Turystyka Light & fast dla
każdego
1. Co, jak, dlaczego?
Od kilku, kilkunastu lat turystyka górska przeżywa złoty okres
swego rozkwitu. Odsetek osób aktywnie spędzających czas wolny jest wysoki i ciągle rośnie. Co więcej - spora część z
nich poszła dalej niż zwykłe, niedzielne wycieczki. Zaczęła przemierzać góry
szybko, sprawnie, nie bacząc na odległość czy wygodę. Za szybkim rozwojem
turystyki podążył skok technologiczny sprzętu. Współczesny turysta amator przestał
wyłączną uwagę zwracać na niezawodność ekwipunku. Stała się raczej pewnikiem,
który renomowany producent ma mu, jako konsumentowi, po prostu dostarczyć.
Turysta górski potrzebuje dziś czegoś
więcej. Sprzęt jaki nosi ma być przede wszystkim lekki, aby zapewnić szybkie
poruszanie sie w terenie. I stąd wziął się anglojęzyczny light and fast, znany także jako turystyka light
czy ultralight. Obecnie słyszy sie wiele tego typu określeń, stworzonych na
potrzeby marketingu, które generalnie znaczą to samo. Nie ma przy tym legalnej
definicji zjawiska. To raczej sposób postępowania czy stan świadomości bez sztywnie
określonych ram. Chodząc w sposób light and fast po prostu zaopatrujemy
sie w jak najlżejszy sprzęt, a przy pakowaniu nie odpowiadamy na pytanie ,,czy
to na pewno mi to się przyda” , ale „czy
na pewno nie mogę sie bez danej rzeczy obejść”.
2. Dlaczego light
& fast
Uprawianie turystyki „na lekko”, choć wymaga przywyknięcia i
często rezygnacji z wygód, niesie za sobą szereg korzyści. Dwie z nich wynikają
bezpośrednio z lakonicznej nazwy.
Po pierwsze lekko.
Podczas wielodniowych
wycieczek waga plecaka i ubrań może dać się we znaki każdemu, a największy
problem mają z nim początkujący turyści. Twierdzenie, że im dłużej nosimy
obciążenie , tym bardziej sie do niego przyzwyczajamy, jest, przynajmniej w moim
przypadku, mitem. Plecak z każdym tygodniem ciąży coraz bardziej, a my męczymy
sie szybciej i nie możemy czerpać z wyprawy właściwej przyjemności. Zapakowanie
ciężkiego plecaka może stworzyć także efekt błędnego koła. Im więcej bagażu, tym wolniej idziemy i
potrzebujemy więcej jedzenia. Im więcej jadła, tym cięższy plecak...
Po drugie szybko.
Nosząc mniej sprawniej się poruszamy. Jest to argument
podnoszony przede wszystkim przez wymagających turystów. Skromniejsze obciążenie
na plecach pozwala na wzrost prędkości marszu, a co za tym idzie - mobilności. Możemy zobaczyć więcej, przejść dłuższy
odcinek w terenie lub zaplanować ambitniejszą wycieczkę, przy jednoczesnej
redukcji zmęczenia.
Po trzecie - bezpieczniej.
Wbrew pozorom, mniej kilogramów na grzbiecie może oznaczać czasem
ratunek w trudnej sytuacji. Bez
obciążenia łatwiej wycofać się ze ściany, wrócić do obozu czy uciec przed burzą.
Większa mobilność sprawia, że szybciej wrócimy w bezpieczne miejsce na nocleg.
Gdy wyznaczamy sobie ambitny cel, łatwiej przyjdzie go zrealizować „na lekko”.
Po czwarte - dla
zdrowia.
Jeżeli poprzednie argumenty nie przekonują, pora powołać się
na podstawowe wartości. Pomijając oczywiste konsekwencje zachowywania
bezpieczeństwa, wycieczki z mniejszym
obciążeniem będą dla nas zdrowsze.
Zdecydowanie obniży się prawdopodobieństwo kontuzji, a stawy pozostaną
sprawne przez dłuższy czas.
3. „Nie tylko dla
orłów”
Bardzo powszechne jest twierdzenie, że forma light & fast jest zarezerwowana dla
profesjonalistów, czy zamożniejszej części turystów, a „szarak” nie powinien
się zbytnio nią interesować.
To błędne rozumienie kwestii. Jak wyżej wspomniałem
„lekkiej” turystyki nikt nie skrępował żadnymi granicami. To pojęcie
niedookreślone i przede wszystkim oznacza obrany tok myślenia.
Nie jest konieczne kupno najdroższych gadgetów ultralight,
ale takich na jakie nas stać, zwracając przy tym baczną uwagę na ich wagę.
Wbrew pozorom, sprzęt niskobudżetowy także potrafi być lekki. Wystarczy
porównanie parametrów kilku produktów.
Innym wyjściem jest rezygnacja z niektórych elementów
ekwipunku i zostawienie tylko tych najbardziej potrzebnych. Nie wymaga pieniędzy, a jedynie solidnego
przemyślenia i rezygnacji z odrobiny komfortu. Tak naprawdę, już po kilku
wyjazdach wyrobimy sobie zmysł minimalisty , który pozwoli oszczędzić cenne
kilogramy. Przegląd kosmetyczki,
rezygnacja ze zbędnych ubrań, precyzyjne wyliczenie niezbędnej żywności – to kierunek,
od którego radzę zacząć. A liczy się każdy gram. Stopień ograniczania „niezbędnego minimum”
odbywać się będzie progresywnie, małymi kroczkami.
Słowem podsumowania light & fast to forma turystyki
, która poza nielicznymi wadami niesie za sobą gros korzyści i zalet. Nie
powinna być postrzegana jako „gadżeciarstwo” zarezerwowane dla zasobnych
portfeli. Przy odrobinie kreatywności, za niewielkie pieniądze, z łatwością da się przystosować dla naszych
potrzeb i możliwości. Serdecznie polecam
tą formę aktywności.
Reszta zależy od nas samych.
Powodzenia
Tomasz Duda
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa to jestem zwolennikiem każdego rodzaju turystyki i wszędzie gdzie tylko mogę to po prostu wyjeżdżam. Staram się nigdy nie zapominać również o ubezpieczeniu na wakacje https://kioskpolis.pl/ubezpieczenia-na-wakacje/ gdyż bez tego nie bym był bezpieczny odpoczywając.
OdpowiedzUsuńNiby 'dla każdego', ale dech zapiera. W sumie to na taką wyprawę nawet nie wiedziałabym, co wrzucić do bagażnika ;)
OdpowiedzUsuńJedyne co, to wiedziałąbym żeby wykupić dobre OC i AC :D https://kalkulator.ubezpieczamy-auto.pl/kalkulator/oc-ac/
Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń