środa, 25 lipca 2018

Quechua NH500 - test recenzja opinia tanich "podejściówek" z decathlonu

Od kiedy na poważnie zacząłem jeździć w Tatry na sposób turystyczno-wspinaczkowy, naturalną moją potrzebą stał się zakup butów podejściowych. Przyzwyczajony, iż trasy pokonuję głównie w obuwiu powyżej kostki, z ostrożnością podchodziłem  do  niskiego obuwia i nie zamierzałem wydać za nie kilkuset złotych. W konsekwencji oszczędnościowego podejścia do tematu, również oczywistym kierunkiem jaki obrałem, był decathlon. W sklepie, po krótkim poszukiwaniu, natknąłem się na buty Quechua NH500, które na.pierwszy rzut oka wyglądały na klasyczne podejściówki. Bardzo mnie one zaciekawiły i chociaż, iż po lekturze ich opisu zrozumiałem, że nie są to buty podejściowe, a jedynie tak się prezentują, postanowiłem zaryzykować i zainwestowałem w nie 149 zł. 

Quecha NH 500 w zakresie cholewki wykonane są w 80% ze skóry zamszowej, reszta jest poliestrowa. Znaczy to, że skórzana jest cała cholewka poza wyściółką. W przedniej i tylnej części buta umieszczono natomiast gumowy otok, który ma ochraniać palce przed obiciem, czy usztywniać piętę. Podeszwa jest dość cienka, bieżnik średniej głębokości. Niezbyt agresywny, ale również nie szosowy. Konstrukcja podeszwy i cholewki jest natomiast miękka. Podeszwa się łatwo zgina, zaś stopa w bucie nie jest usztywniona. Quechua NH500 są relatywnie płytkie i niskie. System sznurowania poprawny, pozwala na dobre dopasowanie obuwia do stopy. 

Quechua NH500 używałem na co dzień i podczas uprawniania aktywności outdoorowej. Pokonywałem w nich drogi w góry niższe i wyższe, przechodziłem via ferraty, jeździłem na rowerze. Podchodziłem w nich pod lodowiec do wysokości 3500 m npm, chodziłem po drogach wspinaczkowych w Tatrach do trudności II-III (grań Martina na Gerlach, grań Jordana). Moja narzeczona "na drugiego" przechodziła w nich drogi IV - kowe. Pomimo miękkiej podeszwy dały radę w Tatrach, czy Alpach jako buty podejściowe. Pokonywaliśmy w nich również via ferraty o trudności D-E. Szerokie spektrum użytkowania przez okres ponad roku pokazało, że buty z decathlonu za 150 zł mogą być dobre. Pomimo dość wątpliwej amortyzacji nigdy nie odbiłem w nich stóp, czy placów. Noga w bucie czuje się komfortowo i wygodnie. W butach poruszałem się w zakresie temperatur od 0 do 25 stopni celsjusza i w tym zakresie radziły sobie znakomicie. Na tatrzańskim granicie bieżnik trzyma relatywnie dobrze, na śliskich wapieniach już gorzej. W błocie buty zachowują się prawidłowo, na śniegu raczej nie bardzo. Dodam jeszcze, ze nad piętami, z tytułu buty posiadają wszyte tasiemki, umożliwiające przytroczenie ich do uprzęży.W tym zakresie byty również były testowane i zachowują się wzorowo.

Via ferrata kyssel, fot. Anita Gurbisz
Gerlach drogą Martina
Via ferrata Falbach


Jeżeli chodzi o wady, przede wszystkim butom doskwiera miękkość podeszwy. Na wąskich stopniach trzeba mocno usztywniać stopę, aby stabilnie stanąć. Sama konstrukcja buta również powinna być stabilniejsza i sztywniejsza, w szczególności w okolicach kostki. Noga w butach czuje się stabilnie, jednak wymaga to porządnego i dokładnego ich związania. Gdyby obuwie były twardsze, bo mieniałbym im nic do zarzucenia. Quechua NH500 również słabo radzą sobie z wodą. Zamszowa skóra bez impregnacji namaka szybko i schnie długo. W szczególności w miejscach, gdzie brakuje otoku - tj po bokach Podczas pokonywania odcinków trawiastych jest to bardzo problematyczne i sprawia, że buty koniecznie wymagają impregnacji. Dodam, iż przedmiotowych butów poza mną używa intensywnie również moja narzeczona i znajomi. Nikt nie ma do nich większych zastrzeżeń. 

Buty po roku intensywnego używania



Quechua NH500 są bardzo odporne na czynniki wewnętrzne i wytrzymałe. Po roku użytkowania w naprawdę trudnych warunkach zaczął poszczać jedynie jeden szew na zgięciu buta. Ostatnimi dniami zauważyłem również, iż w niektórych miejscach otok odkleił się na dosłownie 2-3 mm, ale w żadnym razie nie wpływa to na konstrukcję butów. Przy cenie 150 zł, według mnie obuwie są rewelacyjne. W poprzednich latach, w tym modelu butów ujawniły się problemy ze słabym materiałem wewnętrznym butów - wyściółką. U mnie jedynie w jednym, bucie zauważyłem niedawno drobne przetarcie, które nie wpływa na użytkowanie butów i jest efektem ich intensywnej eksploatacji. Moja narzeczona pierwszą parę Quechua NH 500 kupiła na początku 2017 roku i oddała na reklamację ze względu na przecieranie się materiału na zapiętkach. Została ona uwzględniona i w nowej parze butów, która otrzymała w zamian nie było już wskazanego problemu - widocznie został wyeliminowany przez producenta.






Pomimo intensywnego użytkowania bieżnik pozostał w poprawnej kondycji. Nie zauważyłem jego ponad standardowego starcia, zaś przyczepność butów do podłoża nie zmieniała się. Jedynie w przedniej części buta zużycie bieżnika było bardziej widoczne niż na podstawowym obszarze podeszwy.





Ze względu na pęknięcie szwa w dniu dzisiejszym zareklamowałem buty w sklepie. Otrzymałem nową parę. W międzyczasie producent z pewnością zaimpregnował skórzane boki butów, do wysokości ok. 3 cm nad stykiem z podeszwą. Zmiana zdecydowanie na plus. Podeszwa również wydaje się trochę twardsza. Za to cenię decathlon i jego podejście do reklamacji. Zobaczymy jak nowa para sprawdzi się w praktyce. 





Podsumowując Quechua NH500 to dobre buty za śmieszna cenę. W kwocie 150 zł wprost nie sposób znaleźć niczego tak trwałego, uniwersalnego i co więcej -  skórzanego. Stosunek ceny do jakości jest nie tylko dobry, ale rewelacyjny. Co prawda osoby poszukujące precyzyjnych butów podejściowych na ambitne przejścia nie będą z nich usatysfakcjonowane, jednak turyści i którzy nie chcą płacić za przejściówki dużych pieniędzy, a chciałyby otrzymać relatywnie dobre, uniwersalne buty "do wszystkiego", będą zadowolone. Ja, dokonując zakupu Quechua NH500 otrzymałem dokładnie to, czego potrzebowałem i tym faktem jestem przede wszystkim usatysfakcjonowany. Jeżeli ktoś kupując buty przejawia motywację zbliżoną do mnie, z czystym sercem polecam te obuwie. 


Konstrukcja – 3/5
Funkcjonalność – 4/5
Wygoda – 4/5
Wykonanie – 5/5
Trwałość/Niezwodność - 5/5

wtorek, 10 lipca 2018

Pośrednia Grań - 2441 m npm - relacja, opis, Wielka Korona Tatr

W czerwcu 2018 roku, na mojej liście pt Wielka Korona Tatr pozostały tylko dwie pozycje - Pośrednia Grań i Sławkowski Szczyt.  

Jeszcze w maju zaplanowałem wolne weekendy tak, aby sprawnie ogarnąć przedsięwzięcie i zamknąć temat. Na pierwszy ogień poszła Pośrednia, którą mimo wszystko chciałem zrobić jakąś ciekawą drogą.

17 czerwca wyjechaliśmy wraz z Januszem i Robertem z Krakowa o 2:30 rano. Było ciepło i pogoda, która od tygodnia zmieniała się jak w kalejdoskopie, wreszcie się ustabilizowała. Zapowiadano słońce rano, zachmurzenie od południa i co najważniejsze brak deszczu. Super.

W drodze z Krakowa na Słowację poruszaliśmy się bardzo sprawnie, by po około dwóch godzinach jazdy  znaleźć się w Starym Smokovcu.  Na parkingu stało już parę samochodów i kilku turystów szykowało się do wyjścia. Po szybkim przepaku ruszyliśmy w stronę Hrebenioka. Było relatywnie ciepło i trochę wietrznie. Droga na wzgórze upłynęła bardzo sprawnie. Dziwiliśmy się, jak to zazwyczaj na Hrebeniok wchodzi się błyskawicznie, zaś zejście trwa wieki. Analogicznie, w mgnieniu oka  wdrapaliśmy się do schroniska Zamkovskego i wyżej w Dolinę Małej Zimnej Wody. Obserwowaliśmy przy tym Zimnowodzką Grań, z której przejścia zrezygnowaliśmy ze względu na brak czasu oraz bujną kosówkę, gęsto zalegającą na podejściu. 






Poszliśmy dalej w kierunku Chaty Tery'ego, do której dotarliśmy po godz 8:00. Nie zatrzymywaliśmy się tutaj, ale po chwilowej kontemplacji Doliny Pięciu Stawów Spiskich ruszyliśmy dalej, w kierunku Lodowej Dolinki. Stamtąd prowadził wyraźny szlak na południe, kierujący się do szerszego, sypkiego żlebu, wyprowadząjego na grań Żółtej Ściany. Dominował łatwy I - kowy teren, który miejscami jednak wymagał koncentracji. Po około pół godziny dotarliśmy na grań. Gdy chłopaki zachwycali się okolicą, ja w kilka minut zdobyłem szczyt Żółtej Ściany, położony nieopodal. Po powrocie, już razem poszliśmy w drugą stronę, za ostrzem grani w kierunku ławki Dubkego. Ten fragment wycieczki bardzo mi się podobał. Grań wyglądała spektakularnie, szczególnie duże wrażenie robiły gładkie płyty Żółtej Ściany, opadające do żlebu Hurnsdorfera. Poza samym ostrzem grani, znalazły się tutaj również odcinki wspinaczkowe, które urozmaiciły wycieczkę. 







Jakże niekorzystnie jednak zmienił się charakter drogi, gdy dotarliśmy już na samą ławkę Dubk'ego. Teren stał się bardzo łatwy, za to sypki i kruchy. Niemal każdy krok powodował osunięcie się o pół kroku. Dopiero po kilkudziesięciu minutach doczłapaliśmy wreszcie na miejsce, tuż poniżej Pośredniej Przełęczy. Tutaj postanowiliśmy chwilę odpocząć, którą ja wykorzystałem na wejście na Małą Pośrednią Przełęcz. Spostrzegłem przy tym, że piękna do tej pory pogoda zaczyna się psuć. W dolinach na południu zbierały się chmury, które powoli zaczęły przemieszczać się do góry, zasłaniając pobliskie szczyty. 




Wróciłem do chłopaków i razem zaczęliśmy maszerować w kierunku żlebu wyprowadzającego na Wyżnią Pośrednią Przełączkę. Robert poszedł pierwszy samą rynną żlebu, ale ze względu na zalegający tam śnieg, nie była to dobra decyzja. Ja również zamierzyłem się w tym kierunku, jednak po chwili odbiłem na prawy filarek tej formacji, który wygodnie wyprowadziła nas wszystkich na przełęcz. W żlebie było bardzo krucho i z tego powodu poruszaliśmy się w niewielkich odstępach. 




Na przełęczy poszliśmy na lewo, bezpośrednio w kierunku kopuły szczytowej Pośredniej Grani, która powoli zachodziła mgłą. Po prawej stronie, patrząc w kierunku wierzchołka, znajdował się charakterystyczny wąski komin. Na lewo od niego prowadziła właściwa droga na szczyt.
My zdecydowaliśmy, że zwiążemy się na sztywno i pójdziemy trudniejszym wariantem, jeszcze bardziej na lewo. 





Założyliśmy szpej, wyciągnęliśmy linę. Zacząłem prowadzenie. Przyznam, że świadomie wspinałem się trudniejszym terenem, żeby chłopaki po drodze się nie nudzili. Skała była lita, warunki bardzo dobre, asekuracja pewna. Dominował teren o trudności II z elementami, które wyceniam na III. Po jakimś czasie problematyczne stało się przesztywnienie liny, tak że stanowisko musiałem założyć po ok. 50 metrach. 
Następnie wybierałem liny chłopakom. Robert szedł pierwszy, za nim Janusz, przy czym asekurowałem ich równocześnie. Chłopakom poszło dość sprawnie i szybko pokonali wyciąg.
Choć do szczytu było ju niedaleko poszliśmy na drugi wyciąg, z którego faktycznie prowadziłem ok. 20 m. Dalej już nie było potrzeby gdyż teren wypłaszczał sie przed szczytem. Około 11:00 stanęliśmy wreszcie na szczycie Pośreniej Grani - 2440 m npm. Byliśmy tam sami, zaś w międzyczasie wierzchołek zasnuł się mgłą.





Dopiero po chwili udało się cokolwiek zobaczyć w dolinach. Chmury zalegały akurat na wysokości około 2400-2500 m npm - taki traf. 
Ze względu na pogodę nie zabawiliśmy na wierzchołku zbyt długo. Rozwiązaliśmy się i zaczęliśmy schodzić. Po około 40 metrach stanęliśmy na progu, gdzie zaczynał się stromy, wąski komin. Założyliśmy zjazd z jednej liny. Okazało się, że wystarczy idealnie. Zjechałem pierwszy, za mą Robert i Janusz. Po chwili spędzonej na przełęczy trzęsłem się już z zimna. Następnie czekało nas pokonanie żlebu prowadzącego na Ławkę Dubkego. Robert i Janusz postanowili zjechać, ja uznałem, że mi zimno i nie kalkuluje się to czasowo. Zacząłem schodzić i wg mnie była to dobra decyzja. Ostrożnie, ale szybko pokonałem żleb, na chłopaków czekałem 20 min. Na Ławce Dubkego.



Po chwili postoju razem ruszyliśmy w dół po bardzo sypkim terenie. Kilkanaście minut później dotarliśmy już do początku grani Żółtej Ściany i płyt opadających do żlebu Hurndorfera. Tam Robert zamontował mailona, a przez niego przełożyliśmy liny 2 x 60 m. Po raz kolejny zjeżdżałem pierwszy poprawiając poplątane sznurki. Zjazd dłużył się i był trochę męczący. Zjechaliśmy na całą długość lin tj 60 metrów.  Niżej już teren stawał się łatwiejszy, choć bardzo kruchy i sypki. Zwolniłem linę i zszedłem poniżej bariery skał, w obawie przed spadającymi kamieniami. Po mnie sprawnie zjechali Robert i Janusz. Ten ostatni ściągnął bez żadnych problemów linę i  razem ruszyliśmy w dół. Szeroki żleb wypełniony był po brzegi małymi i dużymi kamieniami. Droga w dół była tym samym bardzo nieprzyjemna. Należało zachować szczególną uwagę, żeby nie pojechać w dół z całym ruchomym stokiem. Im niżej, tym kamienie zwiększały swój rozmiar, ale nie zamierzały się ustabilizować. Za to przynajmniej pogoda trochę się poprawiła. Gdy w okolicach zjazdu zaczęło mżyć, na dole żlebu trochę się rozpogodziło. Właściwie do samego szlaku turystycznego schodziliśmy niepewnie, powodując większe lub mniejsze lawinki kamienne. Schodziło się naprawdę nieprzyjemnie, w oczekiwaniu jak cały stok wyjedzie spod butów. Dopiero przy ścieżce trafiliśmy na pewny grunt. Tam zrobiliśmy postój na jedzenie. 






Zegarek pokazywał 14:00, gdy ruszyliśmy w dół, mijając duże grupy turystów zmierzające "do" i "z" Chaty Ter'ego. Pogoda nieco się ustabilizowała, tzn. deszcz nie zaczął padać, chociaż chmury nie ustąpiły. Rozpoczęliśmy schodzić wśród turystów idących do Chaty Tery'ego. Jak błyskawicznie pokonaliśmy drogę do schroniska, tak zejście dłużyło się w nieskończoność. Chociaż szliśmy szybko, kilometrów jakoś nie ubywało. Po 16:00 dotarliśmy do Starego Smokovca i udaliśmy się w drogę do Krakowa.

Na liście został jeden szczyt - Sławkovski. Mam nadzieję, że niebawem się z nim przywitam :)


środa, 4 lipca 2018

Reklamacja butów - odwołanie od decyzji o nieuwzględnieniu reklamacji, wzór, co robić

Na forach i grupach biegowych coraz częściej spotykam się z problemami w przedmiocie nieuwzględnionych reklamacji, w szczególności dotyczących butów biegowych. 

Najczęściej sprawa wygląda tak, że kupując buty za 300 - 500 zł człowiek spodziewa się po nich czegoś więcej niż 200-300 przebiegniętych kilometrów, bądź kilka miesięcy na nogach. Zasadniczo powinny chociaż wytrzymać w przyzwoitym stanie okres gwarancji/ rękojmi za wady fizyczne tj. ok. 2 lat. W praktyce okazuje się, że mało które buty mogą dotrwać tego terminu. 
Następuje więc reklamacja obuwia. W tym poście pomijam wyjaśnienie jej podstaw (gwarancja/rękojmia) zaś skupiam się na samym skutku. Mianowicie - nieuwzględnieniu przez sprzedawcę/producenta. 

Dostajemy zawiadomienie ze sklepu o rozpatrzeniu reklamacji i decyzję - najczęściej odmowną. Czy oznacza ona, że nie mamy szans na rekompensatę bez udziału sądu? 
Oczywiście, że mamy szanse!!! 

Proponuję napisać odwołanie. Przy tym odnoście takiego pisma nie przywołam żadnych przepisów formalnych, gdyż żadna norma nie zawiera wymogów co do treści takiego pisma. Sprzedawca ma rozpatrzyć reklamację i teoretycznie na tym jego rola się kończy. Praktyka pokazuje jednak, że odwoływać się można i nawet trzeba, gdyż to nic nie kosztuje, a zawsze jest szansa, że przedsiębiorca zmienii decyzję.

Należy również mieć na uwadze, że spora część przedsiębiorców traktuje otrzymane odwołania po macoszemu i liczy na to, że klient po odmownej decyzji "się odczepi". Tym samym nieraz samo przejawienie inicjatywy i wytknięcie kilku błędów wystarcza, żeby zmotywować sprzedawce do zajęcia się sprawą. 

Co możemy decyzji nieuwzględniającej reklamację zarzucić:

1. Obojętnie od podstawy reklamacji:
- nieodniesienie się do wad wskazanych w reklamacji;
- nieprawidłową ocenę wad w kontekście wadliwego użytkowania obuwia (dla sprzedawcy czy producenta 95% wad powstaje w sposób niewłaściwego użytkowania, zaś uzasadnienia decyzji są lapidarne i absurdalne zarazem, w odwołaniu trzeba wyperswadować że np. szew nie pęka od niewłaściwego użytkowania, ale ze względu na słaby materiału użyty do jego sporządzenia;
- brak uzasadnienia  nieuwzględniania wad (np pominięcie kwestii dlaczego w ocenie sprzedawcy wskazana wadę spowodowało niewłaściwe użytkowanie);
- brak kwalifikacji osoby rozpatrującej reklamację do jej rozpatrywania (czy w decyzji wskazano, że reklamację rozpoznał rzeczoznawca, czy osoba ta ma uprawnienia rzeczoznawcy majątkowego, czy osoba podpisana na decyzji ma uprawnienia rzeczoznawcy);
- brak wskazania kto rozpatrywał reklamację, brak podpisu;

2. Przy podstawie z rękojmi za wady fizyczne rzeczy sprzedanej:
- niewykazanie, że wada powstała z winy użytkownika, pomimo jej zgłoszenia w terminie roku od zakupu butów (jeżeli w ww. terminie zgłoszono reklamację, to przedsiębiorca ma obowiązek wykazać, że wada powstała z winy użytkowania, gdyż w innym przypadku obciąża go domniemanie istnienia wady w chwili zakupu);
- decyzja wydana po upływie 14 dni od zgłoszenia reklamacji (w takim przypadku uznaje się, że reklamacja została uwzględniona - zdarza się to rzadko, gdyż przedsiębiorcy zazwyczaj trzymają się tego terminu).

Poniżej przesyłam natomiast oręże do walki z decyzją - wzór przykładowego odwołania od decyzji o nieuwzględnieniu reklamacji butów Asics (dodam, iż odwołanie to było skuteczne i ostatecznie reklamację uwzględniono). 


WZÓR


 .............. (miejscowość, data)

Odwołujący:  Tomasz Duda, ul. ......................................... (adres)
Dotyczy: ................... (model butów)  (reklamacja nr ...........................)


ODWOŁANIE

Działając imieniem własnym wnoszę odwołanie od decyzji z dnia .............................. roku zarzucając jej niezgodność z art. 5562 k.c. (domniemanie istnienia wady w chwili zakupu) , brak należytego uzasadnienia oraz wydanie  jej przez osobę nieposiadającą kwalifikacji do dokonywania oceny zużycia obuwia. 
Z uwagi na powyższe wnoszę o zmianę zaskarżonej decyzji i uwzględnienie reklamacji poprzez zwrot ceny wadliwego obuwia, ewentualnie wymianę wadliwego obuwia na nowe.


UZASADNIENIE


W pierwszej kolejności wskazuję, że zaskarżona decyzja sprzeczna jest z art. 5562 k.c., który stanowi, iż: „Jeżeli kupującym jest konsument, a wada fizyczna została stwierdzona przed upływem roku od dnia wydania rzeczy sprzedanej, domniemywa się, że wada lub jej przyczyna istniała w chwili przejścia niebezpieczeństwa na kupującego.”  W przedmiotowej sprawie obuwie zostało kupione w dniu ............................... roku, podczas gdy wada powstała w dniu ............................ roku, więc w czasie trwania powyższego domniemania. Mając na uwadze powyższe wskazuję iż to Państwa jako sprzedawcę obciąża ciężar dowodu, zgodnie z art. 6 k.c., wykazania, iż wada powstała w sposób mechaniczny. Przy tym podkreślam, iż zupełnie bezzasadnym jest próba wykazania tej okoliczności wyłącznie twierdzeniami pracownika strony, jakie poczyniono w Zaskarżonej Decyzji. Twierdzenia mają bowiem analogiczną wartość, co twierdzenia konsumenta wskazującego, że towar jest wadliwy. Konkludując wskazany zarzut podkreślam, iż twierdzenia jakoby wada miała powstać w wyniku niewłaściwego użytkowania obuwia winny zostać wykazane opinią niezależnego podmiotu profesjonalnego -  rzeczoznawcy majątkowego.

Tym samym wskazuję na koleją wadę decyzji jaką jest wydanie jej przez osobę niemającą stosownych kwalifikacji do oceny zgłoszonej wady, czy orzekania o prawidłowości użytkowania obuwia. Zaskarżona decyzja zawiera twierdzenia podmiotu nieznanego, którego danych nie można nawet zidentyfikować, gdyż nie złożył on stosownego podpisu ani nie wykazał swoich uprawnień do wydawania opinii w przedmiocie przyczyny powstania wady. 

W oderwaniu od powyższego, odnosząc się do uzasadnienia zaskarżonej decyzji, nie uwzględnia ono rzeczywistej wady obuwia, która ewidentnie wynika z jego wadliwej produkcji. Obuwie było użytkowane wyłącznie w terenie miejskim na utwardzonej nawierzchni asfaltowej. Podkreśla to choćby stan bieżnika obuwia oraz niewielkie zużycie jego wierzchniej części. Reklamowane pęknięcie szwa z przodu prawego buta podkreśla fakt istnienia wady produkcyjnej, która ujawniła się w wyniku użytkowania obuwia. Szew pękł bowiem równomiernie, na odcinku kilku centymetrów, a nić nie została przerwana. Ewidentnie wyklucza to argumentację, iż wada ma charakter mechaniczny i powstała w wyniku zaczepienia obuwiem o wystający element otoczenia.  Takie twierdzenie jest zupełnie nieracjonalnie. Z uwagi na grubość nici oraz prędkość biegu, jeżeli rozprucie powstało by w wyniku zaczepienia o jakikolwiek przedmiot, nić niewątpliwie zostałaby przerwana, a w bucie powstałyby szarpane ślady wskazanego zniszczenia. Oczywistym jest, iż powyższe przesłanki nie występują w  przedmiotowej sprawie, a tym samym argumentacja Państwa jest zupełnie bezzasadna. 
Ponadto nadmieniam, iż powszechnie wiadomym jest, że wszelkie rozprucia szwów cholewki uznawane są przez rzeczoznawców jednoznacznie jako wada towaru i pokłosie błędu produkcyjnego.

Wskazuję również i przedmiotowe odwołanie zmierza do rozwiązania sprawy drogą polubowną. Odmowa uwzględnienia roszczeń zaktualizuje uprawnienie do wystąpienia na drogę sądową i dochodzenia zapłaty w drodze postępowania cywilnego. W takim wypadku, wobec oczywistej zasadności stanowiska konsumenta będą Państwo obciążeni dodatkowymi kosztami procesu, w tym zastępstwa procesowego oraz kosztami biegłego sądowego.  



Imieniem własnym – .....................




Jeżeli odwołanie nie zostanie uwzględnione, polecam udać się do powiatowego/miejskiego rzecznika praw konsumentów. Jego pracownicy zajmują się podobnymi sprawami na co dzień i z pewnością pomogą w rozwiązaniu problemów. Często zdarza się, że na widok pisma od Rzecznika Praw Konsumenta przedsiębiorcy również zmieniają decyzje.

Wskazuję również, iż ten post nie jest poradą prawną. Każda sprawa jest indywidualna i nie gwarantuję, że pismo sporządzone wg. wzoru odniesie przewidywany skutek. W razie potrzeby bardziej wnikliwej analizy tematu radzę skorzystać z usług radcy prawnego/adwokata.

Pozdrawiam