Meindl Island Pro MFS
GTX – test, opinia, recenzja.
 |
Stan bieżący |
1.
Dane
techniczne
Materiał zewnętrzny -skóra
nubuk woskowana
Wyściółka -GORE-TEX®
Wkładka -Air-Active®
Podeszwa -Meindl
Multigriff® Vibram®
Waga buta (rozmiar 8,0) -880
g
Gwoli zaspokojenia zapotrzebowania na dane teoretyczne.
 |
J.w. - widok z góry |
2.
Pochodzenie
– czyli dlaczego chodzę w Meindlach:
Moja przygoda z butami niemieckiej, znanej firmy Meindl zaczęła
się na początku roku 2011. Jakoś przełomem lutego/marca nabyłem je drogą kupna,
„przez Internet”.
Jak po cenie tych „ciżem” możecie się domyśleć, nie był to
ślepy strzał. Moje starsze buty chyliły się ku upadkowi. Pękały, szwy, a przez
dziurę na zgięciu wycierała skarpeta. Tak dłużej być nie mogło i chcąc czy nie,
musiałem rozglądać się za solidnymi buciorami. Postanowiłem nie wydawać już
300zł, a zainwestować. Tym samym poczytałem, poprzeglądałem i zafascynowały
mnie obuwie Meindl, model Island Pro. Wyglądały
solidnie, z twardą podeszwą, wysokie i całe ze skóry. Do tego szeroki otok,
wyściółka Gore i buty miały wszystko, czego wymagający turysta potrzebuje, by
spełnić jego uniwersalistyczne oczekiwania.
Bo takie właśnie były moje – but miał być dobry do wszystkiego (jak kto
woli – i do niczego), na zimę i lato. Także od tego czasu śledziłem ceny
obuwia, a gdy udało się znaleźć relatywnie niską cenę, kupiłem. Taką drogą Meindl Island Pro zagościł w moim
mieszkaniu. Zobaczmy, jak wypadł….
 |
Foto producenta - tak kiedyś pięknie wyglądały |
3.
Wykonanie,
materiały – pierwszy kontakt z produktem:
Gdy otworzyłem pudełko z cienkiej tektury, moim oczom ukazały się śmierdzące fabryką,
obuwie. Czym prędzej wziąłem je w ręce i
jąłem macać, jako rzekome symbole niemieckiego kunsztu obuwniczego (to wynikało z opinii). I Island Pro naprawdę wydawał się solidny,
twardy, i wytrzymały. Wkładki bielutkie i pachnące, skóra przyjemnie matowa.
Nasycałem się tym widokiem, bo wiedziałem, co czeka te buty. Po pierwszym
włożeniu i sznurowaniu, czuło się niemal błogi uścisk w śródstopiu i impuls, że
można w nich iść nawet do piekła. Wymiar dobrany już wcześniej – od początku pasowały
idealnie :D. Pierwsze wrażenie – 1:0 dla Meindla.
 |
Buciory w Taterach |
4.
Użytkowanie
– sparing i full kontakt:
Pierwsze dewastowanie butów zacząłem od impregnacji. Była
zima, wybierałem się w Tatry i dlatego zapobiegawczo nafaszerowałem Island Pro
woskiem Sportwax tejże firmy (z tego
miejsca impregnat mogę polecić). Zmieniły przy tym barwę i zaczęły błyszczeć – odkryłem ze zdziwieniem.
 |
Ciosy zadane rakami (nawet nit szlufki oberwał) |
Swój debiut buty przeszły, we wspomnianych Tatrach, marcowym
weekendem 2011. Pogoda spłatała figla i zamiast mrozu i słońca – przywitała nas
deszczem i rozmiękłym śniegiem. Meindle dostały, jak tylko mogły. Oczywiście po
całym dniu w breji przemokły, a na dobitkę jeden z nich „zebrał” dwa shoty
zębami raków, które w trzech miejscach zweryfikowały twardość skóry. Mimo bezpośredniego trafienia – bez przebicia
na wylot, a „rany” niegroźne. Jak wypał debiut – mam mieszane uczucia - sam nie
wiem.
Pomijając kilka niczego
nie wnoszących „przechadzek”,
poważniejszy test czekał Meindle Island Pro na Ukrainie.
W paśmie Borżawy buty pokazały, że mogą wytrzymać
całodzienny deszcz lecz z drugiej strony obaliły pewien mit. Mit , jaki „Internet”
wbijał mi do głowy – że te buty nikogo nie uwierają i ugniatać wprost nie mogą. Tak, uwierały. Wprawdzie bez naruszenie skory,
jednak momentami było nieprzyjemnie.
 |
Widok z tyłu |
Kolejny, choć „grubszy” plan zrealizowałem także za ich
pomocą. Ukraińskie Karpaty Wschodnie z temperaturą powyżej 30 stopni, szybki
marsz i ponad dwadzieścia kilogramów na
plecach wycisnęło z moich nóg „ostatnie poty”.
Już w pierwszych dniach obtarłem pięty
i odparzyłem stopy. Głównie przez temperaturę – niekiedy czułem, że w
bucie aż „pływam”. Nie wyglądało to
ciekawie, jednak zastosowałem pewne techniki. Nie sznurowałem trzech rzędów szlufek i
regularnie suszyłem skarpety, co okazało się dobrym rozwiązaniem. Pod koniec
wyjazdu było już w porządku. Nie wiem, czy więcej tu było mojej ignorancji, czy
wad butów. Zużycie zewnętrzne jak dotąd zaobserwowałem w bardzo małym stopniu – otok
troszeczkę się wyszczerbił, a skóra na piętach minimalnie marszczyła. Poza tym
bez wad.
 |
Wakacje 2011 - Rumunia, buty na półmetku zużycia |
Kolejne miesiące niewiele wnosiły w moje odczucia w stosunku
do butów. W górach Fagaraskich, w
sierpniu chodziło mi się bardzo wygodnie, przy wolnym marszu, a wrzesień w
Tatrach wypadł ponadprzeciętnie na korzyść Island Pro. Beskidzkie, listopadowe
błoto, w ogóle ich nie rusza. Za to, na
lutowej wycieczce w Tatry, Meindle udowodniły, że -25 st. C, to dla nich jednak
za zimno i mimo „wełniano-merynosowych” skarpet , podczas postoju zmarzłem w
stopy straszliwie. Nie ma tu winy butów – ot takie eksperymentowanie.
Kolejny szczebelek w drabinie używania osiągnąłem w
tegoroczne wakacje. Dwa duże przedsięwzięcia podsumowały użytkowanie
butów, i rozszerzyły do maksimum
spektrum zastosowania Island Pro na
moich stopach.
 |
Pęknięta wyściółka Gore |
Pierwszy, to
rumuńskie Karpaty Południowe, gdzie przez dwa tygodnie Meindle były moim
jedynymi butami. Temperatura powyżej 30 stopni nie zaskoczyła mnie tym razem.
Nisko je sznurowałem i suszyłem skarpety na nogach regularnie, co sprawiło, że
przechadzka wspominam jako relatywnie znośną, bez uwierania, gniecenia czy obtarć. Parę razy „straszyły” ale to chyba bardziej
placebo czy moje „poukrainowe” kompleksy. Co się jednak okazało – na jednym z postojów
w ramach rutynowej kontowi kamaszy, wyczułem, że wyściółka Gore „puściła”.
Cerata rozeszła się na szwie z tyłu, w obu butach, nie powodując przy tym
żadnego dyskomfortu. Nie byłem zachwycony, ale nie pozostało nic innego, jak
iść przed siebie. Podczas tej wycieczki
wreszcie doceniłem uniwersalizm buta – na połoninach może tego nie czuć, jednak
podeszwa B/C procentuje po kilku
dobach w skalistym terenie, gdy znajomi
narzekają na każdy kamień. Ostatniego dnia podróży, już w „dolinach” Islandy przeszły próbę temperatury – w południe 38 stopni w cieniu, ponadgodzinne postoje
w pełnym słońcu, a buty cały dzień na
nogach. Katastrofy nie było,
spodziewałem się większego dyskomfortu.
 |
Multigrip po 1700km |
Kilka dni później, jechałem już do Gruzji. Z racji tego, że na stopa, Island Pro był
moim głównym obuwiem , przeznaczonym w góry. Wprawdzie podczas tej podróży, wystąpiła
temperatura ok. 40 stopni, ale nie
miałem ich na nogach cały dzień, jak w Rumunii.
Niemniej jednak, w Gruzji Meindle nosiłem często – w
Tuszetii i przy wejściu na Kazbek, gdzie wertykalnie przekroczyły granicę 5tys
npm. Tym razem nie uwierały i nosiło się
je super. No może jedna uwaga – na Kazbeku w nich zmarzłem (choć znajomi w
lżejszych trekach nie narzekali na to).
I tak też, czyli przyzwoicie, buty sprawują się do dnia
dzisiejszego. Średnio co miesiąc gdzieś
w nich chodzę i dlatego nie mam okazji oddać Meindli do dystrybutora (choć
teraz nie wiem, czy nie mija się to z celem -> patrz termin). Co ciekawe – mimo pęknięcia Gore, nie
straciły na wodoodporności.
W tym punkcie należy się czytelnikowi pewne uwaga - moje
stopy pocą się przeciętnie i bardziej, a nie ma nieprzemakalnego obuwia
(producentom nie wierzcie i niedzielnym turystom także), dlatego gdy wspominam,
że z butami jest/było w porządku – znaczy, że nie zmokły porządnie, aż do
statusu tzw. „jeziora „(uczucie chlupotania w środku). Po używaniu są wilgotne
ZAWSZE, po prostu trzeba to przyjąć do wiadomości.
5.
Uwagi
użytkownika:
Tym samym zakończyłem mój opis używania lecz chciałbym dodać
do niego jeszcze parę uwag. Pierwsza
sprawa dotyczy wagi Island Pro, mi
zupełnie nie przeszkadza, nie czuję ich na nogach, choć powinienem. Nie wiem,
jakie gabaryty mają konkurencyjne obuwie, ale dla mnie jest zupełnie w
porządku.
Raki paskowe sprawują
się na Island Pro super. Przy dobrym dopasowaniu twarda podeszwa tylko
uzupełnia całość i jak na ten typ butów, z „kolcami” chodzi się bardzo dobrze.
 |
Wkładki.... |
Wkładki Island Pro są bardzo wygodne (model ten sam ,co w
Vakuum). Poza tym dobrze wchłaniają pot, choć mają tendencję do zużycia i
odklejania górnej warstwy. Ja ten problem załatwiłem super glue i tymczasowo
daje radę.
Kilka wyjazdów po zakupie buty faktycznie nie śmierdziały i
aż sam się dziwiłem. Po półtora roku już się je czuje, jednak i tak jest zdecydowanie
lepiej niż inne podrzędne treki.
 |
Uciekający jęzor |
Wmoich niedokładnie dopasowały się języki– góra „ucieka” do
zewnątrz i nawet wizualnie to denerwuje. Polecam zwracać na ten szczegół uwagę,
przy pierwszych wędrówkach. Kilka początkowych sznurowań, formujących język
jest kluczowe.
Gumowy otok ma małe
pęknięcia, ale świetnie chroni but przed obiciem. Poza tym nie szczerbi i nie
odkleja się poza normalnym zużyciem, jak np. w Engadinach tej firmy.
Co bardzo mnie irytuje – to pięta. Skóra z zewnątrz - mimo
iż twarda i na plastikowej konstrukcji, pomarszczyła się i zniekształciła, co spowodowało, że buty
jakby trochę „oklapły” z tyłu. (Problem ten zlikwidowano w modelu Vakuum,
obciągając tą część wysokim otokiem).
Chwalę sobie gumową podeszwę Multigrip. Dobrze trzyma się na
skale, but nie wypada z małych stopni i nawet po deszczu nie zawodzi. Jak na
kilometraż, który buty zniosły, nie ściera
się tak bardzo, jakbym mógł przeczytać w
opiniach.
Stan sznurowadeł dla dobra sprawy przemilczę – wiem, wiem,
tak jak i wkładki, jako nominalne i „zmarnowane”, potrzebują wymiany.
Przyjmuję zasadę, że buty są do chodzenia, a nie na wystawę
i w terenie nie mają lekko. Choć tylko w terenie. Nigdy nie zakładam ich idąc do miasta, na uczelnię, mam świadomość, że
nie lubią przemysłowej soli zimą. Ognia
wprost nienawidzą. I jakkolwiek by to
nie brzmiało – dbam o nie. Po każdym
wyjeździe zawsze oddaję się procesowi regeneracji butów, co stanowi niejako rytuał. Zawsze są wysuszone (z dala
od źródeł ciepła), wyczyszczone i nawoskowane. Poza tym buty przechowuję w
suchym miejscu, wypchane gazetami.
Proszę wziąć na to poprawkę czytając cały test
6.
Podsumowanie
- „TAK”, czy „NIE”?:
Butów Meindl Island Pro używam od półtora roku. Ktoś może
powiedzieć – przecież to „żaden” punkt odniesienia. I owszem, jednak na mój
egzemplarz trzeba patrzeć przez pryzmat dystansu, jaki przemierzyły, nie okres posiadania. A będzie tego, lekko licząc, ponad 1700km. I
nie pomyliłem się, w żadnym razie.
Dlatego zużycie „niby nowych” butów trzeba porównać, do co najmniej paroletnich
trepów.
Test ma trochę pejoratywny wydźwięk, choć nie było to moim
celem. Chciałem pokazać po prostu mnogość sytuacji, w których buty wystąpiły,
żeby obiektywnie odnieść się do całości.
Teraz ktoś zapyta standardowo – czy jestem zadowolony z
zakupu tego obuwia?
 |
I w Rumunii, rok bieżący |
Wprawdzie nie będzie w tym okrzyku zachwytu, ale biorąc pod
uwagę różne okoliczności – TAK, jestem. Mimo
iż trochę „zwymyślałem” Meindlom w opisie, to jednak mam świadomość trafnego wyboru.
W tym przedziale cenowym, nabywając
okazyjnie Island Pro, dostałem
to, czego oczekiwałem.
Meindl Island Pro to z pewnością but, na którym mogę
polegać. Biorę go w teren, ze świadomością, że się sprawdzi. To bardzo dobre
odczucie, którego poprzednie buty mi nie dawały. Ponad to, sprawdził się w amplitudzie ponad 60
stopni Celsjusza, zachowując się przy tym przyzwoicie. W skale, śniegu, na
połoninach, w rakach, czy bez - w tych
aspektach wypadł pozytywnie. Jeśli
istnieje taka kategoria, jak obuwie uniwersalne, to ten model śmiało można do
niej zaliczyć i polecić turystom, szukającym buta na całoroczne marsze, w
zmiennym terenie. Do stanu mojego
egzemplarza zapewne doprowadzą go dopiero po długich latach…..
Konstrukcja – 4/5
Funkcjonalność – 5/5
Wygoda – 4/5
Wykonanie – 5/5
Trwałość/Niezwodność - 4/5
Tomasz Duda