wtorek, 4 czerwca 2013

Bitwa o przełęcz dukielską 1944 – wycieczka śladami historii


Bitwa o przełęcz dukielską 1944 – wycieczka śladami historii

Bitwo o przełęcz dukielską, czy operacja dukielsko- proszowska, należy do bardziej  znanych epizodów końca II wojny światowej. To właśnie w 1944 roku, na terenach Beskidu Niskiego, po obu stronach dzisiejszej granicy polsko-słowackiej toczyły się ciężkie walki niemiecko – radzieckie.
Armia Czerwona, nacierając na obszary  zajęte przez III Rzeszę, w tych górzystych terenach przełamywała zdecydowany i twardy opór, broniących się tu jednostek niemieckich.

Operacja, szacowana na okres od  8 września do 30 listopada, kosztowała walczące strony kilkaset tysięcy istnień. Straty  radzieckie, czechosłowackie(wojska walczące razem z Armią Czernwoną) i niemieckie wyniosły odpowiednio 123, 6.5 i 70 tysięcy poległych żołnierzy. Liczby te tłumaczą zwyczajowe nazwy tutejszych miejsc  - zarówno w Polsce i na Słowacji możemy spotkać „Dolinę śmierci” (okolice wsi Kapsiova - SK i dolina Iwelki - PL).
Wydarzenia minionych lat - ciągle żywe w pamięci mieszkańców, przyciągają pasjonatów i historyków w okolice Beskidu Niskiego .  W ciągu ostatnich lat okolice Dukli, Barwinka czy Svidnika  stały się popularnym miejscem wycieczek, których celem jest nie tylko kontemplacja niebanalnych walorów natury.  Turyści coraz częściej przyjeżdżają tu ze względu na tło historyczne terenu.
Jest co oglądać. Wiele miejsc okolic Bitwy o Przełęcz Dukielską oznaczono  tablicami, muzeami i monumentami. Może na ternie Polski nie robi to dużego wrażenia, ale perspektywa zmienia się po przekroczeniu granicy. Na Słowacji pomniki historii mają postać czołgów, samolotów, czy dział i w takiej formie  łatwiej wzbudzają zainteresowanie, i zapadają w pamięć.

Bitwa o przełęcz dukielską „chodziła” mi po głowie już od paru lat. Nie miałem natychmiastowej potrzeby jechać w to miejsce, jednak odwiedzenie tego terenu  wisiało na mojej wyimaginowanej liście „must see” i pojawienie się w okolicy było tylko kwestią czasu.
Ostatecznie ten „ziejący” historią obszar Beskidu Niskiego odwiedziłem dwa razy, w 2010 i 2011 roku i jak można się domyśleć– z wycieczek byłem bardzo zadowolony.
Teraz chciałbym pokusić się o naszkicowanie trasy „śladami Bitwy o przełęcz dukielską”, zawierającą miejsca warte odwiedzenia.
Jako środek transportu polecam oczywiście rower. Trasę można pokonać samochodem, jednak na dwóch kółkach to zupełnie inny rodzaj zwiedznia.  Jest czas popatrzeć na piękno Beskidu, zastanowić się nad historią miejsca, czy po prostu „chłonąć” naturę. Polecam.
Jednak do rzeczy. Nasza trasa będzie przebiegała głownie wzdłuż osi pokazanej na mapie.
Linia ta zaczyna się na drodze 993 Gorlice-Dukla, w miejscowości Iwla. Następnie zmierza w kierunku południowym i po przekroczeniu granicy kończy się w słowackim mieście Svidnik.
Długość  linii trasy niewiele przekracza 40 kilometrów, jednak żeby zwiedzić pamiątki po operacji dukielskiej trzeba oczywiście z niej zbaczać i nadkładać drogi.  Na wycieczkę polecam poświęcić dwa dni – pierwszy na część polską, kolejny zaś spędzić po drugiej stronie granicy.  Można powiedzieć, że i ja taką wersję wybrałem.

Polska

Jak wspomniałem wyżej, trasę zaczynam od Iwli, a właściwie nawet od Chyrowej. Kierunek w żadnym razie  nie jest przypadkowy, gdyż właśnie dolina którą się poruszam – dolina rzeki Iwelki nosi nazwę zwyczajową „Doliny Śmierci” i jest jednym z miejsc, gdzie jesienią 1944 roku, toczyły się najkrwawsze walki niemiecko – radzieckie.





Gdy dojechałem do drogi głównej w Iwli , właściwie od razu skierowałem się na północ, w kierunku wzgórza Franków (534 m). Na szczyt wzniesienia biegnie utwardzona droga i oprócz nachylenia stoku pokonanie jej na nastręcza mi problemów.
Po dwóch kilometrach podjazdu docieram na „wierzchołek”.  Stąd rozpościera się wspaniały widok na okolicę. W oddali z łatwością można ujrzeć charakterystyczny kształt Cergowej i masyw Beskidu Niskiego, dawniej areny operacji dukielsko-preszowskiej.

Panorama ze wzgórza Franków
Wzgórze Franków i jego strategiczne położenie nie przeszły bez echa podczas ostatniej wojny. W tym miejscu znajdował się silny rygiel obrony niemieckiej, chroniący doskonały punkt obserwacyjny. Czas ciężkich walk upamiętnia pomnik na szczycie wzniesienia – poświęcony poległym żołnierzom radzieckim i czechosłowackim.
Ze wzgórza Franków zjeżdżam do drogi 993 i kierując się na wschód, kieruję do Dukli.  Miasto, ze względu na położenie tranzytowe, ruchliwe i niezbyt urokliwe, zawiera w sobie co najmniej dwa interesujące mnie miejsca.
Przybywając od strony Gorlic, od razu napotykam pierwsze z nich.

Dukla - Muzeum Historyczne
 To Pałac Mniszchów, a właściwie znajdujące się w nim Muzeum Historyczne. Budynek jest widoczny z daleka, stojących przed nim armat czy pojazdów nie mógłbym chyba ominąć wzrokiem.
Ekspozycja przed Pałacem obejmuje głównie samochody  i artylerię radziecką. W środku budynku znajdują się wystawy zawierające mniejsze i bardziej cenne pamiątki po bitwie.




Dukla - cmentarz wojenny
W północnej części Dukli, na wzgórzu po lewej stronie drogi, położony jest cmentarz wojskowy.  Miejsce, ogrodzone i otoczone linią drzew iglastych wydaje się bardzo zadbane.  Na grobach stoją niedawno wypalone znicze. Cmentarz kryje mogiły żołnierzy Armii Czerwonej różnych narodowości.  Oprócz Rosjan czy Słowaków, znalazłem również „nową” tablicę w Jidysz. 

Po „polskiej stronie” Beskidu Niskiego to wszystkie z materialnych pozostałości bitwy o przełęcz.  Zostaje jednak najważniejsze – góry. Pas wzniesień Beskidu Niskiego kryje w sobie ślady krwawych zmagań  z 1944 roku. Nawet charakterystyczna Cergowa była jednym z takich miejsc, gdzie zgasło wiele istnień ludzkich, a postawianie krzyża na ostrym wierzchołku ma solidne uzasadnienie w historii.




Słowacja

Vysny Komarnik
W dalszą trasę jadę z Dukli na południe. Prowadzi mnie droga krajowa numer 9, choć ruchliwa, to jednak obdarzona szerokim poboczem i nadająca się do stosunkowo bezkonfliktowej jazdy rowerem.
Od przejścia granicznego w Barwinku dzieli mnie kilkanaście kilometrów, a po drodze czeka przekroczenie głównego pasma Beskidu Niskiego.
Mam świadomość , że poruszam się po osi głównego natarcia radzieckiego, jakie po trupach niemieckich, przeszło tędy w październiku-listopadzie 1944 roku.







Po godzinie niespiesznej jazdy osiągam przejście graniczne i tym samym symboliczne miejsce – Przełęcz Dukielską.
Po prawej stronie drogi, kilka metrów od drogi  i granicy,  znajduje się Pomnik Saperów, którzy  zginęli podczas rozminowywania tych terenów niedługo po zakończeniu walk.
Droga na Słowację prowadzi zjazdem, jednak nie trzeba się tutaj rozpędzać. Po kilkuset metrach skręcam w lewo.  Docieram do monumentalnego cmentarza żołnierzy czechosłowackich i radzieckich w Vysnym Komarniku. To jedno z miejsc, które z perspektywy bitwy warto zobaczyć. Już z oddali wita nas brylasta konstrukcja nekropolii. Po wejściu bliżej można zobaczyć, że to właściwie narożnik, skrywający pomnik żołnierza - centralny punkt obiektu.  Po drugiej stronie znajdują się mogiły. Niektóre to tylko puste tablice, choć większość ze zdjęciami, a część z nich – ułożona w półokrąg – stworzona jest w formie przedstawiającej popiersia poległych.
Vysny Komarnik
Miejsce jest bardzo zadbane i interesujące. W sezonie przystrzyżone trawniki i kwiaty sugerują, że Słowacy o nim dobrze pamiętają o. Stan kamiennych elementów wskazuje, że niedawno poddano je renowacji.
Po obejrzeniu cmentarza jadę dalej. Sama droga z Barwinka do Svidnika jest bardzo osobliwa. Wraz z upływem kilometrów, na polach wzdłuż szosy możemy obserwować zakonserwowane wojenne pamiątki.
Na cokołach wzdłuż drogi wypada wyróżnić samoloty typu IŁ2 i Dakota, czołgi T34 czy działa przeciwlotnicze. Widok niecodzienny, jak na polskie realia. Nie ma problemu, żeby zatrzymać się, przyjrzeć bliżej stalowym konstrukcjom.







Hunkovce
Po około 10 kilometrach jazdy docieram do wsi Hunkovce.  Na końcu miejscowości, po prawej stronie jezdni wyrasta cmentarz żołnierzy niemieckich. Nekropolia kryje szczątki ponad 2000 poległych w czasie bitwy o przełęcz dukielską. Obiekt jest bardzo schludny, utrzymany w znakomitej kondycji. Można domyśleć się, że do konserwacji przykłada się rząd niemiecki. Zielony trawnik równo przycięty, kamienne krzyże postawione w równych odstępach. Po części budzi  skojarzenia z cmentarzami USArmy w Normanii.










Zostawiam za sobą cmentarz. Mijam jeszcze jedna wieś i 7 kilometrów dalej, przy zjeździe do Svidnika, widzę pomnik.
Nietypowa konstrukcja to chyba najsłynniejsza pamiątka bitwy o przełęcz Dukielską.  Pomnik poświęcony jest żołnierzom wojsk pancernych Armii Czerwonej, którzy zginęli podczas wyzwalania tych terenów z rąk nazistów, jesienią 1944 roku. Składa się właściwie z dwóch czołgów. Na postumencie stoją - radziecki T-34 i niemiecki PzKpfw IV.  Pojazd spod znaku czerwonej gwiazdy zdaje się taranować, rozgniatać wóz niemiecki, co ma symbolizować upadek hitlerowców po tej stronie Karpat.
PsKpfw IV 
Postument zasługuje na dłuższą chwilę uwagi. Nie chodzi tu o samą konstrukcję, czy pomysł, ale fakt właśnie tego niemieckiego czołgu. Warto przyjrzeć się dobrze temu najpopularniejszemu czołgowi średniemu państw Osi, w Polsce bowiem nie ma żadnego kompletnego  Panzer IV w takim stanie zachowania.













W okolicy pomnika po chwili znajduję drogowskaz z tabliczką UDOLIE SMRTII .  Podążam za jego wskazaniami.
Wąska droga asfaltowa wiedzie 2,5 kilometra na północ, do wsi Kapsiova. Tuż za zabudowaniami miejscowości, niedaleko od drogi, na łące stoją dwa radzieckie czołgi T-34. Pomiędzy nimi znajduje się mogiła i tablica poświęcona pamięci poległego tutaj czołgisty. Biorąc pod uwagę, skalę strat radzieckich w okolicy – żołnierz musiał być co najmniej oficerem, a zapewne osobą ważną w Armii Czerwonej.  Stopnia wojskowego nie zapisano.


Właściwa Słowacja Dolina Śmierci znajduje się kilometr dalej.  Na rozstaju dróg, z których jedna biegnie do Kruzlovej, a druga w nieznanym kierunku, an północ,  widzę tabliczkę – UDOLIE SMRTI.  W tym miejscu rozegrało się jedno z najważniejszych starć pancernych regionu, o czym jesteśmy uświadamiani na każdym kroku.











W oddali na wzgórzu kilkaset metrów dalej majaczą sylwetki radzieckich czołgów, rozstawione na polu w tyralierę. Podjeżdżam do każdego z nich. To oczywiście nieśmiertelne T-34. Zachowane w przyzwoitym stanie, odmalowane, pozbawione elementów odstających, które mogłyby się komuś przydać. Nie jestem jedynym zainteresowanym w tym miejscu. W okolicy stoi kilka samochodów, a po polu przechadza się grupka obserwatorów.
Przeczesanie miejsca zajmuje mi kilkadziesiąt minut. Następnie wracam do drogi głównej i jadę do miasta.











W południowo zachodniej części Svidnika znajduje się cały kompleks obiektów poświęconych bitwie o przełęcz dukielską.
Pytając napotkanych przechodniów o muzeum, skierowany w kierunku blokowiska, trafiam wreszcie na coś w rodzaju parku. Tam, pod gołym niebem znajduje się ekspozycja pojazdów drugo wojennych.  Przechadzka miedzy działami pancernymi, czy transporterami opancerzonymi – to rozrywka w sam raz na niedzielny spacer.



Svidnik - cmentarz wojenny
 cmentarza wojennego w Svidniku. To typowo socrealistyczny, monumentalny obiekt. Przed wejściem znajdują się płaskorzeźby przedstawiające czerwonoarmistów w ataku, w centralnym punkcie wyrasta wysoka iglica, zakończona nie czym innym, jak „krasną” gwiazdą, a przed nią stoi posąg czerwonoarmisty, oddającemu hołd poległym.






Svidnik - cmentarz wojenny
Jadąc powoli dalej, docieram do
Niedaleko, przy ulicy Bardejovskiej położone jest wojskowe Muzeum Historyczne. Gdy trafiam po budynek, z racji popołudniowej pory, jest już niestety nieczynny. Majaczące kontury moździerzy i broni mogę podziwiać jedynie przez szybę.  Trochę szkoda, że nie uda się odhaczyć wszystkich punktów dnia, ale jest powód, żeby w te okolice wrócić.

W Svidniku kończę trasę wycieczki śladami bitwy o przełęcz dukielską. Mam nadzieję, że potencjalnego czytelnika zachęcił mój opis i zmotywował, do odwiedzenie trenów Beskidu Niskiego i spojrzenia na nie z trochę innej perspektywy, poprzez tło wydarzeń które rozegrały się tutaj ponad sześćdziesiąty lat temu.



Pozdrawiam
Tomasz Duda

Więcej zdjęć:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz