jeszcze przed śniadaniem korzystamy z dobrodziejstwa wi-fi i kontaktujemy się z rodzinami. Komunikujemy przy tym nasze dalsze plany wyprawowe związane z zamiarem kompletnej zmiany otoczenia. Dziś bowiem wsiadamy w autobus, aby po półtorej dnia dotrzeć do Huaraz w północnym Peru, oddalonego o 1400 kilometrów. </p><p style="text-align: justify;">Po śniadaniu wybieramy się po raz ostatni do centrum Arequipy, aby zrobić ostatnie zakupy i jeszcze kilka zdjęć. W hostelu żegnamy się z miłymi właścicielami i o 11:30 ruszamy na autobus, który wiezie nas na dworzec. Tam oddajemy bagaże do przewoźnika i pomimo, że ich waga przekracza dopuszczalny limit 20 kg na osobę, to nie musimy nic dopłacać (w Limie limity wagowe były ściśle przestrzegane). O 12:45 powoli pakujemy się do autobusu i wyruszamy zgodnie z planem kwadrans później. Droga do Limy upływa leniwie. Aż do wybrzeża przejazd przebiega przez pustynne i słoneczne pustkowia, które w ostatnich dniach mijaliśmy już kilkukrotnie. Następnie droga prowadzi nad wybrzeżem Oceanu, gdzie z kolei mgła stanowi typowy element krajobrazu. Pomimo, iż droga do Limy to wąska jednopasmowa nitka ciągnąca się przez pół kraju i ruch jest tutaj bardzo duży, tym razem udaje się przejechać bez większych opóźnień. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2aNvQwN4OXNhBKR6Ot2wMg0tmTx_nwikKiSfnwJWpx7wwKefn6IcopJ-sEKBf-UqbrD7cjQ7ej7WoEdkVGJQZV5z18g-AD7A6JX17TKYSuqPRVRQTH_3ob4g4nkupIbuhhN-18gIfN0NslgEVrXZxYmg5ZorCg9tKdnE_pGbjwffxOTo1XIt4Rge5/s4096/IMG20220902151757.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2aNvQwN4OXNhBKR6Ot2wMg0tmTx_nwikKiSfnwJWpx7wwKefn6IcopJ-sEKBf-UqbrD7cjQ7ej7WoEdkVGJQZV5z18g-AD7A6JX17TKYSuqPRVRQTH_3ob4g4nkupIbuhhN-18gIfN0NslgEVrXZxYmg5ZorCg9tKdnE_pGbjwffxOTo1XIt4Rge5/w480-h640/IMG20220902151757.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXRNlSsSGxLtxx7cqTqE4nO0rJqenJdcaZR7VDfazTwjSWBpxHKU7SQJTQnGjNYr06GExI45CqrpBw0PtO0HaWPfNerOTtnFfMcn_ebks9N8zsF1RvlWM2GvvysclsAe2t8IHdlW00LOfzTWY5UfbD1-e9R9KT90BP63SIgG4WdeM5ib5WqHtiix4P/s4608/IMG_20220902_100023_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXRNlSsSGxLtxx7cqTqE4nO0rJqenJdcaZR7VDfazTwjSWBpxHKU7SQJTQnGjNYr06GExI45CqrpBw0PtO0HaWPfNerOTtnFfMcn_ebks9N8zsF1RvlWM2GvvysclsAe2t8IHdlW00LOfzTWY5UfbD1-e9R9KT90BP63SIgG4WdeM5ib5WqHtiix4P/w640-h480/IMG_20220902_100023_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>3 września</b></p><p style="text-align: justify;">Do granic stolicy Peru docieramy o 6:00 rano, jednak sam przejazd przez miasto do dworca Plaza Norte zajmuje kolejne półtorej godziny. Na miejscu szybko kupujemy bilety do Huaraz (tym razem po 50 soli za osobę) i o 8:00 jedziemy już na północ. Autobus jest w średnim stanie, ale z racji, że na biletach zdublowano nam już zajęte miejsca, w nagrodę dostajemy w bonusie miejsca w klasie premium;)</p><p style="text-align: justify;">Przejazd do Huaraz to kolejne godziny w ponurym krajobrazie wybrzeża Pacyfiku, które nie oferuje nic poza mgłą. Dopiero, gdy kierowca skręca na wschód, a droga zaczyna wspinać się górskimi dolinami, wokoło pojawia się słońce i piękne krajobrazy. W porównaniu z pustynną okolicą Arequipy, cieszymy się z obecności kwiatów, drzew, trawy czy pół uprawnych. Dwa tygodnie w suchym klimacie nie służą ludziom przyzwyczajonym do zieleni. Przejazd przez górskie serpentyny to powrót do szutru i pyłu. Nie pamiętałem aby pięć lat temu tak to wyglądało. Trasa wznosi się na 4100 m npm, po czym łagodnie opada doliną aż do Huaraz. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZoInzW7-n_j-gmkMRMlUqvvsFTZWyXrOJu9aBZNr8OFYHnVcKsUhzbwRaLAkq5LcWmvjKG176b6WyTf2fDlrqpshan_9P5lwT8pfuXmN5mbaxIHMpZfBXTgXeg775JYyTg6EeDQTJswrcwJmddUm2artE5x7tRKTai3iY7qBs0lgMhmwWqZIPlLjX/s4096/IMG20220903124550.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZoInzW7-n_j-gmkMRMlUqvvsFTZWyXrOJu9aBZNr8OFYHnVcKsUhzbwRaLAkq5LcWmvjKG176b6WyTf2fDlrqpshan_9P5lwT8pfuXmN5mbaxIHMpZfBXTgXeg775JYyTg6EeDQTJswrcwJmddUm2artE5x7tRKTai3iY7qBs0lgMhmwWqZIPlLjX/w640-h480/IMG20220903124550.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vOWTZqGJJ3o762BrkA7RaR_7jABEybPZv1UU5EznPWI8vVw-LRIWgyo7PwoanE_nPmRzx2KpQjxjEpuAfXCCD2u_aa0xop-BvIkmbSbyot9qS3B9UZdHJF1J22jHo7gc2fbYdK8h55ymeNAj8RzVtzDSv6vF7IK9J8-bNgInLvWua-0QrhH7tXF1/s4032/IMG_1244.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vOWTZqGJJ3o762BrkA7RaR_7jABEybPZv1UU5EznPWI8vVw-LRIWgyo7PwoanE_nPmRzx2KpQjxjEpuAfXCCD2u_aa0xop-BvIkmbSbyot9qS3B9UZdHJF1J22jHo7gc2fbYdK8h55ymeNAj8RzVtzDSv6vF7IK9J8-bNgInLvWua-0QrhH7tXF1/w640-h480/IMG_1244.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W mieście lądujemy o 17:00 i od razu na myśl przychodza nam Kontrasy w porównaniu do Arequipy. Poza zielenią okolicy, która zdecydowanie odróżnia się od pustynnego krajobrazu południowego Peru, możemy zestawić architekturę Huaraz i Arequipy. Na tym polu właściwie nie ma czego porównywać - miasto na południu zachwycało architekturą kolonialną i starymi budynkami, a na północy to miasto w budowie z wystającymi drutami i niedokończonymi elewacjami. Przez ostatnie pięć lat nic się w tym względzie nie zmieniło. Po opuszczeniu autobusu dostajemy się na Plaza de Armas i stamtąd już pamiętamy jak dotrzeć do hostelu Caroline Lodging. Po zameldowaniu się i rozmowie z właścicielem, który jak przez mgłę, ale kojarzył nas sprzed pięciu lat, podziwiamy fantastyczną panoramę gór z dachu budynku i idziemy na miasto. W planach mamy zakupy na jajecznicę, która po głowie chodziła nam ostatnie dwa dni. Odwiedzamy sklep, następnie tradycyjny miejscowy bazar i lądujemy w hostelu. Wieczór upływa leniwie, pakujemy się, spać idziemy około 22:00. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3SDXK1PUs1wknUAKSglG0NH2uYFqaA0mNlMy6Wn5jWv32hlFYI55K-RQtrDgvR-ojLvTn4p2fJIudiqP2VliuXZC3Fe1SLEeVhxQ_C1PP7mDqIFUEkQEUCAcwO8clY06Hs3RNvCE_dDIM8q6M71krqie7OcyMOHJYbG4kYOzkQuEqnN07tdDD2DuI/s10628/IMG_1249.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3814" data-original-width="10628" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3SDXK1PUs1wknUAKSglG0NH2uYFqaA0mNlMy6Wn5jWv32hlFYI55K-RQtrDgvR-ojLvTn4p2fJIudiqP2VliuXZC3Fe1SLEeVhxQ_C1PP7mDqIFUEkQEUCAcwO8clY06Hs3RNvCE_dDIM8q6M71krqie7OcyMOHJYbG4kYOzkQuEqnN07tdDD2DuI/w640-h230/IMG_1249.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEievhcq5nXNYBsQnvkEMfAWD085FPTuXbRw6hHAdziT9yPfUBUggFpZUb6a0iCn4jjaW2lIhjJnyJaoIpQM83Pb3yliyy1fPjt-1WrrN_hz-xf4DqJIuIVxXUthWqMfEQjI99YFL0ldORwZlopEZpFJGdbOBL51nopOAG9QcYcVM513YVzZTq4NOA_p/s4608/IMG_5473.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEievhcq5nXNYBsQnvkEMfAWD085FPTuXbRw6hHAdziT9yPfUBUggFpZUb6a0iCn4jjaW2lIhjJnyJaoIpQM83Pb3yliyy1fPjt-1WrrN_hz-xf4DqJIuIVxXUthWqMfEQjI99YFL0ldORwZlopEZpFJGdbOBL51nopOAG9QcYcVM513YVzZTq4NOA_p/w640-h480/IMG_5473.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBn6TgcsZsXHQdqmsCHWsIKNi5gXMe05qOsr7pNP9YDNYHtTITpq2q4RiiRZRO2_b5okB9XqY1JEUOt6RcckBtBGPc_CAlQXvs6eGxxjJ4L3djhM-PwQJ7Ag9YotQ8ds67KELpWWb3WNQeQ89lyWqEpyPioOp5-7lIKtko15XWrPeIvjPfsR5emFup/s4368/IMG_5474.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3256" data-original-width="4368" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBn6TgcsZsXHQdqmsCHWsIKNi5gXMe05qOsr7pNP9YDNYHtTITpq2q4RiiRZRO2_b5okB9XqY1JEUOt6RcckBtBGPc_CAlQXvs6eGxxjJ4L3djhM-PwQJ7Ag9YotQ8ds67KELpWWb3WNQeQ89lyWqEpyPioOp5-7lIKtko15XWrPeIvjPfsR5emFup/w640-h478/IMG_5474.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGuYw6AVfEVSyyf_5yfU5cCGua036rmpMJFVgpmlHA8j2mb_tSP3_6MoJhkA_N1Gu3jQn0YqztCjo_k2YU906wrz0NsJ5Gs1nAhoC4x788xujw_RMf-qRvKQClmDu3fbUOgLXki6mUzaWe-ad2RI47ute7jtiQRtMSUiKF-dTXZ9S2m6sKqo-fHMvh/s4608/IMG_5476.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGuYw6AVfEVSyyf_5yfU5cCGua036rmpMJFVgpmlHA8j2mb_tSP3_6MoJhkA_N1Gu3jQn0YqztCjo_k2YU906wrz0NsJ5Gs1nAhoC4x788xujw_RMf-qRvKQClmDu3fbUOgLXki6mUzaWe-ad2RI47ute7jtiQRtMSUiKF-dTXZ9S2m6sKqo-fHMvh/w480-h640/IMG_5476.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh91HmaAGd8knL1TczDP6ZTILop4Eh1PKeYPGJiGTTgVls7kNj5K_c3K_GsiOBqTvI7CK5qL5Ll7jLqn3R6tCdFS5a4pL5wtJXQcUUcswLXoRyl1J7FCw68ISgfbO7bqD9DJSK4T4q9dDtAMUnnC_xJtuWWOkDnwyFpVQ36UG4fZX9-5k0MPfs6tr_k/s4608/IMG_20220903_173338_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh91HmaAGd8knL1TczDP6ZTILop4Eh1PKeYPGJiGTTgVls7kNj5K_c3K_GsiOBqTvI7CK5qL5Ll7jLqn3R6tCdFS5a4pL5wtJXQcUUcswLXoRyl1J7FCw68ISgfbO7bqD9DJSK4T4q9dDtAMUnnC_xJtuWWOkDnwyFpVQ36UG4fZX9-5k0MPfs6tr_k/w480-h640/IMG_20220903_173338_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUPIp5aVtVJTNMlC8wdlAXR9rjh46wBk3PsU_TFuexknoVa5OHtxj1rC3mvOzQAD9doTbD7cGLEv0ne_-FfBBUe_kgSarses3RAMYpR2HalNdG83GC4WCvNU9_IjIE5bHNPLSmGwNJYUJ22WSZagvK2vR77Hsge8kBt91NGwiGtjY6avoP4ZX4hSO7/s4608/IMG_20220903_184029_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUPIp5aVtVJTNMlC8wdlAXR9rjh46wBk3PsU_TFuexknoVa5OHtxj1rC3mvOzQAD9doTbD7cGLEv0ne_-FfBBUe_kgSarses3RAMYpR2HalNdG83GC4WCvNU9_IjIE5bHNPLSmGwNJYUJ22WSZagvK2vR77Hsge8kBt91NGwiGtjY6avoP4ZX4hSO7/w480-h640/IMG_20220903_184029_4.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-justify: inter-ideograph;"><span face=""Arial","sans-serif"" style="font-size: 10pt; line-height: 20px; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";"><b>Zapraszam do oglądania zdjęć z wyjazdu:</b></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-size: 13.3333px; line-height: 20px;"><span face="Arial, sans-serif"><b>https://photos.app.goo.gl/ffmKiQ41P43zogrHA</b></span></span></p></div>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-48857624048571923682022-12-22T14:18:00.000-08:002022-12-22T14:18:48.933-08:00Peru 2022 - część 2 . Relacja i opis wejścia na wulkan Chachani - 6075 m npm i odpoczynek w Arequipie<p style="text-align: justify;"><b>26 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Pomimo intensywnego dnia poprzedniego, kolejny rozpoczynamy wcześnie i aktywnie. Do załatwienia jest transport pod wulkan Chachani (6075 m npm), który planujemy zaatakować jeszcze tego samego dnia. W hostelu zaproponowano nam transport za 650 soli od osoby. Uznajemy, że to za drogo i postanawiamy poszukać konkurencyjnych ofert na mieście, chodząc od agencji do agencji. Niestety wszystkie brzmią podobnie - 600-650 soli. Już mamy rezygnować, gdy w ostatnim miejscu jakie odwiedzamy zaproponowano konkurencyjną ofertę - 520 soli, którą bierzemy od razu i za którą musimy zapłacić z góry. Umawiamy się z kierowcą za dwie godziny - w południe pod hotelem Misti, a pozostały czas przeznaczamy na pakowanie. Gdy wychodzimy o 12:00 w umówione miejsce okazuje się, że transportu jeszcze nie ma. Po dłuższym oczekiwaniu dzwonimy do agencji, gdzie dowiadujemy się, że kierowca przyjedzie, choć nie do końca wiadomo kiedy. Po godzinie oczekiwania wraz z Januszem postanawiamy iść do siedziby tour operatora, aby sprawdzić co się dzieje. Nie zdążamy jednak osiągnąć celu, gdyż w międzyczasie dzwoni Janek z informacją, że kierowca przyjechał i możemy jechać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKelNrNKag0y8GJxIdQ5I3LZYZ7UKMZW4FOZhVOrrlmlqcuSaLV34IinQJooQnPXDDDnUyfmkyIhT88QDpKj6K3RyaWEZizn8WinqMZ31qbum81SZ2-OubYgqzDEfeMyTSFLNEjPk12HuSfKuH96RrxbZefB8flCVJwk3dpVga05z_bSWUp1_vqOxx/s6832/IMG20220826113425.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3136" data-original-width="6832" height="294" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKelNrNKag0y8GJxIdQ5I3LZYZ7UKMZW4FOZhVOrrlmlqcuSaLV34IinQJooQnPXDDDnUyfmkyIhT88QDpKj6K3RyaWEZizn8WinqMZ31qbum81SZ2-OubYgqzDEfeMyTSFLNEjPk12HuSfKuH96RrxbZefB8flCVJwk3dpVga05z_bSWUp1_vqOxx/w640-h294/IMG20220826113425.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div><span style="text-align: justify;">Po kilkunastu minutach, zapakowani w starego Jeepa jedziemy przez miasto, które teraz możemy obejrzeć w całej okazałości. W tym suchym krajobrazie przede wszystkim uwagę przyciąga koryto rzeki płynącej przez Arequipę, które odróżnia się z krajobrazu zielonymi kolorami rolniczych poletek, odcinających się od pustynnego krajobrazu. Gdy wyjeżdżamy z miasta na okoliczne wzgórza ukazuje się obraz jego brzydoty - ściany wymalowane krzykliwymi hasłami wyborczymi i kupy śmieci na poboczach. Droga, która jedziemy wznosi się szybko i zmienia z początkowo asfaltowej w szutrową, a następnie w typową drogę polną czy pustynną ubitą jedynie przez koła samochodów 4x4. Początkowo wjeżdżamy pomiędzy masywy wulkanów Misi i Chachani, by następnie drugiego z tych olbrzymów objechać od północnego wschodu. Samochód jadąc po coraz gorszej drodze wznosi się coraz bardziej, przemierzamy stronę zbocza, szeroką dolinę, by następnie wspinać się na zbocza Chachani. Mijamy po drodze dzikie alpaki, zastanawiając się, jakim cudem na tym suchym pustkowiu znajdują one wodę do życia.</span></div><div><br /></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3RtbOiIDp7j_Mn5OduSN1qd8ww87A-tCfpS9YLQ7QBNellXPNKVGNqfyLbuXCJk6S4d0Q7c2b9HSaZALOhUxVA4pNBIuZq-_pr77ZLb2zjDq1IB2Wo5husLurzqAMDZI02rv7F9zmHOJQ2WMDSGgZuVAS5msVm_ltiBzWP6wnHx6ArjVUoDCVnAEu/s4608/IMG_5250.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3RtbOiIDp7j_Mn5OduSN1qd8ww87A-tCfpS9YLQ7QBNellXPNKVGNqfyLbuXCJk6S4d0Q7c2b9HSaZALOhUxVA4pNBIuZq-_pr77ZLb2zjDq1IB2Wo5husLurzqAMDZI02rv7F9zmHOJQ2WMDSGgZuVAS5msVm_ltiBzWP6wnHx6ArjVUoDCVnAEu/w640-h480/IMG_5250.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdlptL3VeaGmTJSW2CgcgmrP9Fn1dpVz4WG47U3LOi_MSuIJ4bk8VMS0USQU185r7xzjlP9SSG9snrwBGAl9ES5wdz4NE7DjWLl5H6Vn5r-mh8iCFOJPgAHIaTeBzht--mTFd15aI1PA1BqB_xHVusEqfyQ4o3jGkn4VkyvLGJFYsuARWReW5hVTab/s4608/IMG_5256.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdlptL3VeaGmTJSW2CgcgmrP9Fn1dpVz4WG47U3LOi_MSuIJ4bk8VMS0USQU185r7xzjlP9SSG9snrwBGAl9ES5wdz4NE7DjWLl5H6Vn5r-mh8iCFOJPgAHIaTeBzht--mTFd15aI1PA1BqB_xHVusEqfyQ4o3jGkn4VkyvLGJFYsuARWReW5hVTab/w640-h480/IMG_5256.jpg" width="640" /></a></div><br /><div><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpUt0FipsfKmqDhQGIb1OiiDcrTm3R07O-hJI0rhz5jy5F_1rfuS0yrjQZHQzSku7LX7QchjrBc5TGZanjwiu-JwKguWltwOIzk3EQLlGExZ1e19T785nGDqliuuWPeUvRyTa8ZqYZSv8pFrn2dkySLU-k9CxWcrfuK0AAooR0DufNpGm255PikubZ/s4096/IMG20220826143618.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpUt0FipsfKmqDhQGIb1OiiDcrTm3R07O-hJI0rhz5jy5F_1rfuS0yrjQZHQzSku7LX7QchjrBc5TGZanjwiu-JwKguWltwOIzk3EQLlGExZ1e19T785nGDqliuuWPeUvRyTa8ZqYZSv8pFrn2dkySLU-k9CxWcrfuK0AAooR0DufNpGm255PikubZ/w640-h480/IMG20220826143618.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9fBrCNMyCNhzBnTmaL6dKY6g5Nwj_MDFF-oUMHcXgQlb8HhD2BZ7LC69xSwyWYKtZ7Szkedqarnnv27BDmZ9OjD62tEFf4w3_Y0akH5Q2e0ji92ThbsSeRvP5B9cFHJXBFYv4rznih4WIr1F2qOF2NytMmY9SkAxrff7Ty3XWZTTcB77qkkv5Gm9a/s4032/IMG_1057.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9fBrCNMyCNhzBnTmaL6dKY6g5Nwj_MDFF-oUMHcXgQlb8HhD2BZ7LC69xSwyWYKtZ7Szkedqarnnv27BDmZ9OjD62tEFf4w3_Y0akH5Q2e0ji92ThbsSeRvP5B9cFHJXBFYv4rznih4WIr1F2qOF2NytMmY9SkAxrff7Ty3XWZTTcB77qkkv5Gm9a/w640-h480/IMG_1057.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGZUDR2U25lEbrUh0eOJuwrc2cPUMWY9upmzyoUwigxUh98j9avn_vsPKHMfLcWLAdH5amUtugmRtaZBB839irfjCJbaphPajn5MuXv5LSPu7VcbB2PW9GBoHXRr0rlQEcsZb3FRKFd_sCM9ErmTOuo05L-b4KCSvAqGTXwXlOTqOcephBbwJfl2M5/s4032/IMG_1061.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGZUDR2U25lEbrUh0eOJuwrc2cPUMWY9upmzyoUwigxUh98j9avn_vsPKHMfLcWLAdH5amUtugmRtaZBB839irfjCJbaphPajn5MuXv5LSPu7VcbB2PW9GBoHXRr0rlQEcsZb3FRKFd_sCM9ErmTOuo05L-b4KCSvAqGTXwXlOTqOcephBbwJfl2M5/w640-h480/IMG_1061.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Ostatecznie samochód zatrzymuje się na przełęczy na wysokości ok 5100 m po ok. 2,5 h jazdy i pokonaniu ok. 25 kilometrów. Pomimo pięknej pogody jest tutaj przeraźliwie zimno z uwagi na wiejący wiatr. Szybko umawiamy się z kierowcą na powrót, po czym ubieramy na siebie dodatkową partię ubrań. Spojrzawszy na ślad GPS ruszamy początkowo sypki grzbietem do góry na południe, jednak po jakimś czasie odkrywamy, że coś jest nie tak. Niestety ale GPS zrobił nam psikus i podeszliśmy nikomu niepotrzebne sto metrów w pionie. Wracamy więc na właściwy szlak wiodący trawersem zbocza bardziej na wschód, teraz już prowadzący wyraźną ścieżką. Trasa jest łatwa i dojście do obozu zajmuje około 2 h. Docieramy tam o zmroku, spotykając już szereg namiotów rozbitych na szerokiej piaszczystej polanie, na wysokości około 5200 m npm. Jest zimno, więc szybko rozbijamy namiot, pakujemy się do środka w śpiwory i całe dostępne ubranie, po czym gotujemy i idziemy spać. Pomimo, iż jest godzina 20:00 w namiocie jest trudno zrobić cokolwiek. Całe towarzystwo w namiotach wokoło śpi i co chwilę ucisza nas z oddali. Zapowiada się zimna noc. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipGLzZbqAS07o8U51L1VNMS0ZSg3LHn8EPRjyWGIV8eQETg52FtGxKls2sI2mOql5xsDNVoKIrdry1nBsWyvMChWhiZ5Wg-rJmRusrtT-yJRrstZ78hx015dQPtIfiwHjGxY1Yc6sWRLOSkzOwOF3m-4QB2Y89H3S22HmdWYATTJKwi1MdWoXjGSbX/s4032/IMG_1064.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipGLzZbqAS07o8U51L1VNMS0ZSg3LHn8EPRjyWGIV8eQETg52FtGxKls2sI2mOql5xsDNVoKIrdry1nBsWyvMChWhiZ5Wg-rJmRusrtT-yJRrstZ78hx015dQPtIfiwHjGxY1Yc6sWRLOSkzOwOF3m-4QB2Y89H3S22HmdWYATTJKwi1MdWoXjGSbX/w640-h480/IMG_1064.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm-ekwfkVBib5MyDROVSUONOS2ysphjuA1HHoVi24oCnhaOsIEr0FBsC2NA2YHc2xph9J-Q1_GnsVFYfzA98lztBaKsWjN3ed09k3jiybAFXKuXwFCiRtQGKLfhiY0KuzWl59ooV2W3ZOJ2sAdr5YfFNMadoLLhS2kt9fX6xrZhGHj6B8BylEDD8_e/s4608/IMG_5289.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm-ekwfkVBib5MyDROVSUONOS2ysphjuA1HHoVi24oCnhaOsIEr0FBsC2NA2YHc2xph9J-Q1_GnsVFYfzA98lztBaKsWjN3ed09k3jiybAFXKuXwFCiRtQGKLfhiY0KuzWl59ooV2W3ZOJ2sAdr5YfFNMadoLLhS2kt9fX6xrZhGHj6B8BylEDD8_e/w640-h480/IMG_5289.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwZYg7GZXIZ-AnKSi0CBqgkIBEAUciK_JisoK7DS148gt684IpXWV2lEyo82n7TFlcNmhb6ka2A6j1-R0wG7jkQIgsOpal9ihL9_iScxzfRtOGvQSH7s6Dg9tdpIh97LPg0E0DqCnfklRA5X4TK4x5wmPVytdo1ctjfAdaG61Ap4aOtVMaMwOc-IBv/s4608/IMG_20220826_165634_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwZYg7GZXIZ-AnKSi0CBqgkIBEAUciK_JisoK7DS148gt684IpXWV2lEyo82n7TFlcNmhb6ka2A6j1-R0wG7jkQIgsOpal9ihL9_iScxzfRtOGvQSH7s6Dg9tdpIh97LPg0E0DqCnfklRA5X4TK4x5wmPVytdo1ctjfAdaG61Ap4aOtVMaMwOc-IBv/w640-h480/IMG_20220826_165634_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQVY7VZIhteMdA-IngUMUjNxpDrDitQ0LrBPKRoa6ACw34kF2gRqKUYhxPw1Qh_D0BV4c4nAP9WJd5RfbtADC_0yN3e39fQHYKkiO7rV06FOZBBigKU0FGeZ7vWpgEKHki26zGEP4LSLX44QoDD7KVfTwzcDNeb0RWIHuiiNwa_JuEm6fH5ux_JlbV/s4608/IMG_20220826_173444_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQVY7VZIhteMdA-IngUMUjNxpDrDitQ0LrBPKRoa6ACw34kF2gRqKUYhxPw1Qh_D0BV4c4nAP9WJd5RfbtADC_0yN3e39fQHYKkiO7rV06FOZBBigKU0FGeZ7vWpgEKHki26zGEP4LSLX44QoDD7KVfTwzcDNeb0RWIHuiiNwa_JuEm6fH5ux_JlbV/w640-h480/IMG_20220826_173444_4.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2i1IWfTkseK2_JPwtz_OwxkeZVVCRzM9vJXJ0lL3_rxe4R3wqF1DfLGd4arjQCbRqWAt6abLLz5qbLDKn0TfCRlqyxBMl-tiUPeYR8gYxdWtQyckStCJm64A1P1oU0TcPNqsgq3BXD_t5fwfeSgltxdwGW0r3_pBNKKHuZeDO2lBz_ffAP4vAlfuO/s4096/IMG20220826165753.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2i1IWfTkseK2_JPwtz_OwxkeZVVCRzM9vJXJ0lL3_rxe4R3wqF1DfLGd4arjQCbRqWAt6abLLz5qbLDKn0TfCRlqyxBMl-tiUPeYR8gYxdWtQyckStCJm64A1P1oU0TcPNqsgq3BXD_t5fwfeSgltxdwGW0r3_pBNKKHuZeDO2lBz_ffAP4vAlfuO/w640-h480/IMG20220826165753.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJfweeDX4UQc4avf81USN1vrwFAz4whXEstLHNOYQWNqjWNQKIT_1TUBuM8xQYnDz6ScX-LKSibr8zeUfCotWUbMMwJCboa2Bx2QSgZvm6F8MbLY4WgsV8r2TnQxc-P59UbMNuq6UvH5kc5Rpg1p1rtTEBmnvBNJVO-JuWP5Dxx4RSimMB8MQT5nY1/s4608/IMG_5293.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJfweeDX4UQc4avf81USN1vrwFAz4whXEstLHNOYQWNqjWNQKIT_1TUBuM8xQYnDz6ScX-LKSibr8zeUfCotWUbMMwJCboa2Bx2QSgZvm6F8MbLY4WgsV8r2TnQxc-P59UbMNuq6UvH5kc5Rpg1p1rtTEBmnvBNJVO-JuWP5Dxx4RSimMB8MQT5nY1/w480-h640/IMG_5293.jpg" width="480" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>27 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Na atak szczytowy wstajemy o 2:00 rano, jest mroźno, a namiot zaszroniony. U mnie aklimatyzacja przebiega ewidentnie nie tak, jakbym tego chciał. Budzę się z trudem, z bólem głowy, niestabilnym żołądkiem i bez apetytu. Wiem już, że nie będzie to mój wymarzony dzień. Na poprawę trawienia i samopoczucia przed śniadaniem parzymy herbatę z liści koki, która zawsze działa na tego typu dolegliwości. Następnie jemy skromne śniadanie i pakujemy się niespiesznie, aby zespoły z przewodnikami poszły przodem i wskazały nam drogę. Z obozu wychodzimy ostatni, o 3:40 rano. Droga początkowo wiedzie zakosami przez rozległy piarg i jest bardzo dobrze widoczna. Pomimo, iż idziemy powoli, odległość pomiędzy nami, a pozostałymi osobami idącymi do szczytu zmniejsza się. Chociaż jjesteśmy ciepło ubrani, to pomimo stałego ruchu jakoś nie możemy się rozgrzać. Mam na sobie primaloft i raczej jeszcze coś bym dodatkowo ubrał niż zdjął. Im wyżej, tym jest chłodniej, pomimo bezwietrznej pogody. Po przejściu rozległego piargu ścieżka prowadzi przez skalisty grzbiet, przekracza kolejny piarg, a następnie wyprowadza na rozległy grzbiet prowadzący do szczytu. Droga wiedzie tam kolejnymi wygodnymi zakosami, jednakże z tego względu wysokość zdobywa się tutaj bardzo powoli. U mnie samopoczucie jest ciągle złe - ból głowy i brzucha. Podchodząc dziwimy się, że w ogóle póki co nie ma śniegu - podczas gdy patrząc z Arequipy szczyt wyglądał na mocno ośnieżony. Niebawem dochodzimy już blisko kopuły szczytowej, jednak śniegu ciągle nie widać. Powyżej 6000 tys m npm marsz jest trudniejszy i mimo, że słońce już wyszło, nadal jest bardzo zimno. Na szczyt wchodzi mi się lepiej niż na Misti, jednak złe samopoczucie psuje całą zabawę.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifNYEbiRghWAW9tNupNXvu54uPsFtGnJcGvEg6qMku8MVWGOLG4S1_6WQpee_DqtvD6dJ9yPqNh39uHNA7BYdCP7lWEilHyMYBW9gSdEt2571cCHIinxnJFe18abLjygbnxiCBVYeEmyH1fRrSx2Svm3kzd7LoMbrKYCgZ1zhFPjOJ3r8xktLeiDjg/s4096/IMG20220826183556.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifNYEbiRghWAW9tNupNXvu54uPsFtGnJcGvEg6qMku8MVWGOLG4S1_6WQpee_DqtvD6dJ9yPqNh39uHNA7BYdCP7lWEilHyMYBW9gSdEt2571cCHIinxnJFe18abLjygbnxiCBVYeEmyH1fRrSx2Svm3kzd7LoMbrKYCgZ1zhFPjOJ3r8xktLeiDjg/w640-h480/IMG20220826183556.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk4dPRlnNfd72CbzjvIXXbQ_NUKpd3PC_biqQnoI_SzNifPoGpkMZEf2jhgCXaspOda51VSQWIqJTd7RcQHOyMeeAnm3026BHcIoDgfzGlXQ4tPDCs2HRRY8lg4ydRhEp9Vf8WJHFM_RL5U5W1spoDbK9A6sIIxH19o1qOhoIz3pIqCQLSxLcQAlf2/s4096/IMG20220827021851.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk4dPRlnNfd72CbzjvIXXbQ_NUKpd3PC_biqQnoI_SzNifPoGpkMZEf2jhgCXaspOda51VSQWIqJTd7RcQHOyMeeAnm3026BHcIoDgfzGlXQ4tPDCs2HRRY8lg4ydRhEp9Vf8WJHFM_RL5U5W1spoDbK9A6sIIxH19o1qOhoIz3pIqCQLSxLcQAlf2/w640-h480/IMG20220827021851.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Q17anOUKN73kMlthRhwfV8vNMnW9_b3LkYuXdBPbABdUrwW7XRckIt4cBkKHUCzeRP3UJxm9R4erLbhhrnNSwYNOXGOCM7SFAxB74UsfurYDXELc5WO5BW1xtYk3lUwefpDb7nZHvBKzOmqqAF_4sheBANNZ6aclisi5lFVZMXLioYbJmm114Luh/s4096/IMG20220827051608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Q17anOUKN73kMlthRhwfV8vNMnW9_b3LkYuXdBPbABdUrwW7XRckIt4cBkKHUCzeRP3UJxm9R4erLbhhrnNSwYNOXGOCM7SFAxB74UsfurYDXELc5WO5BW1xtYk3lUwefpDb7nZHvBKzOmqqAF_4sheBANNZ6aclisi5lFVZMXLioYbJmm114Luh/w640-h480/IMG20220827051608.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3iFklsySeANkebl4VKj4mrmdXJdkFRQRUOC2R1IkeC7YQ9-f_vB-TJuZOr8Emh-qX9H0uzHjfdBYv0FfO8wka94kUU3QmenVZmSrZBFzjJjHAcPnZo-uMTQ5Ko5j0ORqs1RJLHq7iysHZXBZ2oKMzlI7bpG6DqWKVrT7xJ5s9C5ga4fgX-RBGy6L/s3264/IMG_20220827_063747_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3iFklsySeANkebl4VKj4mrmdXJdkFRQRUOC2R1IkeC7YQ9-f_vB-TJuZOr8Emh-qX9H0uzHjfdBYv0FfO8wka94kUU3QmenVZmSrZBFzjJjHAcPnZo-uMTQ5Ko5j0ORqs1RJLHq7iysHZXBZ2oKMzlI7bpG6DqWKVrT7xJ5s9C5ga4fgX-RBGy6L/w640-h480/IMG_20220827_063747_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyqL9sRogAXpgTmMTQCAs-4MnFHavExR__IVehMMQOB5NdsSgU4KMq4Fe95bqhBoCG8pMBC0yEJhC-EWtn2ApvN9zk-ZFbHfmL9arKguLniljpizUJ6-Rn8hCCGcG6ahD9Xs7z8_8COBXzu4r9A8bL2auOmtV6oPi8D9rWhuNSZq9mMBGP5tJB_-CT/s3139/IMG_20220827_063752_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2354" data-original-width="3139" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyqL9sRogAXpgTmMTQCAs-4MnFHavExR__IVehMMQOB5NdsSgU4KMq4Fe95bqhBoCG8pMBC0yEJhC-EWtn2ApvN9zk-ZFbHfmL9arKguLniljpizUJ6-Rn8hCCGcG6ahD9Xs7z8_8COBXzu4r9A8bL2auOmtV6oPi8D9rWhuNSZq9mMBGP5tJB_-CT/w640-h480/IMG_20220827_063752_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFpr1Xeno_XH9CqbYHoC3wUAxu2QAVwfrRTg2k_VaQ2axpnWNgnGjjeLsEWO2yOSNiw6ucalTHAVZA3rdAYNKqBQnEY-hpk4gsDLx2IHJ-kEQgSH_vwCn-OLgIfMomAW1-csp7L9P_QE5LwPoZnY5wHjkbuphLXdFpI-an-huzEUKPIuBSl-iNcM4v/s4608/IMG_20220827_070149_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFpr1Xeno_XH9CqbYHoC3wUAxu2QAVwfrRTg2k_VaQ2axpnWNgnGjjeLsEWO2yOSNiw6ucalTHAVZA3rdAYNKqBQnEY-hpk4gsDLx2IHJ-kEQgSH_vwCn-OLgIfMomAW1-csp7L9P_QE5LwPoZnY5wHjkbuphLXdFpI-an-huzEUKPIuBSl-iNcM4v/w640-h480/IMG_20220827_070149_4.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wierzchołek witamy o 7:30, tj. po niecałych czterech godzinach od wyjścia z namiotu. Jest to dobry czas, biorąc pod uwagę, że według ogłoszeń droga miała zająć sześć godzin. Na szczycie robimy kilka zdjęć i uciekamy w drogę powrotną. Ciągle jest bardzo zimno, czym jesteśmy bardzo zdziwieni. Pomimo, iż szczyt Misti jest ok. 200 m niżej, to temperatura na szczycie była dużo wyższa. Zejście upływa nam leniwie w tumanach pyłu, co jest charakterystyczne dla tej okolicy. Im niżej tym ciepłej, ale moje samopoczucie się nie poprawia. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC8GqxHiKtbccOxfl-IlcZR8M_-3s9L8_Q26RdqsV0UT_hZUdewrPKcyH7F1SDGqExBtCWx_abMrxuzMt7avUCC7NdYw3yPvVn_SYrEBmv5ZgrBZBSD7uBATKpleLYm-fJSHaImWw_DWjCWEQgnyUO8_h2aBCLZmGLIeJI5nB-YSM_Np6VpFKg0c3M/s7728/IMG20220827070250.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3120" data-original-width="7728" height="258" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC8GqxHiKtbccOxfl-IlcZR8M_-3s9L8_Q26RdqsV0UT_hZUdewrPKcyH7F1SDGqExBtCWx_abMrxuzMt7avUCC7NdYw3yPvVn_SYrEBmv5ZgrBZBSD7uBATKpleLYm-fJSHaImWw_DWjCWEQgnyUO8_h2aBCLZmGLIeJI5nB-YSM_Np6VpFKg0c3M/w640-h258/IMG20220827070250.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix3QNpNvff508tmqGIMgYgeagWhM7nJCc28wIVi-DW3RkOM8t9VxsIS1GQ2UwZjMR04tdwknJA-ROHKFNxTGBEVp_vL4aN0BrL3v4IyoFBIm_ZhRIvP5YneZvIYTqHiGu_KmqD4iKkXFgwLldUxHVuahD0300Wvjtid-JVL9rscTQr3yBL2oCmqDAH/s3264/IMG_20220827_071742_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix3QNpNvff508tmqGIMgYgeagWhM7nJCc28wIVi-DW3RkOM8t9VxsIS1GQ2UwZjMR04tdwknJA-ROHKFNxTGBEVp_vL4aN0BrL3v4IyoFBIm_ZhRIvP5YneZvIYTqHiGu_KmqD4iKkXFgwLldUxHVuahD0300Wvjtid-JVL9rscTQr3yBL2oCmqDAH/w640-h480/IMG_20220827_071742_3.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBSzWPWeEZRcVcOVSec5dUPRUdu1DGGV7ZDqUxHjvgJejugvQlIo9j3KUD4KdVxB0yLWv7oh_irbWiX2Caqpi2B_XIKrWSb6wTNpRNCtPwEKqDZZ1vhhs21ttCAbE1piB7CeCAo-l4AkX_iIk2tps-TSDfLOtpG3vRv0Q2LI2dB0VctMVpdTSGoIvv/s4096/IMG20220827072132.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBSzWPWeEZRcVcOVSec5dUPRUdu1DGGV7ZDqUxHjvgJejugvQlIo9j3KUD4KdVxB0yLWv7oh_irbWiX2Caqpi2B_XIKrWSb6wTNpRNCtPwEKqDZZ1vhhs21ttCAbE1piB7CeCAo-l4AkX_iIk2tps-TSDfLOtpG3vRv0Q2LI2dB0VctMVpdTSGoIvv/w640-h480/IMG20220827072132.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0wI5NE5NO3_4xXK91e1qgNkYiNxSHIyXMETRwqyxVjumH0VUs90G4RJQrots1pf12QYUkVGruqcD-KqtG9v0rqqjQ09ZNKNFJYs8oNINoqBKyakzZotdrHcWQv8n1jjXRzLZ5IBrJYMEPrtprtqzkotb8opkfMQwXYZKyW59Cq1PiGe5d0rbpj0er/s4608/IMG_20220827_074529_3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0wI5NE5NO3_4xXK91e1qgNkYiNxSHIyXMETRwqyxVjumH0VUs90G4RJQrots1pf12QYUkVGruqcD-KqtG9v0rqqjQ09ZNKNFJYs8oNINoqBKyakzZotdrHcWQv8n1jjXRzLZ5IBrJYMEPrtprtqzkotb8opkfMQwXYZKyW59Cq1PiGe5d0rbpj0er/w640-h480/IMG_20220827_074529_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpLIRA6exzA1LSR6Bt9H6w_L6dc5EKma-QHHqTbmCTbbAZtMCHJTb-FNro2FMLUTo6B2fkFrDI4W4_RC86v9isAoQTBbLWsVcRPuPco1O0-J8HFBuJ_ysbsXScuDYJ-MEia8lRosbJWFOPPkVB-XDG4bMQoVmrHqHfWxqoQKfNYldBPg_kVuznIcbi/s11670/IMG_1099.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3730" data-original-width="11670" height="204" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpLIRA6exzA1LSR6Bt9H6w_L6dc5EKma-QHHqTbmCTbbAZtMCHJTb-FNro2FMLUTo6B2fkFrDI4W4_RC86v9isAoQTBbLWsVcRPuPco1O0-J8HFBuJ_ysbsXScuDYJ-MEia8lRosbJWFOPPkVB-XDG4bMQoVmrHqHfWxqoQKfNYldBPg_kVuznIcbi/w640-h204/IMG_1099.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-8-WdmoEsEMXETBv5lwx5DljqJGmty4-P0NKn55KLyo7aQC6QdH4FNlhMSNKi1_vICjGAXE78YIdaf-pudqixVkgslNM86xDDUFBAFOo8dnWx1zkfdc-ki3vXo1JCsFeAZS3dWpdIVmLiSUikG1WtbcO2ocr0wUSBZKXzmH5FHOwLbaQ0ND6_1Cb/s4608/IMG_5315.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-8-WdmoEsEMXETBv5lwx5DljqJGmty4-P0NKn55KLyo7aQC6QdH4FNlhMSNKi1_vICjGAXE78YIdaf-pudqixVkgslNM86xDDUFBAFOo8dnWx1zkfdc-ki3vXo1JCsFeAZS3dWpdIVmLiSUikG1WtbcO2ocr0wUSBZKXzmH5FHOwLbaQ0ND6_1Cb/w640-h480/IMG_5315.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Do namiotów docieramy przed 11:00, gdzie po raz kolejny jesteśmy uciszani - ktoś śpi. W okolicy buszują pustynne list, które z pewnością zostały nauczone, że w obozie po biwaku ludzi zawsze coś będzie można znaleźć. Pakujemy namiot, suszymy buty i przed 12:00 wychodzimy na przełęcz, gdzie zostawił nas poprzedniego dnia kierowca. Moje samopoczucie jest coraz gorsze i z trudem pokonuję ten niezbyt długi odcinek terenu. Na przełęczy kierowcy jeszcze nie ma - trzeba na niego poczekać. Wieje, więc ubieramy to co mamy na siebie, siedzimy na karimatach oparci o kamienny murek i zasypiamy na siedząco. O 14:00 zjawia się kierowca – w tumanach kurzu wracamy do Arequipy. Obserwujemy przy tym pożar na zboczach wulkanu Misti, którego nikt nie gasi, a dym unosi się nad całą doliną. Wraz z utratą wysokości wraca mi dobre samopoczucie, tak że w mieście czuje się już zdecydowanie lepiej. W Arequipie jemy kolację na mieście, po czym idziemy spać.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrUu1Z6S_Q2rOJxZgURT1bWoDvxFNwIzQEdZymFtdBdT6kgDjkv-7BXXprMpQ_KskXnCTAG1I00_3GrE0PFeOqw8bMd6ii4xWJW7n-B9MsRL8Twaj81v23F7it76-8EeSOxqyMjscQZsZgq60Z2QtKfgdvYLExFhInRZznqJ39yZKe1bkGWupvbMe/s4608/IMG_5318.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrUu1Z6S_Q2rOJxZgURT1bWoDvxFNwIzQEdZymFtdBdT6kgDjkv-7BXXprMpQ_KskXnCTAG1I00_3GrE0PFeOqw8bMd6ii4xWJW7n-B9MsRL8Twaj81v23F7it76-8EeSOxqyMjscQZsZgq60Z2QtKfgdvYLExFhInRZznqJ39yZKe1bkGWupvbMe/w640-h480/IMG_5318.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYltwlSBlsZ_sMTsi10Mz0xIRjQz0Oc__SbZbnrzFCKk12nLwiss91E_HZHKDOIG2ca08d7oa5nQeQHs_64OonVKeDOHVkA-Gpi3gNk8Ou_ZrdyaoJE5PEDGSHFvYBTt84ndNSjVzYICLNE3eO-Cg4ZAqo_BzgELbJGGQU8dpHZ71Z23Ny6bsgViSY/s10376/IMG_1100.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3750" data-original-width="10376" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYltwlSBlsZ_sMTsi10Mz0xIRjQz0Oc__SbZbnrzFCKk12nLwiss91E_HZHKDOIG2ca08d7oa5nQeQHs_64OonVKeDOHVkA-Gpi3gNk8Ou_ZrdyaoJE5PEDGSHFvYBTt84ndNSjVzYICLNE3eO-Cg4ZAqo_BzgELbJGGQU8dpHZ71Z23Ny6bsgViSY/w640-h232/IMG_1100.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ83F-BNucUUFMo2-Q_kUUr0FPokIWlSfL0YYf8TO2arSEsE6yM4hbg1RCdfhpWdnwJ6r4o2Pj2BkMe4jlCURalNUZYcAngQQoZVFIX2G37qRmHwj5U_0QcEWqh4Fc-_cPHezgsELwUGUYPj13UG3NtBcmJ62hMQ4GWUmT4NWPWTJ5kCsgdxU7mxuH/s4096/IMG20220827132029.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ83F-BNucUUFMo2-Q_kUUr0FPokIWlSfL0YYf8TO2arSEsE6yM4hbg1RCdfhpWdnwJ6r4o2Pj2BkMe4jlCURalNUZYcAngQQoZVFIX2G37qRmHwj5U_0QcEWqh4Fc-_cPHezgsELwUGUYPj13UG3NtBcmJ62hMQ4GWUmT4NWPWTJ5kCsgdxU7mxuH/w480-h640/IMG20220827132029.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK2Nb-J7NwOJPaMhLtHIuBa6zmoUd1GkuQ3TcCGZUss-33dea5dHhsuTq2KsMP4vg80Zip2_EPovs8cvezGy2Ul-OdcRIS_c55y5vzAI0KN86u_QiQBzpZsGfR3pMzhIp8WWYnGjPcA9NeRpzUa8dQqLUUoOn_mxm9UVOwpTqOYriyUop20_iCw0gS/s4032/IMG_1120.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK2Nb-J7NwOJPaMhLtHIuBa6zmoUd1GkuQ3TcCGZUss-33dea5dHhsuTq2KsMP4vg80Zip2_EPovs8cvezGy2Ul-OdcRIS_c55y5vzAI0KN86u_QiQBzpZsGfR3pMzhIp8WWYnGjPcA9NeRpzUa8dQqLUUoOn_mxm9UVOwpTqOYriyUop20_iCw0gS/w640-h480/IMG_1120.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>28 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Po powrocie z Chachani zaplanowaliśmy pełen dzień odpoczynku i z satysfakcją plan ten realizujemy. Niespiesznie jemy śniadanie i krzątamy się po hostelu. Pomimo, iż nic konkretnego dziś nie robimy, to do załatwienia jest kilka kwestii w celu ułatwienia sobie następnej akcji górskiej. W tym celu w pierwszej kolejności jedziemy na dworzec autobusowy i kupujemy bilet do miejscowości Chucquibamba, 25 soli/osoba, skąd kolejnego dnia rozpoczniemy podróż na kolejny szczyt. Ponadto załatwiamy kilka kwestii logistycznych jak pakowanie, klejenie butów, weryfikacja relacji. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXkhAtBtAvArsGQ_3PJXPhsRZXo9mCBHFQDWHgILgfljzxzzZmV1BDAcTYrU6XzmLKqWqXNByvq15OnK_-ex_H0pP-ROrDD-Z_Ffy-gLY4m4DxuPguYLnhBblP34GpFGFoIoe86SbHxYsHo_cYv5oZON_V2V7FI7ZJiqz42VeSrfxzNMcAQ4TafTiI/s7716/IMG_1128.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3822" data-original-width="7716" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXkhAtBtAvArsGQ_3PJXPhsRZXo9mCBHFQDWHgILgfljzxzzZmV1BDAcTYrU6XzmLKqWqXNByvq15OnK_-ex_H0pP-ROrDD-Z_Ffy-gLY4m4DxuPguYLnhBblP34GpFGFoIoe86SbHxYsHo_cYv5oZON_V2V7FI7ZJiqz42VeSrfxzNMcAQ4TafTiI/w640-h318/IMG_1128.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCyFiuVi4phLhcacC2R6hkZECcy2gSmWAMUTSQKVE4iBRR_gRNUYvBPS9hQ0UZjNsNCDilYq2WBPdnrOhXXPnSR6S0lM0GrGU2-2EAHNAxTNQV_N0Cyf7B5jtHlPKqyFOjvkAc0eYPaNchsdZhLKEOmen8liin1EeeWUtAin9eUyTJRxq9tokrNuGt/s4608/IMG_5321.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCyFiuVi4phLhcacC2R6hkZECcy2gSmWAMUTSQKVE4iBRR_gRNUYvBPS9hQ0UZjNsNCDilYq2WBPdnrOhXXPnSR6S0lM0GrGU2-2EAHNAxTNQV_N0Cyf7B5jtHlPKqyFOjvkAc0eYPaNchsdZhLKEOmen8liin1EeeWUtAin9eUyTJRxq9tokrNuGt/w480-h640/IMG_5321.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8l-kQ7_gTkthQCeCGHyprBYKkV1g2foUWfrPBqlLsm4yfmehyrtIAfVQ5nQByIF_XDROTZg_QCXWn5Ewo3-lKkckw9umyr042mqGjj_tcuj10lFzxa3XR7X9QbdAQMGWy58Fjz8Ana5LARt3fG1dX4PTyDsmQ_XwuvYsyoQIBkMwWc8QrjIPmmQAC/s4608/IMG_20220828_110744_6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8l-kQ7_gTkthQCeCGHyprBYKkV1g2foUWfrPBqlLsm4yfmehyrtIAfVQ5nQByIF_XDROTZg_QCXWn5Ewo3-lKkckw9umyr042mqGjj_tcuj10lFzxa3XR7X9QbdAQMGWy58Fjz8Ana5LARt3fG1dX4PTyDsmQ_XwuvYsyoQIBkMwWc8QrjIPmmQAC/w480-h640/IMG_20220828_110744_6.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQlmYMmT3YOWiIEk29_Fy5Byh3PHQkFtwHMi85D0OElFwRVfOy3gTmRPBKA2aDMNpLnvyxjE7tscOUzeQNuIcQ3VXWQAHYJQLYw7bP0dt_W4FEJEz4JWYUQJktXju1fwtDItKYQ7YZZ_aj-rdApPk6s_JHD_OkezTc0oUrsIY_9Tw6mWu0T6dFwdMd/s4608/IMG_5326.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQlmYMmT3YOWiIEk29_Fy5Byh3PHQkFtwHMi85D0OElFwRVfOy3gTmRPBKA2aDMNpLnvyxjE7tscOUzeQNuIcQ3VXWQAHYJQLYw7bP0dt_W4FEJEz4JWYUQJktXju1fwtDItKYQ7YZZ_aj-rdApPk6s_JHD_OkezTc0oUrsIY_9Tw6mWu0T6dFwdMd/w640-h480/IMG_5326.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po powrocie z dworca jemy obiad na mieście i wracamy do hostelu. Następnie po przerwie wracamy do miasta aby zwiedzić klasztor św. Katarzyny. Wejściówka kosztuje 40 soli, ale obiekt jest naprawdę duży, kolorowy i robi świetne wrażenie. Niestety trafiamy na tłumy ludzi, którzy psują trochę atmosferę tego miejsca. Gdy wychodzimy z klasztoru, jest już wieczór. Pora na szybką kolację i powrót do hostelu. Tam pakujemy się, właściciel obiektu umawia nam taksówkę, po czym wcześnie idziemy spać. Mimo, iż przez cały dzień nie robimy właściwie nic konkretnego, czas upływa nam w mgnieniu oka. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-1XUlI41nqTbc2y-_NNFM1T69X2K0Q4ouLmaTX0FRln3JoOq1INDuikdc2fox4UDnFtiTyTvOBBwqUaSHt9mC7NFeaCCrHqEL4w01DQt0bByvmC1-XuvBal1PAUzAKq4ZCkd1xRL_nSJKPB40WQKFNZdJAZ7c_eDs6gdNVKaEQWe182yL-ma_TPz/s4096/IMG20220828162146.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-1XUlI41nqTbc2y-_NNFM1T69X2K0Q4ouLmaTX0FRln3JoOq1INDuikdc2fox4UDnFtiTyTvOBBwqUaSHt9mC7NFeaCCrHqEL4w01DQt0bByvmC1-XuvBal1PAUzAKq4ZCkd1xRL_nSJKPB40WQKFNZdJAZ7c_eDs6gdNVKaEQWe182yL-ma_TPz/w480-h640/IMG20220828162146.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0j960XOH5F4kC54BdPl6dBfMTuGYaokr5nMI-5NMqJKoPd75Y_jgPO-A0mzM8J31qtdrwchPImyWcWPRM7ta0JvHuI80KTEZeb-GMoqHhU2Y59c16FUH6LJP6xH2dBcJKEJP-obtukP5J55bl4eoVKGMawRaRJ78RNTWTKNhFVyFwHXkDKIjQuH2R/s4096/IMG20220828163931.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4096" data-original-width="3072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0j960XOH5F4kC54BdPl6dBfMTuGYaokr5nMI-5NMqJKoPd75Y_jgPO-A0mzM8J31qtdrwchPImyWcWPRM7ta0JvHuI80KTEZeb-GMoqHhU2Y59c16FUH6LJP6xH2dBcJKEJP-obtukP5J55bl4eoVKGMawRaRJ78RNTWTKNhFVyFwHXkDKIjQuH2R/w480-h640/IMG20220828163931.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfU9be2dkkJaxyI6kmWdghFAMvOgrEF0Cg1Xr9o1bc0DZjTvXo64UKeymrXdww0Aqe_zYpMBAXZGloyTdBEpMWGTKEdD3xGGobyhtqfo6-sY9NbjzhRDOuA4BhwGm1AJ3KTNuhvmxoh97JXsLCcFpsJuXhah3LQ2A3laG7nxHFHp-Uxues1OHBXVK-/s4032/IMG_1140.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfU9be2dkkJaxyI6kmWdghFAMvOgrEF0Cg1Xr9o1bc0DZjTvXo64UKeymrXdww0Aqe_zYpMBAXZGloyTdBEpMWGTKEdD3xGGobyhtqfo6-sY9NbjzhRDOuA4BhwGm1AJ3KTNuhvmxoh97JXsLCcFpsJuXhah3LQ2A3laG7nxHFHp-Uxues1OHBXVK-/w480-h640/IMG_1140.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yq1gDykv6DN0zn2qyU0NdF3o4UhC4WoG2utkAOLcIfgsDV_el6fDENMZtk0xTBPEYhwr-Jev5g5wdvBuYotYSeJqAGDm418oXhJge5M8foMV3F88omUXoowHMQBDASNfG7wk6wclnS8YAUkVoFFpZQCiiORMwVINnubCvlPw_p0mpaslZ_3iFIPQ/s4608/IMG_5361.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yq1gDykv6DN0zn2qyU0NdF3o4UhC4WoG2utkAOLcIfgsDV_el6fDENMZtk0xTBPEYhwr-Jev5g5wdvBuYotYSeJqAGDm418oXhJge5M8foMV3F88omUXoowHMQBDASNfG7wk6wclnS8YAUkVoFFpZQCiiORMwVINnubCvlPw_p0mpaslZ_3iFIPQ/w480-h640/IMG_5361.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibcCV3zCwSLPjIy6DdLnquwpKwcmwDd4KHOCdEK4rWI0A0TBj1C3diCffV7GP_V_K0Ptie5ZIoDcp_CJFNQ9gfn_isEQwOZwiksOh3cfDlfyVcW_No9Mj7o1kqT7qCxkh45U_Bz48IfByriZtI3367YxzkITI5WqoYfISKRsTRnADSIKqslepiNljz/s3264/IMG_20220828_172151_5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibcCV3zCwSLPjIy6DdLnquwpKwcmwDd4KHOCdEK4rWI0A0TBj1C3diCffV7GP_V_K0Ptie5ZIoDcp_CJFNQ9gfn_isEQwOZwiksOh3cfDlfyVcW_No9Mj7o1kqT7qCxkh45U_Bz48IfByriZtI3367YxzkITI5WqoYfISKRsTRnADSIKqslepiNljz/w480-h640/IMG_20220828_172151_5.jpg" width="480" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnqr3q7X_sxnI11s216O3OCrcsVXkW9LYAjgJ0bkxGlnOq7S_J9W6q3tSII3L_XMmOIdnR6EN6SHcrn5JAuVnBdDNZO57ZK1pFRngsWWQp18p00AOLNgek_U2O6o8YRGjzZkonqqJv1Hh2BjLRAXxaovjjD2qmwjR_g4G_Y76122B-wwFclKfcF1RQ/s4608/IMG_5368.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnqr3q7X_sxnI11s216O3OCrcsVXkW9LYAjgJ0bkxGlnOq7S_J9W6q3tSII3L_XMmOIdnR6EN6SHcrn5JAuVnBdDNZO57ZK1pFRngsWWQp18p00AOLNgek_U2O6o8YRGjzZkonqqJv1Hh2BjLRAXxaovjjD2qmwjR_g4G_Y76122B-wwFclKfcF1RQ/w640-h480/IMG_5368.jpg" width="640" /></a></div><p><br /></p><p><br /></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span face=""Arial","sans-serif"" style="font-size: 10pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";"><b>Zapraszam do oglądania zdjęć z wyjazdu:</b></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-size: 13.3333px; line-height: 150%;"><span face="Arial, sans-serif"><b>https://photos.app.goo.gl/ffmKiQ41P43zogrHA</b></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span face=""Arial","sans-serif"" style="font-size: 10pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";"><br /></span></p>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-62017196401917738202022-12-18T13:22:00.002-08:002022-12-18T13:26:30.734-08:00Peru 2022 - część 1 . Relacja z podróży i opis wejścia na wulkan Misti - 5822 m npm<p>Witajcie!</p><p style="text-align: justify;">Tym wpisem rozpocznę serię opowiadająca o mojej tegorocznej wyprawie do Peru w trakcie której udało się zdobyć trzy wulkany i trzykrotnie przekroczyć wysokość 6000 m npm na trzech szczytach w Andach.</p><p>Zapraszam!</p><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Podróż do Peru rozpoczynamy w piątek 19 sierpnia 2022 roku. W tym roku wyjeżdżamy we trójkę, tj. Tomek, Janusz i Jan. Pierwszy etap podróży to autobus Flixbus o 20:25 z Warszawy. Jest gorąco, termometr pokazuje ponad 30 stopni powyżej zera. Na przystanku pożegnanie z najbliższymi i powolny wyjazd z Warszawy. Na trasie do Poznania witają nas burze i ulewy. W Poznaniu zmieniamy autobus i ku naszemu niezadowoleniu otrzymujemy miejsca z tyłu pojazdu. Jest gorąco i niekomfortowo. Po drodze doświadczamy rzadkiej, jak na tej granicy kontroli paszportowej. Mijamy kolejne niemieckie miasta, postoje w większości przesypiamy. </p><p><br /></p><p><b>20 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Większa pobudka czeka nas dopiero nad ranem w Hanowerze, gdzie korzystamy z postoju, aby rozprostować kości. Za dwie godziny ponowny postój w Osnabruck, a dalej trasa wiedzie już prosto do Amsterdamu. W mieście zatrzymujemy się na dworcu Sloterdijk około 14:30, po czym szukamy transportu na lotnisko. Na miejscu okazuje się, że Janek zapomniał z pierwszego autobusu folii stretch do pakowania bagaży. Jest to o tyle istotne, że nasze plecaki podczas lotu będą obwieszone sprzętem i konieczne trzeba je zafoliować na lotnisku. Zaczynamy improwizację - Januszek zostaje z plecakami ważącymi ponad 30 kg na osobę, pozostali wyruszają do marketu budowlanego znalezionego na mapie Google, w poszukiwaniu folii. W drodze do sklepu wraz z Jankiem postanawiamy odwiedzić Lidl, który znajduje się po drodze. To już koniec naszej wędrówki, gdyż w sklepie decydujemy się zakupić 6 sztuk folii spożywczej po 1€ i miejscowe piwo dla każdego. Po powrocie na dworzec kupujemy bilety na pociąg podmiejski za 10,5 € / 3 osoby i jedziemy na lotnisko. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAI07aVyjKudh9KlxGneXv_x5iDpHzOTMdmhCTg4mGLfJLAHMZ3gnMsu0VZQUenO6WnGkVdjQ2TmoRPRMWF3QWgqdswelLDlWpnUjDGnXQtj2JyhZZpdFL4-kDDEj96CxT5GeeaQstL22RvVjV7-FDUN9x9YYMSJnr3xQdUqHPd3HqBB3Fm61iCRWY/s4608/IMG_5091.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAI07aVyjKudh9KlxGneXv_x5iDpHzOTMdmhCTg4mGLfJLAHMZ3gnMsu0VZQUenO6WnGkVdjQ2TmoRPRMWF3QWgqdswelLDlWpnUjDGnXQtj2JyhZZpdFL4-kDDEj96CxT5GeeaQstL22RvVjV7-FDUN9x9YYMSJnr3xQdUqHPd3HqBB3Fm61iCRWY/w640-h480/IMG_5091.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na miejscu okazuje się, że nasze obawy o to, czy zostaniemy wpuszczeni do budynku okazują się bezpodstawne. Limit przybycia na lotnisko nie wcześniej niż 4 h przed lotem, o którym czytaliśmy przed wyjazdem obowiązuje, ale tylko przed wejściem bezpośrednio na check-in. Po analizie okolicy, okazuje się, że mamy więc kilkanaście godzin do wylotu. Czas ten spędzamy na degustacji holenderskiego piwa nad zbiornikiem wodnym położonym vis a vis lotniska. Dopiero, gdy zaczyna się robić zimno (w Amsterdamie temperatura 20 stopni Celsjusza w cieniu przy 30 stopniach Celsjusza w Warszawie jest sporą różnicą), wracamy do budynku. Na lotnisku znajdujemy przytulny zakątek i rozkładany karimaty. Miejsce okazuje się bardzo dobre, toteż spokojnie przesypiamy do rana. Jest trochę chłodno i twardo, ale relatywnie komfortowo. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMR_XoV_-OazRcRRTNI_JSvqSMSk9XpMdb7xqCtzA0Ppk0ThQI3AFG0yDG3nGnfU6eca-J63qqkFYHh0fScAzoVxo4jmmEu4CK0OOxlJ0RaMRQWxG2rmDcGZaiN__aJZ8sXwCD-5AqKvlrpdq9PSLTdngs1AIDztXdW2tbVwKJJQSyNYw5hp-hWUJg/s4378/IMG_5099.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3236" data-original-width="4378" height="474" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMR_XoV_-OazRcRRTNI_JSvqSMSk9XpMdb7xqCtzA0Ppk0ThQI3AFG0yDG3nGnfU6eca-J63qqkFYHh0fScAzoVxo4jmmEu4CK0OOxlJ0RaMRQWxG2rmDcGZaiN__aJZ8sXwCD-5AqKvlrpdq9PSLTdngs1AIDztXdW2tbVwKJJQSyNYw5hp-hWUJg/w640-h474/IMG_5099.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><b>21 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Rano budzimy się około 5:30 gdy na lotnisku słychać już zgiełk pochodzący od setek ludzi, którzy jak my chcieli chwilowo bądź na stale zmienić miejsce pobytu. Trochę zaspani, leniwie zabezpieczamy bagaże folią i udajemy się do kolejki oczekujących na odprawę bagażową. Stała procedura przebiega sprawnie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmPqoeYOT8yvuYpneFaRRbSjFq82fqpJ7ZWeio3Q_NDNsjc1OlO7ZBueZSdOYm8jvuonDWDXec3XpgCr-ruBjfnjfy0aOw6JkFjtCs8t_n_QQ5ZOMfnA4QhyhOgDnpeX-AQP0dmX1ef9dcwRrtn5m4cF032ZAHsiExvLb-4gR4wDN2ZPC4b8VOxMku/s4608/IMG_5107.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmPqoeYOT8yvuYpneFaRRbSjFq82fqpJ7ZWeio3Q_NDNsjc1OlO7ZBueZSdOYm8jvuonDWDXec3XpgCr-ruBjfnjfy0aOw6JkFjtCs8t_n_QQ5ZOMfnA4QhyhOgDnpeX-AQP0dmX1ef9dcwRrtn5m4cF032ZAHsiExvLb-4gR4wDN2ZPC4b8VOxMku/w640-h480/IMG_5107.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhblC61ApupfP93zalvA_iW3lfjPt2i7V3ch9IUKGRia73hcF4qZHbM2xKETbp-zR_7NpPwMYN-rVp5un7cQin3Guxvkak9z-XiROwET6gmkb_AJpBL3Xb3VrowP636JYum0kqo3iNZf2vvJNr76uU-7QjSrcC-fV2F2056QrltFasU2hh6pNpJQDZv/s3264/IMG_20220820_203515.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhblC61ApupfP93zalvA_iW3lfjPt2i7V3ch9IUKGRia73hcF4qZHbM2xKETbp-zR_7NpPwMYN-rVp5un7cQin3Guxvkak9z-XiROwET6gmkb_AJpBL3Xb3VrowP636JYum0kqo3iNZf2vvJNr76uU-7QjSrcC-fV2F2056QrltFasU2hh6pNpJQDZv/w480-h640/IMG_20220820_203515.jpg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">O nadaniu naszego dobytku obsłudze lotniska, oczekujemy na samolot do Frankfurtu około 2 h. Wylot i przylot jest opóźniony około 10 minut i choć to teoretycznie niewiele czasu, dla nas ma to duże znaczenie, gdyż przy kolejnym locie mamy bardzo niewiele „zapasu” na przesiadkę. W praktyce, po przylocie na miejsce okazuje się, że na znalezienie odpowiedniej bramki mamy nieco ponad 20 minut. Niestety odlot do Panamy ma miejsce z drugiego końca lotniska, zaś po drodze musimy ponownie przejść kontrolę bezpieczeństwa. Pomimo szaleńczego tempa pod bramkę docieramy około godziny odlotu - 11:50. Okazuje się, że zbyt późno. Materializuje się czarny scenariusz, którego nikt z nas się nie spodziewał. Pomimo, iż opóźnienie nie miało miejsce z naszej winy, samolot na nas nie zaczekał, a na lotnisku nikt nawet nie przejawiał woli pomocy w takiej sytuacji. Nie bardzo wierząc co się stało i kompletnie nie wiedząc co z tym zrobić postanawiamy udać się do service desku przewoźnika - Lufthansy. To również nie jest łatwe, gdyż większość z tych miejsc jest nieczynna. W międzyczasie Janusz otrzymuje e-mail ze zmianą lotu - 14:20 do Bogoty. Udajemy się więc znów w kompletnie inną część lotniska. Tam udaje się znaleźć pierwszego kompetentnego pracownika Lufthansy, który tłumaczy sytuację, drukuje karty pokładowe oraz zmienia przyporządkowanie bagażu do nowych biletów. Sytuacja wydaje się opanowana, ale cała sytuacja bardzo źle świadczy o przewoźniku. Po pierwsze, pół godziny na przesiadkę to zdecydowanie zbyt mało jeżeli bramki lotów były oddalone od siebie około 2 kilometry. Po drugie, brak jakichkolwiek empatii ze strony pracowników lotniska czy brak nawet chwili oczekiwania na brakujących pasażerów. Po trzecie, brak kontaktu ze strony przewoźnika, a jedynie email z nowym numerem lotu bez jakiegokolwiek instrukcji. Wątpię żeby pasażer w podeszłym wieku poradził sobie z taką procedurą. </p><p style="text-align: justify;">Po jakimś czasie wsiadamy do samolotu, który po raz kolejny jest opóźniony. Tym razem prawie godzinę, gdyż ruszamy już po 15:00. Po raz kolejny zaczynamy się obawiać o nasz następny lot - z Bogoty do Limy. Sama podróż upływa przyjemnie, w samolocie chłodno ale komfortowo. Przedłużamy dzień o 7 h lecąc w stronę zachodu słońca, zaś Bogotę witamy około 19:50 czasu lokalnego. Tam czekamy około 2 h i lecimy dalej - do Limy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwvx0xq4z4MjFu2BEe20ClKL7X41p6A2N8ghFDy_F62ka4zX6yHoMqypKRVbyiARqDb3eXQma_bzMklt1j_-Yfa9nZm_34FMBM5axHfaY6n6OyPkfYxkTV3zdNawA_sjkhThEsh4i_n0i2OFp5dubd30rIb2Jx5-8BcvOVPz3SXrYKFhBwgZb6XJnC/s3264/IMG_20220822_025122_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwvx0xq4z4MjFu2BEe20ClKL7X41p6A2N8ghFDy_F62ka4zX6yHoMqypKRVbyiARqDb3eXQma_bzMklt1j_-Yfa9nZm_34FMBM5axHfaY6n6OyPkfYxkTV3zdNawA_sjkhThEsh4i_n0i2OFp5dubd30rIb2Jx5-8BcvOVPz3SXrYKFhBwgZb6XJnC/w640-h480/IMG_20220822_025122_4.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><b><br /></b></p><p><b>22 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">W stolicy Peru meldujemy się o 1:00 w nocy, czasu lokalnego. Po przejściu piątej już kontroli bezpieczeństwa logujemy się do wi-fi lotniska i informujemy bliskich o dotarciu na miejsce - w Polsce jest akurat 8:00 rano. Na lotnisku wielu ludzi nocuje czekając na swój samolot. Nas czeka to samo - wybieramy w tym celu ustronne miejsce, odgrodzone od reszty lotniska plakatami lokalnej policji, które okazuje się strzałem w dziesiątkę - spokojnie przesypiamy tam do rana. To już nasza trzecia noc nieprzespana w łóżku.</p><p style="text-align: justify;">Budzimy się niespiesznie około 7:00 rano i rozglądamy za transportem do dworca północnego Plaza Norte Gran Terminal Terrestre. Pogoda jest mglista i depresyjna - z tego co mówią to standard zimy w Limie. Udaje się wynegocjować taksówkę za 40 soli do centrum. Ostatecznie tej waluty nie mamy i płacimy 12 dolarów. W stolicy Peru, a jak się niebawem okaże – w całym kraju, możemy dostrzec, że covid, nie tylko się tutaj nie zakończył, ale obostrzenia trwają w pełnym zakresie. O ile w Europie obowiązek noszenia maseczek towarzyszy nam tylko w samolocie i taka sama sytuacja obowiązuje w Bogocie, tak w Peru maseczki towarzyszą nam na każdym kroku - na lotnisku, dworcach, w supermarkecie. Do tego ciągle sprawdzanie certyfikatu covidowego. Czuję się jak na wakacjach we Włoszech w 2021. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio5nbYAKtP0q8horLCzf1PmRxhJC8e7JHMAebngYL3zDFtg1ANgZNA1sL2Yb88GSEldSsq5KwBUxL10qtOKxyh3xyK-cPIcKBy6GrZSk2luWTuBa5ep4YLdcSP4YOEnJ5JBDYJfHRxf419X3CiTJ7WgTHBQiCs87b8ejHwziZPVnTmRp1hmIyyKWWV/s4032/IMG_0941.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio5nbYAKtP0q8horLCzf1PmRxhJC8e7JHMAebngYL3zDFtg1ANgZNA1sL2Yb88GSEldSsq5KwBUxL10qtOKxyh3xyK-cPIcKBy6GrZSk2luWTuBa5ep4YLdcSP4YOEnJ5JBDYJfHRxf419X3CiTJ7WgTHBQiCs87b8ejHwziZPVnTmRp1hmIyyKWWV/w640-h480/IMG_0941.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W drodze z lotniska trafiamy na ogromne korki i dosłowną walkę na drodze – trochę czasu musi upłynąć zanim przyzwyczaimy się do peruwiańskiego sposobu jazdy. Na dworcu wykonujemy szereg czynności - wymiana dolarów na sole (kurs sprzedaży 3,85), przekazanie bagaży do przechowalni (6 soli/sztuka) i zakup biletów do Arequipy na godz 14:00 (100 soli od osoby, +20 soli za kg powyżej 20 kg bagażu na osobę). W międzyczasie jaki pozostał do odjazdu postanawiamy obejrzeć historyczne centrum Limy, co nie udało się nam w 2017 roku. Taksówka wiezie nas do centrum za 20 soli. Pierwotnie miało być 15, ale taksówkarz zapiera się, że chodziło mu o dolary (sic!). Dostaje 20 soli, a my wychodzimy nie chcąc słuchać jego narzekania. Spacerujemy do historycznego centrum Limy, pilnując uważnie wszystkich wartościowych rzeczy, jakie posiadamy. Na ulicach nie ma jednak wielkiego tłumu, co pozwala czuć się bardziej bezpiecznie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh67ycUlcuPo1UQvvMLLxnoNul1xKOmUbN5RlAtb6CP2HcJEhLHL0ZP2av6Koec9kG-LpiUVNyeFCi0y6Eo5JvpyfHtafuXrLJO2R4AW91ymPh_2H3UK3LKLrasRA_zS8UNLHpT-5mDsoSQaGTzTJXhIbn5hxOC0Jzm1hlIXnXwnU1AMW5DismKwcEc/s4608/IMG_20220822_174251_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh67ycUlcuPo1UQvvMLLxnoNul1xKOmUbN5RlAtb6CP2HcJEhLHL0ZP2av6Koec9kG-LpiUVNyeFCi0y6Eo5JvpyfHtafuXrLJO2R4AW91ymPh_2H3UK3LKLrasRA_zS8UNLHpT-5mDsoSQaGTzTJXhIbn5hxOC0Jzm1hlIXnXwnU1AMW5DismKwcEc/w640-h480/IMG_20220822_174251_2.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG4_j9EeHtYulYZQhPRDXzJzP_Q9gU1D1KA0aC_nwFvlaFhOSTDugEh0x5hdrEmb_OCh8Wabw-gwaHzNqZqyXqD1xM6NhhM-0IcKYteJqLodhk8R9cKx_4HYrB0MaG4IkLCm4T5Pp0JF-Jo3AUKi4aduq5L7lbEQ8KsBeV1LrZ6XuX3ay3zJ39X3tO/s4007/IMG20220822104853.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2992" data-original-width="4007" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG4_j9EeHtYulYZQhPRDXzJzP_Q9gU1D1KA0aC_nwFvlaFhOSTDugEh0x5hdrEmb_OCh8Wabw-gwaHzNqZqyXqD1xM6NhhM-0IcKYteJqLodhk8R9cKx_4HYrB0MaG4IkLCm4T5Pp0JF-Jo3AUKi4aduq5L7lbEQ8KsBeV1LrZ6XuX3ay3zJ39X3tO/w640-h478/IMG20220822104853.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Plaza de Armas na pierwszy rzut oka wygląda schludnie i robi dobre wrażenie. Jak na centrum tak wielkiego miasta to mówiąc szczerze - cudów nie ma. Majestatycznie wygląda katedra oraz pobliskie budynki rządowe. Przechadzamy się zwracając uwagę na wszechobecne remonty oraz patrole policji. Z centrum postanawiamy wrócić pieszo, jednak po dotarciu do głównej ulicy miasta wsiadamy do jednego z charakterystycznych małych busików, który za 2 sole, w folklorystycznym otoczeniu miejscowego zgiełku wiezie nas do centrum. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJcMJDfHLw-EhnadEwCwuOjr1Qwmlar7T4yxCKMquhPB8ZGW2qOaja1HBoJJVfaBlEC41wM6YA5gnVguIH9u2uIKX7wegU5FOQTHJHuOfykesoPRFOSpJ-6p5wJ-Kwq8ONzM8wd_eabI6XrfD2cbSxsxTL3zLCes02hZvhmpwWtuY6_mg7pVLz4CFq/s4608/IMG_5123.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJcMJDfHLw-EhnadEwCwuOjr1Qwmlar7T4yxCKMquhPB8ZGW2qOaja1HBoJJVfaBlEC41wM6YA5gnVguIH9u2uIKX7wegU5FOQTHJHuOfykesoPRFOSpJ-6p5wJ-Kwq8ONzM8wd_eabI6XrfD2cbSxsxTL3zLCes02hZvhmpwWtuY6_mg7pVLz4CFq/w640-h480/IMG_5123.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQM0aGI9oCvWHnocQtKhjCbGr8YqbO4_OZH7kWTNglLUaSU1mquLy0NiMVrE3KAqMxfegalS_lZe0tvOK5B2jMmrcZLEqnuCSSf-DF-erxCY_S4aHs9GGZY-qF-UIj460_Fkxg60cCh2eogrNYYs4gd9MNFJ2ka6-blqDfs4kZs636A5VizAElCJvG/s4608/IMG_20220822_120901_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQM0aGI9oCvWHnocQtKhjCbGr8YqbO4_OZH7kWTNglLUaSU1mquLy0NiMVrE3KAqMxfegalS_lZe0tvOK5B2jMmrcZLEqnuCSSf-DF-erxCY_S4aHs9GGZY-qF-UIj460_Fkxg60cCh2eogrNYYs4gd9MNFJ2ka6-blqDfs4kZs636A5VizAElCJvG/w640-h480/IMG_20220822_120901_4.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na Plaza Norte odbieramy i deponujemy bagaż, pobieramy kupę świstków papieru, pieczątek i ruszamy do poczekalni autobusowej (za którą skądinąd trzeba zapłacić 5 soli od osoby). Autobus do Arequipy opóźnia się prawie godzinę, więc wyjeżdżamy po 15:00. Kolejna godzinę jedzie przez miasto do następnego przystanku. Niebawem, tj. ok. 18:00 robi się ciemno, więc zmęczeni zasypiamy na wygodnych siedzeniach, przygotowanych do podróży na dalekich trasach. Przy okazji trzeba tutaj wspomnieć, że podróże w autobusach peruwiańskich są o niebo bardziej komfortowe niż w Europie. Autobusy mają różny standard, ale nawet w tych starych zawsze znajdujemy podnóżki, mocno obniżany do pionu fotel i dużo miejsca na nogi. </p><p><br /></p><p><br /></p><p><b>23 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się, gdy autobus stoi w ciemności w tunelu. Z niewiadomych przyczyn (zapewne roboty drogowe) czekamy tutaj dwie godziny zanim ruszymy w dalszą drogę. Planowo (na 9:00) na pewno do miasta nie dotrzemy. Przynajmniej widoki pozwalają zapomnieć, że podróżujemy już piąty dzień z rzędu, nie śpiąc z jakimkolwiek łóżku od czterech nocy. Jedziemy wzdłuż wybrzeża Pacyfiku, a brzeg oceanu jest tutaj wyniosły i niedostępny. Słona woda obija się o strome skały, za którymi z kolei rozpościera się pustynny krajobraz. Zieleni nie ma tutaj wcale, a przynajmniej jest ona rzadkością.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6pqdQlNmTj6neumcEszviLJlXE0s411mEc467cjjzIr6HQ5jMAayInJ4AZE7nY853nCwBdBJiZEcpVVP6E1Q4THfwOfcSpYGq9nb1LTSyazBOXbp4MfB_LRk6X30bU-rbcDdeBXIXkmEJdCE2N8TqSUyCf5fo6fViBvdk9M7VH6NfiTKyHz7cVE2i/s3768/IMG20220823101009.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6pqdQlNmTj6neumcEszviLJlXE0s411mEc467cjjzIr6HQ5jMAayInJ4AZE7nY853nCwBdBJiZEcpVVP6E1Q4THfwOfcSpYGq9nb1LTSyazBOXbp4MfB_LRk6X30bU-rbcDdeBXIXkmEJdCE2N8TqSUyCf5fo6fViBvdk9M7VH6NfiTKyHz7cVE2i/s3768/IMG20220823101009.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi93EU8rTyfLXvw-pT3fIcyLfBEGg2bc53YgzwMVGFrObuRKHe3bvnTOlBF_e5MKrK0bgtVAMOJVv_4vno2f76eE6ubdxLYleR2VLLg8STzWln2LONyMGL3cjzRPzZtnhKCS6wmoFHuA-ELGQ72sEWdAIhiOyONGu96qXi6S3w9eeB_HeqwWxLuH7Al/s3264/IMG_20220823_080213_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi93EU8rTyfLXvw-pT3fIcyLfBEGg2bc53YgzwMVGFrObuRKHe3bvnTOlBF_e5MKrK0bgtVAMOJVv_4vno2f76eE6ubdxLYleR2VLLg8STzWln2LONyMGL3cjzRPzZtnhKCS6wmoFHuA-ELGQ72sEWdAIhiOyONGu96qXi6S3w9eeB_HeqwWxLuH7Al/w640-h480/IMG_20220823_080213_3.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><img border="0" data-original-height="2637" data-original-width="3768" height="448" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6pqdQlNmTj6neumcEszviLJlXE0s411mEc467cjjzIr6HQ5jMAayInJ4AZE7nY853nCwBdBJiZEcpVVP6E1Q4THfwOfcSpYGq9nb1LTSyazBOXbp4MfB_LRk6X30bU-rbcDdeBXIXkmEJdCE2N8TqSUyCf5fo6fViBvdk9M7VH6NfiTKyHz7cVE2i/w640-h448/IMG20220823101009.jpg" width="640" /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Już przed wjazdem do Arequipy rozpoczynają się korki trwające do samego miasta. Mamy wrażenie, że chyba już nie dotrzemy na miejsce i utkniemy na pustyni do nocy. Przejazd jednakże kończy się w mieście o 12:15 po ponad 3 h opóźnienia względem planowego rozkładu jazdy. </p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6mcrU3UX_8IhRiEjau5MnB68Y6ka0dTNrw1vHmX8OkTJEX44LnzIEZ_4pJ-ylB2yDsMoa4_FoUhPqXzhKDM_VGkjReh8AVl_J_TO7PxlryzQ9t_zR37VAJYvwJ32wjaGKXPLEjNq-0QkjAc7mDm0zaCyr15O78DSzZ8M2LW_SM5kqyysgGz9wlY_W/s3918/IMG20220823132721.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2841" data-original-width="3918" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6mcrU3UX_8IhRiEjau5MnB68Y6ka0dTNrw1vHmX8OkTJEX44LnzIEZ_4pJ-ylB2yDsMoa4_FoUhPqXzhKDM_VGkjReh8AVl_J_TO7PxlryzQ9t_zR37VAJYvwJ32wjaGKXPLEjNq-0QkjAc7mDm0zaCyr15O78DSzZ8M2LW_SM5kqyysgGz9wlY_W/w640-h464/IMG20220823132721.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p>Na dworcu szybko planujemy schemat działania - taksówka za 15 soli pod hostel znaleziony w internecie - Misti B&B. Szybko kwaterujemy się na miejscu, zostawiamy bagaże i wychodzimy na miasto. Jest co oglądać - w porównaniu do Arequipy, to centrum stolicy Peru wygląda blado i ponuro. W Arequipie nie dość że Plaża de Armas robi piorunujące wrażenie, to jest to nie jedyna atrakcja - warte odwiedzenia są również pobliskie uliczki w kolonialnym stylu i zaułki, które urzekają kolorami i smaczkami architektonicznymi. Ponadto klimatu dodaje przemierzająca pobliskie ulice "wesoła śmieciarka", czyli samochód miejscowych służb porządkowych grający wesołą muzykę, jak samochód z lodami. Na mieście spędzany popołudnie i wieczór. Po jedzeniu i sesji plenerowej Plazy de Armas na tle wulkanów wracamy do hostelu. Nocleg w pokoju zbiorowym kosztuje nas 25 soli od osoby ze śniadaniem, które standardowo w tym kraju wliczone jest w cenę. Prewencyjnie, w celu uniknięcia problemów jelitowych i poprawienia nastrojów, spożywamy miejscowy alkohol - Pisco. Przepakowujemy się również na dzień jutrzejszy - w planach jest wejście na wulkan Misti, które na zająć nam dwa dni w sprzyjających okolicznościach. <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlNjvPv8Of5Jsjy7MB8xsCE-uhmOylV9f-V0CPpquvgGNnlRPKUlxD6lIQA_Dp3mMEdrXzm5uMPtqbuEzJkkD7yT2p1J3Py-_nHTb-QiE6vtmlxTik8NbePGPM19cMJSNi5eN8ZVQ9xfPqQajdbFc9SHdZDjVWbVlf7BIXk_VD6FdCCn92R20denBV/s3918/IMG20220823141625.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3918" data-original-width="2953" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlNjvPv8Of5Jsjy7MB8xsCE-uhmOylV9f-V0CPpquvgGNnlRPKUlxD6lIQA_Dp3mMEdrXzm5uMPtqbuEzJkkD7yT2p1J3Py-_nHTb-QiE6vtmlxTik8NbePGPM19cMJSNi5eN8ZVQ9xfPqQajdbFc9SHdZDjVWbVlf7BIXk_VD6FdCCn92R20denBV/w482-h640/IMG20220823141625.jpg" width="482" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYCyoYRJX_jQ-8HvZARmwXiS2kWI2yW_H08ETf-PMpZDqUfhbkODuSdoMh0Kf7lLanIsHPH6CHA0VOHTEsjO4XaWivCqClMfTyg14jCoB_PVeBTjhYzRM0Xw4iJzmhpMYT8C66BFGNl6Xk8LPGKvcCpoJ_7nLiXvoNHr2lxsBCMU6hwdYwYIGpd8jj/s3865/IMG20220823142544.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2930" data-original-width="3865" height="486" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYCyoYRJX_jQ-8HvZARmwXiS2kWI2yW_H08ETf-PMpZDqUfhbkODuSdoMh0Kf7lLanIsHPH6CHA0VOHTEsjO4XaWivCqClMfTyg14jCoB_PVeBTjhYzRM0Xw4iJzmhpMYT8C66BFGNl6Xk8LPGKvcCpoJ_7nLiXvoNHr2lxsBCMU6hwdYwYIGpd8jj/w640-h486/IMG20220823142544.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ICWkbqQVz_6KO3BbxEwHxVFQ5gbV_g1eUk_BCRINaOmYlYVvQ09P9tlKZYgWDHyG_U87vMKZbNv4FLPWTg9DTbsmlmceUPfpXUVpKOcDMK1U72Ypcy9rGHLWh4vFpzd6FzbK1r1swKECLaYHQMMfsf8cge1_NEoM3z0K0HbEGRpAfJ_oaDcKArcB/s3981/IMG20220823150808.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2939" data-original-width="3981" height="472" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ICWkbqQVz_6KO3BbxEwHxVFQ5gbV_g1eUk_BCRINaOmYlYVvQ09P9tlKZYgWDHyG_U87vMKZbNv4FLPWTg9DTbsmlmceUPfpXUVpKOcDMK1U72Ypcy9rGHLWh4vFpzd6FzbK1r1swKECLaYHQMMfsf8cge1_NEoM3z0K0HbEGRpAfJ_oaDcKArcB/w640-h472/IMG20220823150808.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3nMaxgvCHlf0h7oE40pkTc1iGpDHaWICCSMVkDn5DRFWtu-jx0srrRLSUy2yw8_DRBf1GcD5ilSOXJQWOE8A5_QN3HUK7morlpjpmpPIe6Fr92MrZYMnOl4A4c6HV87MgwVIPgdPfH16MTU4HhT9oWWl4AXwR06LzAFy10wDi1NoptP4mP7T-8kUR/s8029/IMG20220823172311.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2954" data-original-width="8029" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3nMaxgvCHlf0h7oE40pkTc1iGpDHaWICCSMVkDn5DRFWtu-jx0srrRLSUy2yw8_DRBf1GcD5ilSOXJQWOE8A5_QN3HUK7morlpjpmpPIe6Fr92MrZYMnOl4A4c6HV87MgwVIPgdPfH16MTU4HhT9oWWl4AXwR06LzAFy10wDi1NoptP4mP7T-8kUR/w640-h236/IMG20220823172311.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0P7rPwOYXTvtLw82vWytb2HuLu4NPVXpCVHPW2v-zEjphZrscNP9h9dsZqQAmTznt3k_Wm4CgfCkDyVTwQbaoBEvT1ANsouVAbpo4VOGTGHbphZgv5YA2eoLqbDkQX6bbgApJgm9rWOc8uHizvQ4Qh-J6KohaACTv_jS0HW6JTrO40Tv9VdeiR4at/s4032/IMG_0998.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0P7rPwOYXTvtLw82vWytb2HuLu4NPVXpCVHPW2v-zEjphZrscNP9h9dsZqQAmTznt3k_Wm4CgfCkDyVTwQbaoBEvT1ANsouVAbpo4VOGTGHbphZgv5YA2eoLqbDkQX6bbgApJgm9rWOc8uHizvQ4Qh-J6KohaACTv_jS0HW6JTrO40Tv9VdeiR4at/w640-h480/IMG_0998.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><b>24 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Budzimy się o 7:00, tj. o świcie i po śniadaniu zaczynamy szybkie pakowanie. Naszym pierwszym celem jest wulkan Misti (5822 m npm). Mamy świadomość, że po noclegu na wysokości 2000 m npm, zdobycie prawie 4000 m przewyższenia w dwa dni może nas nieźle sponiewierać, ale licząc się z konsekwencjami stawiamy na szybka adaptację do wysokości. Po szybkim pakowaniu i zostawieniu dużego depozytu w hotelu udajemy się 3 km pieszo na róg ulic, gdzie odjeżdża busik, który zabierze nas do podnóża wulkanu. Nie czekamy na niego długo, gdyż już po kilku chwilach pakujemy się do środka. Za symboliczną cenę 2,5 sola wyjeżdżamy z miasta. Trasa autobusu wiedzie serpentynami przez różne dzielnice, tak, że mamy wycieczkę po mieście. Miejscowi z zaciekawieniem zagadują.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-zB_zs1YvaWImCpZnGeubnlNDeew51PP4yVlp7tM5NfQm-JFfObhevO7rZqumc7K4lPIx71p8rL8zs0dNn8LsCFr4pyyddR9KtzxHodXnvg4ELm0VyFO0qqEee0xXXyQRcaLHYDngXhSEPQbqYqnlKnbehMf2wrBjQF_Wnl3YPAc_zCHWlkbA158y/s4608/IMG_5166.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-zB_zs1YvaWImCpZnGeubnlNDeew51PP4yVlp7tM5NfQm-JFfObhevO7rZqumc7K4lPIx71p8rL8zs0dNn8LsCFr4pyyddR9KtzxHodXnvg4ELm0VyFO0qqEee0xXXyQRcaLHYDngXhSEPQbqYqnlKnbehMf2wrBjQF_Wnl3YPAc_zCHWlkbA158y/w640-h480/IMG_5166.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Około godziny 11:00 wysiadamy i pieszo udajemy się w dalszą drogę. Wiemy, że trzeba znaleźć białą bramę, i przejść nią na otwarty teren jakiegoś zakładu przemysłowego, gdzie zaczyna się droga na górę. Po znalezieniu już tego specyficznego wejścia przy pomocy tubylców (dodam, że w porozumiewaniu się po hiszpańsku działa Janusz, Janek zna tylko podstawowe zwroty z tego języka, a ja ani słowa ;) ) wpisujemy się na listę wychodzących na szczyt, która podsyła nam jeden z lokalsów i ruszamy w marsz pyłowo-piaskową drogą w kierunku wulkanu, którego sylwetka dominuje nad otoczeniem. Z lokalnych zabudowań wychodzą za nami psy, które początkowo szczekają, by następnie iść za nami kolejnych kilka kilometrów. Nie bardzo cieszy nas to towarzystwo, gdyż nie jesteśmy pewni co do ich zamiarów. Pogoda dopisuje i pomimo wysokości około 3000 m npm jest ciepło ze „standardową” peruwiańską temperaturą 20 stopni Celsjusza, która utrzymuje się tutaj niemal przez okrągły rok. Przez całe 8 km marszu drogą szutrową towarzyszy nam również wszechobecny pył, którego ilość jest niespotykana. Pył jest wszędzie i wzbija się w tumany przy każdym kroku. Spowita jest w nim właściwie cała okolica, gdyż nad Arequipą i okolicznymi dolinami roznosi się żółtawa łuna. W okolicach Misti nie ma żadnej wody, toteż na plecach troszczymy łącznie 13 litrów. Na trzy osoby nie jest to dużo, ale musi wystarczyć na dwa dni akcji górskiej. Niebo jest bezchmurne i słońce bezlitośnie operuje, chociaż marsz ze względu na relatywnie niewysoką temperaturę przebiega komfortowo. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieWgZOVhYyqCSLDKraltJ7I8Bag0LxuO-tuNE-KQI0bqmWfWJATW-iDKvCep8vwTcMlrHNUjU2mQ0CbGWGYMbcSIqiDWC-gDs-4L3u_2Zfm95DYXL3TAsSDGScXhloGK6HlNafx1jHPMkLBiZvFOcBqEkzMTsit0SrDKF9HhT-NPm8DgUfSdjVrmVD/s4448/IMG_5168.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3176" data-original-width="4448" height="456" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieWgZOVhYyqCSLDKraltJ7I8Bag0LxuO-tuNE-KQI0bqmWfWJATW-iDKvCep8vwTcMlrHNUjU2mQ0CbGWGYMbcSIqiDWC-gDs-4L3u_2Zfm95DYXL3TAsSDGScXhloGK6HlNafx1jHPMkLBiZvFOcBqEkzMTsit0SrDKF9HhT-NPm8DgUfSdjVrmVD/w640-h456/IMG_5168.jpg" width="640" /></a></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkhfZaRcZ4Q7wsmIwH1DNcO88LRBBZOljzk8kLW2ruHhgQ5R84u6_kCFpjdOCpq4YfdiN0hOm3ONxEBNWorrLm8FsdsCDk4ygUvfvJOWFnOIB6DySHy0-KZgjabUbELyZ2MVlg3M2fuOCAgBYGbjIrfY8Z6QLPt6EHJPSZiBZZFH9OnEL_lN4otoqs/s4096/IMG20220824112240.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3072" data-original-width="4096" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkhfZaRcZ4Q7wsmIwH1DNcO88LRBBZOljzk8kLW2ruHhgQ5R84u6_kCFpjdOCpq4YfdiN0hOm3ONxEBNWorrLm8FsdsCDk4ygUvfvJOWFnOIB6DySHy0-KZgjabUbELyZ2MVlg3M2fuOCAgBYGbjIrfY8Z6QLPt6EHJPSZiBZZFH9OnEL_lN4otoqs/w640-h480/IMG20220824112240.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4uY20G2jrE0Zo85Ivni_jM44aSAgPmYzjvZQA8Lm90VSOyVwsWWo7Lf9mRVrt5nsuWPXSQaGmoYHmjvosY7DHLSai3YrnnhBrOK2xfFLcWOmzcY6M1v4TxIcFiBdU0s9P5ENqK_KRo63hHtoPh8HZrXPL0cMWLjwuLJkp7LB8kmoa4HJekAuooBM/s3892/IMG20220824123552.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2921" data-original-width="3892" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4uY20G2jrE0Zo85Ivni_jM44aSAgPmYzjvZQA8Lm90VSOyVwsWWo7Lf9mRVrt5nsuWPXSQaGmoYHmjvosY7DHLSai3YrnnhBrOK2xfFLcWOmzcY6M1v4TxIcFiBdU0s9P5ENqK_KRo63hHtoPh8HZrXPL0cMWLjwuLJkp7LB8kmoa4HJekAuooBM/w640-h480/IMG20220824123552.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw0Y4l8zefvAVTtvFA3ajzkslDXvYbbsNIbyrGL_GbcNtakmr6mO_h8zUBCCihxfkO9YaAOI9qWqKkzGYnBE35cn6_15jvSOKiAH-kOlIg2ji-On4QDQhlrWHPgFEPDee3wWU6sEyfjmYPp15nXNDhjc-bsnYYPpwIbMqgHq6ByrNbBPNC05oenNRu/s7408/IMG20220824130734.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw0Y4l8zefvAVTtvFA3ajzkslDXvYbbsNIbyrGL_GbcNtakmr6mO_h8zUBCCihxfkO9YaAOI9qWqKkzGYnBE35cn6_15jvSOKiAH-kOlIg2ji-On4QDQhlrWHPgFEPDee3wWU6sEyfjmYPp15nXNDhjc-bsnYYPpwIbMqgHq6ByrNbBPNC05oenNRu/s7408/IMG20220824130734.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div><img border="0" data-original-height="3088" data-original-width="7408" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw0Y4l8zefvAVTtvFA3ajzkslDXvYbbsNIbyrGL_GbcNtakmr6mO_h8zUBCCihxfkO9YaAOI9qWqKkzGYnBE35cn6_15jvSOKiAH-kOlIg2ji-On4QDQhlrWHPgFEPDee3wWU6sEyfjmYPp15nXNDhjc-bsnYYPpwIbMqgHq6ByrNbBPNC05oenNRu/w640-h266/IMG20220824130734.jpg" width="640" /></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd5zY4A7L2FCxic3yUl21hLlQaagxd6pYtXUPjj9eW5lBsNMypTEurMh0jtJuZyQBRF5GzlcLjqGFptPtoKAP8E-dAwBGR2T2iR1aTle8PmpOitkL8-KQXcuKaUHLcKlZuVJJIr7FeDn_rFn0bpcEYzVr52M5D6HsVbpJ2HzeydoIRm3i9zEUpnrle/s4608/IMG_5177.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd5zY4A7L2FCxic3yUl21hLlQaagxd6pYtXUPjj9eW5lBsNMypTEurMh0jtJuZyQBRF5GzlcLjqGFptPtoKAP8E-dAwBGR2T2iR1aTle8PmpOitkL8-KQXcuKaUHLcKlZuVJJIr7FeDn_rFn0bpcEYzVr52M5D6HsVbpJ2HzeydoIRm3i9zEUpnrle/w640-h480/IMG_5177.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9iqbWnG36TMIPQ5Lk7EhK4Nv_DsRMJXo8e1ieBXOrOk5n8Dp3PatCnGfobO7Ctmpnz_i5P3XPPSscePnP4GqxLYbBKyjPoJa3QlB5Lf7xEu29Dj2DLkGyNS8NM8qgmzAS5j3CH_2wfhkYCJRzKH6WtuBDQBbmq-qkLrasgvfsEoIyaRclhIrv50hN/s4608/IMG_5192.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9iqbWnG36TMIPQ5Lk7EhK4Nv_DsRMJXo8e1ieBXOrOk5n8Dp3PatCnGfobO7Ctmpnz_i5P3XPPSscePnP4GqxLYbBKyjPoJa3QlB5Lf7xEu29Dj2DLkGyNS8NM8qgmzAS5j3CH_2wfhkYCJRzKH6WtuBDQBbmq-qkLrasgvfsEoIyaRclhIrv50hN/w480-h640/IMG_5192.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidzHS8M6R7PbI1RLyY8gCwfKBrnAHIftR6BjXS14rlw37WR3eBUN0y7F-4_Jz4Ch3rHImWkElqZ2xG21ridi7uxxh55WFfKjFP2qGi9bqLFf6N28PUYK6Hu2QLySB8fr2YDhVuIr9D8Y4806nLzUnf2yXwNubn33GZZoIkxWbYo1X8_DeOQ_FmzTDp/s4608/IMG_20220824_111415_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidzHS8M6R7PbI1RLyY8gCwfKBrnAHIftR6BjXS14rlw37WR3eBUN0y7F-4_Jz4Ch3rHImWkElqZ2xG21ridi7uxxh55WFfKjFP2qGi9bqLFf6N28PUYK6Hu2QLySB8fr2YDhVuIr9D8Y4806nLzUnf2yXwNubn33GZZoIkxWbYo1X8_DeOQ_FmzTDp/w640-h480/IMG_20220824_111415_2.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Po południu docieramy do granic drogi szutrowej, gdzie zaczyna się już ścieżka wiodąca do góry kamienistym grzbietem. Maszerujemy nią kolejne kilka godzin, zastanawiając się, gdzie rozbić biwak. Nie mamy aklimatyzacji, toteż nocleg w tzw. obozie na wysokości 4600 m npm. nie wydaje się najlepszym pomysłem. To decyzja wymagająca podjęcia wyboru pomiędzy lepszym samopoczuciem, a dłuższym marszem na szczyt dnia kolejnego. Ostatecznie wybieramy opcję pośrednią i postanawiamy zostać na 4100 m npm, tam nieco poprawić istniejącą już platformę i w niej zainstalować namiot. Koło namiotu krząta się jeden ze psów, który towarzyszy nam od granic miejscowości i nie chce nas opuścić. Zapewne lokalni nie traktują go dobrze, że zdecydował się iść za nami, gdyż to ewidentnie nie miejsce dla niego. Po rozbiciu namiotu gotujemy wodę na liofile, zupę i herbatę z koki. Mimo, że taszczyliśmy po 4 l wody na głowę, to wcale dużo nam jej nie zostaje po rozplanowaniu spożycia na kolejny dzień. Słońce zachodzi szybko, bo około 18:00 i od razu robi się bardzo zimno. Podziwiamy bajkowy Zachód słońca, układamy się w namiocie i idziemy spać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZxLYisi0yyJ8Rh_A3oxatEaZ31zfiOOUEM2oX9SEQhhFZTEPfNI0vu8i942uMjnulmix72KR1sfbvBlTjGvNG0_zaAqH_OvsiAjr21XsxsLvLVloJCxs_iiVXewqyslridKE02TjZFisIek_fGyrNdMS5WrFn_xyqwQSNO94BTsLGxz-t67oCdKNt/s4608/IMG_5196.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZxLYisi0yyJ8Rh_A3oxatEaZ31zfiOOUEM2oX9SEQhhFZTEPfNI0vu8i942uMjnulmix72KR1sfbvBlTjGvNG0_zaAqH_OvsiAjr21XsxsLvLVloJCxs_iiVXewqyslridKE02TjZFisIek_fGyrNdMS5WrFn_xyqwQSNO94BTsLGxz-t67oCdKNt/w640-h480/IMG_5196.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwADf41RzLs3of0f9JQiQoMb3EYDEJgNphs_4w-cwcC50WqHI-lHfW2Nn8_jZd1y4nnQ6h9aUj5XPJRWMer8GKxdqGL5AVRRgdONTrQSxytkvDYqHVYzPsH2eQRFB7M_z6F4p-7lTz-O8QM6THzlahNxyM36DVpDYNbnW5CmdIfZRq8oZNtWKafYTj/s4608/IMG_5216.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwADf41RzLs3of0f9JQiQoMb3EYDEJgNphs_4w-cwcC50WqHI-lHfW2Nn8_jZd1y4nnQ6h9aUj5XPJRWMer8GKxdqGL5AVRRgdONTrQSxytkvDYqHVYzPsH2eQRFB7M_z6F4p-7lTz-O8QM6THzlahNxyM36DVpDYNbnW5CmdIfZRq8oZNtWKafYTj/w640-h480/IMG_5216.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC3x1JeYMgzQhZd4P6dCXkhrONjTP6jejvm5l1NRicga9r4SE2y7o19WvOsh5B2W2Egc2Jva3C7hNxh3kVCtbwgtzlQ7CUKpqh34QO00qvxJB5kGvHGa0QV-enZfRYQ_8l4qkNrGwPRjsEihMrnZ57jI_D_SH1aHXG9QGJx61wo-aAGkHtbUxe7Mz6/s4608/IMG_5223.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC3x1JeYMgzQhZd4P6dCXkhrONjTP6jejvm5l1NRicga9r4SE2y7o19WvOsh5B2W2Egc2Jva3C7hNxh3kVCtbwgtzlQ7CUKpqh34QO00qvxJB5kGvHGa0QV-enZfRYQ_8l4qkNrGwPRjsEihMrnZ57jI_D_SH1aHXG9QGJx61wo-aAGkHtbUxe7Mz6/w480-h640/IMG_5223.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipQmOmy4Lsv5IfYbPQbDwTfdTJs8pqmnoSjX5uYYtAFDrxsnsu951rtW3k1zWpKWbm7U55ruANs9NyQCZD5wRu7QTxtEC8S-9FrcARN-AB4vmn-U_y0Id8TX6ngbc20NvznTefi439qNN_GT5TkAhxNSmnjWpoAVUMnjnPAGQJsFpipzas6qLXyHME/s4608/IMG_5224.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipQmOmy4Lsv5IfYbPQbDwTfdTJs8pqmnoSjX5uYYtAFDrxsnsu951rtW3k1zWpKWbm7U55ruANs9NyQCZD5wRu7QTxtEC8S-9FrcARN-AB4vmn-U_y0Id8TX6ngbc20NvznTefi439qNN_GT5TkAhxNSmnjWpoAVUMnjnPAGQJsFpipzas6qLXyHME/w640-h480/IMG_5224.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg44AUAhmnKi_hzbuDANNKVk7jFghegxxkehfPxrkceVoqQAMedFiujxonppDVP6i29lxqEhzSPYV7Pv0121U035rr6e9CniZWD638VtXyY63LWOEwgUifG28oJ0iD3JK40yVz6NlDxI55SVV7D5sxuHDOvMnuXQx9DVs5axxrbfgnTqiPVBA3Ym4gA/s4608/IMG_5228.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg44AUAhmnKi_hzbuDANNKVk7jFghegxxkehfPxrkceVoqQAMedFiujxonppDVP6i29lxqEhzSPYV7Pv0121U035rr6e9CniZWD638VtXyY63LWOEwgUifG28oJ0iD3JK40yVz6NlDxI55SVV7D5sxuHDOvMnuXQx9DVs5axxrbfgnTqiPVBA3Ym4gA/w640-h480/IMG_5228.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmkyZqJNaOYPx28ZOwtVesUM5Et8gopr_dirLmpDy6e0Hi43hjhfM_nqBerogvTm4ef1Rm1axEneJcYJiEJLl_uZ1LegrKHMjOAjwGosBbVIQmO36ibb6CrPdC_Ciqmr24Jjz0W7B0epBGLEXYa-yLX2C_xB1m3xMBGirG9Hs2Ru52IwCsQYTOuWNI/s4608/IMG_5229.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmkyZqJNaOYPx28ZOwtVesUM5Et8gopr_dirLmpDy6e0Hi43hjhfM_nqBerogvTm4ef1Rm1axEneJcYJiEJLl_uZ1LegrKHMjOAjwGosBbVIQmO36ibb6CrPdC_Ciqmr24Jjz0W7B0epBGLEXYa-yLX2C_xB1m3xMBGirG9Hs2Ru52IwCsQYTOuWNI/w640-h480/IMG_5229.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><b>25 sierpnia</b></p><p style="text-align: justify;">Zgodnie z zaplanowanym budzikiem wstajemy o 2:00 w nocy, gotujemy śniadanie i pakujemy się na atak szczytowy. Na zewnątrz jak zwykle krystalicznie czyste niebo, a w dole migocze rozświetlone miasto - Arequipa. Wychodzimy około 3:00. Zmierzamy do góry wydeptaną ścieżką, która wiedzie skalistym grzbietem, po czym kilkaset metrów wyżej trawersuje pyłowo-kamieniste piargi i dociera do "żebra", które z kolei wyprowadza w kopułę szczytową Misti. To w skrócie opis całej drogi. W praktyce to podchodzenie piargami i pyłowymi ścieżkami po niezbyt stromych zboczach wulkanu. Generalnie dominują luźne kamienie, litej skały jest tutaj jak na lekarstwo. Na wysokości 4600 mijamy pierwsze miejsce noclegowe, które świeci pustkami. Platformy na namioty napotykamy jeszcze kilkakrotnie, aż do wysokości ponad 5000 m npm. Ta wysokość jest też granicą komfortu naszego marszu - powyżej braki aklimatyzacji dają już o sobie znać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtTCLO60tQNbKobr9sxvOcoZB-6W0VW570p6zos5HhF9m4GxxNFWmdpGy761CAjeCF2WVCocUDKs9s7_ppRdd2pVZKg8TU-DG3qTRVegWa_40yw0FRxj2iXb1GF8RVumzi5QrjPqL9h10g7xYxq7Q422CprAvXoNBKN8ghPsle5oYn0a8vLKZshjkr/s4042/IMG20220825030707.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2903" data-original-width="4042" height="460" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtTCLO60tQNbKobr9sxvOcoZB-6W0VW570p6zos5HhF9m4GxxNFWmdpGy761CAjeCF2WVCocUDKs9s7_ppRdd2pVZKg8TU-DG3qTRVegWa_40yw0FRxj2iXb1GF8RVumzi5QrjPqL9h10g7xYxq7Q422CprAvXoNBKN8ghPsle5oYn0a8vLKZshjkr/w640-h460/IMG20220825030707.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZcNJfY7B8cT8K3FOdM_2LrXm6b9kYPefaaxXREqzuOWtKfQDuocTeHU6sj7mWd6FY7jONI7XlzYY9Ys9W1IQEX6O2FNxb9g44u8hEWKrrMiIkuN1jM8fBR-_quIpevRgxEaHuf6ENB993MJsONInGovVAZortq3NKuvt8Yn-5a9ueDcFS8UurGLoP/s3954/IMG20220825030750.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2903" data-original-width="3954" height="470" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZcNJfY7B8cT8K3FOdM_2LrXm6b9kYPefaaxXREqzuOWtKfQDuocTeHU6sj7mWd6FY7jONI7XlzYY9Ys9W1IQEX6O2FNxb9g44u8hEWKrrMiIkuN1jM8fBR-_quIpevRgxEaHuf6ENB993MJsONInGovVAZortq3NKuvt8Yn-5a9ueDcFS8UurGLoP/w640-h470/IMG20220825030750.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguKfIqWRxXF-0S7IDd3pk_O08Md42MDoDRb2-trij_bxkQL8Rgl056DSWcFdwGDLg5r49TNUvRcEndLI8Tpl_S7HqSrcXFKxCGIDI28IkiBpm-xLXttLjfb_k9uZfhFHHG5CVoQnmsLK0gVK_hkhGf2JxUfzqzSY6VP_KwCzeAQ1K5jGVi45CQoPhr/s4608/IMG_20220825_054440_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguKfIqWRxXF-0S7IDd3pk_O08Md42MDoDRb2-trij_bxkQL8Rgl056DSWcFdwGDLg5r49TNUvRcEndLI8Tpl_S7HqSrcXFKxCGIDI28IkiBpm-xLXttLjfb_k9uZfhFHHG5CVoQnmsLK0gVK_hkhGf2JxUfzqzSY6VP_KwCzeAQ1K5jGVi45CQoPhr/w480-h640/IMG_20220825_054440_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi011nEGh-Bya3sOwEeYedBx7d_9Krd7CIpdkQxfzr1ZvQvHa7o-v43u1FmFAAifbcMVS-H53-XnSwLq4q3gnXGuXl25fMP3hPjgUU7DC0eF2sRGW7P8CiSrtjXJ83ddFv0pwNoXZvgWf7Q8NmPKHm_NPhPUlgLaV2iBiBAuNjV4Y5fQZofk7ysxq1X/s4409/IMG_20220825_061815_4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3307" data-original-width="4409" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi011nEGh-Bya3sOwEeYedBx7d_9Krd7CIpdkQxfzr1ZvQvHa7o-v43u1FmFAAifbcMVS-H53-XnSwLq4q3gnXGuXl25fMP3hPjgUU7DC0eF2sRGW7P8CiSrtjXJ83ddFv0pwNoXZvgWf7Q8NmPKHm_NPhPUlgLaV2iBiBAuNjV4Y5fQZofk7ysxq1X/w640-h480/IMG_20220825_061815_4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSDg6hqxGtaBLTsFZk-kfZNFlLXpbZEAcfYR4Y4_fTNY-NbviKEMf_jhqsqGzLXfBU4t9Ia4cf8Metr3kWFuqXIrPOOkIyDbt14tJCzaZN0iEAnsIwaJZDbQZV9EcWXpDp9SU185ojAqdQtnhA56ap_ml47Zszi9aNaQ8q2U1g7-7lktGftjanmI6d/s4346/IMG_20220825_064441_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3260" data-original-width="4346" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSDg6hqxGtaBLTsFZk-kfZNFlLXpbZEAcfYR4Y4_fTNY-NbviKEMf_jhqsqGzLXfBU4t9Ia4cf8Metr3kWFuqXIrPOOkIyDbt14tJCzaZN0iEAnsIwaJZDbQZV9EcWXpDp9SU185ojAqdQtnhA56ap_ml47Zszi9aNaQ8q2U1g7-7lktGftjanmI6d/w640-h480/IMG_20220825_064441_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWpwqR_nS6lTzqj8UiWjTxvclYWdoUGncDpj_GLll96jX9FEv_UrY1OVpODJv4k1qLNn1yJCQiEjKFWwWi1XoJeiSpWQJ94SFAxKYAf-1YowqiamfLL0ghZnbMOYAtVIk2u1yuxELsAIy8DLnSXpyAGHdxKFkQPgHviFyAJtJMRJjP5N2to36_dTWB/s4608/IMG_20220825_064450_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWpwqR_nS6lTzqj8UiWjTxvclYWdoUGncDpj_GLll96jX9FEv_UrY1OVpODJv4k1qLNn1yJCQiEjKFWwWi1XoJeiSpWQJ94SFAxKYAf-1YowqiamfLL0ghZnbMOYAtVIk2u1yuxELsAIy8DLnSXpyAGHdxKFkQPgHviFyAJtJMRJjP5N2to36_dTWB/w640-h480/IMG_20220825_064450_3.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dużej stromizny nie ma, dlatego też droga dłuży się niemiłosiernie. Słońce po drugiej stronie góry budzi już na dobre, gdy coraz wolniej zdobywamy kolejne metry wysokości. Idzie się coraz trudniej i każdy krok wymaga to coraz większego wysiłku. Ostatecznie marsz sprowadza się do kilku kroków i odpoczynku jako mantry powtarzanej do znudzenia. Słońce jest już wysoko, gdy naszym oczom ukazuje się szczyt, do którego czeka nas jeszcze długa droga. Samopoczucie każdego z nas jest tragiczne, a zmęczenie ogromne – trudno oszukać aklimatyzację i rzadko się to udaje. Ostatnie metry do krzyża na wierzchołku w zachodniej części krateru pokonujemy przez kilka minut, z marzeniem nie tyle wejścia na szczyt, co jak najszybszego zejścia z niego. Na szczyt pierwszy wchodzi pies, który towarzyszy nam od wioski, za nim ja wraz z Januszem około 10:00 i Janek kilkanaście minut później. Zastanawiamy się ile razy ten czworonóg poprzednio tutaj bywał. Warto dodać, że poza nim od momentu, gdy na końcu drogi szutrowej ruszyliśmy na Misti, aż do szczytu nie spotkaliśmy żywego ducha. Nasza obecność na obłym wierzchołku trwa kilka minut - kilka zdjęć i w dół - im niżej tym lepiej. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiroViHDepli7GxB8Gi67oqxXELk5MiJZ8KxfGDZp6t4Q_xD9G0th8CY_N3YQq6SCLlMrqTmCQbZzfRw0IaLoBSdVxk_l6jRfN_5Y5PE2TcN90wS7Lqp1nDbb-XCnZMAWP5nkYfCThgsFBdMGWmxVWstkumgOJsrcW8_b_uI9LecZOwc4lWWvPXMtRK/s3264/IMG_20220825_093009_5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="3264" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiroViHDepli7GxB8Gi67oqxXELk5MiJZ8KxfGDZp6t4Q_xD9G0th8CY_N3YQq6SCLlMrqTmCQbZzfRw0IaLoBSdVxk_l6jRfN_5Y5PE2TcN90wS7Lqp1nDbb-XCnZMAWP5nkYfCThgsFBdMGWmxVWstkumgOJsrcW8_b_uI9LecZOwc4lWWvPXMtRK/w640-h480/IMG_20220825_093009_5.jpg" width="640" /></a></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUb5gmkJcy7N-JJaHTA6---dvVm0DU7ZLQyD7bvcJCT3pMnGKsw_K62W4b_egUVt0jUvA_kgAndP1zAUzhzq0RjXfQiGuFrrPpwmG8ROmMD6GsjNxDpzbTwlm5D5f8-Gg49h1KXo7PJVWILLwFAx7KoKBUUPqDQrKuXmJXkd5vQvxE_nyf2l_-hDP8/s3918/IMG20220825100738.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3918" data-original-width="2717" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUb5gmkJcy7N-JJaHTA6---dvVm0DU7ZLQyD7bvcJCT3pMnGKsw_K62W4b_egUVt0jUvA_kgAndP1zAUzhzq0RjXfQiGuFrrPpwmG8ROmMD6GsjNxDpzbTwlm5D5f8-Gg49h1KXo7PJVWILLwFAx7KoKBUUPqDQrKuXmJXkd5vQvxE_nyf2l_-hDP8/w444-h640/IMG20220825100738.jpg" width="444" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuCQGxhBSMUHyOom1nHSDsl9REKql8wfzIJyd861dZ6dqsaTsdPzu2LHgkUAezrPWNjAuYWp2gz4IOsQFpfLbO9W65LowY-vlUfiIxVwuRvv5WDN92Mbb1frTRRS_kqdmDzBVRtr3-YEwphqdN9_UxzZ0lOQqRIygixvfp3UNbHXOWENeNXEg4lPMC/s5728/IMG20220825100923.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3136" data-original-width="5728" height="350" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuCQGxhBSMUHyOom1nHSDsl9REKql8wfzIJyd861dZ6dqsaTsdPzu2LHgkUAezrPWNjAuYWp2gz4IOsQFpfLbO9W65LowY-vlUfiIxVwuRvv5WDN92Mbb1frTRRS_kqdmDzBVRtr3-YEwphqdN9_UxzZ0lOQqRIygixvfp3UNbHXOWENeNXEg4lPMC/w640-h350/IMG20220825100923.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4J2GH4BBe6-xX1pVyxKr7_VVzSU7AB5QqEca0NAIw9JeCv4oSo3Od6exBpwq6s9LvUbske0-ZxBhv9a5yloFt7mcFZJo7oPJaiSZPZNg5KRQ32LaLrEN_WTiqbke7MbUvslcep03-9gIxIHEF40HTn2B8B2okTEyULicibJTc4cKePwb15fFcOq8s/s3264/IMG_20220825_100214_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3264" data-original-width="2448" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4J2GH4BBe6-xX1pVyxKr7_VVzSU7AB5QqEca0NAIw9JeCv4oSo3Od6exBpwq6s9LvUbske0-ZxBhv9a5yloFt7mcFZJo7oPJaiSZPZNg5KRQ32LaLrEN_WTiqbke7MbUvslcep03-9gIxIHEF40HTn2B8B2okTEyULicibJTc4cKePwb15fFcOq8s/w480-h640/IMG_20220825_100214_3.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSVQfzvmxPTrTC3uu6FV95-NIEd0Ei1_5f5aeUIyunx-ryde0gFVSUle2-_5oatHA1Wesxr5R_XbGBLqlFUJtxskrbaGYqDn-UWyoMhh2rsBNN0iy88SM-5zShydhlts13hNbpXupikdszpGg_be98ASYkjwIfsWgh3RbWP32qkV_tPuyQ8uMeUJMS/s4388/IMG_20220825_100412_2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3326" data-original-width="4388" height="486" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSVQfzvmxPTrTC3uu6FV95-NIEd0Ei1_5f5aeUIyunx-ryde0gFVSUle2-_5oatHA1Wesxr5R_XbGBLqlFUJtxskrbaGYqDn-UWyoMhh2rsBNN0iy88SM-5zShydhlts13hNbpXupikdszpGg_be98ASYkjwIfsWgh3RbWP32qkV_tPuyQ8uMeUJMS/w640-h486/IMG_20220825_100412_2.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na zejściu rozdzielamy się - ja schodzę pierwszy, a za mną Janek z Januszem. Im niżej, tym odległość pomiędzy nami staje się większą, tak że po jakimś czasie tracę chłopaków z oczu. Droga w dół dłuży się chyba nawet bardziej niż pod górę. Ostatecznie do namiotu trafiam o 14:00 i zabieram się za suszenie ubrań. Chłopaki przychodzą dopiero po 15:00, Janusz schodził bardzo wolno i narzekał na ból głowy. Że względu na to, że pozostało nam tylko ok 2 l wody, chcąc, nie chcą, nie mamy innego wyboru niż zejście. Szybko pakujemy więc sprzęt, składamy namiot i ruszamy w dalszą drogę. Ten etap wędrówki poza wszechobecnym pyłem wspominam bardzo dobrze. Słońce powoli zbliża się ku zachodowi, zaś okolica w jego promieniach wygląda zdecydowanie lepiej niż dotychczas. Do tego towarzyszą nam zdecydowanie dobre nastroje spowodowane zdobyciem szczytu.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiciKyiqMSCB29oKKxoJnIfADej5j5Obcx_dJe8VEiG0t1j9dBVLXmomC0aPb1I0q_wK1-D8fmhB1ABRd_p6ivdVM9XCL0YHk47ov97m9N6jqGpDYd0d4cFzjLrsAAgRzlf1si6pvbdOnzHTsJ-iTbs8STvA6KntF7FrfimxHSgJRWhLtNW-1KjYBa_/s4032/IMG_1041.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiciKyiqMSCB29oKKxoJnIfADej5j5Obcx_dJe8VEiG0t1j9dBVLXmomC0aPb1I0q_wK1-D8fmhB1ABRd_p6ivdVM9XCL0YHk47ov97m9N6jqGpDYd0d4cFzjLrsAAgRzlf1si6pvbdOnzHTsJ-iTbs8STvA6KntF7FrfimxHSgJRWhLtNW-1KjYBa_/w480-h640/IMG_1041.jpg" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3p5DtE37s5W4C1bFQHhV2Ajv68IQaYybeuUxcYkFZ7nGTxyPjU73ZuKVkwscJAY5gQQBQlIYokK-swylQZ2CiEZTVNunuQleKn4D7fftgBsW7Kqo1SKWkxrJSVx1ETH0JiEjtYQOUIo-0f8bokT4RxpPjr0Y719pkU7Crh3fqf2RLOuXQnDAVES5q/s4608/IMG_5241.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3p5DtE37s5W4C1bFQHhV2Ajv68IQaYybeuUxcYkFZ7nGTxyPjU73ZuKVkwscJAY5gQQBQlIYokK-swylQZ2CiEZTVNunuQleKn4D7fftgBsW7Kqo1SKWkxrJSVx1ETH0JiEjtYQOUIo-0f8bokT4RxpPjr0Y719pkU7Crh3fqf2RLOuXQnDAVES5q/w640-h480/IMG_5241.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFfNKeEY6ks4tykIdWYpkVJ_e3u6GRy-MKWc_lITSx8l7d9TU63XdsNGGmsRcNuTAsyhUI6VhoFgkXXjatGzByYteJdYPN6invM6giOCFEE-hen0UPMUdhMrRAxIjhd8pv2wy8ed2mDBW4CJfbnErgkv964a-mrKt1Bdm8ATpfhcRHUGOOpKBZZlPC/s4608/IMG_5244.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFfNKeEY6ks4tykIdWYpkVJ_e3u6GRy-MKWc_lITSx8l7d9TU63XdsNGGmsRcNuTAsyhUI6VhoFgkXXjatGzByYteJdYPN6invM6giOCFEE-hen0UPMUdhMrRAxIjhd8pv2wy8ed2mDBW4CJfbnErgkv964a-mrKt1Bdm8ATpfhcRHUGOOpKBZZlPC/w640-h480/IMG_5244.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvP_V-hRwKDIg63DAbbeJZX8XdKvuuNlYjcCin_Rbs_ASz9-_F7Gh8XOqYoVunE3pPhHjEgOZ5eaov5KDmQNxteeyArEHM8HBIb74zdY9PHmOwR2vOuv8N-mClqBHOrtQfAMRJje1cF0ggXK7IGPgfY4HGFa3pxU8-PatcZ0B4gqxjQWt5NOWkh3yR/s4608/IMG_5248.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvP_V-hRwKDIg63DAbbeJZX8XdKvuuNlYjcCin_Rbs_ASz9-_F7Gh8XOqYoVunE3pPhHjEgOZ5eaov5KDmQNxteeyArEHM8HBIb74zdY9PHmOwR2vOuv8N-mClqBHOrtQfAMRJje1cF0ggXK7IGPgfY4HGFa3pxU8-PatcZ0B4gqxjQWt5NOWkh3yR/w640-h480/IMG_5248.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Do punktu, gdzie kończy się droga dla pojazdów, a rozpoczynał szlak docieramy o 17:20. Pozostaje jeszcze 8 km marszu przez piaskowo-pyłowe pustkowie w kurzu po kostki, które pokonujemy już po zmroku. Przy zabudowaniach wita nas znowu znajomy pies, który wrócił do domu niedługo przed nami. Jako, iż po drodze kończy się nam woda, kupujemy 2,5 l od strażnika, który otwiera „białą bramę”, od której zresztą zaczęła się nasza przygoda z tym szczytem. Zapytany o możliwość dojazdu do miasta mówi, że busy do Arequipy już nie kursują, a autostop pewnie nie wyjdzie. Dziękujemy za informację, by wyjść na drogę prowadzącą do miasta i robić swoje. Jak to po zmroku, nagle robi się bardzo zimno i każdy zakłada na siebie całe dostępne ubranie, przypuszczając że na najbliższy autostop możemy trochę poczekać. Pomimo iż rozpoczynamy łapanie „stopa” z lekka niepewnością, kończy się ono sukcesem już po kilku minutach. Zatrzymuje się małżeństwo w starej furgonetce typu pick up, które zawiozła nas do centrum miasta. Kierowca nie chce pieniędzy za transport, tylko pozdrawia nas życzliwie na do widzenia. Po wizycie w jednej z miejscowych knajp dzień szczęśliwie kończymy w hostelu Misti. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7QqXCcHLh1mEwBcPG788uGTghdYX3VY-F5YxCLXrOSkzXL-92RvEnnCNisCQGZwpS6mYM5002YOMbS0XVsbdjM3dZDCMJ2Dbb3wnPzxCDJOiPqQj3jXC7C0Cg5gIcCjjX73N8rzrWXMFUeL6ThFr7-Z_7uFx0_LYljryqrwfacDleZupP8hVVk6KU/s3865/IMG20220825180858.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2921" data-original-width="3865" height="484" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7QqXCcHLh1mEwBcPG788uGTghdYX3VY-F5YxCLXrOSkzXL-92RvEnnCNisCQGZwpS6mYM5002YOMbS0XVsbdjM3dZDCMJ2Dbb3wnPzxCDJOiPqQj3jXC7C0Cg5gIcCjjX73N8rzrWXMFUeL6ThFr7-Z_7uFx0_LYljryqrwfacDleZupP8hVVk6KU/w640-h484/IMG20220825180858.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA0V3x3Md0Sro39UgHii8IhMcxmuZ8jblf45pWs76EAVV-PVSy5irxXGbuDMcAL9upKkIKa-KOlXC9E-nL8HThJt3q7cVjFeLVacShk0718scuRO_Q1yQyhdk2lOlXUu-Xi7s8hmrhH6K2UTFvD55a-GE32jhdmEKLEKdPuAUddEbh4sfEoOt_ZDNN/s4608/IMG_20220825_172104_3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA0V3x3Md0Sro39UgHii8IhMcxmuZ8jblf45pWs76EAVV-PVSy5irxXGbuDMcAL9upKkIKa-KOlXC9E-nL8HThJt3q7cVjFeLVacShk0718scuRO_Q1yQyhdk2lOlXUu-Xi7s8hmrhH6K2UTFvD55a-GE32jhdmEKLEKdPuAUddEbh4sfEoOt_ZDNN/w640-h480/IMG_20220825_172104_3.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, "sans-serif"; font-size: 10pt; line-height: 20px;"><b>Zapraszam do oglądania zdjęć z wyjazdu:</b></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;"><span style="font-size: 13.3333px; line-height: 20px;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><b>https://photos.app.goo.gl/ffmKiQ41P43zogrHA</b></span></span></p><p><br /></p>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-82482269078346170802019-01-06T14:16:00.001-08:002019-01-06T14:16:35.706-08:00Podsumowanie roku 2018 <div style="text-align: justify;">
O starym roku jeszcze dużo się mówi. Idąc za nurtem powszechnych tendencji napiszę parę słów podsumowania, o tym co działo się w 2018, w kontekście straconego wolnego czasu, czyt. pasji ;). Właściwie, jak co roku rozwijałem się na dwóch polach - górskim i biegowym. Poza tym wiele zmian nastąpiło w szeroko pojętym życiu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odnosząc się do pierwszej kwestii, to działo się dużo i to właściwie w każdej kwestii. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>GÓRY</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim, w czerwcu ukończyłem projekt zdobycia Wielkiej Korony Tatr - 14 szczytów powyżej 8.000 stóp. Pomysł, na zabawę tego typu pojawił się stosunkowo niedawno, jeszcze w lipcu 2017 roku miałem zdobyty zaledwie jeden szczyt WKT - Rysy. Potem spiąłem się i wszedłem na kolejne 13 w niecały rok. W większości właśnie w 2018 roku. Przy tym starałem się, aby jak największa część wejść nie była pospolita. Cztery ze szczytów korony zdobyłem w zimie, trzy drogami taternickimi. Było warto.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK0rUtRk_j5jrZz_Rp34I0JETa5rCN_5yFSJaUzBtAgvh2aV8ZnOktdW_3bnUhcWSqZjnLwyaKwvF8PfYDAraD1s6f5UwHsbipOyv_v2K3FfI66miQAn6Lx3LBTavCBgsfTv4f9H2nZ08/s1600/Wielka+Korona+Tatr+2016-2018+%25E2%2580%2594+kopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="756" data-original-width="945" height="512" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK0rUtRk_j5jrZz_Rp34I0JETa5rCN_5yFSJaUzBtAgvh2aV8ZnOktdW_3bnUhcWSqZjnLwyaKwvF8PfYDAraD1s6f5UwHsbipOyv_v2K3FfI66miQAn6Lx3LBTavCBgsfTv4f9H2nZ08/s640/Wielka+Korona+Tatr+2016-2018+%25E2%2580%2594+kopia.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W maju, wraz z Anitą udało się również pojechać na Ukrainę i przejść naprawdę piękny i dziki kawałek Gorganów, wzdłuż dawnej graniczy Rumuńsko-Polskiej, który był w planach jeszcze od 2014 roku. Przy tym po raz kolejny posmakowaliśmy "egzotyki" naszych wschodnich sąsiadów, dzięki której jeszcze bardziej doceniliśmy nasz piękny kraj. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjnqoFX0ZIoZwGx8zZ_mMJc1X1W5oVuNOTpf2l3TvabWiTykIKmyOIQie8hRIK2SltqpK6k6PSNdwBy4M950oShPktUKfv9UXxWeOHFmvJmaPy5XJAjiF9mW8TNvqFGwy0TZVKKQ25KZ4/s1600/GOPR3129.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjnqoFX0ZIoZwGx8zZ_mMJc1X1W5oVuNOTpf2l3TvabWiTykIKmyOIQie8hRIK2SltqpK6k6PSNdwBy4M950oShPktUKfv9UXxWeOHFmvJmaPy5XJAjiF9mW8TNvqFGwy0TZVKKQ25KZ4/s640/GOPR3129.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czerwcu i sierpniu odwiedziliśmy Austrię i Słowenię w krótkich, ale intensywnych wyjazdach samochodowych. Oj, działo się. W czerwcu eksplorowaliśmy okolice Karyntii. Tam wraz z Anitą po raz pierwszy mieliśmy okazję po raz pierwszy spróbować typowego wspinania wielowyciągowego w Alpach Lienzkich, wdrapując się na Staff (2217 m npm) drogą Staffkammin (IV). Poza tym pokonaliśmy dwie trudne (D/E , E ) via ferratty - Luft unter den Sohlen oraz Fallbach. Po tym wyjeździe Austria naprawdę mnie urzekła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWXX0wvB7UNGfI21jw5EHHtI8pLpduBBUxdRdUb2juKgiQmqIIsKjgf8gQgN06vglMNKwBZwjN4r5TBn074OmnaziEDV_Mkl4FToKwnZSVuFv1iHizmDbQcrvngYJgU-q4zm00MzKHApc/s1600/GOPR3455.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWXX0wvB7UNGfI21jw5EHHtI8pLpduBBUxdRdUb2juKgiQmqIIsKjgf8gQgN06vglMNKwBZwjN4r5TBn074OmnaziEDV_Mkl4FToKwnZSVuFv1iHizmDbQcrvngYJgU-q4zm00MzKHApc/s640/GOPR3455.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po trzech miesiącach przerwy, na południowy wchód ruszyliśmy w sierpniu. Szybka objazdówka po Słowenii skutkowała zdobyciem Triglava via ferratą (2864 m npm) oraz Prisojnika (2547 m npm) koljna via ferrata przez Prisojnikowe Okno. AJkby nam było mało, wracając, w Austrii również zatrzymaliśmy się na żelazne drogi, niedaleko Wiednia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb-v8o6nDjsRPioG2l91bgHR0uKXEmlnUbTC32LZsUMNvLBJIwPoKfrRdVH3ZTs50TbHKR2C2283K09GHFV_GZonrmjrcIYWU-rStQWtB21_S2WI_5KUs9-S1z5ATMzH8m6ij9WKtHB1Y/s1600/IMG_20180812_105944.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb-v8o6nDjsRPioG2l91bgHR0uKXEmlnUbTC32LZsUMNvLBJIwPoKfrRdVH3ZTs50TbHKR2C2283K09GHFV_GZonrmjrcIYWU-rStQWtB21_S2WI_5KUs9-S1z5ATMzH8m6ij9WKtHB1Y/s640/IMG_20180812_105944.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Typowego, "grubego" wakacyjnego wyjazdu w ty roku nie było. Stałą ekipę, z którą podróżuję dopadły różne okazje życiowe, nie pozwalające na dłuższą aktywność. Aby nie tracić całego lata w pracy wybrałem się wraz z Robertem i Tytusem w Alpy. Celem był Marrethorn od południowej strony. Góry jednak nie udało się zdobyć ze względu na panujące na niej warunki. Wyjazd jednak zaliczam do udanych, gdyż granicę 4 tys m. przekroczyliśmy dwukrotnie, zdobywając:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Breithorn (4164 m npm);</div>
<div style="text-align: justify;">
- Duforspitze (4634 m npm) - najwyższy szczyt Szwajcarii, drogą od strony Włoskiej (III/AD). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjocur_iVBhMkF0bq6KqzbDgiuURLz-ArS6q-r0fDlO2vhL8Yti8c9X9BYkZnsqdAIqbxYLevaZV3VhZ5IB_dfwn2KBIIYESXuFtzytG75AfGNFWHJ_MdnwrEc59xPwfA-eHzRJgOWUSDQ/s1600/IMG_20180720_084452.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjocur_iVBhMkF0bq6KqzbDgiuURLz-ArS6q-r0fDlO2vhL8Yti8c9X9BYkZnsqdAIqbxYLevaZV3VhZ5IB_dfwn2KBIIYESXuFtzytG75AfGNFWHJ_MdnwrEc59xPwfA-eHzRJgOWUSDQ/s640/IMG_20180720_084452.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W sierpniu bieżącego roku po raz pierwszy udało mi się zabrać Anitę, na typowe wspinanie w Tatrach. Padło na klasyk - grań Żabiego Konia (IV-). Mała poradziła sobie znakomicie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUpiJdIEVyLMl6HmIGXuEtevuvyB6Zg2azCJNq54XiZf6BPLm3EYI4klYGdyDl-MSZbZeppp6Rj20edtmZnNLAyLSqIdWKcKEdFe6Ia3j3m7tey43-WE0VZlI2UjX9btIRUlqzUpnNTyg/s1600/IMG_20180804_103351.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUpiJdIEVyLMl6HmIGXuEtevuvyB6Zg2azCJNq54XiZf6BPLm3EYI4klYGdyDl-MSZbZeppp6Rj20edtmZnNLAyLSqIdWKcKEdFe6Ia3j3m7tey43-WE0VZlI2UjX9btIRUlqzUpnNTyg/s640/IMG_20180804_103351.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod koniec 2018 roku wprowadziłem również w życie postanowienie odkładane w nieskończoność - zacząłem wprowadzać regularne treningi wspinaczkowe i chodzić na ściankę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>BIEGANIE</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o biegi, to GPS obliczył mój pokonany dystans na 2600 km, w tym w grudniu zrobiłem 300 km biegiem. Biorąc pod uwagę, że nie każdy trening i start udało się odnotować, realnie pokonany biegiem dystans określę na ok. 2800 km. Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że we wrześniu skręciłem kostkę na jednym z biegów i naderwałem więzadła. Na szczęście w chwili obecnej kostka już ma się dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zbyt dużo nie startowałem - jak zawsze. Jednak, gdy już startowałem, to konkretnie. Było albo dobrze, albo źle. Gwoli podsumowania naliczyłem 8 startów:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. 4 żywioły - zima (50 km) - 1 miejsce (ex aequo z Bartkiem Karabinem)</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Rajd Dolnego Sanu (100 km) - 1 miejsce (ex aequo z Piotrkiem Jaśkiewiczem i Przemkiem Witczakiem)</div>
<div style="text-align: justify;">
3. Nadwiślański LiszKor (50 km) - 7 miejsce </div>
<div style="text-align: justify;">
4. Irokez 8 h (zrobiłem 76 km) - 25 miejsce open - dla mnie DRAMAT roku (pierwszy raz biegłem w Rogainingu i wszystko co mogłem, zrobiłem źle, już wiem, że nie lubię rogainingu ;) )</div>
<div style="text-align: justify;">
5. Dusiołek Górski (50 km ) - 1 miejsce (ex aequo z Tomkiem Kąckim)</div>
<div style="text-align: justify;">
6. Kierat (100 km) - 19 miejsce open (najgorsza lokata od 4 lat, niestety ale bieg rozegrałem taktycznie bardzo źle... )</div>
<div style="text-align: justify;">
7. 4 żywioły - lato - 1 miejsce </div>
<div style="text-align: justify;">
8. Mordownik - 6 miejsce (ex aeqo z Michałem Jędroszkowiakiem ) - szukanie jednego PK 2 h i skręcona kostka w biegu nie przeszkodziły w jego ukończeniu, ale wyeliminowały możliwość zajęcia dobrej lokaty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf9aUVtmblj_fyDY1pXZOr5lcC_K8pA587fq08zQg3m8A7gg8bYGLMDTJpfl1ODaSEX2RiJeJIQZGGcA_x0dfEYlMB9VRuAyjRO9zoi0Jpu1u25E9cPyJH5EgcgWQy1CQqPlWWF1d2bFY/s1600/Kierat+2018+10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1202" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf9aUVtmblj_fyDY1pXZOr5lcC_K8pA587fq08zQg3m8A7gg8bYGLMDTJpfl1ODaSEX2RiJeJIQZGGcA_x0dfEYlMB9VRuAyjRO9zoi0Jpu1u25E9cPyJH5EgcgWQy1CQqPlWWF1d2bFY/s640/Kierat+2018+10.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powyższe pozostawiam do Waszej oceny. Ogólnie lokaty lepsze niż w poprzednim roku, ale niektóre starty spieprzone na własne życzenie. Najważniejsze, że jest progres :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
We wrześniu po raz pierwszy w życiu pobiegałem po Tatrach. 31 sierpnia udało się pokonać w jednym biegu całe słowackie Tatry Zachodnie - od przełęczy Huciańskiej po Wołowiec, no i jeszcze kawałek polskich Tatr Zachodnich :) . Na dłuższa metę bieganie po Tatrach jednak mnie nie uszczęśliwia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLIYjWhTjumgiAzAmytImDIV-p-QOfcA8UWFhnYt4IvnuxMetIv6ybYJZlv6PHsepv0EfU6jPYhZ43suI2JXz-P3KwNW_PfCXt2U2OhcGXdizx3M8DXlw2Xnm_ZfTtsu0DJV558S1Y_-I/s1600/41518529_1776533652395324_8442236039694647296_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLIYjWhTjumgiAzAmytImDIV-p-QOfcA8UWFhnYt4IvnuxMetIv6ybYJZlv6PHsepv0EfU6jPYhZ43suI2JXz-P3KwNW_PfCXt2U2OhcGXdizx3M8DXlw2Xnm_ZfTtsu0DJV558S1Y_-I/s640/41518529_1776533652395324_8442236039694647296_n.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pisząc jeszcze trochę z innej perspektywy - współorganizowałem druga edycję KIWONA, która w mojej ocenie wypadła kapitalnie i zmotywowała mnie do dalszego działania i dokładania starań aby uczestnicy czerpali przyjemność w udziale w tej naszej niewielkiej imprezie. :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiomJr_XYkz3-JvMYJD4ZztQUm3pdp3X-yhBPuqA6rMVDoxzz4-kep7ujV8z0YAyRI4ivQVm3GUsRKru-0i5SqIfrZZFLDuh0Sv9vkO1nUTAsYPaM_0keTVNuyjFdmUotsFChvTKeCABKs/s1600/_MJT1890.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="933" data-original-width="1600" height="372" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiomJr_XYkz3-JvMYJD4ZztQUm3pdp3X-yhBPuqA6rMVDoxzz4-kep7ujV8z0YAyRI4ivQVm3GUsRKru-0i5SqIfrZZFLDuh0Sv9vkO1nUTAsYPaM_0keTVNuyjFdmUotsFChvTKeCABKs/s640/_MJT1890.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>ŻYCIE</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rok 2018 wprowadził do mojego życia zmiany o niespotykanej dotąd skali. Od początku, w marcu 2018 roku zdałem egzamin radcowski i uzyskałem tytuł zawodowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCM6DA1ZOeYj8GWoclsaKIdQ4CXVOf1UO8m9YpkCep9PkvLTLZN1CoOvP4zxmLsYgpYO761nbRfzvQE-XKy0F20pSLrbFJelPTPuoQoV7uB-lfDWFdX8JH9Wq71oFZfBqP7s-3Wk62J-8/s1600/IMG_20180710_175443.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1234" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCM6DA1ZOeYj8GWoclsaKIdQ4CXVOf1UO8m9YpkCep9PkvLTLZN1CoOvP4zxmLsYgpYO761nbRfzvQE-XKy0F20pSLrbFJelPTPuoQoV7uB-lfDWFdX8JH9Wq71oFZfBqP7s-3Wk62J-8/s640/IMG_20180710_175443.jpg" width="492" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
We wrześniu przeprowadziłem się do stolicy i od tej pory systematycznie oswajam się z tym miejscem. Nie jest łatwo, ale da się żyć. Aktywnie :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najważniejszym wydarzeniem była natomiast zmiana statusu cywilnego. Poślubiłem wspaniałą kobietę i Anita Duda teraz już oficjalnie towarzyszy mi w życiu. Przy okazji wspomnę, że ślub i wesele były dla mnie również okazją, aby zaprosić znajomych i spotkać się z nimi w tej, jakże dla mnie ważnej, chwili. To dobra pora, żeby im podziękować za obecność w tym tym szczególnym dniu. Dobrze, że jesteście, mam nadzieję, że pozostaniecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8c2JazeY6cWeeADwVvQvdf6LpnImcw1y15LbYtAuRpDl8Fra8fySWlz4qmxXYXHZzVYNscJgZvP132uvfbu8cZ76HEcwj0MNN-vWBiq8EN-FaZQw8xybnvQP1L4BbEyjNyAYi5UmPjC8/s1600/49074822_2106350216075459_3020012584964194304_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8c2JazeY6cWeeADwVvQvdf6LpnImcw1y15LbYtAuRpDl8Fra8fySWlz4qmxXYXHZzVYNscJgZvP132uvfbu8cZ76HEcwj0MNN-vWBiq8EN-FaZQw8xybnvQP1L4BbEyjNyAYi5UmPjC8/s640/49074822_2106350216075459_3020012584964194304_o.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>CO NA ROK KOLEJNY?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu słysząc, jak duży odsetek postanowień noworocznych pozostaje niespełniony, ustaliłem, że po raz kolejny nie robię żadnych. Mam za to założenia, żeby w granicach haseł życiowych PRZEŻYJ ŻYCIE oraz MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ, MARZENIA SIĘ SPEŁNIA wyeksploatować kolejne 365 dni, aż zaczną piszczeć ;). Co konkretnie - zamierzam solidnie przyłożyć się do biegania i do startów w PMnO. Kiedyś trzeba, to może być właściwy czas. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ponadto mam zamiar utrzymać regularyzm w treningach wspinaczkowych. Ciekawe, czy się uda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poza tym, w przyszłości chciałbym skończyć kompletować Zimową Koronę Tatr i zaczynam jak tylko zagrożenie lawinowe spadnie ;) . W tym roku niestety raczej się nie uda, chyba że zamieszkam w Starym Smokovcu ;) . Ponadto w sezonie letnim chciałbym powspinać się w Tatrach. W szczególności zrobić kilka nietrudnych klasyków. Marze również o spontanicznych wyjazdach samochodowych do Austrii oraz majówki na Ukrainie. Wierzę, że się uda. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na "swoim podwórku" mam nadzieję pobuszować już na wiosnę. Jeszcze parę miesięcy i mazowsze nie będzie miało przede mną tajemnic. Zamierzam również skorzystać z dobrodziejstwa życia w centralnej Polsce, skąd jest wszędzie daleko, ale bez tragedii. Tym samym zasięg moich bliższych lub dalszych podróży rozszerza się na tereny, które z południowej Polski były mało dostępne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poczyniono również rozmowy i konkretne zamierzenia, aby zorganizować kolejny, "gruby wyjazd". Mam nadzieję, że w tym roku po raz kolejny pojedziemy w góry wysokie. Może Azja, a może Ameryka Południowa? Okaże się. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę się opisałem, ale nie bez celu. Mam nadzieję, że dzieląc się moimi planami, będę miał większa motywację, żeby je realizować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, to był dobry rok. Teraz, trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Nad sobą! Do zobaczenia, szkoda czasu do stracenia!</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYf2GBQBa3waEr3wLvvM452HGrx09kDB8Mag5YGVP_VfaEtzET_Jbw8epftHNEgijyv3u08TDkoDheBbBHrVjp-37hIeX1uoWo19a3DYirPbLoiO41t_gSizDMXHyEG_HbgHUP32nMNxg/s1600/GOPR3880.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYf2GBQBa3waEr3wLvvM452HGrx09kDB8Mag5YGVP_VfaEtzET_Jbw8epftHNEgijyv3u08TDkoDheBbBHrVjp-37hIeX1uoWo19a3DYirPbLoiO41t_gSizDMXHyEG_HbgHUP32nMNxg/s640/GOPR3880.jpg" width="640" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-79434751642982356482018-11-18T08:17:00.000-08:002018-11-18T08:17:39.329-08:00Maraton na orientację KIWON 2018 - z pamiętnika organizatora.<div style="text-align: justify;">
Jako, iż w październiku miał miejsce II Maraton na Orientację Kiwon, chciałem podzielić się spostrzeżeniami z samego procesu organizacji imprezy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już we wrześniu roku poprzedniego udało mi się zrealizować kolejne z marzeń i wprowadzić w życie plan organizacji "własnego" biegu na orientację. Beskid Niski i Pogórze Karpackie okazały się przy tym znakomitymi krainami geograficznymi na organizację rajdu. Dopiero analizując mapy uświadomiłem sobie, jak szerokie spektrum możliwości oferują sobą wskazane tereny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza edycja imprezy wypaliła w połowie września 2017 roku , a już miesiąc po niej zacząłem myśleć, gdzie będzie kolejną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGbbI2fVNN4owOKWenCy-YwA-JPZMhPuYHfX_EmG1cGpkJNLBoEL9fp28x3QrZrr5GrSQ_Lz3pDruB7584bz9tu_52LY8u2hyZY6iMwnobL8mnOtjb1A8LVCtKZQlkpudD08BW0OsOSw4/s1600/mapa+wersja+ostateczna+%25E2%2580%2594+wariant.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1128" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGbbI2fVNN4owOKWenCy-YwA-JPZMhPuYHfX_EmG1cGpkJNLBoEL9fp28x3QrZrr5GrSQ_Lz3pDruB7584bz9tu_52LY8u2hyZY6iMwnobL8mnOtjb1A8LVCtKZQlkpudD08BW0OsOSw4/s640/mapa+wersja+ostateczna+%25E2%2580%2594+wariant.jpg" width="450" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W 2018 postanowiliśmy po raz drugi skorzystać z pomocy wójta gminy Lipinki i zaaranżować na bazę biegu teren byłej Szkoły Podstawowej w Rozdzielu. Nie było przy tym obawy, że teren został już wyeksploatowamy biegowo, gdyż rok temu punkty generalnie rozmieściłem na północ od miejscowości, zaś w tym roku chciałem pokazać zawodnikom, że prawdziwa zabawa czeka na południe od bazy, w głuszy Beskidu Niskiego. Nie ukrywam, że potencjał tego terenu bardzo mnie zainteresował - lużo lasów, relatywnie niewiele dróg oraz ciekawe punkty charakterystyczne - cmentarze wojenne, kapliczki, jaskinie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przy tym pamiętam, że w ubiegłym roku pojawiły się głosy, że impreza jest zbyt łatwa. Tym razem postanowiłem, żeby popracować dłużej nad mapą i zgodnie z oczekiwaniami podkręcić poziom. Oczywiście nie chciałem sztucznie go stymulować i "chować punktów po krzakach", a urozmaicić same przeloty pomiędzy punktami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiEYC4i66fOdAk82UMD7T_yaDIAhyphenhyphenH4uAMTNJxY-8cpid21Zuj7P4xV5TOISvF_u_H__a4_1f_NVhF3gXqTgBjRTQiHLJg3jpkC1eEUpCqwoZgzMOUdNFS5BufGct3ymA0Ml-TWrzBIeU/s1600/_MJT1335.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1033" data-original-width="1600" height="412" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiEYC4i66fOdAk82UMD7T_yaDIAhyphenhyphenH4uAMTNJxY-8cpid21Zuj7P4xV5TOISvF_u_H__a4_1f_NVhF3gXqTgBjRTQiHLJg3jpkC1eEUpCqwoZgzMOUdNFS5BufGct3ymA0Ml-TWrzBIeU/s640/_MJT1335.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">TP 15 fot Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSE9NyI8TEua_BPMnGvLhaI-O7QxYk444NsciJ9eW9LjcLU3tTHLH81GGOuYeNJoyAtHFNiJ83P2D3KTk_4ujIfF7N0uE5OdA9nRtP6kWiNDpYl5u8tUBCTEyV00MN2YSBI15iIEuD0M/s1600/_MJT1166.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="983" data-original-width="1600" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSE9NyI8TEua_BPMnGvLhaI-O7QxYk444NsciJ9eW9LjcLU3tTHLH81GGOuYeNJoyAtHFNiJ83P2D3KTk_4ujIfF7N0uE5OdA9nRtP6kWiNDpYl5u8tUBCTEyV00MN2YSBI15iIEuD0M/s640/_MJT1166.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">TP 50, fot. Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zwykle, wszystkie interesujące miejsca trzeba było objechać i sprawdzić, gdyż mapa okazała się nie odzwierciedlać rzeczywistości w wielu miejscach. Koncepcji na rozlokowanie punktów było sporo, przejechanych kilometrów jeszcze więcej. Spędziłem nad tym wiele godzin w terenie i przy komputerze, tak że ostateczna trasa powstała około dwa tygodnie przed biegiem i mapa następnego dnia poszła do druku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak się okazało w praktyce, trasa TP50 była dla uczestników trudna i chyba nikt nie pokonał jej w najkrótszym wariancie proponowanym przez organizatora. Wybierane były przeważnie dłuższe warianty biegowe. Niemniej jednak na mecie widać było, że bieg się spodobał. Choć niewiele osób ukończyło w limicie czasu, to jednak nie słyszałem pretensji czy żalu. Było widać satysfakcję i chęć rywalizacji. Przy tym zasadniczą rolę odgrywał dla nas fakt, iż chociaż lokalizacja punktów była nieraz zagmatwana, to generalnie nie było znacznych problemów z ich znalezieniem. Tzn dla jednej osoby trudniejszy był jeden PK, dla drugiego inny, co pozwala mi na stwierdzenie, że zostały postawione poprawnie. Co by nie mówić, osobiście z trasy jestem bardzo zadowolony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvtKb7pomk-vS5PKd3ZPteFid1kZyQCsAM0aC1NXW1NOGaZyyo0mLFbrMXARZXLjA47FN8B8KntlDJHXCyb4RE07Vv7VU12vYl5xZkP0SfARj6W54iUTnP82xGagbil6_L_DJrVUAOpwo/s1600/_MJT1726.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvtKb7pomk-vS5PKd3ZPteFid1kZyQCsAM0aC1NXW1NOGaZyyo0mLFbrMXARZXLjA47FN8B8KntlDJHXCyb4RE07Vv7VU12vYl5xZkP0SfARj6W54iUTnP82xGagbil6_L_DJrVUAOpwo/s640/_MJT1726.jpg" width="422" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Druga edycja biegu pokazała, że impreza zyskuje na popularności. Zachowaliśmy konwencję imprezy kameralnej i z góry przyjętego limitu - 100 miejsc. Zapisało się 105 osób, zaś wystartowało 81 osób. Przy tym rok temu - nie oszukujmy się, w dużej mierze dopisali biegowi znajomi. W tym niestety duża ich część wybrała Łemkowyne czy Harpagana (organizowanego tydzień później), jednak lista zapełniła się ludźmi z całej Polski. Tym samym są podstawy, aby twierdzić, że Kiwon 2017 roku miał swój oddźwięk i spodobał się w środowisku. Tendencja jest bardzo optymistyczna i dobrze rokuje na przyszłość. Nie ukrywam, że na frekwencję niewątpliwie wpłynęła znakomita pogoda i złota polska jesień. Z pewnością był to czynnik, który zachęcił niezdecydowanych. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnAdcmOX9saNehsXJr6CydNe2CdGTn1Sai-RKtSF6H5VzurO9yHYot2DV2fAlD0-9i-3_M-6C-ljFgXBXwkz7xusTedQH3w7907QNdts5hwDAsuTSXpTGEgLA-wwMgu_iTY-3ZpdnCGIc/s1600/_MJT1524.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnAdcmOX9saNehsXJr6CydNe2CdGTn1Sai-RKtSF6H5VzurO9yHYot2DV2fAlD0-9i-3_M-6C-ljFgXBXwkz7xusTedQH3w7907QNdts5hwDAsuTSXpTGEgLA-wwMgu_iTY-3ZpdnCGIc/s640/_MJT1524.jpg" width="422" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Inną kwestią pozostaje również kameralny charakter biegu. Pomimo zwiększonej liczby zawodników, których osobiście nie znam, na maratonie czułem się jak w grupie przyjaciół.Udało się osiągnąć coś niewymiernego, ale bardzo wartościowego. Atmosferę, której na typowym dużym biegu ultra po prostu nie sposób stworzyć. Przynajmniej tego rodzaju atmosfery małej społeczności towarzystwa i koleżeńskości. Ma to dla mnie większe znaczenie niż prestiż biegu, frekwencja, czy opinie środowiska. Co więcej uważam, że organizacja takich imprez pozwala im na przerwanie w rywalizacji z kolosami, organizowanymi na kilkaset osób. I nie mówię tutaj o konkurencji finansowej, bo na biegach PMnO trudno zarobić, a 1/4 opłaty startowej, jaką płaci się w porównaniu do standardowego "ultra" nie pozwala na zapewnienie analogicznych świadczeń, ale o samej popularności wydarzenia w środowisku biegowym. Ja jestem przekonany, że są i będą ludzie, którzy na tego typu imprezy będą chcieli jeździć i dla nich to robimy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1XBGogluj-zMaRz_IU95PuiwtnwHCVwMz8LbF9yMFamJvA6aYQO67eUDIO1hdMeEM-Mu_d-XCIJN0ZEYsrSSrUI9UuTe7t_DurI8liCtXLHOo7e6WrE9UD1aKP7JVfZoIcXrCzDUGwT4/s1600/_MJT1890.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="933" data-original-width="1600" height="372" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1XBGogluj-zMaRz_IU95PuiwtnwHCVwMz8LbF9yMFamJvA6aYQO67eUDIO1hdMeEM-Mu_d-XCIJN0ZEYsrSSrUI9UuTe7t_DurI8liCtXLHOo7e6WrE9UD1aKP7JVfZoIcXrCzDUGwT4/s640/_MJT1890.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z dużym zadowoleniem piszę również, iż w trakcie Maratonu obyło się bez wypadków i nieprzewidzianych sytuacji. Jedyną niespodziewaną interwencją, jaką musieli podjąć organizatorzy była wymiana perforatora przy PK 11, który został uszkodzony. Pomimo, iż duża część uczestników skończyła zabawę po limicie, to nikt nie wpakował się w kłopoty. Zwieziono kilka osób jednak w każdym przypadku odbyło się to bez komplikacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, imprezę uważam za bardzo udaną i jestem szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w .jej organizacji. Rok temu generalnie wszyscy byli zadowoleni, ale odbiło się jakoś bez echa. Tym razem miałem wrażenie, że osiągnęliśmy coś więcej. W rozmowach z uczestnikami właściwie nie tylko, że każdy miał dobrą opinię, ale był biegiem wyraźnie usatysfakcjonowany i czuć było z wypowiedzi rzeczywistą radość. Przy tym wydaje mi się, że podniesienie poziomu trudności nie spowodowało niechęci - wręcz przeciwnie. W większości wypadków słyszałem o chęci rywalizacji i deklaracje pokonania trasy za rok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCUm3ZrvR7hdlVzvug2pyeknZhEfm2JhZQFPaTeY9_AQaKPFz17W8I7m5mkHclVc4k5x5JIvtKENUK5mauUHAhIuhx-7F7qtPX8fV0erfLM7lpzCI4sVZ4N0Jcdz7JJayVZ-T8fhF0VyA/s1600/_MJT1541.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1033" data-original-width="1600" height="412" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCUm3ZrvR7hdlVzvug2pyeknZhEfm2JhZQFPaTeY9_AQaKPFz17W8I7m5mkHclVc4k5x5JIvtKENUK5mauUHAhIuhx-7F7qtPX8fV0erfLM7lpzCI4sVZ4N0Jcdz7JJayVZ-T8fhF0VyA/s640/_MJT1541.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Monika Tota</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy okazji opisywania moich spostrzeżeń i podsumowania chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagali nam w organizacji przedsięwzięcia i w jakikolwiek sposób dołożyli swoją cegiełkę do wspólnej budowy. Tym razem bez nazwisk. Jeżeli zrobiłeś cokolwiek w związku z imprezą, od prostych czynności, aż po udział - serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że zobaczymy się za rok. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://kiwon.towarzystwojastrzebiec.pl/">http://kiwon.towarzystwojastrzebiec.pl/</a></div>
<br />
Tomekto17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-9045800328621155132018-11-01T14:34:00.000-07:002018-11-01T14:34:29.965-07:00Jak nie zdobyć miejsca na podium i wyeliminować się z biegania dwa miesiące - Mordwonik 2018 - relacja<div style="text-align: justify;">
Początkiem września ruszyłem na Mordownika. To tego rodzaju impreza, której miłośnikowi maratonów na orientację nie trzeba przedstawiać. Kto był ten wie, że zabawa i wyrypa jest przednia. Ja tym razem, poza samą rywalizacją traktowałem Mordownika jako trening przez SOG Ultra, odbywającym się w październiku. Chociaż chciałem "przycisnąć", na wspólne pokonanie trasy umówiłem się z Łukaszem Siejko. Ustaliliśmy, że razem nie biegaliśmy już od Kieratu 2017 i wreszcie nadarzyła się ku temu okazja, którą trzeba wykorzystać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sam dojazd na Mordownika okazał się dla mnie nie lada wyzwaniem. 4 godziny jazdy PKP do Krakowa z Warszawy, pakowanie i 2 h za kierownicą do Lipinek, pod Gorlicami. Spać poszedłem o 2:00, o 5:00 trzeba było już wstać. Chociaż spieszyłem się jak mogłem, po przejechaniu 40 km bladym świtem, samochód udało się zaparkować dopiero ok. 6:35, gdy pod szkołą w Uściu Gorlickim trwała już odprawa techniczna. Wniosłem transportowy plecak na salę gimnastyczną, biegowy zarzuciłem na plecy i dołączyłem do pozostałych zawodników. 15 minut przed startem otrzymaliśmy mapy. Wraz z Łukaszem naszkicowałem wariant, który wydawał się relatywnie oczywisty i dla nas optymalny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O 7:00 ruszyliśmy, kierując się do pkt 2, na południowy zachód. W tym kierunku podążyła mniejszość zawodników. Zgodnie z założeniem biegłem z Łukaszem. Nawigacja na mapach z lat dziewięćdziesiątych w skali 1:25000 nie pomagała. W Beskidzie Niskim przez niemal 30 lat wiele się zmieniło, w szczególności system dróg. Zmierzając do PK2 nie trafiliśmy na właściwą ścieżkę, ale polami zmierzaliśmy w kierunku wyznaczonym przez formy terenu. Znalezienie lampionu poszło gładko, a na miejscu spotkaliśmy już wielu zawodników. Warto dodać, że pogoda dopisywała. Startowałem w samym podkoszulku i dodatkowymi rękawkami, a biegło się komfortowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny punkt nr 3 "wszedł" równie lekko, jak pierwszy - znajdował się na szczycie wzgórza. Polecieliśmy dalej, zbiegając w dolinę na północy wschód, by następnie wdrapać się w kolejne wzgórze i odcisnąć perforator przy PK4, zlokalizowanym również na szczycie wzgórza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalej czekał nas znowu trucht leśna drogą, prowadzącą łagodnym grzbietem. Ten odcinek był czystą przyjemnością. Należało tylko uważać, żeby nie pobiec zbyt daleko, gdyż, aby zaliczyć pkt 5 koniecznym było przejście przez rozległą polanę i osiągnięcie rozwidlenia potoku. Biegnąc w kierunku kolejnego punktu należało wrócić na grzbiet i nim kierować się na północny zachód. W zagłębieniu przy drodze widniał lampion PK6.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aby zdobyć kolejny punkt przy tamie musieliśmy znaleźć się po drugiej stronie doliny. Zbieg do miejscowości poszedł nam sprawnie, a podbieg drogą również nie sprawił trudności. Pamiętając rady na odprawie, aby punkt nr 7 atakować od góry poszliśmy na azymut, przez strome zbocze i las. Znalezienie rozwidlenia potoku poszło nam bardzo sprawnie. Teraz należało jedynie przekroczyć tamę i zdobyć kolejny lampion. Niestety nie znaliśmy stanu tamy, która z wysokości wzgórza wyglądała na zdatną do przebiegnięcia. Po okrążeniu jej okazało się, że nic bardziej mylnego - tamy nie da się przejść, a budowli strzeże brama i drut kolczasty. Musieliśmy zawrócić na przeciwległą stronę konstrukcji. Nadrobiliśmy kilkaset metrów podejścia i bardzo źli poszliśmy w dalszą drogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny punkt, zlokalizowany na jednym z ramion grzbietu wzgórza położonego po drugiej stronie rzeki również zebraliśmy asekuracyjnie, idąc trochę naokoło. Zamiast ciąć przez rzekę ewidentną ścieżką pobiegliśmy do miejscowości na północy i stamtąd ruszyliśmy w kierunku grzbietu wzgórza, gdzie zlokalizowano PK11.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie było za to problemu z kolejnym. PK 10, który osiągało się idąc za niewyraźną ścieżką prowadzącą przez las i obniżając na strome zbocze biegnące w kierunku drogi, rozdzielającej to niewielkie pasmo Beskidu Niskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PK 10 według mapy był chyba najciekawszym punktem, przy skrzyżowaniu dróg. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że na mapie nie było żadnych dróg prowadzących do punktu ani rzeczonego skrzyżowania. Dobrać się do niego również nie było łatwo. Należało najpierw przekroczyć stromy potok o skalistych brzegach, a następnie trawersować stoki wzgórza i szukać dróg niezaznaczonych na mapie. Na tym etapie Łukasz oświadczył, że nie dotrzymuje mi już tempa i musi zwolnić. Pożegnaliśmy się i i pobiegłem dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez miejscowość Kunkowa, do której następnie dotarłem, wiodła oczywista droga, którą zmierzałem wprost na północ. Z mapy z lat dziewięćdziesiątych podejście na kolejny punkt nr 8 rysowało się bardzo oczywiście - wystarczyło na rozwidleniu dróg wyjść ze wsi i kierować się na północ. W praktyce nie było to aż tak klarownie, zaś trafienie we właściwą polną drogę nie przyszło mi łatwo. W sumie w żadną nie trafiłem, ale idąc prosto przez krzaki szczęśliwie znalazłem się bezpośrednio na punkcie. Tam napełniłem bukłak, zebrałem batony, po czym ruszyłem dalej. Za mną bezpośrednio biegł Michał Jędroszkowiak, który przybiegł chwilę po mnie na ostatni PK.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kolejnych kilometrach mijaliśmy się z Michałem kilkukrotnie, aż wreszcie nawiązaliśmy dyskusję i ruszyliśmy dalej wspólnie na pasmo Magury Małastowskiej. Kolejne punkty nr 16 i 15 zlokalizowane były w rozwidleniach potoków na przeciwstoku. Zdobywanie ich okazało się żmudne, ale ciekawe i satysfakcjonujące. Zasadniczo szliśmy grzbietem Magury, jednak do każdego punktu trzeba było obniżać się i albo trawersować stok przez jary do kolejnego PK, albo gramolić z powrotem na grań i raz jeszcze schodzić po lampion. Szło się nam dobrze, ale powoli czułem już zmęczenie. GPS pokazywał ponad 45 km, a końca trasy nie było widać Nieopodal schroniska na Magurze, w kolejnym rozwidleniu potoku zlokalizowany został następny punkt nr 14.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po jego zebraniu okazało się, że mam jeden PK mniej niż Michał J. i najkorzystniejszym dla mnie będzie zmiana trasy, przelot przez Nowicę i jego zebranie. Rozdzieliliśmy się więc. Michał pobiegł na PK13, ja PK12. W tym przypadku powtórzyłem to, co miało miejsce przed PK 8. O ile do wsi zbiegło się fajnie, o tyle przegapiłem upatrzoną drogę wylotową i dopiero po opuszczeniu Nowicy złapałem swój błąd. Trochę nadrobiłem, jednak szybko naprawiłem swój błąd i kolejny lampion przy potoku znalazłem bardzo szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostały dwa punkty do zebrania, a mój czas na trasie przedłużał się. Nie było późno, bo około godziny 16:00, gdy biegłem do PK 13. Szybko przeleciałem odcinek przez las i otwartą przestrzeń, dzielący mnie od drogi, od której namierzałem się na punkt. Wszystko zrobiłem jak poprzednio, policzyłem w głowie dystans, złapałem kierunek. Wbiegłem w zarośla, w których miałem natrafić na potok i PK13, jak poprzednio. Zamiast na punkt trafiłem na Michała J., który z zmieszaniem wypisanym na twarzy stwierdził, że szuka punktu od godziny i nie może znaleźć. Uznałem to za wyolbrzymiony problem i pobiegłem tam, gdzie punkt miał się znajdować. Nie było go . Oczywiście połączyliśmy siły, przeanalizowaliśmy mapę i zaczęliśmy czesać główny potok - bez skutku. Ustaliliśmy, że według mapy punkt musi być niedaleko największego jaru i i jego zaczęliśmy przeszukiwać. Metr po metrze, krzak po krzaku, w jedną stronę i w drugą. Nie ułatwiały tego gęste zarośla, ograniczające widoczność do maksymalnie kilku metrów. W międzyczasie dołączały do nas różne osoby, które również odpuszczały. W tej szamotaninie dwukrotnie w krzakach gubiłem również kartę startową i cudownie ją znajdowałem. Punktu jednak nie było, zapadł się pod ziemię. Gdy już mieliśmy dać sobie spokój Michał postanowił zadzwonić do organizatora. Byliśmy przekonani, że punkt został zabrany. Najgorsze, gdy usłyszeliśmy, że punkt stoi na miejscu.... Nie było wyjścia trzeba było przekląć i szukać ponownie, teraz w nowym gronie znajomych. Po jakimś czasie wreszcie ktoś wypatrzył punkt, który był zlokalizowany nie przy głównym jarze, ale na rozwidleniu jednego z jarów pobocznych - według mnie nie nie znajdował się w miejscu, które wynikałoby z mapy. Poszukiwania kosztowały nas kupę czasu - mnie 2 h, Michała ponad 3h. Przy tym nie pomagał fakt, że organizator poinformował nas, iż na metę dotarł jedynie jeden zawodnik, a gdyby nie nasze perypetie to już cieszylibyśmy się 2/3 miejscem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomimo sromotnej klęski postanowiliśmy biec dalej razem, po ostatni PK1. Przecinając las nieznaną nam droga szutrową przebiliśmy się przez Góre Kiczerę i biegnąc na azymut zmierzaliśmy w kierunku drogi Kwiatoń - Uście Gorlickie. Gdy wybiegliśmy na polanę i cieszyliśmy się wspaniałym zbiegiem trawiastą ścieżką, przydarzył mi się wypadek. Stawiając kroki musiałem trafić na nierówność terenu i wykręcić staw skokowy, obciążając go z dużą siłą. Noga chrupnęła głośno, a ja przewróciłem się. Wiedziałem, że nie jest dobrze, a noga pewnie jest skręcona (nie pomyliłem się). Miałem jednak silna wolę, aby ukończyć bieg,, bo schodzić przed ostatnim punktem się nie opłacało. Po kilkuset metrach, kusztykając jakoś rozruszałem prawą stopę. Biegać się nie dało swobodnie, bolała strasznie, ale Michał zdrowo mnie poganiał i nie miałem wyjścia - do zebrania został ostatni punkt.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podejście na strome pasmo góry Polana okazało się dla mnie traumatycznym przeżyciem. Człapałem ciężko krok za krokiem, klnąc pod nosem z bólu i próbując odciążyć prawą stopę. Niezdarnie, ale jednak wdrapałem się na grzbiet i potem pobiegłem nawet w kierunku punktu. Michał był oczywiście tam przede mną i gonił mnie do dalszego biegu. Nawet gdybym chciał odpuścić, to na tym etapie byłoby to niecelowe. Zebrałem się więc w sobie i pobiegłem ile sił w nogach grzbietem w dół. Nie byłem świadomy, że ze skręconym stawem skokowym można tak szybko biegać, jednak okazało się to możliwe. Mknąc dosłownie na złamanie karku trafiliśmy na zbocze i do doliny już w Uściu Gorlickim. Do bazy Mordownika wbiegliśmy o 19:06 po 12 godzinach w trasie, co dało nam ex aequo 6 miejsce, z kompletem punktów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC2dBM-00bvfds2AOfFnH1rvwTR2Ceg0jEtXBN4brqR6qFMMorqHLfZ_-zSvr4sIjm0L8stQclO1SaFosLU3y6pmxd_4zY9ReCO7ZN0nt1MPs83WC3Fz33S59FVlRnqwP67kQFKJhKv_k/s1600/IMG_20180908_191651.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC2dBM-00bvfds2AOfFnH1rvwTR2Ceg0jEtXBN4brqR6qFMMorqHLfZ_-zSvr4sIjm0L8stQclO1SaFosLU3y6pmxd_4zY9ReCO7ZN0nt1MPs83WC3Fz33S59FVlRnqwP67kQFKJhKv_k/s640/IMG_20180908_191651.jpg" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zmordowany po Mordowniku</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po prawie dwóch miesiącach od imprezy oceniam ją jednoznacznie pozytywnie. Co prawda do tej pory nigdy nie szukałem punktu kontrolnego dłużej niż 20 min i te 2 h na tegorocznym Mordowniku jest dla mnie trochę szokiem, a ponadto skręciłem staw skokowy i naderwałem więzadła, eliminując się z biegania na blisko dwa miesiące. Mimo wszystko, to było warto. Szkoda mi tylko tego miejsca na podium, które było w zasięgu ręki, a zniknęło w krzakach, jak ten PK13 ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRxvr8XF05Ir-K7tCT9bzEmtL3RL_ZzCvjrhHTagHFZF_qaX1o5nAIThwVIJ0EjMNDoYEOO_sJD0oKRFs8Pmd8lOTLj3DMXb0NeaWzUOfEycSgaR4zW735Hrwol0W0fKj3p2onzZF25xs/s1600/IMG_20180911_171841.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRxvr8XF05Ir-K7tCT9bzEmtL3RL_ZzCvjrhHTagHFZF_qaX1o5nAIThwVIJ0EjMNDoYEOO_sJD0oKRFs8Pmd8lOTLj3DMXb0NeaWzUOfEycSgaR4zW735Hrwol0W0fKj3p2onzZF25xs/s640/IMG_20180911_171841.jpg" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Noga "dzień po"</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
P.S. NA trasie zrobiłem bodajże 68 km, w tym 6 km szukając PK13.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-50965721306795265892018-09-11T14:53:00.000-07:002018-09-11T14:53:33.718-07:00Duforspitze od strony Włoskiej - AD - relacja <div style="text-align: justify;">
Po nieudanej próbie zdobycia Matterhornu miałem ochotę się odegrać. Po prostu. Zejście bez podjęcia próby ataku szczytowego zmęczyło mnie psychicznie i mocno zdemotywowało. Potrzebowałem zrobić coś "większego", co przywróciłoby mi dobry nastrój. Postawiłem na Monte Rosę. Gdy rozważałem plan tegorocznego wyjazdu w Alpy, masyw ten zostawiłem na deser lub na tzw. wolny czas, który miał się pojawić, bądź nie. Jako, iż okazja jednak się nadarzył, jeszcze tego samego dnia wieczorem, w którym zeszliśmy z Matterhornu, zapakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy do doliny Gressoney, a dokładnie do ostatniej miejscowości na północ - Stafal, gdzie zaczynały się szlaki turystyczne prowadzące wgłąb ,masywu Monte Rosy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, iż do miejscowości trafiliśmy gdy zapadał zmrok, do aktywności tego dnia pozostało jedynie przygotowanie jedzenia, przepakowanie plecaków i miejsca do spania. Noc spędziliśmy na parkingu. Prognoza pogody zapowiadała prawie dwa dni relatywnie dobrej pogody, które postanowiliśmy wykorzystać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejnego dnia obudziliśmy się o 6:00, zjedliśmy śniadanie i szybko ruszyliśmy w kierunku szlaku. Co prawda z miejscowości do wysokości ok. 3200 można było dotrzeć kolejką linową, jednak wydanie 50 euro niezbyt nas kupiło. Zarzuciliśmy, więc plecaki na plecy i ruszyliśmy w głąb doliny prowadzącej wprost na północ.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtql99uc6_WyF3pvS1Hf1eUqXnZ6rSDjIIIfTSvvKnPv5hkT_ESEDZFfvY44FoKFyXu3Ov6gahS_cOxrG-_qoYV4nmFUSocsFuGxE5eB9VTYhBYkJTO7OCRNQEF0nkQkvvDaX44RHrwLQ/s1600/DSC_1857.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtql99uc6_WyF3pvS1Hf1eUqXnZ6rSDjIIIfTSvvKnPv5hkT_ESEDZFfvY44FoKFyXu3Ov6gahS_cOxrG-_qoYV4nmFUSocsFuGxE5eB9VTYhBYkJTO7OCRNQEF0nkQkvvDaX44RHrwLQ/s640/DSC_1857.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5TIpmbXj820ujI66PL5OJSyknWG2FlS3uYKZow7fXnbE2ktTwIe1GUP4WVco_v9a2DMQyXRBVLNpbLK3IWsrOnrGRDVIdpS3646GKnRF50wP43pEzPOOwxEmT56zDxjWUEaNLw5-cHww/s1600/DSC_1860.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5TIpmbXj820ujI66PL5OJSyknWG2FlS3uYKZow7fXnbE2ktTwIe1GUP4WVco_v9a2DMQyXRBVLNpbLK3IWsrOnrGRDVIdpS3646GKnRF50wP43pEzPOOwxEmT56zDxjWUEaNLw5-cHww/s640/DSC_1860.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu71rnvT-1JZswS4jv6ELrumwmztJ-MiG5eXRLvLiHG1bHGXg4V6FdoT7Ir4-90_DtjAEmCCPb17EnkUyQ2DkMEIir9F1AsBPgN3ZHfTLLY5Z0DS94HdZbPM-9SavFLVraNSRERH30bVs/s1600/DSC_1862.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu71rnvT-1JZswS4jv6ELrumwmztJ-MiG5eXRLvLiHG1bHGXg4V6FdoT7Ir4-90_DtjAEmCCPb17EnkUyQ2DkMEIir9F1AsBPgN3ZHfTLLY5Z0DS94HdZbPM-9SavFLVraNSRERH30bVs/s640/DSC_1862.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podejście przy dobrej pogodzie szło nam bardzo sprawnie. Pomimo dość ciężkich plecaków sprawnie gramoliliśmy się pod górę. Na drodze nie spotkaliśmy dosłownie nikogo - wszyscy wybrali opcję wjazdu kolejką. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0M-hpeoc_InP7Ok_sx_XhIE5lCqns139MZtsxexTFDievUs5sJdvSkibDl80lD7m9tR94tyBs_sZ4XD0GlLkVQ1fbMZi7gVYhlQ3mcqNp85cUyrS8W_8srPUp4XXjA2jl1hoWb5cCTkI/s1600/DSC_1872.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0M-hpeoc_InP7Ok_sx_XhIE5lCqns139MZtsxexTFDievUs5sJdvSkibDl80lD7m9tR94tyBs_sZ4XD0GlLkVQ1fbMZi7gVYhlQ3mcqNp85cUyrS8W_8srPUp4XXjA2jl1hoWb5cCTkI/s640/DSC_1872.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheZZWnMakfzcMdfOOJlTQyIonrzn5z-iQDFt2I3O9C_VHPtdNjVT3HMPDe2KsBvV9EWSn7NevU3hR1ZqERtK5emMXLz6oiK9Zcws94RgTpjFhFn9KvR7yStiWpdCatRButTJAaHzjXg5U/s1600/DSC_1877.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheZZWnMakfzcMdfOOJlTQyIonrzn5z-iQDFt2I3O9C_VHPtdNjVT3HMPDe2KsBvV9EWSn7NevU3hR1ZqERtK5emMXLz6oiK9Zcws94RgTpjFhFn9KvR7yStiWpdCatRButTJAaHzjXg5U/s640/DSC_1877.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teren z trawiastych dolin powoli stawał się coraz bardziej skalisty. Na wysokości ok.3000 m znaleźliśmy się na szerokim plateu, skąd była widoczna cała dolina oraz nasze dzisiejsze cele schroniska Citta di Mantova (3498 m n.p.m.). oraz Capanna Gnifetti (3647 m n.p.m.). Dojście do nich było trochę bardziej problematyczne, wiodąc przez piargi i śnieżny trawers i skalne podejście. Dopiero po południu zameldowaliśmy się na tarasie niższego ze schronisk. Jakież było nasze zdziwienie, gdy wokół roiło się od ludzi. Osiągniecie niższego ze schronisk rozpoczęło okres zastanawiania się nad opcjami noclegowymi. Opcje były trzy - nocujemy w okolicy schronika di Mantova, idziemy z namiotem wyżej do Gnifetti, bądź taszczymy cały bagaż do schronu bivacco Giordano na wys. 4100 m npm. Po długiej dyskusji wygrała opcja nr dwa i po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej - na długi trawers, prowadzący nieuszczelnionym lodowcem, aż przez barierę skalną, do schroniska. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0wHVgajKIE5mo5k38lPNwcM7TW-N4wW3lRl0teXh-ThABzDoJD8dUkYeMEdGAE85ZB7C1dHnqCTe7jz53s2xtAwIu75pjmzzWZyUDF6sViIrB31N4EqrGNj_5aM2DP2IwYDnXlud6ots/s1600/DSC_1882.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0wHVgajKIE5mo5k38lPNwcM7TW-N4wW3lRl0teXh-ThABzDoJD8dUkYeMEdGAE85ZB7C1dHnqCTe7jz53s2xtAwIu75pjmzzWZyUDF6sViIrB31N4EqrGNj_5aM2DP2IwYDnXlud6ots/s640/DSC_1882.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZlP2p8qisEiZoqnhWejmiCiW9bmxJK_VeYgw3odGdmoklKz0mkeFOX4hscIb7t4USjCEk54FraUVAEYuAWWXXN_g0QIRZoPMtn8XuOe36aCyVoKbpr6dVnjnQE2mXa0NG7hXhg53Go7M/s1600/DSC_1883.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZlP2p8qisEiZoqnhWejmiCiW9bmxJK_VeYgw3odGdmoklKz0mkeFOX4hscIb7t4USjCEk54FraUVAEYuAWWXXN_g0QIRZoPMtn8XuOe36aCyVoKbpr6dVnjnQE2mXa0NG7hXhg53Go7M/s640/DSC_1883.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLW8Z0n6NNdLEsL_XAp8SzJKQsR-zjG1iTZop5sOrVU4XwEbjpe0UOBp_7PMC6y5j1RZKY6mbZGCW2_qMXA7nPLSMwewc6kv6xgAIzZYJq2En_Zd-SboLmkCJqOvO6TKkfxnVBST5Os7Q/s1600/DSC_1886.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLW8Z0n6NNdLEsL_XAp8SzJKQsR-zjG1iTZop5sOrVU4XwEbjpe0UOBp_7PMC6y5j1RZKY6mbZGCW2_qMXA7nPLSMwewc6kv6xgAIzZYJq2En_Zd-SboLmkCJqOvO6TKkfxnVBST5Os7Q/s640/DSC_1886.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs1augDNYjmhNCkn-TN8L7k7P7EMAia4TI6QakqyPuH1gXO9NvRuK9fKLr2IUIVR_9vTtr6U-EVJW_ZUjxQdw0SRkxRe6dOnrlyv4-3rnKilV95N9KVKwTMccWshzShXO0cD4hoBUGsFg/s1600/DSC_1895.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs1augDNYjmhNCkn-TN8L7k7P7EMAia4TI6QakqyPuH1gXO9NvRuK9fKLr2IUIVR_9vTtr6U-EVJW_ZUjxQdw0SRkxRe6dOnrlyv4-3rnKilV95N9KVKwTMccWshzShXO0cD4hoBUGsFg/s640/DSC_1895.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg42T463H9EvKgZZN7Z3qBPg3-Q2eOQsQByyfLgfV7rgTxi8gLzWJgUr4gEeCICzCJ7GDnhCR3RMzqL7rFXA958YGinGlMwKofk7SjWUnL-4rSJ0NvUEiQSP-o4tyY4yF7I0sotpvOBkpE/s1600/DSC_1899.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg42T463H9EvKgZZN7Z3qBPg3-Q2eOQsQByyfLgfV7rgTxi8gLzWJgUr4gEeCICzCJ7GDnhCR3RMzqL7rFXA958YGinGlMwKofk7SjWUnL-4rSJ0NvUEiQSP-o4tyY4yF7I0sotpvOBkpE/s640/DSC_1899.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ze względu na utrzymującą się aklimatyzację i dobre samopoczucie, 200 m w pionie dzielące nad od schroniska pokonaliśmy w mig. Droga była ciekawa, gdyż znalazł się tam nawet element wspinaczki po ubezpieczeniach, którymi zabezpieczone było skalne podejście. Po dotarciu na miejsce pojawiła się kolejna problematyczna kwestia. Okazało się, iż schronisko położone jest na wybitnej barierze skalnej, wciętej pomiędzy dwa jęzory lodowców, a tworzącej swego rodzaju wyspę. Jakkolwiek wyglądało spektakularnie, tak miejsca na namiot nie było w ogóle. Zaczęliśmy się zastanawiać i szukać. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że na szczycie skalnej wyspy znajduje się idealna platforma, pozostawiona jakby dla nas. Miejsce okazało się niesamowicie widowiskowe, położone na cypelku, z trzech stron otoczonego lodowcem. Przed nami natomiast rozpościerała się panorama na masyw Piramidy Vincenta. Po rozstawieniu namiotu okazało się, że ten ledwie mieści się na platformie, a żeby wejść do środka trzeba uważać, gdyż po jednej i drugiej stronie wyzierała przepaść. Osoba siedząca w przedsionku mogła dosłownie machać nogami i zrucać kamyki ok. 50 m niżej. Piękne miejsce i do tego za darmo. Wrażenie estetyczne gratis. Uspokojeni już, że mamy gdzie spać, zaczęliśmy gotować obiad i podziwiać widoki. Z rozbiciem namiotu wstrzymaliśmy się do czasu, gdy ostatnie zespoły schodziły z lodowca, aby nie wzbudzać zbytniej sensacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq1kVFEe3Z9Ma5a8Xlsqq4m_04WT2c9QGpXzEswouZSCqpf1VsXvG6OTcYviVLAnd7CDSo2eN4EtnC9NMtcfxkIIIBF_uS2dP4NWEwnm6HUE3oEHriB5vV9XDqszeZzbE0YD4Jcg4AB7Y/s1600/DSC_1904.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq1kVFEe3Z9Ma5a8Xlsqq4m_04WT2c9QGpXzEswouZSCqpf1VsXvG6OTcYviVLAnd7CDSo2eN4EtnC9NMtcfxkIIIBF_uS2dP4NWEwnm6HUE3oEHriB5vV9XDqszeZzbE0YD4Jcg4AB7Y/s640/DSC_1904.jpg" width="428" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBPGDsrympuD7KefGnfN8_zT5ivItHSQPeW_OodrWqn9wJRfF4V6di722CxwPlDnSMOpbXoNKt83jyB2e4wVzOspufBa5fA2lAqfrl-qPSeEVo2xXhFAUOOaqTNNpN8QTtqqJp3OHqt4/s1600/DSC_1909.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBPGDsrympuD7KefGnfN8_zT5ivItHSQPeW_OodrWqn9wJRfF4V6di722CxwPlDnSMOpbXoNKt83jyB2e4wVzOspufBa5fA2lAqfrl-qPSeEVo2xXhFAUOOaqTNNpN8QTtqqJp3OHqt4/s640/DSC_1909.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU759fHCAasoxLeGB8teeRCzAmOGw8I4t0QoBMN4iZBS0g8iPhBYbH_Lko-98BNtK3xg1nFuR7LxE-dYx6iJf93PqAq4v6kcohRR0TvaCAez04ypApfI2YKJ4EVkYQIi4dwvf__w02Fpg/s1600/DSC_1911.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU759fHCAasoxLeGB8teeRCzAmOGw8I4t0QoBMN4iZBS0g8iPhBYbH_Lko-98BNtK3xg1nFuR7LxE-dYx6iJf93PqAq4v6kcohRR0TvaCAez04ypApfI2YKJ4EVkYQIi4dwvf__w02Fpg/s640/DSC_1911.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXYJFO2Vi122UNAQBHmhk_LUG7Q3r6mOJAcTAat5ASvXoYI0lHiQbHbxz1DrB_HEtei6HadSKnBY4_nEmd03zDbZfjpvGWK0WTH-iDkbVJJc07VTamdF2AO2fW9Z5h1pPM_jKqaIzra90/s1600/DSC_1914.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXYJFO2Vi122UNAQBHmhk_LUG7Q3r6mOJAcTAat5ASvXoYI0lHiQbHbxz1DrB_HEtei6HadSKnBY4_nEmd03zDbZfjpvGWK0WTH-iDkbVJJc07VTamdF2AO2fW9Z5h1pPM_jKqaIzra90/s640/DSC_1914.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdG5CLCvSZuWkRQ87zH-d0cXUxVYrVlEOppMw-vr99U1cy-bb012nx_H8qfehTpJou1rhFxQ2MVYpPZ1e7cB4r7M1kyLc3Y3NDU32QW5PznxIttKDnSSOIF7zOYrcmJOyGNrXvg0WpqMo/s1600/Panorama+1-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="766" data-original-width="1600" height="306" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdG5CLCvSZuWkRQ87zH-d0cXUxVYrVlEOppMw-vr99U1cy-bb012nx_H8qfehTpJou1rhFxQ2MVYpPZ1e7cB4r7M1kyLc3Y3NDU32QW5PznxIttKDnSSOIF7zOYrcmJOyGNrXvg0WpqMo/s640/Panorama+1-2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXE2kK2UoMMAZq8bFeuUVvbKc_Tx6mCzLbH8jB-dJHWY8XFySQX4IXEcLVZ81hXikBFjgcgoD1oUZVfums9GtL_z8DBSFUFvBvbL6fmaNFshemuwcXXlbwg1g8vtr_zN3rexDusodCFwQ/s1600/Panorama+2-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="837" data-original-width="1600" height="334" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXE2kK2UoMMAZq8bFeuUVvbKc_Tx6mCzLbH8jB-dJHWY8XFySQX4IXEcLVZ81hXikBFjgcgoD1oUZVfums9GtL_z8DBSFUFvBvbL6fmaNFshemuwcXXlbwg1g8vtr_zN3rexDusodCFwQ/s640/Panorama+2-2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdDqFrbyEMUUbmhpPWTagiteudOQ204LQajuXChJeq6-E5Aye2xes7Q371sJvhev7olIhk-3_H2Zu9JfIYA2lKxEcv4CMUv8jxuVf-aqx23CHorBE8XKlRcY12-MSUGvSv9cYTFdatPDE/s1600/GOPR3892.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdDqFrbyEMUUbmhpPWTagiteudOQ204LQajuXChJeq6-E5Aye2xes7Q371sJvhev7olIhk-3_H2Zu9JfIYA2lKxEcv4CMUv8jxuVf-aqx23CHorBE8XKlRcY12-MSUGvSv9cYTFdatPDE/s640/GOPR3892.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wcześnie, gdyż około 21:00 poszliśmy spać, w trójkę, w dwuosobowym namiocie. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jest całkiem komfortowo, choć gorąco. Temperatura na wysokości ponad 3600 m npm nie spadła nawet poniżej zera. Na kolejny dzień zaplanowaliśmy napięty plan z głównym celem - Duforspitze - 4634m . Prognoza pogody zapowiadała stabilne warunki do 14:00, a resztę dnia jakoś mieliśmy zagospodarować. tego samego dnia chcieliśmy również zejść do samochodu, więc zapowiadało się aktywnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aby zapewnić sobie rezerwę czasową obudziliśmy się o 3:30 rano, po czym szybko zebraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Rozbity namiot pozostawiliśmy na biwaku. Po ciemku zeszliśmy do schroniska, potem na lodowiec. Tam związaliśmy się liną, założyliśmy raki i rozpoczęliśmy podejście. Już zaczęło się rozwidniać, gdy krok za krokiem poruszaliśmy się w górę lodowego jęzora. Pierwszy szedł Tytus, za nim ja i na końcu Robert. Poruszaliśmy się sprawnie, a kolejne metry na altimetrze upływały w szybkim tempie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqHrI9Av2WJ5q6hWLgU_5uSpb-L9gUnqabRm5AAlCyNRcb9WvWxfdoEwur-mL6bv1fANoBWDfZqwn7As9Su2faKx2H8Y2hLPrXmJ0-QwKIbc8dJuVAT2vplbiJUBFVp2ZN3SRFn8W3L9M/s1600/DSC_1933.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqHrI9Av2WJ5q6hWLgU_5uSpb-L9gUnqabRm5AAlCyNRcb9WvWxfdoEwur-mL6bv1fANoBWDfZqwn7As9Su2faKx2H8Y2hLPrXmJ0-QwKIbc8dJuVAT2vplbiJUBFVp2ZN3SRFn8W3L9M/s640/DSC_1933.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHJXhyphenhyphenwtrYwuLh38h-CmwJYXeo4M42j3c0rWgWj9V5yeDYGuRJRYlpXg-qcALkBWlJaeN6TdM3olOQr56aL5LP9Oigp2ijaitA03Kf6-rBcHofDHvGNy-gzGRt3AtQZeFh-fEi2p8-IZc/s1600/DSC_1937.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHJXhyphenhyphenwtrYwuLh38h-CmwJYXeo4M42j3c0rWgWj9V5yeDYGuRJRYlpXg-qcALkBWlJaeN6TdM3olOQr56aL5LP9Oigp2ijaitA03Kf6-rBcHofDHvGNy-gzGRt3AtQZeFh-fEi2p8-IZc/s640/DSC_1937.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwCKLtofDnNIVuDagzzzhw3jGhNEtxbcmnymOCII-7g6F787Fv7VABHH1BwBP7Poa1ocuwiA_0gdmwBujDq48NZLdJjIfStSqZVS8-FwucDnDHs-9G2G-UX5Vx0BfGj-IKqq1mc_fyops/s1600/DSC_1947.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwCKLtofDnNIVuDagzzzhw3jGhNEtxbcmnymOCII-7g6F787Fv7VABHH1BwBP7Poa1ocuwiA_0gdmwBujDq48NZLdJjIfStSqZVS8-FwucDnDHs-9G2G-UX5Vx0BfGj-IKqq1mc_fyops/s640/DSC_1947.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W marszu minęliśmy dwóch turystów, którzy wyruszyli długo przed nami. Gdy już zaczęło się przejaśniać dotarliśmy na rozległe plateau, na wysokości około 4200 m npm, skąd doskonale widoczny był cały masyw Monte Rosa. Pamiętam, że przytłoczył mnie swoją rozległością oraz ogromem przestrzeni. Początkowo zastanawialiśmy się, czy w drodze na Duforspitze chcemy wchodzić również na inne czterotysięczniki - tj. Ludwigshöhe 4 341 m, Parrotspitze - 4 432 m, Signalkuppe 4 554 m, jednak realnie oceniając naszą sytuację odpuściliśmy i skierowaliśmy się na "Traverse of the Tops". Początkowo droga lekko obniżała się, aby długim podejściem prowadzić nas na przełęcz pomiędzy Signalkuppe i Zumsteinspitze. Powyżej 4000 m było mi już zimno. Tempo naszego zespołu było dobre, ale jak dla mnie niewystarczające, aby się rozgrzać. Czułem się poprawnie, ale oczekiwałem na słońce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9_8t4EX-almwkqBKN-a39qzlMYII7n4Ol2ozEXjpNCYKXvDhh3NBxKvBvpmqm8YGgZLdVx8_dV8Nd_uXJua-R4Rftx-2xHQLYrEdDLEcc9oVdBlo6zYRNfCPlqa7YG1u9Lp0NrfhV2U/s1600/DSC_1948.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9_8t4EX-almwkqBKN-a39qzlMYII7n4Ol2ozEXjpNCYKXvDhh3NBxKvBvpmqm8YGgZLdVx8_dV8Nd_uXJua-R4Rftx-2xHQLYrEdDLEcc9oVdBlo6zYRNfCPlqa7YG1u9Lp0NrfhV2U/s640/DSC_1948.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBijwlnd3byU5-FO_5TsFTrjoa8hm4UXSeoE2DeaKiQAZIRl_17EPC4IGFQnn8xNaRoQ9DNSpdd1LTG3gUX5IACEVnKm2WF8FqMZF81ZARPW67F1PEjF5jOEeZPALLV0t644QbyTK7HGQ/s1600/DSC_1949.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBijwlnd3byU5-FO_5TsFTrjoa8hm4UXSeoE2DeaKiQAZIRl_17EPC4IGFQnn8xNaRoQ9DNSpdd1LTG3gUX5IACEVnKm2WF8FqMZF81ZARPW67F1PEjF5jOEeZPALLV0t644QbyTK7HGQ/s640/DSC_1949.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z przełęczy na szczyt Zumsteinspitze szliśmy wąską i śnieżną granią około stu-dwustu metrów. W końcowym odcinku pojawiła się bariera skalna, która nie była jednak trudna do wejścia. Na szycie - 4563 m n.p.m. zameldowaliśmy się około 7:00 rano, jednak zabawa dopiero się zaczynała. Z tej perspektywy doskonale była widoczna południowa grań masywu Duforspitze oraz niewyraźne ślady prowadzące w kierunku szczytu. Dominowa typowo mikstowy teren.. Trudno powiedzieć, czy więcej tam śniegu czy skały. Wiedzieliśmy, że szykuje się poważne wyzwanie. Zanim jeszcze przezbroiliśmy się na atak szczytowy, Robert oświadczył, że nie będzie nas opóźniał i poczeka na mnie i Tytusa w schronisku Martherita. Był to rozsądna decyzja, którą przyjęliśmy bez emocji. Z półwyblinki asekurowałem Roberta na zejściu z grani Zumsteinspitze, po czym związałem się złożoną na pół liną z Tytusem. Chociaż przydałyby się am w tym momencie friendy i ekspresy, niestety nie wzięliśmy ich z samochodu. Zdecydowaliśmy, że będziemy asekurować się z bloków skalnych, gdyż struktura grani na to pozwalała oraz prowizorycznie z punktów na taśmach i HMSach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4htRD_MSHgEXMiCCfaidkOF0JOohdwelNuyZpTqeS-vmIP4hTJDnv7wyLvK5trXYRnB_zdOV150lFfxiEYVD1u4t4kx1Ookn_ggjj5FJfb3mpGqn4qbNE1ecgQHVqq3X82QaD31usi0w/s1600/DSC_1953.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4htRD_MSHgEXMiCCfaidkOF0JOohdwelNuyZpTqeS-vmIP4hTJDnv7wyLvK5trXYRnB_zdOV150lFfxiEYVD1u4t4kx1Ookn_ggjj5FJfb3mpGqn4qbNE1ecgQHVqq3X82QaD31usi0w/s640/DSC_1953.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDqvyWHh7NbQcc0Bhjog4sLt2g14Is5lIW-9xnGLOBeLegFkjJ3GT8HB1sc8sF80WllbC-MXatZ-mK1h0Cf1eQFFDYs1VMIIi23eTaUkIgoOUJ1bnrmiL6OixvVMOPQ0TY99jsTqakdUg/s1600/DSC_1956.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDqvyWHh7NbQcc0Bhjog4sLt2g14Is5lIW-9xnGLOBeLegFkjJ3GT8HB1sc8sF80WllbC-MXatZ-mK1h0Cf1eQFFDYs1VMIIi23eTaUkIgoOUJ1bnrmiL6OixvVMOPQ0TY99jsTqakdUg/s640/DSC_1956.jpg" width="428" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP9xkSq9QdxokvoOadZZUWnTFOXf5ahaqUwCwhCmJ8H4l5d2G8iflGUG5EVrEX8VQNiPVzupzegoZLe5YurqSuhij-F4tvlyydKS7yRz5XEF9Rr9Zh5RNGNZjUgUN-SUzoXas2RJCVUo4/s1600/DSC_1958.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP9xkSq9QdxokvoOadZZUWnTFOXf5ahaqUwCwhCmJ8H4l5d2G8iflGUG5EVrEX8VQNiPVzupzegoZLe5YurqSuhij-F4tvlyydKS7yRz5XEF9Rr9Zh5RNGNZjUgUN-SUzoXas2RJCVUo4/s640/DSC_1958.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1KPHJ_yBkbbGdCn7Bw1OUyDIQ0K_xlhTHC89glZrBhIBQmqlXei3EQXjzm6_TekZzAwYJxOaFIludBPV_7gN0FkKH-Ap4x7IjwEqYDaOgz6LzBDLn70EayMAwgXSBNLh6yLP3kba_ArI/s1600/DSC_1962.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1KPHJ_yBkbbGdCn7Bw1OUyDIQ0K_xlhTHC89glZrBhIBQmqlXei3EQXjzm6_TekZzAwYJxOaFIludBPV_7gN0FkKH-Ap4x7IjwEqYDaOgz6LzBDLn70EayMAwgXSBNLh6yLP3kba_ArI/s640/DSC_1962.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKl0EoWqcNTq8qaw0OT4V48azf3xoQOBBZpNJPwtGl-cXkfHh-XOGEnH1wjdT6byJ4j_jnp0Jac1XqEht4b-P9PP8XYdYx_Q-YbJL-HbzmJ5gO5aSRyKPmBG0hUQQbml5L0dGUoQ5afnA/s1600/DSC_1966.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKl0EoWqcNTq8qaw0OT4V48azf3xoQOBBZpNJPwtGl-cXkfHh-XOGEnH1wjdT6byJ4j_jnp0Jac1XqEht4b-P9PP8XYdYx_Q-YbJL-HbzmJ5gO5aSRyKPmBG0hUQQbml5L0dGUoQ5afnA/s640/DSC_1966.jpg" width="428" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Południowa grań Duforspitze</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytus poszedł pierwszy. Grań Zumsteinspitze okazała się trudniejsza niż wyglądała. Zejście było strome, poprzetykane skałami, zalodzone. Miejscami asekurowaliśmy się na sztywno. W dolnej części trzeba było pokonać miejsce za II, które do najprzyjemniejszych nie należało ze względu na oblodzenie i brak dobrych chwytów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na wysokości samej przełęczy gran przechodziła w formację typowo śnieżną, z potężnymi nawisami, które odstraszały od wejścia. Z ostrożnością pokonaliśmy ten odcinek, po czym weszliśmy na właściwe podejście. Droga na Duforspitze od strony włoskiej jest wyceniane na AD i faktycznie ma taki charakter. Przenosząc na skalę tatrzańską grań w mojej ocenie ma na przeważającym odcinku trudność I, z elementami II i III. Najtrudniejszym elementem okazała skalna płyta, znajdująca się mniej więcej w 1/3 wysokości ściany o charakterze typowo wspinaczkowym, choć z dobrymi chwytami. Ponadto wejście w kopułę szczytową wymagało lawirowania pomiędzy iglicami. Generalnie przez całą drogę do góry należało zachować dużą uwagę i koncentrację. Grań szczytowa również nie należała do łatwych. Z obawą myślałem o powrocie tą samą drogą, w szczególności że żaden z dwóch zespołów, jakie szły przed nami nie schodził tą samą drogą. Na grań szczytową dotarliśmy około 10:00 i spędziliśmy tam kilka chwil. W telegraficznym skrócie jedzenie, picie, zdjęcia i w dół. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Bxg34lZVhp1FowAtRihi5Fwbw5d-yMyhBEbfFsgbnCSiNG7sA0KURYQlnTEutU8i_4Zhph9KYhq29jsKvQhxssuYHGEoki-Rx7a2j-OYvfqyzPbCDa4ZxzfcLA4Vm7A-0LA2qsWBvzk/s1600/IMG_20180720_084452.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Bxg34lZVhp1FowAtRihi5Fwbw5d-yMyhBEbfFsgbnCSiNG7sA0KURYQlnTEutU8i_4Zhph9KYhq29jsKvQhxssuYHGEoki-Rx7a2j-OYvfqyzPbCDa4ZxzfcLA4Vm7A-0LA2qsWBvzk/s640/IMG_20180720_084452.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSRoJ0gA_qM-V60NbCwZGNCdeW7LJS9_ztIwQnb0zsTob9nYNJQy22qu85O6is4iDrn8Bh8Ixzds5JhQaxA1oKmmxe5AXmthQnQ1OoUuZxESgGsybnQpmebL7Sx6vuw-rbd_GKhcA9auU/s1600/IMG_20180720_084501.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSRoJ0gA_qM-V60NbCwZGNCdeW7LJS9_ztIwQnb0zsTob9nYNJQy22qu85O6is4iDrn8Bh8Ixzds5JhQaxA1oKmmxe5AXmthQnQ1OoUuZxESgGsybnQpmebL7Sx6vuw-rbd_GKhcA9auU/s640/IMG_20180720_084501.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqFJn9anTPrMzVGhyphenhyphen19us-eKaPwX0mTjo4BULwvi66fV4H6WgibDFaMPTfB-TLFxSM6OLR1HvJl6dLXHSAzH7ZRTKdhOeEvxhNOdSSALRuUSRcxfvYv5hzsWkWz-1DxeI-LsoJinl669U/s1600/IMG_20180720_090236.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqFJn9anTPrMzVGhyphenhyphen19us-eKaPwX0mTjo4BULwvi66fV4H6WgibDFaMPTfB-TLFxSM6OLR1HvJl6dLXHSAzH7ZRTKdhOeEvxhNOdSSALRuUSRcxfvYv5hzsWkWz-1DxeI-LsoJinl669U/s640/IMG_20180720_090236.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidI-T5jR8R65dkQQ3zMiMgcCZEx8yzT-34kKvoEER7Kd5YNH4z0fnlOckcPM2JjrM-Z9LwiUbJOPQexjToF1-IOnd0ca9mLyGqWkFUQX_uuc5OfLAlj1kIps9A4SvHxmd51SPH2cK1cQE/s1600/IMG_20180720_094120.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidI-T5jR8R65dkQQ3zMiMgcCZEx8yzT-34kKvoEER7Kd5YNH4z0fnlOckcPM2JjrM-Z9LwiUbJOPQexjToF1-IOnd0ca9mLyGqWkFUQX_uuc5OfLAlj1kIps9A4SvHxmd51SPH2cK1cQE/s640/IMG_20180720_094120.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLpmgAej1wM1fejZ3NBXzll1-8mjA-SZKLGcI_eVWnIrF0SJ4y1uNzDWbNVzNKwRyBeEBW14wS5h6tZ6ahWGtYGegXCwexXeOMS7wWe8SzK0yhuzHl1QDl87YZ8AcUE8dXepmhe0QASDs/s1600/DSC_1985.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLpmgAej1wM1fejZ3NBXzll1-8mjA-SZKLGcI_eVWnIrF0SJ4y1uNzDWbNVzNKwRyBeEBW14wS5h6tZ6ahWGtYGegXCwexXeOMS7wWe8SzK0yhuzHl1QDl87YZ8AcUE8dXepmhe0QASDs/s640/DSC_1985.jpg" width="428" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisxx_3jXUlF0zpevKfyzm3dS5npcIL1uNV6iLP8qFykJKn619qnsWS35a7xXcDEppQG4yZMa0IJrlfoL6fkVsFskVblBU0u-a0J7ZQBedgJNeQ4qkv6vWhdGc6QvoPg4Re2Y8O1GbJH9o/s1600/DSC_1976.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisxx_3jXUlF0zpevKfyzm3dS5npcIL1uNV6iLP8qFykJKn619qnsWS35a7xXcDEppQG4yZMa0IJrlfoL6fkVsFskVblBU0u-a0J7ZQBedgJNeQ4qkv6vWhdGc6QvoPg4Re2Y8O1GbJH9o/s640/DSC_1976.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1R4Q-KZt92wvcFrF7DCVbvnow6P_JJpmEaZRhCX2e6b3k1UOg-cfydhSwCdB1kNHuKBlNmfSsianTgE5qk_b_0MfMRqAscNH-hTBTBPIdLF-4JFlUYtIBYfL9fS4FdQHywmwbwD9v-Y/s1600/DSC_1978.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1R4Q-KZt92wvcFrF7DCVbvnow6P_JJpmEaZRhCX2e6b3k1UOg-cfydhSwCdB1kNHuKBlNmfSsianTgE5qk_b_0MfMRqAscNH-hTBTBPIdLF-4JFlUYtIBYfL9fS4FdQHywmwbwD9v-Y/s640/DSC_1978.jpg" width="428" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdecydowaliśmy jednak, że po drodze nie było nic nadzwyczajnie trudnego jak na nasze możliwości, zaś piękna pogoda utrzymywała się. W dół prowadziłem ja badając dokładnie każdy chwyt i stopień. W szczególności należało uważać ze względu na strukturę śniegu, który zdążył już zmięknąć i przybrać postać kaszy. Aż do wspomnianej wyżej skalnej płyty, schodzenie szło powoli ale płynnie. Na wysokości tej formacji zdecydowaliśmy się na zjazd kilkunastu metrów poniżej trudności. Właściwie był to ostrożny zjazd, gdyż stały punkt stanowiskowy stanowiła taśma i hak, które nie budziły zupełnego zaufania. Poniżej teren okazał się już zdecydowanie łatwiejszy, trawersujący skalne formacje oraz nawisy śnieżne. Pozostała jeszcze problematyczna kwestia pokonania podejścia na Zumsteinspitze. Droga w górę okazała się jednak łatwiejsza niż w dół. Trudniejsze miejsca pokonaliśmy na sztywno, łatwiejsze na lotnej. Zejście do przełęczy pod Signalkuppe pozostało jedynie kwestią czasu. Na szczęście, gdy schodziliśmy w dół Robert musiał wypatrzyć nas z okien Margherity, gdyż wyszedł nam naprzeciw. Uniknęliśmy w ten sposób stu metrów podejścia, które dzieliły nas od schroniska. Związaliśmy się we trójkę i puściliśmy w dół po stromym śnieżnym stoku. W międzyczasie, stabilna dotychczas pogoda powoli zaczęła się psuć. Prognozy sprawdzały się i w naszym interesie pozostało, aby jak najszybciej ulotnić się z gór. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zatrzymywaliśmy się więc, cała energię poświęcając na zejście. Jako, iż zbliżała się 14:00, im niżej tym struktura śniegu była mniej przyjazna dla piechurów. Chmury kłębiły się nad nami oraz wokół nas, miejscowo zasłaniając dalszą drogę. Poruszaliśmy się szybko. systematycznie tracąc na wysokości. Ostatecznie okazało się, ze pogoda jedynie nas straszy, zaś prawdziwa ulewa dopiero miała nadejść. Przejściowe przepogodzenie wykorzystaliśmy, aby maksymalnie skoncentrować się na zejściu przez dolną szczęść lodowca. Szczeliny na tym odcinku, przecinające nasz drogę widzieliśmy już z noclegu. Po południu stan mostów śnieżnych nie budził naszego zaufania i podejrzane odcinki przeszliśmy z najwyższą koncentracją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1PQDak_kGEm7wnkkwK8gGd6uzB9YwWMbPemgHwAmrioIOwb7ADcEyVdwR_9VfySI26a4JiGwyu1unIY5IXZis57mPyDN9n_S5gdg25v0nYgmsza70WqE13tnbXJbkDH5Kc5O2Vtg0lgE/s1600/DSC_1988.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1PQDak_kGEm7wnkkwK8gGd6uzB9YwWMbPemgHwAmrioIOwb7ADcEyVdwR_9VfySI26a4JiGwyu1unIY5IXZis57mPyDN9n_S5gdg25v0nYgmsza70WqE13tnbXJbkDH5Kc5O2Vtg0lgE/s640/DSC_1988.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi31tYOLS7O12eL3QrnsgVVMhA9j3Uoc_1JdO7eLkDUrNCbDlA8eYWvTyqEKF4pPGeKX1p6q1W_d7i48CweeER0kj1Pqn0LjyHXhg5I4IgTpI9ryBrSWCBJQeoUQkCSXnvCfK4xHhi60h0/s1600/DSC_1992.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi31tYOLS7O12eL3QrnsgVVMhA9j3Uoc_1JdO7eLkDUrNCbDlA8eYWvTyqEKF4pPGeKX1p6q1W_d7i48CweeER0kj1Pqn0LjyHXhg5I4IgTpI9ryBrSWCBJQeoUQkCSXnvCfK4xHhi60h0/s640/DSC_1992.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3zf4cFprfYNYQmDJ6omdfNBR_x707aEcqkCawufZUCf9IuCY9VArd9Gn9t69s0nCCX2Snrg5w3aX_23MVZCvfWL_jFzDPCsFgmoEzgi8q4feymHkM2Qrbhby3NwPOtOjZNoAarfe5mOM/s1600/DSC_1999.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3zf4cFprfYNYQmDJ6omdfNBR_x707aEcqkCawufZUCf9IuCY9VArd9Gn9t69s0nCCX2Snrg5w3aX_23MVZCvfWL_jFzDPCsFgmoEzgi8q4feymHkM2Qrbhby3NwPOtOjZNoAarfe5mOM/s640/DSC_1999.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcF5asQX3IXKttDsxRlNckEez-WHowPxTCOJ9NDrQT9KMg4yRwFqHtpgxKPBjPxVhUWfqd6rZAiSv7nCzC7_VEl4ZVNhXew-4pHac9b3MB_VzcUW0sd9fSP3LWNQdhsDUjlBpz-HtPGY0/s1600/DSC_2001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcF5asQX3IXKttDsxRlNckEez-WHowPxTCOJ9NDrQT9KMg4yRwFqHtpgxKPBjPxVhUWfqd6rZAiSv7nCzC7_VEl4ZVNhXew-4pHac9b3MB_VzcUW0sd9fSP3LWNQdhsDUjlBpz-HtPGY0/s640/DSC_2001.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoWNKwZZNZu6jk0lbmnAlB3doVnBWpgxX_vmvntAewNeq8UVcvg39mDJPIozaW8wYPHsA3EjYzALmejF3fijqbuIyfr7u8Y9TjfskpJkLqAwl5sTKBXnAaZdn6iYl_kHEvTpMW8LyPybA/s1600/DSC_2005.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoWNKwZZNZu6jk0lbmnAlB3doVnBWpgxX_vmvntAewNeq8UVcvg39mDJPIozaW8wYPHsA3EjYzALmejF3fijqbuIyfr7u8Y9TjfskpJkLqAwl5sTKBXnAaZdn6iYl_kHEvTpMW8LyPybA/s640/DSC_2005.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nasz zielony namiot w tle :)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Około 15:00 zameldowaliśmy się przy namiocie. Nie było chwili do stracenia, gdyż na horyzoncie ciągle wisiały czarne chmury. Około pół godziny zajęło nam zwijanie biwaku oraz przepakowanie, po czym bogatsi o kilkanaście kilogramów rozpoczęliśmy drogę w dół, która była bardziej walką o suchą skórę. Szliśmy, a nawet biegliśmy najpierw do schroniska Gnifetti, następnie przez zaśnieżony trawers i skalne plateau. Po dojściu do terenu trawiastego, droga powoli zaczęła się dłużyć. Tak jak na podejściu, podczas zejścia nie spotkaliśmy nikogo. My, tzn. ja z Robertem, gdyż Tytus został trochę w tyle i chciał zejść trochę inna drogą. Im bliżej byliśmy Stafal, tym nasze tempo spadało, a widmo ulewy oddalało się. Ostatecznie na parking dotarliśmy około 19:00, co najważniejsze - suchą stopą. Burza przyszła we właściwym czasie, gdy już umyliśmy się i zjedliśmy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja6Dlfb2MGRqqeQrOcroXRw0QqAWjrdjbueb50yZiV_ZzDljHTkKTzI31kbQbC4ou1ekq0HiAlMwCFkxoC0sDdwzxrGHjNRXoozLgmPYgf9uicnY3Af1-jcEsioxN97A3VO3hQgDbSGYk/s1600/DSC_2013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja6Dlfb2MGRqqeQrOcroXRw0QqAWjrdjbueb50yZiV_ZzDljHTkKTzI31kbQbC4ou1ekq0HiAlMwCFkxoC0sDdwzxrGHjNRXoozLgmPYgf9uicnY3Af1-jcEsioxN97A3VO3hQgDbSGYk/s640/DSC_2013.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJmgXBBrO7Sx0y3y7sKkH3fbNQ7uYgLjK0e6t0baxexX5Qcdp_VvCHCLgInee2f3m9vPDbKcbmT0kCEAn_3vCNpYT0uVTDPXiB5kB3AeFBb_jVh_fvt7p67rU7afjjmU0iSh2mqmdvgNk/s1600/DSC_2014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJmgXBBrO7Sx0y3y7sKkH3fbNQ7uYgLjK0e6t0baxexX5Qcdp_VvCHCLgInee2f3m9vPDbKcbmT0kCEAn_3vCNpYT0uVTDPXiB5kB3AeFBb_jVh_fvt7p67rU7afjjmU0iSh2mqmdvgNk/s640/DSC_2014.jpg" width="428" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wejście na Duforspitze od strony włoskiej polecam każdemu, kto ma doświadczenie w górach wysokich oraz dobrze radzi sobie z terenem o trudności ok. II w warunkach zimowych. Należy przy tym pamiętać, iż trudność AD odpowiada teoretycznie naszemu III. Na drodze chyba nie ma chyba jednak miejsc, gdzie doświadczony górołaz nie dałby rady przejść przy dobrych warunkach pogodowych, jednak pokonanie całej drogi jest "globalnie" poważnym przedsięwzięciem. W szczególności, że w lipcu jest dużo śniegu i cała drogę przechodzi się w rakach, w wielu miejscach na ich przednich zębach. Doświadczenie zimowe jest więc konieczne. W zamian za przebycie trudności wejście na Duforspitze od południa daje wiele satysfakcji i bezcennego doświadczenia górskiego. Po pokonaniu drogi można faktycznie powiedzieć, że wspinało się powyżej 4500 m i chociaż po relatywnie łatwym terenie to jednak wspinanie, a nie stawianie kroku za krokiem na "przerośniętej Babiej Górze". </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze raz serdecznie polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-59175625113343256722018-08-28T11:32:00.000-07:002018-08-28T11:32:23.351-07:00Matterhorn od południa, Lion grat - próba dobycia szczytu - relacja<div style="text-align: justify;">
Wtorek 17 lipca 2018 był dla mnie szczegółowym dniem. Nie tylko z tego powodu, że wyruszyłem wtedy na Matterhorn, ale ze względu, iż na ten termin przypadają moje urodziny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuNkzWkyxphlPx4CjE0M3t50Sx3OoHEEBxK3XhWeVDkua1fwCvRdCIbdmlAx6-QnVEKNXArLc5oBhwbDyM1wabF9Fi-XsuPQF_Ptm2L1g7AALSlETwmfwBVZW7gN_M3_ZKdwOJpAmgHjM/s1600/DSC_1732.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuNkzWkyxphlPx4CjE0M3t50Sx3OoHEEBxK3XhWeVDkua1fwCvRdCIbdmlAx6-QnVEKNXArLc5oBhwbDyM1wabF9Fi-XsuPQF_Ptm2L1g7AALSlETwmfwBVZW7gN_M3_ZKdwOJpAmgHjM/s640/DSC_1732.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak już wspomniałem, na wtorek zaplanowaliśmy wyjście do schronu Carrel (3850 m npm) pod Matterhornem. Dzień wcześniej odpuściliśmy wyjście, gdyż prognozy pogody odstraszyły nas od ambitnych planów. Prognozowano deszcz, więc zamiast na ciężko uderzać na podbój góry, z małymi plecakami poszliśmy jedynie na rekonesans powyżej schroniska Abruzzi, przekraczając wysokość 3200 m npm i pozostawiając depozyt w postaci jedzenia. Wbrew opiniom z jakimi się spotkaliśmy, powyżej schroniska bez problemów można rozbić namiot, a nawet zostawić go na kilka dni. Decyzji pożałowaliśmy, gdy okazało się, że pogoda w poniedziałek była bardzo dobra i z żalem patrzyliśmy na południową grań Matterhornu widoczną w oddali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTapvuw_iFfBlrYnZqf67DuDbenKZC9iRCwq6gg-LavRlcS22uZiUR-jZS9USiLBH2dXvqAYgQXhPeFMT0ORw2fiLN_dqyhSgjrULy6SQDqTSctTC2G4stFLQs4W_oiuO68XON8CvcSzc/s1600/DSC_1749.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTapvuw_iFfBlrYnZqf67DuDbenKZC9iRCwq6gg-LavRlcS22uZiUR-jZS9USiLBH2dXvqAYgQXhPeFMT0ORw2fiLN_dqyhSgjrULy6SQDqTSctTC2G4stFLQs4W_oiuO68XON8CvcSzc/s640/DSC_1749.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejnego dnia, tj. we wtorek pogoda zapowiadała się wyśmienicie, tymczasem rewelacyjna nie była. Wstaliśmy o 3:00, w godzinę zebraliśmy się na podejście. Plan wyjścia obejmował dotarcie całej trójki do schronu, zaś na atak szczytowy miałem iść wyłącznie ja wraz z Robertem. Tytus miał czekać w schronie jako support i ubezpieczać nasze wyjście. Nie powitało nas jednak bezchmurne niebo jak oczekiwaliśmy, ale zachmurzenie i wiatr. Kopuła szczytowa Mattterhornu spowita była mgłą, a za chwilę zaczął padać deszcz, na szczęście na krótko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chociaż plecaki mieliśmy zapakowane do pełna, szybko pokonaliśmy pierwsze 900 metrów podejścia do schroniska Abruzzi, docierając tam przed 7:00 rano. Ku mojemu zdziwieniu niemożliwym było zatrzymanie się w budynku, gdyż okazało się, że drzwi są zamykane na noc. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zjedliśmy więc po batonie na zewnątrz i niezwłocznie poszliśmy wyżej w kierunku przełęczy Lwa, gdyż robiło się chłodno. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1zMEXG0bu9ObWON-YsOUheKJ64PNCzyzVHMD_qRcwiTrPOKsOAFs7Y4_2Cl0vYDGpv-og0TQ4P8uRxayveQqL2MSJdctRASPO75x2Js8QP-Immv74LVbIFs2rjVVNIjWkZr3EyJiGE3g/s1600/GOPR3749.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1zMEXG0bu9ObWON-YsOUheKJ64PNCzyzVHMD_qRcwiTrPOKsOAFs7Y4_2Cl0vYDGpv-og0TQ4P8uRxayveQqL2MSJdctRASPO75x2Js8QP-Immv74LVbIFs2rjVVNIjWkZr3EyJiGE3g/s640/GOPR3749.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgksMms388V8X_1Fj3B9GoQX55Q1Q9CJz2a-XstPnhuC0xJER40kLqi3xvEI0CONq7jcvMubd18uA8zHY91Qrv27TVamFE6m-bFBZmVPeVod1NVqkxz2kLVTKpWD7cM9hSP_LU7kh4SZco/s1600/GOPR3752.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgksMms388V8X_1Fj3B9GoQX55Q1Q9CJz2a-XstPnhuC0xJER40kLqi3xvEI0CONq7jcvMubd18uA8zHY91Qrv27TVamFE6m-bFBZmVPeVod1NVqkxz2kLVTKpWD7cM9hSP_LU7kh4SZco/s640/GOPR3752.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLpPXDqR0Q5-ZN9kGBAMD_VmEnyT23Nff3H7aB4w1XzkOAOgIyNMOw71rVn5TA1OudjAnIkLFScvYSbu7PJFxK_TTkvAHDHcZIgDTuKNbdSbqyHJwSQ9tbZC3ZsohS0qf-IEQaepoM71k/s1600/GOPR3759.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLpPXDqR0Q5-ZN9kGBAMD_VmEnyT23Nff3H7aB4w1XzkOAOgIyNMOw71rVn5TA1OudjAnIkLFScvYSbu7PJFxK_TTkvAHDHcZIgDTuKNbdSbqyHJwSQ9tbZC3ZsohS0qf-IEQaepoM71k/s640/GOPR3759.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podejście za schroniskiem początkowo wznosiło się łagodnie, prowadząc po skałach wyraźnie widoczną ścieżką. Na wysokości około 3100 m przechodziło się pierwsze pole śnieżne, które kończyło się skalnym, około 50 metrowym zacięciem. Dominował tam teren o trudnościach I, z elementem II, powyżej którego zwisała taśma, służąca do podciągnięcia się osobom mniej wprawionym we wspinaniu. Powyżej zacięcia zatrzymaliśmy się jedynie na chwilę, celem zapakowania depozytu zostawionego poprzedniego dnia. Słońce powoli wstawało, ale jakoś nie mogło się zdecydować. Gdy nad Breithornem panowała już ładna pogoda, Matterhhorn ciągle spowity był warstwą chmur. Do tego wiało, więc cały czas podchodziliśmy w kurtkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Powyżej depozytu dominował łatwy teren skalny, który w pewnym momencie kończył się progiem. Powyżej niego zlokalizowany był kocioł wypełniony śniegiem, tworzący rozległe i strome pole śnieżne. Nie było innego wyjścia jak założenie raków i marsz na wprost, aż do grani na prawo, stanowiącej ograniczenie ściany. Ta formacja prowadziła wprost do góry, do ostatniego pola śnieżnego. Odcinek był również bardzo czujny i wymagał uwagi. Trawers był stromy, a stok poniżej kończył się przepaścią. Droga ciągle wiodła na północ, pokonując pole śnieżne. Podejście wiodące trawersem kończyło się pionową ścianą skalną, wzdłuż której prowadziła dalsza droga. Teren ponownie stał się mixtowy. Generalnie szliśmy wąską ścieżką, wydeptaną w śniegu i poprzetykaną skałami.Kilka razy trzeba było trawersować strome żleby wypełnione śniegiem. Nachylenie takiego stoku dochodziło do 70 stopni, więc trzeba było naprawdę bardzo uważać. Miejscami na ścianie wzdłuż której szliśmy dało się znaleźć spity, z których można asekurować partnera z pół wyblinki, bądź zakładać przeloty idąc "na lotnej". Po drodze do góry zdecydowałem, że w tym terenie czuję się pewnie i nie będę się wiązał. Za to związali się Tytus z Robertem. W efekcie powyższego bardzo sprawnie dotarłem na przełęcz. Chłopakom zajęło to trochę więcej czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze przed samą przełęczą Lwa (ok. 3550 m npm) spotkaliśmy dwójkę Polaków wycofujących się ze ściany. Mówili, że wyszli jedynie kilkadziesiąt metrów powyżej schronu i ze względu na zalodzenie nie podjęli dalszej walki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL2oTo0Hhy5bejZ8G6uGZmEzkCzQuPyfuwAb7nbk0Q-6X-Txoe3OAGMKjLzJxH8YQlu6piEHq9dgDv57RwkTdzzJhPRwtMJeGKs9Kc6uXkZQTu9rISlFxjm3Gdu97R0Ye-VfibyxKG67Q/s1600/GOPR3777.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL2oTo0Hhy5bejZ8G6uGZmEzkCzQuPyfuwAb7nbk0Q-6X-Txoe3OAGMKjLzJxH8YQlu6piEHq9dgDv57RwkTdzzJhPRwtMJeGKs9Kc6uXkZQTu9rISlFxjm3Gdu97R0Ye-VfibyxKG67Q/s640/GOPR3777.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5z6mNSvfJNj9CGdZbW8hqyqXV1c49a6IfE_aB8lKzsWEQdYmmAxZMZQxQRBIr905W30aKosZ5db-PT88UyXk3tHHkSANcAIoE04_3L3iSNf3EOKiFCMRRQm-G6Qpg-PQmO2yfdFe0Lwk/s1600/GOPR3781.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5z6mNSvfJNj9CGdZbW8hqyqXV1c49a6IfE_aB8lKzsWEQdYmmAxZMZQxQRBIr905W30aKosZ5db-PT88UyXk3tHHkSANcAIoE04_3L3iSNf3EOKiFCMRRQm-G6Qpg-PQmO2yfdFe0Lwk/s640/GOPR3781.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY1DARmFlulUf7a6ZfZvneqcLH7cw5djk-aPD31MTUFDG9DyGCPDsUcrNSpmwl-9NekG0EpX06DfMlN67jNXbFDe03PCBWg1J81rvVZdEmWPwFXH70vzcmVW_-yzs23mVkE-ncnsEe4aI/s1600/GOPR3795.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY1DARmFlulUf7a6ZfZvneqcLH7cw5djk-aPD31MTUFDG9DyGCPDsUcrNSpmwl-9NekG0EpX06DfMlN67jNXbFDe03PCBWg1J81rvVZdEmWPwFXH70vzcmVW_-yzs23mVkE-ncnsEe4aI/s640/GOPR3795.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItdc9SFpv6rdW2PdB87mlBz8ulu9LV0L_ZH_UC4zA_wcN5vo1Y98WL7iRDSNR1qDiZgjHrtBcD7yRErFKHstV0IlwCDCxZQxm_cD3fzfwUKo_qeg98ji6YNU7KIu4pHDfgkmeJY1oOp8/s1600/GOPR3802.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItdc9SFpv6rdW2PdB87mlBz8ulu9LV0L_ZH_UC4zA_wcN5vo1Y98WL7iRDSNR1qDiZgjHrtBcD7yRErFKHstV0IlwCDCxZQxm_cD3fzfwUKo_qeg98ji6YNU7KIu4pHDfgkmeJY1oOp8/s640/GOPR3802.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR2xtDro9BNyKhvGU-0y2BYJxH5Mt4g8LBtobiDVsn86fW_nRh5sV7R18LhVSnSW8Y7Q_z34b7EPgiylSm4Zd8cu32pfdo2w16oYBNL9lp0fcfEvKOXlwF9kteSAaBoaCCQPnUuQ5vZpc/s1600/GOPR3804.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR2xtDro9BNyKhvGU-0y2BYJxH5Mt4g8LBtobiDVsn86fW_nRh5sV7R18LhVSnSW8Y7Q_z34b7EPgiylSm4Zd8cu32pfdo2w16oYBNL9lp0fcfEvKOXlwF9kteSAaBoaCCQPnUuQ5vZpc/s640/GOPR3804.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do schronu zostało nam jedynie niecałe 300 metrów, jednak teren przed nami wyraźnie stawał dęba. Dodatkowo pogoda, która na wspomnianym trawersie wydawała się poprawiać, na powrót pogorszyła się i zmieniła diametralnie. O ile niżej było lato, to powyżej przełęczy panowała zupełna zima. Poza temperaturą wiatr zaczął wiać odczuwalnie mocniej, dając się nam we znaki. Początkowa nasza droga prowadziła przez uskok skalny (trudność ok. II), następnie przechodziła w piarg, który kończył się już poważniejszą barierą skalną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUaJ-6aUblSMYnbbl9cI7UZaHEl1NnT0HR7MO-xhYNxDyN6kl14_A5zwmr4eTwAUgKkzn3fw6MdRI7dvXN3N60TwYcKOXWt25QLQ6Czlsyt0k9b6Nlna4pLpJCPAtDLAebXYyrqJ-Ckwc/s1600/GOPR3805.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUaJ-6aUblSMYnbbl9cI7UZaHEl1NnT0HR7MO-xhYNxDyN6kl14_A5zwmr4eTwAUgKkzn3fw6MdRI7dvXN3N60TwYcKOXWt25QLQ6Czlsyt0k9b6Nlna4pLpJCPAtDLAebXYyrqJ-Ckwc/s640/GOPR3805.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJlfKdtRf4ZyJ7qIFTqhTqcNumq0pOo1HcWCebUYsz1oZLd2uRAENX5DI6sw_JCdiF8p-eyie791WNIXUYV-3xiFd1Yc_JXrbiynVMqfVeAphWiecyC0HBonJempnYqgf6EXxOSx-LBU0/s1600/GOPR3809.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJlfKdtRf4ZyJ7qIFTqhTqcNumq0pOo1HcWCebUYsz1oZLd2uRAENX5DI6sw_JCdiF8p-eyie791WNIXUYV-3xiFd1Yc_JXrbiynVMqfVeAphWiecyC0HBonJempnYqgf6EXxOSx-LBU0/s640/GOPR3809.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed wejściem w trudności związaliśmy się w trójkę, rozpoczynając pozostałą część wycieczki. Ja powadziłem, chłopaki szli za mną. Wybrałem jakiś trudniejszy wariant bardziej na zachód od drogi, w którym trudności oscylowały w okolicach II-III. Nie pomagał również fakt, iż naprawdę mocno wiało, zaś skały popruszone były śniegiem i miejscami pokryte cienka warstwa lodu. prowadziło się naprawdę trudno,. ale szedłem szybko, aby nie zmarznąć. Po około stu metrach doszedłem do pierwszego odcinka połogich płyt, ubezpieczonych liną. Prowadzenie nie było trudne. Następnie dotarłem do trudniejszego III - kowego pionowego kominka, ubezpieczonego gruba liną. Pokonanie go poszło sprawnie, w stanowisku nad nim wpiąłem się i zacząłem asekurację Roberta i Tytusa. Poza mną do metalu przypięta była trójka innych Polaków, którzy schodzili z góry. Oni zjeżdżali, my wchodziliśmy. Trochę się mieszaliśmy przy stanowisku, ale jakoś musieliśmy sobie poradzić. Pożegnaliśmy się i prowadziłem dalej przez kolejny uskok zabezpieczony liną. Za nim znowu wpiąłem się do stanowiska i stanąłem przed pionową, a w górnym odcinku przewieszoną formacją skalną, zabezpieczona liną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNqnr9BtFOQgIYIx2bkYB8gyCX1pfEjTlwmm7lJcjF95FE84COCQltb7UWupt1NTkGYnT3ADdrb_jskEkFRSj2W0rgHj2zOrtNOU1s7LQNyfLbE_iq28jFzHbjXzDZR1pV4mscqiPVAxQ/s1600/GOPR3810.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNqnr9BtFOQgIYIx2bkYB8gyCX1pfEjTlwmm7lJcjF95FE84COCQltb7UWupt1NTkGYnT3ADdrb_jskEkFRSj2W0rgHj2zOrtNOU1s7LQNyfLbE_iq28jFzHbjXzDZR1pV4mscqiPVAxQ/s640/GOPR3810.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDD3FsPId2yYxSAzaQQrH_53AR3J8PE7osy34KzjIn7kHL0hyphenhyphenCXDEu0OK7mI5onWxQqUhz3ZEeAh8qX-RIJUdxvpUJIpn5Rb38g_mo_VRHLEPIkNT38n74PiasyklsjIfUrityD0hrwsc/s1600/GOPR3811.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDD3FsPId2yYxSAzaQQrH_53AR3J8PE7osy34KzjIn7kHL0hyphenhyphenCXDEu0OK7mI5onWxQqUhz3ZEeAh8qX-RIJUdxvpUJIpn5Rb38g_mo_VRHLEPIkNT38n74PiasyklsjIfUrityD0hrwsc/s640/GOPR3811.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjQ27UbWMzfO34l1VunHq1N7bDh2pHvCEO8jlTfb-tDMf5O9WC5ys5sbjpjbB2oa10PQo3iL8iv3wJYapm3kF2pafM1CyQwQP0HTQtThEpkdEwyFfoQl9FrTVIRCSJdqivRjPhbrhQcEc/s1600/GOPR3812.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjQ27UbWMzfO34l1VunHq1N7bDh2pHvCEO8jlTfb-tDMf5O9WC5ys5sbjpjbB2oa10PQo3iL8iv3wJYapm3kF2pafM1CyQwQP0HTQtThEpkdEwyFfoQl9FrTVIRCSJdqivRjPhbrhQcEc/s640/GOPR3812.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ze względu na swoje niedyspozycje fizyczne oddałem prowadzenie Robertowi, który miał prowadzić właśnie odcinki ubezpieczone linami. Zamieniliśmy się sprzętem i choć niepewnie - poszedł. Niestety wyglądało to niezbyt dobrze, choć Robert powoli, ale zdobywał wysokość. W pewnym momencie, tuż pod samym, uskokiem nie wiem co się stało, ale powoli zaczął się osuwać, aż zawisł na linie i przelocie. Nie był to żaden lot, ale chyba po prostu opadł z sił i osunął, przekręcając się głową w dół. Co gorsze, stała lina zabezpieczająca odcinek zaplątała mu się wokół czekana przy plecaku, więc wisiał i nie mógł się ruszyć. Ani w górę, ani w dół. Sytuacja raczej bezpieczeństwu nie zagrażała, ale wyglądała źle. Dopiero po kilku minutach zjeżdżający w dół Belgowie pomogli odczepić line od czekana Roberta, abym mógł opuścić go na dół. Po takich akrobacjach Robert nie miał siły na nic. Plusem było jednak, że prawie do końca odcinka założył przeloty, tak że wspinający się po nim Tytus częściowo był asekurowany na wędkę. Ten jednak nie miał żadnych problemów z poprowadzeniem odcinka. Przeszedł go i założył stanowisko. Przez całe około pół godziny, jakie asekurowałem chłopaków, pod skałą strasznie zmarzłem, aż tak że idąc na drugiego nie mogłem sprawnie chwycić liny. Podchodziłem wiec do ściany dwa razy. Przed tym drugim musiałem solidnie rozgrzać się, ściągnąć rękawicę i dopiero mogłem przystąpić do dzieła. Wszedłem, ściągając po drodze ekspresy. Za mną wygramolił się Robert. Po felernym odcinku było już łatwiej, ale nie banalnie. Teren był ciągle niebezpieczny. Najpierw należało przebić się przez barierę skalną, by następnie wyjść na strome pole lodowo-śnieżne bezpośrednio poniżej schronu Carrell. </div>
<div style="text-align: justify;">
Znowu poprowadziłem ten odcinek. Od szybkiego przejścia blokowała mnie lina, która chwilami zatrzymała mnie w trudnych miejscach na środku śnieżnego stoku. Po dotarciu do pierwszego stałego punku asekurowałem ze stanowiska Roberta i Tytusa. Około 14:00 wylądowaliśmy w schronie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXjsfmyCawrZOkpdSRzDVhsx25kBP95RJOTZeyFTq2soZDji_NmCC-SFAFM0__TNRCtffjT84LvyHUyASKC1Nuw4F0rhYCVvMeAmrvqKB4oeRudRQUOvshyj5Rv-teIHpocggAEz1JOO8/s1600/GOPR3815.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXjsfmyCawrZOkpdSRzDVhsx25kBP95RJOTZeyFTq2soZDji_NmCC-SFAFM0__TNRCtffjT84LvyHUyASKC1Nuw4F0rhYCVvMeAmrvqKB4oeRudRQUOvshyj5Rv-teIHpocggAEz1JOO8/s640/GOPR3815.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQdMTQhdslmabdIJv8mH3nNgrnyNe7vQtpXDXliy_h-ernW1BqiNDDTl_ouZUZq4Rshq5uxIcoP91oZPg3XyaRzyq-gOEx1TipyemTmne2bNa5QOmkOBXu6PnPE9UwIxXm0VF1j1jwqAo/s1600/GOPR3818.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQdMTQhdslmabdIJv8mH3nNgrnyNe7vQtpXDXliy_h-ernW1BqiNDDTl_ouZUZq4Rshq5uxIcoP91oZPg3XyaRzyq-gOEx1TipyemTmne2bNa5QOmkOBXu6PnPE9UwIxXm0VF1j1jwqAo/s640/GOPR3818.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR0BF6ygO87ENnTZdB2tLkzPbPdzIzH4slLdetj-6Alwwr1xrndVapRM426YfG58Q8i0hfGfh-A-OW41q71j9Y7piEI0rDChADPPet3_nmoGL0o-GqOnJNbw74tQmyvx6QNIAh_YNF-n0/s1600/GOPR3825.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR0BF6ygO87ENnTZdB2tLkzPbPdzIzH4slLdetj-6Alwwr1xrndVapRM426YfG58Q8i0hfGfh-A-OW41q71j9Y7piEI0rDChADPPet3_nmoGL0o-GqOnJNbw74tQmyvx6QNIAh_YNF-n0/s640/GOPR3825.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2mqtQ7xFuOhp6TFiB-HngrwJLzW2hQmueZob_egERdm94qPjJltBLRgxP7e3emmgvS6TnYQ9H-LCfDUOAkgJVon5IEVf9RXgunHJ0RZ0L9K3Ow0Km6ocXaucSHVk3vrKfxLE_I8dUpls/s1600/GOPR3828.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2mqtQ7xFuOhp6TFiB-HngrwJLzW2hQmueZob_egERdm94qPjJltBLRgxP7e3emmgvS6TnYQ9H-LCfDUOAkgJVon5IEVf9RXgunHJ0RZ0L9K3Ow0Km6ocXaucSHVk3vrKfxLE_I8dUpls/s640/GOPR3828.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Emocji po przejściu było sporo, ale wyjście mocno mnie usatysfakcjonowało. Nie robiłem nigdy trudniejszego podejścia pod sam schron w górach i takie nowe doświadczenie okazało się bardzo ciekawe. Trudności techniczne w niesprzyjających warunkach pogodowych okazały się poważną przeszkodą, chociaż byłem optymistycznie nastawiony do tematu. Najgorsze w perspektywie na poprzedni dzień było oblodzenie, które na trudnościach technicznych dało się mocno we znaki. Dodatkowo za schronem dalsza droga od razu stawała dęba, zaś z góry zwisał gruby sznur, za pomocą którego trzeba było pokonać felerny odcinek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3otT3KYTILkbfqWbkX6jVk-pIPZOjC2KRdIuo0X_rYr0z6JAS3miX5FxIDkGLkrYLYXf_lOoLRweEUJMscdLxKe6-xlXNNMtMu9O9uMYumN_Bzb1gQkz9VmSRZoItvZ8MPSU2A5kgGxE/s1600/GOPR3821.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3otT3KYTILkbfqWbkX6jVk-pIPZOjC2KRdIuo0X_rYr0z6JAS3miX5FxIDkGLkrYLYXf_lOoLRweEUJMscdLxKe6-xlXNNMtMu9O9uMYumN_Bzb1gQkz9VmSRZoItvZ8MPSU2A5kgGxE/s640/GOPR3821.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Schron Carrell jak na budynek położony na 3850 m npm sprawiał bardzo dobre wrażenie. W środku dwa pomieszczenia - jedno sypialne, drugie - kuchnia, wygodne miejsca noclegowe z kocami, dostęp do gazu i kuchenki gazowej. nawet toaletę z czeluścią pod nogami udało się tam zamontować. Prawie jak schronisko, gdzie jedyną niedogodnością była konieczność wychodzenia po śnieg w celu topienia wody. Na szczęście jego było pod dostatkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Topiliśmy wiec wodę i jedliśmy w najlepsze. Opłata za nocleg to 20 euro płatne do skrzynki wiszącej na ścianie. Gdy zarezerwowaliśmy prycze na nocleg nie było już powodu do pośpiechu. Mogliśmy topić wodę na śnieg, jeść i obserwować jak schron powoli się zapełnia. Z rekonesansu terenów powyżej szczytu wracało również dwóch Polaków, którzy szykowali się na jutrzejsze wyjście. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxJ4KsBKR8GrLjMGt-rGNJpOu-NJU2MiXgnbWJVxCvAcrAMWH3ixLI5s2hfgfQkLaF89BRmQveAhP8lOc3GAOFlVzbIO7BcgVmuSeiFvR2h8sR9If1-nruOAd4YCkiBLNhlYgCPyFAztY/s1600/GOPR3835.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxJ4KsBKR8GrLjMGt-rGNJpOu-NJU2MiXgnbWJVxCvAcrAMWH3ixLI5s2hfgfQkLaF89BRmQveAhP8lOc3GAOFlVzbIO7BcgVmuSeiFvR2h8sR9If1-nruOAd4YCkiBLNhlYgCPyFAztY/s640/GOPR3835.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgafyI2lJIaWhcsfVXBWhMdhZLlbWi073OD9iIglutKt9b4SFMQNNz97Vq2fdo6B1IxzbM1BoRu4ZgLj-0lxG0fAV41ymDi6T2bFuhyphenhyphenuFo7dZtU8gUkqnePyel5jRJE6ukCfBWrsrsLrU/s1600/GOPR3836.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgafyI2lJIaWhcsfVXBWhMdhZLlbWi073OD9iIglutKt9b4SFMQNNz97Vq2fdo6B1IxzbM1BoRu4ZgLj-0lxG0fAV41ymDi6T2bFuhyphenhyphenuFo7dZtU8gUkqnePyel5jRJE6ukCfBWrsrsLrU/s640/GOPR3836.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL7wg1cxQdYJEa6YJ2XfdIvYaVCXGJ_1rN6ZWxn9wvXJyDnnQ5HocYGpdZR7-dgcZf75NMhyphenhyphen-D3JxZQplVHbsbgaWt7vw82z4dv_lT7bKixfwLacKTuYmChoVQu4MXjrmJzFFtOCb-Ufw/s1600/GOPR3841.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL7wg1cxQdYJEa6YJ2XfdIvYaVCXGJ_1rN6ZWxn9wvXJyDnnQ5HocYGpdZR7-dgcZf75NMhyphenhyphen-D3JxZQplVHbsbgaWt7vw82z4dv_lT7bKixfwLacKTuYmChoVQu4MXjrmJzFFtOCb-Ufw/s640/GOPR3841.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zamieniłem z Robertem kilka zdań, ale wydawał się on być rozkojarzony i przejęty dzisiejszą drogą do schronu. Pomimo tego zasugerowałem, aby się przepakować na jutrzejsze wyjście. W odpowiedzi Robert powiedział że musi się zastanowić czy w ogóle idzie w kierunku szczytu. Dało mi to do zrozumienia, że atak szczytowy stoi pod znakiem zapytania. Nie ukrywam, że taką odpowiedzią i zwątpieniem byłem bardzo zaskoczony. W efekcie doszło do niemiłej wymiany zdań, która niczego nie zmieniła. Robert zdecydował, że nie idzie, a ja zmusić go nie mogłem. Przez głowę przyszła mi jeszcze myśl, żeby atakować szczyt z Tytusem, ale ostatecznie zrezygnowałem. Miałem iść z Robertem, to nie będę teraz szukał partnera na siłę - pomyślałem. Czułem się źle. Nie w moim stylu jest wycofywanie się, zupełnie bez podjęcia próby ataku na szczyt przy dobrych warunkach.Chyba nigdy mi się to nie zdarzyło. Byłem zdenerwowany i przygnębiony gdyż zupełnie nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji. Żeby bardziej się nie dobijać poszedłem spać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet sen nie przychodził łatwo bo w schronie było gorąco i relatywnie duszno. W nocy szereg osób wychodziło na atak szczytowy, co irytowało mnie jeszcze mocniej. Ocknąłem się dopiero rano, relatywnie późno przed 8:00. Niewiele osób pozostało już w Carellu. Bez słowa zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy się i zaczęliśmy zmierzać w kierunku zejścia. Pogoda była bajeczna - błękitne niebo bez jednego obłoku na niebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeihphUrX03EOpqMURaTu8CNnaWyAhS1BC3XPQZFiB-Wr_f82Jarx12eKJDg5fGY6VcQbOv5Seh1nNEXbFCVmm-Z1qPMn3SHyVzxkNGFWbN4kDOqmS9Sp1vBoRXeX0Cho5QasPp0f3bb8/s1600/GOPR3842.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeihphUrX03EOpqMURaTu8CNnaWyAhS1BC3XPQZFiB-Wr_f82Jarx12eKJDg5fGY6VcQbOv5Seh1nNEXbFCVmm-Z1qPMn3SHyVzxkNGFWbN4kDOqmS9Sp1vBoRXeX0Cho5QasPp0f3bb8/s640/GOPR3842.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRl1izw4C5ea-H5Q9_ym-EVe0H0fTe1SzxF7ALTgnAa5TbwMS-LDcc1zuPBabJxEvYvQcx6k-iMQun2dmjROF8TIQALYzdkAhqhHzBgKVXo1pgEfBmh3vGdQOORD84a-Urn9d3g9fQOQE/s1600/GOPR3850.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRl1izw4C5ea-H5Q9_ym-EVe0H0fTe1SzxF7ALTgnAa5TbwMS-LDcc1zuPBabJxEvYvQcx6k-iMQun2dmjROF8TIQALYzdkAhqhHzBgKVXo1pgEfBmh3vGdQOORD84a-Urn9d3g9fQOQE/s640/GOPR3850.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed nami były jeszcze co najmniej dwie ekipy, zaś świadomość konieczności zjeżdżania zapowiadała oczekiwanie w kolejce na mrozie. Nie spieszyłem się więc. Gdy chłopaki zeszli po stalowych schodach montować stanowisko, ja jeszcze wygrzewałem się na słońcu. Teren poniżej schronu nie zachęcał do zejścia. Jednocześnie trochę zbyt połogi do zjazdu, a jednocześnie zbyt stromy i zalodzony do bezpiecznego zejścia. Z dwojga złego wybraliśmy jak nasi poprzednicy - bezpieczeństwo i zjechaliśmy. Niestety lina 30 m nie wystarczyła do kolejnego stanowiska - trzeba było jeszcze parę metrów zejść po stromych śniegach. Chłopaki zjechali i zeszli pierwsi, ja za nimi. W konsekwencji do likwidowania stanowiska zostałem sam i zwijałem linę, stojąc na zalodzonym stoku, co niezbyt mi się podobało. Natomiast na kolejnym stanowisku było bardzo tłoczno. Trójka bodajże Anglików przejeżdżająca przed nami bardzo się ślimaczyła i trzeba było na nich czekać. Dopiero gdy lina była wolna ruszyliśmy dalej. Na szczęście pogoda była wspaniała i oczekiwanie wraz z obserwacją otoczenia zupełnie nam nie przeszkadzało. Dopiero po ponad godzinie, około 150 metrów niżej udało się nam wyminąć Anglików, zjeżdżając własnym wariantem na piargi z bloku skalnego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiXeQhYy-Y0D6tHA5czPWAuyZHzQC5A5EuO7IFCsDvlJNGy0-Ri_sUSGs8Vi-j-2p9PcpzAlzYNC94NU6jrn-CueIuSZ2kIE-8Bs6aMNQ9D4kVVd1t99w7I8Zk0GUUd2-tNbCYbDnKwgQ/s1600/GOPR3856.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiXeQhYy-Y0D6tHA5czPWAuyZHzQC5A5EuO7IFCsDvlJNGy0-Ri_sUSGs8Vi-j-2p9PcpzAlzYNC94NU6jrn-CueIuSZ2kIE-8Bs6aMNQ9D4kVVd1t99w7I8Zk0GUUd2-tNbCYbDnKwgQ/s640/GOPR3856.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGKWnCl04o3siZt-oKN00aCcBTaen_HnSyqOS8lMmNQ9Wuf9ZUMVrNoO54API20TyHICznL1aBrNgBRqce_Sju_GSRMgyTK5OZFkgA6QtKVOrfDe5tIU0twfRAEN88SgiT-IGjpJp1SPQ/s1600/GOPR3865.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGKWnCl04o3siZt-oKN00aCcBTaen_HnSyqOS8lMmNQ9Wuf9ZUMVrNoO54API20TyHICznL1aBrNgBRqce_Sju_GSRMgyTK5OZFkgA6QtKVOrfDe5tIU0twfRAEN88SgiT-IGjpJp1SPQ/s640/GOPR3865.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBCMmvBaL2HTS_P7oMJ7AnKqfTwfTnXXi0oT5NMX3TK8oCiFy0jh96P193sBpfH3Mu1UTp_SvSNunGNxA88X8_zwk8-bnxa2hTQCR7i4yXzi3jD0oYOBGZqPoo6D0uH0bcOm6Ubi3obg/s1600/GOPR3868.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBCMmvBaL2HTS_P7oMJ7AnKqfTwfTnXXi0oT5NMX3TK8oCiFy0jh96P193sBpfH3Mu1UTp_SvSNunGNxA88X8_zwk8-bnxa2hTQCR7i4yXzi3jD0oYOBGZqPoo6D0uH0bcOm6Ubi3obg/s640/GOPR3868.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA2HCNRPGEKaYt9diO7uU026f9Awt95OkvrGq-t6Ft77TyQW89UB2mZd6ZEdvwokBGe_IjeJ3kjNpdUJVgkXrhATguUOmKAcUZk24dttI4lSNc88oHgmGiUqLhVdZsiWuHnFZfjeVdCiE/s1600/GOPR3875.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA2HCNRPGEKaYt9diO7uU026f9Awt95OkvrGq-t6Ft77TyQW89UB2mZd6ZEdvwokBGe_IjeJ3kjNpdUJVgkXrhATguUOmKAcUZk24dttI4lSNc88oHgmGiUqLhVdZsiWuHnFZfjeVdCiE/s640/GOPR3875.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do przełęczy lwa szliśmy rozwiązani, by ponownie asekurować się dopiero na trawersie. Jako, iż zbliżało się południe, śnieg na trawersie, jaki musieliśmy pokonać nie był już twardy, ale wyjeżdżał spod nóg. Asekurowaliśmy się więc ze stałych punktów, z pół wyblinki. Poszedłem pierwszy, uważnie stawiając kroki. Dodatkowych atrakcji dostarczały manewry związane z wymijaniem się, gdyż z przeciwka szły dwa kolejne zespoły. Po pokonaniu trawersu rozwiązaliśmy się, nie chcąc ryzykować działania tzw. trójki samo bójki. Poszedłem pierwszy szybko pokonując śnieżny stok, następnie skalne żebro i znowu długi śnieżny stok zalegający w skalnym kotle. Tym samym znaleźliśmy się na wysokości około 3300 m npm. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tam mogłem wreszcie oswobodzić się ze sprzętu, i poczekać na Tytusa i Roberta, którzy pojawili si za kilka minut. Następnie razem zeszliśmy do schroniska Abruzzi, by potem rozdzielić się. Tytus chciał wracać asfaltem, Robert zamierzał zobaczyć jeden z pobliskich wodospadów, ja zaś jak najszybciej chciałem znaleźć się na dole. Popędziłem więc samotnie szlakiem do samochodu, by około 15:00 wreszcie dotrzeć na miejsce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnpCz6jYwAhtyn9dPGg1i6pQmL8iD1opXY7-1XdrQTHCQwDWz627zkx9AHgBGstoEMBI6oZftS3CBOh-bQvnTPT5n-x5b-a3PrA8970ZfDf8DQIe4MHuygbfNj_V2e5YdvFqrjLfnEto/s1600/GOPR3878.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnpCz6jYwAhtyn9dPGg1i6pQmL8iD1opXY7-1XdrQTHCQwDWz627zkx9AHgBGstoEMBI6oZftS3CBOh-bQvnTPT5n-x5b-a3PrA8970ZfDf8DQIe4MHuygbfNj_V2e5YdvFqrjLfnEto/s640/GOPR3878.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk2TaPAtKjAYTulAqd5bi3CjT3CpxFzf8BEWG3WtIp0vWDpE-rmu7uvNCEFjaDSOM5mJKZ-WMYkHYNfwZs3vDc7sfLoV0g7saXpqAFBHEPu9z_7Tx2nPo7N4S3ThRpqDt2tJuRXRNIPTM/s1600/GOPR3880.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk2TaPAtKjAYTulAqd5bi3CjT3CpxFzf8BEWG3WtIp0vWDpE-rmu7uvNCEFjaDSOM5mJKZ-WMYkHYNfwZs3vDc7sfLoV0g7saXpqAFBHEPu9z_7Tx2nPo7N4S3ThRpqDt2tJuRXRNIPTM/s640/GOPR3880.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHsaQg1aBB2NRBGVrh6U3jaGfcS34NJudcq1OLWoNsjdpeFBXQiQlCr2s5OKZsJp60UmCRrXxIp0ViN0CvVW9VqMhqLWLRIFhnPeKqsj9TIbxTkCmCWbVkl0GEb39hqTDiEL_dZegrSLU/s1600/GOPR3882.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHsaQg1aBB2NRBGVrh6U3jaGfcS34NJudcq1OLWoNsjdpeFBXQiQlCr2s5OKZsJp60UmCRrXxIp0ViN0CvVW9VqMhqLWLRIFhnPeKqsj9TIbxTkCmCWbVkl0GEb39hqTDiEL_dZegrSLU/s640/GOPR3882.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W palącym słońcu, na parkingu w Cervini tegoroczna przygoda z Matterhornem zakończyła się. Co by tu dużo pisać - góra wygrała. Wyjazd nie poszedł na marne, gdyż nawet na samym podejściu do Carrela zdobyliśmy dużo doświadczenia. Niemniej jednak pozostał niedosyt i chęć rywalizacji. Góra nie ucieknie, a poczeka na mnie rok czy lat kilka. Najważniejsze to trafić pogodę i ruszyć w sezonie, który od południowej strony Matterhornu zaczyna się w sierpniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXSn_iTQ6Yumf05X8JqaM1Db8oLSCZvUFlEJPG3kfHuH8jlHIV02DaCunyjgJHJDq1lIPvtw6Voe4Gm1ad7DtWxRqSLrTOu1bT0vUAnMPSxN3JdNYBWSXNKrajdgr076m8JDk_H-S3sqQ/s1600/GOPR3890.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXSn_iTQ6Yumf05X8JqaM1Db8oLSCZvUFlEJPG3kfHuH8jlHIV02DaCunyjgJHJDq1lIPvtw6Voe4Gm1ad7DtWxRqSLrTOu1bT0vUAnMPSxN3JdNYBWSXNKrajdgr076m8JDk_H-S3sqQ/s640/GOPR3890.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam</div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-74716660965623907542018-08-08T15:33:00.000-07:002018-08-08T15:33:28.809-07:00Breithorn (4164 m) w jeden dzień bez aklimatyzacji - relacja <div style="text-align: justify;">
Dziś zacznę serię relacji z tegorocznego wyjazdu w Alpy. Tym razem postanowiliśmy, że uderzymy w okolice Doliny Aosty. Ogólny plan wyjazdu obejmował aklimatyzację na Breithornie (4164 m npm), atak na Matterhorn (4478 m) od południa i luźne dysponowanie resztą wolnego czasu, jaka zostanie z sześciu dni przeznaczonych na akcję górską. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJRLJ2g5rqXBTbOfUhdQ1iNb_CVxZ0bSLruZuxDkvrrQE9bUu5kKPVt9YmdmgL9zOiz-Mu5Q_6rwHqRejN4a-xhoWT1fRnNJtsG_X03ZsOI9aK1Wh60QIwgktyHu5E9a0sbQgtcxsN3UA/s1600/DSC_1712.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJRLJ2g5rqXBTbOfUhdQ1iNb_CVxZ0bSLruZuxDkvrrQE9bUu5kKPVt9YmdmgL9zOiz-Mu5Q_6rwHqRejN4a-xhoWT1fRnNJtsG_X03ZsOI9aK1Wh60QIwgktyHu5E9a0sbQgtcxsN3UA/s640/DSC_1712.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z Krakowa wyjechaliśmy dość późno, gdyż o 20:00, w piątek 14 lipca. Najpierw wraz z Robertem wyruszyliśmy samochodem do Kędzierzyna-Koźla, skąd w dalszą podróż mieliśmy jechać wraz z Tytusem. Na miejsce dotarliśmy przed 23:00 i wszyscy przepakowaliśmy się z Forda Focusa do Forda Galaxy, który pomieścił nasza trójkę oraz całą masę sprzętu i jedzenia. Przed północą wyruszyliśmy w drogę na południowy wschód. Trasa, wiodąca przez Niemcy, Austrię, Szwajcarię i Włochy miała zaprowadzić nas wprost do Doliny Aosty. Realizacja zajęła niestety więcej czasu, niż się spodziewaliśmy - do Cervini - tj. miejsca docelowego dotarliśmy dopiero po godz. 21 w sobotę ze względu na panujące dosłownie wszędzie korki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmq-_Y-1w-ZLhFtVXV_sRacO0023eUcATYNHbTtAsfv7D0_Laztkpm6acCQNq3pKtY_lyV6_L0iuqX6AFvZxZXhaTfcKfdg_nw7a9BISSMmWR4kpKbfJ7TlKxLHwpGhS36RKJ5Hvy8CIk/s1600/DSC_1724.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmq-_Y-1w-ZLhFtVXV_sRacO0023eUcATYNHbTtAsfv7D0_Laztkpm6acCQNq3pKtY_lyV6_L0iuqX6AFvZxZXhaTfcKfdg_nw7a9BISSMmWR4kpKbfJ7TlKxLHwpGhS36RKJ5Hvy8CIk/s640/DSC_1724.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po dotarciu na miejsce okazało się, że pogoda nie jest dobra, zaś po chwili zaczął padać deszcz. Jedyną aktywnością, jaką podjęliśmy było ugotowanie obiadu i przepakowanie na kolejny dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiqmmq6tkCsjdpgUWiE4lx-HY5hjz8qH7o9NUZ4Dgpfm2NElxEDEZ88iRHR45tMyzntOHgccTzWz1uAygMcPHKNdrGumbTQOlgH3qsmQ1OdhnGHYEHi6xP9LGSAVeEMIqS92oAylllUrc/s1600/DSC_1726.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiqmmq6tkCsjdpgUWiE4lx-HY5hjz8qH7o9NUZ4Dgpfm2NElxEDEZ88iRHR45tMyzntOHgccTzWz1uAygMcPHKNdrGumbTQOlgH3qsmQ1OdhnGHYEHi6xP9LGSAVeEMIqS92oAylllUrc/s640/DSC_1726.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
15 lipca, celem aklimatyzacji ruszyliśmy na Breithorn, niewidoczny z miejscowości Cervinia. Na szczęście wypogodziło się i wszystko zapowiadało udane wyjście. Ruszyliśmy na lekko, choć ambitnie - mając przed sobą ponad 2000 m podejścia. Na nogi przywdzialiśmy podejściówki, a plecaku taszcząc ciężkie buty pod automaty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuVR-Md8BA91N9flWL5za_tnLn3SkLight1ST659lK3f29VThBJsAULGL3ELmVvr5-dW3rP6WaRjtUkHSVm1XFh6sSk7mPFWQJ8j4mZPItGLRpb2L28g-hu_7VKbDgFRj7v4s8JppwB4o/s1600/DSC_1732.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuVR-Md8BA91N9flWL5za_tnLn3SkLight1ST659lK3f29VThBJsAULGL3ELmVvr5-dW3rP6WaRjtUkHSVm1XFh6sSk7mPFWQJ8j4mZPItGLRpb2L28g-hu_7VKbDgFRj7v4s8JppwB4o/s640/DSC_1732.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chociaż nie znałem oficjalnego przebiegu szlaku na Breithorn, wiedziałem jakich punktów należy się trzymać i do nich dopasować marsz. Obraliśmy kierunek północno-wschodni, kierując się na stoki nieczynnego w sezonie letnim kompleksu narciarskiego. Stoki pocięte były szeregiem szlaków i dróg, co ułatwiało marsz. Pokonując 500 m podejścia trafiliśmy na pierwszy "punkt kontrolny" - Plain Maison, gdzie dociera kolejka wyruszająca z Cervinii. Następnie poruszaliśmy się od jednych zabudowań wyciągu narciarskiego do kolejnych. Powyżej wysokości 2700 m npm okolica zgubiła właściwie całą zieleń, zaś trzysta metrów wyżej zaczynały się płaty śniegu, które należało pokonać w drodze na przełęcz Teodulo (3295 m) . Pomimo, iż godziny upływały, a słońce wznosiło się nad horyzont, pogoda okazała się dla nas łaskawa, gdyż niebo lekko zamgliło się i mogliśmy uniknąć palących promieni. Przed południem dotarliśmy więc na przełęcz oraz zatrzymaliśmy się w schronisku o tej samej nazwie. Tam zmielimy buty na sztywne i zostawiliśmy podejściówki. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej. Idąc bez aklimatyzacji, powoli zacząłem odczuwać skutki wysokości, objawiające się bólem głowy i krótkim oddechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimYA4gTZy-0bQwSFqg2JotlSluN8zMORUmxXlKAZQF1iXU86ziFGeWhg8ml4wIdWGsH6VXxK-O1tJX7sjzrM5zq2QNxr9AjTlSXLt9-EQkPgDHmlDShl7U_HGsO41WNbYJciJ3BcrRQJU/s1600/DSC_1746.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimYA4gTZy-0bQwSFqg2JotlSluN8zMORUmxXlKAZQF1iXU86ziFGeWhg8ml4wIdWGsH6VXxK-O1tJX7sjzrM5zq2QNxr9AjTlSXLt9-EQkPgDHmlDShl7U_HGsO41WNbYJciJ3BcrRQJU/s640/DSC_1746.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWDa_GuEIWCe8Rez6NhUyamIGj_dwx8OzbjVPBQZPtRFPsIUfnURzPjGt33XERfzqddceYKV0kn1x-FEuQDKJ7vK9Cmpx0lL7UIZRPopbjxMTvGo0TuxJIZDvM99a-JARN3plXiRIExcA/s1600/DSC_1751.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWDa_GuEIWCe8Rez6NhUyamIGj_dwx8OzbjVPBQZPtRFPsIUfnURzPjGt33XERfzqddceYKV0kn1x-FEuQDKJ7vK9Cmpx0lL7UIZRPopbjxMTvGo0TuxJIZDvM99a-JARN3plXiRIExcA/s640/DSC_1751.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHeXBWUBZaH3b1GvbiTHr6v86pEdrETvliSzeHbphZ1y44Xf0eE11fZW2NrEmu-o7oVrYAfVSECQOYxIMUlIWK5md0oXbPIT9puFCxX3APghhoQtotsRfr9GmsCRD-u4QRn3_yvicIeOA/s1600/DSC_1761.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHeXBWUBZaH3b1GvbiTHr6v86pEdrETvliSzeHbphZ1y44Xf0eE11fZW2NrEmu-o7oVrYAfVSECQOYxIMUlIWK5md0oXbPIT9puFCxX3APghhoQtotsRfr9GmsCRD-u4QRn3_yvicIeOA/s640/DSC_1761.jpg" width="428" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiGicSSgqvBKOKi-mhEusodrecJlX26QUNJ32myAE-MS427zDrs9b3M17no4JyAt8z0Q5OgePOfsuUMG6jWN1fXxR00mYr8cN5Y8Mnaw70LRVV9s1EmikiLt_X6ie4v-MPcoroHCU8DPc/s1600/DSC_1769.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiGicSSgqvBKOKi-mhEusodrecJlX26QUNJ32myAE-MS427zDrs9b3M17no4JyAt8z0Q5OgePOfsuUMG6jWN1fXxR00mYr8cN5Y8Mnaw70LRVV9s1EmikiLt_X6ie4v-MPcoroHCU8DPc/s640/DSC_1769.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodząc na grzbiet śnieżnego masywu znaleźliśmy się w otoczeniu zimowego kurortu narciarskiego. Wyznaczony przez nas szlak wiódł wielkim łukiem początkowo wzdłuż jednego stoku narciarskiego, omijając schronisko Testa Grigia, by następnie przeciąć linie wyciągu, wdrapując się wprost na ramię Klein Matterhorn (3 883 m). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQt1sdBS76Z0AA9T1w6UYy0cHGJxqgfVM2YfLBgKmYxNNOJlxcCRVQwR7xn-K1edwQdHiBlk7fhpYm4A2RM6DcQPi2RAvgHW0BegJHclAvcX0bAPGshbrqT9EhPF8X7dLna8hPxvyzDQ/s1600/DSC_1772.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQt1sdBS76Z0AA9T1w6UYy0cHGJxqgfVM2YfLBgKmYxNNOJlxcCRVQwR7xn-K1edwQdHiBlk7fhpYm4A2RM6DcQPi2RAvgHW0BegJHclAvcX0bAPGshbrqT9EhPF8X7dLna8hPxvyzDQ/s640/DSC_1772.jpg" width="428" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obserwując otoczenie byłem zaskoczony mrowiem turystów i narciarzy. Okazuje się, że pomimo letniej pory wielu narciarzy nie rezygnuje z szusowania o lodowcu. Około południa przemieszczaliśmy się powoli w górę, idąc pomiędzy rozpędzonymi narciarzami. Na trasie minęło nas również wielu turystów i przewodników wracających już ze szczytu Breithornu. Pomimo dość późnej godziny zdecydowaliśmy się kontynuować marsz. Jeżeli chodzi o zespół to odczucia związane z brakiem aklimatyzacji były różne. Najlepiej czuł się Tytus, który, jak sam wspominał, wysokości nie odczuł. Robert mocno dyszał, ale utrzymywał, że samopoczucie jest w porządku. Ze mną natomiast dobrze nie było i narastająca wysokość mocno dawała mi się we znaki. Narastały oznaki nudności oraz brak apetytu. O godzinie 13:00 osiągnęliśmy wysokość 3800 m npm, wyznaczającą rozległe pole śnieżne przed szczytem Breithornu, na wysokości Klein Matterhornu. W tym miejscu założyliśmy uprzęże i związaliśmy się liną. Łagodny stok Breithornu z tej perspektywy wyglądał na bardzo odległy, zaś do góry zmierzało kilka łańcuszków ludzkich. Moje samopoczucie i opadające tempo nie wróżyło rychłego wejścia na szczyt. Zasugerowałem chłopakom, że w sumie cel aklimatyzacyjny już osiągnęliśmy i nie musimy wchodzić na szczyt, jednak widziałem, że Robert jest zmotywowany do wejścia na szczyt i ewentualny wycof raczej nie wchodzi w grę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC2G7Xq5SLjc_idZoFYD_GLWN6EMvCpwMHni4qh374zTFxwYI-ZJU1IgOiadfwrQpv4owUNZh6MBJgbsr9j_w1E-uJ-CLypTWIaUuBO3UXDBFjhKt2k55FE6JYhCi6v-5H3OlQp0GfmeY/s1600/DSC_1773.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC2G7Xq5SLjc_idZoFYD_GLWN6EMvCpwMHni4qh374zTFxwYI-ZJU1IgOiadfwrQpv4owUNZh6MBJgbsr9j_w1E-uJ-CLypTWIaUuBO3UXDBFjhKt2k55FE6JYhCi6v-5H3OlQp0GfmeY/s640/DSC_1773.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDtrXA6bIJud_YvQwuqeYxTPx1Sy8UqXLtR7oqQmIx3ZeOH21-KXS6ZQETYHrcS-0jUewOttpWUN-x7U1mHCBfJSvpWdh5TmhJeVPpASQd7LeT_L86vmW2_wBsw7E0fn5JZyoYUojN6Y/s1600/DSC_1775.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDtrXA6bIJud_YvQwuqeYxTPx1Sy8UqXLtR7oqQmIx3ZeOH21-KXS6ZQETYHrcS-0jUewOttpWUN-x7U1mHCBfJSvpWdh5TmhJeVPpASQd7LeT_L86vmW2_wBsw7E0fn5JZyoYUojN6Y/s640/DSC_1775.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Weszliśmy więc w rozlegle pola śnieżne, wyprowadzające długim trawersem na południowy stok Breithornu i snuliśmy się krok za krokiem - pierwszy szedł Tytus, za nim ja i na końcu Robert. Początkowo tempo było relatywnie dobre, jednak zaczęło sukcesywnie spadać, w miarę wzrostu nachylenia stoku. Systematycznie sprawdzałem wysokość na zegarku i oznajmiałem o pokonaniu każdych kolejnych 100 metrów. Po osiągnięciu 4000 m npm szło się już bardzo ciężko. Mimo, iż nie inicjowałem postojów, to zatrzymaliśmy się często i nie ukrywam że odpoczynki były mi potrzebne. W końcu Robert oznajmił, że zatrzymujemy się co 200 kroków. Było to dobre rozwiązanie. Pogoda w oddali powoli zaczęła się psuć i mój altimetr w zegarku pokazywał już 4200 m npm, zaś szczyt nie było widać. Dopiero po kilku minutach teren zaczął się wypłaszczać, zaś na szczycie spotkaliśmy grupę Anglików wracających z przeciwnego kierunku. Breithorn osiągnęliśmy okolo 14:40. Wzmógł się wiatr, szczyt zasnuła mgła oraz zaczął padać śnieg. Jeżeli o mnie chodzi to czułem się źle i chciałem jak najszybciej zejść, poganiałem chłopaków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfiwISC6yBHH2VfMjbHOAJCJEpG6lqQbbdfbHOqwPkeWkLO-YEMCkGABQZV8qj77MOpF-WUixUc210sXQz0uJBwdw72bPK3KAjxkaeDO0WXcOFEJS-73V0eoxwClXXbn1DiWyDVh08nkQ/s1600/DSC_1780.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfiwISC6yBHH2VfMjbHOAJCJEpG6lqQbbdfbHOqwPkeWkLO-YEMCkGABQZV8qj77MOpF-WUixUc210sXQz0uJBwdw72bPK3KAjxkaeDO0WXcOFEJS-73V0eoxwClXXbn1DiWyDVh08nkQ/s640/DSC_1780.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5kbCXbzW8cLGUTYv3uJrpq2deW5lXb0zAAvRJAz76Hz0VN_T2lVevzpVclCCoOXqaTxDfhtGzIBZnRIfM-mXYJwVbT0UMKN1U3xXP9O6rTxOZ2BVeT9lOcCvkhABmwnDan1nh9q3VooA/s1600/DSC_1784.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5kbCXbzW8cLGUTYv3uJrpq2deW5lXb0zAAvRJAz76Hz0VN_T2lVevzpVclCCoOXqaTxDfhtGzIBZnRIfM-mXYJwVbT0UMKN1U3xXP9O6rTxOZ2BVeT9lOcCvkhABmwnDan1nh9q3VooA/s640/DSC_1784.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwoFUWgR9jVz1ONu6sr-YGuMU9qotvr2hpXNBc34Ads8zwz3TMGQ56E9akQnfbMVvlGG560ftTkNNBFyaMIvleq9dmzgQvfKTP5Flz2VRRrXPs_qQ2P-Ik__qHTSM7RGdrxA3Vpi1e7_c/s1600/DSC_1786.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwoFUWgR9jVz1ONu6sr-YGuMU9qotvr2hpXNBc34Ads8zwz3TMGQ56E9akQnfbMVvlGG560ftTkNNBFyaMIvleq9dmzgQvfKTP5Flz2VRRrXPs_qQ2P-Ik__qHTSM7RGdrxA3Vpi1e7_c/s640/DSC_1786.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymm8veEQrrDBPZem2QoU3oPB2Xhw5OT7Dnhb5PU3Tn-qfKlERzZEKnwG8Udq7BpQsRww7v-BexgAxOBiFhpl7xqQCmQja28vnyGtU0eabvgqjrv6o7gT7NtSfHNmJLJr0HPyfYBTaVK4/s1600/DSC_1788.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymm8veEQrrDBPZem2QoU3oPB2Xhw5OT7Dnhb5PU3Tn-qfKlERzZEKnwG8Udq7BpQsRww7v-BexgAxOBiFhpl7xqQCmQja28vnyGtU0eabvgqjrv6o7gT7NtSfHNmJLJr0HPyfYBTaVK4/s640/DSC_1788.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCK48qIdrrMShqWSw5ucvpNIqwqnx_8JRQhmFm973MrQUc_8HZjJiJFQTHg9uKjrI3VQj-BFkD2yF1Y7LL1x8nE7XfjCqo5ZA_5UELS3sWsmoPPu5RQ7uHaQXiRJcU2RTQO0qK46B2OyQ/s1600/DSC_1789.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCK48qIdrrMShqWSw5ucvpNIqwqnx_8JRQhmFm973MrQUc_8HZjJiJFQTHg9uKjrI3VQj-BFkD2yF1Y7LL1x8nE7XfjCqo5ZA_5UELS3sWsmoPPu5RQ7uHaQXiRJcU2RTQO0qK46B2OyQ/s640/DSC_1789.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O ile w gore wlekliśmy się krok za krokiem to droga w dół płynęła wprost błyskawicznie. Zła pogoda jedynie zachęcała do wysiłku. Szybko opuściliśmy trawers kopuły szczytowej oraz dotarliśmy do rozległych pól śnieżnych pomiędzy Klein Matterhornem, a Breithornem, brnąc we mgle niczym przez lodowa pustynię. Wyciągi były już nieczynne, zaś nasz trójka poruszała się pomiędzy pracującymi ratrakami. Im niżej, tym każdy z nas czuł się lepiej. Powoli nudności zaczęły ustępować, zaś apetyt powrócił. Poprawiła sie również pogoda, na lodowcu po chwili zapanowała temperatura jak w piekle. Po południu warunki trakcyjne znacznie się jednak pogorszyły. Stoki znacznie rozmiękły i poruszanie się po nich stało się bardzo niewygodne. O ile jeszcze w dół jakoś się szło, to już po płaskim terenie i pod gorę nogi ześlizgiwały się w różnych kierunkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2g7CTVWxF1rSIu8sn0BxXq3fHFqGQYClb-f0Vlpuld4_YMY0L_P-1IgSU7zKbl0UfmKhcW6i3wJ-ZjOFVYx1msQFf1w5xtO_bzJqVwyiEaPpmMGYfIpatfahjBqPHeAbkjRYxVt41vnk/s1600/DSC_1791.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2g7CTVWxF1rSIu8sn0BxXq3fHFqGQYClb-f0Vlpuld4_YMY0L_P-1IgSU7zKbl0UfmKhcW6i3wJ-ZjOFVYx1msQFf1w5xtO_bzJqVwyiEaPpmMGYfIpatfahjBqPHeAbkjRYxVt41vnk/s640/DSC_1791.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5WReqOT_Y9glWOe7M_9q62AYq4k9fnm3Mz6qf-56ljiY57HFuMvPRtsIxnVL6_BLkSjufYXD5jzW7Lbgl-Tu3EA1Ta6SZOqxYFhaw5Xd-EtcqrGBo1Vt9qrO7qR1EaID374xGMmSxb6g/s1600/DSC_1795.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5WReqOT_Y9glWOe7M_9q62AYq4k9fnm3Mz6qf-56ljiY57HFuMvPRtsIxnVL6_BLkSjufYXD5jzW7Lbgl-Tu3EA1Ta6SZOqxYFhaw5Xd-EtcqrGBo1Vt9qrO7qR1EaID374xGMmSxb6g/s640/DSC_1795.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2F5uRen-SKyRhrFShdyzVJo-vVlJjeBFIn5xQ4T8F6OMKSeIijFQlffMz-Y22TDkVxCrPKZ-laVBAp7nMXJaH6M8sA3QHmurTjJ_TZVWDt_vj0-FTpw-oqSjPCBx0SUJFPOEkFFSmQMg/s1600/DSC_1800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2F5uRen-SKyRhrFShdyzVJo-vVlJjeBFIn5xQ4T8F6OMKSeIijFQlffMz-Y22TDkVxCrPKZ-laVBAp7nMXJaH6M8sA3QHmurTjJ_TZVWDt_vj0-FTpw-oqSjPCBx0SUJFPOEkFFSmQMg/s640/DSC_1800.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Solidnie zmęczeni dotarliśmy do schroniska Teodulo, tuż przed załamaniem kapryśnej dziś pogody. Kiedy siedzieliśmy już w środku, a zewnątrz zaczął padać ulewny deszcz. Udało się nam, gdyż po chwili zza chmur znowu wyszło słońce i mogliśmy suchą stopą ruszyć w dalszą drogę. Po zejściu poniżej płatów śniegu ponownie założyliśmy podejściówki. Wysokości szybko ubywało, ja zaś z każdym metrem niżej czułem się lepiej. We trojkę sprawnie minęliśmy Plain Maison, a zabudowania Cervini stawały się coraz większe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcKScLkX5JG7-cy5w8_wMrW7UMwa7vILZEaDJhUfETc6OdthadaGCsW-yYiXCgvISjHzls-L5DK9AMxZSo6IDdOYxbrgWqc1Sm0zvj4vq5K8KF8Ss3yKmnnV5NbbGuWcSnn1P_YQMEpCY/s1600/DSC_1801.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcKScLkX5JG7-cy5w8_wMrW7UMwa7vILZEaDJhUfETc6OdthadaGCsW-yYiXCgvISjHzls-L5DK9AMxZSo6IDdOYxbrgWqc1Sm0zvj4vq5K8KF8Ss3yKmnnV5NbbGuWcSnn1P_YQMEpCY/s640/DSC_1801.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV7p-YJTIy6x7rxyOqOBYrZWECscBmL97EakpulnkZ3OnMPeO6AtXqdtXHc7kIirKJn3nXIsP6dDg1N5keHEb5VIDGn4RR4zcuOD2olr3W7HE1gAzZVlvCTf6KMHrZgR1dwwcW5PRaGbA/s1600/DSC_1802.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1072" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV7p-YJTIy6x7rxyOqOBYrZWECscBmL97EakpulnkZ3OnMPeO6AtXqdtXHc7kIirKJn3nXIsP6dDg1N5keHEb5VIDGn4RR4zcuOD2olr3W7HE1gAzZVlvCTf6KMHrZgR1dwwcW5PRaGbA/s640/DSC_1802.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJMD_Pu6_J18usPXg5jY9-4YXm1ZjYL-kvJQVnH8QbCrDtPP0aN06bdj2uSLkh1bbGYS1Y901j4TneGCHj9JhSBo-7l4g_P82pJCOwtrmaw7GFe-dkH8z_moFaVem7Mo3cdhiYQZfcdD4/s1600/IMG_20180715_214856.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJMD_Pu6_J18usPXg5jY9-4YXm1ZjYL-kvJQVnH8QbCrDtPP0aN06bdj2uSLkh1bbGYS1Y901j4TneGCHj9JhSBo-7l4g_P82pJCOwtrmaw7GFe-dkH8z_moFaVem7Mo3cdhiYQZfcdD4/s640/IMG_20180715_214856.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wokoło wprost roiło się od świstaków. W relacji koniecznie muszę o nich wspomnieć, gdyż wokół Cervinii jest ich tyle, że wyraźny gwizd słychać z parkingu w ciągu całego dnia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na miejsce rezydencji, czyli parking obok pola golfowego dotarliśmy około 19:00. Byliśmy zmęczeni, szczególnie w kość dało nam ostatnie kilkaset metrów zejścia do miejscowości, które było bardzo strome i męczące. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po przybyciu na miejsce nie mieliśmy ochoty na nic. Widmo jutrzejszego wyjścia o 4:00 rano do schronu Carrel nie bawił nas jak dziś rano. Po prostu zbyt mocno wymęczyliśmy się aby kolejnego dnia być w pełni sił do marszu na 3800 m npm. Powyższe zgrało się nie bez znaczenia z prognozami pogody na poniedziałek, które były bardzo pesymistyczne. Zapowiadano opady deszczu, a wyżej śniegu. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki zdecydowaliśmy, że kolejnego dnia zrobimy tylko rekonesans do schroniska Abruzzi, zaś do Carrrela pójdziemy we wtorek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cała akcja na Breithornie zajęła nam około 11 godzin. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciąg dalszy nastąpi :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-83171033555883052942018-07-25T11:37:00.002-07:002018-07-25T11:39:51.803-07:00Quechua NH500 - test recenzja opinia tanich "podejściówek" z decathlonu <div style="text-align: justify;">
Od kiedy na poważnie zacząłem jeździć w Tatry na sposób turystyczno-wspinaczkowy, naturalną moją potrzebą stał się zakup butów podejściowych. Przyzwyczajony, iż trasy pokonuję głównie w obuwiu powyżej kostki, z ostrożnością podchodziłem do niskiego obuwia i nie zamierzałem wydać za nie kilkuset złotych. W konsekwencji oszczędnościowego podejścia do tematu, również oczywistym kierunkiem jaki obrałem, był decathlon. W sklepie, po krótkim poszukiwaniu, natknąłem się na buty Quechua NH500, które na.pierwszy rzut oka wyglądały na klasyczne podejściówki. Bardzo mnie one zaciekawiły i chociaż, iż po lekturze ich opisu zrozumiałem, że nie są to buty podejściowe, a jedynie tak się prezentują, postanowiłem zaryzykować i zainwestowałem w nie 149 zł. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Quecha NH 500 w zakresie cholewki wykonane są w 80% ze skóry zamszowej, reszta jest poliestrowa. Znaczy to, że skórzana jest cała cholewka poza wyściółką. W przedniej i tylnej części buta umieszczono natomiast gumowy otok, który ma ochraniać palce przed obiciem, czy usztywniać piętę. Podeszwa jest dość cienka, bieżnik średniej głębokości. Niezbyt agresywny, ale również nie szosowy. Konstrukcja podeszwy i cholewki jest natomiast miękka. Podeszwa się łatwo zgina, zaś stopa w bucie nie jest usztywniona. Quechua NH500 są relatywnie płytkie i niskie. System sznurowania poprawny, pozwala na dobre dopasowanie obuwia do stopy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Quechua NH500 używałem na co dzień i podczas uprawniania aktywności outdoorowej. Pokonywałem w nich drogi w góry niższe i wyższe, przechodziłem via ferraty, jeździłem na rowerze. Podchodziłem w nich pod lodowiec do wysokości 3500 m npm, chodziłem po drogach wspinaczkowych w Tatrach do trudności II-III (grań Martina na Gerlach, grań Jordana). Moja narzeczona "na drugiego" przechodziła w nich drogi IV - kowe. Pomimo miękkiej podeszwy dały radę w Tatrach, czy Alpach jako buty podejściowe. Pokonywaliśmy w nich również via ferraty o trudności D-E. Szerokie spektrum użytkowania przez okres ponad roku pokazało, że buty z decathlonu za 150 zł mogą być dobre. Pomimo dość wątpliwej amortyzacji nigdy nie odbiłem w nich stóp, czy placów. Noga w bucie czuje się komfortowo i wygodnie. W butach poruszałem się w zakresie temperatur od 0 do 25 stopni celsjusza i w tym zakresie radziły sobie znakomicie. Na tatrzańskim granicie bieżnik trzyma relatywnie dobrze, na śliskich wapieniach już gorzej. W błocie buty zachowują się prawidłowo, na śniegu raczej nie bardzo. Dodam jeszcze, ze nad piętami, z tytułu buty posiadają wszyte tasiemki, umożliwiające przytroczenie ich do uprzęży.W tym zakresie byty również były testowane i zachowują się wzorowo.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglnVn8BIXjm405P0scWf4QVX_bartBzuMBWWTdHmODPxmRLa0GFjjSJ5qj6SkAs4532MDyxVV4jDPHltWVYl1t16X6u1zt-TYbv5J5T-XSE2r8OF_RgRAy5dHWuy45CkBdjqCUbF1O1fE/s1600/IMG_20170722_125041.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="898" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglnVn8BIXjm405P0scWf4QVX_bartBzuMBWWTdHmODPxmRLa0GFjjSJ5qj6SkAs4532MDyxVV4jDPHltWVYl1t16X6u1zt-TYbv5J5T-XSE2r8OF_RgRAy5dHWuy45CkBdjqCUbF1O1fE/s640/IMG_20170722_125041.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Via ferrata kyssel, fot. Anita Gurbisz</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEXp9Wil6W6tgwKQdxLORFR1k2Y7vmMUTBh96lgjWm_Sp4602ATxZhY4LvWzLePg37QeGdn_sUVoyzrQsETXM9NZSjo2fUyRkN9UFgdI1ZZTb6PqqgMl0bvtRi3dMIPTs3hF8Os8CYjms/s1600/GOPR1997.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEXp9Wil6W6tgwKQdxLORFR1k2Y7vmMUTBh96lgjWm_Sp4602ATxZhY4LvWzLePg37QeGdn_sUVoyzrQsETXM9NZSjo2fUyRkN9UFgdI1ZZTb6PqqgMl0bvtRi3dMIPTs3hF8Os8CYjms/s640/GOPR1997.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gerlach drogą Martina</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1_70gOFq-fTQ8mFfBv2s5ut4SAlxRFMLimhLWkvbYaqOZ_TEe4IdIDOYEwscYxqc_vdAvvzoRpFJJt-qOpY1TnFTcNZEaqyeYOm2UpQ8R5jYDhztRQTDC2hYVEJs3dfgIl2KeQORjhaU/s1600/GOPR3512.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1_70gOFq-fTQ8mFfBv2s5ut4SAlxRFMLimhLWkvbYaqOZ_TEe4IdIDOYEwscYxqc_vdAvvzoRpFJJt-qOpY1TnFTcNZEaqyeYOm2UpQ8R5jYDhztRQTDC2hYVEJs3dfgIl2KeQORjhaU/s640/GOPR3512.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Via ferrata Falbach</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o wady, przede wszystkim butom doskwiera miękkość podeszwy. Na wąskich stopniach trzeba mocno usztywniać stopę, aby stabilnie stanąć. Sama konstrukcja buta również powinna być stabilniejsza i sztywniejsza, w szczególności w okolicach kostki. Noga w butach czuje się stabilnie, jednak wymaga to porządnego i dokładnego ich związania. Gdyby obuwie były twardsze, bo mieniałbym im nic do zarzucenia. Quechua NH500 również słabo radzą sobie z wodą. Zamszowa skóra bez impregnacji namaka szybko i schnie długo. W szczególności w miejscach, gdzie brakuje otoku - tj po bokach Podczas pokonywania odcinków trawiastych jest to bardzo problematyczne i sprawia, że buty koniecznie wymagają impregnacji. Dodam, iż przedmiotowych butów poza mną używa intensywnie również moja narzeczona i znajomi. Nikt nie ma do nich większych zastrzeżeń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9-K-WD9lwXTQn61MKBfhxm0g2qb3WSF0vG81OK0bdTDBP9HuJdkJIuvKbeFpC0qjn36BjJZpIgc3gRnu4RjUYesfaqRdwy1XS4FNsrts81EwC-lgCoJF8WobLSH2qH0t08IePn3W472g/s1600/IMG_20180724_193002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9-K-WD9lwXTQn61MKBfhxm0g2qb3WSF0vG81OK0bdTDBP9HuJdkJIuvKbeFpC0qjn36BjJZpIgc3gRnu4RjUYesfaqRdwy1XS4FNsrts81EwC-lgCoJF8WobLSH2qH0t08IePn3W472g/s640/IMG_20180724_193002.jpg" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Buty po roku intensywnego używania</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Quechua NH500 są bardzo odporne na czynniki wewnętrzne i wytrzymałe. Po roku użytkowania w naprawdę trudnych warunkach zaczął poszczać jedynie jeden szew na zgięciu buta. Ostatnimi dniami zauważyłem również, iż w niektórych miejscach otok odkleił się na dosłownie 2-3 mm, ale w żadnym razie nie wpływa to na konstrukcję butów. Przy cenie 150 zł, według mnie obuwie są rewelacyjne. W poprzednich latach, w tym modelu butów ujawniły się problemy ze słabym materiałem wewnętrznym butów - wyściółką. U mnie jedynie w jednym, bucie zauważyłem niedawno drobne przetarcie, które nie wpływa na użytkowanie butów i jest efektem ich intensywnej eksploatacji. Moja narzeczona pierwszą parę Quechua NH 500 kupiła na początku 2017 roku i oddała na reklamację ze względu na przecieranie się materiału na zapiętkach. Została ona uwzględniona i w nowej parze butów, która otrzymała w zamian nie było już wskazanego problemu - widocznie został wyeliminowany przez producenta.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV0Yj5YGO57VLFb-nE80QMQOwu-87SCyvpctbE7z_-WDUKlEe63SaMp5ci9VXrwhja0nRXKZUQQprR8UXdKDtYWs_pWVkdRAe79DDEHdOv3S7tuTTQvHs3dbnVRHpEOBMMZQHosJo_X1I/s1600/IMG_20180724_193030.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV0Yj5YGO57VLFb-nE80QMQOwu-87SCyvpctbE7z_-WDUKlEe63SaMp5ci9VXrwhja0nRXKZUQQprR8UXdKDtYWs_pWVkdRAe79DDEHdOv3S7tuTTQvHs3dbnVRHpEOBMMZQHosJo_X1I/s640/IMG_20180724_193030.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjngH3pdeULsLgDp3adxp3hxMC7K90bo8G0ptS4jIIxHoz-wLpztoqg5Vmnaa1pivNzW4qOovHEM4X5W6qx-PFnWx9aTWcsTx_XBNtF1HSbExGZ8tANvdIpbTynkNBD7v2trhT8IdswRbg/s1600/IMG_20180724_193019.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjngH3pdeULsLgDp3adxp3hxMC7K90bo8G0ptS4jIIxHoz-wLpztoqg5Vmnaa1pivNzW4qOovHEM4X5W6qx-PFnWx9aTWcsTx_XBNtF1HSbExGZ8tANvdIpbTynkNBD7v2trhT8IdswRbg/s640/IMG_20180724_193019.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivIvN-2t-Wfr1NHR_oBy8wyP8_u-KS0RjuFakQkxBjnTgF_JYLLeMNSOfuykwPloAHmzlUD2OBKAXaSm0TK4SW3CLitd9ChyNPL8QTntWTvM-Wadw1bbpFCdr52AwJojLBrHUrtT4IUPM/s1600/IMG_20180724_193109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivIvN-2t-Wfr1NHR_oBy8wyP8_u-KS0RjuFakQkxBjnTgF_JYLLeMNSOfuykwPloAHmzlUD2OBKAXaSm0TK4SW3CLitd9ChyNPL8QTntWTvM-Wadw1bbpFCdr52AwJojLBrHUrtT4IUPM/s640/IMG_20180724_193109.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomimo intensywnego użytkowania bieżnik pozostał w poprawnej kondycji. Nie zauważyłem jego ponad standardowego starcia, zaś przyczepność butów do podłoża nie zmieniała się. Jedynie w przedniej części buta zużycie bieżnika było bardziej widoczne niż na podstawowym obszarze podeszwy.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipc0cW9UzcIPwHpzgqPdu3g6fUh5ERZcyXYPzt71aDvU4pp_Ln-Yw9Q9HA9QEiKY3spiaLrf9NUdifwAgnBJiWB4sL-6qljwH202VahpxNt1rOAJy4XVLgDf19dfHo04Pg7b4kGe8mj3Q/s1600/IMG_20180724_193011.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipc0cW9UzcIPwHpzgqPdu3g6fUh5ERZcyXYPzt71aDvU4pp_Ln-Yw9Q9HA9QEiKY3spiaLrf9NUdifwAgnBJiWB4sL-6qljwH202VahpxNt1rOAJy4XVLgDf19dfHo04Pg7b4kGe8mj3Q/s640/IMG_20180724_193011.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Ze względu na pęknięcie szwa w dniu dzisiejszym zareklamowałem buty w sklepie. Otrzymałem nową parę. W międzyczasie producent z pewnością zaimpregnował skórzane boki butów, do wysokości ok. 3 cm nad stykiem z podeszwą. Zmiana zdecydowanie na plus. Podeszwa również wydaje się trochę twardsza. Za to cenię decathlon i jego podejście do reklamacji. Zobaczymy jak nowa para sprawdzi się w praktyce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOKOihKmTK-v_-2F53exF4iJdAwSqJIYC9PhB0rkJm0SFGNCWBTidQAVyCKDisvZcqjy6XQUqnGe5zPgtVWKVfyqph9wXQjhOf_HyGFY_88ed_hFJYTgnNdZWkU1ZRhiWbFf_gMQdcrw0/s1600/IMG_20180725_184706.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOKOihKmTK-v_-2F53exF4iJdAwSqJIYC9PhB0rkJm0SFGNCWBTidQAVyCKDisvZcqjy6XQUqnGe5zPgtVWKVfyqph9wXQjhOf_HyGFY_88ed_hFJYTgnNdZWkU1ZRhiWbFf_gMQdcrw0/s640/IMG_20180725_184706.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuafzqHY7rddoLLQPtZwbRXSCLHXD_xkFCfMYBMd9bzUkKUbKwl0tcdtTTwy_pB_wInzHEUb0UNgmqstIXEtMYrQ0YV4F4Maqf3VJnLkeNPDKzO2Lb_DcpqJi0LrPNt9pA0rl0U3vIXOw/s1600/IMG_20180725_184719.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuafzqHY7rddoLLQPtZwbRXSCLHXD_xkFCfMYBMd9bzUkKUbKwl0tcdtTTwy_pB_wInzHEUb0UNgmqstIXEtMYrQ0YV4F4Maqf3VJnLkeNPDKzO2Lb_DcpqJi0LrPNt9pA0rl0U3vIXOw/s640/IMG_20180725_184719.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując Quechua NH500 to dobre buty za śmieszna cenę. W kwocie 150 zł wprost nie sposób znaleźć niczego tak trwałego, uniwersalnego i co więcej - skórzanego. Stosunek ceny do jakości jest nie tylko dobry, ale rewelacyjny. Co prawda osoby poszukujące precyzyjnych butów podejściowych na ambitne przejścia nie będą z nich usatysfakcjonowane, jednak turyści i którzy nie chcą płacić za przejściówki dużych pieniędzy, a chciałyby otrzymać relatywnie dobre, uniwersalne buty "do wszystkiego", będą zadowolone. Ja, dokonując zakupu Quechua NH500 otrzymałem dokładnie to, czego potrzebowałem i tym faktem jestem przede wszystkim usatysfakcjonowany. Jeżeli ktoś kupując buty przejawia motywację zbliżoną do mnie, z czystym sercem polecam te obuwie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Konstrukcja – 3/5</div>
<div style="text-align: justify;">
Funkcjonalność – 4/5</div>
<div style="text-align: justify;">
Wygoda – 4/5</div>
<div style="text-align: justify;">
Wykonanie – 5/5</div>
<div style="text-align: justify;">
Trwałość/Niezwodność - 5/5</div>
<div>
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-20108153267219560562018-07-10T13:48:00.000-07:002018-07-10T13:48:00.697-07:00Pośrednia Grań - 2441 m npm - relacja, opis, Wielka Korona Tatr <div style="text-align: justify;">
W czerwcu 2018 roku, na mojej liście pt Wielka Korona Tatr pozostały tylko dwie pozycje - Pośrednia Grań i Sławkowski Szczyt. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze w maju zaplanowałem wolne weekendy tak, aby sprawnie ogarnąć przedsięwzięcie i zamknąć temat. Na pierwszy ogień poszła Pośrednia, którą mimo wszystko chciałem zrobić jakąś ciekawą drogą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
17 czerwca wyjechaliśmy wraz z Januszem i Robertem z Krakowa o 2:30 rano. Było ciepło i pogoda, która od tygodnia zmieniała się jak w kalejdoskopie, wreszcie się ustabilizowała. Zapowiadano słońce rano, zachmurzenie od południa i co najważniejsze brak deszczu. Super.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDSxYxjguh5_fb3b5CpBq_XCtoQyRMmFb50ymPo9wXTRarkkMokj298zeYciwhdIy6qKadSG6Fcwh6MDARX77sdW2w3qQRk6jx1SDk0XTInARzfCR4Uym7yYOwQ958m1hUhGEH-V9l8gs/s1600/GOPR3681.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDSxYxjguh5_fb3b5CpBq_XCtoQyRMmFb50ymPo9wXTRarkkMokj298zeYciwhdIy6qKadSG6Fcwh6MDARX77sdW2w3qQRk6jx1SDk0XTInARzfCR4Uym7yYOwQ958m1hUhGEH-V9l8gs/s640/GOPR3681.JPG" width="640" /></a>W drodze z Krakowa na Słowację poruszaliśmy się bardzo sprawnie, by po około dwóch godzinach jazdy znaleźć się w Starym Smokovcu. Na parkingu stało już parę samochodów i kilku turystów szykowało się do wyjścia. Po szybkim przepaku ruszyliśmy w stronę Hrebenioka. Było relatywnie ciepło i trochę wietrznie. Droga na wzgórze upłynęła bardzo sprawnie. Dziwiliśmy się, jak to zazwyczaj na Hrebeniok wchodzi się błyskawicznie, zaś zejście trwa wieki. Analogicznie, w mgnieniu oka wdrapaliśmy się do schroniska Zamkovskego i wyżej w Dolinę Małej Zimnej Wody. Obserwowaliśmy przy tym Zimnowodzką Grań, z której przejścia zrezygnowaliśmy ze względu na brak czasu oraz bujną kosówkę, gęsto zalegającą na podejściu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-2itxG-flAZk7ecfpnYBsfWH7gWx8XbpRW7Zh5oybovmThWNsFiZ30XUW7luIAs6KC9dnfYgSmw93O-hVbz9ddbgWC9KSskgtpeksC7ODXy5Zr0yQNU6Mp-HIhQ-ErXsXnrhD6Ic-i4Y/s1600/GOPR3688.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-2itxG-flAZk7ecfpnYBsfWH7gWx8XbpRW7Zh5oybovmThWNsFiZ30XUW7luIAs6KC9dnfYgSmw93O-hVbz9ddbgWC9KSskgtpeksC7ODXy5Zr0yQNU6Mp-HIhQ-ErXsXnrhD6Ic-i4Y/s640/GOPR3688.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKyO876T1BNePqIvdJRX3FCwxvXjpgrowYCxa67_zFDZKbHxKNhRg5ex_ZrHm_GO9XuWNi3nCwgON-9Sli-jM7PbhdUyQ8dz7hURuGVJDzurLtXMBdwjyV4treHtG8J-62COeD7K7dBHM/s1600/GOPR3701.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKyO876T1BNePqIvdJRX3FCwxvXjpgrowYCxa67_zFDZKbHxKNhRg5ex_ZrHm_GO9XuWNi3nCwgON-9Sli-jM7PbhdUyQ8dz7hURuGVJDzurLtXMBdwjyV4treHtG8J-62COeD7K7dBHM/s640/GOPR3701.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipRtu5cW7Prdn_9fxIGKpTxVunEYamJUW02CdtzWnWjms7_RdQwwjmE9wpft97-kj5SEo7gnbOXYAGFMJLDUMDN56loLSc80tI219eEU6grDX3v4oPKwA_n0c-tJfZRkKh4FACiDO-MBE/s1600/GOPR3704.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipRtu5cW7Prdn_9fxIGKpTxVunEYamJUW02CdtzWnWjms7_RdQwwjmE9wpft97-kj5SEo7gnbOXYAGFMJLDUMDN56loLSc80tI219eEU6grDX3v4oPKwA_n0c-tJfZRkKh4FACiDO-MBE/s640/GOPR3704.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeHtXVPbb_k3Y3rGJ_wtV_fu1SJfGhAE3_KywcrGI_z3mdQwGqllPqiThKuCgIOoj02Rhc_tDycU2emEetJe4-GUHGae9-jxNTUX_GDuz8S4av0QPaiWN-CxH2NgK6M7B2k9fsaPd82Qo/s1600/GOPR3708.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeHtXVPbb_k3Y3rGJ_wtV_fu1SJfGhAE3_KywcrGI_z3mdQwGqllPqiThKuCgIOoj02Rhc_tDycU2emEetJe4-GUHGae9-jxNTUX_GDuz8S4av0QPaiWN-CxH2NgK6M7B2k9fsaPd82Qo/s640/GOPR3708.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poszliśmy dalej w kierunku Chaty Tery'ego, do której dotarliśmy po godz 8:00. Nie zatrzymywaliśmy się tutaj, ale po chwilowej kontemplacji Doliny Pięciu Stawów Spiskich ruszyliśmy dalej, w kierunku Lodowej Dolinki. Stamtąd prowadził wyraźny szlak na południe, kierujący się do szerszego, sypkiego żlebu, wyprowadząjego na grań Żółtej Ściany. Dominował łatwy I - kowy teren, który miejscami jednak wymagał koncentracji. Po około pół godziny dotarliśmy na grań. Gdy chłopaki zachwycali się okolicą, ja w kilka minut zdobyłem szczyt Żółtej Ściany, położony nieopodal. Po powrocie, już razem poszliśmy w drugą stronę, za ostrzem grani w kierunku ławki Dubkego. Ten fragment wycieczki bardzo mi się podobał. Grań wyglądała spektakularnie, szczególnie duże wrażenie robiły gładkie płyty Żółtej Ściany, opadające do żlebu Hurnsdorfera. Poza samym ostrzem grani, znalazły się tutaj również odcinki wspinaczkowe, które urozmaiciły wycieczkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgADywL3kSGHLP-Cn8yTe3yfEc5EqVNQSSPPoCdlcGdzJB_71tw6YlH7Bux2ocKvv9I2p1KNTZIw7eMQfMPU3gzaN79LuklzuWZ_XmW10Y9g0pYrBXfst8wdAdTVNBI57bTGwEvwdqjLeE/s1600/GOPR3710.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgADywL3kSGHLP-Cn8yTe3yfEc5EqVNQSSPPoCdlcGdzJB_71tw6YlH7Bux2ocKvv9I2p1KNTZIw7eMQfMPU3gzaN79LuklzuWZ_XmW10Y9g0pYrBXfst8wdAdTVNBI57bTGwEvwdqjLeE/s640/GOPR3710.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWm32Cg5sOHo0nFUrlm4pUVl4qJCxoANCgCU042WHJQxQRB1DBiLETkJMNgwji8Oa7W-grPUQeubGhwm1KDPuMbY82YzCZJjNf6xtKae8LE3pTBE89wZANeUdJXov6D4L_LUpuW9o87Z0/s1600/GOPR3716.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWm32Cg5sOHo0nFUrlm4pUVl4qJCxoANCgCU042WHJQxQRB1DBiLETkJMNgwji8Oa7W-grPUQeubGhwm1KDPuMbY82YzCZJjNf6xtKae8LE3pTBE89wZANeUdJXov6D4L_LUpuW9o87Z0/s640/GOPR3716.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6cclo-t9dMSUewIgsSs_T4XuCLQkvkmiePnezqooPN06hX6oLb_XUOUMhD_986XZ2n_-8ic01Q965NN2uAaqu26X2vbsZWDSsch-s8hbPIF3hSuxHNjw-00lvd7tYxLTxRMuMW6gliDQ/s1600/GOPR3721.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6cclo-t9dMSUewIgsSs_T4XuCLQkvkmiePnezqooPN06hX6oLb_XUOUMhD_986XZ2n_-8ic01Q965NN2uAaqu26X2vbsZWDSsch-s8hbPIF3hSuxHNjw-00lvd7tYxLTxRMuMW6gliDQ/s640/GOPR3721.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKF1ueSHNKffJ6oDEML99GYUGl0If3IEEinrtuvzK_3f4hKpOOjQdAlZWedKFFQ1SUNqBW7UOqn_GvZ1MEssWwA5CueiQd0DSvIn6R8pMnalp9ucDxTMQc_qb4XXFLIV4qedA4Sg4SzLs/s1600/GOPR3724.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKF1ueSHNKffJ6oDEML99GYUGl0If3IEEinrtuvzK_3f4hKpOOjQdAlZWedKFFQ1SUNqBW7UOqn_GvZ1MEssWwA5CueiQd0DSvIn6R8pMnalp9ucDxTMQc_qb4XXFLIV4qedA4Sg4SzLs/s640/GOPR3724.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IsdDsTpGHHqRJVL8b3b8duJ6R0EnyKE1576tRpZMBjcx12YbiacnUbSo-S5ynd3qD61VnGdiyrE5YpvziJBwK6eCiYd_EwnaE3GGkq2EaAUdSC7hKPxcc0cTsTmS238swtVFULExkHc/s1600/GOPR3727.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IsdDsTpGHHqRJVL8b3b8duJ6R0EnyKE1576tRpZMBjcx12YbiacnUbSo-S5ynd3qD61VnGdiyrE5YpvziJBwK6eCiYd_EwnaE3GGkq2EaAUdSC7hKPxcc0cTsTmS238swtVFULExkHc/s640/GOPR3727.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jakże niekorzystnie jednak zmienił się charakter drogi, gdy dotarliśmy już na samą ławkę Dubk'ego. Teren stał się bardzo łatwy, za to sypki i kruchy. Niemal każdy krok powodował osunięcie się o pół kroku. Dopiero po kilkudziesięciu minutach doczłapaliśmy wreszcie na miejsce, tuż poniżej Pośredniej Przełęczy. Tutaj postanowiliśmy chwilę odpocząć, którą ja wykorzystałem na wejście na Małą Pośrednią Przełęcz. Spostrzegłem przy tym, że piękna do tej pory pogoda zaczyna się psuć. W dolinach na południu zbierały się chmury, które powoli zaczęły przemieszczać się do góry, zasłaniając pobliskie szczyty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisWlpkz1bdgbX4m77CqgvQhK5rh5qsprIbicIfah4Ul7JrUP84itxjJmZ-F7P_Bi4uzqJTWTpl5gnUx8-zL4k_ZPXfbS_BbHI97z8hKzkE8OtwJr9o9J8MjML4E99hZIlxKEMUvVi-8EE/s1600/GOPR3731.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisWlpkz1bdgbX4m77CqgvQhK5rh5qsprIbicIfah4Ul7JrUP84itxjJmZ-F7P_Bi4uzqJTWTpl5gnUx8-zL4k_ZPXfbS_BbHI97z8hKzkE8OtwJr9o9J8MjML4E99hZIlxKEMUvVi-8EE/s640/GOPR3731.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQYyYUb_QEsFNODfV2VRdP4UwPhgdApRjx54DTMIUP6I0QL6JGF4xkz-cbgOHdBDwVQkCwykr2GaziVGffAOUmfQqL_JlixXQP84JuzszJeyyV4cKm5z3xuH24wgNfl0UjmSEAZxfulQ/s1600/IMG_20180617_091324.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQYyYUb_QEsFNODfV2VRdP4UwPhgdApRjx54DTMIUP6I0QL6JGF4xkz-cbgOHdBDwVQkCwykr2GaziVGffAOUmfQqL_JlixXQP84JuzszJeyyV4cKm5z3xuH24wgNfl0UjmSEAZxfulQ/s640/IMG_20180617_091324.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wróciłem do chłopaków i razem zaczęliśmy maszerować w kierunku żlebu wyprowadzającego na Wyżnią Pośrednią Przełączkę. Robert poszedł pierwszy samą rynną żlebu, ale ze względu na zalegający tam śnieg, nie była to dobra decyzja. Ja również zamierzyłem się w tym kierunku, jednak po chwili odbiłem na prawy filarek tej formacji, który wygodnie wyprowadziła nas wszystkich na przełęcz. W żlebie było bardzo krucho i z tego powodu poruszaliśmy się w niewielkich odstępach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3FNM7h0kIzFqSqw2mFQtG8RqtFjGduWplCvkBkjOFfdOMsVXY85bAxFuZBB5ZCsGxdPxbn5ad_kHQeV2uCn0Dax3TFw1Erkozav7TOdGhEBRpm_iErtBHAT8u3UyL-h6oho_h8l8VtMw/s1600/IMG_20180617_092504.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3FNM7h0kIzFqSqw2mFQtG8RqtFjGduWplCvkBkjOFfdOMsVXY85bAxFuZBB5ZCsGxdPxbn5ad_kHQeV2uCn0Dax3TFw1Erkozav7TOdGhEBRpm_iErtBHAT8u3UyL-h6oho_h8l8VtMw/s640/IMG_20180617_092504.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5N4-N7_7HSD_p593KtgnRQ5Y6vsJmX9fG4Xtw1fOgMJk-sVorUNh1GpL1smI0yMBTYf8of9E-2d6cMG8KKXeCr8VPaibNQVfFa3Gj2UMmTAVll6oz87lbmNtRJWwAO8a4DehmsLcSN3M/s1600/IMG_20180617_092704.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5N4-N7_7HSD_p593KtgnRQ5Y6vsJmX9fG4Xtw1fOgMJk-sVorUNh1GpL1smI0yMBTYf8of9E-2d6cMG8KKXeCr8VPaibNQVfFa3Gj2UMmTAVll6oz87lbmNtRJWwAO8a4DehmsLcSN3M/s640/IMG_20180617_092704.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na przełęczy poszliśmy na lewo, bezpośrednio w kierunku kopuły szczytowej Pośredniej Grani, która powoli zachodziła mgłą. Po prawej stronie, patrząc w kierunku wierzchołka, znajdował się charakterystyczny wąski komin. Na lewo od niego prowadziła właściwa droga na szczyt.</div>
<div style="text-align: justify;">
My zdecydowaliśmy, że zwiążemy się na sztywno i pójdziemy trudniejszym wariantem, jeszcze bardziej na lewo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl8N9dLO7e7_rwsi-tuB666ltnTrLvv3NIL9syseWNGGbkvFTJ3djaoOLD_ZV6RgOMUIrXNA6glpS-fjnCigXJEeDdEUCIAbsPbvPVvtdZ026Dd5WX8E-giWZQouJMUWeu6Aqpcciss3w/s1600/IMG_20180617_104227.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl8N9dLO7e7_rwsi-tuB666ltnTrLvv3NIL9syseWNGGbkvFTJ3djaoOLD_ZV6RgOMUIrXNA6glpS-fjnCigXJEeDdEUCIAbsPbvPVvtdZ026Dd5WX8E-giWZQouJMUWeu6Aqpcciss3w/s640/IMG_20180617_104227.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil9ykTxQ1zHWhMWtZYtNw7r3Hwpd6aK3WDPi5c3SBpuWrvT0tbh2aa07dgobwaNj7gpAk7qO2GsiLU-jvzxL79ZvsBy6iMrt4AjbLX5xYUC2XLOBiKHyrEeyNhicT0yjpJu9D_82ocI64/s1600/IMG_20180617_104702.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil9ykTxQ1zHWhMWtZYtNw7r3Hwpd6aK3WDPi5c3SBpuWrvT0tbh2aa07dgobwaNj7gpAk7qO2GsiLU-jvzxL79ZvsBy6iMrt4AjbLX5xYUC2XLOBiKHyrEeyNhicT0yjpJu9D_82ocI64/s640/IMG_20180617_104702.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Założyliśmy szpej, wyciągnęliśmy linę. Zacząłem prowadzenie. Przyznam, że świadomie wspinałem się trudniejszym terenem, żeby chłopaki po drodze się nie nudzili. Skała była lita, warunki bardzo dobre, asekuracja pewna. Dominował teren o trudności II z elementami, które wyceniam na III. Po jakimś czasie problematyczne stało się przesztywnienie liny, tak że stanowisko musiałem założyć po ok. 50 metrach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie wybierałem liny chłopakom. Robert szedł pierwszy, za nim Janusz, przy czym asekurowałem ich równocześnie. Chłopakom poszło dość sprawnie i szybko pokonali wyciąg.</div>
<div style="text-align: justify;">
Choć do szczytu było ju niedaleko poszliśmy na drugi wyciąg, z którego faktycznie prowadziłem ok. 20 m. Dalej już nie było potrzeby gdyż teren wypłaszczał sie przed szczytem. Około 11:00 stanęliśmy wreszcie na szczycie Pośreniej Grani - 2440 m npm. Byliśmy tam sami, zaś w międzyczasie wierzchołek zasnuł się mgłą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC4fmZCs366_wxVKHfaHHlqoolur4rhP9XKKEyUWNLMOek9JykSiqgzYw85sDN1__M3hZtGrerzGaEY9BG5Wz2mTa0kNfD1tEXA_Bp4he1vx5AX4TsV1xe5pW106boXyXPVG5Q0TdpEjI/s1600/IMG_20180617_110901.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC4fmZCs366_wxVKHfaHHlqoolur4rhP9XKKEyUWNLMOek9JykSiqgzYw85sDN1__M3hZtGrerzGaEY9BG5Wz2mTa0kNfD1tEXA_Bp4he1vx5AX4TsV1xe5pW106boXyXPVG5Q0TdpEjI/s640/IMG_20180617_110901.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHflOFxL-dhSkU7kgKwsj1iu6krdPvyEv4O4NVg-B5PLGGUwwKudSNkvmYhMlgIhdE2VTYuOguWzn1mNFAt_kOPh3PtVJXplBUXNyFMs30q9OGa88DzxGUNXCFojVzGWyvPqnxt1AXdx0/s1600/IMG_20180617_110936.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHflOFxL-dhSkU7kgKwsj1iu6krdPvyEv4O4NVg-B5PLGGUwwKudSNkvmYhMlgIhdE2VTYuOguWzn1mNFAt_kOPh3PtVJXplBUXNyFMs30q9OGa88DzxGUNXCFojVzGWyvPqnxt1AXdx0/s640/IMG_20180617_110936.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj71nCft_dF0_NYE0OBI1JYCcQ3-nDmiHPjbS_wWHumnOxLJkrEy1AuiezZuJq2jsE-YxgAb1SES096RtNXbR6mLyBq_nJB-8nButdoMEHZrfOsyi20s3HkLfPjYToD9UOp8_aEAEtkEt4/s1600/IMG_20180617_111152.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj71nCft_dF0_NYE0OBI1JYCcQ3-nDmiHPjbS_wWHumnOxLJkrEy1AuiezZuJq2jsE-YxgAb1SES096RtNXbR6mLyBq_nJB-8nButdoMEHZrfOsyi20s3HkLfPjYToD9UOp8_aEAEtkEt4/s640/IMG_20180617_111152.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3JC1FoqxX2-sCcA4b1I5FcBBm3tS8NCOdl-Hi4FsuZzTYU2X929796GcB3EVYahW0kgONoGK1MPHCIEgLJymo9SQnv2KkENd77UK-qZ5bPTcTqP_Jc3zV4Atysm_nJ4eyhpPxOV0c_-A/s1600/IMG_20180617_111239.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3JC1FoqxX2-sCcA4b1I5FcBBm3tS8NCOdl-Hi4FsuZzTYU2X929796GcB3EVYahW0kgONoGK1MPHCIEgLJymo9SQnv2KkENd77UK-qZ5bPTcTqP_Jc3zV4Atysm_nJ4eyhpPxOV0c_-A/s640/IMG_20180617_111239.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero po chwili udało się cokolwiek zobaczyć w dolinach. Chmury zalegały akurat na wysokości około 2400-2500 m npm - taki traf. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ze względu na pogodę nie zabawiliśmy na wierzchołku zbyt długo. Rozwiązaliśmy się i zaczęliśmy schodzić. Po około 40 metrach stanęliśmy na progu, gdzie zaczynał się stromy, wąski komin. Założyliśmy zjazd z jednej liny. Okazało się, że wystarczy idealnie. Zjechałem pierwszy, za mą Robert i Janusz. Po chwili spędzonej na przełęczy trzęsłem się już z zimna. Następnie czekało nas pokonanie żlebu prowadzącego na Ławkę Dubkego. Robert i Janusz postanowili zjechać, ja uznałem, że mi zimno i nie kalkuluje się to czasowo. Zacząłem schodzić i wg mnie była to dobra decyzja. Ostrożnie, ale szybko pokonałem żleb, na chłopaków czekałem 20 min. Na Ławce Dubkego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Le-b6rUejaxZ8tjT6qq1TATfo2264jtc-gz1MxxorjvdeAq06mF5M78myC2HjviHt5pgwWbxKoKtP2IRLAGH7IyY__R8NR2L_D_zlKLN8OcQLtGPQYz6rhu1-g1DpgahcQ7Lb77My88/s1600/IMG_20180617_115109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Le-b6rUejaxZ8tjT6qq1TATfo2264jtc-gz1MxxorjvdeAq06mF5M78myC2HjviHt5pgwWbxKoKtP2IRLAGH7IyY__R8NR2L_D_zlKLN8OcQLtGPQYz6rhu1-g1DpgahcQ7Lb77My88/s640/IMG_20180617_115109.jpg" width="358" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili postoju razem ruszyliśmy w dół po bardzo sypkim terenie. Kilkanaście minut później dotarliśmy już do początku grani Żółtej Ściany i płyt opadających do żlebu Hurndorfera. Tam Robert zamontował mailona, a przez niego przełożyliśmy liny 2 x 60 m. Po raz kolejny zjeżdżałem pierwszy poprawiając poplątane sznurki. Zjazd dłużył się i był trochę męczący. Zjechaliśmy na całą długość lin tj 60 metrów. Niżej już teren stawał się łatwiejszy, choć bardzo kruchy i sypki. Zwolniłem linę i zszedłem poniżej bariery skał, w obawie przed spadającymi kamieniami. Po mnie sprawnie zjechali Robert i Janusz. Ten ostatni ściągnął bez żadnych problemów linę i razem ruszyliśmy w dół. Szeroki żleb wypełniony był po brzegi małymi i dużymi kamieniami. Droga w dół była tym samym bardzo nieprzyjemna. Należało zachować szczególną uwagę, żeby nie pojechać w dół z całym ruchomym stokiem. Im niżej, tym kamienie zwiększały swój rozmiar, ale nie zamierzały się ustabilizować. Za to przynajmniej pogoda trochę się poprawiła. Gdy w okolicach zjazdu zaczęło mżyć, na dole żlebu trochę się rozpogodziło. Właściwie do samego szlaku turystycznego schodziliśmy niepewnie, powodując większe lub mniejsze lawinki kamienne. Schodziło się naprawdę nieprzyjemnie, w oczekiwaniu jak cały stok wyjedzie spod butów. Dopiero przy ścieżce trafiliśmy na pewny grunt. Tam zrobiliśmy postój na jedzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoW3eZe9KQe81EDRwrThuHTkEwuSImFu9rX36J5gQa4Gb0rB9UddYdAUmaGoa9rTdNwshyphenhyphenJ_BLVDaFEptm7uYIp2PVIZ2tDoZ6EItEvWsluM1adEFUoW1OMLWXCicZMQ_ZC4isevpFJO4/s1600/IMG_20180617_131956.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoW3eZe9KQe81EDRwrThuHTkEwuSImFu9rX36J5gQa4Gb0rB9UddYdAUmaGoa9rTdNwshyphenhyphenJ_BLVDaFEptm7uYIp2PVIZ2tDoZ6EItEvWsluM1adEFUoW1OMLWXCicZMQ_ZC4isevpFJO4/s640/IMG_20180617_131956.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1dZsxv9A5GFOwdEiYf8UJqCDF4D6ItwXd4dBAtsGQjtoq8aHc3AkT6yA7z7FmDz6OCzPG0TWnh1tOb6EE-AYM4CBi7WI7F7vv4A_-V2vz10ULhODcuGbPpstMeJx2GQLmnBRzajtUMC8/s1600/IMG_20180617_141729.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1dZsxv9A5GFOwdEiYf8UJqCDF4D6ItwXd4dBAtsGQjtoq8aHc3AkT6yA7z7FmDz6OCzPG0TWnh1tOb6EE-AYM4CBi7WI7F7vv4A_-V2vz10ULhODcuGbPpstMeJx2GQLmnBRzajtUMC8/s640/IMG_20180617_141729.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbA_Uph0eM5osCwExFUjcDxCshJo8y_CQa_GVSXBDPWOG1HPxkiPZNWLtv_gXVuRvUaUhVDFNhXvRQyxoXA678EVZyfE0p1LxfqN-sWnTT4VncfD3YVV6fkNTHNVNcRwnvnFqj_ACmhsI/s1600/IMG_20180617_142206.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbA_Uph0eM5osCwExFUjcDxCshJo8y_CQa_GVSXBDPWOG1HPxkiPZNWLtv_gXVuRvUaUhVDFNhXvRQyxoXA678EVZyfE0p1LxfqN-sWnTT4VncfD3YVV6fkNTHNVNcRwnvnFqj_ACmhsI/s640/IMG_20180617_142206.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Cr2Yk46jLUN2yv-MduEld1xLIi3EidiioLZPw7Ci8VmHJINh7zPLERoN3e6dm1ViZkK6YoRMB-Gu_3hlZKxUg6s40KK_rmKYPlDe8iURgQhdQDMW3IZRcIc3Lt85bZpvFMU0FeULqKs/s1600/IMG_20180617_142925.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Cr2Yk46jLUN2yv-MduEld1xLIi3EidiioLZPw7Ci8VmHJINh7zPLERoN3e6dm1ViZkK6YoRMB-Gu_3hlZKxUg6s40KK_rmKYPlDe8iURgQhdQDMW3IZRcIc3Lt85bZpvFMU0FeULqKs/s640/IMG_20180617_142925.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zegarek pokazywał 14:00, gdy ruszyliśmy w dół, mijając duże grupy turystów zmierzające "do" i "z" Chaty Ter'ego. Pogoda nieco się ustabilizowała, tzn. deszcz nie zaczął padać, chociaż chmury nie ustąpiły. Rozpoczęliśmy schodzić wśród turystów idących do Chaty Tery'ego. Jak błyskawicznie pokonaliśmy drogę do schroniska, tak zejście dłużyło się w nieskończoność. Chociaż szliśmy szybko, kilometrów jakoś nie ubywało. Po 16:00 dotarliśmy do Starego Smokovca i udaliśmy się w drogę do Krakowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na liście został jeden szczyt - Sławkovski. Mam nadzieję, że niebawem się z nim przywitam :)</div>
<br />
<br />to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-50138895035912000982018-07-04T15:28:00.004-07:002018-07-04T15:28:29.548-07:00Reklamacja butów - odwołanie od decyzji o nieuwzględnieniu reklamacji, wzór, co robić <div style="text-align: justify;">
Na forach i grupach biegowych coraz częściej spotykam się z problemami w przedmiocie nieuwzględnionych reklamacji, w szczególności dotyczących butów biegowych. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najczęściej sprawa wygląda tak, że kupując buty za 300 - 500 zł człowiek spodziewa się po nich czegoś więcej niż 200-300 przebiegniętych kilometrów, bądź kilka miesięcy na nogach. Zasadniczo powinny chociaż wytrzymać w przyzwoitym stanie okres gwarancji/ rękojmi za wady fizyczne tj. ok. 2 lat. W praktyce okazuje się, że mało które buty mogą dotrwać tego terminu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Następuje więc reklamacja obuwia. W tym poście pomijam wyjaśnienie jej podstaw (gwarancja/rękojmia) zaś skupiam się na samym skutku. Mianowicie - nieuwzględnieniu przez sprzedawcę/producenta. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dostajemy zawiadomienie ze sklepu o rozpatrzeniu reklamacji i decyzję - najczęściej odmowną. Czy oznacza ona, że nie mamy szans na rekompensatę bez udziału sądu? </div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Oczywiście, że mamy szanse!!!</b> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proponuję napisać odwołanie. Przy tym odnoście takiego pisma nie przywołam żadnych przepisów formalnych, gdyż żadna norma nie zawiera wymogów co do treści takiego pisma. Sprzedawca ma rozpatrzyć reklamację i teoretycznie na tym jego rola się kończy. Praktyka pokazuje jednak, że odwoływać się można i nawet trzeba, gdyż to nic nie kosztuje, a zawsze jest szansa, że przedsiębiorca zmienii decyzję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Należy również mieć na uwadze, że spora część przedsiębiorców traktuje otrzymane odwołania po macoszemu i liczy na to, że klient po odmownej decyzji "się odczepi". Tym samym nieraz samo przejawienie inicjatywy i wytknięcie kilku błędów wystarcza, żeby zmotywować sprzedawce do zajęcia się sprawą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Co możemy decyzji nieuwzględniającej reklamację zarzucić</b>:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Obojętnie od podstawy reklamacji:</div>
<div style="text-align: justify;">
- nieodniesienie się do wad wskazanych w reklamacji;</div>
<div style="text-align: justify;">
- nieprawidłową ocenę wad w kontekście wadliwego użytkowania obuwia (dla sprzedawcy czy producenta 95% wad powstaje w sposób niewłaściwego użytkowania, zaś uzasadnienia decyzji są lapidarne i absurdalne zarazem, w odwołaniu trzeba wyperswadować że np. szew nie pęka od niewłaściwego użytkowania, ale ze względu na słaby materiału użyty do jego sporządzenia;</div>
<div style="text-align: justify;">
- brak uzasadnienia nieuwzględniania wad (np pominięcie kwestii dlaczego w ocenie sprzedawcy wskazana wadę spowodowało niewłaściwe użytkowanie);</div>
<div style="text-align: justify;">
- brak kwalifikacji osoby rozpatrującej reklamację do jej rozpatrywania (czy w decyzji wskazano, że reklamację rozpoznał rzeczoznawca, czy osoba ta ma uprawnienia rzeczoznawcy majątkowego, czy osoba podpisana na decyzji ma uprawnienia rzeczoznawcy);</div>
<div style="text-align: justify;">
- brak wskazania kto rozpatrywał reklamację, brak podpisu;</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Przy podstawie z rękojmi za wady fizyczne rzeczy sprzedanej:</div>
<div style="text-align: justify;">
- niewykazanie, że wada powstała z winy użytkownika, pomimo jej zgłoszenia w terminie roku od zakupu butów (jeżeli w ww. terminie zgłoszono reklamację, to przedsiębiorca ma obowiązek wykazać, że wada powstała z winy użytkowania, gdyż w innym przypadku obciąża go domniemanie istnienia wady w chwili zakupu);</div>
<div style="text-align: justify;">
- decyzja wydana po upływie 14 dni od zgłoszenia reklamacji (w takim przypadku uznaje się, że reklamacja została uwzględniona - zdarza się to rzadko, gdyż przedsiębiorcy zazwyczaj trzymają się tego terminu).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poniżej przesyłam natomiast oręże do walki z decyzją - wzór przykładowego odwołania od decyzji o nieuwzględnieniu reklamacji butów Asics (dodam, iż odwołanie to było skuteczne i ostatecznie reklamację uwzględniono). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><b>WZÓR</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
.............. (miejscowość, data)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Odwołujący: </b><span style="white-space: pre;"> </span> Tomasz Duda, ul. ......................................... (adres)</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dotyczy: </b><span style="white-space: pre;"> </span>................... (model butów) (reklamacja nr ...........................)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>ODWOŁANIE</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Działając imieniem własnym wnoszę odwołanie od decyzji z dnia .............................. roku zarzucając jej niezgodność z art. 5562 k.c. (domniemanie istnienia wady w chwili zakupu) , brak należytego uzasadnienia oraz wydanie jej przez osobę nieposiadającą kwalifikacji do dokonywania oceny zużycia obuwia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z uwagi na powyższe wnoszę o zmianę zaskarżonej decyzji i uwzględnienie reklamacji poprzez zwrot ceny wadliwego obuwia, ewentualnie wymianę wadliwego obuwia na nowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>UZASADNIENIE</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W pierwszej kolejności wskazuję, że zaskarżona decyzja sprzeczna jest z art. 5562 k.c., który stanowi, iż: <i>„Jeżeli kupującym jest konsument, a wada fizyczna została stwierdzona przed upływem roku od dnia wydania rzeczy sprzedanej, domniemywa się, że wada lub jej przyczyna istniała w chwili przejścia niebezpieczeństwa na kupującego.”</i> W przedmiotowej sprawie obuwie zostało kupione w dniu ............................... roku, podczas gdy wada powstała w dniu ............................ roku, więc w czasie trwania powyższego domniemania. Mając na uwadze powyższe wskazuję iż to Państwa jako sprzedawcę obciąża ciężar dowodu, zgodnie z art. 6 k.c., wykazania, iż wada powstała w sposób mechaniczny. Przy tym podkreślam, iż zupełnie bezzasadnym jest próba wykazania tej okoliczności wyłącznie twierdzeniami pracownika strony, jakie poczyniono w Zaskarżonej Decyzji. Twierdzenia mają bowiem analogiczną wartość, co twierdzenia konsumenta wskazującego, że towar jest wadliwy. Konkludując wskazany zarzut podkreślam, iż twierdzenia jakoby wada miała powstać w wyniku niewłaściwego użytkowania obuwia winny zostać wykazane opinią niezależnego podmiotu profesjonalnego - rzeczoznawcy majątkowego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym samym wskazuję na koleją wadę decyzji jaką jest wydanie jej przez osobę niemającą stosownych kwalifikacji do oceny zgłoszonej wady, czy orzekania o prawidłowości użytkowania obuwia. Zaskarżona decyzja zawiera twierdzenia podmiotu nieznanego, którego danych nie można nawet zidentyfikować, gdyż nie złożył on stosownego podpisu ani nie wykazał swoich uprawnień do wydawania opinii w przedmiocie przyczyny powstania wady. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W oderwaniu od powyższego, odnosząc się do uzasadnienia zaskarżonej decyzji, nie uwzględnia ono rzeczywistej wady obuwia, która ewidentnie wynika z jego wadliwej produkcji. Obuwie było użytkowane wyłącznie w terenie miejskim na utwardzonej nawierzchni asfaltowej. Podkreśla to choćby stan bieżnika obuwia oraz niewielkie zużycie jego wierzchniej części. Reklamowane pęknięcie szwa z przodu prawego buta podkreśla fakt istnienia wady produkcyjnej, która ujawniła się w wyniku użytkowania obuwia. Szew pękł bowiem równomiernie, na odcinku kilku centymetrów, a nić nie została przerwana. Ewidentnie wyklucza to argumentację, iż wada ma charakter mechaniczny i powstała w wyniku zaczepienia obuwiem o wystający element otoczenia. Takie twierdzenie jest zupełnie nieracjonalnie. Z uwagi na grubość nici oraz prędkość biegu, jeżeli rozprucie powstało by w wyniku zaczepienia o jakikolwiek przedmiot, nić niewątpliwie zostałaby przerwana, a w bucie powstałyby szarpane ślady wskazanego zniszczenia. Oczywistym jest, iż powyższe przesłanki nie występują w przedmiotowej sprawie, a tym samym argumentacja Państwa jest zupełnie bezzasadna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ponadto nadmieniam, iż powszechnie wiadomym jest, że wszelkie rozprucia szwów cholewki uznawane są przez rzeczoznawców jednoznacznie jako wada towaru i pokłosie błędu produkcyjnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wskazuję również i przedmiotowe odwołanie zmierza do rozwiązania sprawy drogą polubowną. Odmowa uwzględnienia roszczeń zaktualizuje uprawnienie do wystąpienia na drogę sądową i dochodzenia zapłaty w drodze postępowania cywilnego. W takim wypadku, wobec oczywistej zasadności stanowiska konsumenta będą Państwo obciążeni dodatkowymi kosztami procesu, w tym zastępstwa procesowego oraz kosztami biegłego sądowego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Imieniem własnym – .....................</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli odwołanie nie zostanie uwzględnione, polecam udać się do powiatowego/miejskiego rzecznika praw konsumentów. Jego pracownicy zajmują się podobnymi sprawami na co dzień i z pewnością pomogą w rozwiązaniu problemów. Często zdarza się, że na widok pisma od Rzecznika Praw Konsumenta przedsiębiorcy również zmieniają decyzje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wskazuję również, iż ten post nie jest poradą prawną. Każda sprawa jest indywidualna i nie gwarantuję, że pismo sporządzone wg. wzoru odniesie przewidywany skutek. W razie potrzeby bardziej wnikliwej analizy tematu radzę skorzystać z usług radcy prawnego/adwokata.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam </div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-39331517844030003462018-06-27T08:04:00.000-07:002018-06-27T08:04:45.664-07:00Staff (2217 m npm) drogą Staffkamin IV - opis drogi, relacja <div style="text-align: justify;">
W długi weekend Bożociałowy wybrałem się do Austrii. Celem miało być zwiedzanie atrakcji Karyntii z elementami wspinaczkowymi. Bazę do wypadów w góry urządziliśmy w Seeboden i w tamtych okolicach działaliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed wyjazdem Austria była mi zupełnie obca, jednak miałem świadomość, że w kontekście wspinaczki najczęściej jeździ się tam na via ferraty i drogi wielowyciągowe. Postanowiłem spróbować jednego i drugiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy ogień poszła droga wspinaczkowa Staffkamin, wyprowadzająca na szczyt Staff (22217 m npm), znajdujący się nieopodal Seeboden, a geograficznie zlokalizowany w Dolomitach Lienzkich. Droga o trudności IV, z większością miejsc za III + wydawała się dobrą opcją dla mnie i Anity, do nabycia doświadczenia i obycia z prawdziwym górskim wspinaniem. W szczególności, że na topo naliczyłem całe 9 wyciągów, zaś droga wyprowadzała niemal bezpośrednio na szczyt. Można było więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - wejść na szczyt i przejść drogę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbfSuWb3YbATHK-WkBk7r4ZZ98UJc3LdRAVb6G49SRQvAYQaV3tE9H6myz_x0uUV3fFq7Whm_1PFPw2FXMBEBFYBNaDaCwKBBzR66PeaafeGtuQFm7VKf17SA6vvaG2Tx9JisZaBG0GE4/s1600/staffkamin_staff_klettern_topo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="966" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbfSuWb3YbATHK-WkBk7r4ZZ98UJc3LdRAVb6G49SRQvAYQaV3tE9H6myz_x0uUV3fFq7Whm_1PFPw2FXMBEBFYBNaDaCwKBBzR66PeaafeGtuQFm7VKf17SA6vvaG2Tx9JisZaBG0GE4/s640/staffkamin_staff_klettern_topo.jpg" width="386" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">topo, źródłó http://www.bergsteigen.com/klettern/kaernten/gailtaler-alpen-lienzer-dolomiten/staffkamin</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, iż do Austrii i Seeboden jechaliśmy od południowego wschodu, w kierunku Gratz, drogę na Staff postanowiliśmy zaliczyć, jako pierwszy punkt wyjazdu. W tym celu zjechaliśmy z autostrady przed miastem Spital i skierowaliśmy się drogami lokalnymi do miejscowości Zlan. Stamtąd zamiast jechać dalej ulicami skierowaliśmy się na Goldeck Panoramastrasse, która miała prowadzić na parking, położony poniżej szczytu Goldeck. Na mapie google zaznaczona ona była jako szlak turystyczny, zaś w praktyce okazało się, że droga jest znacznie szersza, niż ulice miejscowości Zlan. Po dotarciu powyżej zabudowań naszym oczom ukazała się bramka, informująca, że wjazd kosztuje 14 euro od samochodu - drogo jak na zwykły przejazd drogą. Na szczęście okazało się również, że przed sezonem w budkach nikt nie siedzi i możemy oszczędzić ww. kwotę. Goldeck Panoramastrasse na mnie nie zrobiła oszałamiającego wrażenia, jak na drogę, za którą trzeba płacić. Bodajże 8-10 ostrych zakrętów, wjazd na 1900 m npm i znaleźliśmy się na parkingu wśród kilku innych samochodów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiafl3ucah5qxdsoXOjmgA7aDd4WoSY45WoXKmzkUD3hOFLixFZC-47Olefhre0uzwzKcbnOoNjXFASJBJEn2Y7YK69aKPJMGinhFtcr7DJkt3ckW6wN_NVTEm3-f1Ahl0NZwBJ_ibTXWw/s1600/GOPR3431.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiafl3ucah5qxdsoXOjmgA7aDd4WoSY45WoXKmzkUD3hOFLixFZC-47Olefhre0uzwzKcbnOoNjXFASJBJEn2Y7YK69aKPJMGinhFtcr7DJkt3ckW6wN_NVTEm3-f1Ahl0NZwBJ_ibTXWw/s640/GOPR3431.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, iż jechaliśmy całą noc, kilkanaście minut zeszło na ogarnięcie i jedzenie, po czym ruszamy w drogę. Już z oddali widoczny był piękny masyw Staff, na którym wyraźnie było widać rzeczony komin. Podejście do niego jednak trochę trwało i wbrew pozorom okazało się bardzo męczące. Najpierw schodziliśmy do wys. 1700 m npm, a następnie wspinaliśmy się do góry. Aby podejść pod samą ścianę, za przełęczą oderwaliśmy się od szlaku i weszliśmy do lasu, na podejście. Niestety wokół było tyle ścieżek, że nie znaleźliśmy właściwej. Na chybił-trafił podeszliśmy do góry, do podstawy rozległego piarżyska. Tutaj też nie było prosto. Główna ścieżka prowadziła trawersem, zaś pod komin nie prowadziła wyraźna droga. Musieliśmy iść wprost przez piargi, co kosztowało nas naprawdę dużo zachodu. Takiego sypkiego terenu nie widziałem nigdy w życiu. Krok w przód, pół kroku w tył - tak wyglądało całe podejście. W takich warunkach dojście do śniegu oddzielającego nas od ściany powitaliśmy z ulgą. Należało wejść na zlodowaciałą skarpę, następnie pokonać szczelinę brzeżną i już witała nas tabliczka z początkiem drogi.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqtjoIKyjosAeijcvl4nMyBjxMkrHsTO4sLWGBu43gZi7Tb3ngtjSpgl8f_Zjy1VrXNMEbjx57GMre5p1KuB0F8N3LYkZ5QE1O2tLSbzf_b3WzSLUpgUe2bdQosKyyGg243fxSwKyTsGI/s1600/GOPR3436.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqtjoIKyjosAeijcvl4nMyBjxMkrHsTO4sLWGBu43gZi7Tb3ngtjSpgl8f_Zjy1VrXNMEbjx57GMre5p1KuB0F8N3LYkZ5QE1O2tLSbzf_b3WzSLUpgUe2bdQosKyyGg243fxSwKyTsGI/s640/GOPR3436.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Komin zaznaczony na czerwono</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJMs9bgtTpLXoZdOQq-gp1lBQzZb80x1CwBVjeyTYe6DJT6ba15uOWQLVvcVlCB7yX2JAnELMOU0pHLjBGYsSap3eIqSjruVH8NIsTEEMYsgZ0FkDlVhL9aJJauL7yBlkmaix1AhxuAs8/s1600/GOPR3448.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJMs9bgtTpLXoZdOQq-gp1lBQzZb80x1CwBVjeyTYe6DJT6ba15uOWQLVvcVlCB7yX2JAnELMOU0pHLjBGYsSap3eIqSjruVH8NIsTEEMYsgZ0FkDlVhL9aJJauL7yBlkmaix1AhxuAs8/s640/GOPR3448.JPG" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0ptGsA1BTzWxvempGQ2KuNYaTngI-ph1_gkemjaZf6Knwf7Bamv1LZiYlYiW_fGbgMTRxc7ZxIRAOd9ZZQYF4Hq5iW15_zCqchKMQMUHAY_IVmtpjb0NzD-yN7s5Qp53WfibZuLdjvW4/s1600/GOPR3450.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0ptGsA1BTzWxvempGQ2KuNYaTngI-ph1_gkemjaZf6Knwf7Bamv1LZiYlYiW_fGbgMTRxc7ZxIRAOd9ZZQYF4Hq5iW15_zCqchKMQMUHAY_IVmtpjb0NzD-yN7s5Qp53WfibZuLdjvW4/s640/GOPR3450.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNrl_X4U_iqOcwDoltb13OXUbEcRV1vHgPvE3gNbGafET3oxLzlneSHpmpRkPxH89ZeuRz68xtUf17Edxm_-CM61NHfYo17cue2J1lKSioEg4DG7vUoqq5oWw6IQT5b2JAKOuBG8M6D_w/s1600/GOPR3455.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNrl_X4U_iqOcwDoltb13OXUbEcRV1vHgPvE3gNbGafET3oxLzlneSHpmpRkPxH89ZeuRz68xtUf17Edxm_-CM61NHfYo17cue2J1lKSioEg4DG7vUoqq5oWw6IQT5b2JAKOuBG8M6D_w/s640/GOPR3455.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Droga do góry wydawała się bardzo długa i zapowiadała trochę harówki ze sznurkami. Założyliśmy uprzęże, wziąłem szpej i zabrałem się do prowadzenia.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>1. </b>Pierwszy wyciąg za IV, 35 metrowy - tylko w jednym miejscu był trudniejszy i wymagał wysiłku. Kończył się stanowiskiem na niewielkiej półce po lewej stronie komina, który tutaj rozpoczynał swój bieg. Za moją namową Anita poszła pierwszy wyciąg w butach podejściowych i miała lekki problem z przejściem miejsca za IV. Po chwili zastanowienia poradziła sobie z trudnościami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6qH8XNtX4bC6xfPJWOYjX_P6E3LpX9F9hXZsYny6NND01VF6gYhjhyphenhyphenWc69mYVcKBECeTtwtWT7KNPwhsYz_e6Yj9q0VG6EWgXD-nVms9L8u9xDwyhjvCUcwxQWQLpUwebU6W7cirPEi0/s1600/GOPR3461.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6qH8XNtX4bC6xfPJWOYjX_P6E3LpX9F9hXZsYny6NND01VF6gYhjhyphenhyphenWc69mYVcKBECeTtwtWT7KNPwhsYz_e6Yj9q0VG6EWgXD-nVms9L8u9xDwyhjvCUcwxQWQLpUwebU6W7cirPEi0/s640/GOPR3461.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-j8Wh8Z22c7fQtoZbv2_Ce5mgLjwvMy8y8PviS7Ki2ooGu5alFY11aGyl8rdX26eSBzBooGigpRhN84kWf6T2_gvWojhxpkWoavc_zNzMFLhdrLZBXGGHPIFihOA8rr0rTn7S44citSg/s1600/GOPR3469.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-j8Wh8Z22c7fQtoZbv2_Ce5mgLjwvMy8y8PviS7Ki2ooGu5alFY11aGyl8rdX26eSBzBooGigpRhN84kWf6T2_gvWojhxpkWoavc_zNzMFLhdrLZBXGGHPIFihOA8rr0rTn7S44citSg/s640/GOPR3469.JPG" width="480" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>2. </b>Drugi wyciąg za III, ok 40 m, prowadził prawą stroną stroną ściany komina łatwym ale kruchym terenem i kończył się również na dużej i wygodnej półce w samym kominie. Gdy dotarłem na miejsce i założyłem auto z góry zaczęły lecieć kamienie, który jednak nikomu krzywdy nie zrobiły. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSPrZgzZS8PGmZn9nIvTwRB7D5_y5WAR4_EKegnKqdmuLa_IUg1gUOUUx7BwF-pWbJ3ebz880y2EQnzTuDYxY_OEeghJEvnrN34ntTYOFzap4eSwhgJdtmXnjGZ-VAOnYcLIBOYo8J140/s1600/GOPR3471.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSPrZgzZS8PGmZn9nIvTwRB7D5_y5WAR4_EKegnKqdmuLa_IUg1gUOUUx7BwF-pWbJ3ebz880y2EQnzTuDYxY_OEeghJEvnrN34ntTYOFzap4eSwhgJdtmXnjGZ-VAOnYcLIBOYo8J140/s640/GOPR3471.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>3. </b>Trzeci wyciąg ze względu na II - kową trudność również nie sprawił mi problemów, zaś droga wiodła w pewnej odległości od samej rynny komina po prawnej ego stronie. Generalnie droga na całej długości wiedzie prawą stroną komina i jeżeli miałem wątpliwości to po prostu szukałem oczyma plakietek. Czasem nie było to łatwe, gdyż droga nie jest gęsto obita, ale generalnie udawało się. Obiektywnym niebezpieczeństwem trzeciego wyciągu były spadające kamienie. Pomimo iż spędziliśmy w okolicy niewiele czasu, kilka razy trzeba było zachować czujność, gdyż na tym etapie komin stawał się szeroki i stanowił idealny tor lotu dla kamieni. Po trzecim wyciągu niestety pojawił się również śnieg. Konkretnie pierwszy płat zalegał blisko stanowiska Wyciąg kończył się stanowiskiem z dwóch ringów połączonych łańcuchem. Problem w tym, że znajdowało się ono pół metra nad pokaźną łatą śnieżną, którą trzeba było przekroczyć. Przedłużyłem więc stanowisko taśmą 240 i z niego asekurowałem Anitę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqZaArjA9nQ2kJfzjHDfKt0eZUbulEP3ldBYkZIH3PHBGaE0sclbp35BJoBEKvn73y2gl7Tn6GvyGvL6tx1Wc_EOIMnVOhTNjB5kuS3AqB-COJ1CMWNP89m1PQWvB4iOYcJShE_m3Q83Q/s1600/IMG_20180531_132916.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqZaArjA9nQ2kJfzjHDfKt0eZUbulEP3ldBYkZIH3PHBGaE0sclbp35BJoBEKvn73y2gl7Tn6GvyGvL6tx1Wc_EOIMnVOhTNjB5kuS3AqB-COJ1CMWNP89m1PQWvB4iOYcJShE_m3Q83Q/s640/IMG_20180531_132916.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>4. </b>Czwarty wyciąg za III+ wiódł częściowo stricte kominem, w pozostałej długości zaś blisko jego szczeliny. Szczególnie nieprzyjemnym momentem było przekraczanie śniegu zalegającego w kominie w butach wspinaczkowych. Choć nietrudny okazał się całkiem długi - 45 m. Co więcej, gdy dotarłem na półkę, gdzie wg topo miało być stanowisko, na miejscu leżała kupa śniegu i brak jakiegokolwiek metalu. Stanowiska pomimo poszukiwań nie udało się znaleźć. Z ostrożności zabrałem na drogę zestaw kości ale do słownie nigdzie nie dało się ich osadzić. Chcąc - nie chcąc zrobiłem stanowisko na jednej plakietce powyżej. Anicie zeszło chwilę, zanim do mnie dotarła, jednak wyciąg pokonała relatywnie szybko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWe1ZJIFfPa-GjElNZ0u7haQFVWbrGM27jkJzBhBlZNZnq35agtVNGIo_QwQP5m19RgTFHuVwWyIkUNXI2q_1pypQTfmfMF-EjbU4zmazWiAgHD3qADwK2ToCc1TMqS50HoAalO50n0QQ/s1600/34038680_428469764293200_1047275191844995072_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWe1ZJIFfPa-GjElNZ0u7haQFVWbrGM27jkJzBhBlZNZnq35agtVNGIo_QwQP5m19RgTFHuVwWyIkUNXI2q_1pypQTfmfMF-EjbU4zmazWiAgHD3qADwK2ToCc1TMqS50HoAalO50n0QQ/s640/34038680_428469764293200_1047275191844995072_n.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na tym etapie pogoda w oddali zaczęła powoli się psuć. Według prognoz o 12:00 miał przyjść deszcz, którego pomimo 13:00 na zegarkach jeszcze nie było. Nad górami jednak kłębiły się gęste chmury zachęcając do wzmożonego wysiłku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>5. </b>Kolejny, piąty wyciąg za III pokonałem również szybko, jak poprzednie. Na drodze nie było już płatów śniegu, za to skała mniej lub bardziej lita. Dotarłem do stanowiska i rozpocząłem asekurację Anity od góry. Robiło się późno, zaś przed nami pozostały jeszcze cztery wyciągi. Postanowiłem, że zamiast do stanowiska, Anita przejdzie kilka metrów wyżej i założy od razu stanowisko do asekuracji dla mnie, następnie ja się odepnę i pójdę do góry. To kombinowanie było spowodowane faktem, że przed nami do wykonania teoretycznie pozostał 60 m wyciąg, zaś liny mieliśmy tylko 50 m. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>6,7. </b>Wskazanym zabiegiem skróciliśmy szósty, wyciąg za IV-, który skądinąd puścił szybko. Liny zaskakująco zostało dość dużo, bo około 20 metrów. Zaryzykowałem i następnie bez zakładania stanowiska przeszedłem kolejny wyciąg, czyli via ferratę, o trudności D, którą ubezpieczono kolejny odcinek ze względu na dużą kruszyznę. Faktycznie było krucho, choć postanowiłem nie pomagać sobie stalowa liną. Dosłownie na ostatnim metrze wolnej liny założyłem stanowisko zaraz za via ferratą. Liny wystarczyło. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35QucLeFah5UTfpv8qFtOIo9zMB-FReymxArotqUhkj583EcarCev3ykSIBzxK6oeYewveWQgq8Eqt38ha9wHZT1-PEjyvo8Kapjc_1GrJp5Ga7gfXpiq6-d8MhJ-voeJ6wTqlBSgJL8/s1600/IMG_20180531_140024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35QucLeFah5UTfpv8qFtOIo9zMB-FReymxArotqUhkj583EcarCev3ykSIBzxK6oeYewveWQgq8Eqt38ha9wHZT1-PEjyvo8Kapjc_1GrJp5Ga7gfXpiq6-d8MhJ-voeJ6wTqlBSgJL8/s640/IMG_20180531_140024.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1dgwZRY78sihKVTgFlIXWRPxDD1Q4AtpuD5kxGJ7HXahrVJlTRPLhs5E6F61Vg5kkHTWxg76AR14kzzujytl5aUxTezMeboGgfzM0A02x3ThP-G70wcYXe8lQIjJCzMlx-gr_oHoMFc/s1600/IMG_20180531_140600.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1dgwZRY78sihKVTgFlIXWRPxDD1Q4AtpuD5kxGJ7HXahrVJlTRPLhs5E6F61Vg5kkHTWxg76AR14kzzujytl5aUxTezMeboGgfzM0A02x3ThP-G70wcYXe8lQIjJCzMlx-gr_oHoMFc/s640/IMG_20180531_140600.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>8,9. </b>Z ostatnimi dwoma wyciągami wycenionymi odpowiednio na III- i III+ również postanowiłem zaryzykować. Teoretycznie miały łącznie 55 m długości, więc 5 metrów za dużo. Prowadząc starałem się maksymalnie wyprostować linę i uniknąć przełamania. Szedłem na prawo od zwężającego się tutaj komina trudniejszymi wariantami za IV (choć gdyby chciał he trochę obejść nie byłoby trudniej niż II / III .Minąłem jedno stanowisko po 30 metrach, ale założyłem tam jedynie przelot. Anita już jakiś czas temu informowała mnie, że jestem za połową liny. Powoli kończyły mi się również ekspresy. W górze widziałem, że wyjście już niebawem, nie byłem jednak pewien, czy liny wystarczy aby dojść do stanowiska. Ostatnie metry pokazały już duże przesztywnienie liny i dosłownie rozciąganie jej na siłę. Nie wystarczyło nawet na to, żeby wpiąć się do stanowiska, a tylko, żeby założyć przyrząd do asekuracji z góry. Sam wpiąłem auto na lonży z taśmy. Udało się. Siedziałem przy stanowisku na trawiastej półce już powyżej komina. Ze względu na długość wyciągu trochę trwało, zanim dotarła do mnie Anita. Zegarek wskazywał 15:00. Biorąc pod uwagę, że weszliśmy w ścianę ok. 10:40, droga zajęła nam 4:40 h, a nie jak w opisie 2 h. Ten czas przy 9 wyciągach jest wg mnie wykonalny tylko przy lotnej asekuracji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNP7xyPVxGqqwgHgrFcD2chX_uNmm8JkD5JxzorGFrY9TbqBPHAIXqYLi9ddr3zRhkeookfj6IuAoH-gN7Y5ChGWqaGQuId-eM7rCRcvyrqrzdP-tnotmPyZw6kXuHQ4ZxlDAC3-LQ_Uw/s1600/IMG_20180531_145007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNP7xyPVxGqqwgHgrFcD2chX_uNmm8JkD5JxzorGFrY9TbqBPHAIXqYLi9ddr3zRhkeookfj6IuAoH-gN7Y5ChGWqaGQuId-eM7rCRcvyrqrzdP-tnotmPyZw6kXuHQ4ZxlDAC3-LQ_Uw/s640/IMG_20180531_145007.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ze względu na grzmoty słyszane z oddali oraz burzowe chmury, szybko spakowaliśmy się i na lekko poszliśmy do szczytu z krzyżem położonego nieopodal. Po około dwustu metrach w poziomie i około kilkudziesięciu w pionie znaleźliśmy się na szczycie. Wokoło nie było nikogo poza nami, za to rozpościerała się wspaniała panorama okolicy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhArYk2fzQwv0iLtReEuIfnrWgnE17jepaYUsURBkzbhCmx8eJ-IryrPAe1_EYlkEkvCW9waD5okyt2tTo6zERb4j0IVvYFdJW-Pc4si2n2i9FwB0F7NFcLw0r5sueHKtRtv38xmVI7M6w/s1600/IMG_20180531_152132.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhArYk2fzQwv0iLtReEuIfnrWgnE17jepaYUsURBkzbhCmx8eJ-IryrPAe1_EYlkEkvCW9waD5okyt2tTo6zERb4j0IVvYFdJW-Pc4si2n2i9FwB0F7NFcLw0r5sueHKtRtv38xmVI7M6w/s640/IMG_20180531_152132.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWeXjhkHkThzkbzgWoJtZxncCQf9f9VccHmRx_U8YO9TwmLR9SHDPgP59cZmt0LxCsQMY4DK2T8-DKJMHaVT2UcrMWOpB5u5ZeMufP3fetUhBwJUU8d3u88rvAC08Bdb54EI7MXj99ZVs/s1600/IMG_20180531_150728.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWeXjhkHkThzkbzgWoJtZxncCQf9f9VccHmRx_U8YO9TwmLR9SHDPgP59cZmt0LxCsQMY4DK2T8-DKJMHaVT2UcrMWOpB5u5ZeMufP3fetUhBwJUU8d3u88rvAC08Bdb54EI7MXj99ZVs/s640/IMG_20180531_150728.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2dNx6mKU5F5spQ5nWy7KJO7-SAifEa9El3X5U3OTK0jjUfHcyH1VIQX7Jgn0Y330MXRWyfbVXll4byCIrffKcSWE3iXjTPSKbsBpCWjO2GC315pY_HY88XJU38IzkU4iBC6UvprR2ZQ/s1600/IMG_20180531_151749.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2dNx6mKU5F5spQ5nWy7KJO7-SAifEa9El3X5U3OTK0jjUfHcyH1VIQX7Jgn0Y330MXRWyfbVXll4byCIrffKcSWE3iXjTPSKbsBpCWjO2GC315pY_HY88XJU38IzkU4iBC6UvprR2ZQ/s640/IMG_20180531_151749.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwilowej kontemplacji otoczenia, szybko zaczęliśmy schodzić. Teoretycznie droga do samochodu miała zając 2,30 h. W praktyce zmieściliśmy się w dwóch godzinach, chociaż w międzyczasie dało o sobie znać całe zmęczenie. Jako, iż niosłem właściwie cały sprzęt i linę, po całonocnej jeździe i wspinaczce odczułem wreszcie duże znużenie. Podejście z przełęczy 1700 m npm do parkingu mocno zapadło mi w pamięć. Około 17:00 siedzieliśmy już w samochodzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglCKQjjxRqlZtgtyOT3_WF0NFlpBl1LDbfDSNGiJ-7wede3Qzq_X_ODIIS7HybT-XjbSy11jUNsKEyKZty7EUp9RGl6eWY9QfAJvG5jdHiRKeaYzY5QZlY96PAxx-VWizswyZFCr-3F8o/s1600/IMG_20180531_153007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglCKQjjxRqlZtgtyOT3_WF0NFlpBl1LDbfDSNGiJ-7wede3Qzq_X_ODIIS7HybT-XjbSy11jUNsKEyKZty7EUp9RGl6eWY9QfAJvG5jdHiRKeaYzY5QZlY96PAxx-VWizswyZFCr-3F8o/s640/IMG_20180531_153007.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słowem podsumowania wspinaczki, w mojej ocenie staffkamin jest bardzo dobra droga na rozpoczęcie wspinania w górach. W szczególności liczba wyciągów daje pojęcie o tym, jak ważne są umiejętności szybkiego operowania sprzętem i szybkość na ścianie. Droga o trudności IV, choć wskazana "czwórkę" czułem tylko na pierwszym wyciągu i na ostatnich, które sztucznie sobie utrudniłem. Zdecydowanie polecam wziąć 12 ekspresów, a nie 6, jak polecają niektórzy. Lina 50 m dała radę i przy odrobinie kombinatoryki wystarczyła. Trzeba przygotować się na odrobinę kruszyzny, która jednak nie przeszkadza przy wspinaniu. Myślę, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby w ścianie było kilka zespołów. wtedy byłoby już niebezpiecznie. </div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-46910204798162782232018-06-17T12:19:00.000-07:002018-06-18T09:23:48.176-07:00Mandat za brak odblasku - przyjmować czy nie - moje perypetie<div style="text-align: justify;">
Jak powszechnie wiadomo, od dnia 31 sierpnia 2014 roku w życie wszedł szereg zmian w przepisach, mający na celu a praktyce usankcjonowanie posiadanie przez pieszego poruszającego się po zmroku elementu odblaskowego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, iż temat jako pieszego - biegacza i turysty żywo mnie dotyczy - zawsze starałem się "mieć z tyłu głowy" myśl, że biegając wieczorem poza terenem zabudowanym warto mieć przy sobie odblask, czy światło. W mieście nie am tego problemu, gdyż teren wszędzie jest oświetlony, na wsi już bardziej. Przez ostatnie trzy i pół roku moje wieczorne bieganie odbywało się bez konfliktu z prawem - zawsze miałem przy sobie co świecącego. Do czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W lutym 2018 roku podczas jednego wieczornego biegu z psem zapomniałem zabrać ze sobą opaski odblaskowej. Od tego zaczęły się problemy, gdyż w połowie trasy latarka z która biegłem również odmówiła mi posłuszeństwa. Z pozoru ciągle mogło się udać, gdyż moja trasa prowadziła w większości polnymi i szutrowymi drogami, jednak na odcinku około 200 m przebiegała przez nieoświetlony odcinek drogi krajowej. Jak się domyślacie, na tym odcinku zatrzymała mnie policja...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Panowie byli niemili i tłumaczenie nic nie dało. Także wskazywanie na niedziałającą latarkę nic tu nie zmieniło. Ewidentnie chcieli mi wlepić mandat i zaproponowali 100 zł. Nie spieszyłem się z odpowiedzią, poprosiłem o podstawę prawną, sprawdziłem, przemyślałem i kilkanaście minut później przyjąłem. Czy słusznie? Czy opłacało mi się przyjmować mandat, czy nie?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghFuqVX9yEt_SbHpCQRerDj3PmzlQLQdauPK8pcCl7AExSqxWmDasxeLc5ByljKBgAvs6Akd4u3dEWvdWmxeckd3FL_zYXOYm9weXlg87pi7Yw7OTJS7xC3qawBrx97PJcgfujrJcYRj4/s1600/IMG_20180613_174208.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghFuqVX9yEt_SbHpCQRerDj3PmzlQLQdauPK8pcCl7AExSqxWmDasxeLc5ByljKBgAvs6Akd4u3dEWvdWmxeckd3FL_zYXOYm9weXlg87pi7Yw7OTJS7xC3qawBrx97PJcgfujrJcYRj4/s640/IMG_20180613_174208.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na swoim przykładzie, mając na względzie wykonywany zawód, postaram się Wam wyjaśnić problem. Niestety, dopiero po fakcie postanowiłem zagłębić się w temat. Mam nadzieję, że moje doświadczenia Wam pomogą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznijmy od rzeczy nudnych- podstawa prawna. Zgodnie z art. 11 ust 4a ustawy prawo o ruchu drogowym: <b>pieszy poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli więc jesteś pieszym, poruszasz się po zmierzchu, poza terenem zabudowanym musisz mieć odblask. I to nie jakikolwiek, ale używany w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu. Co znaczy termin: <i>"w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu"</i> niestety nie da się zdefiniować. W praktyce zapewne należy to tłumaczyć, że przejeżdżający obok policjant ma widzieć, że posiadasz odblask. Jeżeli zobaczy pieszego bez odblasku i się zatrzyma to już będzie Ci chciał wlepić mandat, nawet gdy masz odblask ale go nie widać. Jeżeli faktycznie masz odblask, ale np był on zakryty odzieżą, to mandatu nie przyjmuj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z powołanego przepisu wynikają <b>wyłączenia</b>, tj., sytuacje kiedy nie musisz posiadać odblasku:</div>
<div style="text-align: justify;">
- jeżeli nie poruszasz się po drodze </div>
<div style="text-align: justify;">
(jednakże pamiętaj jaka jest definicja drogi z ww. ustawy - art. 2 pkt. 1 - droga - wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt , czyli jeżeli poruszasz się poboczem poza jezdnią to musisz posiadać odblask);</div>
<div style="text-align: justify;">
- poruszasz się w terenie zabudowanym (pomiędzy białymi znakami z czarną zabudową - wyznaczającymi teren zabudowany);</div>
<div style="text-align: justify;">
- poruszasz się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku;</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz przejdźmy do sankcji. Zgodnie z art. 97 ustawy kodeks wykroczeń uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie podlega karze grzywny do 3000 złotych albo karze nagany. Oczywiście kwota 3000 zł to maksymalna kara grzywny i w praktyce na taką sankcję nie ma co "liczyć". To także kwota, ktora aktualizuje się w postępowaniu przed sądem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W postępowaniu tzw. mandatowym na podstawie art. 96 par. 1 z zasady maksymalna kwotą jest 500 zł. Jednak w przypadku omawianego wykroczenia sankcja nie będzie tka dotkliwa gdyż zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 9 kwietnia 2015 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń (tzw. taryfikator mandatów) Niestosowanie się do obowiązku używania elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu drogowego przez pieszego poruszającego się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub chodniku sankcjonowane jest grzywną do 100 zł . </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z powyższego wynika, że <b>najwyższy mandat, jaki możemy otrzymać za brak odblasku to 100 zł</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz kwestia najważniejsza - <b>czy przyjąć mandat, czy nie</b>? Nie przyjmowałbym mandatu, gdy wystąpi co najmniej jedna z poniższych sytuacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
- mieliśmy odblask, który może być widoczny dla innych uczestników ruchu (tzn. faktycznie ma właściwości odblaskowe, <b>UWAGA</b> - niektóre farby odblaskowe po kilku latach tracą takie właściwości oraz gdy odblask nie jest rozmiarów faktycznie minimalnych, które sprawiają, że go nie widać - w tym celu przed przyjęciem mandatu nawet jeśli faktycznie nie posiadamy opaski, to polecam przyjrzeć się elementom odzieży - w dużej ilości przypadków producenci odzieży biegowej umieszczają w niej elementy odblaskowe, których istnienia nieraz nie jesteśmy nawet świadomi. Jeżeli policjant mówi, ze w jego ocenie odblask nie spełnia swoich właściwości, a Ty widzisz, że odbija światło, to w ewentualnym procesie koniecznym będzie powołanie biegłego do oceny tej okoliczności. </div>
<div style="text-align: justify;">
- poruszasz się w terenie zabudowanym (w granicach określonych znakami);</div>
<div style="text-align: justify;">
- poruszasz się po chodniku nawet poza terenem zabudowanym - nie dajcie sobie wtedy wmówić, że należy Wam się mandat. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy macie wątpliwość co do niektórych okoliczności, ale widzicie szansę na obronę, można odmówić przyjęcia mandatu jeżeli zatrzymano Was blisko miejsca faktycznego zamieszkania. Musicie wziąć pod uwagę, że czeka Was co najmniej jedna wizyta w Sądzie, zaś sprawa będzie rozpatrywana przed sądem właściwym miejscowo według miejsca popełnienia wykroczenia (tj.tam gdzie was zatrzymano). Jeżeli koszt dojazdu na rozprawę przewyższa koszty mandatu, to trzeba zważyć, czy interes nam się kalkuluje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co prawda zgodnie z art. 119 § 2. ustawy o postępowaniu w sprawach o wykroczenia w razie uniewinnienia obwinionego lub umorzenia postępowania koszty postępowania ponosi:</div>
<div style="text-align: justify;">
1) w sprawie, w której wniosek o ukaranie złożył oskarżyciel publiczny - odpowiednio Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego, z wyjątkiem należności z tytułu udziału adwokata lub radcy prawnego w charakterze pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego. Jednakże koszty zwrócone od Skarbu Państwa nawet przy ewentualnej wygranej mogą być mało satysfakcjonujące. Koszty dojazdu bowiem ograniczone są do kosztów przejazdu środkiem transportu masowego (koleją, autobusem itp.) w klasie najniższej, w braku zaś takiego środka – koszty przejazdu najtańszym z dostępnych środków lokomocji, zaś koszty ustanowienia obrońcy z wyboru ograniczają ryczałtowe tzw. stawki adwokacko-radcowskie z rozporządzeń. Aktualnie stawka adwokata i radcy prawnego przed sądem rejonowym w postępowaniu w sprawach o wykroczenia to 360 zł, zaś za te pieniądze najprawdopodobniej nie uda się znaleźć obrońcy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba więc kalkulować, czy interes się nam opłaca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak było w moim przypadku, dlaczego przyjąłem mandat w stawce maksymalnej? Bo mi się interes nie kalkulował. Osobiście lubię chodzić do sądu i bywam tam kilka razy w tygodniu. Niestety odblasku nie miałem, zaś zatrzymanie nastąpiło 100 km od mojego miejsca zamieszkania i same dojazdu na jedną rozprawę to koszt ponad połowę mandatu. Moja gra toczyłaby się max o 50 zł, zaś ze względu na brak konkretnych argumentów, szanse na powodzenie były niewielkie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednakże osobom potencjalnie zatrzymanym ze względu na brak elementu odblaskowego polecam spokojna ocenę i kalkulację. Policjanci oczywiście będą zawsze się spieszyć i poganiać, żeby mandat przyjąć. Polecam stanowczo powiedzieć im prost, że potrzebujecie trochę czasu do namysłu, a 100 zł to jednak pieniądze i taką lekka ręką się ich nie wydaje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponadto polecam negocjacje. Mając na względzie art. 41 kodeksu wykroczeń, <b>w stosunku do sprawcy czynu można poprzestać na zastosowaniu pouczenia, zwróceniu uwagi, ostrzeżeniu lub na zastosowaniu innych środków oddziaływania wychowawczego</b>. Jeżeli policjant mówi że nie może dać pouczenia, to znaczy że nie mówi Wam całej prawdy ;).<br />
<br />
Niniejszy wpis nie stanowi porady prawnej</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam</div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-72979042718526945782018-06-06T13:56:00.000-07:002018-06-06T13:56:27.522-07:00Kelnji Kiprun XT6 - test, recenzja, opinia<div style="text-align: justify;">
Zniesmaczony negatywnymi doświadczeniami z butami Adidas Kanadia 8 Trail, za namową wielu postronnych osób, skierowałem się do Decathlonu w celu zakupu nowych "kapci". Do tej pory miałem kilka zasad w przedmiocie doboru obuwia biegowego - między innymi taką, że butów do biegania z Decathlonu nie kupuję. Postanowiłem ją jednak złamać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko otrzymałem potwierdzenie uwzględnienia reklamacji Adidas Kanadia, udałem się do decathlonu i kupiłem Kalenji Kiprun XT6. Akurat były na promocji i zapłaciłem za nie 189,99 zł. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy rzut oka buty zrobiły bardzo dobre wrażenie. Przede wszystkim masywny bieżnik, w którym pokładałem wielkie nadzieje oraz solidna konstrukcja zapiętków, które bardzo dobrze trzymały stopę. W porównaniu do Adidas Kanadia, Kalenji były zdecydowanie bardziej masywne. Zwróciłem również uwagę na sznurówki - płaskie i sprawiające wrażenie solidnych. Po pierwszym założeniu butów wiedziałem, że dobrze będzie się nam współpracować, ponieważ są przeznaczone na stopę relatywnie wąską oraz dobrze trzymają piętę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze bieganie również wykazało pozytywne rezultaty - biega się wygodnie, nie ma uczucia, że but lata na nodze bądź przesuwa się (stale to uczucie towarzyszyło mi przy Cascadiach). Po pierwszym użyciu bieżnik dobrze zgryzł zarówno błoto, jak i śnieg. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przejdźmy teraz do właściwego użytkowania. Kalenji Kiprun XT6 miałem okazję użytkować przez cztery miesiące, podczas których były eksploatowane intensywnie. Zarówno na treningach jak i zawodach. Trudno oszacować, ile zrobiłem w nich kilometrów, ale podliczając, to około 600-800. Akurat zdarzyło się, że używałem ich podczas przygotowań do egzaminu radcowskiego, podczas urlopu i z racji, że biegałem wtedy dość dużo w terenie, to i butom się oberwało. Poza treningami w Kalenji Kiprun XT6 przebiegłem :</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rajd Dolnego Sanu - 110 km</div>
<div style="text-align: justify;">
- Likszor na orientację - 53 km</div>
<div style="text-align: justify;">
- Irokez rogaining - 75 km</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kierat - 108 km</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dusiołek górski - 53 km.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o wygodę butów i właściwości, to jest z nich bardzo zadowolony. Podczas żadnego biegu nie obiłem palców, nie odgniotłem stóp, nie miałem odcisków. Jedynie raz czy dwa drobne otarcia pojawiły się poniżej zewnętrznych kostek, jednak tylko w biegach 50 km i więcej. Po podklejeniu kostki taśmą kinesiotape nie było problemu. Poza tym mankamentem, w butach biegało się naprawdę komfortowo. Jeszcze raz porównując do Adidas Kanadia 8 Trail - naprawdę niebo, a ziemia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Biegałem w butach w temperaturze - 20 i + 27, a za każdym razem czułem się komfortowo. Właściwości trakcyjne również mnie nie zawiodły - buty po prostu dobrze trzymają podłoże. Przyznam, że jedynie na skalistej nawierzchni nie miałem okazji dobrze ich przetestować, jednak na mokrej skale mało który but sprawuje się stabilnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Okazało się również, że wąski kształt butów bardzo odpowiada moim stopom, zaś rozmiar jest świetnie dobrany. Nie miałem żadnych problemów z odbitymi paznokciami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dodać należy, że mimo agresywnego i głębokiego bieżnika w Kalnji Kiprun XT6 wygodnie biega się również po asfalcie. Nie zauważyłem uczucia kostki pod stopami, czy odbijania stopy na asfalcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5TkiMVnPVXfWivNaiIlDkiCgRAyjCun4nbH5n2nEwB6k8RI_ba3P7N98ZczjNgu8n5AtsnIi7jACBD-3iGuiyNL7YmYGn6mOTf_1ZXqVW1vHHBZ1hWalJQUrd3DKL80fVtHgoRWuSpM/s1600/IMG_20180312_161957.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5TkiMVnPVXfWivNaiIlDkiCgRAyjCun4nbH5n2nEwB6k8RI_ba3P7N98ZczjNgu8n5AtsnIi7jACBD-3iGuiyNL7YmYGn6mOTf_1ZXqVW1vHHBZ1hWalJQUrd3DKL80fVtHgoRWuSpM/s640/IMG_20180312_161957.jpg" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podczas testów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o trwałość butów to w tym względzie wypadły one najsłabiej. Przed pierwszym biegiem jakie w nich wykonałem - Rajdem Dolnego Samu na 100 km, nie widać było śladów zużycia. Niestety RDS dał im poważnie w kość. W prawym bucie zaczęły puszczać szwy. W kilku miejscach, przede wszystkim na zgięciu buta. Trzeba jednak zauważyć, że zużycie buta na biegu na orientację w mojej ocenie może być nawet dwukrotnie większe niż na zwykłym ultra. Często trzeba przedzierać się przez krzewy, pola, potoki i niekiedy w buty po prostu wybijają się patyki czy gałęzie. Pomimo drobnych rozpruć postanowiłem jednak, że buty jeszcze przetestuję.<br />
Poniżej zdjęcia butów po RDS:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk3cko5xXesQPFnnpkiIeaC8TxtB_qRT2KxqZ8QRhExBZTkLjehDIdnwUt9YTR2UbCIWoWxvdaQl7eh1XSqYf2Cq49NB1ByChzD3rw8WQaGx-kWIDojiLT2Sa6HZY2K8ws22u4EKA2LuU/s1600/IMG_20180319_104429.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk3cko5xXesQPFnnpkiIeaC8TxtB_qRT2KxqZ8QRhExBZTkLjehDIdnwUt9YTR2UbCIWoWxvdaQl7eh1XSqYf2Cq49NB1ByChzD3rw8WQaGx-kWIDojiLT2Sa6HZY2K8ws22u4EKA2LuU/s640/IMG_20180319_104429.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHEC6fB9R2CotQ-9VvvgBF7QBnoD5uwslgQYV2pStphz194dHHYj5cRSz8AFB9rxWHcR-AWoI4JVMATbq2MKviam_GHqAYhapCiBh1DGPZkMJ9s4x19bKe64j5LYwITzy9SKJYOTR24o/s1600/IMG_20180319_104447.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHEC6fB9R2CotQ-9VvvgBF7QBnoD5uwslgQYV2pStphz194dHHYj5cRSz8AFB9rxWHcR-AWoI4JVMATbq2MKviam_GHqAYhapCiBh1DGPZkMJ9s4x19bKe64j5LYwITzy9SKJYOTR24o/s640/IMG_20180319_104447.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFZXNvULws9TSh9mbNyuTMGK2LYA8-oosl0mUQtzK3850f8n86xcjRf_FgPrzekAHjIIsZ1WlF4S8lyn46dz7QJ7CTbvy-3jSdQv6rbBQkMYKEIFYpwFjSggSlxjf_8167GHnBMcX0TKk/s1600/IMG_20180319_104502.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFZXNvULws9TSh9mbNyuTMGK2LYA8-oosl0mUQtzK3850f8n86xcjRf_FgPrzekAHjIIsZ1WlF4S8lyn46dz7QJ7CTbvy-3jSdQv6rbBQkMYKEIFYpwFjSggSlxjf_8167GHnBMcX0TKk/s640/IMG_20180319_104502.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwl-d6G9FtlaylLIg8aXt61HMufTGKM03pJplhFT2gudL0hgPIs7W6LjeUxBpp6QkhYNbVi7tSuGMzt7ykGwmhS3beaOz2ofNfFGrpH7rg7fZJGbcEWsMrLLt2grdoKBYA4s5N5pEp3RY/s1600/IMG_20180319_104521.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwl-d6G9FtlaylLIg8aXt61HMufTGKM03pJplhFT2gudL0hgPIs7W6LjeUxBpp6QkhYNbVi7tSuGMzt7ykGwmhS3beaOz2ofNfFGrpH7rg7fZJGbcEWsMrLLt2grdoKBYA4s5N5pEp3RY/s640/IMG_20180319_104521.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPlebrUmbjRXO7Vf7qQico-nAjSp7wOSY3dRZeDy8krpDt8jkezCtSe56Rf36YFa0gSNuUxpttuCkX7yIm1wJWPm8X24QJQscJpTbAxEp68VfWq_Ts51YcJN25RQoh_v-YnJjvmLvQq4Q/s1600/IMG_20180319_104541.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPlebrUmbjRXO7Vf7qQico-nAjSp7wOSY3dRZeDy8krpDt8jkezCtSe56Rf36YFa0gSNuUxpttuCkX7yIm1wJWPm8X24QJQscJpTbAxEp68VfWq_Ts51YcJN25RQoh_v-YnJjvmLvQq4Q/s640/IMG_20180319_104541.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na kolejnych biegach cholewka nie zużywała się zauważalnie, ale rozpad postępował. Gwoździem do trumny dla butów był jednak ostatni Kierat. Jeżeli chodzi o wygodę, to już dawno tak komfortowo nie przebiegłem ponad 100 km. Jednakże, gdy już doczyściłem buty, zauważyłem, że cholewka jest w strzępach. Szwy puściły w wielu miejscach w obu butach, na zgięciach powstały również dziury na wylot.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie oznacza to, że aktualnie w butach nie da się biegać - wprost przeciwnie. Zdjęcia butów po Kieracie zamieściłem poniżej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBPCd-_bLVJOWC18TTHhJS8e03oZiBuDkH1CCQcYWoKwqcIY7wX20wmlNLwT-6SetdaAtSL0OkXWiiiev9VHKv4BKjpifpwoS5RkEkDGkBmgU6T1RJbZhUcPHd_CVSrEPh_u_bFXr3O0/s1600/IMG_20180530_164117.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBPCd-_bLVJOWC18TTHhJS8e03oZiBuDkH1CCQcYWoKwqcIY7wX20wmlNLwT-6SetdaAtSL0OkXWiiiev9VHKv4BKjpifpwoS5RkEkDGkBmgU6T1RJbZhUcPHd_CVSrEPh_u_bFXr3O0/s640/IMG_20180530_164117.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFbdipD11CPneGOe-KlC0QItoTFxQLXz7AKauSjeYfGhe4Kn7cjvAlSSvIA2YCOmCCLvGE-bfMoXYQwAvcWj3a4d_bQfino_ZyLHI45zGI5nzfKnOtf9csckb6EFFjTPtgzFlH0mjtmos/s1600/IMG_20180530_164159.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFbdipD11CPneGOe-KlC0QItoTFxQLXz7AKauSjeYfGhe4Kn7cjvAlSSvIA2YCOmCCLvGE-bfMoXYQwAvcWj3a4d_bQfino_ZyLHI45zGI5nzfKnOtf9csckb6EFFjTPtgzFlH0mjtmos/s640/IMG_20180530_164159.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbSEFlwQ3HopCcOfR235f_MQjI45DyjiBlXI7b5RGelULOb5um0GYYiCsBpjcjQlNIjoSN6d5_F2XW9VnNQs_eIx6JfrJ5DLt1jDbUbjFK2gWqcARfZ2AKjFLg1t5akUuGKm4k6qZmysQ/s1600/IMG_20180530_164208.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbSEFlwQ3HopCcOfR235f_MQjI45DyjiBlXI7b5RGelULOb5um0GYYiCsBpjcjQlNIjoSN6d5_F2XW9VnNQs_eIx6JfrJ5DLt1jDbUbjFK2gWqcARfZ2AKjFLg1t5akUuGKm4k6qZmysQ/s640/IMG_20180530_164208.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJWTNCDc1ppxW_TTElq1NxhOajSaur8Qn1NZy4c9qwMd9N6u8UdhMP6Jpssp5twxO0sUUdhlj_HH9lDemVl56_-NfemwhBCCkK3JPtFLpgWj4vXWC9gjSzIWaowRD5qPT9X-GIiZgGVbA/s1600/IMG_20180530_164220.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJWTNCDc1ppxW_TTElq1NxhOajSaur8Qn1NZy4c9qwMd9N6u8UdhMP6Jpssp5twxO0sUUdhlj_HH9lDemVl56_-NfemwhBCCkK3JPtFLpgWj4vXWC9gjSzIWaowRD5qPT9X-GIiZgGVbA/s640/IMG_20180530_164220.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioyT8izcEaK_2S1APP5Zd3nbR6KoppaYC2yUopUDojM4cLQN2ePD5RuSMvFSPE4cYyDn21jJiM8YDAs-ut5-iezKaacS5Mml5tuJsxInaVaXFPTL1-WaNdlwcHLhw-rX_5LA82_XQfoOY/s1600/IMG_20180530_164226.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioyT8izcEaK_2S1APP5Zd3nbR6KoppaYC2yUopUDojM4cLQN2ePD5RuSMvFSPE4cYyDn21jJiM8YDAs-ut5-iezKaacS5Mml5tuJsxInaVaXFPTL1-WaNdlwcHLhw-rX_5LA82_XQfoOY/s640/IMG_20180530_164226.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYkr6OfnoLGSeFY98Rx0mXiME21zpmFS9RGRBiti0rfQN-uH8gi9YZpNVC1-dw3WK9PKxY83Fe61MGByqLFm4lVQh-BC0fSw54uwp-NZMx-FARkxU0R4PClw7_Z2uo1518zX3fNvsHEHo/s1600/IMG_20180530_164230.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYkr6OfnoLGSeFY98Rx0mXiME21zpmFS9RGRBiti0rfQN-uH8gi9YZpNVC1-dw3WK9PKxY83Fe61MGByqLFm4lVQh-BC0fSw54uwp-NZMx-FARkxU0R4PClw7_Z2uo1518zX3fNvsHEHo/s640/IMG_20180530_164230.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKfq6Gd29Bu4RBPSsEuLYMUYKnj6cD9yAj8_5tFclYEzm6YNvYpew007U14cubrMRLVGYKe1jfoUqsOBrNwyC1kaH3iGj3XcCvmHNWBZi8_ZBNJw9W-DZky-owoQ3ZCMUi8WsZlEcZLDc/s1600/IMG_20180530_164238.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKfq6Gd29Bu4RBPSsEuLYMUYKnj6cD9yAj8_5tFclYEzm6YNvYpew007U14cubrMRLVGYKe1jfoUqsOBrNwyC1kaH3iGj3XcCvmHNWBZi8_ZBNJw9W-DZky-owoQ3ZCMUi8WsZlEcZLDc/s640/IMG_20180530_164238.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdpmC5ZHSSmXnFPvWZzw2g-CAPaTINI90QViFAaHJM_s6z8I3pzjdymba_AGxSpS22boe2-6FUhunFh62cAc2X79NCm5yv5qgVi4GHJlYa8I5pWuLuLhKbDDLXIPLo-dA-agSesOJK-dI/s1600/IMG_20180530_164246.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdpmC5ZHSSmXnFPvWZzw2g-CAPaTINI90QViFAaHJM_s6z8I3pzjdymba_AGxSpS22boe2-6FUhunFh62cAc2X79NCm5yv5qgVi4GHJlYa8I5pWuLuLhKbDDLXIPLo-dA-agSesOJK-dI/s640/IMG_20180530_164246.jpg" width="356" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ciekawe, trzeba nadmienić, że ponadprzeciętnie wytrzymałe okazało się sznurowanie. W tym miejscu nie zauważyłem ponadprzeciętnego zużycia. Bardzo dobrze zachowywała się podeszwa. Pomimo biegania również po asfalcie (myślę że asfalt to ok 30% ich przebiegu) bieżnik starł się jedynie nieznacznie, nie tracąc przy tym zupełnie nic ze swojej właściwości. Zauważyłem że jedynie w kilku miejscach kawałki bieżnika są wyrwane. Producent widać postawił na twardszą gumę i według mnie za to należy się zdecydowany pozytyw.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mając na względzie powstałe wady zgłosiłem reklamację w sklepie, która <b>z miejsca została uwzględniona</b>. Zdawać by się mogło, że teraz powiem, iż buty są tragicznie i trzeba szukać czegoś lepszego. Otóż nie, ze względu na niską cenę i ponadprzeciętną wygodę oraz błyskawiczne uwzględnienie reklamacji, jednak z nich zadowolony. Co więcej - kupiłem już kolejne buty Kalenji. Tym razem Kalenji Kiprun XT7. Mam nadzieję, że będą trwalsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując uważam, że każde wymogi należy zbilansować. Preferowałbym wygodne i wytrzymałe buty, jednak nie wiem, czy osiągnięcie jednego i drugiego parametru będzie możliwe. Kalenji Kiprun XT 6 nie są zbyt wytrzymałe, ale nie ma również tragedii. Nie rozpadły się, ale oczekiwałem od nich czegoś więcej. Ich wytrzymałość trzeba określić jako wyższą niż Adidas Canadia 8 Trail jednak niższą niż Adidas Response. Jednakże również nie do końca - zużycie podeszwy w Adidas Response było znacznie wyższe. Nie trafiłem więc póki co na but idealny. Pomimo wskazanych defektów, ze względu na bardzo korzystną politykę sklepu w zakresie reklamacji oraz ponadprzeciętną wygodę, uważam że warto podejść do tematu taktycznie, a nie konserwatywnie i zainwestować w buty z Decathlonu. Jestem przekonany, że na nogach przeciętnego biegacza, co więcej, nie biegającego na orientację, buty będą zużywały się mniej niż u mnie. Ponadto jeżeli coś będzie nie tak, to można je zareklamować i jeżeli faktycznie będą wadliwe to zostanie ona uwzględniona. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niebawem test Kalenji Kiprun XT 7. Niebawem, w zależności, ile wytrzymają :)</div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-49735673403561030942018-05-30T10:05:00.002-07:002018-05-30T10:05:54.498-07:00Żłobisty Szczyt (2426 m n.p.m.), Ganek (2462 m n.p.m.) - relacja, opis<div style="text-align: justify;">
Po powrocie z Ukrainy w sobotę 5 maja, miałem już zaplanowane, gdzie spędzę ostatnie dwa dni weekendu. Jeszcze tego samego dnia udałem się wraz z Anitą na skałki, zaś w niedzielę zaplanowałem zakończenie majówki wyjazdem w Tatry. Cele były dwa. Robert bardzo chciał wybrać się na Żłobisty Szczyt (nota bene najtrudniejszy szczyt turystyczny w Tatrach), a ja przy okazji chciałem urwać kolejny szczyt WKT z "kolekcji" czyli Ganek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pogoda jak już zwykła w czasie tegorocznej majówki, po prostu rozpieszczała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszedłszy z samochodu około 6:00 rano w Popradskim Plesie byliśmy wprost zaskoczeni wysoką temperaturą panującą wokoło. No i pustym parkingiem, który wzbudził nawet mój niepokój. Po pokonaniu odcinka asfaltowego zatrzymaliśmy się w pustym holu schroniska w celu analizy przewodnika Cywińskiego i topo Żłobistego Szczytu. Zdecydowaliśmy, że idziemy drogą normalną, której początek był dobrze widziany na ścianie a reszta została enigmatycznie opisana w przewodniku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZvOq86wsA7hnPNlZXks5VCW0K1qQS8W2noallijU4dY-YivQfJ50cBZD9iRgvXCcyov2gBpMsksYRVgm_uu-Evn6FJo1K1XZKbhm-jiqEbHlU97_BKZgQihDLFyHlfgi6SAmmUqeSy1E/s1600/GOPR3178.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZvOq86wsA7hnPNlZXks5VCW0K1qQS8W2noallijU4dY-YivQfJ50cBZD9iRgvXCcyov2gBpMsksYRVgm_uu-Evn6FJo1K1XZKbhm-jiqEbHlU97_BKZgQihDLFyHlfgi6SAmmUqeSy1E/s640/GOPR3178.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqXPV3_t9azKVqHUZt0SOutwE_K_hbBB61mQ-nm8PU_nzEcZwu9I-ObsxJKLYHC16ViOTfb2JuAP0j0rDZMjWtvAUstG1AUd-mOVUywAtw0h159p4ZJh3KYolI_HI6U6NteFSIjVaK78c/s1600/GOPR3185.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqXPV3_t9azKVqHUZt0SOutwE_K_hbBB61mQ-nm8PU_nzEcZwu9I-ObsxJKLYHC16ViOTfb2JuAP0j0rDZMjWtvAUstG1AUd-mOVUywAtw0h159p4ZJh3KYolI_HI6U6NteFSIjVaK78c/s640/GOPR3185.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheTwG-rEHjdMKHgPWPYEazn6TigC67wDCbTyYYPWQNFWT6dAfZ7DqmJq4Ztd20nOZd-Q6iqxk7yrrSVAXLZjOAXIdVamdakSFO7mZzZDenFJTxB_hYxP5o243uTrH_y-qGOuefoJiRaVo/s1600/GOPR3188.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheTwG-rEHjdMKHgPWPYEazn6TigC67wDCbTyYYPWQNFWT6dAfZ7DqmJq4Ztd20nOZd-Q6iqxk7yrrSVAXLZjOAXIdVamdakSFO7mZzZDenFJTxB_hYxP5o243uTrH_y-qGOuefoJiRaVo/s640/GOPR3188.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuNK-dhIN7vDSnOnTkI0Ge7YTUcol0CBmJcv-qf5ci7fMrRV7mb9xDmkIVzy-Hvbv7zlP9hKYoUAAY1f0_Vehu30O58jZ85i9QEYtycGy_aZIO6v3ekmBmBVKprIZWhlzFYmjmtjcxo8Y/s1600/GOPR3193.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuNK-dhIN7vDSnOnTkI0Ge7YTUcol0CBmJcv-qf5ci7fMrRV7mb9xDmkIVzy-Hvbv7zlP9hKYoUAAY1f0_Vehu30O58jZ85i9QEYtycGy_aZIO6v3ekmBmBVKprIZWhlzFYmjmtjcxo8Y/s640/GOPR3193.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4nAjrJP37J_cadHu53d-KVn9PRDFcmH8AfqtI23Crypqe1asYQfXLE0IixOXA9H4crDZysg2oUgF_uraY7X06hmDhSK9Hiuzfg2ccohyPq1olWn0s5VqKNy9Rm4qepy_I7Q1_MVLbSCY/s1600/GOPR3198.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4nAjrJP37J_cadHu53d-KVn9PRDFcmH8AfqtI23Crypqe1asYQfXLE0IixOXA9H4crDZysg2oUgF_uraY7X06hmDhSK9Hiuzfg2ccohyPq1olWn0s5VqKNy9Rm4qepy_I7Q1_MVLbSCY/s640/GOPR3198.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dolina Złomisk w większości była już pozbawiona śniegu, zaś ścieżką taternicką płynął strumień. Skacząc z kamienia na kamień powoli zdobywaliśmy wysokość, szukając przy tym najdogodniejszej ścieżki. Podejście jak zwykle dłużyło się, jednak czas upłynął nam na podziwianiu wiosennej już aury. Od ostatniego czasu, kiedy byliśmy tutaj miesiąc temu i atakowaliśmy Wysoką, ze śniegu pozostało niewiele. Duże łaty białej pokrywy znajdowały się w większości u podstaw szczytów i w żlebach. Pod ścianę Żłobistego Szczytu podeszliśmy więc po suchych głazach, właściwie bez kontaktu ze śniegiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoo9_28pJdZgFBie6idJts4kYIqqhtbeGdpkH1wYJq3nomJ2wkYTbYeZOTpjA_PAFgWsam1ruxEbb6Tc8ljWNkVWqTNsVPu_QzTPOdn4IHm7mcjQKD1Y1GyAOKkZUB9dJ-papGTmX5Ib0/s1600/GOPR3196.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoo9_28pJdZgFBie6idJts4kYIqqhtbeGdpkH1wYJq3nomJ2wkYTbYeZOTpjA_PAFgWsam1ruxEbb6Tc8ljWNkVWqTNsVPu_QzTPOdn4IHm7mcjQKD1Y1GyAOKkZUB9dJ-papGTmX5Ib0/s640/GOPR3196.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX7rCqcaR0Db9uWifRMnLtoHtwvbpVFP4jFGElhyphenhyphenphwvOyIcFuRcq8UieXzfTASmMt8zM1dKuSurwWlmHqFmXFnrC45e-dv9cx5er8Gk5cGngCYoxxgBIhnY4Ev71MWf-Dtk7zRoTCoOc/s1600/GOPR3197.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX7rCqcaR0Db9uWifRMnLtoHtwvbpVFP4jFGElhyphenhyphenphwvOyIcFuRcq8UieXzfTASmMt8zM1dKuSurwWlmHqFmXFnrC45e-dv9cx5er8Gk5cGngCYoxxgBIhnY4Ev71MWf-Dtk7zRoTCoOc/s640/GOPR3197.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Analiza zdjęcia i topo góry szybko naprowadziła nas na via normala, która wiodła skrajnym, zachodnim żlebem. Postanowiliśmy jednak, że raki pozostaną w plecaku, zaś drogę trochę skorygujemy i zamiast żlebem, wbijemy się do góry skalnym filarem wiodącym na lewo od niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szło się bardzo przyjemnie, przy użyciu wszystkich czterech kończyn. Miejscami było trochę krucho. Po wyjściu na przełączkę, zgodnie z przewodnikiem poszliśmy półkami i zakosem trafiliśmy na półkę na głownym centralnym filarze góry. Tutaj pojawiły się schody. Opis nie zgadzał się trochę z rzeczywistością, zaś nasza percepcja widocznie różniła się od Pana Cywińskiego. Prowadziłem więc "jak puściło". Dominowały trudności I, II, ale w litej skale z dobrymi chwytami. Nie stresowaliśmy się więc. Wspinanie było bardzo przyjemne. Czasem widziałem kopczyki, czasem nie. Intuicyjnie trafiłem w kopułę szczytową, bez problemów. Jedynie raz Robert wpakował się w trudniejszy teren, gdzie chwytów brakowało, a trzeba było wejść na tarcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWwJfNUeeimZWntYI07mSknzdRlgONYmmJoROy6SYaS52aqLUM9YZMFXUezSjdSYN3TD13xE6jEuOF18YRUrn8aukgaGjipRms_cZL6gu6nMP_w1UmjrBPBUNhyafs3fYy95eKaYwIpss/s1600/GOPR3203.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWwJfNUeeimZWntYI07mSknzdRlgONYmmJoROy6SYaS52aqLUM9YZMFXUezSjdSYN3TD13xE6jEuOF18YRUrn8aukgaGjipRms_cZL6gu6nMP_w1UmjrBPBUNhyafs3fYy95eKaYwIpss/s640/GOPR3203.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTx8ViisyC6rKZpfnXxaZDLO1g3S67H-c75vyvcDmcOyAfjyIuAfss2Jpy01jyrbVNwCZeaCMvJd4jbOxfS48euPEqiwjqUHM50znHyeeGJg-wcnl9c0yVWHPBCz87ULzZFoFGIwlhAyk/s1600/GOPR3204.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTx8ViisyC6rKZpfnXxaZDLO1g3S67H-c75vyvcDmcOyAfjyIuAfss2Jpy01jyrbVNwCZeaCMvJd4jbOxfS48euPEqiwjqUHM50znHyeeGJg-wcnl9c0yVWHPBCz87ULzZFoFGIwlhAyk/s640/GOPR3204.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOhSdjbGkJpvSkRZWPU91TW5YvGJv6BOhzIqtuj0abqHQE-L8ZMlaT6Qjhr0Rce1izNHGnXHZy0QmYbzHeDupLWIaYRuGSSdhNfjCT9wD0QyQQLs2BIinZKYSBbY0UwDgKjwQbm1Dj69Q/s1600/GOPR3205.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOhSdjbGkJpvSkRZWPU91TW5YvGJv6BOhzIqtuj0abqHQE-L8ZMlaT6Qjhr0Rce1izNHGnXHZy0QmYbzHeDupLWIaYRuGSSdhNfjCT9wD0QyQQLs2BIinZKYSBbY0UwDgKjwQbm1Dj69Q/s640/GOPR3205.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Samo wejście na kopułę szczytową prowadziło przez litą skałę, z trudnościami typu II. Ja, jako wyższy nie miałem problemu, ale niższemu ode mnie Robertowi czasem brakowało "długości". Bardzo szybko, gdyż około 10:00 zameldowaliśmy się na szczycie Złobistego. Droga była bardzo ciekawa i dała nam dużo satysfakcji. Wokoło rozpościerał się niesamowity widok, którego nie mąciła piękna i krystaliczna pogoda. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHBZtYDDpEWi9z1ZW_-0BhQsVdGkUJXoNTI6PGRroW-CS84Fkqv7S4g16EiojpSpdaFEyaz-uT61ea1Q9-3AC-GdDXnHYVbLhh3lI3Y0VSRFkPIiMSztPDr22jbW71VW3qquB8lny51Hg/s1600/GOPR3206.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHBZtYDDpEWi9z1ZW_-0BhQsVdGkUJXoNTI6PGRroW-CS84Fkqv7S4g16EiojpSpdaFEyaz-uT61ea1Q9-3AC-GdDXnHYVbLhh3lI3Y0VSRFkPIiMSztPDr22jbW71VW3qquB8lny51Hg/s640/GOPR3206.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrmKA3eO8MFk_GAARs14GxqZ0WbGnWjUsLH8Heo3JBIhYA_bhPwy_38Mv1zL_S31xr44mF7pUWYAzhjlTZ8YovBvaMjdvbTZhptH-j-I80y-ffTIG-g7tlBd7gfY3DkkbTLO-mFL0GLc/s1600/GOPR3211.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrmKA3eO8MFk_GAARs14GxqZ0WbGnWjUsLH8Heo3JBIhYA_bhPwy_38Mv1zL_S31xr44mF7pUWYAzhjlTZ8YovBvaMjdvbTZhptH-j-I80y-ffTIG-g7tlBd7gfY3DkkbTLO-mFL0GLc/s640/GOPR3211.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzudHw7BlRb1sJmwwUlfREYBiYAeJZ2hnchjTAP64DEPN-IrbNyl8-50wAUHqcNucHrYXV4I9g2EO4sgSnzJwHgmyI8WVj6YKOf66KsTlpaFnkIQLrrPs4_OhB0nZ7k1GWksnYeCLpAgo/s1600/GOPR3219.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzudHw7BlRb1sJmwwUlfREYBiYAeJZ2hnchjTAP64DEPN-IrbNyl8-50wAUHqcNucHrYXV4I9g2EO4sgSnzJwHgmyI8WVj6YKOf66KsTlpaFnkIQLrrPs4_OhB0nZ7k1GWksnYeCLpAgo/s640/GOPR3219.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO2lCMhaj03bfZIq533JByAWuzEqXDn7sdpJq1Be-x99-UUHIJzRuq1CWgNsxCvTqAmYwMANNOhdJK90HKIXaCZe2zt7ymovbDL9KAbS26MGUxKzqKC9BmhSixVVg2Fwf_6qMGrcVDp2A/s1600/GOPR3221.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO2lCMhaj03bfZIq533JByAWuzEqXDn7sdpJq1Be-x99-UUHIJzRuq1CWgNsxCvTqAmYwMANNOhdJK90HKIXaCZe2zt7ymovbDL9KAbS26MGUxKzqKC9BmhSixVVg2Fwf_6qMGrcVDp2A/s640/GOPR3221.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDjpzFmEr_2LC_GeG6FlDOXFXGK41fq2-MJqBGziphP0pT8NPtwZKlHcMrNJrewpeWGLrzTLjr2fCr0jo7Cr59Rmzwuxy-X2009oFgPjdxabwCdYD0mbeQAS77VsE3o4jA05a-AjJhwZk/s1600/GOPR3232.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDjpzFmEr_2LC_GeG6FlDOXFXGK41fq2-MJqBGziphP0pT8NPtwZKlHcMrNJrewpeWGLrzTLjr2fCr0jo7Cr59Rmzwuxy-X2009oFgPjdxabwCdYD0mbeQAS77VsE3o4jA05a-AjJhwZk/s640/GOPR3232.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po zrobieniu kilku zdjęć i jedzeniu wybraliśmy się w drogę zejściową. Tutaj już było gorzej. Z kopuły szczytowej zjechaliśmy. Najpierw około 30 m do przełączki, następnie kolejny taki odcinek zachodnią ścianą i filarkiem. Następnie przeszliśmy kilkanaście metrów w dół, gdzie pojawił się kolejny problem w postaci płyty bez dobrych chwytów. Tutaj ze względu na słabe stanowisko zrzuciliśmy linę i poruszaliśmy się "półzjazdem", częściowo schodząc, przy asekuracji liną. Następnie teren stawał się łatwiejszy i schodziliśmy właściwie do podstawy ściany, najpierw po półkach, następnie filarem. W międzyczasie zrobiło się naprawdę gorąco, a słońce zaczęło nas grzać po twarzach. Na zejściu kruszyzna filara dała o sobie znać i gdy wchodziliśmy o czterech kończynach, w taki sam sposób schodziliśmy. Około południa byliśmy już pod ścianą. Tutaj rozpoczęła się druga część mojej przygody pt. Ganek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-4BoWFgnOa6m41cnmeDehz4RIAezoqW2W8NCtonRMVXtFW7TeCXzBo8JAfmLiyZgp6JKCNZw5mTYaHEoaCF3XRFcykwr1uXDw0i4pQRKZ6UkpeRClpTX9VMW9xjEMMBrbk_gTGEyUJig/s1600/GOPR3236.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-4BoWFgnOa6m41cnmeDehz4RIAezoqW2W8NCtonRMVXtFW7TeCXzBo8JAfmLiyZgp6JKCNZw5mTYaHEoaCF3XRFcykwr1uXDw0i4pQRKZ6UkpeRClpTX9VMW9xjEMMBrbk_gTGEyUJig/s640/GOPR3236.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLD70fsaiyth3ep_xPpTypuQ8CNMDLFX9XZPMKd0uNGPOW0C20SYgtXO-u8yfpdIuUWHS8e43PL-h5eNI-UW4WQBeV4JWX8LjkxA8T3pK8u40wN1nLjsFu6_15ZrTaxKIuK7n0w9hboho/s1600/GOPR3242.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLD70fsaiyth3ep_xPpTypuQ8CNMDLFX9XZPMKd0uNGPOW0C20SYgtXO-u8yfpdIuUWHS8e43PL-h5eNI-UW4WQBeV4JWX8LjkxA8T3pK8u40wN1nLjsFu6_15ZrTaxKIuK7n0w9hboho/s640/GOPR3242.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMOjmyQJhvLwC2F633J43cFQHtwWGg-OfvS7b0aUtBuyP0RWbM3M4XWYyFIE47JPA7PGzYph8jEOTvJOk566GH_UHyHSQAVhVIhWCdQuXcnleELKO9pWyE3SsZ1UQCZYsneBF8mL5chcA/s1600/GOPR3243.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMOjmyQJhvLwC2F633J43cFQHtwWGg-OfvS7b0aUtBuyP0RWbM3M4XWYyFIE47JPA7PGzYph8jEOTvJOk566GH_UHyHSQAVhVIhWCdQuXcnleELKO9pWyE3SsZ1UQCZYsneBF8mL5chcA/s640/GOPR3243.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Ganek (2462 m n.p.m.)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze na zejściu umówiłem się z Robertem, że zostawię mu wszystko co zbędne i sam pobiegnę zdobyć szczyt. Tak też zrobiłem. W plecaku pozostał baton, czekan, kurtka i butelka z wodą. Początkowo liczyłem, że uda mi się trafić na Rumanową Ławkę i nią ściąć droę do szczytu. Niestety nie trafiłem w tą formację i pozostało mi trawersowanie rozmiękłych i stromych śniegów poniżej Rumanowego Szczytu. Nie zakładałem raków ze względu na szybkość poruszania się i ten odcinek był dla mnie najbardziej niebezpieczny i najmniej przyjemny. Ze Żłobistego Szczytu widziałem, że na Ganku były dziś dwie osoby, więc po drodze liczyłem na ich ślady. Faktycznie, w żlebie prowadzącym do Gankowej Przełęczy natknąłem się na resztki świeżych śladów. Niestety żleb nie zachęcał do wejścia. Śnieg był rozmiękły i przepadzisty, po skałach lała się woda. Zagrożenie lawinowe rosło. Zdecydowałem, że wejdę w ścianę filarem na lewo od żlebu i miałem nadzieję wyjść nim jak najwyżej. W tym celu przeszedłem przez kilkadziesiąt metrów śniegowego podejścia, po czym czepiłem się skał. Pomysł okazał się dobry, gdyż w większości dominował łatwy teren o trudności około I. Poruszałem się przy tym bardzo szybko. Najpierw trochę dyszałem, ale po kilkunastu minutach wpadłem w swój rytm miarowej pracy, który bardzo szybko doprowadził mnie do góry. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy zakończył się pierwszy filarek, dostałem się na bardziej połogi teren i ścieżkami poszedłem wyżej do kolejnego spiętrzenia terenu. Ta formacja doprowadziła mnie już do Gankowej Przełęczy i co najlepsze na drodze właściwie nie dotykałem śniegu. Początkowo myślałem, że z przełęczy na szczyt jest już niedaleko granią, jednak w rzeczywistości okazało się, że do pokonania jest jeszcze trochę terenu. Najpierw spiętrzenie grani, następnie bardziej ostre odcinki. Przed samym szczytem droga wiodła po pochylonych płytach, które na pierwszy rzut oka wyglądały bardzo groźnie i ślisko. Granit jednak trzymał bardzo dobrze, w dodatku chwytów nie brakowało. Można było komfortowo kierować się do szczytu, który górował nad okolicą nieopodal. Przy tabliczce na wierzchołku zameldowałem się po 45 minutach napierania - o 12:45. Pogoda dopisywała, widoki wkoło bajeczne. Największe wrażenie z perspektywy Ganku zrobił na mnie masyw Wysokiej. Na całej drodze i szczycie poza mną w tamtej chwili nie było nikogo. Czułem się już trochę zmęczony, ale bardzo zadowolony. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhQ9-FhllbHTBf_geFYraW7l5aImdKGUKx1jgHKse1Wfm7exnKY-cfREStkkofC0wdctUECQE0guuj7I9nSvI3owtZbI1q3swKp6ZCzmhhGtiEMXOLiVxbvH0pCRAbUAD3OBzTbCPo3Wk/s1600/GOPR3251.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhQ9-FhllbHTBf_geFYraW7l5aImdKGUKx1jgHKse1Wfm7exnKY-cfREStkkofC0wdctUECQE0guuj7I9nSvI3owtZbI1q3swKp6ZCzmhhGtiEMXOLiVxbvH0pCRAbUAD3OBzTbCPo3Wk/s640/GOPR3251.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8JbiCa2p5FuSWbYRc2wOR3R9BnWMOjronXEaFwCIs4Do86NrKPM1qf0DyTI0dns60TkB63oSAS2L7uIgnCUMBuOKowskKO1jf_Q99GPNnXwq-14N8jP8bxT4ZPASAUMrS719nlFWGMVw/s1600/GOPR3253.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8JbiCa2p5FuSWbYRc2wOR3R9BnWMOjronXEaFwCIs4Do86NrKPM1qf0DyTI0dns60TkB63oSAS2L7uIgnCUMBuOKowskKO1jf_Q99GPNnXwq-14N8jP8bxT4ZPASAUMrS719nlFWGMVw/s640/GOPR3253.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWz40_F6sNwxEHe7sZW_qnbBUMTzX4pdsA7vm6RwyZIkhlySWKOJD7x3oaKAQwrPt44l1bYbwL8FKfPR3DDFopvLIi-GZSCCFl5aFKM0sbONm0E17KLeJ6mmoNn5X7Fca_7j4CbP2jkOs/s1600/GOPR3254.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWz40_F6sNwxEHe7sZW_qnbBUMTzX4pdsA7vm6RwyZIkhlySWKOJD7x3oaKAQwrPt44l1bYbwL8FKfPR3DDFopvLIi-GZSCCFl5aFKM0sbONm0E17KLeJ6mmoNn5X7Fca_7j4CbP2jkOs/s640/GOPR3254.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRe95Y7aA0oii-m1P5UDSt7mJPK4eQZUm38qyi3vVW8ycr1PvIlHRXwRi0unSFroceyY86dXIsHZ6XQm5l3b_R-iAhFi0LdCMz8Pzq3842QOuvC7jyL05K7DEfF1pGRALrsIjygBFUBs8/s1600/GOPR3258.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRe95Y7aA0oii-m1P5UDSt7mJPK4eQZUm38qyi3vVW8ycr1PvIlHRXwRi0unSFroceyY86dXIsHZ6XQm5l3b_R-iAhFi0LdCMz8Pzq3842QOuvC7jyL05K7DEfF1pGRALrsIjygBFUBs8/s640/GOPR3258.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg278Av8GuVGTw81SH9BtzrpQsJiGSFHW1eKHG9mOJReun9kYLjL047kxv8yNWVZvWUH3iKIchOhr1MQogbWCslE3C-HUlSAMAZxm5rBf7A3ZNPrBYXqobejGyVL7FprSqZUzfs_F-a_K0/s1600/GOPR3265.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg278Av8GuVGTw81SH9BtzrpQsJiGSFHW1eKHG9mOJReun9kYLjL047kxv8yNWVZvWUH3iKIchOhr1MQogbWCslE3C-HUlSAMAZxm5rBf7A3ZNPrBYXqobejGyVL7FprSqZUzfs_F-a_K0/s640/GOPR3265.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziałem jednak, że najbardziej uważać trzeba będzie na zejściu. Miałem świadomość, że Robert na mnie czeka i z tego względu chociażby nie chciałem zbyt długo pozostawać na szczycie. W konsekwencji po kilku minutach ruszyłem w dalszą drogę w dół. Szedłem szybko, ale uważnie, zwracając uwagę, aby w każdym momencie mieć chociaż dwa, najlepiej trzy punkty podparcia. Na grani nie było problemów. Co prawda ekspozycja spora, jednak i dobre chwyty. Do przełęczy doszedłem więc pewnie i szybko. Następnie pozostał do przejścia filar. Tu już czułem się mniej pewnie, ze względu na większą trudność i mniejszą litość skały. Sprawnie doszedłem jednak do wypłaszczenia i za ścieżką prowadzącą przez gruzowisko dotarłem do ostatniego odcinka skalnego. Nim poszedłem "jak puszcza" nie pamiętając pierwotnej drogi wejścia. W niektórych miejscach zejście było nieoczywiste i wymagało większej koncentracji, jednak w zdecydowanej przewadze były odcinki, gdzie przy użyciu czterech kończyn szło się bardzo pewnie. Najbardziej z całej drogi na Ganek obawiałem się jednak zejścia po śniegu, który znajdował się pod ścianą. Wiedziałem, że jest rozmiękły i lawiniasty, wobec czego kombinowałem jaj ograniczyć przechodzenie przez niego. Zdecydowałem, iż zejdę do samego końca filara w dół a odcinek śniegowy przekroczę w jego najwęższym miejscu. Tak też zrobiłem i po śliskim śniegu przeszedłem najwyżej kilkanaście metrów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na dole mogłem odetchnąć. Zacząłem schodzić po kamieniach Doliny Złomisk i nieopodal spotkałem Roberta. Przepakowaliśmy się i ruszyliśmy w dół. Znalezienie właściwej ścieżki było trudniejsze w niż przy drodze w górę. Trochę kluczyliśmy pomiędzy kamieniami, jednak poniżej granicy śniegu udało się trafić na właściwą ścieżkę. Po dwóch szczytach na liczniku przy zejściu poczułem zmęczenie. Dodatkowo to ja taszczyłem linę dla naszego zespołu i plecy już odzywały się. Zejście do schroniska przy Popradskim Plesie, zapamiętałem jako skrajnie nudną i ciągnącą się w nieskończoność. Z wielką radością powitałem więc koniec ścieżki taternickiej i początek szlaku turystycznego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFhozsOWFsQZP8AmmfF6OBzu_Ot9nG3s2XvnuIpC4p30c5rlcBL724aXNcu-tLGRbK_zwCEmgT5Ewe8uFmQoH1j0vngy8mLAmEphTZQFHZAQnB_EgxLgXHJ2CSoLCpd9M8x1Nl_tdTEAY/s1600/GOPR3271.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFhozsOWFsQZP8AmmfF6OBzu_Ot9nG3s2XvnuIpC4p30c5rlcBL724aXNcu-tLGRbK_zwCEmgT5Ewe8uFmQoH1j0vngy8mLAmEphTZQFHZAQnB_EgxLgXHJ2CSoLCpd9M8x1Nl_tdTEAY/s640/GOPR3271.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt8BzFQwG3xHSjeleXDPBjY_lnDZnnetBVGypfnNM14MQobw9IRAP8tjb0bDLFe3VTTgf4X-_qgpeJe_FZv9D1qI1utTUB9ZnVi-zNEa9PmyiuDo2BiziQl6uHvFdZBd1XOubH4DOSMAY/s1600/GOPR3277.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt8BzFQwG3xHSjeleXDPBjY_lnDZnnetBVGypfnNM14MQobw9IRAP8tjb0bDLFe3VTTgf4X-_qgpeJe_FZv9D1qI1utTUB9ZnVi-zNEa9PmyiuDo2BiziQl6uHvFdZBd1XOubH4DOSMAY/s640/GOPR3277.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil1PKyxJzh9aGj73aRrvU6bjA7DdHLLOXLYjh_JAYKyUASiUx45YqfLZJ7Bx-AV3y1AdZ168_peksdavZAk78-cwh9sdKI9TjCwoyhKPlS-687DPcTFUAEwhmZEIlJs_TySpH1eyhq4SE/s1600/GOPR3280.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil1PKyxJzh9aGj73aRrvU6bjA7DdHLLOXLYjh_JAYKyUASiUx45YqfLZJ7Bx-AV3y1AdZ168_peksdavZAk78-cwh9sdKI9TjCwoyhKPlS-687DPcTFUAEwhmZEIlJs_TySpH1eyhq4SE/s640/GOPR3280.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxSDBJZ5uLZ_j6J5vz-H4MpAb5nBaeO_XPxUlgFTdjc2qew4tBSpwZg6_UGuFOcqqvt6QGICOY8AFBMbl-1S1sOO2cpnAecw8o1R5HVdyd1rAsBU5j0nr6JQinwTCYn2YxCNaiYwhxXsg/s1600/GOPR3285.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxSDBJZ5uLZ_j6J5vz-H4MpAb5nBaeO_XPxUlgFTdjc2qew4tBSpwZg6_UGuFOcqqvt6QGICOY8AFBMbl-1S1sOO2cpnAecw8o1R5HVdyd1rAsBU5j0nr6JQinwTCYn2YxCNaiYwhxXsg/s640/GOPR3285.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6xtlejhf1io7eDxTztpDAmrwTxMThPwEWCtzpi1Rq2j60sShhwNb3d6MdNaVBP6xpa5_ORYrbFlUtb2SsiuHdabWxY1Bp8gdA5muC7nhp-GQsQmiaMUdLSWZvpC0-_zeGk6e0p2jr55M/s1600/GOPR3288.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6xtlejhf1io7eDxTztpDAmrwTxMThPwEWCtzpi1Rq2j60sShhwNb3d6MdNaVBP6xpa5_ORYrbFlUtb2SsiuHdabWxY1Bp8gdA5muC7nhp-GQsQmiaMUdLSWZvpC0-_zeGk6e0p2jr55M/s640/GOPR3288.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-35134442909195243902018-05-22T12:06:00.000-07:002018-05-22T12:06:49.978-07:00Trekking w Gorganach śladami przedwojennej granicy II Rzeczpospolitej - relacja, opis<div style="text-align: justify;">
Kiedy w maju 2014 roku roku kończyłem wyjazd z UKT Mimochodek na przełęczy Legionów w Gorganach i schodziłem o Bystricy, wiedziałem, że prędzej czy później w te góry będę chciał wrócić. Przy tym marsz wzdłuż dawnej granicy II Rzeczpospolitej i Czechosłowacji, za kamiennymi słupkami miał dla mnie w sobie to "coś", ten klimat historii i swego rodzaju niepowtarzalność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po całych czterech latach oczekiwania, w 2018 roku nastąpił pozytywny zbieg okoliczności, który zadecydował o moim powrocie na Ukrainę. Otóż zestawienie ustawowych dni wolnych we wtorek i czwartek pozwalały przy odrobinie szczęścia na wygospodarowaniu 9 dni urlopu. Prognozy pogody również zapowiadały się pomyślnie, co podczas majówki nie zdarza się często. Nie pozostało nic innego, jak wygospodarować tydzień z życia i jechać. Plan obmyśliłem bardzo prosty - należało jakoś dostać się do Bystricy i podjąć masz na zachód wzdłuż linii wyznaczonej śladami słupków granicznych. Co ciekawe w chwili obecnej linia podziału II Rzeczpospolitej i Czechosłowacji dziś rozgranicza dwa ukraińskie obwody - zakarpacki i iwanofrankowski, dlatego zaznaczona jest na większości map regionu. Już od połowy kwietnia chciałem zebrać na wyjazd jakieś towarzystwo. Niestety a to ktoś nie miał urlopu, a to zaplanował co innego i ostatecznie na placu boju zostałem sam z Anitą. Nie miałem jednak zamiaru rezygnować wyjazdu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: red;">Dzień I</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W celu zmaterializowania deklaracji wyjazdowych kilka dni wcześniej kupiliśmy bilety na autobus z Krakowa do Medyki (33 zł) oraz zaopatrzyliśmy się we niezbędny prowiant. 30 kwietnia o 2:20 rano już siedzieliśmy w autobusie. Pierwszym etapem było przetrwanie nocy z przesiadką w Rzeszowie. Wszystko poszło sprawnie, choć niewygodnie i ostatecznie przed przejściem granicznym znaleźliśmy się około 5:00-6:00 rano. Poza stałymi bywalcami z okolicy, tłumów nie było i wszystko przebiegło "maszynowo". W jednym z pierwszych kantorów po stronie ukraińskiej wymieniliśmy po 100 zł, po kursie ok. 0,13-014 hrywna(UAH)/PLN. W praktyce więc ceny produktów w lokalnej walucie należało dzielić przez 7 i to dawało realną ich wartość w złotówkach, jaką trzeba było zapłacić za produkt. Po dokonaniu wymiany waluty, w biegu złapaliśmy pierwszego busika jaki jechał do Lwowa za europejską cenę 49 UAH, za osobę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji4CpoO7gW52ZT8AwZF9XTEKRUnnKudy8rVkmLAYzI3gA8FEmW4X6a4uW654HkFbbEJiu8dlCzqMzCgEYzPKeE9CnToX1DVU6RLgVh5aAlriyPr9GtovuobviIpyyNg01DMrtkqrNM8S8/s1600/GOPR2968.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji4CpoO7gW52ZT8AwZF9XTEKRUnnKudy8rVkmLAYzI3gA8FEmW4X6a4uW654HkFbbEJiu8dlCzqMzCgEYzPKeE9CnToX1DVU6RLgVh5aAlriyPr9GtovuobviIpyyNg01DMrtkqrNM8S8/s640/GOPR2968.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do miasta przetoczyliśmy się bardzo szybko, względem czasu, jaki standardowo liczyłem na podróż. Zajęła ona około 2 godzin. Niestety nie wiedząc czemu busik stanął na obrzeżach miasta, przy obwodnicy, zaś ludzie zaczęli wysiadać. Nie znając powodu również wysiedliśmy na przystanku, aby po chwili złapać pierwszy bus jadący do centrum. Tutaj zapłaciliśmy 5 UAH i po kilkunastu minutach, ok. 9:30 czasu lokalnego ( + 1 h ) byliśmy już na dworcu kolejowym we Lwowie. Rozpoczęło się poszukiwanie dalszego środka transportu do Iwanofrankowska. Najpierw pytaliśmy o pociąg, jednakże tanie bilety zostały już wykupione, a zostały jedynie miejsca po 280 UAH za osobę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przemieściliśmy się więc na dworzec autobusowy. Tam, już za skromne 113 UAH zakupiliśmy bilety na autobus do Stanisławowa, na który trzeba było czekać do 10:40. W międzyczasie temperatura sporo się podniosła i zaczęło robić się gorąco. W autobusie panowała sauna. Przy tym środek transportu nie wiedząc dlaczego nie jechał główną drogą wiodącą wprost na Iwanofrankowsk, ale skierował się najpierw drogą na Kijów, a następnie skręcił w podrzędną i dziurawa asfaltówkę prowadzącą na Halicz. Podróż przez 120 km Ukrainy trwała ponad 3,5 h,. a po drodze mogliśmy przekonać się o tragicznym stanie lokalnej nawierzchni. Dominowały dziury wielkości studzienek ściekowych, kierowca jechał slalomem oboma pasami ruchu i poboczem, lawirując pomiędzy dziurami, niczym na serze szwajcarskim. Ostatecznie ok 14:10 wylądowaliśmy na dworcu w Stanisławowie, zaś jedna ze współpasażerek poprzedniego autobusu pomogła nam w znalezieniu kolejnego środka transportu - do Nadwornej (Nadvirna). Gdy autobus się zapełnił, od 15:00 ruszyliśmy już lepszej jakości drogą do miasta oddalonego o około 30 km na południowy zachód. Cena przejazdu to 30 UAH za osobę. Do Nadwornej dojechaliśmy bardzo sprawnie, po kilkudziesięciu minutach. Na miejscu okazało się, że busy do Bystricy jadą z innego miejsca, na które trzeba było się przemieścić. Gdy zaś tam dotarliśmy, usłyszałem, że bus własnie pojechał, a następny będzie za 2 godziny. Nie pozostało nic innego, jak czekać i jeść lokalne przysmaki za niewielkie pieniądze. Szczerze polecam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs05WzQPGd0wNjXDfKGRiyWo8UzMMc6dJRd6zaGRJqjm2m4jVoXf0C39wTu7PsqdnR4yRw6hKisH9QgahaC0hjQcrAiwGh_C_LqcW89I3pjmbgjlKUnTz0TdFPxX0MNE28sPyLPSw_pkw/s1600/GOPR2969.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs05WzQPGd0wNjXDfKGRiyWo8UzMMc6dJRd6zaGRJqjm2m4jVoXf0C39wTu7PsqdnR4yRw6hKisH9QgahaC0hjQcrAiwGh_C_LqcW89I3pjmbgjlKUnTz0TdFPxX0MNE28sPyLPSw_pkw/s640/GOPR2969.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtgYfl72j1lFOQ_2GWlZNkUSea4rQpIaNXV2WUNHW2Xtd7ofAYIft1aD8g4zN395CgeiBkTspo52KFu6aUw97wJa5msNQz9phNmVOopKcVL7OB2Dh36I3ce4oCu58IXscWWt6X66FtjF4/s1600/GOPR2975.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtgYfl72j1lFOQ_2GWlZNkUSea4rQpIaNXV2WUNHW2Xtd7ofAYIft1aD8g4zN395CgeiBkTspo52KFu6aUw97wJa5msNQz9phNmVOopKcVL7OB2Dh36I3ce4oCu58IXscWWt6X66FtjF4/s640/GOPR2975.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O godzinie 18:00 kolejna marszrutka się zapełniła i ruszyliśmy w dalsza drogę. Przejazd 30 km kosztował znowu 30 UAH i zapewnił nam szereg atrakcji. Droga prowadząca przez kolejne miejscowości była zdezelowana tak, że prawie nie było na niej asfaltu. Właściwie to nie potrafię powiedzieć, czy jechaliśmy po szutrze czy po asfalcie. Wiem jednak, że niemiłosiernie trzęsło, a zewsząd unosił sie kurz. Busik poruszał się z prędkością ok 20-30 km na godzinę, gdyż cały odcinek 30 km pokonaliśmy w 1:30 h. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCrazUrADtayxYGEbKmbqSie_xt6_aUeayJRSNYcbB3D0pAS5j3dnqpPKMV3o3J4vWZbIgKPXqZvvyirotPi84lpsQ6KZj9bslDg8E1uggu4pOMvdqSUI-K4JYLK_i8S6cCeIsFk7Bhu4/s1600/GOPR2981.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCrazUrADtayxYGEbKmbqSie_xt6_aUeayJRSNYcbB3D0pAS5j3dnqpPKMV3o3J4vWZbIgKPXqZvvyirotPi84lpsQ6KZj9bslDg8E1uggu4pOMvdqSUI-K4JYLK_i8S6cCeIsFk7Bhu4/s640/GOPR2981.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRx8Fzp4l-7mo_mKgxjVrijRiDnwFEZahf3hoQkx-Q_QwYqu0jwBV6RN5TIXWD6Ngwz2LcGioRxLftMy_kqkgQQOmXmKJpFuq0CCIvghScGhARMqNZAA3CCUk80h9YHm67IWBK3pIN4j0/s1600/GOPR2983.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRx8Fzp4l-7mo_mKgxjVrijRiDnwFEZahf3hoQkx-Q_QwYqu0jwBV6RN5TIXWD6Ngwz2LcGioRxLftMy_kqkgQQOmXmKJpFuq0CCIvghScGhARMqNZAA3CCUk80h9YHm67IWBK3pIN4j0/s640/GOPR2983.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOlM-ddzbmrdElSRt_7nLZL_5LRHdsgOQ7murpF7S1jbDCSXZCuh9hubZd7nhxwUb9-ATjjrswPJf5oxzQlx-64JWDTvqmD3sp5gmtJq9l2UO1zxCWp2AlWOY-6FvI063r_g-kQGM7HaQ/s1600/GOPR2987.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOlM-ddzbmrdElSRt_7nLZL_5LRHdsgOQ7murpF7S1jbDCSXZCuh9hubZd7nhxwUb9-ATjjrswPJf5oxzQlx-64JWDTvqmD3sp5gmtJq9l2UO1zxCWp2AlWOY-6FvI063r_g-kQGM7HaQ/s640/GOPR2987.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmCiK-ASWpC56CGP4wZk5FjlPeNkeOZDJ_p9nPOh7QPC9Tk6FiXl7d85ZGMCoa13e93LB_sn-DHdSR7RV5CEChQZTcQUycuENz-vNeCQnp6I_xW5uUP0EQplhDzKxeuWZlMD3nDv1IpGU/s1600/GOPR2988.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmCiK-ASWpC56CGP4wZk5FjlPeNkeOZDJ_p9nPOh7QPC9Tk6FiXl7d85ZGMCoa13e93LB_sn-DHdSR7RV5CEChQZTcQUycuENz-vNeCQnp6I_xW5uUP0EQplhDzKxeuWZlMD3nDv1IpGU/s640/GOPR2988.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pasjonującej podroży w ciągu całego dnia pokonaliśmy z Lwowa ok 180 km, lądując o 19:30 w Bystricy. Na miejscu zakupiliśmy jeszcze po lodzie i ruszyliśmy w góry szukać miejsca na nocleg. Zdecydowałem, że nie będziemy pokonywać drogi wiodącej na przełęcz Legionów, którą schodziliśmy w 2014 roku ze względu na monotonię i brak miejsca obozowego. Postanowiłem, że wejdziemy szlakiem zielonym, prowadzącym bezpośrednio na grzbiet, a tam przetniemy linię dawnej granicy. Wieczorem przeszliśmy więc przez miejscowość i skierowaliśmy się na wschodnie stoki Gorganów. Planowaliśmy podejść do pierwszego miejsca oznaczonego na GPS znaczkiem biwaku. Niestety okazało się, że miejsce jest zupełnie nietrafione i położone głęboko w lesie. Pomimo zapadającego zmroku zdecydowaliśmy się podejść wyżej, do kolejnego biwaku. W zapadających ciemnościach szliśmy śladami ścieżki dydaktycznej, która musiała zostać sporządzona bardzo niedawno. Do kolejnego miejsca biwakowego na wys. ok. 1200 m npm dotarliśmy już po zmroku. Chociaż posiadało ono rozwiniętą infrastrukturę (ogrodzone, ławeczki, tablice, miejsce na ognisko, wiaty) to okazało się bardzo nietrafione. Źródełko, które zostało tam zlokalizowane było zaglonowane, więc musieliśmy obyć się z wodą, którą przynieśliśmy ze sobą. Ponadto wbrew pozorom, paradoksalnie trudno było znaleźć miejsce na namiot. Twórcy biwaku bowiem poprzestali na wyrównaniu terenu z grubsza buldożerami i wstawieniu kilku wiat. Generalnie porażka, z której chcąc - nie chcąc musieliśmy skorzystać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: red;">Dzień 2</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano obudziliśmy się o 7:00 czasu polskiego. Miejsce nie zachęcało do dłuższego postoju toteż zjedliśmy śniadanie, zwinęliśmy biwak i poszliśmy w dalszą drogę. Dzień zapowiadał się bardzo pogodnie i ciepło. Nasz trasa prowadziła grzbietem aż do pierwszego szczytu o wysokości 1499 m npm. Na początku okolica wyglądała wiosennie. Dopiero powyżej 1400 m npm pojawiły się trudności, które towarzyszyły nam już do końca wyjazdu. Mianowicie mowa tu o śniegu, kosodrzewinie i wiatrołomach. Porównując warunki z rokiem 2014 okazało się, że aktualnie są one dużo gorsze. Pomimo, iż w dolinach wiosna przyszła około dwa tygodnie wcześniej niż zwykle, to w górach pozostało dużo więcej śniegu i połamanych drzew. Zima w okolicy musiała być bardzo surowa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHE9bhr3JZH8WBx3YhDi-Hf7VdBE-iH1JVEfYJ9LBGJfACWOltHz1fXtPn9bm3YlUa249NJx3PMDie2s981dtstNHLHa0CI_1ak97R6a2R64uY_Zos9fJXoCHALn5dQmqog2r9vYQ1TUo/s1600/GOPR3015.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHE9bhr3JZH8WBx3YhDi-Hf7VdBE-iH1JVEfYJ9LBGJfACWOltHz1fXtPn9bm3YlUa249NJx3PMDie2s981dtstNHLHa0CI_1ak97R6a2R64uY_Zos9fJXoCHALn5dQmqog2r9vYQ1TUo/s640/GOPR3015.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHwo8iXq_69bym3XlNFeUskH7QUUuQ78I9jBg9F4fiqvH3p0vA4S7c9UOWmGxFnvJubnehOG3wElMUHsghlgNJOX50gqs_ZQ-0iWbr69fZGfi_x-_1GmmBU5UTxNfPt80q-CRPUJKZeo/s1600/GOPR3025.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHwo8iXq_69bym3XlNFeUskH7QUUuQ78I9jBg9F4fiqvH3p0vA4S7c9UOWmGxFnvJubnehOG3wElMUHsghlgNJOX50gqs_ZQ-0iWbr69fZGfi_x-_1GmmBU5UTxNfPt80q-CRPUJKZeo/s640/GOPR3025.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Wi21AZsFUQBDBXkacejC9FORAnR2ra1_HFsymrOM8qfP-gbs5US5vHGYZLdhF54xW3BkCa9PcL3IAdj4Zk31n4cCe3GIKjF-f01OfI8SYxjmZkfCkZXK3otx8wMXuYf_obuReXAJAN0/s1600/GOPR3036.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Wi21AZsFUQBDBXkacejC9FORAnR2ra1_HFsymrOM8qfP-gbs5US5vHGYZLdhF54xW3BkCa9PcL3IAdj4Zk31n4cCe3GIKjF-f01OfI8SYxjmZkfCkZXK3otx8wMXuYf_obuReXAJAN0/s640/GOPR3036.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudności drogowe nie przeszkadzały jednak w kontynuowaniu wycieczki. Wiatrołomy należało cierpliwie obejść, a łaty śnieżne ostrożnie pokonać. W tych warunkach doszliśmy do szczytu Podini (1499 m npm) a bezpośrednio za nim przecięliśmy już linię granicy II RP i Czechosłowacji. Następnie szlak prowadził przez kosówkę stromo w dół i ponownie w górę na szczyt wzgórza Tawpisz (1451 m npm). za nim na przełęczy i połoninie po tej samej nazwie znaleźliśmy wreszcie źródełko przy którym mogliśmy zjeść i napełnić naczynia na wodę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za połoniną Taupisz zaczęło się kolejne podejście, wyprowadzające na grzbiet w kierunku Sywuli. Szliśmy nim dość długo, pokonując po drodze kolejne wiatrołomy i mijając słupki graniczne z 1923 roku.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOyKa3yaQvNik76qZwF-_g8ONvtHT8GiaKo3dVgzVfL34VIz9M9IcO3U9UGNJT3CH1e4BlUeU8YizeUaYrPrhS8DIOdhqZ1M5DoC9PQQlNhZIitxpyHzn1XxP9XnHgs3u7eKkEhjCADsE/s1600/GOPR3037.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOyKa3yaQvNik76qZwF-_g8ONvtHT8GiaKo3dVgzVfL34VIz9M9IcO3U9UGNJT3CH1e4BlUeU8YizeUaYrPrhS8DIOdhqZ1M5DoC9PQQlNhZIitxpyHzn1XxP9XnHgs3u7eKkEhjCADsE/s640/GOPR3037.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW0NmH8IbXILvetBlIyL_NkzD7OdZrY-VUc93WnES3Cwur26R2GojtBBUsxYA1FGY5ihmG3qQ3jKf_ZUMNolwBUM7hXafN9X-oEAOoxqCilsCeSf0JmzqE3drof3kqOVCIA30l7DZE8k/s1600/GOPR3100.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW0NmH8IbXILvetBlIyL_NkzD7OdZrY-VUc93WnES3Cwur26R2GojtBBUsxYA1FGY5ihmG3qQ3jKf_ZUMNolwBUM7hXafN9X-oEAOoxqCilsCeSf0JmzqE3drof3kqOVCIA30l7DZE8k/s640/GOPR3100.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjI_c7moB1wvN2nmCscspaWrWd4GyGLabhRm0nOgbwV_qnqJlDMkw_95dt2rfaxjSoMQFEUOMPKItDKSlMoNtQIKDCP44Wlxa3ZZNv7awJoRT0T66XT09VNjREGP6HaG4DG7tzOML7oo4/s1600/GOPR3102.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjI_c7moB1wvN2nmCscspaWrWd4GyGLabhRm0nOgbwV_qnqJlDMkw_95dt2rfaxjSoMQFEUOMPKItDKSlMoNtQIKDCP44Wlxa3ZZNv7awJoRT0T66XT09VNjREGP6HaG4DG7tzOML7oo4/s640/GOPR3102.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na połoninie poniżej masywu Sywuli około 13:00 zorganizowaliśmy dłuższy postój. Do tej pory droga była bardzo dobra, a wzdłuż grzbietu prowadziła leśna droga. Na rozległej połoninie poniżej Sywuli znajdował się prawdziwy zbieg źródełek, woda biła prawie z każdej strony. Nie sposób było z niego nie skorzystać. Pierwotnie zakładaliśmy opcję wejścia na Sywule, jednak ostatecznie z tego zrezygnowaliśmy trzymając się stricte planu granicznego. Pozostanie pretekst, żeby wrócić w Gorgany ponownie.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od tego miejsca droga zmieniała kierunek, z północnego na zachodni i południowo - zachodni. Powoli zaczęło robić się coraz bardziej dziko. Około 16:00 przez wysokie łaty śnieżne i przecinkę w kosówce dotarliśmy do szczytu Konec Gorganu (1581 m npm). Do końca dnia przeszliśmy jeszcze około dwóch kilometrów. Około 17:00 dotarliśmy na przełęcz położoną na polanie, na wysokości około 1350 m, m npm. W oddali płynął potok, sporządzone były również miejsca na ogniska. Pomimo wczesnej pory zdecydowaliśmy, że zostaniemy tam na nocleg. Możliwość komfortowego biwaku, z miejscem na ognisko i możliwość umycia się zwyciężyły. Szybko, na początku załatwiliśmy sprawy higieniczne, po czym rozbiliśmy namiot, ugotowaliśmy jedzenie i mogliśmy w spokoju podziwiać zachód słońca. To był idealny wieczór w górach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTFaOj41FpmN4AsaB8HUVQOnDO-tPtGHzUPuqnUQboifdiudjWJJ6oa5dUb5pXwWYZuhTLoZPM-LGPx6KOe6MMvbDDSBl1a3HpnHg3db2mNxGX76p38vdY8Egy0TlSeOVUAIbjbcnvF5I/s1600/GOPR3111.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTFaOj41FpmN4AsaB8HUVQOnDO-tPtGHzUPuqnUQboifdiudjWJJ6oa5dUb5pXwWYZuhTLoZPM-LGPx6KOe6MMvbDDSBl1a3HpnHg3db2mNxGX76p38vdY8Egy0TlSeOVUAIbjbcnvF5I/s640/GOPR3111.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIcoSsyW3PxwIzBFC_w5YDwjzlakcss2m-vM7Xy-u-1LJ3rJefUuPGwm2H61FYnODEqn0xssJQNTAbWj-KKdgLJ1rpZj-Cjwzu2P11f_pGSpnPntbfw_SCAJylhvMKyFw5dTIVqd1zxXw/s1600/GOPR3116.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIcoSsyW3PxwIzBFC_w5YDwjzlakcss2m-vM7Xy-u-1LJ3rJefUuPGwm2H61FYnODEqn0xssJQNTAbWj-KKdgLJ1rpZj-Cjwzu2P11f_pGSpnPntbfw_SCAJylhvMKyFw5dTIVqd1zxXw/s640/GOPR3116.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU3Bwi7fzKA7Rn8-w9Xj9UmwGRWyshE1tkzmLMSeqjPM9YDGWnGMabWY8u3ZY4vhDyQXS_eoQKWcLKHCFWlGCdr7p8Irl-kNXpG0FXu7QVih6UvPDJfpDrYwQlrH7NwDhSXEPQO6rbeww/s1600/GOPR3120.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU3Bwi7fzKA7Rn8-w9Xj9UmwGRWyshE1tkzmLMSeqjPM9YDGWnGMabWY8u3ZY4vhDyQXS_eoQKWcLKHCFWlGCdr7p8Irl-kNXpG0FXu7QVih6UvPDJfpDrYwQlrH7NwDhSXEPQO6rbeww/s640/GOPR3120.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeWkhm0t4J7lJyUQByZToPuHYkeDsjc_zYP4TtwSZvWfs8mhStP5ZAInfhqr5k4doLTVtimD_Z7m-nLiJIVjsJuoth4krmvAo4z6Bv1oS-qO6dxMi3rpBXqvFxAdzUAm6XKwwX69piIek/s1600/GOPR3129.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeWkhm0t4J7lJyUQByZToPuHYkeDsjc_zYP4TtwSZvWfs8mhStP5ZAInfhqr5k4doLTVtimD_Z7m-nLiJIVjsJuoth4krmvAo4z6Bv1oS-qO6dxMi3rpBXqvFxAdzUAm6XKwwX69piIek/s640/GOPR3129.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>Dzień 3</b></span><br />
<span style="color: red;"><b><br /></b></span>
Jako, iż poprzedniego dnia wcześniej skończyliśmy, 2 maja obudziliśmy się już o 6:00 rano. Po raz kolejny pogoda zapowiadała się dobrze, chociaż na niebie pojawiały się chmurki pierzaste, zapowiadając rychłą zmianę. Po sprzątnięciu biwaku, przed 8:00 rano ruszyliśmy w dalszą drogę. Odcinek, jaki zaplanowaliśmy do przejścia tego dnia zapowiadał marsz zalesionym grzbietem na niedużej wysokości ok. 1200-1300 m npm, z kulminacyjnym wejściem na grzbiet ok 1600 - 1700 m npm, który skądinąd chcieliśmy przejść i rozbić namiot na przełęczy poniżej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ84pmQlqISwJRESABXRIqvaD_mytaGHnrsZoJK3WRpxe77O-U_K6T2pQs6l4M2oQjDSOyzjIF7Trg63FDZdltr9DLtFuONqEI1A-cD4Me4omGXR0kIF8dG1m9dU5YnrcrXs2mvPzyjis/s1600/GOPR3133.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ84pmQlqISwJRESABXRIqvaD_mytaGHnrsZoJK3WRpxe77O-U_K6T2pQs6l4M2oQjDSOyzjIF7Trg63FDZdltr9DLtFuONqEI1A-cD4Me4omGXR0kIF8dG1m9dU5YnrcrXs2mvPzyjis/s640/GOPR3133.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE-_F9RSn_EjLx0wz9lRqgARzHAUqN4maqU8xTDFCFF-2z9gYfN0KLRV56SsaUKTtp2S7ouLHj_DvI0yaCJeSHa9LCxro2DffiWQSAdlJ4gW3R5ecPyGlhfuwHGO_Dhyphenhyphen2_eeUOIksJBQM/s1600/GOPR3140.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE-_F9RSn_EjLx0wz9lRqgARzHAUqN4maqU8xTDFCFF-2z9gYfN0KLRV56SsaUKTtp2S7ouLHj_DvI0yaCJeSHa9LCxro2DffiWQSAdlJ4gW3R5ecPyGlhfuwHGO_Dhyphenhyphen2_eeUOIksJBQM/s640/GOPR3140.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqeTq_NzBRxYRn-_Y92KlrmOyz8s6oiE-TXtnhaflCgYPTtwyxcKQTT4HAp_EIIX-Sfc5lpI6domkwBILQ21Xjp-gJed71nDxY1DPMDThqSrO_IIB0r76DhFxzSClXD2XbR0xuJFUXqwQ/s1600/GOPR3147.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqeTq_NzBRxYRn-_Y92KlrmOyz8s6oiE-TXtnhaflCgYPTtwyxcKQTT4HAp_EIIX-Sfc5lpI6domkwBILQ21Xjp-gJed71nDxY1DPMDThqSrO_IIB0r76DhFxzSClXD2XbR0xuJFUXqwQ/s640/GOPR3147.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRE-MxcLNo0mBe2KXc7zFAxaTgq-QPC9Ajxp7LJrJqf4HWE9Fcv6OaFshYWGnco-2QMitdbTc_ZEW0AKXvt2c5neDXznpbB3M_nb7WBIDgstPQYb6-ZIv6y9NiIA753MC9FL7C6PKOf2s/s1600/GOPR3150.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRE-MxcLNo0mBe2KXc7zFAxaTgq-QPC9Ajxp7LJrJqf4HWE9Fcv6OaFshYWGnco-2QMitdbTc_ZEW0AKXvt2c5neDXznpbB3M_nb7WBIDgstPQYb6-ZIv6y9NiIA753MC9FL7C6PKOf2s/s640/GOPR3150.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Początkowo realizacja zamiarów zapowiadała się prosto i poza wiatrołomami w lesie szło się bardzo dobrze. Las osłaniał od wiatru, zaś grzbiet gwarantował, że podejść nie było zbyt dużo. Do południa wzdłuż słupków granicznych prowadziła również leśna droga, więc marsz był czystą przyjemnością. Również z naszych wstępnych wyliczeń wynikało, że powinniśmy wyrobić się z trasą do końca dnia. Dopiero przy pierwszym poważnym podejściu na Małą Kieputę pojawił się problem. Słupki nagle zniknęły gdzieś w odmętach lasu, zaś droga odbiła całkiem na północ. Uznałem, że mimo wszystko trzeba trzymać się grzbietu i postanowiłem skierować dalsze kroki wprost na podejście. Niestety początkowo nie znaleźliśmy słupków, za to wpakowaliśmy się na linię starych wiatrołomów na podejściu. Musieliśmy zawrócić i zaatakować szczyt w innym miejscu. Zaczęliśmy podchodzić według GPS wprost do grzbietu. Ze względu, iż nie prowadziła tędy żadna ścieżka porządnie się namęczyliśmy, zanim osiągnęliśmy najwyższy punkt około godziny 14:00. Na miejscu postanowiliśmy odpocząć i coś zjeść. W międzyczasie uświadomiliśmy sobie, że pogoda szybko się psuje, zaś niebo przed nami, na południu widnokręgu, jest granatowe. Z tamtej strony dochodził również odgłos grzmotu. W myślach modliłem się, aby tylko burza nie zastała nas w najwyższym punkcie trasy.<br />
<br />
Poszliśmy szybko dalej, gdyż w tym punkcie innego wyboru nie było, żadnych ścieżek alternatywnych, a cywilizacja znajdowała się około dwudziestu kilometrów przedzierania się przez lasy. Niestety, wkrótce również mogliśmy zaobserwować, że ścieżka, którą idziemy dramatycznie się skurczyła, zaś przed nami wyrosło morze kosodrzewiny, które rozpościerało się aż po horyzont. Pomimo powyższego miałem nadzieję, że tak, jak do tej pory, przez kosówkę prowadzi szeroka ścieżka. Następne godziny pokazały, jak bardzo się pomyliłem. Ścieżka okazała się wąskim przesmykiem ginącym co chwila w gąszczu kosówki, gdzie trzeba było walczyć o każdy metr. Nasze tempo i morale spadło na łeb, jednak poza torowanie drogi w wąskim korytarzu, nie mieliśmy i innego wyboru. Kilkukrotnie gubiliśmy drogę , kluczyliśmy i denerwowaliśmy się. Około 16:00 osiągnęliśmy pierwszy szczyt wzgórza - Wielka Kieputa (1607 m npm), przechodząc w ciągu ostatnich dwóch godzin około dwóch kilometrów, ale pokonując de facto najgorszy odcinek na trasie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDKGz4Bw3KMKVUeNJbBg4I5zVdO6gPu9ze3fqxzZlVQohgsukstxepUTWzZLr2bNhcxunznQBf_jya5Ql-ihsOY5Tp0xZ5Biie6onhU9WohWiD4gqI27KY9h8g8szfnB3Nh4KtcQWYAL8/s1600/GOPR3155.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDKGz4Bw3KMKVUeNJbBg4I5zVdO6gPu9ze3fqxzZlVQohgsukstxepUTWzZLr2bNhcxunznQBf_jya5Ql-ihsOY5Tp0xZ5Biie6onhU9WohWiD4gqI27KY9h8g8szfnB3Nh4KtcQWYAL8/s640/GOPR3155.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUYIaKt2SGbgaMJrrgHG3NYQDsRngyKQ2oIorV-bEol4jNhNi_6wA08ExAGyqCvRirgVitKS1Zc3MtZw-4OFCPQmvsZcduOSdApAA2Zk_0Yj5rJfuCiqUv1tAIPzAKn4wTcCt-erNA8zA/s1600/GOPR3158.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUYIaKt2SGbgaMJrrgHG3NYQDsRngyKQ2oIorV-bEol4jNhNi_6wA08ExAGyqCvRirgVitKS1Zc3MtZw-4OFCPQmvsZcduOSdApAA2Zk_0Yj5rJfuCiqUv1tAIPzAKn4wTcCt-erNA8zA/s640/GOPR3158.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0SHiF3shTNAw50bD4FDadSRPJGW3Q9i5GS0XUjc_3r2s0IEMnLilquOw2QXsP8bu-fkEgl53-8FEyRzyPi36KRLDfGCJ1k_lKOZ9bCJVdNxaMKp9mvmilbKFn2F8Jo6VI2H7XnStmynw/s1600/GOPR3161.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0SHiF3shTNAw50bD4FDadSRPJGW3Q9i5GS0XUjc_3r2s0IEMnLilquOw2QXsP8bu-fkEgl53-8FEyRzyPi36KRLDfGCJ1k_lKOZ9bCJVdNxaMKp9mvmilbKFn2F8Jo6VI2H7XnStmynw/s640/GOPR3161.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUHLY4CSvWmqSCw4nTtMJbKczhwBv9AxDCsBb5wGiProoQtAjgDL7t-VDgy7stxQ17xK8M3f1fjLJe9NsxXW7HBXmie2tH9PdJmoHwdiP-qUy8rtji-AgAiuPMjnAdzIpA8yjUeo9ZVEs/s1600/GOPR3167.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUHLY4CSvWmqSCw4nTtMJbKczhwBv9AxDCsBb5wGiProoQtAjgDL7t-VDgy7stxQ17xK8M3f1fjLJe9NsxXW7HBXmie2tH9PdJmoHwdiP-qUy8rtji-AgAiuPMjnAdzIpA8yjUeo9ZVEs/s640/GOPR3167.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Zmęczeni zadawaliśmy sobie pytanie, ile trudu kosztowało wniesienie i zamontowanie tutaj słupków granicznych. Przed nami niebo grzmiało. Z drugiej, północnej strony również szalały burze. W obecnej sytuacji burza oznaczałaby dla nas katastrofę. Na szczęście póki co nie padało. Zawierucha szalała wszędzie, tylko nie w naszym morzu krzaków. Po odpoczynku rozpoczęliśmy dalszą walkę o drogę, podczas której odrapaliśmy mocno nogi i ręce, pobrudziliśmy ubrania i straciliśmy mnóstwo sił. O 17:30 osiągnęliśmy przełącz pomiędzy dwoma wzgórzami kosówkowego odcinka. Choć ryzyko, że dalej przed zmrokiem nie znajdziemy miejsca było bardzo wysokie, nalegałem na dalszy marsz, wiedząc, że im więcej tego tragicznego odcinka przejdziemy w ciągu fatalnego już dnia, tym lepiej. Sytuacja w kosodrzewinie jednak nie poprawiała się, a ja próżno wyszukiwałem polany, która nie byłaby pokryta śniegiem i była odpowiednia do rozbicia namiotu. Przeszliśmy pierwsze podejście i wdrapaliśmy się na przedwierzchołek wzgórza Busztuł (1691 m npm). Polanę znaleźliśmy dopiero kilkaset metrów dalej, około 19:30 i niezwłocznie rozbiliśmy namiot. Nasza kondycja psychiczna po kilku godzinach w kosodrzewinie nie była dobra. Ja tylko cieszyłem się, że pogoda naprawdę nas oszczędziła. Gdyby nad nami przeszła burza, sytuacja byłaby o wiele gorsza.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjA0dtNlOMThVXckltaL3UQg1zxgbpTXRlc5woPoggmxnFNIhbtFMBly_3fTJ8v62HYaD1UIF3fiTamnxIL3OHYEo1UG4AiLxcFpOHFCW3G9nFP736gIIWZrMMTY87xv1NyNbsjddArbU/s1600/GOPR3171.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjA0dtNlOMThVXckltaL3UQg1zxgbpTXRlc5woPoggmxnFNIhbtFMBly_3fTJ8v62HYaD1UIF3fiTamnxIL3OHYEo1UG4AiLxcFpOHFCW3G9nFP736gIIWZrMMTY87xv1NyNbsjddArbU/s640/GOPR3171.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Do nastrojów przywrócił nas dopiero palnik, ciepła herbata i jedzenie. Mieliśmy nadzieję na lepsze warunki kolejnego dnia. Zdawałem sobie sprawę, że było trudno i niewygodnie, jednak dobrze było przejść ten odcinek szlaku granicznego. Poczułem, że faktycznie ukraińskie góry mogą być dzikie i uczyć szacunku. Zobaczyłem też cos nowego, gdyż jeszcze nie miałem okazji iść aż tak długiego odcinka w tak gęstej i uciążliwej kosodrzewinie. Wiedziałem też, że ten odcinek to raczej coś, co robi się tylko raz w życiu i drugi raz nie chciałbym go powtarzać.<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>Dzień 4</b></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<span style="color: red;"><b><br /></b></span>
Pomimo, iż niebo w środę wieczorem mieniło się granatem i fioletem, rano po zachmurzeniu nie było śladu. Zapowiadała się bajeczna pogoda. Nauczeni po wczorajszej lekcji, aby zakończyć około dwukilometrowy odcinek w kosodrzewinie ubraliśmy się odpowiednio, w długie spodnie i kurtki. Pocięte wczoraj nogi i ręce już wystarczająco piekły w nocy, aby kolejny raz pozwolić sobie na podobną przyjemność po raz drugi. Po zwinięciu biwaku, około 7:30 wyruszyliśmy ponownie przez gąszcz. Na tym odcinku było już lepiej, chociaż pomimo wyraźniejszej ścieżki kilkukrotnie musieliśmy zastanawiać się, którędy pójść. Odcinek do wzgórza Busztuł (1691 m npm) i dalej w dół pokonaliśmy bez większych problemów. Dopiero około godziny 10:30 zeszliśmy poniżej 1600 i linii kosodrzewiny, mając nadzieję, że takie przyjemności szybko nam się ponownie nie przydarzą. Po wyjściu z gęstwiny dotarliśmy na przełęcz i rozległą polanę, gdzie urządziliśmy dłuższy postój. Tutaj mogliśmy przebrać ubrania na krótkie i przygotować się na pełne słońce, które od rana świeciło niesamowicie mocno.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSFWfgnIQcbQZDH3srV4Gum6SYwBi1-go-p5JHMImTJ7YLvrOWhTKsQxs8ZxQxEcdhWumZohX3POt-kKDawYrF8vwowu7jIazoYVPYiQFmIOwbcUg35vbnFUV0BN8QBOPRTIVVuHyNC00/s1600/GOPR3172.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSFWfgnIQcbQZDH3srV4Gum6SYwBi1-go-p5JHMImTJ7YLvrOWhTKsQxs8ZxQxEcdhWumZohX3POt-kKDawYrF8vwowu7jIazoYVPYiQFmIOwbcUg35vbnFUV0BN8QBOPRTIVVuHyNC00/s640/GOPR3172.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcivhiL9N7rMKqhC0O4iY9EiuDPRYBQl8YgpZELrOR1LsN0quCVk7G7D5ojtSDbo51tPNIIRrqIKXMAsx-R1z_0aM2xxSf3p-educLy9b9g9IH-qi_xTjFwr8jbWH3KHMCyYvgOEFWvK8/s1600/GOPR3174.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcivhiL9N7rMKqhC0O4iY9EiuDPRYBQl8YgpZELrOR1LsN0quCVk7G7D5ojtSDbo51tPNIIRrqIKXMAsx-R1z_0aM2xxSf3p-educLy9b9g9IH-qi_xTjFwr8jbWH3KHMCyYvgOEFWvK8/s640/GOPR3174.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUTMj51lt0EG4keRdX5DO0eZFGswl7g2lT193Y5Lu_NGsSlbMyL9fHwG2eaLBhanRA3CuzwPJePAHCWzrTBJI0KZmlg5mzyAKdSIFRW7Y6kybbyVPAv61os7Z8izrFpqlTt1aHLhi3RZg/s1600/GOPR3177.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUTMj51lt0EG4keRdX5DO0eZFGswl7g2lT193Y5Lu_NGsSlbMyL9fHwG2eaLBhanRA3CuzwPJePAHCWzrTBJI0KZmlg5mzyAKdSIFRW7Y6kybbyVPAv61os7Z8izrFpqlTt1aHLhi3RZg/s640/GOPR3177.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6h-FvTU0t8gKyWkSJx9QlfCCmPL-0w6tN647ad9l9ptdmjSEi7zXTS2lB_q3mhhWxKeVQNMHL_okzt4qBge0ZgCnWpzSOiswQkneJv6b9y2VcEADm-LBo1Liwli5MNr0zbDpGjhvhEgc/s1600/IMG_20180503_092755.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6h-FvTU0t8gKyWkSJx9QlfCCmPL-0w6tN647ad9l9ptdmjSEi7zXTS2lB_q3mhhWxKeVQNMHL_okzt4qBge0ZgCnWpzSOiswQkneJv6b9y2VcEADm-LBo1Liwli5MNr0zbDpGjhvhEgc/s640/IMG_20180503_092755.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYVzy9b_INA6oxGzA0BYozZvlPEBklbMW466Xg46RJ7YYocJH0k7-IwitXAKnrk4rV2qsXuHw9IbbKf3YD9I4lMcfVh6bMOdwmBnLS7WqSPMaz4DbYdq-PuI7xmSGt1r-ulCFts6vfEpQ/s1600/IMG_20180503_105111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYVzy9b_INA6oxGzA0BYozZvlPEBklbMW466Xg46RJ7YYocJH0k7-IwitXAKnrk4rV2qsXuHw9IbbKf3YD9I4lMcfVh6bMOdwmBnLS7WqSPMaz4DbYdq-PuI7xmSGt1r-ulCFts6vfEpQ/s640/IMG_20180503_105111.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Dalsza droga wzdłuż słupków granicznych wchodziła jeszcze na jeden szczyt powyżej 1500 npm (Probita - 1518 m npm) po czym drastycznie traciła na wysokości. Do znakowanego szlaku turystycznego, który opuściliśmy dwa dni wcześniej, dotarliśmy dopiero kilka kilometrów dalej - na Niemieckiej Przełęczy (1177 m npm). Tam też, przy rozpadającej się wiacie turystycznej urządziliśmy dłuższy postój. "Nasi" tu byli i niestety, co przyciągnęło naszą uwagę, zostawili po sobie śmieci z rodzimymi (polskimi) etykietami. Zniesmaczeni poszliśmy dalej, niosąc nasze śmieci w plecaku. Pomimo, iż od tamtej chwili co jakiś czas na drzewach pojawiały się biało-niebieskie znaczki, to charakter szlaku z grubsza się nie zmienił. Podążaliśmy teraz na północ gęstym lasem, z którego zieleń aż kipiała. W powietrzu czuło się prawdziwie wiosenny klimat.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRbEMntFC-3psyjp4zD1AiY2EqpViLffW7HiESomrOrWXWSM5h2Qp9KL82pXwP1OAOAxjIpN2vm9HpfE8m-a6jEHGT-EvPVmIRTUgk5RyPZYvRbkwNtvlZvpJrGr2G4Q7ULlSkAcVa3qs/s1600/IMG_20180503_113646.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRbEMntFC-3psyjp4zD1AiY2EqpViLffW7HiESomrOrWXWSM5h2Qp9KL82pXwP1OAOAxjIpN2vm9HpfE8m-a6jEHGT-EvPVmIRTUgk5RyPZYvRbkwNtvlZvpJrGr2G4Q7ULlSkAcVa3qs/s640/IMG_20180503_113646.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8QPmSkCo5rPUanV0tsbhWnwNI9Z_1QycQfOw2UBXfg3IFEGVrKSKybMg7yuJDmzOzNYXxYos7JdzxR1DZNPc1dsmtQrb4imEotPmIF1ica9bZttuVHWsGwRpOuNPtsmTmwsK-Fo2HN40/s1600/IMG_20180503_113659.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8QPmSkCo5rPUanV0tsbhWnwNI9Z_1QycQfOw2UBXfg3IFEGVrKSKybMg7yuJDmzOzNYXxYos7JdzxR1DZNPc1dsmtQrb4imEotPmIF1ica9bZttuVHWsGwRpOuNPtsmTmwsK-Fo2HN40/s640/IMG_20180503_113659.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmucYu3kl2pATH8Tv1jKyBaACULdAtThyphenhyphen8QTSZWlEfu6MvB2zouJ0V6sKYs2NtUedGRVaqCyBIKwNvNsZP0G2CDakcieQ3tgLePhdOKis8XnZhEbIpwgVnEl_CXNnTn3QIxP9lonBPrmI/s1600/IMG_20180503_120713.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmucYu3kl2pATH8Tv1jKyBaACULdAtThyphenhyphen8QTSZWlEfu6MvB2zouJ0V6sKYs2NtUedGRVaqCyBIKwNvNsZP0G2CDakcieQ3tgLePhdOKis8XnZhEbIpwgVnEl_CXNnTn3QIxP9lonBPrmI/s640/IMG_20180503_120713.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
Na horyzoncie zaś rysował się nasz cel, czyli kolejny masyw Gorganów pokryty polami gołoborzy - rezerwat przyrody "Grofa". Dotarliśmy do niego dopiero po kilku godzinach marszu. Gdy podejście na prowadzące na stoki Pietrosa (1702 m npm) zaczęło robić się bardziej strome opuściliśmy linię słupków granicznych, by trawersować w kierunku zachodnim stoki pobliskiego wzgórza i przełęczy. Szlak był poprowadzony w ten sposób, gdyż wejście bezpośrednio na wprost z powodu stromizny było raczej wykluczone. Na trawersie, jaki przechodziliśmy i którym wiodła ścieżka, wbrew pozorom również towarzyszyły nam wiatrołomy. Nie tylko tegoroczne, ale również stare, powalone drzewa, które stały się elementem krajobrazu. Nieraz kłody o średnicy pół metra sprawiały poważny problem do rozwiązania. Najpierw podążaliśmy przez las, następnie wyszliśmy na gołoborza, z których rozpościerał się piękny widok na całą naszą dzisiejszą drogę. Na szczęście w ciągu dnia poruszaliśmy się w cieniu, gdyż temperatura na otwartej przestrzeni wzrastała gwałtownie, a marsz starał się nieznośny. Z gołoborzy ścieżka wchodziła w kosodrzewinę. Na szczęście to pasmo było już bardziej popularne, przez co w kosówce utworzone były ścieżki, którymi marsz przebiegał relatywnie komfortowo.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4B8wxC7TIE7lfZim5s7m91F6eZFNIZocbPTIXoPWdboHl7Io7WnvZB5ehBiKTAbaBPsuq83Hmv0mrqWQc1C5hncV6c1J8i12CNLqjKpapA0bVBC25nF4M9uU79g6wDtaHlwrH736pElM/s1600/IMG_20180503_144946.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4B8wxC7TIE7lfZim5s7m91F6eZFNIZocbPTIXoPWdboHl7Io7WnvZB5ehBiKTAbaBPsuq83Hmv0mrqWQc1C5hncV6c1J8i12CNLqjKpapA0bVBC25nF4M9uU79g6wDtaHlwrH736pElM/s640/IMG_20180503_144946.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8uR95CXbdqEPdMoxpJTIEKdr3b8hFvSnR1pIp9slDiN43erckc9Jh_A58pq1Imlwg504Je0Y4jSVO9atkwoF9yL4eSkCmI6vUYfay24J3UBGyKCSqPL5eAmkuCLVaYeG3FxJWJH8TvAw/s1600/IMG_20180503_145024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8uR95CXbdqEPdMoxpJTIEKdr3b8hFvSnR1pIp9slDiN43erckc9Jh_A58pq1Imlwg504Je0Y4jSVO9atkwoF9yL4eSkCmI6vUYfay24J3UBGyKCSqPL5eAmkuCLVaYeG3FxJWJH8TvAw/s640/IMG_20180503_145024.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP0IjSbPTTiBdidZG7rNVAmmOTiLmeLW5p6uMXgm1jIoIZ_x4rUKnYuuh2oSe7br6v1T5Fc1fPiSPx6OMylL9kbpeEbSycGrvTBp_cAVFLTCGJig58ERzc6j_kKJuaQQJLd4Eu5scjpK8/s1600/IMG_20180503_145041.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP0IjSbPTTiBdidZG7rNVAmmOTiLmeLW5p6uMXgm1jIoIZ_x4rUKnYuuh2oSe7br6v1T5Fc1fPiSPx6OMylL9kbpeEbSycGrvTBp_cAVFLTCGJig58ERzc6j_kKJuaQQJLd4Eu5scjpK8/s640/IMG_20180503_145041.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyXLLK7PP90bNpNW32ID9xsFyS41CsbJpsPa5SgcUi4eb1wKe2xMyxmbQ878VszxtILJoe5NULylhaHygM17aVe44XbOuTTqhYK3d13TiPEiQmHyI69pVjQ2U2JMlvuJTbW-GpePFg2kw/s1600/IMG_20180503_145411.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyXLLK7PP90bNpNW32ID9xsFyS41CsbJpsPa5SgcUi4eb1wKe2xMyxmbQ878VszxtILJoe5NULylhaHygM17aVe44XbOuTTqhYK3d13TiPEiQmHyI69pVjQ2U2JMlvuJTbW-GpePFg2kw/s640/IMG_20180503_145411.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPOTxLiGXyRsQrAiM_Ozdnfn-gvhq9LXjz_JSC5bqODasK71uIqFpcaEklQ7i_EG25CWMkBMrYp3d1FV7kb8nmWdBe9NKjYIHxxIn2_Gc4jMJO_qYVa7E9eHDnGTvR5t1_zsdGpsg7V5E/s1600/IMG_20180503_152251.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPOTxLiGXyRsQrAiM_Ozdnfn-gvhq9LXjz_JSC5bqODasK71uIqFpcaEklQ7i_EG25CWMkBMrYp3d1FV7kb8nmWdBe9NKjYIHxxIn2_Gc4jMJO_qYVa7E9eHDnGTvR5t1_zsdGpsg7V5E/s640/IMG_20180503_152251.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Na przełęczy spędziliśmy dłuższą chwilę, planując dalszą drogę. Z racji godziny 15:30 nie pozostało niż innego, jak skierować się na czerwony szlak na północny zachód, wiodący do Osmołody. Na nocleg chcieliśmy dotrzeć do miejsca biwakowego u podnóża grzbietu, którym schodziliśmy, przy rzece Pietros. Na miejsce dzieliło nas około 8 kilometrów.<br />
<span style="color: red;"></span>
Dalsza droga z przełęczy w 99% wiodła przez kosodrzewinę korytarzem ciągnącym się po horyzont. Po kilku kilometrach spotkaliśmy pierwszego i ostatniego na czterodniowej trasie turystę z Polski, który zmierzał w przeciwnym kierunku. Wymieniliśmy kilka zdań i poszliśmy dalej. Jeszcze przed szczytem Pietrosa natknęliśmy się z powrotem na ostatni słupek graniczny na naszej trasie nr 64. Pożegnaliśmy go z sentymentem. Jeszcze długi czas jakoś nieswojo będziemy się czuli nie spotykając ich po drodze.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTKuGrZs-y6AnqFNSGoK5fzWpUjMYkVeNYGeYdNZTPMDAF9NPIArYp46kupPV5JlBO18svy1E4QN3qmOi_4qki4_g0__epBxGbC3uq0TvCKpQj4m9ndwc-70CZayjhvJKuQiazYMhTeng/s1600/IMG_20180503_160149.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTKuGrZs-y6AnqFNSGoK5fzWpUjMYkVeNYGeYdNZTPMDAF9NPIArYp46kupPV5JlBO18svy1E4QN3qmOi_4qki4_g0__epBxGbC3uq0TvCKpQj4m9ndwc-70CZayjhvJKuQiazYMhTeng/s640/IMG_20180503_160149.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcSL5QV2caqM1htMuO1EnQHAQ6h2CRVcUDGI0Oui92FY8f06zeqX0hbIovqkuQ4ugYqkd8TuLM80PKIdf8JfR0q5x9Uq6yJ4aFvF4byDfpgsW-MNdvDeiq8xbTsf6xk-_XlxELu8dcAS4/s1600/IMG_20180503_162616.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcSL5QV2caqM1htMuO1EnQHAQ6h2CRVcUDGI0Oui92FY8f06zeqX0hbIovqkuQ4ugYqkd8TuLM80PKIdf8JfR0q5x9Uq6yJ4aFvF4byDfpgsW-MNdvDeiq8xbTsf6xk-_XlxELu8dcAS4/s640/IMG_20180503_162616.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia0yvPhP8Xn2BhSyptCxxey9ajx-IT5WrFRHTrWk70DMHPnV0kr_YWAroHzpwU3LGoEhRpx3gopn3Fnk88oLpclEoRYqP75Ok0eMCd2FGmTMki_0aonoNXjjF3y5Bp_DbmX3GBkaR-70U/s1600/IMG_20180503_162712.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia0yvPhP8Xn2BhSyptCxxey9ajx-IT5WrFRHTrWk70DMHPnV0kr_YWAroHzpwU3LGoEhRpx3gopn3Fnk88oLpclEoRYqP75Ok0eMCd2FGmTMki_0aonoNXjjF3y5Bp_DbmX3GBkaR-70U/s640/IMG_20180503_162712.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglDWG05pTMPKD12pyxp_vgGLCUI2tELqGugyZYwsSODGEkNtU2iapOC4amL5eg_ZKLo0kXuW6WrY5JcJzDCET10cT1Vh14ZANsOzVveT4ka2DY1he5EjTh89Z6UoLJJOPhumyVLuXc-ew/s1600/IMG_20180503_172011.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglDWG05pTMPKD12pyxp_vgGLCUI2tELqGugyZYwsSODGEkNtU2iapOC4amL5eg_ZKLo0kXuW6WrY5JcJzDCET10cT1Vh14ZANsOzVveT4ka2DY1he5EjTh89Z6UoLJJOPhumyVLuXc-ew/s640/IMG_20180503_172011.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Po wejściu na wspomniany szczyt Pietros, szlak czerwony kierował się na północ i zaczął tracić na wysokości. Pokonywaliśmy kolejne połacie kosówki, mając nadzieję szybko ją opuścić. Problem rozpoczął się, gdy musieliśmy pokonywać strome stoki śnieżne. Trzeba było uważać żeby nie ześliznąć się z nich kilkadziesiąt metrów w dół i jednocześnie schodząc trafić we właściwy korytarz w kosodrzewinie. Nie zawsze było to oczywiste i parę razy kosztowało nas trochę nerwów.<br />
Dopiero po opuszczeniu kosówki ścieżka stała się bardzo wyraźna i ciekawym grzbietem prowadziła do doliny. Niemniej jednak czas nieubłaganie leciał, a im niżej, tym robiło się chłodniej. Dodatkowo od spotkanego turysty uzyskaliśmy informację , że poranny bus z Osmołody do cywilizacji odjeżdża o 9:30 rano, a kolejny jest dopiero wieczorem. Pomyśleliśmy, że dobrze byłoby zdążyć na godzinę poranną. W końcu, gdy około 20:00 dotarliśmy do rzeki, zdecydowaliśmy, że pójdziemy jeszcze do pobliskiej miejscowości Ryzarnia, położonej 6 km dalej. Według mapy znajdowało się tam miele dogodnych miejsc biwakowych. Wspomniany odcinek wiódł szeroką drogą szutrową, przeznaczoną dla samochodów wożących drewno. Przy bolących nogach i gasnącym dniu atmosfera stała się nieciekawa, zaś marsz zaczął się dłużyć. Do zabudowań przysiółku dotarliśmy już po 21:00, po zmroku. Wybór miejsca nie był przy tym oczywisty i za moją sugestia poszliśmy nie na polane przy drodze za leśniczówką, ale na zadrzewione miejsce przy rzecze. Na domiar złego, pod koniec dnia jeszcze pokłóciliśmy się i z fatalnymi nastrojami poszliśmy spać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisTSiPIL2Bu7YK2E67JcVQJrKnzPaIAaszjzyinIPoXXKxnLguIpJNxYfvJP1kxRbOpMXGQmE45bTAtghZvf1Nl-ZPPuWMYT0uGqy4WAjJ-wNxOgoEuT8cBHH2smTpmeJ6wuvWcMav4eo/s1600/IMG_20180503_182349.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisTSiPIL2Bu7YK2E67JcVQJrKnzPaIAaszjzyinIPoXXKxnLguIpJNxYfvJP1kxRbOpMXGQmE45bTAtghZvf1Nl-ZPPuWMYT0uGqy4WAjJ-wNxOgoEuT8cBHH2smTpmeJ6wuvWcMav4eo/s640/IMG_20180503_182349.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<span style="color: red;"><b>Dzień 5</b></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiocKAweKZxE0OZ-cqVeLMOnplPeg420qGFPulYd7Ep8LtVSMUVYe_an1jvS6QUv9Jph-HZcmceFj4x_jTbS1URoLr0pz1p9uE0y2dwGVNiuU__13P3w5YCoQiXj8MzMb6kgQa2Gdd_pBo/s1600/IMG_20180504_074403.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiocKAweKZxE0OZ-cqVeLMOnplPeg420qGFPulYd7Ep8LtVSMUVYe_an1jvS6QUv9Jph-HZcmceFj4x_jTbS1URoLr0pz1p9uE0y2dwGVNiuU__13P3w5YCoQiXj8MzMb6kgQa2Gdd_pBo/s640/IMG_20180504_074403.jpg" width="358" /></a></div>
<span style="color: red;"><b><br /></b></span>
<br />
Rankiem, ostatniego dnia w dziczy nie traciliśmy czasu. Zdziwiliśmy się, gdyż przy rzece w dolinie panował nieprzyjemny chłód, od którego odzwyczaiła nas inwersja i ostatnie noclegi na wysokości powyżej 1200 m npm. Przy śniadaniu i zwijaniu namiotu zmarzliśmy lecz działało to na nas tylko motywująco. Od Osmołody dzieliło nas zaledwie około 4 km, które pokonaliśmy jeszcze zanim oświetliło nas słońce. Dobra pogoda stała się przyjemna regułą, do której szybko przywykliśmy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3OMgtC2N1zwIH3cqC7B_EiYJTBavZHKzGapSz-eGBlAAiN1RHgRXZRGrTGWI7h0ItnD8_AE1UgdhAIwP3cHeDN1yGHTaZwWs6yVDnTqaVoK65SvdpJvCvnbfxMz_X6eW9chwRBHhd9f0/s1600/IMG_20180504_075145.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3OMgtC2N1zwIH3cqC7B_EiYJTBavZHKzGapSz-eGBlAAiN1RHgRXZRGrTGWI7h0ItnD8_AE1UgdhAIwP3cHeDN1yGHTaZwWs6yVDnTqaVoK65SvdpJvCvnbfxMz_X6eW9chwRBHhd9f0/s640/IMG_20180504_075145.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp9faub5uk58Geyc8Nq5fNdn9QhUX1gagHUOywlXahaqaqWUKxtyZkGVOSmuTcejaCPEn_CxIFOstuuztuNPXmmqeI48vgmTUxNsgTnHzEJpgJAsK8UmDc09_fwbKjb7FMGGszIMta4w0/s1600/IMG_20180504_075939.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp9faub5uk58Geyc8Nq5fNdn9QhUX1gagHUOywlXahaqaqWUKxtyZkGVOSmuTcejaCPEn_CxIFOstuuztuNPXmmqeI48vgmTUxNsgTnHzEJpgJAsK8UmDc09_fwbKjb7FMGGszIMta4w0/s640/IMG_20180504_075939.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8gnDajlI9JYf7nGNna8jgB0aQihASrLi6_o1VMK7KrF2srpgaidSo9v_B6e7zcV1FoWnh73sopre9q7CemZRun4LApzPOlTYg9GD8Tiwramb3aAwnH_fQAdOcgsRj2E8wlwwbxLheP5U/s1600/IMG_20180504_085755.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8gnDajlI9JYf7nGNna8jgB0aQihASrLi6_o1VMK7KrF2srpgaidSo9v_B6e7zcV1FoWnh73sopre9q7CemZRun4LApzPOlTYg9GD8Tiwramb3aAwnH_fQAdOcgsRj2E8wlwwbxLheP5U/s640/IMG_20180504_085755.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Pomimo, iż już o 9:00 byliśmy w miejscowości, wokoło panowała swego rodzaju pustka. Miejscowych kręciło się niewielu, zaś po drodze jeździły jedyne samochody wiozące drewno z lasu. Miejscowość za to, w odróżnieniu od Bystricy, z której wyszliśmy wydawała się relatywnie bogata. Szczególnie uwagę przykuwały pokaźnej wielkości domy wykonane w całości z drewna (nawet piętrowe). Widocznym jednak było, że jesteśmy tutaj ewidentnie przed sezonem i miejscowość nie obudziła się jeszcze ze snu zimowego. Zapytany po drodze miejscowy za to sprecyzował posiadane przez nas informacje, które teraz okazały się prawdziwe. Bus kursuje na trasie Osmołoda - Kałusz dwa razy dziennie: z Osmołody o godz 10:40 rano i bodajże o 17:40 , z Kałusza o 7:00 rano i 14:00. Podaję ta informację, gdyż jest istotna pod kątem logistycznym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUU3rwiwCd-AaIYkaZATPLa3GyhK2BkzdFIgTS8CpjEFOasxTIyFnStVZTUe4Vv4ZfzUZFfSfTlwOlCyCXn6YMcB5LByZcC6ehQsRn7-3PWsl9A4j-UrDS1McrNeTtYgbUgzcUI1bEDL4/s1600/IMG_20180504_184902.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUU3rwiwCd-AaIYkaZATPLa3GyhK2BkzdFIgTS8CpjEFOasxTIyFnStVZTUe4Vv4ZfzUZFfSfTlwOlCyCXn6YMcB5LByZcC6ehQsRn7-3PWsl9A4j-UrDS1McrNeTtYgbUgzcUI1bEDL4/s640/IMG_20180504_184902.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Chociaż pomiędzy punktami jest około 50 km, bus jedzie około 3,5 h po drodze dziurawej jak żółty ser i kosztował 65 UAH. Podróż była bardzo długa i niewygodna. Szutrowa droga kurzyła niesamowicie, a kierowca do jakiś czas rozpylał wodę przeciwko kurzowi unoszącego się w busie. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnił fakt, że około 10 km przed Kałuszem busik "nawalił" i musieliśmy się po prostu ewakuować. Znajdowaliśmy się na szczęście na drodze głównie pomiędzy miastami Dolina i Kałusz. Następnie wraz z trójką Polaków, który również wracali z Gorganów złapaliśmy kolejnego busika, który jechał do Bolechowa. Uznaliśmy , że stamtąd mimo wszystko jest bliżej do Lwowa i dla nas to lepsze rozwiązanie niż stać pod Kałuszem. Zapłaciliśmy po 30 UAH i pojechaliśmy około 30 km. W Bolechowie ruch był duży, ale autobusów wbrew pozorom przejeżdżało niewiele. Od Lwowa dzieliło nas około 100 km. Tak blisko i tak daleko - w zależności od drogi - od trzech do czterech godzin. Wyczekiwanie niestety nie było komfortowe, gdyż nie mieliśmy żadnego rozkładu i trzeba było czekać na przystanku i zatrzymać bus, jeżeli się taki pojawi. Na szczęście takowy pokazał się dość szybko - tj. około pół godziny później i co najlepsze - jechał bezpośrednio do Lwowa. Zapłaciliśmy również relatywnie niewiele - tj. 65 UAH. Przed 16:00 dotarliśmy do Lwowa.<br />
<br />
Drga jakoś upłynęła, natomiast stan dróg krajowych prowadzących do miasta zaskoczył mnie zupełnie. Na niekorzyść oczywiście. O tym, że drogi na Ukrainie są fatalne wiedziałem, ale miałem nadzieję, że odnosi się to jedynie do dróg niższego rzędu. Do tej pory nie miałem okazji podróżować szosami po tym kraju, gdyż w większości poruszałem się koleją, bądź zwiedzałem Lwów. Tak też w mojej ocenie ukraińskie drogi widzi statystyczny Polak - jako złe, ale nie tragiczne. Z moich obserwacji wynika jednak, że w rzeczywistości jest gorzej nawet niż się wydaje. Na drodze krajowej z Kałusza do Lwowa, na pewnych odcinkach dziur jest więcej niż asfaltu. Samochody jeżdżą slalomem różnymi pasami ruchu. Na odcinkach wybitnie dziurawych po obu stronach pobocza wyrobione są dodatkowe pasy ruchu w poboczu, którymi poruszają się samochody omijając wyboistą drogę. Pierwsza myśl rodząca się w głowie - trzeci świat. Druga - w jakim pięknym i nowoczesnym kraju mam okazję żyć. Nic dziwnego, że 200 kilometrową podróż odbywa się cały dzień.<br />
<br />
Wracam jednak do opowieści. Wylądowawszy na dworcu we Lwowie poszliśmy od razu na kawę, kwas i jedzenie. Nie spieszyliśmy się, gdyż z tego miejsca zawsze odjeżdżały marszrutki do granicy. Jakież było nasze zdziwienie, gdy już po jedzeniu poszliśmy w znajome miejsce i pomimo poszukiwań nie znaleźliśmy żadnego transportu poza taksówkami. Również nie łatwo było uzyskać informację gdzie mamy szukać transportu. Dopiero jeden z przechodniów wskazał, że busy do Szehini są teraz na obrzeżach miasta na zachodnim dworcu niedaleko METRA (dopiero na miejscu dowiedziałem się, że chodzi o supermarket). Powyższe okoliczności z oczywistej sytuacji wygenerowały problem. Nie wiedziałem gdzie iść, ale na głównej ulicy po prostu wsiadłem do autobusu i zapytam. Miejscowi okazali się bardzo pomocni, a i ja miałem trochę szczęścia, że trafiłem akurat pojazd, który jechał tam, gdzie potrzebowałem. Po pół godziny jakoś udało się przebić przez korki i przed 18:00 dotarliśmy do dworca zachodniego, który znajdował się przy samej obwodnicy miasta (5 UAH). Bus na granicę akurat odjeżdżał, gdy do niego wsiadaliśmy. Zapłaciliśmy po 50 UAH i pojechaliśmy. Przed 20:00 dotarliśmy do granicy i zrobiliśmy tradycyjne zakupy. Przejście poszło bardzo sprawnie i zajęło około pół godziny. W drodze powrotnej nie udało się zarezerwować autobusu i musieliśmy wracać transportem łączonym przez Przemyśl. O 21:39 wyjechaliśmy w stronę Krakowa (45 zł). Do miejsce zamieszkania dotarliśmy już kolejnego dnia o 2:00 rano, po dokładnie pięciu dniach od wyjścia z mieszkania. To była wspaniała i męcząca podróż. Właśnie tego mi już od kilku miesięcy brakowało.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG959wrEQAht_WNsa7KEarrTzBgrpGXTVmMK857lzs18gUQNGe_Z99aCnXdolrMA_uspyUA6X6ZqEfA80yoo0YCQN8C2nlTqNipmqDXL8oagWEn6fH0yRo_Mj1SX3iSE1aEjXf-R64FzY/s1600/IMG_20180504_192915.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG959wrEQAht_WNsa7KEarrTzBgrpGXTVmMK857lzs18gUQNGe_Z99aCnXdolrMA_uspyUA6X6ZqEfA80yoo0YCQN8C2nlTqNipmqDXL8oagWEn6fH0yRo_Mj1SX3iSE1aEjXf-R64FzY/s640/IMG_20180504_192915.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Podsumowując cały wyjazd, warto było na Ukrainę pojechać. W szczególności dlatego, że pogoda udała się wyśmienicie. Należy jednak pamiętać, że podróż w Gorgany nie będzie wycieczką dla każdego. Wyjazd kosztuje sporo nerwów i czasu. Trzeba przestawić się na wschodni styl, gdzie nic nie robi się szybko i na wszystko jest czas. W konsekwencji podróż trwa minimum cały dzień w jedną stronę, zaś przejazd składa się z kilku mniejszych podróży, który ch czasu nie sposób przewidzieć. Trudy rekompensuje jednak kurs hrywny i niesamowita atmosfera oraz dzikość gór, której próżno szukać w Polsce, czy na zachodzie Europy. Jeżeli ktoś lubi mój niekonwencjonalny sposób podróżowania i wygody mu nie potrzebne, z pewnością będzie zadowolony. Polecam<br />
<br />
Tomasz Duda<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<iframe class="gpsies" frameborder="0" height="400" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no" src="//www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=icepktwpthypzole" width="100%"></iframe>to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-25279199589578806982018-05-16T12:32:00.000-07:002018-05-16T12:32:49.812-07:00Staroleśny Szczyt vel Bradavica przez Kwietnikowy Żleb <div style="text-align: justify;">
Staroleśny Szczyt vel Bradavica (2476 m npm) jest chyba najbardziej interesującym i intrygującym wśród szczytów Wielkiej Korny Tatr. "Jeden z najtrudniejszych i najhonorniejszych szczytów Tatr. Duża satysfakcja po jego zdobyciu gwarantowana." (taternik.net). Szczególnie ze względu na dość skomplikowaną drogę wejścia, której rozpracowanie w terenie zajmuje trochę czasu. W okolice zapuszcza się przeważnie niewiele osób, a te które już idą, wiedzą co chcą osiągnąć i posiadają przeważnie pewien bagaż umiejętności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na Staroleśny Szczyt chciałem wejść ambitnie - jeszcze w sezonie zimowym. Niestety, w zimie "pod buty" poszły inne cele i niestety na Bradavicę nie starczyło czasu. Okazja pojawiła się dopiero formalnie miesiąc po zakończeniu kalendarzowej zimy - 28 kwietnia 2018 roku - chociaż warunki do wiosennych nie należały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jadąc na Słowację wraz z Anitą i Robertem oczekiwaliśmy tzw. lata w Alpach, tzn. w nocy spodziewaliśmy się mrozu, zaś rankiem śniegu o strukturze "betonu", który wraz z upływem godzin stopniowo mięknie, by po południu przybrać konsystencję cukru. Warunki okazały się zgodne z naszymi oczekiwaniami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wycieczkę zaczęliśmy wyjeżdżając o 2:40 z Krakowa, by po trzech godzinach zameldować się na parkingu w Tatrzańskiej Polance. W celu dojścia do Doliny Wielickiej pierwsze kroki wczesnym świtem skierowaliśmy na drogę i zielony szlak prowadzący do Śląskiego Domu. Jako, iż byliśmy niewsypani, zaś droga dłużyła się strasznie, atmosfera do rozmów szybko wygasła i zaczęło się mozolne urabianie metrów i kilometrów górę, krok za krokiem. Robert poszedł pierwszy swoim tempem, za nim niespiesznie maszerowałem ja wraz z Anitą. Do hotelu górskiego dotarliśmy przed 8:00 rano, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w dalszą drogę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGTINUd8sP4tTAs5Ujgcme5oMLVMUgQs0Gu7PTWmFDcP7gzdCRUYzUQolCvhLeHMVzt0prfCzdKVkzgMdcd1cTlaXknfdW1cXryjiTPcnrAwsrMRoPzzE9jBbtB06kNuy08WIpjE56l0k/s1600/GOPR2870.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGTINUd8sP4tTAs5Ujgcme5oMLVMUgQs0Gu7PTWmFDcP7gzdCRUYzUQolCvhLeHMVzt0prfCzdKVkzgMdcd1cTlaXknfdW1cXryjiTPcnrAwsrMRoPzzE9jBbtB06kNuy08WIpjE56l0k/s640/GOPR2870.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z kontemplacji okolicy wynikało, że na pierwszy rzut oka w górach pozostało już niewiele śniegu. Właściwie zalegał jedynie w żlebach, zaś w dolinach tworzył jedynie miejscowe "łaty". Raki zalegały w plecaku i dalsza droga przez dolinę przebiegała po wyłożonej kamieniami ścieżce. Jedynie przed "progiem" drogę przegrodziła nam pokaźnych rozmiarów łata śnieżna, którą ze względu na nachylenie oraz tzw. "beton" należało pokonać z wytężoną uwagą. Przemierzając Dolinę Wielicką bacznie obserwowaliśmy okolicę, którą zachwalał nam Robert. W szczególności dużo mówił o walorach wizualnych Granackiej Ławki i Granatów Wielickich, na które narobił nam wielką ochotę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIfFVPZn2N8eArZtvw2-AllOA2t9VrPcA-tYwNRwUv3WKkJYGrdKLhtNsAqubF67ToHWtTV7NPg_-y6ALiwVoudiYA9esaA4xrhVB07izAiDFoNVhdDY2nbhAaJv932GOg9Ttq2dizIHw/s1600/GOPR2876.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIfFVPZn2N8eArZtvw2-AllOA2t9VrPcA-tYwNRwUv3WKkJYGrdKLhtNsAqubF67ToHWtTV7NPg_-y6ALiwVoudiYA9esaA4xrhVB07izAiDFoNVhdDY2nbhAaJv932GOg9Ttq2dizIHw/s640/GOPR2876.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGYdIw6BZhtRz6aGp7nx9J_OX9GpzsM3n9sT6ab7IHGQ0zVkZsOLUFidFAByQASZ3ujXdF-c9GJl6hcKYVuzHMWtFV7G9YMNCBathScbTeiItnTpghV8_12vPabsRgw3bShequZtV0ePA/s1600/GOPR2877.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGYdIw6BZhtRz6aGp7nx9J_OX9GpzsM3n9sT6ab7IHGQ0zVkZsOLUFidFAByQASZ3ujXdF-c9GJl6hcKYVuzHMWtFV7G9YMNCBathScbTeiItnTpghV8_12vPabsRgw3bShequZtV0ePA/s640/GOPR2877.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgib6KWTfMvgsJuITZP_GJuWBQ-r792bXsLFBsQb5T-bzJ-yGJbcFA-nnF7X5hKnkhKxGUIHtazNk18nJaL9x3_WuEnMbB8K2CMkukUfV0gH8WTZAli1PMB3WToQ8LacN4X8dqljwO9Jek/s1600/GOPR2880.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgib6KWTfMvgsJuITZP_GJuWBQ-r792bXsLFBsQb5T-bzJ-yGJbcFA-nnF7X5hKnkhKxGUIHtazNk18nJaL9x3_WuEnMbB8K2CMkukUfV0gH8WTZAli1PMB3WToQ8LacN4X8dqljwO9Jek/s640/GOPR2880.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wśród opowieści upłynęła dalsza droga, która zakończyła się u wylotu Kwietnikowego Żlebu, znaczącego początek drogi prowadzącej na Bradavicę. Chociaż w żlebie widoczne były ślady butów, zdecydowaliśmy, że początkowy odcinek tej depresji obejdziemy letnim wariantem prowadzącym trawiastym zboczem na prawo od tej formacji. Krok za krokiem pokonywaliśmy kolejne metry podejścia, zaś w międzyczasie na horyzoncie pojawiły się pierwsze promienie słońca. Oznaczało to początek wyścigu z czasem o zmrożony śnieg. Gdy zbocze zaczynało stawać dęba, a przed nami wyrosła ściana skał, skierowaliśmy się do żlebu. Obraliśmy uprzęże i raki, wyciągnęliśmy czekany. Lina została w plecaku, gdyż w żlebie tak czy inaczej nie było gdzie zakładać przelotów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPNJ3-EiXZzV7AxEPi_mKVJoGlNuTmYHbLPanpHfFGfG-G3n1mAOmL3OSpAKwqDGCP4We5HVVJpkVZX3gO4E2SZ6Ik-G2xBB0pAWcl262c1w4-K0QVG-i-ueIVyIWzM_ECQmt-efBsCxo/s1600/GOPR2884.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPNJ3-EiXZzV7AxEPi_mKVJoGlNuTmYHbLPanpHfFGfG-G3n1mAOmL3OSpAKwqDGCP4We5HVVJpkVZX3gO4E2SZ6Ik-G2xBB0pAWcl262c1w4-K0QVG-i-ueIVyIWzM_ECQmt-efBsCxo/s640/GOPR2884.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG5JcttpM3q35IKvCUs5H43Sb8cZdKaIXtnpEvXPYXlEBkjYj5QlHRX2N9RKTm-6fH4aSzlqKGiD6JVNHxFO6vZQjFblDI4m4sC2XofR7610keXS11MmDjIkUYswjYO0Wo1AvzhR3-slA/s1600/GOPR2891.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG5JcttpM3q35IKvCUs5H43Sb8cZdKaIXtnpEvXPYXlEBkjYj5QlHRX2N9RKTm-6fH4aSzlqKGiD6JVNHxFO6vZQjFblDI4m4sC2XofR7610keXS11MmDjIkUYswjYO0Wo1AvzhR3-slA/s640/GOPR2891.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWJU089ohDpwKH25oCM2f6outtYSjIQJIyqFJhWYs02cQIOXlEjLTgfaRLPhOKhqLOkCGOkXSSfRGW43lBjWsojNyuL0-n7JrZpDXdPyCYCK3ZfQ_qNbFh0VkKETHZDccOHZIDqFn8E8o/s1600/GOPR2895.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWJU089ohDpwKH25oCM2f6outtYSjIQJIyqFJhWYs02cQIOXlEjLTgfaRLPhOKhqLOkCGOkXSSfRGW43lBjWsojNyuL0-n7JrZpDXdPyCYCK3ZfQ_qNbFh0VkKETHZDccOHZIDqFn8E8o/s640/GOPR2895.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr_1Av20GfkdVj6T82CqGJQmZUmytLtdI6d31PsuDw3wBaZc-U0BKkcmJylmWJKr-46m5E2Yn49E7QgiFyGl9-oyhj5CIuVWgcSE4ENcsUkAys2_ENtIAWNjyWeWf3qtzuRqQY9cfoZuM/s1600/GOPR2902.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr_1Av20GfkdVj6T82CqGJQmZUmytLtdI6d31PsuDw3wBaZc-U0BKkcmJylmWJKr-46m5E2Yn49E7QgiFyGl9-oyhj5CIuVWgcSE4ENcsUkAys2_ENtIAWNjyWeWf3qtzuRqQY9cfoZuM/s640/GOPR2902.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prowadził Robert, który na Stroleśnym Szczycie był już w sezonie letnim dwa lata wcześniej. Zdałem się na jego doświadczenie i dlatego nie poświęciłem studiowaniu opisu drogi wiele czasu. Bagatelizowanie tego tematu było postępowaniem mało rozważnym, gdyż żleb zaczął się rozchodzić, a za nim ślady poprzedników odchodziły w dwóch kierunkach. Przy pierwszym rozejściu śladów podeszliśmy Kwietnikowym Żlebem wyżej. Następnie jednak pojawiło się kolejne rozgałęzienie, które już wprowadziło nas w zakłopotanie. Zauważyliśmy przy tym, że za nami pod górę zmierza przewodnik z dwójką klientów. Jako, iż Robert nie był pewien, czy idziemy dobra drogą, zaś nie chcieliśmy prowokować przewodnika i wałęsać się za jego śladem, zeszliśmy niżej, po czym przetrawersowaliśmy do następnego żlebu na prawo. Podeszliśmy nim po stromym śniegu aż do kolejnego spiętrzenia terenu i linii skał. Robert wskazał, że przed nami najprawdopodobniej wznosi się droga na Rogatą Turnię. Teraz należało tylko w odpowiednim miejscu trawersować zbocze. Wybór nie był oczywisty, jednak po analizie ukształtowania terenu i resztek ścieżki rysującej się pomiędzy skałami na nieośnieżonym terenie, trafiliśmy na właściwe półki skalne Zwodnej Ławki i nimi pokonywaliśmy kolejne zakończenia żlebów skalnych kierując się na północ i północny-zachód. Przed nami teren zmienił się ze śnieżnego w skalno - śnieżny. Miejscami szliśmy po kamieniach., czasem pokonywaliśmy pozostałości nawisów śnieżnych. W końcu naszym oczom ukazał się krzyż oraz kopuły szczytowe Staroleśnego Szczytu. Z przełęczy poniżej, przez trudniejszy skalny teren przechodził spotkany wcześniej przewodnik z klientami. Żeby jednak dostać się do nich do pokonania pozostał techniczny fragment. Ścieżka bowiem, którą zmierzaliśmy prowadzała z żebra skalnego na stosunkowo wąską półkę położoną kilkanaście metrów niżej. Tymczasem zejście do niej pokrywała zmrożona zaspa śnieżna o wysokości co najmniej 8 metrów, która stromym stokiem (ok. 70-80 stopni) opadała w dół. Fragment nie był trudny, za to z boku spozierała wysoka ekspozycja i odcinek wymagał umiejętności technicznych chodzenia w stromym terenie śnieżnym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRhBXIoNH2PlmoV-FjNizv0cMm6Tv0fnfc-EqutL79Pw3t6yZZKXr6TEpPWGnENsRDROFmv0DmiwetYpsXTRuo_65mOPgggbJaOWHYOlO64otZ1vPNDQ92X22TjcaWef2sZXmMInjKQ80/s1600/GOPR2911.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRhBXIoNH2PlmoV-FjNizv0cMm6Tv0fnfc-EqutL79Pw3t6yZZKXr6TEpPWGnENsRDROFmv0DmiwetYpsXTRuo_65mOPgggbJaOWHYOlO64otZ1vPNDQ92X22TjcaWef2sZXmMInjKQ80/s640/GOPR2911.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzQNQAm-YAc2usnaCz8nv9ZOtZrCz6B8W77jVtdEwcBcmdi1VDLskaFHjDwf3sKrMQSPo8aXbjyLLTgkjhZOjLq_YiU1jwJS7lDocOojO4wgyz4wYK6VnGssdEfOOG1tZC_yz5R6bassg/s1600/GOPR2916.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzQNQAm-YAc2usnaCz8nv9ZOtZrCz6B8W77jVtdEwcBcmdi1VDLskaFHjDwf3sKrMQSPo8aXbjyLLTgkjhZOjLq_YiU1jwJS7lDocOojO4wgyz4wYK6VnGssdEfOOG1tZC_yz5R6bassg/s640/GOPR2916.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijCdiEcsapR_STEhsgWcwv3jbHjjoVa6-GS8YH5kHNX-C0cr-kt8iszBhC9DvuuWkRs51ygI8oKghdeTwEauXRqB0WKJiTPr576xiGTklkG_1TEt066QpbIWRWtPxTBFCUJN-5BUahySI/s1600/DSC08244.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijCdiEcsapR_STEhsgWcwv3jbHjjoVa6-GS8YH5kHNX-C0cr-kt8iszBhC9DvuuWkRs51ygI8oKghdeTwEauXRqB0WKJiTPr576xiGTklkG_1TEt066QpbIWRWtPxTBFCUJN-5BUahySI/s640/DSC08244.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Robert Kamysz</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFbodp8NUQPVltYy73MSP5dT4cm7zjg8zyEuOZyxhGSKOY3HRNYr7huuJXZ2wVkvOpjz3vFCdctUcRtEQ48231oOs5MmiiceVITaAloCsfGSuRcXfuOFgiUHMkNDPPBZDAECw5w2PDTZg/s1600/DSC08260.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFbodp8NUQPVltYy73MSP5dT4cm7zjg8zyEuOZyxhGSKOY3HRNYr7huuJXZ2wVkvOpjz3vFCdctUcRtEQ48231oOs5MmiiceVITaAloCsfGSuRcXfuOFgiUHMkNDPPBZDAECw5w2PDTZg/s640/DSC08260.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Robert Kamysz</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widząc, że zespół raczej wpadł w konsternację, jako pierwszy zabrałem się do przechodzenia czujnego odcinka. Pokonałem go bardzo sprawnie, jednak adrenalina działała. Gdy do zejścia zabierali się Robert i Anita, początkowo nie zamierzali schodzić. Dopiero po jakimś czasie bariery psychiczne zostały przełamane i najpierw przy użyciu dwóch czekanów do półki poniżej dotarł Robert, a za nim Anita. Półka, którą przechodziła ścieżka, niebawem kończyła się kilkunastometrową ścianka skalną, która trzeba było pokonać wspinaczkowo. Z przeszkodą poradziliśmy sobie już sprawnie. Następnie droga schodziła kilka metrów w dół na wąską przełączkę, dalej polem śnieżnym na przełęcz pomiędzy szczytami Bradavicy, po czym skalnym terenem, na sam wierzchołek. Na wejściu spotkaliśmy jeszcze wspomnianego przewodnika z klientami, którzy już wracali ze szczytu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przy tabliczce wierzchołka zameldowaliśmy się około południa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVnGMoHWC3m9-iqepZ9sOzKAO2kCDiG-mwi4FrcdDreriA-CI-SJrvUxUtG5jjJjoficEdABytzNDYxkzbrgq-2zQeZybnmvRQsGgqyxOXrz3gc3JDN8V1fWniWa7soQOD4NadnPCWd0A/s1600/GOPR2918.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVnGMoHWC3m9-iqepZ9sOzKAO2kCDiG-mwi4FrcdDreriA-CI-SJrvUxUtG5jjJjoficEdABytzNDYxkzbrgq-2zQeZybnmvRQsGgqyxOXrz3gc3JDN8V1fWniWa7soQOD4NadnPCWd0A/s640/GOPR2918.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkVh-4VeBJ9Qpz_lEM5-3tDILGe15R1wMJczeZIhpy4C31lDeBqswrliF3mKzXs24-J4nCFtmZn1BPCn_gJ9zpiZxWaYoA7z5FwR1rJQ8DNtCTtupr6s25FA-85GifvMHhxBQ0YkIvLX0/s1600/GOPR2924.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkVh-4VeBJ9Qpz_lEM5-3tDILGe15R1wMJczeZIhpy4C31lDeBqswrliF3mKzXs24-J4nCFtmZn1BPCn_gJ9zpiZxWaYoA7z5FwR1rJQ8DNtCTtupr6s25FA-85GifvMHhxBQ0YkIvLX0/s640/GOPR2924.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvnLTV9Qi34dENrupj8nW4m-QtaOwq5s_IV41U0M1k6w9t8DlndgObJlYWzNpzq6oAwIIbIADFzQywrSaHssfd6rijUmzVxnwNW87JXubHLYDDGMvbMWCyaxeUvsUGWKaPybMM393OFSs/s1600/GOPR2929.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvnLTV9Qi34dENrupj8nW4m-QtaOwq5s_IV41U0M1k6w9t8DlndgObJlYWzNpzq6oAwIIbIADFzQywrSaHssfd6rijUmzVxnwNW87JXubHLYDDGMvbMWCyaxeUvsUGWKaPybMM393OFSs/s640/GOPR2929.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widok ze szczytu zapierał dech w piersiach, panorama robiła duże wrażenie. Na pierwszym lanie najbardziej wyróżniała się Rogata Turnia, której charakterystyczny kształt zachęcał do wejścia. Imponująco wyglądała również droga Tetmajera, zarówno w kierunku Małej Wysokiej, jak i Sławkowskiego Szczytu. Ze względu, iż Bradavica posiada cztery wierzchołki, okolica prezentowała się nieprzeciętnie i intrygująco. Kontemplacja otoczenia zajęła nam kilkanaście minut. Po zjedzeniu kanapek zebraliśmy się w drogę powrotną, a na zakończenie przy okazji zaliczyłem jeszcze drugi wierzchołek z krzyżem, gdyż Robert zażartował, że jeżeli nie wejdę na niego, to szczyt mi się nie będzie liczył do WKT.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH9N89-ElOVh0HhUBVMoE2AplYwQXJR8g7PrCLFzHmuxwSsFCDot7cvLTnVoCBB9T9b72r8zSi0aNVi3hzVI-MaJPU1CEAdO_ME5rKlxHrliGbllW6NPt0p6lC789TAugrHt3DN_Kg0s0/s1600/DSC08266.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH9N89-ElOVh0HhUBVMoE2AplYwQXJR8g7PrCLFzHmuxwSsFCDot7cvLTnVoCBB9T9b72r8zSi0aNVi3hzVI-MaJPU1CEAdO_ME5rKlxHrliGbllW6NPt0p6lC789TAugrHt3DN_Kg0s0/s640/DSC08266.JPG" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Robert Kamysz</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEi9a75G5Z4xZHkcDp3ph_clGPxoSJng1dtSO6jzHpK2RbZ-SVyN4rPzFhMG5EiUbKL1PA0eyAJrEond-jxzobYL8gEzw323wVHYJTI4qglKqV-SbdJgLUMaJzyOR8O8Ii_krq5-Xd9HY/s1600/GOPR2930.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEi9a75G5Z4xZHkcDp3ph_clGPxoSJng1dtSO6jzHpK2RbZ-SVyN4rPzFhMG5EiUbKL1PA0eyAJrEond-jxzobYL8gEzw323wVHYJTI4qglKqV-SbdJgLUMaJzyOR8O8Ii_krq5-Xd9HY/s640/GOPR2930.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqymAYw4V21q8tGKGNxdaFL7GLoJWB_o89gaZUl3aTvJDWvjg22tnQgnAvZzkazTraLGsfMXGBcz-eG-6h2co3hd6pt38w2yeBgbNHEwOZaFfuuHSukjIZ-7iTl2d5K94y9Uhs0DRW-M0/s1600/GOPR2932.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqymAYw4V21q8tGKGNxdaFL7GLoJWB_o89gaZUl3aTvJDWvjg22tnQgnAvZzkazTraLGsfMXGBcz-eG-6h2co3hd6pt38w2yeBgbNHEwOZaFfuuHSukjIZ-7iTl2d5K94y9Uhs0DRW-M0/s640/GOPR2932.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVEqK5mGUd2k-_IQrNh5Pw9PFofLpo2Ne3UQGq49Fh39ldnziihqI6M3-Hu2bY3EBSO5jcP9AV6q6oLE-2xGsLX6zN22J7Q-vNEVSNFz6aehqx7Vl3Qsbk0awIMlp7s_meLeicoY-BJVY/s1600/GOPR2939.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVEqK5mGUd2k-_IQrNh5Pw9PFofLpo2Ne3UQGq49Fh39ldnziihqI6M3-Hu2bY3EBSO5jcP9AV6q6oLE-2xGsLX6zN22J7Q-vNEVSNFz6aehqx7Vl3Qsbk0awIMlp7s_meLeicoY-BJVY/s640/GOPR2939.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy schodzeniu okazało się, że śnieg jest już rozmiękły i wyjeżdża spod nóg, więc najwyższy czas ruszać w drogę. Zeszliśmy szybko do przełączki, następnie podeszliśmy kilka metrów na szczyt niewielkiego wzniesienia. Tam na ringu zjazdowym założyliśmy linę, na której po kolei zjechaliśmy przez trudności poniżej. Na półce przed odcinkiem śnieżnym, który sprawiał trudności przy drodze w górę związałem się na krótkiej linie wraz z Anitą. Robert już bez przeszkód poszedł przed nami przodem i bez problemów pokonał śnieżna ściankę. Za nią nie było już problemów, schodziliśmy drogą naszego wejścia, po śladach jakie zostawił przewodnik z klientami. Bardziej trzeba było uważać, żeby nie pojechać w dół ze śniegiem na stromych zboczach, bowiem z minuty na minutę w tym względzie warunki stawały się gorsze.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEVYM-TnZAak6neqkjrGb9RKE2N0bajMUCCqo-tKOWqrpvDQuvjX0LLnZSufvDQlIyak-Ref6UX10uBiUBuc2MP4IQObgWQSFT5JgazHJeXcskywp4IZUl452KpqZGRU5HxcSd6TwIXZs/s1600/GOPR2943.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEVYM-TnZAak6neqkjrGb9RKE2N0bajMUCCqo-tKOWqrpvDQuvjX0LLnZSufvDQlIyak-Ref6UX10uBiUBuc2MP4IQObgWQSFT5JgazHJeXcskywp4IZUl452KpqZGRU5HxcSd6TwIXZs/s640/GOPR2943.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgdDN2AgQ1SGkFWBCMsXQSwnnK15gHpzaD6BllxMxQxPpmV22UZb8p2uDhICXUVL3mvRj7-h9JaIAC_4sUNyq_p3_JRE5tB6IYdxK5w1UmpNyfyW6uYdJFNL6hM28ZF0Lcc-DOvX23fps/s1600/GOPR2951.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgdDN2AgQ1SGkFWBCMsXQSwnnK15gHpzaD6BllxMxQxPpmV22UZb8p2uDhICXUVL3mvRj7-h9JaIAC_4sUNyq_p3_JRE5tB6IYdxK5w1UmpNyfyW6uYdJFNL6hM28ZF0Lcc-DOvX23fps/s640/GOPR2951.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji32IJ3Yq3g9rPh5pCrgQ7p9s5_BpBxTtDM2px-IzzLHS37NZuMFCo-QFlV0ltNiBX2WCRHEl4EEpSuJw1hw3xjzxMhT4G0v4A6P9TGwEP0rWz9s0I45WWTmp9ECqq4rUKbjd_xPUM39w/s1600/GOPR2954.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji32IJ3Yq3g9rPh5pCrgQ7p9s5_BpBxTtDM2px-IzzLHS37NZuMFCo-QFlV0ltNiBX2WCRHEl4EEpSuJw1hw3xjzxMhT4G0v4A6P9TGwEP0rWz9s0I45WWTmp9ECqq4rUKbjd_xPUM39w/s640/GOPR2954.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do zwężenia żlebu i twardego gruntu dotarliśmy przed 14:00. Tam zdjęliśmy cały sprzęt i zapakowaliśmy do plecaków, ciesząc się ze zdobytego szczytu. Słońce grzało już mocno, zaś na zejściu we znaki dawały się trudy całego dnia. Chociaż na górze, powyżej granicy lasu królowała jeszcze zima, poniżej dominowała wiosenna, a nawet letnia aura. Piękne widoki zdecydowanie zrekompensowały trudy całego dnia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjySUrq_bvnr3JIEO0lXV6A4TY2mRuytQsD40J8yMpa-ueCtFibg5pUMWtc68MkdkEOeJumfFNy_V7RCaM3VN8aU2PVHr2oF8MCNwCJp1iJ9YMlGp9MuBmaoYTIIhN56qGxigzjuS75ci0/s1600/GOPR2964.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjySUrq_bvnr3JIEO0lXV6A4TY2mRuytQsD40J8yMpa-ueCtFibg5pUMWtc68MkdkEOeJumfFNy_V7RCaM3VN8aU2PVHr2oF8MCNwCJp1iJ9YMlGp9MuBmaoYTIIhN56qGxigzjuS75ci0/s640/GOPR2964.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjście na Bradavice zakończyliśmy a Tatrzańskiej Polance około godziny 16:00.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słowem, podsumowania Staroleśny Szczyt polecam wprawionym turystom. W szczególności uwagę należy zwrócić na drogę wiodąca do szczytu, która nie jest oczywista i potrafi nastręczyć trudności. Przed wyjazdem proponuje dobrze przeczytać opis, wydrukować sobie i trzymać się go. Wejście faktycznie może stać się wyzwanie i daje sporą satysfakcję. Również ze względu niewielkiego "obłożenia". Na drodze naprawdę możemy poczuć się jak w górach, a nie jak w supermarkecie w tłumie ludzi. Dla mnie ma to bardzo istotne znaczenie.<br />
<br />
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-84947653843535202202018-05-09T11:57:00.000-07:002018-05-09T11:57:22.061-07:00Wysoka od doliny Złomisk zimą - relacja, opis, Wielka Korona Tatr<div style="text-align: justify;">
Masyw Wysokiej (2547 m npm) pierwszy raz zobaczyłem w 2011 roku, podczas wycieczki w Polskie Tatry. Od tamtej pory jakoś nie miałem okazji na nią wejść. Jako, iż w 2017 roku za kolejny cel do zrealizowania postawiłem sobie zdobycie Wielkiej Korony Tatr, szczyt automatycznie znalazł się na mojej liście. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W dniu 24 marca 2018 roku, kiedy jechałem w Tatry z zamiarem zdobycia Wysokiej, pozostawała ona najwyższym szczytem WKT, na który wchodziłem po raz pierwszy. Wyjazd podczas jednego z pierwszych dni wiosny tego roku, zapowiadał się bardzo dobrze. Bezwietrzna, piękna pogoda i zagrożenie lawinowe z tendencją opadającą to czynniki, które przyciągnęły w Tatry prawdziwe tłumy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAqg3DAx-QuV7zh63x-xlqxDIX5sSOKsiQ4ejgt5Az7_WjpME61lKIqKQflxNss2dwMjnyTnW5A-J7TBziGiKr7YPLT-HB2xRejAQLugoSTa6ZFTZwyZ3kzJ31UnpKY_4Rn2QYpL8kZZM/s1600/IMG_20180324_062932.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAqg3DAx-QuV7zh63x-xlqxDIX5sSOKsiQ4ejgt5Az7_WjpME61lKIqKQflxNss2dwMjnyTnW5A-J7TBziGiKr7YPLT-HB2xRejAQLugoSTa6ZFTZwyZ3kzJ31UnpKY_4Rn2QYpL8kZZM/s640/IMG_20180324_062932.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja wraz z Robertem i Anitą wyruszyliśmy z samego rana, tj. o 3:00 rano z Krakowa. Około 6:00 dotarliśmy już na parking przy Popradzkim Plesie i bez zwłoki ruszyliśmy w górę. Po wyjściu z samochodu okazało się, że na zewnątrz nie czuć wcale wiosny, ale jest co najmniej kilkanaście stopni mrozu. Temperatura nie pozwała więc stać bezczynnie. Dopiero na podejściu rozgrzaliśmy się. Droga wiodła asfaltem, aż pod schronisko Popradske Pleso. Na miejscu postanowiliśmy zatrzymać się, trochę ogrzać i wypić herbatę. Okazało się, że miejscowi turyści również dopiero zbierają się do wychodzenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisH6dsewLWCbP8RyHAXtpNq_P7SzQWmTaUST75XbFwIeBIYLXLbDspA-nILvhOJAgbMVMX-svWTONfPsou6n3IRenfkzYsernUCFwm_vDSff1LoZEEIBoqoOWnNCPHKmXvJ3F6q2qXA4g/s1600/IMG_20180324_072240.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisH6dsewLWCbP8RyHAXtpNq_P7SzQWmTaUST75XbFwIeBIYLXLbDspA-nILvhOJAgbMVMX-svWTONfPsou6n3IRenfkzYsernUCFwm_vDSff1LoZEEIBoqoOWnNCPHKmXvJ3F6q2qXA4g/s640/IMG_20180324_072240.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilkunastu minutach ruszyliśmy dalej. Dosłownie kawałek przeszliśmy czerwonym szlakiem, by po chwili odbić w nieznakowaną ścieżkę wiodącą do Doliny Złomisk. Właściwie nie była to ścieżka, ale ślad po nartach turowych i początkowo nie byliśmy przekonani, czy dobrze idziemy. Rzecz jasna znajdowałem się w Dolinie Złomisk po raz pierwszy. Na tamtą chwilę wiosna w Tatry zawitała jedynie na kalendarzu. Rzeczywistość pokazała, że warunki ani o źdźbło nie różnią się od zimowych. Mróz trzymał w najlepsze a nam po kolei grabiały palce dłoni i stóp. Nie bez znaczenia pozostawał również fakt, że właściwie cała Dolina Złomisk jest zacieniona i próżno czekać tam na promienie słońca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0za9zYeM4g9F9TdqN0ZYUqXjbOqq2QsCDaB1mVl__6hl3QtGOL8mgurwmtoGZx7rrxX2EFGLOI36MMJKr-4-9-OlGBPg0FI976z5JfQEmFm8CbXv8Wijyf_Q98tm_M9qcVdHwiKLpjd4/s1600/IMG_20180324_080822.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0za9zYeM4g9F9TdqN0ZYUqXjbOqq2QsCDaB1mVl__6hl3QtGOL8mgurwmtoGZx7rrxX2EFGLOI36MMJKr-4-9-OlGBPg0FI976z5JfQEmFm8CbXv8Wijyf_Q98tm_M9qcVdHwiKLpjd4/s640/IMG_20180324_080822.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podejście było dla mnie bardzo podobne do tego prowadzącego do Chaty Tery'ego. Trochę przydługawe i nużące. Przed nami szło kilka osób, za nami również widzieliśmy postacie, przemierzające stok krok za krokiem. Po wyjściu na pierwsze wypłaszczenie przeszliśmy na trawers, który szerokim zakolem wyprowadzał również na kolejny płaski odcinek. Wchodzenie było jednym długim podejściem ze zmieniającym się stopniem nachylenia. Dopiero po wejściu na wysokość Smoczego Stawu zobaczyliśmy, że tutaj zaczyna prawdziwe podejście. Nie był widoczny wprawdzie główny żleb, którym mieliśmy podchodzić, ale w górę prowadziły wyraźnie ślady. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL_OhorwrAU55pJO2VmpNfx46c2Jb9AvEHR6xRkAG0TVqEEn1Sk1sEj_Biup6GyG_1XpJ8Eej2tlvsCHyJHO7HAY5BRPsW37VGSZ1EogtwK9QBiJg5zQzH3G5uocLop0OlAOTQTiT7Oho/s1600/IMG_20180324_085401.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL_OhorwrAU55pJO2VmpNfx46c2Jb9AvEHR6xRkAG0TVqEEn1Sk1sEj_Biup6GyG_1XpJ8Eej2tlvsCHyJHO7HAY5BRPsW37VGSZ1EogtwK9QBiJg5zQzH3G5uocLop0OlAOTQTiT7Oho/s640/IMG_20180324_085401.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRsj1ASnC9fZoUIp0FCPUctsE0pmOvKtVwm9gmOSkpgtQORlj6WCJ1_sIBoP5L7mKKZaDAY9FLriQ2BepqgWy6bX23qz3CYEnosPqG5VygAo2_9amHkZId-CTMxQ680B54y6TRuXILWp8/s1600/IMG_20180324_095448.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRsj1ASnC9fZoUIp0FCPUctsE0pmOvKtVwm9gmOSkpgtQORlj6WCJ1_sIBoP5L7mKKZaDAY9FLriQ2BepqgWy6bX23qz3CYEnosPqG5VygAo2_9amHkZId-CTMxQ680B54y6TRuXILWp8/s640/IMG_20180324_095448.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz4SgMK_28aXNKKA5_Cy0sAam1kPCesshp-hUT6TnfJglTEP7ovA90OcV4p2YbXU64VCR7-bcEbiZyS712zIrBhA2jF1kyKJmTWjl8MvZrVdTwlCdqgNBPymXytUWXFjGPztRxwfH_EF8/s1600/IMG_20180324_093943.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz4SgMK_28aXNKKA5_Cy0sAam1kPCesshp-hUT6TnfJglTEP7ovA90OcV4p2YbXU64VCR7-bcEbiZyS712zIrBhA2jF1kyKJmTWjl8MvZrVdTwlCdqgNBPymXytUWXFjGPztRxwfH_EF8/s640/IMG_20180324_093943.jpg" width="356" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na tym odcinku wyprzedziły nas cztery osoby, które poszły dalej do szczytu, gdyż my zatrzymaliśmy się, aby ubrać raki i uprzęże nad Smoczym Stawem. Tam też pozbyliśmy się docieplających warstw ubrań, gdyż słońce zaczęło mocno operować na horyzoncie. Zespoły przed nami wiązały się przed wejściem do żlebu, powyżej wysokości Draciego Sedla (2223 m npm). Również wyciągnęliśmy czekany, liny i sprzęt asekuracyjny, po czym związaliśmy się w zespole trójkowym - ja z przodu, za mną Robert i na końcu Anita. W miejscu postoju zostawiliśmy natomiast kijki trekkingowe, z zamiarem zabrania ich w drodze powrotnej. Podziwialiśmy również piękną panoramę Doliny Złomisk, Kończystej, Smoczego szczytu i całego widnokręgu na południu. Z tej wysokości otoczenie wyglądało najbardziej spektakularnie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_dpaXeG2Y1IO8u7p5PFzKQfOItKWAkoti2VwuMKHF8hVTXr011eVK7oiaDoQQe7hUbjVE-L0JTMvSxn10CtYNUVMsIAMjSw1CwFsRC0t4v42sV7LNRN0TJEr6F88wVZn7PIhL5T0B0_A/s1600/IMG_20180324_100937.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_dpaXeG2Y1IO8u7p5PFzKQfOItKWAkoti2VwuMKHF8hVTXr011eVK7oiaDoQQe7hUbjVE-L0JTMvSxn10CtYNUVMsIAMjSw1CwFsRC0t4v42sV7LNRN0TJEr6F88wVZn7PIhL5T0B0_A/s640/IMG_20180324_100937.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrz_TkCN4QYMPA7eIRdiN4HJTXHPA3qsfMlNfDS23gYPYyAbTYXby_zDiP9KghBJrpYPSrCR5G8odfMHSxcBF9JKJKRw7bJvMpY9EmzA8Pual086Bp4oQ7SnOSums_Da1Q76O2Oi-LmVA/s1600/IMG_20180324_102144.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrz_TkCN4QYMPA7eIRdiN4HJTXHPA3qsfMlNfDS23gYPYyAbTYXby_zDiP9KghBJrpYPSrCR5G8odfMHSxcBF9JKJKRw7bJvMpY9EmzA8Pual086Bp4oQ7SnOSums_Da1Q76O2Oi-LmVA/s640/IMG_20180324_102144.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-UbPOATpnA5lPhgCTC-IvZkcXSqfk_SdXli3SlEiIy-qTtai9FDGr8z4oDgMPCnLPWFEeRs7XcdaDESkxXIfXzHczYbEDPEgpenC7N3WVL0PJxqNy8kMhXtFvzlo3PDyp40x3IcvpcAE/s1600/IMG_20180324_104708.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-UbPOATpnA5lPhgCTC-IvZkcXSqfk_SdXli3SlEiIy-qTtai9FDGr8z4oDgMPCnLPWFEeRs7XcdaDESkxXIfXzHczYbEDPEgpenC7N3WVL0PJxqNy8kMhXtFvzlo3PDyp40x3IcvpcAE/s640/IMG_20180324_104708.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Niebawem wyruszyliśmy dalej na podejście, które z każdym metrem robiło się bardziej strome. Zamiast wchodzić głównym żlebem, zdecydowaliśmy się nie na wejście ścieżką wiodącą na wschód od niego, bezpośrednio przy ścianie wschodniego wierzchołka Wysokiej. Na podejściu tępo trochę spadło. Za nami szła czwórka ludzi, którzy zaczęli się do nas zbliżać z minuty na minutę. Droga początkowo wiodła wąskim żlebem, który w pewnym momencie wyprowadzał na trawers pod skalną ścianą. Sama ścieżka wiodła po nawierzchni śnieżnej, przy skałach i co pewien czas można było założyć przelot. Niestety nie mogłem iść zbyt szybko, gdyż przede mną poruszał się "drugi" z poprzedniego zespołu, który guzdrał się niesamowicie. Przy tym nie dało się go wyprzedzić, z uwagi, iż szliśmy krok za krokiem stromymi trawersami, gdzie trzeba było zachować wytężoną czujność. Niestety na tym trudniejszym odcinku dogonili nas ludzie idący niezwiązani z tyłu - jak się okazało - trzech klientów z przewodnikiem, którzy na siłę zaczęli wyprzedzać nas w terenie wybitnie do tego nieprzystosowanym. Atmosfera zaczęła gęstnieć, choć na szczęście grupa szybko nas minęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTh3Cn24PzOVLoVh1vHepa6aG2rvqqYazx4Lv6wYXUqGwOG0suo1Hs3njZzKudOz0mnd33SwvwG1LvPwWOuvgDZLtFQJCGxDXI6PYjWJuU7Y4WvEvWCBtPSTnZ-fRnQsFr82O-3eHYA6U/s1600/IMG_20180324_104712.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTh3Cn24PzOVLoVh1vHepa6aG2rvqqYazx4Lv6wYXUqGwOG0suo1Hs3njZzKudOz0mnd33SwvwG1LvPwWOuvgDZLtFQJCGxDXI6PYjWJuU7Y4WvEvWCBtPSTnZ-fRnQsFr82O-3eHYA6U/s640/IMG_20180324_104712.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po przejściu kolejnych trawersów i skalnego stopnia wyszliśmy do głównego żlebu, który wyprowadzał na przełączkę w Wysokiej, pomiędzy dwoma wierzchołkami - wschodniego oraz zachodniego "z krzyżem", na który docelowo zmierzaliśmy. Aby do niego dotrzeć podeszliśmy kilkadziesiąt metrów do góry , aż do wysokości skalnej ścianki po zachodniej stronie żlebu. Poniżej tej formacji skalnej należało wejść na stromy stok i nim wzdłuż skał podejść na górę. Odcinek poniżej szczytu był chyba najbardziej czujny z całego podejścia. Stok zyskał na stromiźnie, a pod śniegiem zęby raków zgrzytały o lód. Na skale obok na szczęście udało się założyć trzy przeloty. Jeszcze kilkadziesiąt metrów do góry i zameldowaliśmy się na wierzchołku zachodnim o godz. 11:15. Oprócz nas znalazło się tam jeszcze osiem osób, a tym samym mieliśmy wrażenie lekkiego tłoku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pogoda na szczycie była ciągle dobra, ale dało się zauważyć, że od strony dolin nadciągają chmury, które podchodzą do góry. Po wykonaniu kilku zdjęć, ponownie związaliśmy się z zamiarem schodzenia. Teraz Robert szedł pierwszy w dół, za nim Anita i na końcu ja. Ze względu, że odcinek był stromy, na pobliskim głazie założyłem stanowisko i po kolei z przyrządu opuściłem Roberta i Anitę. Gdy już założyli przeloty przy skałach sam zacząłem schodzić bez asekuracji. W międzyczasie, gdy schodziliśmy, w kopule szczytowej Wysokiej rozpoczęło się prawdziwe oblężenie. Takich tłumów, jakie zmierzały do góry nie pamiętam już dawno zimą, na jakimkolwiek szczycie tatrzańskim. Uciekaliśmy w popłochach...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLyiR5GWR_0L8NKY0Fbg1F6omu1JYfjuFHnrO_2OC-PsD1qK63GRAVp01DoG_xMWfSZ1o2LisA9NgrdlK8SypiYxy2EVqiAo2gUX0ONhvOdS65xqjMtoB3-UqUbsqGexN9-juXinfiEds/s1600/IMG_20180324_111714.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLyiR5GWR_0L8NKY0Fbg1F6omu1JYfjuFHnrO_2OC-PsD1qK63GRAVp01DoG_xMWfSZ1o2LisA9NgrdlK8SypiYxy2EVqiAo2gUX0ONhvOdS65xqjMtoB3-UqUbsqGexN9-juXinfiEds/s640/IMG_20180324_111714.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg11uNlnLC_B6M3Nz-drK32fHN5Ws7zNbYMU07akZWUvnMDkHBb_guBhK4aZjsuIfvK5XtJ90PqDb1WZTCnqMmd8AQscCjviXFsmIvmW-0GVcM9_2J7DcY6kt9JBNzXCldUUUPKNaC4L1o/s1600/IMG_20180324_111914.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg11uNlnLC_B6M3Nz-drK32fHN5Ws7zNbYMU07akZWUvnMDkHBb_guBhK4aZjsuIfvK5XtJ90PqDb1WZTCnqMmd8AQscCjviXFsmIvmW-0GVcM9_2J7DcY6kt9JBNzXCldUUUPKNaC4L1o/s640/IMG_20180324_111914.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSMtdJjLR8lMjlpC3E6sxSC7R-2GdnQ5X0dNo4s_5Iaosd26HeT8H2EIomb2-jZE5Retmp-t6y5a8ewfsaReZbQ5Ll1JCrpymssCjsUiglJHHIEw5C7BJKUSl9WF-eFYQNfTDsjEnjIGg/s1600/IMG_20180324_111817.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSMtdJjLR8lMjlpC3E6sxSC7R-2GdnQ5X0dNo4s_5Iaosd26HeT8H2EIomb2-jZE5Retmp-t6y5a8ewfsaReZbQ5Ll1JCrpymssCjsUiglJHHIEw5C7BJKUSl9WF-eFYQNfTDsjEnjIGg/s640/IMG_20180324_111817.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem postanowiliśmy, że z przełęczy w Wysokiej zejdziemy żlebem bezpośrednio w dół. Tak tez uczyniliśmy. Naprzeciwko nam do góry podchodziło wielu Słowaków na nartach turowych. Gdy schodziliśmy, żleb zasnuła chmura, która ograniczyła widoczność do kilku metrów. Dodatkowo nagle temperatura skoczyła powyżej zera, a konsystencja śniegu stała się mocno niestabilna. Przy tym nasze tępo schodzenia było bardzo wolne - dopiero później dowiedziałem się, że idący z przodu Robert miał duże problemy z rakami i stąd wynikał jego brak pośpiechu. Niestety nie wiedząc o tym poganiałem towarzystwo, chcąc jak najszybciej wydostać się z lawiniastego terenu. W całej tej "szamotaninie" przypomnieliśmy sobie, że kijki zostawiliśmy w równoległym żlebie, powyżej. Schodziliśmy więc w nerwowym nastroju z perspektywą niechcianego i niepotrzebnego podejścia. Szczęśliwie okazało się, że żleb, którym schodziliśmy kończył się tylko kilkadziesiąt metrów niżej i po wykonaniu niewielkiego trawersu, wylądowaliśmy nieopodal kijów. Robert poprawiał raki, Anita składała linę, a ja podszedłem po nasze zguby. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf6yXrEh6_6npQppO0hFNoQbQjMjWLWtNubCqNKGxClB6gVWCmnq7meTStZ131-kmVxiDfZ64fSF4y-w9zkfwMN-PHlSA6EaeIelZL7Em1jKiBMnH6N09-SW-6IOXAfLVRYXDjXnJrZII/s1600/IMG_20180324_131641.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf6yXrEh6_6npQppO0hFNoQbQjMjWLWtNubCqNKGxClB6gVWCmnq7meTStZ131-kmVxiDfZ64fSF4y-w9zkfwMN-PHlSA6EaeIelZL7Em1jKiBMnH6N09-SW-6IOXAfLVRYXDjXnJrZII/s640/IMG_20180324_131641.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8c-tafB4sZp78GpSaOsWkaoEHmkDOFKOqK8Bxc1_JOh-hbt6YcJptSlqJBW_Us8etF7ZTMupqc0m6h80h7dNaU98oggIRbBTPGmY6E0CZbZNcGDm_WwqOugPePS-yl-2Jrkqkkln-Ut4/s1600/IMG_20180324_133050.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8c-tafB4sZp78GpSaOsWkaoEHmkDOFKOqK8Bxc1_JOh-hbt6YcJptSlqJBW_Us8etF7ZTMupqc0m6h80h7dNaU98oggIRbBTPGmY6E0CZbZNcGDm_WwqOugPePS-yl-2Jrkqkkln-Ut4/s640/IMG_20180324_133050.jpg" width="358" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do Smoczego Stawu schodziliśmy już szybciej, pozbywszy się krępującej nas liny. Dopiero na tej wysokości wydostaliśmy się poniżej linii chmur i wokoło rozwidniło się. Na zejściu mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwować akcję ratunkową HZS z udziałem śmigłowca, która zakończyła się ewakuacją skiturowca, a raczej "skiturowczyni". Odwracając się za siebie zauważyłem, że oblężenie Wysokiej trwa w najlepsze - ze szczytu schodziło ze 20 osób.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgScHGw1ReDFC6KFt3lwb-WYkrw2tMYJ7UPYcac8PEgQ8WniBGQCNli3DbV9Djxm1IOZ7DZyVMa8n6PxntWwsI2c6sR3RddKB3oWabQR8v36oxa4dr_8R7oSD2beuTJ9T_cmgWqcfix5Jg/s1600/IMG_20180324_133102.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgScHGw1ReDFC6KFt3lwb-WYkrw2tMYJ7UPYcac8PEgQ8WniBGQCNli3DbV9Djxm1IOZ7DZyVMa8n6PxntWwsI2c6sR3RddKB3oWabQR8v36oxa4dr_8R7oSD2beuTJ9T_cmgWqcfix5Jg/s640/IMG_20180324_133102.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK0AuDxBdCUpGlpPnR-IFyk7lCL98gBBlJIC8GI51x6r0U4aa8ZAZ2i2QagwFXmBVpGp-X8PiUraSJ-MrdTG07-K6sbWYkfrGGVQw0n_NFchBCmVxszxLVG6b2MKGdJonBWuL1_X7Nzr4/s1600/IMG_20180324_133844.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK0AuDxBdCUpGlpPnR-IFyk7lCL98gBBlJIC8GI51x6r0U4aa8ZAZ2i2QagwFXmBVpGp-X8PiUraSJ-MrdTG07-K6sbWYkfrGGVQw0n_NFchBCmVxszxLVG6b2MKGdJonBWuL1_X7Nzr4/s640/IMG_20180324_133844.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br />
Akcja górska prawie się zakończyła. Niespiesznie poruszaliśmy się Doliną Złomisk zmierzając do Popradskiego Plesa, gdzie dotarliśmy wreszcie ok. 14:30. Przed hotelem zatrzymaliśmy się, przepakowaliśmy i spędziliśmy tu dłuższą chwilę, jedząc to co jeszcze zostało w plecakach. Budynek "pękał w szwach" od turystów, skiturowców, taterników i niedzielnych turystów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtai6uh6dz5MsjNBHhU9Gqq-t7mo7-hrqc6uu5Awz3KSv_AeRj4-G1_rPar9e5mkGanpaBmwK2MZUfVDNKcrcJYiPimHuRcX1Szz686VJSHiZEReE4vw7OCySbfSe6UXXltR8bgmvO50M/s1600/IMG_20180324_155423.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtai6uh6dz5MsjNBHhU9Gqq-t7mo7-hrqc6uu5Awz3KSv_AeRj4-G1_rPar9e5mkGanpaBmwK2MZUfVDNKcrcJYiPimHuRcX1Szz686VJSHiZEReE4vw7OCySbfSe6UXXltR8bgmvO50M/s640/IMG_20180324_155423.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Po spożyciu ruszyliśmy w dalszą drogę w dół, aż do parkingu. W międzyczasie rozpogodziło się i ociepliło. W powietrzu czuć było prawdziwą wiosnę, co znacznie wpłynęło na nasze nastawienie i optymistycznie nastroiło na resztę dnia. W drogę powrotną do Krakowa wyjechaliśmy za dnia (biorąc pod uwagę ostatnie wyjazdy traktuję to jako ewenement) i do miasta dojechaliśmy niebawem po zapadnięciu zmroku. To był dobry dzień!<br />
<br />
Wysoka wbrew oczekiwaniom jakoś mnie nie porwała. Droga jest raczej łatwa, ewidentna. W złych warunkach pogodowych z pewnością główny żleb jest lawiniasty. Cała wycieczka była ciekawa, jednak ex post nie potrafię pojąć dlaczego ten szczyt przyciąga takie tłumy i co powoduje taką ekscytację? Być może całkiem wygodny dojazd, łatwa droga, relatywnie wysoki szczyt? W każdym razie tłumy ludzi, jakie spotkałem w drodze na szczyt i z powrotem były najsłabszym elementem całego wyjazdu.<br />
<br />
Pozdrawiam</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5964726129556029707.post-31614014537146905892018-04-26T10:55:00.000-07:002018-04-26T11:55:23.688-07:00Rajd Dolnego Sanu 2018 TP 100 - relacja, czyli kto nie ma w głowie, ten ma w nogach ;)<div style="text-align: justify;">
Z Rajdem Dolnego Sanu jest tak, że jeżdżę na niego, bo lubię. Termin nieraz pasuje, nieraz nie, ale odkąd pojechałem po raz pierwszy to staram się być. Połowa marca to przeważnie taki czas, że z racji temperatury i pogody, dzień przed biegiem najczęściej odechciewa się robić czegokolwiek na wolnym powietrzu, a co dopiero biegać, marznąć, czy taplać się w błocie. Nie ma co się oszukiwać. Biorąc pod uwagę, że to mój piąty RDS z kolei, to super pogoda była tylko raz w 2014 roku, znośna również raz. Pozostałe trzy Rajdy to niestety klęska powodziowa lub jak się miało okazać w tym przypadku - atak zimy. Na szczęście, gdy dopada mnie brak motywacji na start w RDS zawsze wracają dobre wspomnienia związane z tą imprezą i sentyment (RDS 2014 był pierwszymi zawodami na orientację jakie pokonałem typowo biegowo), że tak czy inaczej się zapisuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym roku termin RDS okazał się dla mnie szczególny ..... tzn. szczególnie niekorzystny. 19 marca 2018 roku bowiem zaczynałem pisać czterodniowy egzamin zawodowy. Pierwsza myśl była taka - jeżeli Hubert organizuje RDS przed samym egzaminem to mam gdzieś - nie lecę. Następne myśli uciekały jednak w przeciwnym kierunku - jakby to zrobić, żeby jednak wziąć udział w biegu...</div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłem więc, że jednak wezmę udział, pytanie jeszcze jaka trasa. 50 km to najłatwiejsza dla mnie opcja, którą miałem wybrać. Zrobię szybką 50 tkę, nie uszkodzę się za bardzo i będzie fajnie - pomyślałem. Następne moje myśli nie były jednak aż tak asekuracyjne. Wziąłem po uwagę, że przed majowym Kieratem nie będzie gdzie zrobić treningowej setki, która w aspekcie kondycyjnym bardzo by mi się przydała. Postanowiłem więc, że jednak pójdę na setkę RDS, bo przecież na Rajdzie zazwyczaj nie jest ciężko i można to zrobić treningowo. Z upływem kolejnych dni przed biegiem mina systematycznie mi rzedła. Wszystko z powodu prognoz pogody, które zapowiadały się fatalnie i zwiastowały powrót zimy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Finalnie, piątkowa prognoza przed biegiem zapowiadała, że około północy przestanie padać deszcz, a temperatura spadnie poniżej zera i będzie systematycznie leciała na łeb na szyję, w sobotę wieczorem przyjmując ok -7 stopni Celsjusza i wiatr. Prognoza ta okazała się bardzo trafna...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W piątkowe popołudnie nie byłem jeszcze przekonany gdzie idę, a samemu strasznie nie chciało mi się biegać po nocy. Odezwałem się do Piotrka Jaśkiewicza w sprawie towarzystwa na trasie. Przystał na moją propozycję. Teoretycznie najbliższa przyszłość była ustalona, chociaż ja mając w perspektywie wtorkowy egzamin zawodowy obawiałem się trochę. Z doświadczenia wiem, że 50 km to spokojnie przebiegnę właściwie w każdych warunkach. Za to przy 100 km sytuacja się komplikuje. Szczerze - obawiałem się kontuzji, czy jakiejś grypy, która mogłaby mi się przytrafić po starciu z zimową pogodą, a potem odbić się na moim egzaminie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsrFypZoVqzFfEwUCs1tFo2DeJXPPltGTTODniy-MmtMw9oDEPV7859RZKblLOF4PZy5ZpM671NfEy5q4-6m4qB0R3NtSN7DiLsJCZSdj1lPdZawR0L7Q5WzN6tGCel0_5TLUYqQwQPwE/s1600/RDS+01.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1208" data-original-width="1600" height="482" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsrFypZoVqzFfEwUCs1tFo2DeJXPPltGTTODniy-MmtMw9oDEPV7859RZKblLOF4PZy5ZpM671NfEy5q4-6m4qB0R3NtSN7DiLsJCZSdj1lPdZawR0L7Q5WzN6tGCel0_5TLUYqQwQPwE/s640/RDS+01.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Dariusz Czechowicz</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioT0fg8lAmF31uoPanOez_NAwSmaBR3KipwliYOZUniEEJApx6Auh3hu2tvJyN_ep3euew3Z21J4Uh9WR9dV5qtzdLmWr0HwdyCP4JkPA34pYAkx_ifLxXNO0mpONUKEEPXaU6lnI_qLM/s1600/DSC02786.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioT0fg8lAmF31uoPanOez_NAwSmaBR3KipwliYOZUniEEJApx6Auh3hu2tvJyN_ep3euew3Z21J4Uh9WR9dV5qtzdLmWr0HwdyCP4JkPA34pYAkx_ifLxXNO0mpONUKEEPXaU6lnI_qLM/s640/DSC02786.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Dariusz Czechowicz</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Koniec końców, w piątek około 21:00 dotarłem do Pruchnika w podkarpackim. Pogoda po drodze nie zapowiadała się optymistycznie. Padał deszcz i śnieg, na zmianę. W końcu deszczowa aura zwyciężyła. Na miejscu uskuteczniłem szybkie przepakowanie, planowanie trasy, wykonywanie czynności których podejmowanie normalnemu człowiekowi nie przyszłoby do głowy. Kilka minut przed północą bylem gotowy do startu na trasie, wraz z kilkunastoma innymi śmiałkami z kapturem na głowie i czołówką oświetlającą przestrzeń kilkunastu metrów przede mną. Dlaczego tylko kilkunastu? Nie tylko dlatego, że mój stary Black Diamond Spot już ledwie zipie, ale zaczął padać deszcz ze śniegiem, skutecznie utrudniający widoczność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwk2TGJm8dxrKSzH3wGoT4WB-4LmS3-iAImRWxNeIMt3mPCcN2VmltWoLjLXPa9yXVjOq0SH7Cxo4JyHbasBujVkj2OJNLfuCUzlq0JRS9V4IOLjFlXigZSdzImJ4H4JPsa4BRw3bysMU/s1600/RDS+17.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1209" data-original-width="1600" height="482" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwk2TGJm8dxrKSzH3wGoT4WB-4LmS3-iAImRWxNeIMt3mPCcN2VmltWoLjLXPa9yXVjOq0SH7Cxo4JyHbasBujVkj2OJNLfuCUzlq0JRS9V4IOLjFlXigZSdzImJ4H4JPsa4BRw3bysMU/s640/RDS+17.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Dariusz Czechowicz</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wybiła północ, ruszyliśmy. Nie było okrzyków, za to kilkanaście postaci początkowo powoli, a następnie coraz szybciej zaczęło przebierać nogami po pruchnickich chodnikach. Ja pobiegłem z Piotrkiem, pozostałe towarzystwo również chcąc nie chcąc podzieliło się na kilka zespołów dwuosobowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do punktu pierwszego droga wiodła na południe asfaltem, następnie polnymi ścieżkami. Po zejściu z utwardzonej nawierzchni mogliśmy przekonać się, jak będzie wyglądała dalsza droga. Dominowało wszechobecne błoto, stopy grzęzły, a buty mokły. Do tego trzeba było uważać, żeby biegnąc nie stracić równowagi i nie wpaść w kałużę. Z utęsknieniem czekałem na mróz, z nadzieją, że za kilka godzin nawierzchnia zamarznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2NCXwqc5anc4qIKMk-okK4lc7RmgPSsbmDGRAt7zTQgqPKUApY36l7ksv9Euqg-SwiyQK32119cRYnkwWXDPKREk-iLfmNvpKCWn3TdE5X6rDzJe3AS9QH4Q4Zeo5rglrf1kXVg4zWXQ/s1600/DSC02814.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2NCXwqc5anc4qIKMk-okK4lc7RmgPSsbmDGRAt7zTQgqPKUApY36l7ksv9Euqg-SwiyQK32119cRYnkwWXDPKREk-iLfmNvpKCWn3TdE5X6rDzJe3AS9QH4Q4Zeo5rglrf1kXVg4zWXQ/s640/DSC02814.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Hubert Puka</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszy punkt zrobiliśmy sprawnie, ale niezbyt szybko. Jak podsumował to stojący niedaleko Hubert: "Macie 1,5 km za sobą i pół godziny". Nie brzmiało to optymistycznie. Następnie systemem dróżek polnych i leśnych ruszyliśmy na wschód. Kluczowym było dotarcie do wsi Węgierka, a następnie wdrapanie się na wzgórze Świdowa. Samo podejście chociaż niebyt wymagające, dłużyło się w nieskończoność. Szczególnie w okolicy płaskiego czubka wzgórza, gdzie miał być zlokalizowany punkt. Widząc dokoła jedynie pole oraz kilka światełek w oddali, miałem wrażenie, że przeszliśmy już zbyt daleko. Na szczęście, gdzieś przy samotnym drzewie, w takt wichury i padającego śniegu kiwał się biało-czerwony lampion. Nawigacja do PK3 była problematyczna i wyszła nam nie najlepiej. Początkowo biegliśmy zupełnie na azymut wraz z Przemkiem Witczakiem, jednak po kilkudziesięciu minutach znowu się rozdzieliliśmy wybierając inne leśne drogi. Jak się okazało, wraz z Piotrkiem trafiliśmy w tą złą, gdyż po kilkunastu minutach dotarliśmy pod miejscowość Łazy Węgierskie, jednak od zabudowań oddzielała nas rzeka. Nie jakiś tam strumień, ale rzeka o szerokości kilku metrów. Dodatkowo nie udało nam się odnaleźć mostu. Zdenerwowani musieliśmy obejść rzekę do najbliższego mostu, tracąc przy tym ok. 3 kilometrów. W miejscowości, przy PK3 spotkaliśmy kilku zawodników, tak że do następnego checkpointu lecieliśmy już w pięciu. Droga do PKT 4 i początku wąwozu była typowym odcinkiem drogowym, który pokonaliśmy szybko. Temperatura spadła już grubo poniżej zera i zrobiło się zimno. Na otwartych odcinkach pomimo że biegłem w kurtce i z kapturem na głowie, nie mogłem w pełni się rozgrzać. Na szczęście w praktyce trasa w dużej mierze biegła lasami i wąwozami, co ograniczało działanie wiatru. Do PK5 początkowo wybraliśmy leśną drogę, jednak perypetie przy PK3 odbiły się już na naszej motywacji do szukania krótkiej trasy. Początkowo chciałem biec do lasu, jednak Piotrek zaproponował obiegnięcie odcinka asfaltem. Zgodziłem się, woląc nadłożyć kilometrów niż później błądzić po lesie. Odcinek do PK6 był łatwy, długi i prowadził asfaltem oraz drogami szutrowymi, wiodącymi bardzo intuicyjnie. W trakcie jego pokonywania zaczęło świtać, tak że punkt położony nieopodal koryta Sanu "podbiliśmy" już w świetle dziennym. Tutaj również spotkaliśmy się w kilka osób, by na kolejnym asfaltowym odcinku po raz kolejny rozdzielić. Pewien etap skończył się, gdy przekroczyliśmy most na Sanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod PK7 położony na wzgórzu, będącym pozostałością jakiegoś dawnego grodziska, dotarliśmy niemal w całości drogą. Tutaj ujawniły się negatywy nocnego ochłodzenia i mrozu. Na asfalcie zrobiła się tzw. "szklanka" i trzeba było naprawdę bardzo uważać, żeby nie "wywinąć orła". Kilka razy było bardzo blisko zderzenia z glebą. Za grodziskiem pobiegliśmy na południe w kierunku wzgórza Łubienka i miejscowości Piątkowa, gdzie nieopodal cerkwi zlokalizowany był PK8. Do tej pory droga przebiegała poprawnie. Następnie postanowiliśmy, że PK9 zaatakujemy od strony doliny i potoku płynącego z kierunku wsi Załazek. W tym celu musieliśmy trochę zawrócić odcinkiem drogowym i następnie pokonać rzekę. Tutaj pojawił się pierwszy problem - nie potrafiliśmy znaleźć mostu, a pokonywanie kilku metrów rwącej wody po pas na mrozie nie szczególnie nam się nie uśmiechało. Mostu szukał z nami Przemek Witczak, który jednak po chwili pobiegł dalej, aby ominąć ten odcinek asfaltem. Ja wraz z Piotrkiem jednak również chcieliśmy odpuścić, gdy naszym oczom ukazała się niewidoczna z oddali kładka. W tym momencie czuliśmy, że mamy duże szczęście i uda się pokonać odcinek bezproblemowo. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że wpakowaliśmy się na wielką "minę". Droga początkowo szeroka, wkrótce dobiegła do potoku i zniknęła. Zostaliśmy sami z chaszczami, przez które musieliśmy się przedzierać. Wiedzieliśmy już, że odcinek trzeba było obejść, a Przemka decyzja była bardzo trafna. Nie pozostało nic innego jak poprzeklinać pod nosem i brnąć do przodu. Jakimś cudem na azymut dotarliśmy do wsi Załązek i dalej do PK9, którego umiejscowienie (język lasu) okazało się mocno nieoczywiste. </div>
<div style="text-align: justify;">
Droga przez lasy do kolejnego checkpointu była kolejnym żmudnym odcinkiem trasy. Pomimo dosłownie setek dróg leśnych wokoło, nie dało się biec. Żadna ze ścieżek nie była wiodąca, w większości po kilkuset metrach same znikały. Ponadto albo zasłane były ściętymi drzewami, albo nieprzebieżnym błotem. Odcinek pokonaliśmy powoli i systematycznie. Gdy już trafiliśmy na szlak niebieski w końcu "byliśmy w domu". Pozostało puścić się galopem w dół do doliny i drogi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Spod cerkwi ruszyliśmy drogą na zachód, w kierunku PK11. Początkowo droga szła nam bardzo sprawnie i szybko. Potem weszliśmy do lasu. Przemieszczaliśmy się drogą wzdłuż grzbietu, aż do szczytu bezimiennego wzgórza. Przy zejściu z niego drogę zasłoniły nam drzewa położone po wycince i pomimo obserwacji kompasów zboczyliśmy zbytnio na północ, o czym uświadomiliśmy sobie dopiero, gdy zejście zaczęło robić się przepadziste i strome. Nie trafiliśmy na przełęcz Żohatyńską. Postanowiliśmy nie wracać do lasu, ale obiec odcinek asfaltem. Mieliśmy świadomość, że przez nietrafny wybór drogi na PK9, Przemek Witczak jest sporo przed nami. Być może nie on jedyny. Pomyślałem jednak, że mimo wszystko mamy szanse go dogonić, trochę na zasadzie "kto nie ma w głowie, ten ma w nogach". W nogach zaś miałem mocy jeszcze sporo. W tym momencie wspomnieć należy o pogodzie. Biorąc pod uwagę, że temperatura systematycznie się obniżała, momentami było bardzo zimno. W pewnym momencie moje zmoczone na wskroś od wewnątrz i oblepione lodem od zewnątrz buty przestały zapewniać stopom jakiekolwiek ciepło, przez co zacząłem tracić czucie w palcach u stóp. Odcinek drogowy, który przed nami się pojawił okazał się prawdziwym wybawieniem. Musiałem mocno klepać asfalt ponad pół godziny, zanim poczułem, że do stóp wraca ciepło. Przy PK11 na górze wąwozu wypełniliśmy bukłaki wodą, jaką pozostawił tam organizator. Moment był ku temu idealny, gdyż po dziesięciu godzinach w trasie wady zaczynało brakować. PK12 był nieopodal, przy strumieniu, za cerkwią w Jaworniku Ruskim. Do miejscowości dotarliśmy biegnąc na wprost przez łąki, w kierunku północno-zachodnim. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przy PK12 pojawił się problem z mokradłami. Prozaicznie, bardzo przyjemnie biegło mi się w mokrych, ale ciepłych butach i miałem wielką determinację, aby ich nie moczyć po raz setny i zachować stan "ch...., ale stabilnie". Dodatkowo spostrzegłem, że nie mam już ochraniacza na lewym bucie, który musiał spaść podczas przedzierania się przez któreś z kolei krzaki. Żeby nie zamoczyć butów Piotrek postanowił skakać "o tyczkach", tj. za pomocą dwóch grubych kijów. Udało się! Suchą stopą przeszliśmy na drugą stronę rozlewiska, po czym, wdrapaliśmy się na grzbiet. Poprzednie perypetie związane z przedzieraniem się przez lasy na południe od Sanu, znikające w lesie ścieżki i właściwy brak możliwości biegania upewnił nas w przekonaniu, że lepiej nadłożyć drogi i odcinek pokonać dwukrotnie większą prędkością asfaltem przez wieś Dylągowa. Tak też zrobiliśmy i choć klepaliśmy asfalt, to prędkość była zdecydowanie zadowalająca. Szybko pokonaliśmy te kilka kilometrów i wdrapaliśmy się na wzgórza z widokiem na dolinę Sanu. Chociaż wiatr i mróz nie pozwalały w pełni cieszyć się biegiem, to horyzont malował się spektakularnie, a San wijący się pomiędzy wzgórzami robił piorunujące wrażenie. PK13 przy wsi Łączki. Zdobywając ten punkt miałem świadomość, że najgorsze, czyli tereny na południe do Sanu za nami, a teraz będzie można przycisnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przebiegliśmy przez kładkę nad Sanem, następnie udaliśmy się wzdłuż drogi na północny wschód. aż trudno uwierzyć, jak na północ od rzeki zmieniło się otoczenie. Dopiero teraz można było się przekonać, że na południe od Sanu </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aby trafić do PK14 należało wdrapać się na pasmo wzgórz ciągnących się na północ od Sanu i szukać potoku przy wsi Podbukowina. Podejście nie sprawiało problemów, jednak przypomniało, że w nogach mamy już ponad 80 km. Idąc i biegnąc co jakiś czas widziałem na drodze ślady naszego poprzednika, którym musiał być Przemek Witczak. Już kilka godzin nie mieliśmy go w zasięgu wzroku, więc uznałem, że nasze szanse na dogonienie go maleją. Niebyt się tym przejmowaliśmy, pokonując drogowe odcinki do Przedmieścia Dubieckiego. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Lewiatanie, aby ogrzać się i zjeść lokalne pieczywo. Wiatr wychładzał na otwartym terenie bardzo szybko, zaś żele i batony bardzo nam zbrzydły, więc krótki odpoczynek zrobił bardzo dużą robotę. Po zebraniu PK14 w dalszą drogę wybraliśmy się przemierzając chodniki Dubiecka. Następnie skręciliśmy do miejscowości Nienadowa, by na wysokości kościoła "odbić" w kierunku północnym. Na podejściu przerwaliśmy bieg. Zrobiło się bardzo monotonnie. Niemrawo stawiałem krok za krokiem, gdy nagle moje spojrzenie zatrzymało się na ubranej na czarno postaci idącej przed nami. Nadrabiając kilometrów i klepiąc asfalt dogoniliśmy wreszcie Przemka Witczaka. Byliśmy z siebie bardzo zadowoleni, a cała monotonia minęła jak ręką odjął. Razem przeszliśmy odcinek do najbliższego punktu, zlokalizowanego na wzgórzu Patryja. Na szczycie wiało nielitościwie, do tego na powrót zaczął sypać śnieg. Podbiliśmy karty startowe i jak najszybciej ewakuowaliśmy się w dalszą drogę. Bodajże na tym odcinku podjęliśmy decyzje, że nie chce nam się rywalizować i do mety dotoczymy się w trójkę. Przedostatni PK17 czekał na nas przy kolejnym przekaźniku, na szczycie wzgórza przy drodze. Widoczny był już z oddali i w miarę jak pokonywaliśmy kilometry coraz bardziej się przybliżał. Wiatr, choć towarzyszył nam, cały dzień, przed PK14 natarł na nas ze zdwojoną siłą. W pewnym momencie powiało tak mocno, że wyrwało mi z rąk mapę, która poszybowała nie wiadomo gdzie. Pozostałem na trasie "ślepy". Na szczęście, do mety pozostało już tylko kilka kilometrów. Pomimo kurtki, naciągniętego na głowę kaptura było mi zimno. Nawet podczas biegu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie byłem zbytnio zmęczony, ale biegu miałem już trochę dość. Szczególnie tego wiatru i śniegu, który łupał w twarz. </div>
<div style="text-align: justify;">
Do ostatniego punktu biegliśmy początkowo drogą, a następnie przez orne pola, potykając się o nierówności. Ziemia od czasu opuszczenia przez nas bazy zdążyła zamarznąć na kość, więc przynajmniej z błotem nie było już problemów. Toczyliśmy się więc, ciągnięci już wizją mety. </div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę dziwiło nas, że przez cały bieg nie spotkaliśmy żadnych zawodników z trasy 50 km. Żartowaliśmy, że być może trasa została odwołana. Myśli takie wykluczyło dopiero spotkanie przy PK18, dwóch osób z trasy TP50. Po zebraniu ostatniego lampionu biegliśmy już drogą wojewódzką, aż do Pruchnika. Nie mając nikogo "na ogonie" nie spieszyliśmy się zbytnio. Rozmawiając pokonaliśmy ostatni odcinek trasy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNQ0RPvjl71NvBa4dJD3LxW592RoMpyNrdjxCkKXQnvc-yr-31n92xf0EhHDZiXOCiMmngKkBjGVcmOoogAZxXkS2F6yrjc1_MBEVvYN-Km9ht8qPGAZ6uOvg3o_FztUF7DkYh1clEL7Y/s1600/28827628_1707360922640427_2860153501487670904_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNQ0RPvjl71NvBa4dJD3LxW592RoMpyNrdjxCkKXQnvc-yr-31n92xf0EhHDZiXOCiMmngKkBjGVcmOoogAZxXkS2F6yrjc1_MBEVvYN-Km9ht8qPGAZ6uOvg3o_FztUF7DkYh1clEL7Y/s640/28827628_1707360922640427_2860153501487670904_o.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Tomasz Domin</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirFv7H4afdzu-4CRZNnLFW2qIv2qeqqBpMPC0JtZ4Jn2aghXLWBgOipz1pcIO_rEc9IDgCgEDPqo-F-JwblizQl92zpPmfjtU0hgXxl2FiJ-HmXgIuXlut7319NxRsX2fnY2KZ58fb9nc/s1600/DSC02920.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirFv7H4afdzu-4CRZNnLFW2qIv2qeqqBpMPC0JtZ4Jn2aghXLWBgOipz1pcIO_rEc9IDgCgEDPqo-F-JwblizQl92zpPmfjtU0hgXxl2FiJ-HmXgIuXlut7319NxRsX2fnY2KZ58fb9nc/s640/DSC02920.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Hubert Puka</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpK095RfxDkrN1LfDU86G-gG4Q7pKDcGRiuEXTTWD8vKNhrwG1UAAdfHCLOBEXQ8_GbvgS7COYduogbguQxjZ0iXZTjB5IzXw68yXqO-UplhM7qTaxAxmel7tVdhE_DVFI5GxSNTuX3q4/s1600/Nowy+obraz+mapy+bitowej.bmp" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="873" data-original-width="691" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpK095RfxDkrN1LfDU86G-gG4Q7pKDcGRiuEXTTWD8vKNhrwG1UAAdfHCLOBEXQ8_GbvgS7COYduogbguQxjZ0iXZTjB5IzXw68yXqO-UplhM7qTaxAxmel7tVdhE_DVFI5GxSNTuX3q4/s640/Nowy+obraz+mapy+bitowej.bmp" width="506" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Katarzyna Sochacka</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W bazie nasza trójka, tj. (Tomasz Duda, Piotr Jaśkiewicz, Przemysław Witczak) zameldowała się o godzinie <b>17:52</b> i taki czas osiągnęliśmy. Zajęliśmy ex aequo pierwsze miejsce. Hubert powitał nas specyficznie: "Teraz to wy chyba chcecie mi wpierdolić" ;) W rzeczywistości było wprost odwrotnie. Trasa w warunkach pogodowych jakich doświadczyliśmy była bardzo wymagająca, lecz dawała tym większą satysfakcję z jej pokonania. Nasz czas w porównaniu do ostatnich edycji Rajdu Dolnego Sanu mówi sam za siebie - był gorszy o dobrych kilka godzin, od najlepszego zawodnika w roku 2017, 2016 czy 2015. Subiektywnie, była to dla mnie najtrudniejsza setka, w jakiej miałem okazję brać udział. Warunki okazały się totalnie niebiegowe - w lasach tony błota, drogi zalodzone i większość lasów nieprzebieżnych. Największą osobliwością na rasie okazał się dla mnie charakter terenu na południe od San. Chociaż nikt nie spotkał niedźwiedzia, a jedynie jego ślady, to otoczenie sprawiało wrażenie całkowicie zdziczałego. Przez cały dzień spotkaliśmy dosłownie kilka osób, minęło nas nie więcej niż pięć samochodów. Pomimo, iż w okolicy nie ma wzgórz powyżej 500 m npm to tereny pod względem "odludności" mogłyby śmiało konkurować z Bieszczadami. Moim zdaniem okolica do przeprowadzenia tego typu biegów jest idealna. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie więcej edycji "Górnego" a nie "Dolnego" Sanu. tereny są nieporównywalnie ciekawsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5uFx65D4-XgZhcsMKzsHhxXkUEc0wWZbWBcomxVQCqxBvOMJhhf9lBVqqEh1VNj2uqvS4WUbmsvl0FHRd50X7sOzjHUcV2G6aEf8rzzvzjwYPsKc0dOWKg7emvdNUcs5wNOEyzgd54S8/s1600/IMG_20180410_164545.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="899" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5uFx65D4-XgZhcsMKzsHhxXkUEc0wWZbWBcomxVQCqxBvOMJhhf9lBVqqEh1VNj2uqvS4WUbmsvl0FHRd50X7sOzjHUcV2G6aEf8rzzvzjwYPsKc0dOWKg7emvdNUcs5wNOEyzgd54S8/s640/IMG_20180410_164545.jpg" width="358" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy okazji dziękuję organizatorowi za wspaniała zabawę i współtowarzyszom niedoli na trasie. Kto był, ten wie :) Do zobaczenia za rok. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
to17071990http://www.blogger.com/profile/06228632456799206588noreply@blogger.com0