piątek, 12 kwietnia 2013

Arc’teryx Gamma Hoody - zajawka z marcowego biegania


Arc’teryx Gamma Hoody  - zajawka z marcowego biegania

Początkiem kwietnia minął kolejny miesiąc używania kurtki Arc’teryx Gamma Hoody. 
Warunki nie zmieniły się praktycznie od podanych we wcześniejszych wpisach, dlatego uznałem, że nowy test nie wniesie niczego do tematu. Pokusiłem się więc o dłuższa zajawkę.
Gdy pierwszymi dniami marca temperatura zaczęła wychodzić  powyżej zera, zacząłem wątpić, że w kurtce w ogóle nie będzie okazji pochodzić. Wszyscy wiemy jak wyglądała dalsza część miesiąca, która dała mi szersze pole do wykorzystania Gammy Hoody.

W marcu 2013 softshella Gamma Hoody używałem głównie podczas biegania.  W międzyczasie miał zdarzyć się poważniejszy wyjazd w Tatry, ale pół metra świeżego śniegu i lawinowa trójka zmusiła mnie do zrejterowania w Beskid Niski.  Tam też dwa dni w kurteczce chodziłem.
Jak wspomniałem w poprzednich wpisach, w sofshellu  Arc’teryxa biegałem już w lutym. Paradoksalnie – wtedy temperatura  oscylowała około zera i kurczowo trzymała się tego pułapu.  Miesiąc później zrobiło się chłodniej. Przyszedł mróz, śnieg i pozwolił odczuć kurtce trochę ekstremy. 

To po kolei – jak dla mnie Gamma Hoody dobrze nadaje się do biegania o umiarkowanej intensywności w trudnych warunkach.  Świetnie chroni przed mrozem, wiatrem. Jak na materiał tego typu, znakomicie oddycha i przenosi pot na zewnątrz kurtki. Mimo intensywnego wysiłku fleecowa podszewka, w miejscu stykania się ze skórą jest w większości sucha. Pod tym względem najbardziej kuleją rękawy, bo tam odprowadzanie potu zdaje się gorzej „pracować”.  Wspomniałem i powtarzam, że osobiście pocę się sowicie i na osobach nie mających z tym problemów, Gamma Hoody będzie odprowadzała wilgoć lepiej.
Gamma Hoody dobrze izoluje od warunków atmosferycznych i nadaje się do biegania w temperaturze +2 stopnie Celcjusza i poniżej.  Przy tej górnej granicy, mając pod kurtką tylko T-shirt coolmax,  trzeba poprawić wentylację i rozpiąć kieszenie.  Minimalną temperaturą,  w jakiej przyszło mi biegać było -10 stopni Celcjusza, przy akompaniamencie umiarkowanego wiatru. Pod softshellem Arc’teryxa miałem wtedy koszulkę coolmax  z długim rękawem. Było ciepło.
Czarny kolor nie lubi słońca, a właśnie w takiej barwie jest posiadana przeze mnie kurtka. Ostatnio, jak wiecie, słońca było jak na lekarstwo i nie miałem możliwości przebadać tego dokładnie, ale nawet na mrozie, gdy parę razy przygrzały mi w Gammie promienie, było już za ciepło.
Niekiedy podczas biegu przyszło mi założyć kaptur. Opcja ta jest możliwa u mnie poniżej -2 stopni Celsjusza. Niemniej po raz kolejny jestem pozytywnie zaskoczony  oddychalnością materiału, gdyż dotychczas podczas biegu nigdy nie używałem kaptura-  było w nim po prostu zbyt gorąco.
Po raz kolejny ponarzekam na krój kaptura. Nie da się wyregulować go tak, aby był dobrze dopasowany do głowy i twarzy. Trochę denerwuje duża ilość materiału, jaka odstaje z tyłu szyi.  Nie ubieram kaptura bez nakrycia głowy, nawet cienkiego.  Przy naciągnięciu na gołą głowę – daszek opada na oczy ograniczając perspektywę, w chuście tunelowej tego problemu nie ma.
Podczas podmuchów wiatru pozytywnie sprawuje się garda. Dobrze chroni szyję, nigdy nie miałem potrzeby osłaniać jej dodatkowym materiałem.
Kurtka jest super skrojona. Nie rusza się na ciele, nie podwija. O krępowaniu ruchów i jakiejkolwiek uciążliwości noszenia nie ma nawet mowy.
Długość rękawów w porządku.  Przy dobrym zabezpieczeniu wiatr nie dokucza nadgarstkom, niemniej, jak kiedyś wspomniałem – naciągnięcie rękawów na rękawiczki sprawia nie lada problemy.
Jeśli o mniej wzniosłe cechy chodzi, to softshell nie śmierdzi. Wpompowałem w niego dużo potu i nawet materiał zewnętrzny trochę stwardniał, ale w ogóle tego nie czuć. Gdy się ociepli, Gamma pójdzie do solidnego prania. 

Oprócz biegania – w kurtce Gamma Hoody zdarzyło mi się także chodzić po Beskidzie Niskim w temperaturze poniżej zera.  Torowanie w puchu i całodzienne marsze z tym softshellem na grzbiecie były bardzo przyjemne. Wolne, stabilne tempo, nawet mi pozwoliło utrzymać  komfort cieplny i suche plecy.  Oddychalność ciągle mnie zaskakuje – gdy inni ściągają kurtki, ja rozpięciem zamka, czy kieszeni i drobnym zmniejszeniem tempa mogę regulować mikroklimat.
Podczas małej aktywności nie powala za to termika i wiatroodporność kurtki.  Mocne powiewy dają się poczuć na ciele, a podczas postoju koniecznie trzeba założyć coś na softshell, żeby nie zmarznąć.
Jeśli chodzi o wykonanie i wytrzymałość kurtki – do tej pory nie zauważyłem na niej żadnych uszczerbków wynikających  z używania.

To wyniki moich miesięcznych obserwacji z marca 2013 roku. Jak z powyższego wynika, był to wybitnie  „biegowy” miesiąc tej kurtki.  Arc’teryx Gamma Hoody zniósł ze mną ponad 300 kilometrów tej aktywności. Z wyniku testu jestem bardzo zadowolony.
Mam nadzieję, że kolejny miesiąc da sprawdzić kurtkę w nieco bardziej wiosennym zastosowaniu. 

Pozdrawiam
Tomasz Duda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz