niedziela, 24 marca 2013

Twierdza Przemyśl, trasa rowerowa - relacja

Twierdza Przemyśl,  trasa rowerowa - relacja

Przemyśl, jako położony nad Sanem i na przedpolu Karpat, od wieków pozostawał miastem strategicznym.  Łączył szlaki kupieckie i stawał na drodze armiom najeźdźców.  Gdy w czasie rozbiorów Polska przestała widnieć na mapach, a miasto dostało się w ręce Habsburgów, doceniono wreszcie jego walory.
Jako jeden z ważniejszych ośrodków Galicji,  od połowy XIX wieku , Przemyśl skupiał na sobie baczną uwagę Austriaków.  Właśnie od tego momentu rozpoczęto wokół miasta budowę potężnych umocnień i fortyfikacji.  Prace trwały właściwie do rozpoczęcia I wojny światowej, a ich efektem było powstanie silnego punktu obrony Monarchii, znanego dziś jako Twierdza Przemyśl.
Choć na skalę europejską była to konstrukcja skromna (45 kilometrów obwodu w porównaniu do około  100 kilometrów długości umocnień Paryża), to jednak swoim znaczeniem, po latach przyćmiła nawet okazalsze budowle tego typu.
Twierdza Przemyśl stała się wkrótce krwawą areną walk pierwszo wojennych. Lokalne umocnienia dwukrotnie broniły ponad stutysięcznej załogi austrowęgierskiej przed oblegającymi wojskami rosyjskimi, aż do kapitulacji w marcu 1915 roku.  
Jakby tego było mało, w dwa miesiące później historyczny paradoks sprawił, że dotychczasowi zdobywcy musieli się tutaj bronić, podczas trzeciego już z kolei oblężenia Twierdzy.  Ostatecznie Przemyśl opanowała ofensywa państw Centralnych w czerwcu 1915 roku.

Po dawnej Twierdzy Przemyśl pozostały do dziś liczne ślady i pominę tu fragmenty okopów,  na które można natknąć  się właściwie w każdym okolicznym lasku.
Dla współczesnego turysty interesujące są raczej tzw. forty Twierdzy Przemyśl.
Pierwotnie było ich kilkadziesiąt, okalających miasto w ramach zewnętrznego i wewnętrznego pierścienia  (tzw. Rdzenia) umocnień.  Do dziś przetrwało kilkanaście z nich.
To przeważnie ceglano-ziemne budowle, różniące się od siebie typami, konstrukcją i przeznaczeniem. W większości mają swoje numery lub specyficzne nazwy.
Dziś możemy podziwiać je we różnym stanie.  Niektóre zarośnięte, wysadzone, inne przechodzą próby rekonstrukcji i stanowią pole do popisu dla lokalnych pasjonatów.
Każda z budowli po prostu zionie historią i jest  z pewnością warta obejrzenia.

Kilka lat temu zewnętrzny pierścień dawnej Twierdzy Przemyśl został oznaczony i poprowadzono tędy trasę rowerową.  W większości swej długości biegnie ona ponad stuletnią tzw. Drogą Forteczną, wybrukowaną „kocimi łbami” i nominalnie biegnącą właśnie pomiędzy fortami. Nie brak tu jednak odcinków asfaltem, jak i „szutrówkami” czy ścieżkami polnymi.
Składa się ona właściwe z dwóch części – północnej i południowej. To osobne pętle, oddzielone od siebie wstęgą rzeki San.
Trasa północna jest krótsza – około 30,5 kilometra, zaś południowa to prawie 50 kilometrów.
Ścieżka rowerowa po fortach Twierdzy Przemyśl jest dobrze oznaczona. W większości nowymi i licznymi znakami, jednak nietrudno było by się tu zgubić. Każdemu chętnemu do odwiedzenia jej polecam zakup mapy.

Od czasu mojego pierwszego spotkania z Przemyślem planowałem powrót do miasta, konkretnie w celu zwiedzenia terenu dawnej Twierdzy. Okazja ku temu pojawiła się w sierpniu 2010 roku.  
Zapakowałem sakwy na bagażnik, założyłem kask i wyruszyłem.   Wprost z domu, na początku zahaczając o Tarnów.
W tym mieście poszedłem na pociąg.  Tarnów ma bardzo dobre połączenia kolejowe z Przemyślem i z jednego miasta do drugiego student przejedzie już od 15zł (+ koszty transportu roweru).
Do miasta nad Sanem dotarłem około godziny 11. Pierwszym co zrobiłem, było pozbycie się zbędnych bagaży. W tym celu udałem się do schroniska PTSM „Matecznik” (nocleg poniżej 30zł), gdzie zarezerwowałem wcześniej nocleg.
Jakieś pół godziny potem, lżejszy o jedną sakwę, wyruszyłem w kierunku centrum. Na rynku zaopatrzyłem się w mapę i na szybko zdecydowałem rozpoczęcie zwiedzania od dłuższej trasy południowej.



Początkowo drogą nr 28 na Sanok i przejechałem około 6km i po stromym podjeździe,  we wsi Tarnawce natknąłem się na czarne oznaczenia. Forteczny szlak wita!
Droga skręciła na lewo. Początkowo asfaltowa, dalej przeszła w gruntową.   Dwa kilometry jazdy za znakami i zauważyłem pierwszy dziś fort.

Fort VII „Prałkowce” to jedno wałowy szaniec artyleryjski. Nosi dużo znamion ostrzału artyleryjskiego który przyczynił się do jego upadku.  Bywa zarośnięty w okresie letnim.
Dalej pojechałem lasem. Tu pierwszy raz zetknąłem się z dawną drogą forteczną. Po stu latach ciągle nadawała się do użytku. Nie jechało się nią wygodnie, ale z pewnością lepiej niż po błocie.
Trasa prowadziła dalej tzw. odcinkiem stu zakrętów.  To długi podjazd przez las.  Niedługo potem wyjechałem z gąszczu na łąki. Po lewej stronie rozpościerał się widok na dolinę Sanu i Przemyśl.
Na 14 kilometrze zobaczyłem rozjazd szlaków. Czerwony i niebieski biegły w prawo, czarny – w lewo.
Aby obejrzeć kolejną budowlę trzeba nieznacznie odbić (ok. 150m) z trasy, właśnie w kierunku tych tras  pieszych.

Tam wznosi się Fort VI „Helicha”. Założony na planie pięcioboku, początkowo miał być tylko szańcem ziemnym. Był kilkukrotnie przebudowywany, a prace zakończył wybuch wojny. W forcie, wartym obejrzenia jest  budynek koszar, brama i murowane galerie dla strzelców.
Po zwiedzeniu budowli wróciłem na „czarną trasę”. Dalej prowadzi ona lasem, aż do zabudowań wsi Grochowce.  Na lewo znajduje się gazowania, a droga na prawo zmierza do kolejnego fortu.



Fort V „Grochowce” to jedno wałowa budowla typu artyleryjskiego. Zachowały się budynki koszar i magazynu amunicyjnego. Latem bywa zarośnięty i nieraz ciężko poruszać się po jego terenie.  

Trasa rowerowa Twierdzy Przemyśl wiodła mnie dalej na wschód.  Przejechałem wieś Pikulice, a następnie przy cmentarzu skręciłem w prawo.   Tu znowu trzeba trochę zboczyć z oznaczonej ścieżki.  Około 2 kilometry na południe, kierując się przez zabudowania małej wsi Optyń, w skupisku drzew na wzgórzu dostrzegam zarysy kolejnej budowli.

To 22 kilometr trasy rowerowej, a ja dotarłem do Fortu IV „Optyń”. Była to jedna z największych i najlepiej uzbrojonych budowli na terenie Twierdzy, stanowiąca przykład fortu pancernego.  Do dziś niestety została w dużej mierze rozebrana i zaniedbana. W gąszczu krzewów można natknąć się na pozostałości koszar, baterii pancernych i schronów dla strzelców.
Spod schronu musiałem cofnąć się do trasy rowerowej, następnie drogą żwirową wjechałem do wsi Nehrybka. Podążając za czarnymi znakami przekroczyłem tory kolejowe i mostek na rzece Wiar.

Niedaleko stąd znajduje się Fort III „Łuczyce”.  Aby do niego dotrzeć, trzeba wspiąć się na wzgórze, położone na południe od wsi o tej samej nazwie.   
Z budynków fortu zachowały się pomieszczenia koszar dla żołnierzy i oryginalna brama.  Chcąc zwiedzać budowlę, musimy przygotować się na konfrontację z krzakami i pokrzywami po pas.
Trasa rowerowa dalej poprowadziła mnie przez wieś Łuczyce. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, musiałem więc nabrać tempa.
Droga główna prowadziła na lewo, po Przemyśla.  Nie pojechałem jej śladem, ale obrałem kierunek wschodni i podrzędną drogę żwirową prowadzącą do Jaksmanic.
Wieś znajduje się na 31 kilometrze trasy, a blisko niej zlokalizowana jest kolejna budowla obronna.

Fort II „Jaksmanice”  położony jest na południowy zachód od wsi. Można dojechać do niego kamienną drogą. Oprócz ruin historycznej budowli z pewnością nacieszymy to oczy pięknymi widokami. 
Po zwiedzeniu budowli wróciłem na trasę. Z Jaksmanic skierowałem się do wsi Siedliska i szybko znalazłem niezbędne oznaczenia. We wsi skręciłem na prawo i po dwóch kilometrach podjazdu ukazał mi się On.

Fort I „Salis Soglio” powstał według projektu szwajcarskiego inżyniera o tożsamym nazwisku. Początkowo planowany jako fort pancerny, w czasie budowy został jednak nietypową budowlą artyleryjską. Jest to właściwie najbardziej reprezentacyjny fort przemyski.  Zmierzającego tutaj turystę  wita reprezentacyjną brama i zaprasza na dziedzińce.  Zachowany w stosunkowo dobrym stanie, utrzymywany pod opieką lokalnych pasjonatów, stanowi budowlę naprawdę wartą obejrzenia.  

Długo można spacerować po zabudowaniach fortu, kazamatach, magazynach.  Na wytrwałych czeka również możliwość przechadzki dnem suchej fosy.  Granica polsko-ukraińska jest tylko kilkaset metrów stąd.
Aby dostać się do ostatniego punktu dzisiejszej trasy musiałem wrócić do wsi Siedliska i pojechać za drogą, na północ. Po kilkuset metrach dostrzegłem oznaczenie, którego szukałem.  Kierując się nim skręciłem w prawo.


Nie upłynęło kilka minut, gdy przywitał mnie Fort XV „Borek”. To typowa budowla pancerna na planie trapezu. Na pierwszy rzut oka wzrok przyciąga ceglana ściana dwukondygnacyjnych koszar z pomieszczeniami dla załogi, połączona ze schronem piechoty.
Obecnie obiekt poddawany jest pracom konserwatorskim. Otoczenie fortu zostało oczyszczone i uporządkowane, a budowla udostępniona dla zwiedzających.
W „Borku” nie zabawiłem długo, gdyż zbliżał się wieczór.  Nie pozostało nic innego, jak wrócić do drogi asfaltowej i jechać na północ.
Po kilku kilometrach osiągnąłem trasę nr. 28, wiodącą z Medyki do Przemyśla.  Jeszcze tylko 7 kilometrów główną drogą i w świetle latarni dotarłem do miasta.



Drugiego dnia wycieczki postanowiłem przejechać drugą pętle trasy rowerowej –  ponad 30 kilometrową część północną.
Wstałem skoro świt i już o 8 rano można mnie było obserwować, jadącego drogą nr. 884, w kierunku na Dynów. 
Po przejechaniu niecałych 5 kilometrów znalazłem się we wsi Kuńkowce.  Tam, przed kościołem skręciłem w prawo, by opuścić ruchliwą drogę i zacząć właściwą trasę rowerową.
Droga, początkowo asfaltowa, wkrótce przeszła w szutr i wiodła ciągle pod górę. 
Po 2 kilometrach pedałowania, moim oczom ukazał się pierwszy dziś checkpoint.

To Fort VIII „Łętownia”, od kilku lat udostępniany jest turystom w przyjaznej formie.  Choć zrujnowany, to jednak stosunkowo zadbany, wykoszony. W kilku miejscach podjęto próbę rekonstrukcji historycznych zapór z drutu kolczastego. Przy pierwszym kontakcie zaprasza fasadą budynku koszar, w których znajduje się niewielkie muzeum, zawierające pamiątki trzech oblężeń Twierdzy Przemyśl.
Nie tracąc czasu ruszyłem w dalszą drogę. Wiedzie ona na północ, przez las, nieznacznym podjazdem. 3 kilometry dalej znajduje się kolejny interesujący nas punkt. 

Po lewej stronie drogi skryty jest, zarośnięty drzewami, Fort IX „Brunner”, zawdzięczający swą nazwę projektantowi.  Niegdyś stanowił przykład bardzo ciekawego rozwiązania technicznego.  W budowli umiejscowiono artylerię do strzelania na długie i krótkie dystanse, zamkniętą pod kopułami pancernymi.  Do dziś pozostały tylko resztki konstrukcji.
Dalej pojechałem asfaltową drogą w kierunku Ujkowic, by po kilkuset metrów skręcić na „szutrówkę”, biegnącą na wschód. Jeszcze ponad 2 kilometry tą ścieżką i dotarłem do kolejnego obiektu.

Mniej więcej na 12 kilometrze, po lewej stronie drogi, położony jest Fort X „Orzechowce”.  To przykład dwu wałowego fortu artyleryjskiego.   Budowla ucierpiała w czasie pierwszej wojny i jej ruiny do dziś noszą tego ślady.  Dotarłszy do magazynów amunicji i schronów, możemy oglądać pęknięcia spowodowane nieprzyjacielskim ostrzałem.
Po obejrzeniu ruin fortu, trasa rowerowa Twierdzy Przemyśl prowadziła mnie dalej drogą forteczną. Poruszałem się za oznaczeniami, drogami gorszej kategorii, wypatrując po drodze śladów umocnień.

Trzymając się asfaltu trafiłem wreszcie na Fort XI „Duńkowiczki”.  Konstrukcją przypomina on „Orzechowce”, jednak w tym wypadku zachowana jest w bardzo dobrym stanie.  Wzrok przyciąga przede wszystkim betonowy budynek koszar, z umiejscowionym pośrodku wejściem do magazynów.  Pozostałością klatki schodowej można dostać się na strop budynku i obejrzeć resztki dawnych baterii artyleryjskich.
Jadąc dalej trasą, dotarłem do drogi Rzeszów-Przemyśl, która musiałem teraz przekroczyć.  Niedługo potem wjechałem ponownie na „gruntówkę” prowadząca do miejscowości Żurawica.

Po chwili, z lewej strony ukazał się ogrodzony, Fort XII „Werner”.
Ten jedno wałowy fort artyleryjski zachował się w bardzo dobrym stanie. Jeszcze kilka lat temu można go było oglądać tylko zza ogrodzenia, gdyż stanowił teren wojskowy. Wszystko zmieniło się, gdy dotychczasowy właściciel opuścił jego teren. Fort udostępniono turystom za opłatą i objęto konserwacją. Wojskowy nadzór zachował budowlę w świetnej kondycji i uchronił przed rozbiórką przez miejscowych.

 Naprawdę warto zapłacić parę złotych, aby obejrzeć dobrze zachowane koszary, magazyny i przejść się suchą fosą wewnątrz budowli.
Trasa rowerowa wiodła mnie kolejno do Żurawicy.  Tam już jechałem normalnymi ulicami, próbując nie zgubić czarno-białych oznaczeń. Skierowałem  się w stronę dworca kolejowego, by po chwili odbić w prawo.




Na 22 kilometrze dotarłem do kępy drzew, gdzie kryje się kolejna budowla obronna.
To Fort XIIIb „Bolestraszyce”, ogrodzony i użytkowany. Dla turystów niestety dostępny tylko zza ogrodzenia.
Trochę zniesmaczony ruszyłem dalej. Przejechałem przez alejkę jesionów i po skręcie w lewo, osiągnąłem ostatni punkt na trasie.




Po lewej stronie dróżki oczekiwał mnie Fort XIII „San Rideau”.  Budowla pierwotnie przypominała wspomniany wcześniej Fort IX „Brunner”.  Teraz wita nas okazałymi ruinami głównego budynku umocnień, wysadzonego i po rozbiórce.  W ramach zwiedzania można obejrzeć obiekt od wewnątrz, a następnie pójść dalej w kierunku fosy. Tam zachowały się fragmenty kaponiery i galerii dla strzelców.
Z terenu fortu, niezbyt stromy zjazd sprowadził mnie do Bolestraszyc.  To końcówka pętli rowerowej. Znaki wiodą dalej do centrum Przemyśla, od którego dzieli mnie niespełna 10 kilometrów.
Pokonanie części północnej zajęło mi raptem parę godzin i w okolicach godziny dwunastej byłem już w centrum miasta. 


Czas jaki mi pozostał postanowiłem wykorzystać maksymalnie i przeznaczyć go na odwiedzenie zamku w Krasiczynie.
Dojazd z Przemyśla, w kierunku na Sanok, zajął mi niespełna godziną. Wszak odległość wynosi tylko 10 kilometrów, jednak niektóre podjazdy były bardzo męczące. 
W zamku Krasiczyn spędziłem godzinę, przechadzając się po ciekawym ogrodzie i podziwiając z zewnątrz bryłę budowli.  Wnętrze obiektu ma opinię niezbyt interesującego, od ostatniej wizyty Armii Czerwonej w 1944 roku.
Do Przemyśla wróciłem około godziny piętnastej i zdążyłem załapać się na bezpośredni pociąg do Tarnowa.  Cel wyjazdu został zrealizowany, a wycieczka zakończona.

Zwiedzenie Przemyśla i okolic polecam każdemu miłośnikowi historii. Na pewno w tym mieście, stanowiącym  ciekawy tygiel kulturowy, znajdzie coś dla siebie.
Poza Twierdzą, Przemyśl zaprasza przede wszystkim  bogatymi zabytkami architektury, z głębokiego przekroju  okresów historycznych.  Przyciągają same zabudowania rynku, liczne świątynie i klasztory, z których miasto od wieków słynie.  Militaryści, z pewnością zaczepią oko o bryły bunkrów tzw. Linii Mołotowa, które od siedemdziesięciu lat, swoimi kopułami pancernymi i otworami strzelniczymi, strzegą bystrego Sanu.
Pozdrawiam
Tomasz Duda




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz