czwartek, 16 maja 2013

Zawieprzyce, Łęczna – wycieczka rowerowa


Zawieprzyce, Łęczna – wycieczka rowerowa

Może nie wynika to z ilości wpisów na blogu – jednak jazda na rowerze sprawia mi niebanalną frajdę.
I choć z roku na rok, jakoś coraz mniej czasu mogę na tą aktywność wygospodarować, to jednak w moim mniemaniu nie straciła na atrakcyjności.
Jak by na to nie patrzeć i nie wstydzić się za siebie – skończyły się lata, kiedy pod koniec sezonu licznik wskazywał 3 tysiące kilometrów. Mam nadzieję, że jeszcze takie wrócą, ale nie o tym myśl. Gdy na rowerze jeździłem częściej i robiłem długie wycieczki, jakoś nie chciało mi się pisać relacji, opisów, czegokolwiek. Chyba byłoby tego za dużo.
Punkt widzenia zmienił się wraz ze spadkiem natężenia wycieczek rowerowych. Ot – będzie  to krótki wpis o kilkugodzinnej przejażdżce, która sprawiła mi sporo przyjemności po godzinach spędzonych nad książkami.

Do Zawieprzyc chciałem wybrać się już od ubiegłego roku. Taki prozaiczny cel, jednak nie zrealizowany. Do tej pory.
Do miejscowości można dojechać ciekawa trasa po połączeniu dwóch szlaków – pieszego i rowerowego.
Żeby się do nich dostać, trzeba najpierw wyjechać z miasta. Etap ten jest najmniej przyjemny, ale konieczny. Przez godzinę przewlekłem się więc przez miasto i przebiłem do ścieżki rowerowej wzdłuż Bystrzycy, na południowo wschodnim krańcu Lublina.

Od tego momentu kieruję się za nurtem rzeki. Szybko ścieżka rowerowa przechodzi w szutrówkę, a ja znajduję na płocie punk odniesienia – znak żółtego szlaku pieszego. Etap za tymi znakami to też niezbyt przyjemny kawałek drogi. Jak dla mnie to całkiem nowe kluczenie wzdłuż rzeki, na peryferiach osiedla 40-lecia. Jest to jednak dobra droga łącząca i co najważniejsze – pusta.

Asfalt zaczyna się po przekroczeniu torów w miejscowości Trześniów. Tam swój początek bierze czerwony szlak rowerowy, za którym będę podążał w kolejnych godzinach. Dobrze oznaczony i intuicyjny. Wiedzie w zasadzie wzdłuż Bystrzycy, a rzekę widzimy przez całą drogę. Raz z oddali, a czasem z bardzo bliska.  Droga jest bardzo dobrze wybrana pod kątem rowerzystów – stosunkowo „cała” i o niedużym natężeniu ruchu pojazdów.  Jest również stosunkowo płaska i wiedzie przez ciekawe okolice. Szczególnie wiosną. Człowiekowi na codzień siedzącemu miedzy czterema ścianami dostarczy wielu wrażeń estetycznych okoliczna paletą zieleni.

Z Trześniowa jadę przez Jakubowice Murowane i podjeżdżam na Pliszczyn. Tu przez dłuższy czas towarzyszy mi dolina rzeki Ciemięgi. Wycieczka na tym etapie jest niesamowicie przyjemna. Z prawej strony rzeczka, z lewej wysokie lessowe ściany. Nawet nie spodziewałem się, że coś tak urokliwego można  znaleźć tak blisko Lublina.
Tymczasem dojeżdżam do Sobianowic, gdzie Ciemięga spotyka się z Bystrzycą.  Dalej wiodą mnie długie proste odcinki i miejscowości Bystrzyca, Kolonia Charlęż i Jawidz Pierwszy. Aż do skrzyżowania z droga 829 jadę aleją starych, zabytkowych drzew.

Za kilometr czekają na mnie Zawieprzyce. Tu „na drodze” pojawia się kolejna lubelska rzeka – Wieprz.  Jej okazałe zakola podziwiać można z kompleksu pałacowo – parkowego w Zawieprzycach.
Kiedyś, jeszcze w XIV wieku powstało tu założenie obronne.  Teraz, po zamku, pałacu i własności szlacheckiej pozostał tylko cień wspaniałych lat i znakomity punkt widokowy na dolinę Wieprza.
Po okolicy jednak warto się przejechać.  Z zamku zniszczonego podczas wojen szwedzkich niewiele już zostało. Do ciekawszych budowli zalicza się wjazdowa brama pałacowa, oficyna dworska, dawny dwór i barokowa kaplica z XVII wieku.







Z Zawieprzyc postanowiłem wycieczkę przedłużyć jeszcze do Łęcznej. To już tylko 10 kilometrów wzdłuż granicy Nadwieprzańskiego PK, głownie tzw. drogą Kijańską. Tutaj niestety rewelacji nie było.
W Łęcznej, opanowanej przez chmary komarów, nie spędzam więcej niż kilkadziesiąt minut. Miasto zdecydowanie nie zachęca do bliższego poznania.
Z racji zmierzchu do Lublina wybieram najkrótszą drogę – krajową 82ką. Jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do zgiełku samochodów – zdecydowanie odradzam.

Wycieczka według mapy zajęła mi 66 kilometrów.  To naprawdę dobra i godna polecenia trasa na jednodniową przejażdżkę. Zalecam dojechać do Zawieprzyc i wrócić tą samą drogą. Opcja z pchaniem się na „krajówkę” – tylko dla wytrwałych nerwowo.


Za wycieczkę dziękuję dzielnej towarzysce ;)

Pozdrawiam
Tomasz Duda

1 komentarz:

  1. Takie dłuższe wycieczki też są przede mną. Kazdy rowerzysta powinien zainteresować się bagażnikami od http://www.amos.auto.pl - świetna rzecz.

    OdpowiedzUsuń